Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

bardzo nieprzyjemna klotnia o pieniadze w zwiazku KTO MA RACJE?

Polecane posty

Gość gość
Mało kto gotuje ,,cuda'' codziennie, można ugotować coś lepszego w niedzielę czy zaszaleć od czasu do czasu ale bez przesady nie samym żarciem człowiek żyje trzeba się jeszcze ubrać ,gdzieś wyjść,pojechać itd...a temat to prowo bo chcący jeść często wołowinę,ryby i inne wymienione o faktycznie trzeba by zarabiać dużo a jak się zarabia dużo to nie ma się czasu na stanie przy garach :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze to Ty raczej z nim nie będziesz miała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy wołowina albo ryby to są "cuda"? Normalny obiad mięsny, zupa zamiast pierogów z paczki to są "cuda"? No nie przesadzajcie. My w ogóle nie jemy mrożonek, czasem jakąś pizzę, ale to rzadko. Więc nie uważam, zeby autorka, chcąc zjeśc normalny obiad codziennie, wymagała cudów, naprawdę. A obiadu nie gotuje sie codziennie miśki :) Raczej na 2,3dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wołowina mięso za ok.30 zł za kilo tak wszyscy codziennie tak jadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kg wołowiny 30zł+warzywa do obiadu +5 sałatkę chcący zrobić samemu jakieś(pomidor,sałata,ogórek,sos)10zł= 42zł do tego chleb 3-4zł coś do chleba z 10zł i picie bo przecież gorąco jakiś dobry sok 100% 6-8zł =63 zł dzień no 70 spokojnie oczywiście nie szlejąc bo co kupisz za 10 zł do chleba chyba 20dag dobrej szynki (40zł/kg) no licząc stówę z jakimiś lodami i innymi to nam daje 30 dni razy 100 zł= 3000zł tak jadasz/cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a dlaczego mam jeść zupę jak mam ochotę na pierogi wytłumacz mi bo? co ? Ty/ona talk chcesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zrobie dzisiaj placki ziemniaczane to co chooojowy obiad bo nie zupa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko to ty jesteś niedojrzała. Jak widzisz taki problem to go rozwiąż a nie marudzisz. Dawaj mu na opłaty, czynsz o ile płacicie i to wszystko. Połowę tej kwoty. Reszta jest twoja. Oszczędzaj, czy sobie coś kupuj. To go nie powinno obchodzić. Dorosły człowiek jak zgłodnieje to sobie zrobi albo kupi coś na mieście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona34aaa
Ja zamieszkałam z chłopakiem pół roku temu i nie mamy problemów z pieniędzmi. On zarabia 3 razy więcej niż ja. Raz w tygodniu jeździmy na zakupy. On za nie płaci. On nie pozwoliłby mi zapłacić, bo on uważa, że on je 2/3 tego, co kupujemy. Ja w tygodniu dokupuję różne potrzebne produkty, bo przecież wiadomo, że czegoś może zabraknąć albo trzeba kupić świeże, np. pierś z kurczaka czy pieczywo. On potrafi nawet dać mi kasę na te drobne zakupy, bo stwierdza, że on nie pozwoli, żebym ja wydawała swoją kasę na jedzenie dla niego. Honor mu na to nie pozwala. Ja o nic się nie upominam. Kupuję to na co mam ochotę (oczywiście dla nas dwojga): lody, ciasto, owoce, itp. On też płaci rachunki. Ja opłacam swoje mieszkanie (i kredyt), które stoi puste, bo zamieszkaliśmy u niego, bo więcej miejsca i lepsza lokalizacja. Ja już udowodniłam, że potrafię się sama utrzymać. Mam swoje mieszkanie, swój samochód (który kupiłam za swoją kasę). I mimo, że w pewien sposób żyję na jego koszt, nikomu to nie przeszkadza. On nie chce ode mnie kasy na wspólne życie, więc przecież nie będę wpychała mu jej na siłę. Autorko u Ciebie nie wygląda to za