Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

malinka373

Rozstanie... Tęsknota... Nadzieja... Powrót?

Polecane posty

Gość gość
Skóra, nie nadziejami Cię karmił tylko pustymi slowami!!przeczytaj co piszesz"tesknie,ale nie mam czasu,wszyystko jest na dobrej drodze,nie naciskaj.Moze wkrótce sie zobaczymy"itd,itp. Ja po kilku razach,gdy pisałam dając mu wprost do zrozumienia potem miałam silne poczucie winy,że się tak odsłaniam. Jak Ty możesz mieć do siebie szacunek,gdy tak co jakiś czas wyżebrzesz jakiś es od niego? Za czym Ty tęsknisz?za czymś czego nie ma i nie będzie? tak się oszukujesz,poniewierasz sobą.. Wiesz,on jest(ktos pisał)chyba z 10 lat starszy,ma poukładane swoje zycie.Niewykluczone,że sypia z jakąś kobieta,by zaspokoić chocby popęd a Ciebie bzyknie,gdy już natarczywa jestes.Pardon,tak myslę i nie będe tu lukrowac,bo to na Ciebie żle wpływa. Tak,na uzaleznionych wszystko zle wpływa,gdy tylko powiesz,że on alkoholik,to sie rzuca,że nie,on tylko czasem się upja!! Że znow pali notorycznie zioło,ale przecież panuje nad tym!! Tak samo jak Ty-cała jestes heroiną.. Wylądowac kiedys może na psychiatrycznym detoksie czyli na od.nerwic,bo idziesz świadomie po kłopoty z osobowością.. Nie słuchasz choc obiecujesz,w ukryciu czynisz destrukcyjne działania.. Jestesmy w podobnym czasie od finito-JA na prostej choć czasem,ale rzadko potknę sie o jakiś kamyczek i TY nad przepaścią własnej osoby. Tobie nie pomoze nie zbieranie telefonu do pracy,bo mu w nocy wywalisz jakies smsy.Tobie nie pomoże nie zabranie telefonu na wyjazd,bo go zmarnujesz czekaniem na..no na co?I jak wrócisz to pierwsza rzecz:SMS do niego jak bardzo tęskniłaś.A on?-odpisze,że jest zajety,i ,żebyś nie naciskała..A,jeszcze o dziecku ci powie a Ty pomyślisz,że to poważnie do Ciebie. Jesteś tak chora na zaburzenie pt.uzależnienie,że trzeba by Cię przywiązać pasami,zabrać media i detoksować. Nie dziwne,ze znów będziesz wymiotować,bo nie dostajesz swojej słownej trucizny typu"tęsknię..ale nie mam czasu".. Jesli to cokolwiek pomoze,bys zrobiła jak choćby ja-wiadomość jedyna,ostatnia,że Ty juz więcej sie nie skontaktujesz.Nie oglądałam się na nic,nawet to,że mieszkamy od siebie ok.300 m więc b.blisko i sie balam jak udżwignę na początku,gdy go spotkam na ulicy. Skóra,to nie był związek,to dziwna relacja i Ty grasz w niej główną śmiercionośną rolę:( Opanuj się kobieto i zacznij wymiotować ta sytuacja,tym facetem,tymi okolicznosciami. Wtedy ozdrowiejesz z czasem.Innej drogi nie ma. Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosc... Nic dodac, nic ujac... Poza jednym tylko. Skora juz mu napisala, ze konczy kontakt. Ale na zasadzie "wstawiles foty z inna laska, nie chce z Toba gadac"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o skórze zostało tu powiedziane już wszystko, nikt jej nie pomoże dopóki ona sama nie upadnie tak nisko jak tylko się da i wtedy zrozumie, że miałyśmy rację.. malinka, a Ty masz kontakt z eks? coś mówiłaś ostatnio że mieliscie kontakt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maliniu, ile razu juz skóra pisała,że to ostatni raz?.. Tiaa,urywa kontakt po czym pisze lub dzwoni(nie wiem)do niego.Ze też faciowi jeszcze chce się odpisywać?może odpowiada mu taka jego własna gra?Mnie akurat byłoby szkoda czasu,energii i swojego psychicznego zdrowia. Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co to znaczy upaść nisko jak się da?Jak nisko można upaść?ona juz lezy i kwiczy:( jeszcze jej mało,tzn.silna jest kobitka hihi. No gość musi odstawić ją ostatecznie,ale tego nie zrobi,bo mu pewnie pasuje narzucajaca sie z tęsknoty(..)kobieta.Może oboje siebie warci? Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mysle ze ostatecznym upadkiem jest wylądowanie w psychiatryku niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona uczęszcza na jakąś terapię.To albo tam ściemnia,albo problem jest inny niż uzaleznienie mentalne od kogoś,albo terapeuta zajmuje sie wąska częscia jej deficytów. Ja tyle teraz.Nie lubię mówić o nieobecnych. A skora ma taki zwyczaj,że teraz będzie sie tu 'ukrywać',po czym napisze,że ona wie,że mamy rację,ale nic nie poradzi na tęsknotę(tylko czego tyczy ta tęsknota?nie czaję),i napisze do niego kolejną wiadomość. Albo..objedzie nas,że ona nie siedzi stale na necie i była np na klikugodzinnym spacerze a mu tu na nia najezdzamy.Tak juz było:( Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i jej sprawa, moze jej jest potrzebna terapia szokowa i po prostu powinnysmy ją olać. przykro mi to mówić ale może to jest jedyna rozsądna decyzja - niech sama dochodzi do słusznych wniosków, skoro nie potrafi słuchać nas i uczyć się na naszych błędach. niech uczy się więc na swoich, SAMA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie śmiem tego zaproponować,ale o tym samym myslalam.Bo mówienie do niej to taniec na linie lub chodzenie po cienkim lodzie. Można pomagać komuś,kto chce opinii osób z boku.Ona na tę chwilę jest wg mnie niereformowalna:( Kiedys napisała,że najeżdzamy na nia,że uwazamy za psychiczną,itd itp.Czyli rzuciła się a tu czlowiek serce wywala własne,ech. Tak,nieładnie,ale dobry pomysł-nie pisac do niej,szkoda czasu,emocji,prądu,bo ona i tak robi po swojemu,dokładnie odwrotnie do tego,co piszemy. Dobranoc. Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gościu (19:51) Kontaktu z eks nie mam. Ostatnio w przypływie głupoty zagadałam do niego. Bo mi się go żal zrobiło, bo widziałam, że coś tam niefajnego w jego życiu się podziało. Rozmowa wyglądała tak, że (jak już tu wcześniej pisałam) przerzucaliśmy się argumentami, które z nas ma lepsze życie teraz. Trochę jakbyśmy siebie nawzajem i samych siebie próbowali przekonać, że to, co się stało było słuszne, chociaż tak naprawdę żadne z nas co do tego pewne nie jest. A może to tylko moja interpretacja taka. W każdym razie nie prosiłam go o nic, nawet półsłówkiem nie wspomniałam, że tęsknię. On napisał, że się nie odzywał bo wszystkie "emocje musiały umrzeć śmiercią naturalną" a poza tym nie czuł takiej potrzeby i wcale mu tego nie brakuje. Jakoś specjalnie nie odchorowywałam tej rozmowy. Spaliłam fajkęi wróciłam do tego, co robiłam wcześniej. aczkolwiek niesmak lekki mi pozostał, że po cholerę ja się o niego martwię? Ma problem to ma problem, jego problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gościu (19:56) no Skóra już tych ostatnich razów miała więcej niż jestem w stanie naliczyć.. i jest mi tak samo przykro jak i Wam, że to wszystko tak wygląda. Bo ja włożyłam w to tak samo wiele serca i tak samo to przeżywam. Ale nie zgodzę się z Wami za nic. Jesteśmy tu po to, żeby się wspierać. Cokolwiek by się nie działo. I nie wykluczymy z naszego stadka zbłąkanej owieczki, choćby była tak uparta i tak niereformowalna jak Skóra. Będziemy o nią walczyć. Mimo, że mi też serce