Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czemu małżeństwa w dzisiejszych czasACH

Polecane posty

Gość gość
"czasem serce matki zaboli,ze syn cierpi,to jednak wierze,ze spotka w swoim zyciu,druga taka nietypowa,co tez bedzie potradila dac siebie,a nie tylko d**y" A on co daje ? tak samo d******py jak one :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie nie chcą pracować nad sobą. Za trudne dla nich kompromisy lepiej wymienić na nowy model mniej pracy i zachodu... smutne to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No bo nie zgadzam sie z opinia,ze to synus mamusi i to dla mnie durna opinia :-D hm...uderz w stol?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Durnoty nie dotycxylo osoby,tylko pogladu...i nie oceniam dziewczyn syna,tylko mysle,ze on oczekuje czegos wiexej w zwiazku niz tylko seks..." HAHAHHAhahah następna mamuśka zapatrzona w swojego synka hehe Jak oczekuje czegoś wiecej niz seksu to może powinien poczekać z tym do slubu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo panienki sie nie szanuja,niestety...i rozkladaja,gdzie popadnie i komu,a potem,eee...to nie ten i nastepny do kolekcji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz podchodzi się do małżeństwa dużo bardziej egoistycznie niż kiedyś . Każdy chciałby tylko brać a z siebie dać jak najmniej . Kiedyś nie do pomyślenia było aby każde z małżonków miało ,,własną kasę" i nie piszę tu o drobnych na piwo. No i może mieliśmy trochę mniejsze oczekiwania co do współmałżonków a po za tym trochę więcej mieliśmy dla siebie czasu. I nie czarujmy się też były trudne czasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Juz w takie sprawy nie wnikam,ale niech bedzie,jak komus ulzy-synus mamusi;-) ,szczesliwie mam jeszcze dwoxh na podoredziu! Tez fajne xhlopaki ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale temat na inne tory zjechal...zycze kazdemu udanego zwiazku,co nie znaczy,ze nie zdarzaly sie burze,ale obojgu nam zalazalo i stawilismy czola trudnosciom,przy okazji wyxhowujac trzech chlopakow-wszystkich,jak jeden maz maminsynkow :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"najstarszy ma lat 20 i tak patrze na jego ,,zwiazki" to wlasnie mysle sobie,ze on tak po ,,staremu" ,nawet mu kiedys powiedzialam,czy aby za bardzo sie nie wczuwa,bo nie raz sie sparzyl" - sama go uczysz obojętności wobec nowych kobiet. Pozna tę jedyną i się nie wczuję, bo wtrąciła się mamusia ze złotą radą. Skoro na poprzedniej się sparzył, to niech się lepiej z kolejną nie angażuje. Daj chłopakowi wybierać, próbować, niech się sparza, cierpi, niech jakąś skrzywdzi, musi przeżyć to wszystko, żeby w przyszłości być dobrym mężem, wiedzieć co robić a czego nie robić. Ja cieszę się, że mój Mąż "kochał" kogoś tam przede mną i mi też się zdarzyło "kochać" i oboje się sparzyliśmy, i na szczęście gdy trafiliśmy na siebie to żadna mamusia nie kazała nam się nie wczuwać. Dzięki temu dzisiaj jesteśmy szczęśliwym, kochającym się małżeństwem, a kto wie, co by było, gdyby Teściowa Mężowi taki wzorzec pokazała, że on za dużo daje, a one tylko dupę dawać potrafią. Może z naszej fajnej rodziny nie byłoby dzisiaj nic, a tak jesteśmy razem i budujemy swój małżeński staż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co było niby takiego fantastycznego w starych czasach? że ludzie żyli z sobą po kilkadziesiąt lat nienawidząc się serdecznie, albo znosząc czyjeś pijaństwo całe życie czy też zwyczajnie żyli obok siebie bez żadnej namiętności traktując małżonka jak mebel? ja tam wolę dzisiejsze czasy, możliwość rozwodu czy rozstania, gdy związek się wypali. to jest bardziej sensowne i zgodne z ludzką naturą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy w trskcie trwania jego zwiazku sie nie wtracam...nigdy nie komentuje,bo skad mam wiedziec,jak jest...jesli chce pogadac ,ale juz po...zdarza mi sie w ten sposob zagadac...zreszta,co tu tlumaczyc...temat sie rozwija na moj temat,a to ciekawe ...cos jeszcze sie dowiem o sobie od obcej osoby,ktora prxeciez zna mnie najlepiej na swiecie...i to jest ta urokliwosc kafeterii,kazdy o kazdym wszystko wie najlepiej,nawet lepiej od samego zainteresowanwgo,prawda?Konkubino...