dobrze. Twój facet dobrze się urządził. Może rzeczywiście zrób tak, że kupujesz jedzenie tylko na jeden obiad, tak jak on. Żeby zauważył, że to jest kłopotliwe. Mój luby woli zrobić duże zakupy, żeby nie trzeba było ciągle się zastanawiać, co trzeba kupić na obiad. Też kupuj zamiast całego kurczaka, tylko jedną pierś na jeden obiad, pół kilograma ziemniaków, jednego pomidora i jednego ogórka i czekaj aż on podejmie rozmowę. Bo z tego co zrozumiałam, to po prostu wy zakupy robicie na zmianę? Czyli on co 3-4 dni, tak? A jak jest ze sprzątaniem, gotowaniem, zmywaniem, prasowaniem u Was? Dobre były te pierogi za 4zł? Gdzie on kupił takie tanie pierogi? Z czym one były? Przecież pół kilograma kosztuje najczęściej około 5zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka. nie, oczywiscie, ze pierogi za 4 zl nie byly dobre. jesli on je lubi, to niech sobie je, ale wie, ze ja takich rzeczy nie lubie, bo sa niesmaczne i niezdrowe. a mamy jasny podzial, kto kiedy robi zakupy i kto kiedy gotuje. jak jest moja kolei, to nie podaje mu rzeczy, ktorych nie lubi. jak jest jego kolei, to kupuje mrozone pierogi, mrozona pizze, jakiegos kalafiora, tego typu rzeczy. jak dostane tego kalafiora to pol biedy, bo to zdrowe, dobre jedzenie, ale mrozonki dzialaja mi na nerwy. sugerujecie wciaz, ze jesli ja chce jesc dobrze, to mam sobie te dobre produkty kupowac. czy naprawde kupno kurczaka czy ryby to sa jakies cuda na kiju, no juz bez przesady. zarabiamy obydwoje okolo 4-5 tys zl kazdy, zjedzenie kawalka kury na obiad czy kilku krewetek nie wydaje mi sie z tej perspektywy jakims luksusem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak każdy niech sobie sam kupuje jedzenie skoro się nie dogadujecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i kazdy ma sobie osobno gotowac obiad? przeciez ten uklad nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie pisałam o codziennym jedzeniu wołowiny, ludzie, nauczcie się czytać ze zrozumieniem na Boga! Pisalam o tym, że normalny obiad nie jest żadnym "cudem'! A dla mnie normalny obiad to mięso/ryba z ryżem/kaszą/ziemniakami i surówką. Czasem naleśniki, placki ziemniaczane. Ale generalnie to mięso z dodatkiem. Albo zupka (nie z torebki). Autorko, i jak? Jesz dzisiaj na mieście? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka. tak, dzis zaczynam akcje pt "nie robie zakupow w ramach protestu" :). uklad, gdzie kazdy osobno robi zakupy i gotuje dla siebie wydaje mi sie dosc ryzykowny. po pierwsze, gdybysmy obok siebie stali w kuchni i kazdy mieszal w swoim garnku atmosfera bylaby dosc kwasna. po drugie zrobienie zakupow i ugotowanie obiadu to jakies 1,5h spokojnie. dublowanie tych rzeczy w ramach jednego gospodarstwa to wg mnie okropna strata czasu. tak jak tutaj ustalilismy, biora go na przetrzymanie. ja chce wspolnego budzetu. niech wtedy sobie i nawet kupi te pierogi, jeden niedobry obiad na jakis czas przezyje, ale przynajmniej nie bede sie czula jak jelen robiony na kase, bo jak nastepnego dnia kupie dla nas lososia czy chociazby jakies fajniejsze pesto i parmezan do makaronu i nie pojdzie to tylko z mojej kieszeni. poki co wstrzymuje sie z powaznymi rozmowami (bylo ich ostatnio na ten temat za duzo) i rezygnuje z robienia zakupow wiekszych niz jogurt czy bulka na sniadanie :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko nie zazdroszczę! A opinie niektórych - co złego w pierogach za 4 zł (są niezdrowe, sama mąka-minimum farszu, autorka ich nie lubi) Z tego co widzę, facet lubi dobrze zjeść, ale jeżeli autorka kupi i poda... sama po najmniejszej linii oporu - byle tanim kosztem. KG wołowiny kosztuje może i 30 PLN, ale ja kupując kilogram mięsa mam z tego 2-3 obiady! A pierś z kurczaka nie jest aż taka droga, więc bez przesady! Autorko, ja widzę trzy wyjścia: 1. jem na mieście (nie lubię za często) 2. kupuję to co on (za taką kasę, żeby on na następny dzień musiał iść po zakupy. 