pęka za każdym jednym razem kiedy Skóra pisze "nie wytrzymałam" Wiecie... każdy nałogowiec musi osiągnąć swoje "dno" dla jednego uzależnionego od alkoholu to jest nie odebranie córki na czas ze szkoły a dla innego spanie pod sklepem. Każdy ma swój indywidualny wymiar "dna" U mnie było tak, że za każdym razem kiedy myślałam, że już je osiągnęłam, że już niżej upaść nie mogę okazywało się, że jednak.. Ale w końcu upadasz tak nisko, że albo Cię ten upadek zniszczy, albo zobaczysz, że niżej już nic nie ma i trzeba wspiąć się w górę. Nie chcę tego mówić, ale myślę że i Skóra w końcu osiągnie swoje dno... a wtedy będzie potrzebować nas najbardziej. Bo wtedy zacznie budować szacunek do siebie na nowo... Bo teraz jest w takiej fazie, że kiedy sięga po swoją "działkę" to ani szacunek do samej siebie, ani duma, ani honor nie mają najmniejszego znaczenia. I to będzie jej najtrudniej odbudować. Najtrudniej po tym wszystkim jest spojrzeć na siebie w lustrze - z miłością i z szacunkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz Malinka,tu się z Toba nie zgodzę,bo mówi się,że dopoki osobę uzależnioną się usprawiedliwia,pomaga jej,wyciaga z opałów to nie ruszy nigdy z miejsca(dna). Że np.narkoman,ktory przylezie w nocy mabyc nie wpuszczony do domu czy pijany po wielokroć.Tylko zostawiony sam sobie.Że nie mozna wyręczac kogos i usprawiedliwiać tylko postawić ostre granice.To jest pomoc realna dla osoby uzależnionej.Zaciemnianie,usprawiedliwianie jak to ktoś sie pogubił,szukanie usprawiedliwień i współczucia powoduje,ze ten ktoś nigdy nie jest na owym dnie,zeby potaplać się we własnym g..e śmierdzącym,by wreszcie uświadomić sobie,że traci życie. To fachowców różnych opinie,nie moje wlasne. Pzdr. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Postawić granice, ale nie zostawiać samemu sobie, na pastwę losu. Wspierać, być przy tej osobie, żeby wiedziała, że ma dla kogo walczyć i że ktoś przy niej jest. Dużo łatwiej jest wyjść alkoholikowi z nałogu, jeśli ma wsparcie rodziny. Dlatego też nie do końca się z Tobą zgodzę. Nie mówię o bezkrytycznym przyjmowaniu narkomana do domu. Ale trzeba podać rękę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja Skóry nigdy nie usprawiedliwiałam. Po głowie nie głaszczę ale myślę, że trzeba mieć bardzo silny charakter, żeby się podnieść, kiedy zostaje się całkiem samemu. A bez obrazy, ale Skóra takiego nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam za scianą alkoholika więc z 'praktyki 'tez cos moge powiedziec: wsparcie rodziny przez lata nic nie dało wręcz usprawiedliwiało,bo wiedział,że moze i wszystko zostanie wybaczone. To pokrywałoby sie z opiniami ekspertów. Nie ma mowy o stawianiu granic,bo uzalezniony ich nie przyjmuje,to oczywiste. Nie chcę pisać szczegółów,ale dopiero trókrotny(3.!)dramat w tej rodzinie spowodował,że na dwa lata przestał pić.A upijał się jednym piwem. Skora też się 'upija',jej wystarcza już jeden sms.Od smsa do kolejnego.Jest tak potwornie uzależniona,bez mechanizmów obronnych. Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Umowne podawanie ręki narkomanowi tez nic nie daje.On Ci z tej ręki wydrze ostatnie grosze,by kupić kolejną dzialkę. Tak Malinka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cindirella20