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak pozna te jedyna,to nawet,gdybym go tysiacami rad chciala zasypac,to i tak zrobi swoje,taki typ...troche dziwny,jak na maminsynka,nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli do mnie napisałaś "Konkubino", to naucz się czytać ze zrozumieniem, bo kilka razy podkreśliłam, że jestem mężatką. Ba, nawet dzieciatą mężatką. I nikt Ci tu nic nie zarzucił, ani nikt Ci nie pisze, jaka jesteś, bądź nie jesteś, ale sama się przyznałaś w pierwszej wypowiedzi, że masz świętego syna starej daty (co się chwali), a one te złe, co to na nich się sparzył, więc aż powiedziałaś "czy ty się aby nie wczuwasz". Nikt sobie tego nie wymyślił, sama to napisałaś, a teraz się wypierasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tego co pisalam,absolutnie...ale juz opinia o tym,jakobym byla mamusia synusia jest okresleniem osobowosci,i z tym sie nie zgadzam....a brak loginu powoduje,ze nie wiadomo,do kogo tak naprawde sie pisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i nie pisalam,ze mam swietego syna,znowu przeklamanie :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I ze jego dziewczyny to te zle...az wrocilam do tego,co pisalam,no i sie nie dopatrzylam ,dziwne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zamężna Konkubina
Masz, podpisałam się Zamężna Konkubina, żebyś wiedziała, że to ta mężatka, do której pisałaś :P Nie napisałaś, że są złe, ale że się sparzył, że trafiał na takie z przerośniętym ego - jak dla mnie jednoznaczne, że spotykał te złe, chociaż tego słowem "złe" nie określiłaś. Ja myślę, że Twój syn może mieć równie wiele za uszami jak one, ale jako matka nigdy się nie dowiesz ;] To dobrze, że Twój syn się angażuje i daje sobie szansę na miłość i znów, i znów, nawet jak się sparzył, czy jak jakąś sparzył, albo z iloma się parzył :D Jak się zakocha, to i z zołzą będzie, a Ty możesz tylko być przy nim i już. Syna się wychowuje dla innej kobiety, którą on powinien wybrać na Twoje podobieństwo (podobno tak się dzieje). Pytanie, jaką jesteś żoną dla swojego męża, bo z taką ma szansę się syn dogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oooo i teraz madrze gadasz :-) ,a najciekawsze jest to,ze w tym temacie mamy podobne zdanie,a dyskusje prowadzimy na zupelnie inny temat :-D ,no i grunt to sie dogadac,prawda Zamezna Konkubino ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taa gdyby wszystkie nadopiekuncze mamusie usprawiedliwiajace swojego chlopca zdawaly sobie z tego sprawe i wiedzialy, ze robia zle wiedzialy o tym, nie byloby maminsynkow. tez mialam swojego czasu chlopaka, mega maminsynka. jego matka nie byla co prawda az tak nadopiekuncza jak maminsynkowaty byl ex, ale wiem ze miala o nim wyobrazenie niemalze nieskazitelene. przy mnie mowila, ze wiele jest w stanie dziecku wybaczyc, ale nigdy klamstwa, ze prawda jest najwazniejsza i szczerosc wsrod bliskich i ze tego cale zycie uczy synusiow. gdyby tylko wiedziala, jak potrafil klamac jej synus i do jakich okrutnych rzeczy byl zdolny... eeh. zatem tu nie chodzi o to, ze my znamy lepeij twoje zycie, tylko odpowiadamy na posty, ktore piszesz i co z nich wynika na pierwszy rzut oka. czasem warto po prostu wysluchac osoby trzeciej, ktora ma świeże, obiektywne spojrzenie na sprawe a nie sie zacietrzewiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uuu cus pecha masz do maminsynkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I tak juz na koniec,bo obowiazki wzywaja: jesli syn nie szanuje matki,zony tez nie bedzie szanowal...dobranoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zamężna Konkubina
Koniec bo obowiązki wzywają? :D To ja właśnie skończyłam z obowiązkami i przyszłam posiedzieć hehe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj...bo synus ze spaceru wrocil,kolaxja,kapanko ...czytanko...a,to dotyczy trzyletniego synka,zeby nie bylo ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo jak juz wyzej napisano, nikomu sie nie chce powalczyc, postarac sie o zwiazek, zastanowic sie dlaczego sie psuje, co moge zmienic.. Latwiej jest spakowac manatki i odejsc .. Ludzie nienawidza sie starac, usatpic, przyznac sie do winy.. Ciagle slysza jacy to nie sa zaj/ebi/sci a tu zonk ! :P Malzenstwo powinno byc do "grobowej deski ' :) Dzis rozwod to nie wstyd i zbyt skwapliwie jest wykorzystywany przy trywialnych problemach ! Gdyby go nie bylo , ludzie bardziej by sie starali.. Spadek kultury osobistej, wsadzennie na piedestal sexu i zaspokajanie wlasnych zachcianek.. To ma byc ta wolnosc ? A zwiazki sie sypia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
