Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

co robicie gdy musicie do toalety na dłużej a dziecko płacze?

Polecane posty

Gość gość

zostawiacie je, bierzecie ze sobą czy jak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idę,dziecko zostawiam,przecież się nie zesram!!!ale nie siedzę tam nie wiadomo ile,załatwiam potrzebę,nie czytam gazet itd.i szybko wychodzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherieee
Popłacźe i przestanie. Kolejna matka-polka-katoliczka-męczenniczka sie znalazła. Dziecko,to dziecko-z jakiej racji trzeba mu za służącą robić? Ja tego nie pojmuje,np ledwo zaryczy,a wy już biegniecie do niego jakby nie wiadomo co sie dźiało. Troche dystansu! Nie wiem skąd takie baby się biorą...żal poprostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Założyłam ten temat, bo zawsze właśnie zostawiałam dziecko, ale dziś wywaliło mi się na płytkach, gdy byłam w łazience ;(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No pewnie nie korzystaj z toalety, nie jedz, nie czesz się, nie zmieniaj ubrać, nie myj się !! przecież dziecko jest najwazniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co z tego? pamiętam,że jako dziecko ciągle miałam siniaki na kolanach i zadrapania podobnie inni moi rówieśnicy. Teraz kobiety strasznie chuchają na te dzieci i najchętniej ubrałyby je w kombinezon zimowy przy temperaturze 30 stopni na dworze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem twój niepokój w tej sytuacji,sama mam z tym problem bo przecież do toalety czy łazienki trzeba pójść.Staram sie wszystko zrobic jak najszybciej jednak jak mały płacze za drzwiami toalety,nie drze sie tylko płacze ,jak otwieram i widzę go z kredkami zaplakanego to serce mnie boli.Poza tym martwię sie,ze przez ten czas wymyśli cos głupiego i zrobi sobie krzywdę.Tutaj wiele osob nie rozumie bo nie ma dzieci,jak 2 latek uderzy sie w głowę to jest sie o co martwić.Kazda normalna kochająca matka chucha i dmucha na dziecko.Nie jestem męczennica i nie chodzę do kościoła ,właściwie to nie czuje sie katoliczką wiec ten stereotyp nie działa dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 00:39 dziękuję za zrozumienie, ja też nie jestem "męczennicą", nawet, o zgrozo, nie karmiłam piersią. Moje dziecko runęło dziś jak długie na płytkach, aż się rozpłakałam z tego wszystkiego, bo z jednej strony muszę się wypróżnić, a z drugiej dziecko rozdzierająco płacze. A jakby rozwaliło sobie głowę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do sherieee a ja nie wiem skąd biorą się tacy ludzie jak ty (chyba właśnie z takiego wychowania o jakim sama piszesz)....? Przecież tu nie chodzi o bycie służącą dla dziecka tylko najzwyczajniej w świecie matką - osobą, która na płacz dziecka reaguje w sposób jak najbardziej naturalny, czyli troską, chęcią przytulenia i uspokojenia, strachem, obawą. I nie mam na myśli tu żadnej przesadnej troski, chuchania i dmuchania na wszystko, ale po prostu ludzkiego odruchu. Z resztą to nie tylko dotyczy dziecka, ale również dorosłych. Np. gdy ja jestem smutna, czy nawet jak zdarza mi się płakać, to jest mi milej i lżej, gdy ktoś bliski zainteresuje się moim problemem, przytuli mnie. Małe dziecko nie umie się inaczej porozumieć, nie umie też tłumić swojej złości, dyskomfortu czy bólu, więc płacze - z różnych powodów, jak można na to nie reagować??? Czy jak np. twój mąż, chłopak, czy nie wiem - siostra, mama lub ktoś inny dla ciebie ważny płacze, to też nie reagujesz? przechodzisz obok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niektórym po prostu brak wyobraźni i zrozumienia,poza tym jesli nie ma sie dziecka czy kontaktu stałego z dzieckiem to można tego nie rozumieć choć to dziwne,ze kobiety tak bardzo obrażają inne kobiety i nie sa dla nich wsparciem.Nie wyobrażam sobie aby dziecku stała sie krzywda,co innego mały brzydąc a co innego dziecko 7 letnie.Poza tym dzis jest większa świadomość ,ze takie a nie inne sytuacje moga sie źle skończyć wiec mamy boja sie o dzieci i nie tylko mamy bo tatusiowie tez.Syn mojego brata spadł ze schodka i brat był przerażony,miał do siebie pretensje,ze