Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość_przypadek

zapoznani przez Internet?

Polecane posty

Gość gość
Tak ja znam taką parę dziś Brzmisz jak wyrachowana podła sucz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem gościem z 17:09 Do gościa 17:21 Tak najpierw dziecko ponieważ na wesele trzeba mieć odłożone sporo kasy a u mnie zajście w ciąże nie jest takie proste więc staramy się już teraz(wolę mieć wcześniej dziecko niż wcale)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem, mozna poznac sie przez internet. Jestem juz 8 lat w tak rozpoczetym zwiazku. Poznalismy sie na czacie na onecie, potem f2f, spotkanie w realu i dzis mamy coreczke I jestesmy szczesliwi. Moja kuzynka tez poznala meza przez internet w podobny sposob, 15 lat zwiazku, 10 lat po slubie, dwoje dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:46 To dlatego że matka zawsze mi mówiła, że mój mąż mam być tylko odrobinę ładniejszy od diabła-cokolwiek mi insynuowała tym stwierdzeniem-nie podobało mi się to. Nie szukaj przez internet też mi mówiła! Krzywa nie jesteś- i takie tam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ty naprawdę jesteś głupia... :o Ślub wcale nie musi być kosztowny. Suknie możesz wypożyczyć. Zaprosić można rodziców, rodzeństwo i świadków. Zorganizować skromne przyjęcie w najbliższym gronie. W końcu co ma znaczenie, ślub i związana z nim deklaracja czy wystawne wesele na pokaz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie widzę związku, ale mniejsza o to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie nazwalam Ciebie rasista, tylko napisalam, ze Twoja wypowiedz pod taka podchodzi. Nie znam Cie na tyle, abym mogla wyglaszac tak mocne stwierdzenia na Twoj temat. A w tym watku akurat przedstawialam swoja historie, wiec to normalne, ze pisze o swoich odczuciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość xyx
Mój chłopak i ja poznaliśmy się w necie i jesteśmy ze sobą szczęśliwi od kilku lat. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Skoro już wiesz jakie są Twoje odczucia to teraz zastanów się jakie są odczucia Twojego byłego przyjaciela. Co może myśleć, co czuć, jakie są powody zerwania kontaktu. Wykaż się odrobiną empatii i przetraw to wszystko. Moja przyjaciółka chciała mnie zatrzymać siłą z równie egoistycznych powodów.. nie bacząc na moje uczucia i fatalny stan. Jest takie powiedzenie - co z oczu to z serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja do konca nie wiem, dlaczego on to zrobil, i moge sie domyslac, ale w ten sposob nigdy nie bede wiedziala na pewno. Wole to sprawdzic. Jezeli jest calkiem kims innym niz mi to przedstawial, to tez chce to wiedziec. Nie bede miala zalu, po prostu chce wiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nigdy człowiek nie dowie się wszystkiego. Ustal sobie kilka prawdopodobnych wersji. Musi Tobie to wystarczyć. Nie zachowuj się jak małe dziecko, które chce za wszelka cenę dostać swój kawałek tortu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Doszlam do wniosku, ze ta niewiedza bardziej mi przeszkladza niz bym tego chciala, wiec jezeli to mi pomoze calkowicie zamknac ten temat, to czemu nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czasami lepiej nie wiedzieć. Uwierz mi... wolał bym aby moja przyjaciółka nie wiedziała co się ze mną działo i nadal dzieje. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze Ty bys wolal aby ona nie wiedziala, ale ona moze chce wiedziec. Dziekuje za dyskusje i pozdrawiam cieplo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że Ona chce wiedzieć, ale ja nie mogę pozwolić na to by przezemnie cierpiała... już nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu czasami ważniejsze jest wyższe dobro. W znaczeniu mniejsze zło. Brak wiedzy w tym wypadku zaoszczędzi Jej zmartwień. