Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Oświadczyć się jej???

Polecane posty

Gość gość
Tak, to jest cos zlego ze potrzebujesz czasu :-D Bo juz ten czas miales. I to az nadto. A skoro ciagle nie wiesz czego chcesz to nieomylny znak, ze jestes do tego nieprzekonany. Daj jej spokoj. To nie jest dziewczyna dla ciebie. Znajd taka, ktora wszelkie sluby bedzie miala gleboko w d u p a l u :-D A jest takich troche :) Taka bedzie do ciebie pasowac. A ta sobie ulozy zycie z kim innym. Przestan jej macic w glwoie, robic prozne obietnice "bo ty sie zastanawiasz" - kuzwa, to ile czasu potrzebujesz na te "zastanawianie"? Jakbym nia byla to bym ci powiedziala zebys "paszol won" ;) sie zastanawiac :) a sama w tym czasie poszlabym na pare randek z innymi mlodymi mezczyznami. W koncu skoro Ty sie "zastanawiasz" to ona tez moze? A skoro ona ma sie zastanawiac to nic tak myslenia nie stymuluje jak porownanie. Ja tez bym facetowi takiemu jak ty powiedziala, ze wszystko fajnie, wez sobie czas na myslenie ale to oznacza ze nie mamy eksluzywnosci. Poniewaz "zastanawianie sie" nic innego nie oznacza niz niepewnosc co do zwiazku to chyba naturalne, ze partnerka moze tez sie zaczac rozgladac? Ja bym taki zwiazek traktowala, ze ok, we're dating but we're neitner exclusive nor limited just to each other :) I na pewno bym z Toba nie mieszkala bo to absurd! Z tego co piszesz nie pasujecie do siebie i tyle. Im predzej to zrozumiesz tym lepiej dla ciebie i dla niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, ze z moich pogladow nigdy nie robilam tajemnicy. Moj maz pierwsze wzmianki o malzenstwie zrobil po 6 miesiacach zwiazku, po 3 latach jestesmy szczesliwym malzenstwem. Moja kumpela trafila na kolesia jak Ty, jest z nim juz 8 lat i ciagle sie tak miota i czeka nie wiadomo na co. Mowilam jej nie raz, nie dwa zeby sobie dala spokoj z ta niezdecydowana mimoza ale ona sie zaslania tym ze go kocha...I w ten sposob stoi w zyciu w miejscu juz 8 lat. No coz, ja mam inny charakter. Wiem czego chce, czego oczekuje i tego samego wymagam od innych. Nigdy bym nie byla z facetem, ktory mowi, ze musi sie namyslic :O Chryste, jak to w ogole brzmi! To niech sie namysla, ale nie kosztem mojego zycia i czasu! :O Niech idzie w p i e r d u t i tam mysli, ale beze mnie w tle :) W takim razie zawsze bym doszla do wniosku ze skoro on nie wie czy mnie chce czy nie to spoko, przezyje to, ale w miedzyczasie zobacze czy przypadkiem ktos inny mnie nie chce i nie musi sie na ten temat namyslac :-D Ona Ci nie jest winna przeciez zadnej loyalnosci. To nie Twoja zona. Jestes tylko roommate i do tego masz jeszcze "watpliwosci"...Wow, no spadne ze stolka ;) Jestes taki romantyczny ze az mnie zatyka :-D To milego myslenia zycze! A Twojej dziewczynie troche wiecej rozumu :) Bo na jej miesjcu to Ty bylbys moim ex w mniej wiecej 0.001 sekund :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Absolutnie nie powinienes sie oswiadczac jezeli tego nie czujesz. To jest najlepsza droga do rozwodu. Ale idac tym samym tokiem mysli, absolutnie nie powinienes z nia mieszkac i zawracac jej gitary skoro masz takie watpliwosci i "tego nie czujesz". To sa dwie strony tego samego medalu. Ogolnie rzecz biorac jestescie bardzo mlodzi. I przed Toba i przed nia