Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

malinka373

Rozstanie... Tęsknota... Nadzieja... Powrót?

Polecane posty

Gość gość
skóra wyjasnij mi, jakim cudem moglas byc chocby przez miesiąc z kims takim? wiesz jak sie nazywa taki człowiek którego dopada furia bo "zupa była za słona"? psychopata, albo przynajmniej ktoś z zadatkami. i Ty jeszcze tesknisz za nim, za czym? za tym że zasypiałaś obok niego po seksie, gdzie on sobie poużywał, bo obok "kochania się" to nawet nie leżało? za tym że nie chciał Cię przytulać tylko wyznaczał Ci czas, wtedy kiedy on chciał? sorry, ja wszystko rozumiem, Twoją sytuacje w domu z ojcem itd, ale nie moge pojac jak młoda dziewczyna może się zachwycac kretynem który ją traktuje w taki sposób, na to nie ma wyjaśnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamia7
Myślę podobnie, Skóra zasypiałaś ze swoim wyobrazeniem o wielkiej miłości. A tej miłości wcale nie było. I to jest ta najtrudniejsza rzecz która musimy sobie uzmysłowić.Bo dobrze i bezpiecznie żyć nam w takim matrixie. Tworzymy sobie idealnego partnera, chcemy kochać i wierzyć że jesteśmy kochane, mimo że każdy jego czyn, a właściwie jego brak potwierdza coś wręcz przeciwnego. Bo brak słów, karanie milczeniem to agresja, Równie silna jak tak fizyczna. Jeżeli ktoś ma do nas jakieś zarzuty, możemy się bronić, wyjaśniać. Wobec milczenia, biernosci stajemy się bezbronne i miotamy się jak w mucha w sieci. Dobrego dnia dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie będę pisać ale wiem, ze takie chwilowe pokusy będą się jeszcze pojawiać. Jak widzicie-aktywnie z tym walczę. Napiszę to jeszcze raz. Na początku,przez kilka miesięcy naprawdę czułam się ważna, kochana, potrzebna. Jak chyba w żadnym moim związku do tej pory. No a potem mi wmówił że ja to wszystko zepsułam-bo zaczęłam mówić że coś mi pasuje albo czegoś bym chciała. Powielił się mój mechanizm z domu rodzinnego-tu też mi wszyscy wmawiali, że tatuś jest super a to ja jestem taka niedobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skóra... ale patrząc realnie, jakie kilka miesięcy? Wasz "związek" trwał pół roku, a z tego co pamiętam mówiłaś, że po 2 zaczęliście uprawiać seks. Wtedy też wszystko zaczęło się sypać. To nie jest kilka miesięcy, Skóra... to jest chwilka... A pisałaś kiedyś, że brakuje Ci tej chemii, która między Wami była. Powiedz... a w łóżku to on myślał o Tobie, czy o sobie przede wszystkim, a Twoja przyjemność była przy okazji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i jeszcze jedno - wszystkie tak słodzicie tu malince, ale nikt nie zauważył, że ona mówiła o tym "nowym" jak o swoim facecie? bo skąd pojawiło się pojęcie "rozstanie", to następuje gdy ludzie są w związku. ale do czego zmierzam - dziewczyna jest po 7 letnim, ciężkim z tego co pisała, związku, z którego wyszła dopiero jedną nogą (albo i nie) i już weszła w kolejny. szczerze? taki związek nigdy nie wyjdzie i pomijam tutaj czy gośc pije czy nie, abstrachując od jego wad i zalet - to się nie ma prawa udać, gdy się jedną noga jest jeszcze w poprzednim związku. Malinka, z całym szacunkiem, ale za szybko się to wszystko u Ciebie dzieje, zwolnij dziewczyno, bo wszystkie tu tłumaczymy skórze, że robi tak czy siak, ale Ty również nie robisz najlepiej. i nie jest to krytyka, a jeśli tak to odbierzesz to na końcu niech stoi słowo "konstruktywna". tak naprawde wiedzac, że facet ma tendencje do picia gdy ma problem i wiedząc, że nie dasz mu pełnego związku opartego na miłości od samego początku (bo kochasz przecież byłego, prawda?) nigdy bym sie nie pchała w taka relacje, bo jesli facet sie naprawde zaangażował i teraz go rzucasz to może się to źle skonczyć z jego skłonnością do picia. egoizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze mi się przypomniało, jak ugotowałam nam obiad a on się wkurzył... ze papryka za grubo pokrojona. A potem zaczął ją ostentacyjnie wyciągać. Jak będziecie chciały to mogę Wam jeszcze przytoczyć trochę jego akcji, które mnie wmurowywały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boleczka1