Gościu tak w tej chwili jestem zagmatwana, mam lepsze dni i gorsze dni, placze, za chwile nie placze, ale wypracowalam sobie juz mechanizmy, dla mnie jest to wiele, bo wlaczam je i wtedy jest lepiej. Tak zdaje sobie sprawe, ze bylam rok zwodzona i ze koles kpiny sobie urzadza ze mnie. To fakt tez ze on mnie szarpie, jak pisze do mnie, jak nie pisze jestem spokojniejsza. Postanowilam sobie pare rzeczy i musze je zrealizowac. Ja jestem najważniejsza. Facet nie jest wazny. To moje zycie. Nikt go za mnie nie przezyje. Bede upadala ale bede sie podnosila. Dobrze ze mam Was i przyjaciol, znajomych i wspaniala mame, ktora zawsze mnie wyslucha i pomoze, i rozmawia ze mna o wszystkim. I tak:) mam na imię MAGDA:) hehe Tak, chcialabym pobyc sama. Teraz przebywam sama w sensie bez tego nowego znajomego i jest mi fajnie. Kupilam sobie cos fajnego do jedzenia, poszlam z psem na spacer, spotkalam sie ze znajomymi i super jest. Fajnie sie jakos poczulam przez chwile. Musze robic i chce robic wiele dla siebie teraz, zadbac o siebie sama, a tak jak Wy powiedzialyscie- jak sie czegos szuka to tego nie ma, a jak sie przestanie szukac i zajmie sie czlowiek soba wtedy samo przychodzi wiec do mnie pewnie tez przyjdzie. Tak boje sie samotnosci strasznie. Przeraza mnie takie zycie. Ale wiem ze nie chce byc z kims by tylko nie byc sama, dla mnie taki zwiazek to akceptacja bylejakości. I wiem ze nie moge porownywac bo jak bede tak robic to z nikim nie bede, tylko jak nie widziec fajnych zachowna bylego i nie porownywac ich z innymi facetami??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boleczka1
Malinka, pewnie ze chcial haha. I wiesz, ze gdyby to bylo kilka miesiecy temu, to by dostal, bo wtedy jeszcze nie bylam "bytem myslacym". Ale ja zrobilam teraz tak, ze przystopowalam jego zapedy tak, zeby on nie poczul sie upokorzony, a ja zebym nie zaczela az tak cieszyc sie ze jednak sam wrocil. Bo..Nie wrocil. On tylko czegos ode mnie chcial. To by nie zmienilo niczego, a jedynie pozbawilo mnie szacunku do samej siebie. Jestem dziwna, bo mimo to nie czuje do niego zlosci, ze znowu chcial mnie wykorzystac. Ale jak sie nad tym zastanowic, to chyba dlatego tak jest, bo ja juz nie czuje tych emocji wzgledem niego, wiec niby jak ma mnie zranic? Ze by sie obrazil? To niech sie obrazi. Bo ja juz umiem bez niego zyc, tak jak bez sasiada, ktory sie wyprowadzil. Straszne to, bo to niby bylo wielkie uczucie. No jak widac nie takie wielki bo razem nie jestesmy. Tyle w temacie;) Cindy, ale Ty jak najbardziej masz porownywac exa z nowymi facetami;););) Nieslowny - slowny, uczciwy nieuczciwy, szanujacy - nieszanujacy...zobacz ile porownan. Zacznij od tych;) Ale szczerze, to nie wchodz w zadne zwiazki jesli porownujesz tylko pozytywy. Ty go jeszcze kochasz, wiec kazdy, nawet jesli bylby fajniejszy, wypadnie slabo. Nie gloryfikuj go tylko. Co z tego, ze byl taki wspanialy, jak zawiodl na najwazniejszej linii, milosci do Ciebie. To tak jakbys zakochala sie w postaci z filmu i zastanawiala sie czemu actor grajacy ja nie jest taki sam. Koles stworzyl fikcje i nie umial jej pociagnac. Pokazal z czasem jaki jest naprawde. I juz. I az tyle. Ale radzisz sobie swietnie. Potkniecia sa potrzebne. Mialam ich wiele. Byly smsy, telephony. Nawet nie chce o tym wspominac. Ale juz jest ok. Zdrowienie trwalo kilka miesiecy, ale sie udalo. Tobie tez sie uda;) Gosciu Pzdr. Masz racje z tym odcieciem sie. Tylko ze to latwiejsze jak sie ma tego kogos mimo wszystko pod kontrola jak w rodzinie. Nie wpuszcze cie do domu, ale wiem ze spales u