Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

spać mi się nie chce

Polecane posty

Gość gość

zapodajcie coś ciekawego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zajrzyj do majtek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez nie moge spac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś a musisz rano wstać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurwa jest tu kto, jak usunąć kiedy nie mogę, a muszę o8 wstać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
proponuje patelnią w łeb - tylko mocno - od razu uśniesz. Szkoda że nie ma mnie w pobliżu, z chęcią bym pomógł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dupa nie działa, teraz to z bólu nie usne :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może ktoś mnie zanudzi. Ktoś tu jeszcze nie śpi. Czy Juz wstajecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lechoslaw Gapik
dopiero idziemy spac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę nudzić :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kapucyna se zwal to zasniesz:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wstaliscie, czy jeszcze nie spięcie. Nudzicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pozytaj se jakas ksiazke jak cie nudzi towarzystwo innych ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kapucyn? Chodzi o mnicha czy kurę? :-) No nudze przecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może bajkę opowiedz ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak masz kaśke to czupryne jej poczochraj aż jej zelatyna pocieknie:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Baśń o trzech braciach i królewnie Mrok wieczorny, babcia siwa przy kominku głową kiwa. Nos jak haczyk, okulary, coś p'ie'rdo'li babsztyl stary. Snuje bajdy niestworzone o królewnie Piz'do'lonie, O trzech braciach, jak niewielu, o matuli ich z burdelu Opowiada stare dzieje, a na dworze wicher wieje. Siądźcie społem panny, smyki, młodoj'ebce, stare pryki, I nastawcie dobrze uszy, choć na dworze śnieżek prószy. W domu ciepło i wygodnie - zostaw pan w spokoju spodnie, Bo się wnet zawoła mamy. Cyt, uwaga, zaczynamy. Za lasami, za górami, za morzami, za rzekami, Żył przed bardzo wielu laty król potężny i bogaty. Dobrotliwy, szczodrobliwy, lecz niezmiernie rozżalony, Z racji córki Piz'dol'ony, która chociaż dobra, mila, Niepomiernie się kur'wiła. I dawała bez wyboru: I rycerzom, panom dworu i kucharzom, i stolarzom, Czasem nawet i malarzom. W każdej chwili, W każdym czasie wciąż myślała o *****ie. Próżno mówił jej król stary, ze we wszystkim trzeba miary, Nie wypada bowiem pannie tak się dupczyć nieustannie. Na nic się to wszystko zdało, Bo królewnie wciąż za mało. Wszyscy byli wyj'ebani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aż z burdeli wszystkich w mieście do samego króla wreszcie od kur'ewskiej całej nacji przyszły kur'wy w delegacji. Ta najbardziej roz'j'ebana, padłwszy przed nim na kolana, Z trudem wielkim tłumiąc łkanie rzecze: "Królu nasz i Panie - ty panując od lat wielu byłeś ojcem dla burdelu. Upadają obyczaje - Twoja córka dupy daje na ulicy, bez pieniędzy, Przez co wpycha nas do nędzy. Nikt nas dziś już nie pier'doli, bo darmochę każdy woli" Król, na łzy kur'ewskie czuły, kazał