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem teraz dlaczego masz taka konkretna opinie na temat mojej kwestii. Nie wiem ile czasu minelo od Twojego zdarzenia, ale zycze Ci szybkiego powrotu do rownowagi. Przyjaciolka tak bardzo sie nie martw, poniewaz jezeli jest w zwiazku, to napewno nie przezywa tego tak mocno jak Ty. Bardzo Ci wspolczuje. Pamietaj, ze masz swoja wartosc i jeszcze wiele Cie czeka. Zrob dla siebie wszystko, co jest mozliwe abys poczul sie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przez przypadek na gg poznałam faceta. Początkowo nieufnie do tego podchodziłam ale po dosłownie kilku zdaniach czułam jakbym pisała z bratnią duszą, facet ideał, takiego nie poznałam nigdy, on też zdawał się czuć miętę do mnie , ja wpadłam po uszy, on snuł piękne wizje, cudownie było pisać całe noce i każdą wolną chwilę , czas płynął tak szybko przy nim, potem kamerki, smsy... Cudownie wprost a potem zniknął wprost bez słowa ... Chyba mało możliwe żeby taka znajomość przetrwała chyba że ktoś ma szczęście... Dla mnie to było kilka cudownych miesięcy i wspaniały czas , gdybym miała to przeżyć raz jeszcze zgodziłabym się mimo że boli takie rozczarowanie. Dziś czytając nasze rozmowy raz jeszcze widzę że kręcił a ja tego nie zauważałam zaślepiona nim . To i tak w moim przypadku nie miałoby sensu bo tyle km nas dzieliło i takie przeszkody że widać nie dało się pokonać a szkoda. Zawód pozostał ale i piękne wspomnienia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 5 lat i szybko nie powrócę do równowagi, w zasadzie to już nigdy skąd to wiem? bo zawsze tak było, a ta sytuacja była niczym dolanie paliwa do ognia, który długo będzie się jeszcze tlił... nie widzę najmniejszej szansy na to bym jeszcze mógł kiedykolwiek ułożyć sobie życie z kimś innym... jestem dość specyficzny i trudny ze mnie przypadek... Na to właśnie liczę, że Ona pochłonięta życiem rodzinnym, pracą i obowiązkami nie myśli o mnie, nie martwi się tak. Zresztą na samym końcu postarałem się bym stał się w Jej oczach kimś innym niż myślała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:48 tak głupia jestem bo nie chce się aż tak ograniczać ślub raz w życiu i będzie taki jak ja chce a nie na szybkiego.Społeczeństwo jest jednak jeszcze takie zaściankowe. Leczę się bo nie jest to pewne że będę miała dziecko to takie dziwne że już próbuje skoro wiem że ma mi kto pomóc i mój facet też tego chce ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rób co chcesz mało mnie to obchodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jednak budowy domu nie zaczyna się od dachu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karuzela28
No i masz racje :) Rób tak jak uważasz a ja np bardzo Cię popieram.Ślub nie jest do niczego potrzebny, ja też zaszłam w ciąże kilka lat przed nim i nie była to wpadka.Teraz od 4 lat jestem w szczęśliwym małżeństwie.Skoro nikogo to nie obchodzi to po co pisze ktoś "gość" "gościowi" że jest głupia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo moim zdaniem to głupota nie wpłynę na to by nagle zmądrzała ale skoro mówi o ślubie to jest katoliczką co to za katolik który nie trzyma się swoich zasad wiary? czyli ślub to czysta farsa to ma być doniosła chwila w życiu dwojga zakochanych ludzi a nie teatrzyk na pokaz pod publiczkę typowe zachowanie prostych polaczków - zastaw się, a postaw się znam takich co myśleli tak samo jak ta kobieta i wiem jaka jest ich moralność, logika, czym się kierują dla mnie choć mają niekiedy swoje powody nie jest to rozważne i racjonalne zachowanie ale każdy wariat sądzi, że jest normalny :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa, który odszedł świadomie od swej przyjaciółki. Uważam, że jesteś niesprawiedliwy.Wcale nie byłeś jej przyjacielem.Pozwoliłeś by się do Ciebie