pewnie jeszcze niejedna milosc, nie macie sie do czego spieszyc. Mimo to, zwykla uczciwosc wymaga zebys nie robil jej wody z mozgu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rób tego tylko dlatego, że ona tego chce. Laska dobija do 30 i wariuje. Gdy zajdzie taka potrzeba rzuć ją i znajdź młodszą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiadomo dlaczego nie chcesz ślubu. Wszystko masz co kiedyś było tylko po ślubie:bzykanko o każdej porze dnia i nocy,sprzątanie ,gotowanie itd, jeśli się znudzi dostanie kopa w dupę bez rozwodów, alimentów itd, ktoś już pisał wcześniej,że kiedyś seks tylko po ślubie i były małżeństwa, to nie tak do końca seks też był, ale w takich dawkach ,że facet śnił, marzył o wybrance,kiedy będzie ślub ,kiedy będą razem, tylko dla siebie i małżeństwa z tamtych czasów są stabilne i trwałe, też zdarzały się poważne kryzysy, które nie kończyły się jak teraz rozwodem, te małżeństwa teraz mają po20 i więcej lat stażu- nie do pomyślenia w obecnych czasach,ale dziewczyny możecie mieć tylko do siebie pretensję za to jak jest, faceci są tacy jak kiedyś, to wy jesteście inne i jeszcze wmawiacie sobie i innym że tego chcecie , to wam odpowiada i jesteście zadowolone, taka prawda,że tylko facet na tym korzysta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kabel bezprzewodowy
Do twojej dziewczyny autorze .... "Jezeli jednak slub jest Twoim prawdziwym marzeniem, jednym z najiwekszych, i twoj mezczyzna moze spelnic to twoje najwieksze marzenie w zasadzie bez wielkiego wysilku - ale postanawia ze tego nie zrobi - to masz odpowiedz na ile wazna dla niego jestes cala ty ze swoim pragnieniami. Smutne ale prawdziwe."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość xyz
Nie wiem, czy autor jeszcze czyta, ale napiszę, może pomogę... Jestem w podobnej sytuacji do Twojej dziewczyny. Jestem ze swoim partnerem 3,5 roku, mieszkamy razem i bardzo się kochamy. Ale mój facet ma bardzo negatywny stosunek do małżeństwa, chyba z racji paskudnego związku rodziców. Ja zawsze chciałam wyjść za tego jedynego, jak to ładnie ująłeś :) Jest dla mnie problemem to, że on tego nie chce, ale absolutnie nie odeszłabym z tego powodu, nie kłócimy się również "na ten temat". On wie, że ja chcę, a ja wiem, że on nie. Mówił mi, że kiedyś definitywnie to zrobimy, choćby z racji uwarunkowań prawnych. I tutaj dochodzimy do sedna. Nie wiem, jakie życie powadzicie, ale mój partner i ja jesteśmy motocyklistami. To się łączy, jak wiadomo, z jakimś ryzykiem wypadku - choć oboje jeździmy bardzo spokojnie i żadne z nas nie ma ścigacza (nie bawi nas to). Boję się, że gdyby coś się stało, to nawet mnie do niego nie wpuszczą, bo prawnie będę nikim. Tak jak w spocie o związkach partnerskich: w świetle prawa jesteśmy obcymi osobami. Kwestie rozliczania podatków i dziedziczenia też gdzieś tam chodzą po głowie, ale to są bardzo racjonalne podstawy takiej decyzji - zarazem jedyne, które przemawiają do mojego partnera. Ja z kolei w ślubie widzę coś romantycznego, ostateczną deklarację. Partnerów można mieć wiele, ale męża/żonę wybiera się (przynajmniej zgodnie z moją ideologią...) raz. Co nie znaczy, że jestem przeciwniczką rozwodów :) Chodzi raczej o takie wyróżnienie, pokazanie światu i sobie nawzajem, że 'to już jest