dać ze swej szkatuły Każdej kur'wie po dukacie, Po czym zamknął się w komnacie i tam siedział przez dzień cały, Aż mu jaja posiwiały. Król choć płakał ze zmartwienia, Zamknął córkę do więzienia by się więcej nie puszczała. Tam codziennie dostawała, prócz świetnego utrzymania Tysiąc świec do branslowania, wazeliny beczkę calą, Lecz jej ciągle było mało. Ciągle płacze, ciągle krzyczy: "to za mało dla mej piczy". W nocy zaś przywołał swego astrologa nadwornego, By ten, patrząc w gwiezdne szlaki znalazł wreszcie sposób jaki, By królewnę można było, dobrowolnie, czy tez siła, Wrócić znów do cnoty granic, lub gdy to się nie zda na nic - niech przynajmniej w swojej sferze obłapników sobie bierze. Więc astrolog,wziąwszy lupę, zajrzał raz królewnie w dupę, Wielkim cyrklem piz'dę zmierzył, poczym zamknął się na więzy. Tak był w pracy pogrążony, taki przy tym roztargniony, ze szukając gwiazd na niebie w roztargnieniu srał pod siebie. Kręcił, wiercił teleskopem, w końcu wrócił z horoskopem. I rzekł: "Smutna wieść niestety objawiły mi planety - Ze królewny nic nie wstrzyma, , na jej szal lekarstwa nie ma, Chyba, ze się znajdzie jaki tęgi ***aka nad ***aki, Który trak ja zerznie pięknie, ze królewnie piz'da pęknie, Na kawałki się rozwali, żywym ogniem się zapali. Wówczas będzie Piz'dol'ona z czaru swego wyzwolona I stanie się znów prawiczka z malusieńką, ciasna piczka". Wszystkim było ogłoszone, ze kto zbawi Piz'dol'one, Ten otrzyma za podziękę pół królestwa i jej rękę. Wiec zjeżdżają się ***acze, czarodzieje, zaklinacze, Rycerze i królewicze, by królewnie zerżnąć picze. Każdy sil swoich próbuje i choć tęgie mieli*****e, Na nic się to wszystko zdało, bo jej ciągle było mało. Autor - Aleksander Fredro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tymczasem heroldowie w całym kraju w piśmie, w mowie Wieści dziwne rozgłaszali coraz dalej, dalej, dalej. Aż dotarły hen, daleko gdzie za siódma górą, rzeka, Stała sobie stara chatka, w niej mieszkała stara matka Ze synami swymi trzema, którym równych w świecie nie ma. Każdy dzielny, tęgi, zwinny, ale każdy z nich był inny. I w tym nie ma nic dziwnego - każdy z ojca był innego, Bo w młodości swojej czasie matka strasznie Puszczała się. Syn najstarszy miał ch'uj długi i gruby na kształt maczugi, A po bokach jego były jak postronki grube żyły, Jakieś więzy, jakieś guzy, jaja miał jak dwa arbuzy. A ze ciągle mu bez mała ta ogromna pyta stała Chu'jogr'omem go nazwano. Piz'doli'za nosił miano syn następny, bo lizanie Stawiał wyżej nad je'ban'ie. I nie było mistrza w świecie By prześcignąć go w minecie. Cieszą matkę takie dzieci, lecz niestety smuci trzeci, Który rodu był zakałą, bo miał kuśkę całkiem małą. Cienka, krotka, na kształt glisty i nie palił się do pi'zdy. Dobrze, ze z matczynej woli raz na miesiąc pop'ierd'oli. A ze mało tak obłapia, bracia mieli go za gapia. No i matka nawet czasem nazywała go głuptasem. Tak im słodka życie idzie - ani w zbytku, ani w bidzie - Starsze bowiem dwa chłopaki zarabiały w sposób taki, Ze cnotliwe starsze panie brały ich na utrzymanie, A i matka chociaż stara, dala dupy za talara. Lecz najmłodszy, głupek przecie choć podobał się niewiastom, Dawał dupy pederastom I ku matki wielkiej Złości, nie brał nic od swoich gości, Aż