Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem introwertyczką i powiem wam że ciężko mi

Polecane posty

Gość gość
a ja mam 31 lat i jestem indywidualista i ludzie mnie nudza, jak tak slucham ich glupot to odechciewa mi sie rozmow z nimi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
większość introwertyków to indywidualiści, nie zawsze są nieśmiali, lubią mieć swój własny świat i niewielkie grono znajomych, na których naprawdę mogą liczyć, a nie tysiące znajomych na nk czy fb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A właśnie że nie przeważająca część introwertyków ma poważne problemy z nieśmiałością te dwa zagadnienia niemal się przenikają x Bzdura. Introwertyk może być świetnym mówcą. Zrozumcie, że introwertyk to ktoś kto się źle czuje w tłumie, ale nie ktoś kto nie umie sobie w nim radzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no dobrze, ale jak introwertyk, który siedzi w domu ma poznać swoją 2-gą połówkę? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no dobrze, ale jak introwertyk, który siedzi w domu ma poznać swoją 2-gą połówkę? x nie myl introwertyka z nieudacznikiem. Normalni ludzie, w tym introwertycy studiują, pracują, chodzą na różne zajęcia (językowe, basen, biblioteka). Skoro ciągle siedzisz w domu to jesteś po prostu życiową ofermą a nie introwertykiem. Lub co najwyżej jednym i drugim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
studiowalem meski kierunek, ponad 90 % to byli faceci, w srddniej tez, w pracy sami faceci, zadnych kobiet wiec pozostaje kosciol do ktorego nie chodze albo jakis kurs jezykowy lub fartem w kolejce w sklepie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralcia
Witam, mam 80% cech introwertyka i 20% ekstrawertyka. Pamiętam bardzo trudne okresy. Ale przełom nastąpił kiedy zrozumialam ze bycie introwertykiem to nie znaczy bycie gorszym. Bycie cicha osoba która w grupie boi się cokolwiek opowiedzieć to nie znaczy ze nie mam historii. Przeciwnie - extrawertycy przeważnie paplą dużo i bez sensu. Przy tym pielęgnowalam przyjaźnie - przeważnie z dziewczynami podobnymi do mnie. Pokochalam ludzi i słuchanie ich historii. Zaczelam być coraz bardziej obyta, otwarta do nowych osób, zawsze witam nowych z uśmiechem. Nie mam problemu z rozmawianiem z nieznajomymi. Pozostało natomiast chowanie się do kata gdy np każdy ma cos po kolei zrobić przed innymi, pokazać się itp. Poznalam faceta w 27 roku życia. Jest raczej ekstrawertykiem ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko... problem ze znalezieniem fajnego, porządnego a jednocześnie zaradnego i w miarę przystojnego faceta istnieje GENERALNIE. Nie tylko introwertyczki mają z tym problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem fajny, porzadny, inteligentny, w miare przystojny, zaradny na moje oczekiwania, tylko jakos nie chce mi sie poznawac ludzi bo wiele razy odczulem cos takiego ze chca sie mna dowartosciowywac, ze skoro ja sie z nimi koleguje to juz sa fajni, opowiadaja innym jaki to ja fajny jestem a ja nawet tego nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bello88
Dzień dobry wszystkim introwertykom. :) Skoro już powstał taki temat, to może dzięki niemu udałoby się poznać ludzi podobnych do siebie? Sama jestem intro, i choć kocham samotność, to jednak doskwiera mi brak bratnich dusz. Gdyby ktoś był z woj. śląskiego i chciałby nawiązać ze mną kontakt, zapraszam do pisania: nesanica88@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem fajny, porzadny, inteligentny, w miare przystojny, zaradny na moje oczekiwania, x - sąsiedzie chwalą nas ! - kto ? - my was a wy nas :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak się głębiej zastanowię to myślę, że nikt nie jest w 100 % ani introwertykiem ani ekstrawertykiem. Ekstrawertyk czasami potrzebuje wyciszenia i pobycia w odosobnieniu. Każdy Introwertyk myślę raz na kilka lat pewnie też potrzebowałby się wyszumieć, upić i wyśmiać ze znajomymi. Człowiek to zbyt złożona istota by można ją wrzucić do jednego worka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja introwertyk i fobik społ