to, niczego innego nie szukam'. Myślę, że powinieneś porozmawiać na spokojnie z dziewczyną i powiedzieć jej to, co tu napisałeś. Że chcesz *z nią*, ale nie chcesz jeszcze teraz ze względów finansowych choćby. Miej jednak na uwadze jedną, istotną rzecz: jej na ślubie zależy, Tobie ślub jest obojętny. Jeżeli naprawdę ją kochasz, to możesz swoje neutralne podejście "poświęcić" na rzecz spełnienia jej marzeń. Ale tylko w momencie, kiedy będziesz gotowy. Powiedz jej to wszystko, przemyśl sprawę. Pamiętaj również, że oświadczyny to dopiero pierwszy krok. Ślub można zaplanować dwa lata później. Będzie dobrze. Tylko nie daj jej odejść :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćiówka 22222
Zrób to stary koniu ;) Na co czekasz :) Jeśli chcesz ją zaskonczyć, proponuje sie oświadczyc przy najblizej "kłótni" właśnie o ten temat :) Nawet sam to sprowokuj = ) Zobaczysz jakie bedzie zd***** ;) ! Powodzenia ! 3mam kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa z 14:00: piszesz jak nawiedzona baba, której jedynym celem było małżeństwo. Nie rozumiem takich ludzi. Gdybym miała odejść od osoby, którą kocham z powodu jakiegoś durnego papierka - chyba musiałabym upaść na głowę. Dajcie spokój, powariowaliście? To znaczy, że mam wybrać innego faceta tylko dlatego, że chce się żenić? Byle kogo, ale kogoś, komu pasuje małżeństwo? Przecież to jest stawianie wszystkiego na głowie. Jakie tracenie czasu w ogóle? Jakie "tłumaczenie się tym, że się kogoś kocha"?! Na co ja niby tracę czas będąc w stabilnym związku od iluś lat - bez papierka? Bo co, niby jeśli się ożeni, to mnie nie zostawi? Rozwód to żaden problem w dzisiejszych czasach, więc to nie jest argument. Odejść, zdradzać, źle traktować może zawsze - czy jest papier, czy go nie ma. Czasu nie tracę, przeciwnie: spędzam go z osobą, którą kocham i którą wybrałam. Ludzie są naprawdę głupi... Jak można rzucić kogoś tylko dlatego, że nie chce się pobrać? -_- Matko, jakie to jest chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosc xyz, czali wedlug ciebie ona ma czekac i przedkladac zapotrzebowanie niepewnego siebie faceta nad swoje wlasne tylko dlatego ze ty nie masz honoru i dajesz sie facetowi wodzic za nos? A dlaczego uczucia Twojego faceta sa wazniejsze od Twoich? Wyglada mi na to, ze ty sie zwyczajnie boisz odejsc od niego bo wiesz, ze on by cie w dwie minuty wymienil na inny rownie naiwny egzemplarz, ktoremu by opowiadal o swoich straszynch przejsciach, z powodu ktorych nie chce sie wiazac. Twoj facet to manipulat i nic wiecej! A ty jestes naiwna, ze kupujesz takei glodne kawalki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do goscia z , No wiesz, skoro to tylko papierek to w czym problem? Skoro to nie ma znaczenia i tylko papierek to tym bardziej faceta nie rozumiem :) wydaje mi sie, ze nei masz za grosz poczucia wlasnej wartosci wiec rozmieniasz sie na drobne i nie przychodzi ci do glowy, ze mozesz rowniez miec wlasne poglady i przekonania, i rowniez czegos wymagac od partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie, ale Wy przeinaczacie. Nigdy nie napisałem że się zastanawiam bo mam wątpliwości! Napisałem że są dwa powody braku zaręczyn: po 1, ona cały czas do tego wraca, truje dupę, a mi to wyłazi już bokami, mam dość tematu - dlatego na razie zawiesiłem wykonanie tego kroku. Nie oznacza to że tego nie chcę. Chcę się oświadczyć. Po 2, teraz sytuacja jest bardzo napięta, a ja nie chcę oświadczać się w takiej atmosferze, chciałbym żeby było wyjątkowo, żeby była zadowolona. Ja nie mam wątpliwości co do tego czy chce. Nie wiem jedynie czy w tym momencie to dobry pomysł. Czytajcie ludzie ze zrozumieniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sluchajcie -sa tacy , ktorzy moga zyc bez slubu .Przezyja cale zycie z konkubentem -tym, czy innym i jest ok. Sa osoby, ktore nie chca tak zyc i jasno okreslaja swoje zamiary. Wszystko jest ok do momentu, kiedy 2 stronom to odpowiada.Jesli 1 -juz NIE to trzeba zabrac zabawki z piaskownicy i pomachac lapka na pozegnanie . Proste , jak budowa cepa. Autor nie musi sie oswiadczac .Kocha i super.Dziewczynie nie odpowiada i powinna zzamiast wiercic dziure w brzuchu -podziekowac za wspolny czas i odejsc. W czym wy widzicie problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ależ ja wymagam od faceta mnóstwa rzeczy. Dobrego traktownia, miłości, szacunku, czułości i tysiąca innych rzeczy. To, że ty jesteś tak potwornie zmanipulowana światopoglądowo, że nie wyobrażasz sobie życia bez ślubu nie oznacza, że inni też są. Można być szczęśliwym i nie myśleć o tak przyziemnych rzeczach, proste. Można skupiać się na tym, jak niewiarygodnie szczęśliwym się jest i mieć w d***e to, że jakieś tam panienki na kafeterii nie wyobrażają sobie życia bez ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Laska dobija do 30 i wariuje. Gdy zajdzie taka potrzeba rzuć ją i znajdź młodszą" ledwo przekroczyła 25, więc gdzie tu dobijanie do 30? Ona nie z takich...poza tym życie nie polega na wymienianiu kobiet na młodsze, tylko na zaakceptowaniu faktu, że OBYDWOJE się starzejemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja usłyszałam o ślubie 5 miesięcy po naszym poznaniu. Przez kolejne lata tylko słyszałam. Rozmawialiśmy tak jak Wy - o ślubie, o pierścionku, o wspólnym życiu (zamieszkaliśmy razem po 6 miesiącach - wiedzieliśmy, że chcemy być razem, każde z nas wynajmowało, mój facet na dniach kupował dom do remontu, więc nam się nie opłacało mieszkać na dwóch wynajętych i tracić czas na "romantyczne spotkania" zamiast pomału remontować). Od czasu do czasu wracaliśmy do tematu, ale głównie się o tym gadało (on gadał...) Żartowałam już, że to ja się oświadczę i będę wiedziała na czym stoję. Nie jesteśmy najmłodsi - średnio 10 lat starsi od was. Trzy razy ustalaliśmy między sobą datę ślubu i za każdym razem NIC z jego strony nie było robione w tym kierunku. Mijały dni, miesiące, lata... Mieszkaliśmy jednak i żyliśmy jak małżeństwo, on nazywał mnie przy innych żoną, co doprowadzało mnie do furii i wówczas się kłóciliśmy. Skoro wstydzi się konkubinatu, to po cholerę w nim żyje??? No i dzieci - mój zegar tyka i to coraz głośniej, a zapowiedziałam, że nie będzie dzieci na kocią łapę. Bujałam się tak 8 lat. W końcu bez oświadczyn z jego strony ustaliłam datę ślubu, poinformowałam o przygotowaniach, wybrałam salę, menu, ustaliłam listę gości i tak dalej... Na pierwszym wyjściu kupiliśmy obrączki (wymawiał się, że nie mamy kasy, kupiłam więc srebrne za 250 zł - kiedyś sobie wymienimy), na drugim sukienkę za 500 (sprzed trzech sezonów). Na wesele wydaliśmy 9 tys (na 40 osób) . Mąż już obecny powiedział mi, że był zaskoczony, że TAK SZYBKO. 