dotarła i w ich strony wieść o losie Piz'dol'ony. Na pieniądze wnet łakoma, wola matka chu'jogr'oma I tak rzecze:"Ty mój synu idź, dokonaj tego czynu". Olbrzym wnet posłuchał matki, zaraz włoży czyste gatki, Wymył ch'uja i bez zwłoki raźno ruszył w świat szeroki. A gdy przybył do stolicy, zaraz poszedł do ciemnicy Gdzie się święcą rozkraczona branslowala Pi'zdol'ona. Pyta dawno mu stanęła, wiec się ostro wziął do dzieła I za pierwszym sztosem leci błyskawicznie drugi, trzeci., Czwarty piąty, aż nareszcie wyrżnął sztosów Tysiąc dwieście i utracił sile całą. A królewnie wciąż za mało. Tak był przy tym osłabiony, Ze zleźć nie mógł z Pi'zdo'lony i musiały dworskie ciury Ściągnąć go za dupę z dziury do szpitala zamkowego. A królewna ciągle krzyczy: to za mało dla mej piczy". Prędko, prędko baśń się baje, nie tak prędko ***** staje. Baśń się baje, czas ucieka, chu'jogr'oma matka czeka I już martwic się zaczyna - cos nie widać sku'rwy'syna. Aż ja doszły straszne wieści. Powtrzymujac łzy boleści, Piz'dol'iza matka wzywa i w te słowa się odzywa: Bratu rzecz to nie dowiary! Nie udały się zamiary, ***** zmarniał mu niestety, idź wiec ty - spróbuj minety". I Pi'zdo'liz wnet bez zwłoki ruszył prędko w świat szeroki. W końcu zaszedł do stolicy, tam się udał do ciemnicy Gdzie się święcą rozkraczona branslowala Piz'dol'ona. Zaraz ja za dupę złapie i minete tego chlapie. Język jego na kształt węża, to się spręża, to rozpręża, To się wije jak sprężyna, w pi'zdę wwiercać się zaczyna, Kreci na kształt kołowrotka, to od zewnątrz, to od środka. Doba wciąż za doba mija, on jęzorem wciąż wywija. Aż utracił sile cala. A królewnie wciąż za mało. Tak był przy tym osłabiony, ze zleźć nie mógł z Piz'dol'ony, Wiec i jego dworskie ciury ściągnęły za dupę z dziury I wyniosły omdlałego do szpitala zamkowego. A królewna ciągle krzyczy: to za mało dla mej piczy. Prędko, prędko baśń się baje, nie tak prędko ***** staje. Baśń się baje, czas ucieka, Piz'dol'iza matka czeka I już martwic się zaczyna, bo nie widać sku'rwys'yna. Ze złości zaciska zęby, ze dwóch synów, niby dęby, Losy wzięły jej zdradziecko.... "Jedno mi zostało dziecko i do tego całkiem głupie"! Głuptak miał to wszystko w dupie. Raz w niedziele, po jedzeniu chciał pochrapac sobie w cieniu. Cos mu jednak spać nie daje, cos go gryzie w jaje. Patrzy - a tu mała menda, co po jajach mu się szwenda. Głuptak już rozpinał gacie, by ja otruć w sublimacie, Gdy w tem menda nieszczęśliwa ludzkim głosem się odzywa: "Czemu pragniesz mojej zguby?, Nie zabijaj chłopcze luby. Menda tez stworzenie boże,. Ze inaczej żyć nie może, I ze czasem w jajo utnie, niegubze jej tak okrutnie". Głuptak myśli - Cóż to złego, przecież nie zje mnie całego. Nie potrzebna mi twa zguba, idź wiec z Bogiem mendo luba". A tu nagle menda znika i zmienia się w czarownika. Czarownika - czarodzieja i do swego dobrodzieja, Co się w strachu z miejsca zrywa, w takie słowa się odzywa: "Ze litości miałeś względy dla bezdomnej słabej mendy, żeś jej darował życie, wynagrodzę cię sowicie. Dam ci ja wskazówki pewne jak spi'erd'olić masz królewnę. Sil twych mało tu potrzeba-dam ci kondoma samo***a, Który ma te dziwna sile, ze gdy włożysz na swoja żyle I rozkażesz, on za ciebie sztos za sztosem Ciągle ***ie czarodziejska