Męża poznałam jak miałam 22 lata. Wtedy kończyła się era dyskotek a wchodziła era klubów. (Kurcze nie do wiary że ja już jestem taka stara :O) No więc ja jestem w małego miasteczka i poznałam męża w dyskotece. Wcześniej starałam sie dużo imprezować bo chciałam właśnie poznać kogoś. Znalazłam sobie koleżankę która miała podobny cel tyle że ona nie miała problemów ze sobą, była ekstrawertyczką. Ja próbowałam rozpaczliwie być taka jak inni. Niestety nie wychodziło. To wszystko było widać. Alkohol lał sie strumieniami ale często było tak że i on nie pomagał. Zależało to od tego w jakim akurat towarzystwie się znajdowałam a nawet od tego jaki typ alkoholu piłam i w zależności od tych czynników potrafiłam się mniej lub bardziej wyluzować. Czesto jednak nie trafiałam w dobre towarzystwo. Mężczyźni szybko zwracali na mnie uwagę i równie szybko tracili to zainteresowanie. Padały w moją stronę bardzo przykre słowa, czasami po niektórych nie mogłam się podźwignąć i przez tydzień dochodziłam do siebie. To się zdarzało bardzo często. Także to że facet pierwszy podejdzie to niestety nie sprawiało że czułam się bezpiecznie. Momentami już łapałam schize i zaczynałam sie bać facetów. Dochodziło do sytuacji że komuś naprawdę się spodobałam i chciał mi powiedzieć coś bardzo miłego i osobistego a ja prosiłam żeby nic nie mówił bo byłam pewna że znów ktoś chce mi powiedzieć jakieś okrutne słowa. Czasami jednak zdarzało się że ktoś faktycznie chciał ze mną być pomimo że byłam jaka byłam i taki właśnie był mój mąż, ale ile lat się naużerałam żeby dojść tego zdarzenia to moje. Tak jak pisałam byłam uzależniona od alkoholu i chyba ze 2 lata praktycznie zawsze chodziłam wstawiona na randki! On chyba raz to zauważył i raz mnie opieprzył ale 99% przypadków kiedy byłam pijana to on albo nie widział albo nie chciał widzieć. Teraz po 12 latach bycia razem stwierdzam że on chyba od zawsze o tym wiedział tylko nie komentował. Z czasem zaczęłam coraz mniej pić, bo ludzie po studiach coraz mnie imprezowali tylko zajeli sie prawdziwym życiem. Teraz mam 34 lata i od wielu lat w ogóle nie pije alkoholu. Mam 2 letniego synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja dodam od siebie
Ja mieszkam od lat w Londynie, pracuje z Anglikami - akurat w mojej pracy sa sami gladko zaczesani "garniturowcy" (zarowno kobiety i mezczyzni). Anglicy sa mistrzami w belkotaniu o pier'dolach, po prostu potrafia rozmienic na drobne kazdy najbardziej banalny temat. Firmowe wyjscia na kolacje itd to dla mnie meczarnie. Kilka dni temu bylam na takiej wlasniej kolacji z cala ekipa z pracy - z okazji zblizajacych sie swiat - i po prostu myslalam ze oci'pieje. Nie bylo mowy nawet o zainicjowaniu rozmowy na jakis ciekawszy temat bo pytania jakimi mnie bombardowano byly tak nudne i zbedne i dialogi tak banalne i meczace, ze juz na poczatku ogarnelo mnie otepienie i tylko odliczalam czas do konca. A wyglada to mniej wiecej tak: podchodzi do mnie jakis X z kieliszkiem w dloni, usmiecha sie szeroko i zadaje pytanie "co u ciebie" odpowiadam "w porzadku a u ciebie?" X na to "w porzadku dobrze, dziekuje" ja na to: "to dobrze" i dalej leci jakas mulowata nawijka o pogodzie o prezentach swiatecznych, o planach na swieta itd. Zarowno w moim wyrazie twarzy jak i w twarzy X widac, ze oboje czujemy sie lekko zazenowani poziomem rozmowy i prowadzimy ja tylko z tzw. grzecznosci ale zadne z nas nie powie niczego w rodzaju "wiesz co, dajmy sobie na luz z tymi rozmowkami bo przeciez wcale nie sprawia nam to przyjemnosci" tylko przez kilka nastepnych niezwykle dlugich minut odgrywamy te kiepskie role. Dla takich Anglikow jest to wpisane w ich kulture, sposob bycia itd. Nie do pomyslenia jest zeby wypowiedziec na glos to co sie czuje w zwiazku z ta zenada. Zbyt dlugie milczenie jest postrzegane jako cos klopotliwego i niewygodnego. Dla mnie milczenie to akurat blogi stan i jakze niedoceniany. Z powodu swojej milczkowatosci mialam przez pewnien okres problemy w pracy bo uwazano, ze nie chce wychodzic do ludzi, ludzie z kolei musieli czuc sie w moim towarzystwie niekomfortowo. Do tego czesto miewalam objawy fobii spolecznej, zwiazanej z praca. Troche czasu minelo by zarowno moj szef jak i glowna menadzerka zrozumieli, ze nie jestem ignorantka ani nie palam niechecia do innych tylko, ze taka jest po prostu moja natura. Nie lubie tlumow, nie potrafie rozmawiac o byle bzdetach, odczuwam dyskomfort nawet gdy jestem w zbyt zatloczonym pociagu czy autobusie. Dopiero od niedawna powoli i mozolnie zaczynam sklaniac sie ku akceptowaniu tej czesci mnie i nie mam wiecej ochoty udawac ani zmuszac sie do pewnych zachowan bo jest to bardzo frustrujace i meczace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralcia
Do autorki powyżej - fajny tekst :-) Tez nie znosze tych tragicznych pogawedek na sile. Na imprezach wychodze z podziwu jak ludzie potrafią gadac tyle slow np na temat tego co widza, komentować wszystko jakby bez myślenia - po co? Mam wrażenie ze u innych jest jakiś prosty przepływ krótkich myśli do wypowiadania ich na glos, natomiast u mnie myśli tylko kumulują się w głowie ale brak tego impulsu by mówić. Zresztą to lepiej , bo często mam ochotę powiedzieć to co napisalam wyżej ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:28 Ty nie myl introwertyzmu z narcyzmem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×