Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość winna dama

kolega bliższy niż mąż

Polecane posty

Gość gość
miałam tak sami, tyle ze byłam pewa ze w moim małżeństwie nie ma miłości. Był onkolega, przyjaciel, z czasem bardzo bliski, potem doszły relacje intymne. Teraz nie mam tego kolegi, trochę na własne życzenie i czuje ze mam puste życie, bo maz się nie zmienił i nie zmieni. Jego życie toczy się bez mojego. Jak czułam się super gdy on był lub chociaż pisał i dzwonił. Czułam ze żyje. Myślałam ze go zapomnę a jest zle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to się skończyło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli to pytanie do tej z postu wyżej to odpowiem, ze powiedziałam mu ze zle robimy i musimy się opamiętać. A to bylo coś najwspanialszego co mnie spotkało. Teraz wiem ze to był właściwy facet. Małżeństwo to lipa. Ale on też nie był sam. Myślałam ze da się tak jak przyjaciele, ale się nie dało. Chyba oboje cenilismy wartości rodzinne ale nie wiem jak on to teraz odbiera. Ja bardzo bym chciała rozmawiać z nim, ale wszystko zaczęło się sprowadzac do jednego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli nie udało się utrzymać męża i bliskości gdzie indziej... szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
A teraz nie macie możliwości kontaktu? Bo rozumiem, że żałujesz decyzji o rozstaniu... Nie da się odbudować tej relacji? Ja po dzisiejszym spotkaniu z nim czuję się jeszcze gorzej, tak bardzo za nim tęsknię :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Głupie to, że kobiety dążą do tego, by być z 1 osobą. Jakby nie dało się z 2: jedna mąż, a druga nie mąż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Na dzień dzisiejszy to moje marzenie :) Szkoda, że tak się nie da...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoje marzenie, a moja być może konieczność. Nie chciałabym się zaangażować uczuciowo. Nawet jak byłam sama miałam takie internetowe znajomości. Nawet nieinternetowych, nawet wolnych kolegów miałam i nie czułam pociągu, a mogłam szczerze pogadać. Ale kłopoty mi niepotrzebne. Ciekawe, czy komuś się udało na dłuższą metę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Ja już się zaangażowałam uczuciowo. Przez ostatnie parę miesięcy trzymałam go na dystans i przez to znalazłam się na skraju rozpaczy. Teraz postanowiłam znów traktować go jak przyjaciela, przynajmniej jak się z nim widzę to czuję, że żyję. Ale strasznie mi smutno z tym, że nic z tego nie będzie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Ech, znów mi ciężko :( miotam się pomiędzy miłością do męża (przywiązaniem?) a czymś co wygląda na poważniejsze niż proste zauroczenie. Patrzę na mojego kolegę i jest mi smutno, że jest sam, bez żony i dzieci, choć byłby wspaniałym ojcem i mężem. Jestem zła, że nie chce spróbować ze mną, ale wiem że do miłości nie da się nikogo zmusić... na zapas jestem zazdrosna o wszystkie jego obecne i przyszłe kobiety i jednocześnie (taki schizik) chciałabym, żeby był z kimś szczęśliwy - wzbudza we mnie taki rodzaj czułości, który chce dla niego jak najlepiej, nawet gdyby to miało być nie po mojej myśli. Nie umiem sobie znaleźć miejsca w tej relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
winna damo, mam podobnie :( bardzo podobnie. na poczatku myslalam, ze nic wielkiego, dwoch facetow, kazdego kocham, czy tam lubie, inaczej, jedno nie wadzi drugiemu. ale czesto po prostu smutno mi, ze przyjaciel (tak jak u ciebie, jest sam) wie, ze ja nie jestem. jestem dla niego tylko w wolnych chwilach. przyjacel to facet, do ktorego czuje ogromna czulosc i opiekunczosc, ale rowniez pozadanie. nie jest to jednak osoba, z ktora moglabym byc w zwiazku tak, jak ja widze zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
damo 2 a dlaczego nie mogłabyś być z nim w związku? Ja marzę o tym, ale jednocześnie nie chciałabym skrzywdzić męża, dzieci... Choć dzieci są na tyle małe że pewnie i tak zaadaptowałyby się do nowej rodziny, szczególnie gdybym ja była szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Damo 2 proszę odezwij się, potrzebuję pogadać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misza956
myślisz, ze twoj kolega chcialby wychowywac twoje dzieci, ze zaakceptuja sie wzajemnie, że bedzie niewzruszony słuchał, że nie jesteś moim tatą i nie mozesz nam rozkazywac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misza956
dzieci mogą tego nie zrozumiec i potem obwiniac cie o rozbicie rodziny. Jesli chesz miec kochanka, to dzieci nie powinny o tym wiedziec. Jesli nie ma u was przemocy i alkoholu, to lepszy bedzie nawet taki nijaki uklad rodzinny. A kochanek po cichu na boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misza956
skoro to przyjaciel, to moze zacznij zapraszac go normalnie do domu, jak kolezanke na kawe. Moze wzbudzisz tym zazdrosc u meza, moze on przysłuc***ac sie waszym rozmowom zobaczy czego ci brakuje, o czym rozmawiacie i sam zacznie "wyręczać" przyjaciela w wypełnianiu tobie czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Mąż o niego jest już zazdrosny. Słyszy jak ze sobą rozmawiamy przez tel. Jaka jestem radosna i swobodna wtedy. I złości się o to, ale ma zupełnie inny charakter, więc nie potrafiłby tak ze mną rozmawiać. Ja już przestałam próbować. Myślałam właśnie ostatnio o dzieciach i faktycznie dla nich lepiej jest jak jest. Ten drugi kategorycznie wykluczył możliwość wiązania się ze mną, ale jak spędzamy ze sobą czas (ostatnio dużo) to aż iskrzy. Ale najprawdopodobniej to wszystko jest tylko w mojej głowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Wczoraj kolega mi powiedział że mam fantastyczne dzieci... a mi jeszcze bardziej przykro że nie będziemy razem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
winna damo, jestem. zniknal mi ten topik z pola widzenia, stad nie pisalam. nie moglabym byc w zwiazku z tym przyjacielem, poniewaz absolutnie nie planuje odejsc od meza, gdyz go kocham, on jest fajny i nie zasluzyl sobie na moje odejscie. poza tym lubie z nim mieszkac. a tamten przyjaciel ma zupelnie inny styl zycia, poza tym musialabym sie wyprowadzic do innego miasta, zostawic na pastwe losu najblizsze osoby. przyjaciel po prostu stal mi sie bardzo bliski, ze caly czas o nim mysle, pragne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale wy durne jesteście ,to wszystko nie tak ,oj nie tak.:-)S