przyzwyczaiła a potem zerwałeś kontakt.Prawdziwy przyjaciel tak nie robi.Właściwie nigdy nim nie byłeś, bo upatrywałeś w niej potencjalnej kandydatki dla siebie.To nie w porządku.Ona musiała ponieść też tego konsekwencje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem katoliczka :) chyba...bo dla mnie instytucja kościoła to farsa i uważam się za bardziej świadomą od ciebie.Wiara w kościół i jego zasady nie jest potrzebna do tego abym była dobrym człowiekiem.Zapytasz to po co mi ślub?A odpowiem tak...Podoba mi się ta cała otoczka, biała suknia, przysięga, wesele i krytykuj mnie ile chcesz.Przynajmniej nie będę miała dziecka z przypadkowym chłopakiem i nie udaje zagorzałej katoliczki jak większość, jestem szczera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Szczerze, w pewnym momencie zorientowałem się do czego to wszystko zmierza i jak silne stają się moje uczucia do owej osoby. Nie ukrywałem tego przed nią i wyznałem co czuję. Od tego właśnie momentu wszystko się skomplikowało. Oczywistym był fakt, że przestałem być tylko przyjacielem. Wiele razy chciałem odejść. Nie potrafiłem. Ona też kilak razy mnie powstrzymała. Oferowała swoja pomoc i przyjaźń, ale nie rozumiała, że w zaistniałych okolicznościach nie mogłem tego przyjąć. W końcu układała sobie życie z kimś innym, a ja nie mogłem się z tym pogodzić. Starałem się ze wszystkich sił by być tylko przyjacielem, ale przegrywałem ten pojedynek. Trudno jest przyglądać się bezradnie temu jak ktoś kogo kochamy wybiera inną drogę i choć zależy nam tylko na szczęściu danej osoby nawet własnym kosztem... to wcale nie czyni nas to odpornym na emocje, które nami targają. Moje były bardzo intensywne i nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Dlatego w pewnym momencie postanowiłem zniknąć na jakiś czas z Jej życia. Sądziłem, że czas pozwoli mi uspokoić się i ponownie odnowić tą przyjaźń. Chciałem uniknąć dalszych konfrontacji, wariowałem, odchodziłem od zmysłów. Nie chciałem dłużej zakłócać Jej spokoju, nie chciałem by była świadkiem mojego upadku. Gdy to oznajmiłem nie uwierzyła mi. Już następnego dnia odezwała się i powiedziała, że nie chce tego, że nie potrafi, nie zniesie rozłąki. Wówczas zrozumiałem, że zarówno z mojej strony jak i z Jej nie jest to tak do końca czysta przyjaźń. Oboje uzależniliśmy się od siebie. Z tym małym wyjątkiem, że za 2 tygodnie miała wyjść za mąż. Mam swoje zasady i postanowiłem definitywnie zerwać tą znajomość. Uznałem, że przekroczyłem granicę i nigdy już nie będę tylko przyjacielem. Czy byłem niesprawiedliwy odchodząc, zapewne tak, ale w grę wchodziło Jej dobro w dłuższej perspektywie czasu. Na uwadze miałem także los jej przyszłego męża. Tak naprawdę oszczędziłem wielu perturbacji, które mogły nastąpić w przyszłości i zachwiać równowagą Jej związku. To nie było sprawiedliwe dla nikogo. czasami jednak wydaje mi się, że lepiej wybrać mniejsze zło. Gdy jedna z kończyn może zainfekować cały organizm lepiej ją amputować i uniknąć śmierci. Wolałem odciąć się od tego i liczę na to, że postąpiłem w gruncie rzeczy słusznie. Jeśli tak nie postępuje przyjaciel, to powiedz mi jak? Czy Twoim zdaniem miałem nadal wywoływać u Niej poczucie winy? Bo tak własnie się czuła, wiedziała co czuję, nie chciała stracić przyjaciela, nie mogła "ofiarować mi miłości". dla obojga z nas było to trudne doświadczenie. Sądzisz, że mnie to obeszło bez żadnych konsekwencji? Doznałem tak zwanej sytuacji traumatycznej, odrodziła się we mnie choroba w postaci zaburzeń nerwicowych, znalazłem pracę, ale ja straciłem, znalazłem inną, znów straciłem. Sam rezygnowałem, bo nie potrafiłem sobie poradzić z emocjami. W końcu udałem się do psychiatry, bo nie mogłem sobie pozwolić na utratę trzeciej posady. Poprosiłem o leki i brałem je przez rok. Były skuteczne, ale silne i