8 lat i tak szybko - oboje chcieli, oboje mówili, ale on nie miał czasu wybrać pierścionka i się oświadczyć, nie miał czasu zająć się salą, obrączkami, garniturem, butami, jedzeniem, zaproszeniami i innymi pierdołami. Ja rozumiem twoją dziewczynę. Wiem, że mój maż CHCIAŁ się żenić, wiem, że mnie kocha, jest wspaniały, pracowity, dobry i uczciwy, ale w tej materii miał opór, ciągle miał jakiś problem, wszędzie było pod górkę.... Było mu wygodnie i tyle. Tak jak napisali: domek posprzątany, obiad ugotowany, bzykanko jest - żyć nie umierać. Teraz jesteśmy dwa lata po ślubie (ja mam 38. on 44 lata) i nie możemy mieć dzieci, - szukamy pomocy u lekarzy, najpewniej skończy się na in vitro, które pochłonie to wszystko, co oszczędziliśmy na ślubie. Dla mnie to jest przynajmniej 10 lat zmarnowanych - być może gdyby on miał więcej ikry , albo ja tupnęłabym nogą wcześniej dziś prowadzilibyśmy syna/córkę do 1-ej klasy:( Rozumiesz???? Nie rób jej tego-ślub cywilny można urządzić w formie uroczystej kolacji w eleganckiej restauracji i nie trzeba wydawać grubych tysięcy na trzydniowe wesele. Nie czekajcie, bo życia nie da się przewinąć w tył, spróbować jeszcze raz - nigdy już nie wystartujecie z tego samego miejsca. Więc jeżeli nie chcesz się z nią żenić - to zwróć jej wolność. A jeżeli chcesz (a nie jesteście gówniarzami, nie macie po 20 lat) to zrób to czym prędzej. Reszta się ułoży sama. Mówienie do swojego faceta "mój mężu" brzmi w sercu i w głowie kobiety zupełnie inaczej niż najmilsze nawet słowa skierowane do chłopaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madzia75osć
Wiesz co, skoro to jest tak fajna dziewczyna, to nie oświadczaj się!!! Niedługo zrobi to za ciebie ktoś inny i problem z głowy :) Fajnych dziewczyn jest co raz mniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze jedno- teraz weź na wstrzymanie, ale miej pierścionek w pogotowiu. Powiedz jej, że zawieszasz temat, że jesteście zmęczeni, że się kłócicie a ty ją kochasz i nie chcesz żeby tak było. Zaproponuj wspólny wyjazd ekstra - na gwiazdkę, na wiosnę i poproś, aby skupiła się na organizacji tego wyjątkowego wyjazdu i pomogła ci zorganizować go tak, żeby był niezapomniany. Ona się domyśli, że wtedy się oświadczysz, ale nic ci nie powie i zamknie buzię, a Ty będziesz widział jej zaangażowanie i zyskasz trochę spokoju. Oczywiście jeśli chcesz to się oświadczysz na tym wyjeździe. To gra niestety, ale moim zdaniem tylko tak uratujesz sytuację. Może nawet uzyskasz romantyczny nastrój i "zaskoczenie" - jeżeli wybierzesz nietypowy moment, chwilę i tak dalej, to powinno się udać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość xyz