3. Każdy gotuje się sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma nic gorszego niż skąpy facet.. No chyba że taki co pije i bije żonę i dzieci.. Masakra kobieto co ty z nim robisz?? Jak sobie wyobraszasz kiedyś w przyszłości że zajdziesz w ciąże i będziesz miała mniejszy dochód ?? A wydatkami na dzieci jak się podzielicie?? Chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona34aaa
To w końcu jak robicie te zakupy? Jak to jest ustalone? Czy wy macie też dyżury na gotowanie obiadów? Czyli robię zakupy i gotuję? Może dlatego on kupuje mrożonki, bo nie chce mu się gotować? Ja na szczęście z moim facetem lubię zjeść pierogi, pizzę. Nam to nie przeszkadza. Od czasu do czasu jemy tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a u mnie jest tak moj facet (mieszkamy ze soba od kilku lat) dopiero niedawno zaczal wykazywac inicjatywe zeby dokladac sie do zakupow, ale poki co tylko jesli chodzi o srodki czystosci do tej pory za niemal wszystkie zakupy placilam ja. Jakiekolwiek wyjscie do znajomych - gdzie trzeba bylo kupic prezent urodzinowy komus czy butelke wina, on nigdy sie nie kwapil. Gdy zapraszalismy znajomych na kolacje, ja ponosilam pelne koszty zakupow. Zdarzylo mu sie raz zaproponowac, ze odda mi polowe kasy, ale jakos nie wcielil tego nigdy w czyn. Jedzenie do domu - ja placilam, on chetnie konsumowal, ba czasami zdazyl spustoszyc lodowke zanim wogole skosztowalam czegokolwiek z zakupionych produktow. Wyjscia do restauracji / czy jakiejkolwiek jadlodajni - przewaznie ja placilam. I tak mozna wyliczac. Ja wstydzilam sie upominac, glupio bylo mi zawsze wydzielac "moje / twoje" a on najwyrazniej tak przyzwyczail sie do tego, ze ja za wszystko place ze stalo sie to dla niego czyms zupelnie niekwestionowalnym. Kiedys bylam w nim sklepie, mierzyl kurtke, podobala mu sie ale nie mial kasy. Zaproponowalam, ze pozycze mu hajs. Oczywiscie kasy nie widzialam na oczy choc minelo wiele miesiecy. Innym razem gdy bylismy razem na zakupach "pozyczylam" mu pieniadze na szorty i klapki na basen. Po zakupach dziekowal mi rozczulony, ze sprawilam mu taki mily prezent. Nosz kvrwa! Ba, potrafil mnie nawet zapytac zebym sprawila jego mamie podarek w postaci ksiazki i sugerowal cobym zafundowala siostrzenicy wakacje w jakims wypasnym miejscu jako, ze ma zamilowanie do podrozy. Na moje stwierdzenie, ze nie bardzo na taka hojnosc moge sobie pozwolic (o oplacenie wakacji siostrzenicy) usmiechnal sie krzywo i zrobil kwasna mine z gatunku "bez komentarza". Gdy przypominalam komus o pozyczonej ksiazce itd to nazywal mnie egoistka (zreszta slowo egoista nalezy do jego ulubionych, zadziwiajaco czesto dostrzega ten egoizm u innych) Gdy zas juz robi zakupy i np gotuje - robi to tylko pod siebie i dla siebie. Nie jem miesa wiec tu akurat tkwi zonk, nie oczekuje by zawsze stal przy garach i pichcil na dwa kotly. Ale do ciula jasnego - jesli tak chetnie wyciagasz lapy po cos co twoim zdaniem slusznie ci sie nalezy, zapytaj czy