musiałem je odstawić. Pozwoliły mi uspokoić się, ale problem w gruncie rzeczy pozostał. To już 5 lat, a ja jestem przeświadczony o tym, że życie spędzę sam. To doświadczenie odbiło na mnie ogromne piętno. Mogę liczyć tylko na to, że mi kiedyś wybaczy i zrozumie. Mam też nadzieję, że jest szczęśliwa u boku tego człowieka. Jedno jest pewne, zapewne jest silniejszym człowiekiem niż ja i znajdzie w nim większe oparcie. W gruncie rzeczy cieszy mnie to, bo ma szansę na to by godnie i normalnie spędzić resztę swojego życia. Wiem, że mają już dziecko, najprawdopodobniej synka. Cieszy mnie to, bo zawsze chciała mieć dzieci. raz Ją nawet widziałem i nic się nie zmieniła. Jej głos... Mam nadzieję, że mnie nie widziała tego dnia. Uciekłem, bo nagle odżyły emocje. Nawet do Kościoła przestałem uczęszczać. I jeszcze jedno... Na początku naszej znajomości nic do niej nie czułem, nie upatrywałem sobie w Niej kandydatki na moją zonę... wręcz przeciwnie, nie podobała mi się. Pierwsze wrażenie - pomyślałem, że jest dziwna. Nie zabiegałem o Jej względy, a spotykaliśmy się tylko dlatego, że pracowaliśmy obok siebie. Mało tego to Ona podjęła inicjatywę i zachęcała mnie do rozmów. Poznawaliśmy siebie stopniowo i pewnego dnia odkryłem, że jest dla mnie kimś ważnym. Współpracownicy widzieli co się dzieje więc i Ona wiedziała do czego zresztą potem się przyznała. A ja przez cały czas walczyłem z tym co tkwiło we mnie. Nawet po tym moim wyznaniu pytałem czy Jej to nie przeszkadza, to co czuję, zaprzeczyła. Tak wiec oboje byliśmy świadomi tego jak wygląda sytuacja. Nikt nikogo nie oszukiwał. Oboje ponieśliśmy tego konsekwencje, ale wydaje mi się, że to było nieuniknione. Żałuję jednak, że tak długo zwlekałem i że ostatecznie musiałem zastosować fortel by uciec. Mogłem postąpić łagodniej, ale wówczas odchodziłem od zmysłów. Tylko to mam na swoje usprawiedliwienie. Wiem, że to niewiele. Ps. Nie da się ująć słowami w pełni tego co zaszło i zaakcentować aspektów emocjonalnych. To niemal nierealne by w pełni zrelacjonować to co zaszło, ale w zasadzie to nie jest istotne. Każdy jest inny, każdy postąpił by inaczej. Jednak inaczej to wygląda z zewnątrz, a inaczej od środka. Pierwszy raz w życiu czułem coś takiego do kobiety. Nie wiedziałem, że jestem zdolny do takich emocji, szkoda, że było to dla mnie tak destrukcyjne. Szkoda, że musiałem skrzywdzić kogoś kogo tak bardzo umiłowałem. Pamiętaj, krzywdząc kogoś kogo się kocha, krzywdzi się siebie po stokroć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A.. i jeszcze coś. W gruncie rzeczy ostatecznie to Ona uzyskała przewagę "emocjonalną" i zerwała wszelki kontakt ze mną. Przewidziałem to, wręcz na to liczyłem... ale i tak bolało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czy to co napisałem zmienia postać rzeczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz dowale historie w ktora mozecie nie uwierzyc :) kojarzycie takie strony gdzie jest czat kamerkowy np chatroulette czy omegle i tam losuje ci przypadkowego rozmowce i gadacie 1-1? Mozna tam spotkac roznych zbokow, dzieci i dziewczyny robiace striptiz. Czasami zdarzaja sie normalni ludzie. Wsrod nich poznalam mojego narzeczonego. Po prostu komp wylosowal mi zupelnie przypadkowego rozmowce i zaczelismy gadac a on bardzo mi sie podobal i nawet okazalo sie ze mamy identyczne zainteresowania. Dal mi swojego skypea i pozniej gadalismy juz wlasnie na skype w kazdej wolnej chwili. Od poczatku planowalismy sie spotkac ale on nie bardzo mogl do mnie przyjechac tak wiec po niecalych 7 miesiacach polecialam do niego (na zachod Europy). Zamieszkalam blisko niego, ale nie z nim. Zaryzykowalam i jestesmy w 'realu' juz rok razem. Uklada nam sie swietnie i jestesmy swiezo zareczeni :) taka szalona historia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×