No to czas utrzec nosa facetowi. Jak wyskoczy z tekstem ze to twoja wina to jedyne co mozesz mu odpisac to cos w tym tonie " Poniewaz tak bardzo cierpisz przy mnie, dla Twojego dobra czas zakonczyc ta znajomosc. Zyj, baw sie i nie cierp juz nigdy wiecej" Mysle, ze wyczuje sarkastyczna nute i przeslanie - spadaj na szczaw liscie pompowac z ta swoja cierpietnicza mina i nieszczesciem na wlasne zyczenie. Skora wiecej takich rzeczy pisz. Nie koniecznie tu ale sobie, na kartce. A jak cie bierze pokusa to znowy wyjmij zeszyt i pisz, nawet jakby to mialo byc kilka razy dziennie. Widac to jedyna droga by zobaczyc go jakim jest naprawde;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skóra 2 miesiące to trwało z tego co pisałaś, a te złe rzeczy działy się chyba tez juz wczesniej, chyba z dnia na dzień nie stał sie nagle taki, musiał dawać jakieś sygnały już wcześniej. a jeśli nie to świadczy to tylko o jednym - bajerował Cię żebyś się z nim przespała, a jak miał Cię juz w graści to zaczęłaś go irytować na tyle, że przeszkadzało mu to że jesteś i coś do niego mówisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malinka jeśli chodzi o łóżko to akurat było ok. . Było mi z nim dobrze (chyba jak z żadnym innym facetem do tej pory) i dbał o to, żeby było mi dobrze. Ale można się zastanawiać nad jego motywacją-czy chodziło o realne sprawienie mi przyjemności czy o zaspokojenie jego ego (jakim jest świetnym kochankiem). Ale potrafił się obrazić,kiedy były sytuacje, w których mówiłam NIE. Kiedy byłam na niego zła albo miałam okres. Więc chyba jednak nie do końca liczył się jednak ze mną... PS. Gościu z 11.43: z perspektywy czasu też tak to właśnie zaczynam widzieć... I to mi pomaga uporać się z poczuciem winy. On zabiegał o mnie 3 mc, jakieś pojedyńcze spotkania, codzienny kontakt, potem 2mc. cudownego związku a potem.. powolutku zaczął się odsuwać i pokazywać pazurki. Dobra, lecę na ten spacer bo pies już stracił nadzieję :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie, że masz rację, że to wszystko działo się zbyt szybko. Ale stało się. Nie nazwałabym tego "związkiem", ale raczej relacją, która w tym kierunku zmierzała. To nie jest do końca tak, że ja tylko egoistycznie brałam nie dając nic w zamian. Spotkało się dwoje ludzi z problemami, którzy bardzo sobie pomogli i bardzo się wspierali. On pomógł mi się poskładać, pomógł mi odnaleźć siebie i swoją wartość. Ja pomogłam mu uwierzyć w siebie, w to, że może osiągnąć pewne rzeczy. Krótko przed spotkaniem mnie przestał pić. Jak wielokrotnie podkreślał dzięki mnie wytrwał w tym stanie. Byłam przy nim, wspierałam go, kiedy ubiegał się o wymarzoną pracę, którą z resztą udało mu się zdobyć. Ale to nie zmienia faktu, że mimo iż bardzo mi na nim zależy i jest dla mnie kimś ważnym nie będę tolerować pewnych rzeczy. Bo są dla mnie zbyt destrukcyjne. Poza tym u mnie to nigdy nie działało jak wielkie "bum" i pewność, że to jest miłość. U mnie jest to proces długotrwały, zanim stwierdzę, że kogoś kocham. Nie mówię, że tak stwierdziłam w tym przypadku, ale byłam na dobrej drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zmienia to faktu że pchałaś sie w nowa relację nie będąc wyleczoną z poprzedniej, a to nigdy nie wróży nic dobrego i w 99% nie kończy się dobrze dla nowej "relacji". dlatego dziwię się, że się tak szybko zdecydowałaś na wejście w to, ale ok nie oceniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm.. tak jak pisałam jeszcze w poprzednim wątku ja w nic nie chciałam wchodzić. Powiedziałam jemu od razu, że nie jestem gotowa, że nie chcę, że nie potrafię i że być może nigdy nie będę w stanie dać mu tego, czego potrzebuje i oczekuje. Wiem, że w żaden sposób mnie to nie usprawiedliwia ale postawiłam sytuację jasno na samym początku. On natomiast stwierdził, że doskonale wie w jakiej jestem sytuacji i że pewnych rzeczy ode mnie wymagać nie może. Ale, że zrobi wszystko, żeby nam się udało bo nie chce kiedyś żałować, że przegapił swój moment. W końcu zaczęło mi zależeć i zaczęłam się angażować. Masz rację. 99% takich relacji kończy się niepowodzeniem. To samo mu z resztą powiedziałam, że może się nie udać i prawdopodobnie się nie uda. On stwierdził, że doskonale o tym wie, że zakłada taką możliwość, ale do końca życia sobie nie daruje jeśli nie spróbuje o to zawalczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciesze sie, ze sie zgadzamy i że to widzisz :) wlasciwie moze dobrze się stało, że się jednak skonczylo, bedzie wam obojgu latwiej. przynajmniej z boku tak to wygląda, bo im dalej w las tym trudniej, a już jeśli ktoś ma zadatki na alkoholika i problem rozwiązuje alkoholem to w ogóle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