Gość z 14:42 To, że ty masz takie problemy z wiarą w siebie i poczuciem własnej wartości nie znaczy, że inni też. Zastanów się, dlaczego tak straszliwie potrzebujesz formalizacji związku. Czy to zmienia ciebie jako osobę? Czy zmienia twojego partnera? Łata psychiczne rany, jest antidotum na jad tego świata, a może leczy raka? Nie. To jest UMOWA prawna, którą można rozwiązać. W moim przekonaniu uczucia żadnej strony nie są ważniejsze. Ale jeśli ja mogę bez ślubu żyć, a on nie chce żyć w ślubie - to gdzie tu jest problem? Analogicznie jest w innych sytuacjach, tylko w drugą stronę. Ja czegoś tam nie chcę, a on chce, ale dopasowuje się do mnie. Związek to kompromisy. Mój facet kocha mnie tak bardzo i jest dla mnie tak dobry, że ten brak formalizacji nie jest w stanie tego przeważyć nijak. Ja nie wiem, w jakim świecie ty żyjesz, że wydaje ci się, że małżeństwo cokolwiek zmienia. Kiedyś może ockniesz się i dotrze do ciebie, że mąż jest z tobą wyłącznie z powodu dzieci i/lub kredytu... Ja wolę być w związku pełnym miłości, który nie jest sformalizowany, niż wiązać do siebie kogoś na siłę. No i tak gwoli wyjaśnienia - to ja dopatruję się podstaw jego nienawiści do instytucji małżeńtwa w związku jego rodziców, a nie on. On uważa, że to bzdura, więc nie ośmieszaj się stwierdzeniami, że "opowiada mi o swoich strasznych przejściach, z powodu których nie chce się wiązać".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak uwazam. Jezeli fajna dziewczyna to bron Cie Panie Boze przed oswiadczynami! Daj innym szanse :-D Za pare miesiecy ktos Cie wyreczy, Ty bedziesz mial spokoj o ktory tak Ci chodzi a ona byc moze bedzie wkrotce miec fajnego meza bez dylematow jak Twoje, ktory za nia swiata nie bedzie widzial. Wszyscy zadowoleni :-D Tylko prosze cie, nie rujnuj swojego zycia i nie oswiadczaj sie tej dziewczynie! Zostaw to innym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość xyz, osmieszasz to sie Ty lykajac glodne kawalki ktore serwuje Ci Twoj "idealny" partner, ktory mimo wszystko i mimo rzekomo idealnego zwiazku, jednak...wiazac sie nie chce :-D Jak dla mnie swiadczy to o braku zaufania (co trudno soebie wyobrazic w takim cudownym zwiazku ktory opisujesz :-D) badz braku przekonania czy zwyczajnym podswiadomym czekaniu na "cos lepszego". Hej, ja Cie nie chce urazic tyle ze wydaje mi sie, ze jestes oderwana od ziemi i rzeczywistosci i wszystko interpretujesz sobie na korzysc swojego partnera nie poddajac jego dzialan ani motywacji zadnej krytycznej analizie. Akurat moje doswiadczenei jest takie (Twoje moze inne), ze dziewczyny myslace w ten sposob znajdowaly sie na ktotszym koncu kija gdy pojawiala sie dziewczyna moze troche mlodsza, moze nawet nie ladniejsza ale po prostu "nowa". I nagle, ten sam facet, ktory siezarzekal ze sie zenic nie bedzie z powodow swiatopogladowych ladowal przed olatrzem bez najmniejszych problemow :-D Popatrz na Georga Clooney :) Dla Twojej wiadomosci, nie mam ani dzieci, ani kredytow :) A z moim poczuciem wlasnej wartosci jest lepiej niz dobrze poniewaz nie uzalezniam tego akurat od zadnego faceta :) Dlatego tez widze bardzo jasneo co jest zlotem a co tylko jak zloto sie swieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie czekajcie, bo życia nie da się przewinąć w tył, spróbować jeszcze raz - nigdy już nie wystartujecie z tego samego miejsca." otóż to! Całe sedno sprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze jedno: ona powiedziała mi, że jej przykro bo przez to wszystko zaręczyny i ślub straciły dla niej magię i status "najpiękniejszego wydarzenia". Mówi że po tym wszystkim co siebie powiedzieliśmy i zrobiliśmy ciężko jej patrzeć pozytywnie na oświadczyny i ślub, że już zawsze będzie patrzeć na to jak na coś negatywnego, coś