mozesz w jakikolwiek sposob sie dolozyc! Acha i jego poglady w sprawie wspolnej kasy sa takie jak wiekszosci z was tu piszacych - wg niego w parnerstwie nie powinno byc podzialow. Echh.. rece opadaja. OK, ale SA te podzialy. On zbija kase i oszczedza i do tego zawsze bunczucznie i z pretensja podkresla ze ja mam mniej wydatkow - o ironio!!! - podczas gdy on placi alimenty i takie tam. Ostatnimi czasy zbuntowalam sie jednak i bez szczypania sie mowie, ze zamierzam kupic to czy owo i zeby sie dolozyl. Kluje go ten fakt w dupsko i - z oporami wprawdzie - zdarza mu sie dolozyc. Rozumiem autorke posta doskonale!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka. boze, ostatni post mnie totalnie rozbil, nigdy bym na to nie poszla. nasz konflikt dotyczy tylko kasy na codzienne wydatki a i tak mnie to wkurza. co do gotowania to jest to roznie. czasem osoba, ktora gotuje robi zakupy, a czasami robi je ta druga strona. jak on robi zakupy to praktycznie zawsze kupi tani szybki s**t i to moze byc zwiazane z tym, ze nie chce mu sie gotowac. i niech tak juz bedzie, on i tak gotuj***ardzo malo, wiec ten jeden obiad w tygodniu zniose (chociaz on ogolnie jak mu sie chce gotuj***ardzo dobrze). chodzi o podzial pieniedzy przy kupowaniu. ja na serio mysle, ze on sie nad tym na co dzien specjalnie nie zastanawia. wchodzi do sklepu, mysli "o pierogi", kupi do tego 2 piwa i wychodzi z zakupami za 10 zl. i sie nazywa ze dzisiaj to misiaczek zrobil zakupy. i dobra, jak juz nie umie tego zaplanowac, jak nie umie sie wysilic, przezyje. ale jak ja wchodze potem do sklepu nastepnego dnia to nie chce czuc, ze to, co wydam powyzej kwoty 10 zl to tak naprawde jest niesprawiedliwy podzial wydatkow. bo ja moge na tych zakupach kupic i rzeczy za 200 zl jak sie rozkrece (wlasnie rozne azjatyckie sosy i przyprawy, ryby, jakis obrus czy cos po drodze, ciasto itp itd).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie pracuje, mamy 3 dzieci, zarabia tylko mąz ,musi sie strasznie natyrac narobić, ale chyba zarabia nieżle, ,mamy wspólna kasę, mąz mi nigdy na nic nie broni, nie wydziela kasy, chyba nawet nie wie ile tygodniowo miesiecznie ja wydaję, a wydaję dużo,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile kosztuje kg lososia ile pesto i ile parmezan ktos wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pesto i parmezan wczoraj kupowałam - około 10zł w sumie na 1 obiad dla nas na dziś ;-) a łososia nie lubię, więc nie bardzo wiem, ale wiosną płaciłam w centrali rybnej około 30-40zł/kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a o czym ten facet ma gadac z autorka tematu? znalazl frajerke, ktora mu funduje dobre zarelko za free to co?? ma sobie taka jalowke zabijac?? ;D :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest XXI wiek i coraz mnie facetow chce byc jeleniami i brac sobie na utrzymanie wor na sperme co tylko bedzie pachnial a facet bedzie z********al na jej wydatki. Coraz wiecej facetow sie buntuje i takich kobiet nie chce. Te co wylapaly ostatnich jeleni maja szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo dobry materiał na męża. W takim związku pieniądze w domu SA! A nie wszystko do kupy i wiecznie brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona34aaa