nie dopilnowal ,potem cały dzien martwił sie o synka bo ten nie chciał jeść i był marudny.Bal sie,ze to od upadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zależy z jakiego powodu płacze, ale najpierw staram się uspokoić dziecko, żeby przestało płakać, ale gdy zdarzy się tak, że już nie mogę wytrzymać, to idę i jak najszybciej załatwiam swoją potrzebę - mam otwarte drzwi do łazienki albo biorę dziecko ze sobą - jak już pisałam to zależy z jakiego powodu płacze. Jeśli np. ze złości, zdenerwowania, marudzi itd. to idę do łazienki, ale cały czas mówię do dziecka, staram się odwrócić jego uwagę od przyczyny płaczu: np. kochanie, poczekaj chwilkę, mamusia wysika się tylko i zaraz pójdziemy na spacer, czy coś w tym stylu, chodzi o to żeby dziecko nie myślało sobie, że masz je gdzieś i nie zwracasz na jego płacz uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goŚkax
MAM PYTANIE... Czy w związku z tym, jak świetnie radzicie sobie z godzeniem obowiązków matki z potrzebami fizjologicznymi, możecie mi napisać, jak radzicie sobie z akceptowaniem trujących substancji w pożywieniu które dajecie dzieciom? Chodzi mi tutaj o barwniki w słodyczach, syrop glukozowy we wszystkim co istnieje do jedzenia i o całą paletę E . Proszę napiszcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez mowię do dziecka ale najgorzej jak pójdzie i nie wiem co robi lub zapada cisza.Nie chce brać dziecka jak idę do toalety bo wydaje mi sie niestosowne aby dziecko patrzyło jak sie załatwiam.Poza tym jak bedzie ze mną w toalecie to narobi tyle zamieszania ,ze nie wiem co bedzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyczuwam złośliwość gośkax...Syrop glukozowy jest wykluczony z naszego pożywienia ,jemy dżemy ale tylko zrobione przez mojego tatę ,słodyczy prawie w ogole dziecko nie je i pije głownie przegotowaną wodę ,przegotowaną wode z cytryna lub soki zrobione przez mojego tatę.Straram sie zawsze patrzeć na to co kupuje i gdzie,np:nie kupuje warzyw i owoców w hipermarketach.Staram sie wykluczyć niezdrowe produkty i jak najbardziej przetworzone.Niestety nie moge zrezygnować ze wszystkiego bo musimy jeść i pic.Ale robie wszystko co moge aby było jak najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośiax
Właśnie tak sądziłam że nie dajesz dziecku kupnych słodyczy i tata ci wypieka w piecu batniki i wafelki cukierki i czekoladki robi sam po prostu. Poza tym jak wszyscy kupujesz warzywa i owoce na bazarze które pochodzą z polskich ekologicznych plantacji i nie są modyfikowane genetycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj gośkax i po co te złośliwości czy dzieki temu czujesz sie lepiej?niestety jak każdy człowiek na tej planecie jemy to co możemy kupic ale staram sie wybierać najlepiej jak mogę.Nieuniknione jest,ze dziecko zje chemię w pożywieniu ,tak samo jak nieuniknione jest,ze kiedyś odkryje coca colę ale im pózniej tym lepiej.A teraz dziecko nie je praktycznie słodyczy i nie ma z tym problemu,nic nie wypiekam ,korzystam z tego ,ze moj tata robi rozne przetwory i soki oraz z tego ,ze rodzice maja duza działkę przy domu i maja trochę swoich owoców i warzyw.A teraz dobranoc i kolorowych snów,niech ci sie aniołki przyśnią:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem złośliwa ale irytują mnie problemy współczesnych kobiet. I to przeświadczenie że nic nie można zrobić - to pewne skoro powstają takie topiki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Empatia jeszcze nikogo nie zabiła a skoro uważasz,ze jestes lepsza od tych głupich bab to pewnie to wiesz.Najgorsi sa sfrustrowani ludzie ,którzy nie umieją odpuścić i uszanować drugiego człowieka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak córka była noworodkiem, to ciągle wisiała przy piersi i płakała. Nie mogłam nawet wyjść do toalety, bo był ryk. Doszło do tego, że siku robiłam przed wyjściem męża do pracy o 9 rano, a następne dopiero jak wrócił po 17-stej. Teraz córka ma 3 m-ce a mnie się śmiać chce z mojej głupoty. Kwestia sikania to ok. minuty a ja bałam się zostawić małą na tą chwilę. Co się mogło stać? Nic. Ale w głowie świeżo upieczonej mamy płacz dziecka brzmi jak syrena strażacka. Teraz już wróciłam do normalności. Siku normalnie, a jak na dłużej to małą na matę i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ToksycznaKobita
NIGDY nie brałam do toalety dziecka z sobą, nawet jak brałam prysznic również nie brałam ze sobą Każdy rodzic znający dziecko potrafi odróżnić czy to jest jęczenie, skomlenie, popłakiwanie bo nastroj nie dopisuje /chce cos wymusić placzem ,czy tez dziecko sobie jakąś krzywdę zrobiło i to jest już inny placz ( nieshizowany rodzic na punkcie płaczu potrafi to doskonale bez problemu rozroznic) W pierwszej opcji nie widzę powodu ,aby lecieć do dziecka na jego miauczenie , krzywda mu się nie dzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DODAM ,że dziecko tez trzeba uczyć ,aby w spokoju samo przez krótki moment pobyło,im wcześniej tym lepiej-to ułatwię sprawę w wielu aspektach codzienneg zycia, a nie być uwiązanym non stop z dzieckiem na rękach nie mogąc nawet na 15 sec. spuścić je z oczu. Mordęga Nawet jak rodzic robi obiad wtedy nie ma problemu malucha w zostawić w pokoju (lub w kojcu np. .duzym drewnianym z listewek, który stawia się na podłogę a dziecko się w nim bawi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje to wiece durnoctw w łebku dostawało ,kiedy były przy kimś, bo wtedy właczala im się popisowa ,głupawka, niż były same, nie miały widowni i jakos wtedy nie było takiego świrowania A jak ja ,czy maż był w tym samym pokoju to już się zaczynały psoty (popisy)i droczenie się robiąc cos czego nie wolno było Nie było nikogo w pokoju to jakoś szybo mijały m takie pomysły ,jakie odstawiać potrafiły przy publiczności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Toksyczna weź sie nie wypowiadaj lepiej bo ty to w ogóle matka nie powinnaś być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieci żyja, mimo ze guzy ,siniaki i strupy wiecznie na każdej części miały i mają , to jednak na złe im to nie wyszło . Fizycznie i psychicznie rozwijają się bez żadnych nieprawidłowości, czyli jednak źle nie jest , są matki o wiele gorsze Zachuchanie, zaciumkanie , nadmierna chorobliwa kontrola, wyręczanie, podtykanie pod nos, usuwanie przeszkód spod nóg , też potrafi doprowadzić do kalectwa życiowego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
TOksyczna przestań juz robic z siebie super matkę . Nie raz pisałaś ze nawet jak dzieci wyjada na 2 miesiące to nie tęsknisz za nimi. To co ty masz to jest hodowla dzieci a nie rodzinny przytulany dom .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ToksycznaKobita twoje dzieci juz sa kalekami bo nie maja pojęcia co to prawdziwy dom pełen miłości :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też na początku myślałam jak większość - przecież nic mu się nie stanie - jak chwileczkę zostanie sam. Niestety raz mały włos brakowało a moje dziecko by się udusiło. Do dzisiaj nie wiem jakim cudem tak się stało. Od tamtej pory zawsze brałam go ze sobą do łazienki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak musze wyjsc na dluzej i wiem,ze dziecko moze zrobic cos glupiego to zeby miec czyste sumienie to wsadzalam do kojca lub lozeczka. Albo po prpstu wlaczalam tv i juz nie bylo ganiania wszedzie i ryzyka wypadku:P moglam spokojnie sie wyysssrracc,za przeproszeniem:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i co z tego ze tak pisałam? pisałam tak bo dla mnie to nic wstydliwego, nie robię z siebie super matki, ale zaprzeczam temu ,ze na matkę się nie nadaje, z tej racji że patrząc na dzieciaki żadnej dysfunkcji czy syndromu dziecka straumatyzowanego nie mają. Mój przedszkolak tez wyjeżdża ( wylatuje) w ten weekend na długi czas z dala od domu , zobaczymy sie dopiero może i za miesiąc . Dziecko bardzo zadowolone z wyjazdu , a jak ona się cieszy to i ja tez Psychorozwojowo wszystko w normie, tak wiec mam potwierdzenie ze wszystko gralo , gra i grać będzie :D Zobaczymy jaką tobie wizytówkę wystawią twoje własne dzieci ,kiedy już zostaną odchowane dajmy mając 20 lat ,czy ty lepsza i idealniejsza będziesz pomarańczko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×