kolegi. Ze skora jest gorzej, ale fakt, czlowiek traci cierpliwosc wlasnie przez to, ze widzi wyraznie destrukcyjna droge do nikad. Przykre. Mialam taka kolezanke, ktora byla nieszczesliwa. Ciagle cos bylo zle. Wszyscy zajmowali sie jej problemami. ale o dziwo jak tylko znajdowalo sie rozwiazanie, zawsze cos w nim bylo nie tak. Stwierdzilam, ze ona poprostu lubila ten stan bycia nieszczesliwa bo ona wlasnie wtedy szczesliwa byla. Nie mowie ze ze Skora tak jest, ale ewidentnie nie chce zrobic nic, zeby przerwac to nieszczescie. Ale nie odwracaj sie od niej;) Mysle, ze paradoksalnie wlasnie Twoje komentarze dzialaja najbardziej;) Skora, kochanie, Tobie to trzebaby bylo skore przetrzepac;) Wez Ty sie zakochaj w jakims aktorze? Kims niedostepnym, idealnym. Porownuj go do obecnego - obecny powinien zawsze przegrywac;) Moze to pomoze? Kompletnie nie wiem co Ci powiedziec. Moge sie tylko przygladac ale byc. Sama musisz poczuc ze to ten moment, ze wiecej batow nie przyjmiesz i ze juz nie chcesz byc zabawka dla kogos. Musisz zobaczyc jak wygladaja udane zwiazki, jak mezczyzni sie w nich zachowuja. Jak walcza o kobiety gdy te chca odejsc (to w tych mniej udanych ale z facetami ktorym zalezy).popatrz i poszukaj szczesliwych zwiazkow, gdzie jest i milosc i namietnosc i szacunek. Takie sa, bo ja sama takie znam. Powodzenia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cindi,martwię się o Ciebie.Boleczka ma rację:żeby się dobic to wyciagasz dobre cechy eksa a zapominasz w jakim miejscu przez niego jesteś:w czarnej d..e,bo ten mega egoista potrzebuje Ciebie dla siebie.Zdobywał Cię upominkami,troską,bo miał z tego korzyść.Nie mógł byc az tak dobrym człowiekiem skoro drugi rpok Cię rani swoją postawą!! Zapamiętaj,że -od niego slowa-masz sobie układać życie bez niego,on nie bedzie z Tobą w zadnym zwiazku,on potrzebuje mieć Cię na swoja bliskość. Trochę jak skóra zaczynasz się momentami zachowywać-uzaleznienie wyłazi jak nic,bo masz obraz fix. A ostatni Twój post jakiś przezroczysty,dla mnie piszesz bez przekonania,ze Twoje zycie zalezy od Ciebie a nie jakiegos ktosia kto zapełni Twoja pustkę. Tak,zwłaszcza teraz zalezy wyłącznie od tego jaki jego kierunek wybierzesz:destrukcja-wracanie do (niedobrej)przeszłości,świadome dowalanie swojemu niezdrowemu sercu czy odcięcie kuponu i zycie samej ze soba,w zgodzie i szacunku,i miłosci do siebie samej. I ja ,i Malinka pisałyśmy:facet ma byc uzupelnieniem naszego bytu,Ty masz być dla siebie najwyzsza wartościa a on tą Malinkowa wisienką na torcie czyli smacznym dodatkiem. Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No chyba dzisiaj przyszedł taki moment, że więcej batów nie przyjmę. Upadłam już najniżej jak się da. Miałam się dzisiaj z nim spotkać. I szczerze wywalić z siebie pewne rzeczy. Ale doszedł nagle do wniosku że jednak nie ma czasu. Że tak, oczywiście ma chęć na spotkanie ale jest zmęczony (za to idzie pobiegać haha), że przecież gdyby nie chciał się spotkać to przecież by nie dążył do tego (pytam się w jaki sposób??) i że przecież on chciał wczoraj iść do kina tylko ja nie miałam czasu. To jest jakiś koszmarek z którego chcę się już wyrwać. Czy mogę mu na koniec napisać jakim jest egoistycznym dupkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cindirella20