mocą cudna. Ale zdobyć go jest trudno. Dupa strzeże go zaklęta na przechodniów wciąż wypięta Z której mocą złego ducha ustawicznie ogień bucha. I, czy z bliska, czy z daleka żarem swoim wszystko spieka. I w tym mocnym, wielkim żarze dupa się całować każe. Lecz gdy powiesz do niej słowa: niech się ogień w dupie schowa, Sama się pocałuj właśnie" wnet ogień w dupie zagaśnie. I powoli, z dobrej strony kondom zabrać się ci pozwoli. Za twa dobroć ja ci mogę do tej dupy wskazac drogę. Weź ten kłębek z sobą razem, on ci będzie drogowskazem. Rzuć na ziemie i idź wszędzie gdzie się kłębek toczyć będzie. Lecz pamiętaj zawsze świecie czarodziejskie to zaklęcie." Tu czarownik, niby mara, zniknął, rozwiał się jak para. Głuptak wstaje ucieszony, bierze kłębek rozbawiony I nie mówiąc nic nikomu po kryjomu znika z domu. Prędko, prędko baśń się baje, nie tak prędko ***** staje. Głuptak idzie, nie ustaje, coraz nowsze mija kraje. Gdy sto granic minął słupy, zaszedł właśnie aż do dupy, Z której wieczny ogień tryska. A podszedłszy do niej z bliska, Rozzazonej nad pojecie czarodziejskie swe zaklęcie Głuptak z całej mocy wrzaśnie: "sama się pocałuj właśnie!" Wtedy dupa zawstydzona puściła go do kondoma. Wiec z kondomem ucieszony, pędzi wnet do Piz'dolo'ny. A gdy przyszedł do stolicy, zaraz poszedł do ciemnicy, Gdzie się święcą rozkraczona braslowala Piz'dolo'na. Wkłada kondom, niecierpliwy, Atu patrzcie - czary, dziwy! Ch'uj, co zawsze był jak z ciasta, na sto ch'uj'ów się rozrasta.- Każdy gruby jak ta bela , każdy picze jej rozdziera, Każdy twardy jak ze stali, każdy długi na sto cali. Wszystkie ch'uje z całej siły na królewnę uderzyły. Każdy w pi'zdę jej się wwierca, każdy końcem sięga serca, Każdy jej się w piczy grzebie, każdy je'bie, je'bie, je'bie! Aż królewna Pi'zdol'ona, roz***ana, spie'rdo'lona, Od je'ba'nia ledwie żywa krzyczy:"cipa się rozrywa". Takie przy tym tarcie było, ze się w dupie zapaliło. By ugasić pożar ciała, straż zamkowa przyjechała Z toporami, z bosakami z sikawkami i kubłami Słowem z całym inwentarzem używanym przy pożarze. I po długiej ciężkiej pracy ugasili jaj strażacy. Tak została Pi'zdo'lona z czaru swego wyzwolona I znów stała się prawiczka z malusieńka ciasna piczka. Głuptas dostał zaś w podzięce pół królestwa i jej ręce. Król był taki ucieszony z wyzwolenia Pi'zdo'lony, Ze pomimo swej starości kapucyna ciął z radości Bez ustanku tydzień cały aż mu jaj odsiwialy, Mimo, ze już nie był młody. Potem zaraz sprawił gody głuptakowi z Pi'zdol'ona. Mnie na gody zaproszono, więc - jak mówię - Też tam byłem, jadłem piłem pie'rdol'iłem. Bawiłem się z nimi społem aż zasnąłem gdzieś pod stołem. Oto co sprawiła menda - na tym kończy się legenda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to Cię chyba uśpi? :-) Nie dziękuj :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość. Juz mi jedno oko spadło, dawaj drugą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja se chyba jednak zwale, ale jaja teraz spac nie moze a jak usnie to rano tego pozaluje hehehe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fredre to znam. Ruchanko lubię ale najbardziej to loda lubię robić. Do końca ;) :) No i muszę do szkoły czekać bo nie mam komu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×