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
no wiemy, ze jest nie tak, ale jest jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To czemu się nie rozwiedziesz, tylko płaczesz, że ci źle? nie kumam takich kobiet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Ja mam w sumie tak samo, z mężem chyba nie chcę się rozwieść (choć myślałam o tym) i zmiana życia nie wchodzi w grę. Ale o tamtym myślę non stop :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
A wy jak często macie kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joel_
Odpowiedź jest prosta. Kobieta która zdradza męża, nigdy go nie kochała, szanował i na odwrót. Tylko, że wstyd się do tego przyznać i trzeba żyć w tej iluzji, podsycając swoje uczucia znajomością z kimś nowym, innym, przewrotnym. Pojawia się zdrada i co dalej? Oczywiście mąż nie wie, a taka żona ani myśli o rozwodzie i związaniu z kochankiem. Dlaczego? Bo nie może tego zrobić swoim dzieciom..itp. Bzdura. Prawda jest taka,że ów kobieta jest wygodna i boi się odciąć od tzw "pępowiny", bo gdzie indziej bedzie miała to poczucie bezpieczenstwa i zabezpieczenia? Spytam się jedno. Po co składaliście przysięgę małżeńską? Jeżeli zdradzisz to przyznaj się i ponieś tego konsekwencje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
winna damo, mamy kontakt prawie codzienny, ale to tylko telefon lub internet. osobiscie widujemy sie niezbyt czesto. no wlasnie, u mnie tez zmiana zycia nie wchodzi w gre. xxx joel, to co piszesz, to wylacznie twoja teoria. tu nie chodzi o zdradzanie meza, ze ktos sobie szuka rozrywki i seksu na boku. chodzi o przywiazanie lub uczucia do innej osoby. i czasami to jest to osoba, ktora wiemy, ze nie jest dla nas, do zwiazku, lecz nadal ja lubimy, bo fajnie sie rozmawia, przebywa razem itp. ty przedstawiasz bardzo uproszczona wizje osoby nie posiadajacej zadnego doswiadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
gosc z 18:50: obie pisalysmy, czemu sie nie rozwiedziemy. chocby dlatego, ze dla zauroczenia i byc moze chwilowej fascynacji innym facetem, nie bedziemy niszczyc wieloletnich zwiazkow i rodzin. znalazlysmy sie w nieplanowanych sutuacjach i teraz trzeba jakos wiazac koniec z koncem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Jeszcze nie zdradziłam fizycznie (i na to się nie zanosi). Sama myśl o tym drugim jest rodzajem zdrady i w sumie zgadam z Joel że nie rozwodzę się z wygodnictwa. Tylko że ja kocham męża więc nie nie chcę odchodzić - to komplikuje sprawę. Choć nie wiem co bym zrobiła, gdyby ten drugi odwzajemnił uczucie. Myślę sobie ostatnio że dobrze jest jak jest... dokładnie jak napisałaś damo2, trzeba jakoś wiązać koniec z końcem :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
winna damo, takie intensywne zauroczenie i fascynacja, ktore nie pozwala myslec i niczym innym, niz ich obiekt, bedzie z czasem slabnac. probuj jednak, zeby z mezem spedzac czas, rozmawiac, badzcie dla siebie mili, wyjedzcie gdzies, zeby umocnic wiez. mam nadzieje, ze nie jest u ciebie jeszcze tak zle, ze z mezem nie lubisz przebywac i rozmawiac, bo jesli tak, to juz chyba nic sie nie da zrobic. jezeli nawiazesz mile stosunki z mezem, to bedzie ci latwiej z tamtym zauroczeniem kolega, bo zobaczysz, ze to jest cos kompletnie innego, inny rodzaj uczucia niz to, co masz z mezem: wspolne zycie, dom, dzieci. my sobie z moim kolega wytlumaczylismy, ze nasza relacja nie jest romansem i nie prowadzi do zwiazku, tylko jestesmy dla siebie przyjaciolmi, a ze jest w tym tez pociag fizyczny, to jest, ale nie nalezy tego mylic z jakas wielka miloscia, ze trzeba zycie przewrocic do gory nogami i zranic cala mase nie bioracych w tym udziaalu osob, tylko dlatego, ze lubimy sobie razem gadac i od czasu do czasu sie spotkac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama 2
i nie wmawiaj sobie poczcia winy, ze nawet myslenie o innym jest zdrada. bez powodu twoja potrzeba bliskosci z innym facetem sie nie pojawila. jezeli uwazasz, ze to jest jakis grzech nie do zniesienia, to przestan. ale jezeli w tym tkwisz, to skoncz z poczuciem winy, tylko przemysl sytuacje i poukladaj sobie w glowie te uczucia tak, zeby sobie nie wadzily. midac masz w sobie uczuc, niz tylko dla jednego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×