czego ja nigdy nie chciałem. Czy to się da jakoś odbudować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha...nie dodałem czegoś ważnego - kilka tygodni temu pokłóciliśmy się o to mocno. Wkurzyłem się niemiłosiernie jak zaczęła mówić o swoich wątpliwościach. Zacząłem krzyczeć że mnie nie kocha, że jest ze mną tylko dla ślubu i że mogłaby wyjść za kogokolwiek równie dobrze. Powiedziałem że w takim razie niech pogodzi się z tym, że ślubu nie będzie wcale...teraz mi głupio, bo chciałem tego powiedzieć, byłem wkurzony. Ona zrobiła się blada, wstała, chciała mnie uderzyć, ale nie zrobiła tego. Ubrała się i wybiegła z mieszkania. To właśnie od tamtej sytuacji jest taka atmosfera. Powiedziałem jeszcze że chce sprawdzić czy rzeczywiście mnie kocha i w związku z tym zaręczyny zawieszam...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestes glupi buc.Ty tylko ci powiem. P********zzzz glodne tu kawalki , ze chcesz naprawiac -czy sie to da , a za chwile p**********z , ze zawieszasz , czujesz sie przymuszony , ze to i tamtoooo. A prawda jest jedna -jestes zlamasem i te twoje milosci wsadz sobie w doooope. Glupia laska , ze jeszcze z takim zlamasem jest .nawet kopnac w doope cie to za szkoda buta hipokryto i klamco. wez sie gon poj***e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proszę bez obraźliwych tekstów i tak jestem podłamany. Chciałbym tylko wiedzieć czy da się to jakoś naprawić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czym jestes podlamany .Chlopie normalnie masz we lbie sieczke . Bo albo chcesz naprawiac i mowisz swojej kobiecie -tak przemyslalem , balem sie , nadal sie boje ale kocham cie nad wszystko i zenie sie z toba kobieto. Tak tak .Nie pozwole ci odejsc , bo zycie bez ciebie to bylyby katastrofa. I gnaj bracie po pierscien, chocbys mial sie zapozyczyc. A slub -w 1 miesiac sie uwiniesz w USC. Albo masz jaja , albo nadal bedziesz mieszal sobie w elbie, jej we lbie i nam tu .Masz jaja ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się dziwie kobietom, że zgadzają się zamieszkać z chłopakiem. Z narzeczonym- okey, ale z chłopakiem?! To jest głupota u w pewnym stopniu brak szacunku do samej siebie. Zaraz zostanę za to zjechana, ale ja tak uważam i jest to TYLKO moja osobista dygresja. Wiadomo, że facetowi w to graj. Oprócz tego, że kobieta go odciąży finansowo(rachunki na pół) to jeszcze mu ugotuje, posprząta. Najważniejsze, że ma ją pod ręką, nie musi dojeżdżać, starać się, bo już ją zdobył. Seks na tacy, bez skrępowania. To jest żałosne po prostu. Ta hipokryzja. Ja nie jestem zwolenniczką małżeństwa, ale ta " historia", którą opisałeś mnie osobiście zbulwersowała. Jesteś egoistą, bo związek z nią to dla Ciebie same korzyści(wyżej wymienione przeze mnie). Sam jesteś tchórzem, bo nie potrafisz ani spełnić jej prośby ani odejść. Macie inne wizje życie. Po co ją okłamujesz? Masz nadzieje, że w końcu jak to PIĘKNIE ująłeś " przestanie ci truć dupę" i zapomni o ślubie. Na jej miejscu bym cię kopnęła w tyłek. Nie przyjęłabym twoich żałosnych, wymuszonych oświadczyn. Poniżyła się, prosząc cię o zaręczyny i ślub. Straciło to dla niej znaczenie, bo co to za radość, kiedy wiesz, że kogoś do czegoś zmusiłaś? Dziewczyny, nie poniżajcie się, nie skomlcie o