Może trochę zaczyna wyłazić uzależnienie, ale przynajmniej nie piszę do niego i wiem o co z nim chodzi i walczę. Uważam, że to duże postępy jak na świeży koniec kontaktu. No widzę dobre jego cechy bo nadal kocham go. On mówił żebym układała życie bez niego, a potem wracał jak bumerang, bo nie pierwszy raz tak powiedział i w dodatku ostatnio powiedział, że skoro cierpię, a on źle robi to mam sobie życie układać, a tak to on by trzymał. Czub jeden. Najgorszy jest ten ból bo jak nachodzi to wydaję się, że serce pęknie z bólu i tęsknoty ehh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cindirella20
Skóra ale palant z tego twojego, no szok, nie ma czasu i siły a idzie biegać, masakra normalnie. Malinka a Ty spotykasz się z tym swoim nowym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny mam nadzieję, że będę się mogła tu codziennie pochwalić jakimś małym kroczkiem do przodu w sensie w nieodzywaniu się. Bo realnie to ja nic nie straciłam, tylko nadzieję. I może marzenia. Cindy a Ty co robisz jak Cię dopada ten ból i tęsknota? Bo dla mnie to są kryzysowe momenty i wtedy zwykle się łamie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cindirella20
Skóra jak czuję ból to myślę, że umrę, ale...zaczynam włączać wtedy rozum i mówię wtedy, ale zobacz on ranił cię, on robił to źle tamto źle i mi mija. Ty tak robisz? czy się poddajesz bólowi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staram się, ale ja niestety szybko zapominam o tych złych momentach. Szybko mi złość przechodzi. Czasem popłaczę i poczuję ulgę albo proszę wtajemniczone, życzliwe osoby, żeby mnie utwierdziły w przekonaniu że to d**ek. Chyba najbardziej mi pomaga, myślenie o tym, że ten facet do żadnego związku się nie nadawał. Że być może dla niego to od początku to była tylko zabawa, może chciał się dowartościować, że może mieć młodszą o 10 lat laskę. Że od początku moje potrzeby nie były ważne, baa ja nawet nie mogłam o nich mówić, bo go to wkurzało. Że w opinii wielu osób jest po prostu niedojrzały i dawno powinnam go spuścić na drzewo. Wymieniać mogłabym w nieskończoność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cindirella20
Skóra wiem, że trudno myśleć o złych rzeczach, bo sama czuję to na własnej skórze, ale zobacz widzisz minusy, więc spróbuj się na nie nakręcać to dużo daje, próbowałaś? a powiedz szczerze, czemu Tobie średnio to wszystko wychodzi te zapominanie, tłumaczenie, że to bez sensu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i że tak naprawdę najbardziej był "zakochany" do momentu aż pierwszy raz poszliśmy do łóźka. I poczuł że mi zależy. Potem stopniowo się odsuwał. Kiedyś mi powiedział, że chciałby, żeby jego potrzeby też były ważne (nie chodziło o seks tylko tak ogólnie). No i tylko jego były ważne. Ja o swoich nie mogłam mówić. Nie mogłam na nic zwrócić mu uwagi. Nie wiedziałam czy będzie chciał mnie przytulić, pocałować-a nie mogłam się o to upomnieć bo od razu awantura. Było dobrze jak nic nie mówiłam, nic od niego nie chciałam i było tak jak on chciał. Nawet kiedyś mu się nie spodobało, jak się ucieszyłam na jego widok. Oczywiście jak sie nie cieszyłam to było źle. I że mam nie robić takiej smutnej miny przy znajomych bo wtedy wszyscy źle o nim myślą. A jak kiedyś powiedziałam, że boli mnie jakieś jego zachowanie to usłyszałam "no to co". Jak płakałam to go to wkurzało. Nie chciałam się kochać to się wkurzał. Chciałam-to że naciskam. A o problemach w związku mam rozmawiać z przyjaciółką a nie z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×