latwiej wyjsc z tej relacji, dopóki jeszcze nie ma AŻ TAK wielkiego zaangażowania no i uczuć...bo jakbyście się w sobie zakochali i do siebie przyzwyczaili to kaplica ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze jednak nie aż tak bardzo jeśli nie potrafi zrezygnować/isc na terapie/ograniczyc (niepotrzebne skreślić). woli dać Ci odejść malinka, więc to żadna miłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eh dziewczyny... dobrze, że jesteście i nie muszę siedzieć sama z tymi wszystkimi myślami. Pytacie, czemu z nim byłam, chciałam. Wiem, że mam patologiczną skłonność do brania odpowiedzialności za całe zło tego świata. To jest mój kawałek nad którym muszę pracować. A on zawsze potrafił mnie przekonać , że ja zrobiłam coś źle i że jak zmienię swoje zachowanie to będzie lepiej. Jak się jest z boku to wiele rzeczy wydaje się oczywistych. Jak się jest w środku, zaangażowanym-to jest o wiele trudniej. Póki na niego nie trafiłam to się dziwiłam tym wszystkim kobietom-partnerkom alkoholików, agresorów, zdradzanym-dlaczego one w tym tkwią?? Teraz poznałam jak to działa. Chyba najbardziej mi pomaga myślenie, że on nigdy nie myślał o mnie poważnie. Malinka... nie o to chodzi, że ma ograniczyć picie. On musi go całkowicie zaprzestać. Problemem alkoholika jest to, że nie ma kontroli nad piciem, dlatego musi go CAŁKOWICIE zaprzestać. Ale do tego potrzebuje terapii. A zobacz jak on to chce rozwiązać-wezmę zastrzyk i będzie po sprawie. Żadnego swojego wkładu w rozwiązanie problem. Niestety, ale nie prognozuje tez dobrze, że on pije mimo młodego wieku. Jakby w ogóle nie wykształcił innych mechanizmów radzenia sobie-wtedy powrót do trzeźwości jest trudniejszy bo nie ma jakby zasobów. Inaczej jest jak ktoś wpada w nałóg w wieku dojrzałym na skutek jakiegoś kryzysu życiowego a do tej pory sobie dobrze radził. Wtedy ma z czego czerpać w procesie zdrowienia. odklejam się na razie od monitora, jeszcze wzrok przez niego mi się pogorszy :P Zajrzę wieczorem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę Wam to napisać-znowu czuję pokusę odezwania się do niego, a tak bym zapytała "co słychac" :[ No ale wiem, że nie mogę tego zrobić. Nie mogę dać mu poczucia, że mi zależy na tym kontakcie. Nie może mi na nim zależeć. Przecież on też może to zrobić. To takie smutne, że nie mu nie zależy... Że nie przejmuje się brakiem mojego milczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skóra uspokój się, przecież tłuczemy Ci do głowy, że jemu nigdy na Tobie nie zależało, nawet jak się do niego będziesz odzywać 1000 razy to to i tak nic nie zmieni a Ty będziesz się przez to tylko czuła gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny może i macie rację, chociaż to nie jest takie proste "jak mnie kochasz to przestań pić" to nie do końca tak działa. To też nie do końca tak, że chce dać mi odejść. Powiedział, że jak wróci i będzie miał na to pieniądze to pierwszą rzeczą jaką zrobi będzie zastrzyk. No ale dobrze... nie chcę tu bronić ani siebie, ani jego. Masz rację, Skóra, ja też widzę tu jedynie całkowite zaprzestanie... Kochana... po co chcesz do niego napisać? To jest dobry moment. Weź do ręki kartkę, dziel na pół i pisz "co dzięki niemu straciłam" "co dzięki niemu zyskałam" albo "sytuacje w których pokazał mi że mu zalezy" i "sytuacje w których traktował mnie jak przedmiot" albo "jak okazywał że mu zależy" i "jak okazywał że ma mnie gdzieś. alo w tym konkretnym przypadku "co da mi napisanie do niego" "co strace przez to ze do niego napisze"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaobambino
Widze Malinka ze many troche podobny problemik ;) Chodzi o nowa relacje. Moj przemily kolega tez pije. Pracuje w miejscu gdzie wlasciwie wszyscy pija. Niby pije z samotnosci. Znajomi tylko na drinking sie ustawiaja. Chcial zebym dala mu motywacje do nie picia i chcial sie ze mna wyprowadzic do mniejszego miasteczka. Ale mnie to przerazalo, ze pije, ze on tak szybko i tak mocno sie zaangazowal. Widzialam go pijanego i nie jest ani agresywny ani napastliwy, jest za to wylewny i sie powtarza, taka przytulanka. Chcialam sie z nim zaprzyjaznic to zaczal mnie unikac. Powiedzial mi, ze wdeptalam go w ziemie i nie umiem wprost mowic co czuje ale zgadza sie z tymi przykrymi rzeczami jakie mu zarzucam tylko potrzebowal sie z moimi slowami przespac. Ja z kolei zgadzam sie z tym co mi zarzuca (wszystko chowam w sobie i tez musialam sie z tymi slowami oswoic). Nie chce go stracic. Do tej pory nie poznalam zadnego faceta ktory by mnie tak bardzo lagodzil. Nie wiem co o tym myslec bo mam tendencje do dramatyzowania dlatego ostatnio zdaje sie na trzezwe osady innych ludzi. Dziwie sie czemu nigdy wczesniej tego nie robilam tylko probowalam calkowicie sama oceniac sytuacje jakbym byla wszechwiedzaca. No i nie musze mowic ze nieraz sie przekonalam w jakim bledzie bylam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skora, mialas wypisac tz wszystkie zle rzeczy na kartce. Zrobilas to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boleczka1
Skora, super, w koncu piszesz tu a nie do niego. Pisz na kartce wszystko co zle, to ci powinno zmniejszych ochote na smsowe ponizanie sie przed nim. Dasz rade, tylko nie pisz do niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaobambino
Skora nie pisz. To jak z rzucaniem fajek. Pierwszy kryzys kiedy chcesz przeogromnie wrocic do palenia przychodzi po 3 dniach. Kolejny wielki kryzys okolo 3 miesiaca a dalej to juz z gorki tylko trzeba pamietac by ani jednego peta nie odpalic bo wtedy ... To jak z wchodzeniem po schodach. Wspinasz sie na pierwszy stopien. Potem na drugi, trzeci i wchodzisz na gore. Ale tylko jedno male potkniecie (bo zamiast patrzec przed siebie obejrzysz sie w tyl) i wielce prawdopodobne, ze sturlasz sie na sam dol potluczona, obolala, posiniaczona i z widokiem schodow do pokonania po raz kolejny, ktore juz przeciez prawie pokonalas. Znowu stracony czas i energia ale i tak musisz sie tam wspiac. To jak ze szkola trzeba odbebnic i miec z glowy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No Ciaobambino witaj w klubie. Ja też miałam być "motywacją do nie picia". Ale wiesz jak to jest... picie to picie, tu nie ma miejsca na żadne ustępstwa. To potrafi zniszczyć wszystko. To powinno być tak, że on z tym kończy definitywnie, a Ty najwyżej masz być motywacją, żeby do tego nie wrócił. Bo on ma przestać dla siebie, nie dla kogoś. Robienie czegoś dla kogoś nigdy nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciaobambino
Napisal mi kiedys mniej wiecej to samo co Ty Malinko. Niech pije jak chce. Tez kiedys pilam czesto dla towarzystwa wlasnie i zabawy ale teraz mam malucha i taki rodzaj naszej polskiej rozrywki odpada :) Wieje hipokryzja co nie? ;) upsss

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki. To są takie przebłyski, już nie tak silne jak wcześniej, możliwe do powstrzymania ale jeszcze są. Ciekawi mnie jak długo jeszcze będą się pojawiać i kiedy ten facet stanie się tylko bladym wspomnieniem. Staram się wtedy czymś zająć, napisać tu albo odejść od kompa. I trzymać się argumentów, tych rozumowych, żeby nie pisać. Teraz sobie wymyśliłam, że nie chcę dać mu po raz kolejny tej satysfakcji, że jest taki super, że zabiegam o niego i być dalej jak te wszystkie jego eks, które podobną proszą go o spotkania. Pomogło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam , mam 21 lat a mój chłopak 30 , lecz wczoraj zostawił mnie ponieważ twierdzi ze jestem dla niego zimna i nie traktuje go tak jakby chchiał , Zostawiał mnie już On kilka razy , ale zawsze wracał , z podkulonym ogonem , i tłumaczył to tym ze chchiał mi pokazac cos i nauczyć , zebym sie zmieniła, tylko ja juz teraz nie wiem , czy to kolejna próba , co robić ? odpuścic ? prosze o pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×