miłość, zaręczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ok, kupię pierścionek i się oświadczę jutro. Z tym że ona 3 tygodnie temu miała mnie ochotę zabić i mocno ją zraniłem...i co dalej? Uważam że to za krotko żeby zapomnieć o tym wszystkim. Nie wiem jak długo będzie się na mnie gniewać. Powiedziała że teraz sobie tego nie wyobraża, że to straciło dla niej ważność. A ja bym chciał żeby nie było między Nami takiej atmosfery...dopiero się oświadczyć. Teraz to może być zły pomysł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość xyz
Gościu z 15:23, Brzmisz dokładnie jak kreacjoniści, którzy mają tak wyprane mózgi, że rozpoczynają przemówienia z ewolucjonistami pytaniem o boga. Innymi słowy: tak bardzo jesteś przywiązana do instytucji małżeństwa jako JEDYNEJ możliwej "drogi" życia i związku, że nie dociera do ciebie, że inni zwyczajnie nie zadają sobie takich pytań. Czy jako ateistka zadaję sobie pytania o to, czy bóg wepchnie mnie do piekła po śmierci? Czy się tego boję? Otóż nie, ponieważ w ogóle o tym nie myślę. Małżeństwo przydaje się z kilku względów i dla tych czekam na legalizację związków partnerskich - wtedy cała ta rozmowa nie będzie aktualna, bo zdecydujemy się na to dokładnie w tym samym momencie, w którym to ogłoszą. Zrozum, człowieku, że niezależnie od idealności związku, jego pefekcji i tak dalej niektórzy nie chcą zawierać małżeństw. Tak samo, jak inni mimo bardzo słanych związkach o fatalnych podstawach wchodzą w małżeństwa, po czym gorzko tego żałują. Zastanów się, co ma więcej sensu zamiast zaczniesz poniżać się takim brakiem logiki. Jeśli nie lubisz czekolady, to niezależnie od tego, jaką ci przyniosą - nie zjesz jej. Nie obchodzi cię wtedy, czy jest to belgijska, truflowa, ciemna czekolada za 500zł/100g. Po prostu nie lubisz czekolady. Pojmujesz, czy wciąż do nie dotarło do twojego zindoktrynowanego jedyną_właściwą_drogą mózgu? Szczerze mówiąc nie znam wielu par, które się nie pobrały. Znam jedną, która jest razem od trzydziestu lat bez małżeństwa, ale jednak znakomita większość ludzi chce wchodzić w małżeństwa. Tak samo zresztą jest z dziećmi - z jakiegoś dziwnego powodu ludzie wciąż czekają na papier, żeby spłodzić potomka. Tego też nie rozumiem, bo nie widzę związku. Ale może to ma związek z kwestiami prawnymi... Jeżeli dla ciebie brak chęci pobierania się oznacza, że ludzie sobie nie ufają... to słabo. Nie wiem, jak jest z twoim akurat poczuciem własnej wartości, ale zarzuciłaś mi jego brak argumentując byciem z facetem, który mnie kocha do szpiku kości - ale nie chce się żenić. Miałam przed nim kilku facetów, jednego niewiele krócej, niż obecnego. I wszyscy się chcieli żenić. Jakoś nie podbudowywało mnie to i nie spowodowało, że chciałam z nimi być albo byłam z nimi szczęśliwsza - było mi to kompletnie obojętne. Wyjście za któregokolwiek z nich byłoby gigantycznym błędem, bo nie byłabym teraz ze swoim partnerem. Albo musiałabym się rozwodzić... o_O To, że chcieli się żenić nijak nie miało związku z jakością naszej relacji. Dla mnie to byłaby porażka... I co to ma do rzeczy? Nie każdy związek, gdzie facet chce się żenić ma choćby ręce i nogi, i nie każdy, w którym facet tego nie chce, jest zły. Ps. George Clooney? Poczekajmy na rozwód ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×