"Jest XXI wiek i coraz mnie facetow chce byc jeleniami i brac sobie na utrzymanie wor na sperme co tylko bedzie pachnial a facet bedzie z********al na jej wydatki. Coraz wiecej facetow sie buntuje i takich kobiet nie chce. Te co wylapaly ostatnich jeleni maja szczescie." A ja bym powiedziała, że coraz większej liczbie facetów nie przeszkadza to, że to kobiety ich utrzymują. A to według mnie podwójny wstyd być na utrzymaniu kobiety. Tak żyć potrafią chyba tylko faceci bez jaj. Przecież autorka tematu nie chce, aby facet ją utrzymywał, więc nie chce z niego robić żadnego jelenia. Chce tylko sprawiedliwego podziału wydatków, więc nie rozumiem dlaczego jej facet stwarza takie problemy. Chyba jest okropną sknerą. Autorko mi się wydaje, że on jednak Cię naciąga. Sam kupuje tanie byle co i nie widzi nic złego w tym, że objada Cię z wartościowego jedzenia. Gdyby był mądry, to po Twoim gadaniu przemyślał, by co nieco i następnym razem zrobił ciekawsze zakupy, a nie tylko pierogi czy pizza. Jakby Cię kochał, kupiłby coś, co Ty lubisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kg wołowiny 30zł+warzywa do obiadu +5 sałatkę chcący zrobić samemu jakieś(pomidor,sałata,ogórek,sos)10zł= 42zł do tego chleb 3-4zł coś do chleba z 10zł i picie bo przecież gorąco jakiś dobry sok 100% 6-8zł =63 zł dzień no 70 spokojnie oczywiście nie szlejąc bo co kupisz za 10 zł do chleba chyba 20dag dobrej szynki (40zł/kg) no licząc stówę z jakimiś lodami i innymi to nam daje 30 dni razy 100 zł= 3000zł tak jadasz/cie - padłam, widzę kogoś kto je kg wołowiny dziennie. Z kg wołowiny zrobię bitki na 2-3 dni, z cebulą albo z pieczarkami za powiedzmy 35 zł. Do tego paczka kaszy 3 zł, też na dwa dni. Chleb 3 zł plus jakiś serek 4zł - też jemy dwa dni. 5zł za kg pomidorów. 50 zł za 2 dni i 2 osoby, 25 zł dziennie. Jak się kupuje chłam (lody, szynki, słodzone soki) to się przepłaca 2 razy, z kg schabu można zrobić super domową zdrową wędlinę za mniej niż 20zł za kg, tylko trzeba chcieć. Do picia można zrobić lemoniadę w domu - woda listki mięty i cytryna - dużo taniej i zdrowiej. Ja trochę rozumiem Twojego chłopaka autorko, bo mój mąż też ma tendencje do przepieprzania pieniędzy na jakieś głupoty - durną czekoladę, jakieś dziwne serki, antipasti, suszi itp - ale rozmawiamy o tym i on ogranicza kupowanie do powiedzmy jednej pierdoły na tydzień a ja odpuszczam. tylko, że my mamy wspólne pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na dwie osoby może mniej potrzeba ale przy większej ilości ludzi rodzina np 2+2 to nie bardzo poza tym to był przykład żeby autorka się mogła odnieść co dokładnie kupuje codziennie bo ja tu widziałam tylko łososia i wołowinę a to produkty z najwyższej półki a jakbym miała 3 dni pod rząd jeść to samo to chyba by mnie skręciło facet przecież wyraził się jasno żeby przycisnąć pasa a ona upiera się przy swoim gdzie jest powiedziane że to kobieta ma mieć decydujące zdanie i musi być tak jak ona chce autorka powinna np opisać jak wygląda 7 dni jej obiadów co konkretnie gotuje bo jeśli pn -łosoś wt- wołowina śr-spaghetti z parmezanem pesto czy jakieś tam czary mary itd...to faktycznie to jest najwyższa półka a obiady nie skłdają się z samego mięsa trzeba kupić warzywa,olej,jajka,przyprawy....i inne nie pochwalam tego że je i trzęsie uszami i daje mniej ale nie zmusza jej nikt do takiego gotowania no chyba że chodzi facet za nią i kochanie zjadłbym to i tamto a później udaje greka... to może powinni losować bo ona upiera się przy szwedzkim stole a on zadowoli się byle czym ciężko powiedzieć co i jak z jakiś szczępek informacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×