paradoksalnie - wolność której wszyscy tak pragną w małżeństwie staje się słomką o jaką się potykają :) kobiety są " niezależne " i "wolne " , " samowystarczalne " i " spełnione zawodowo " a mężczyźni - z natury lenie i chłopcy - widzą ,zę jest ktoś kto przejmuje ich role - chętnie ją oddają a sami zajmują się ..sobą , kolegami, nałogami , hobby ... i jaka kobieta długo pociągnie w takim małżeństwem ? Seks , który ma być takim sprawdzianem " dopasowania w związku " rzadko okazuje się być koronnym powodem dla korego związek się rozpada . Przeciwnie - para zna sie na wszystkie możliwe łóżkowe sposób a jednak ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo jest sodomia i gomoria i jak sie sex konczy nie ma nic wiecej i sie zaczyna szukanie czegos innego/ wrazen itd.itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alez wy macie narabane z tym seksem, fobia jakas, czy co? Co to w ogole za idiotyczny pomysl brac slub z czlowiekiem, z ktorym nie dzielimy tak waznej sfery zycia? To tak, jakby przed slubem nie rozmawiac o polityce, albo trzymac w sekrecie wyznawana religie, no mozna, ale korzysci rzadnej, a istnieje ryzyko, ze to jednak bedzie koronnym powodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nitttka234
dlaczego? bo ludzie maja większą świadomość siebie, tego czego chcą. Nie poddają się presji społeczeństwa i coraz częściej maja w dupie co inni powiedzą. Kiedyś rozwód był nie do pomyślenia, zaczynało się gadanie typu "co ludzie powiedzą", "jaki wstyd, cala wieś będzie się śmiała". A teraz, kogo to obchodzi co inni powiedzą, jestem nieszczęśliwy/wa w małżeństwie to zamiast się męczyć kolejne 10-20 lat i zmarnować swoje życie u boku kogoś z kim nie chce być podejmuje odważną samodzielna decyzje o rozstaniu. Myślicie ze kiedyś było więcej szczęśliwych par? mylicie się tylko rozwód był piętnowany. Kobieta żyła 20-30 lat z mężem który ja tłukł, pił ale rozwodu nie weźmie bo wstyd, bo rodzina się odwróci. Będzie żyła z facetem który ją zdradza na prawo i lewo ale rozwód =wstyd. Wiec tak ta biedna kobieta ciągnęła to, wyzuta przez własne życie, smutne życie. Dlatego nie było tylu rozwodów a nie dlatego że ludzie umieli rozmawiać i rozwiązywać problemy. Dzisiaj ludzie się mniej wstydzą a bycie rozwódka czy rozwodnikiem w wieku 35 lat nie oznacza końca zycia a dopiero jego początek. Kiedyś 35 letnia rozwódka to był dramat i napiętnowanie. To jest prawdziwy powód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nitttka234 ma racje. I znacznie lepiej, gdy ludzie ktorzy zle sie razem czuja rozejda sie, niz beda gnic w nieszczesliwym zwiazku latami. a takie gadanie ze kiedys ludzie rozmawiali, zmieniali sie itp to bzdury. po prostu kiedys rozwod byl "wstydem", ludzie bali sie to robic. i jest wiele malzenstw ktore i dzis trwaja tylko dlatego, ze rozwod jest 'nie do pomyslenia' dla malzonkow, mimo ze jest im razem zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poza tymi wyżej wymienionymi powodami rozpadów związków, jest jeszcze jeden, bardzo ważny moim zdaniem jest to łatwość w poznawaniu nowych ludzi dawniej ludzie tkwili w swoich związkach m.inn. bo w swoich środowiskach nie znajdowali nikogo lepszego niż ten z kim byli w związku, ludzie byli mniej mobilni, pracowali i mieszkali od urodz. aż do śmierci w tych samych miejscach, na urlopy jeździli wciąż do tych samych miejscowości z tymi samymi ludźmi ze swojego zakładu pracy gdzie wszyscy byli pod obstrzałem teraz są inne możliwości chociażby internet, ile to związków rozpadło się poprzez portale społecznościowe? wyjazdy integracyjne, wyjazdy za pracą gdy jedno z małzonków zostaje w kraju a drugie za granicą "hulaj dusza" :) zmianiły się też wartości, teraz rodzina nie jest już taka ważna, ważniejsza stała się kariera zawodowa, finansowa, oraz tzw. rozwój [ cokolwiek to znaczy]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×