Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gariela

Czy miłość wygasa do końca?

Polecane posty

Gość gość
Wpis z 17.37 był do tego Gościa od "filmowej" historii z przyjacielem oczywiście. To było tak piękne i tak doskonale się to czytało, że aż wierzyć się nie chce, że zakończenie jest całkiem zaskakujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To znowu ja od tej "filmowej". Myślę, że po prostu obydwoje nie powiedzieliśmy sobie wprost, co czujemy. Albo nas to przerosło. Jednak cieszy mnie to, że mamy taką specjalną relację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cieszy? Mogę tylko Tobie pogratulować wytrwałości i chęci robienia sobie przykrości. Bo miło by było mieć taką przyjaźń, gdyby on dla Ciebie nic więcej nie znaczył. Ale kiedy dla Ciebie tyle znaczy, to utrzymywanie z nim kontaktu, kiedy on wziął już ślub z inną to dla mnie czysty masochizm. Mnie boli nawet, gdy tego mojego zobaczę z jakąś zwykłą koleżanką, a z żoną byłoby mi okropnie trudno, chociaż mu życzę jak najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie to jest dziwne, ale ja nie mam żalu. Nie jest mi przykro. Może po prostu to jest ta świadomość, że coś jest między nami. Wydaje mi się, że gdybyśmy się zdecydowali na związek, to byłby taki żar, który wypaliłby wszystko i byśmy zostali z niczym... Czasem świeca, która płonie szybciej się spala, niże te, które tylko iskrzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja tego nie rozumiem. Może dlatego, że ja tego mężczyznę bardzo kocham, chociaż już wiadomo, że nie będziemy razem. Ale ból i żal gdzieś jeszcze tkwią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Momentami sama sobie zaprzeczasz. Mówisz ,ze kochalas nie raz to znaczy ,ze tamte miłości to było kłamstwo ? Jeżeli tylko ta bratnia dusze kochslas i kochasz naprawde . W takim razie tamtych nie kochalas tylko ich oszukiwalas. Prawdziwa milosc to taka kiedy kocha się jedna osobę w danym czasie a nie ,ze z tym jestem a do tamtego tesknie . Nie wiem co czujesz ale Ty sama nie jesteś pewna na 100% ,ze gdybyś z nim była to czy ta Twoja miłość prawdziwa nie okazałaby się miłością pomylkowa bo tak traktujesz miłości spelnione lecz zakonczone. Ludzie nie są idealni , trzeba mieć naprawdę szczęście aby miłość przetrwała, to nie jest rodzaj uczucia, prawdziwa , pomylkowa , toksyczna , to my taka miłość tworzymy , to nasze wychowanie , nasze potrzeby , nasza mądrość lub głupota , wrażliwość lub ozieblosc. To my tworzymy miłość , miłość jako uczucie zawsze jest prawdziwe o ile ktoś naprawdę kocha, bo można być z kimś w związku ale nie z miłości , można miłość zabić gdy partner jest toksyczny ale tak czy inaczej to uczucie miłości było prawdziwe .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba każda miłość jest inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj - nie będę marnować więcej czasu na rozmowę z Tobą, bo jesteś typem, który lepiej wie, co mają w sercu inni. Nie będę też streszczać Tobie długiej i zawiłej historii naszej znajomości, bo widać, że i tak byś tego nie zrozumiała. Nie spotkałaś kogoś tak bardzo do siebie podobnego jak ja, kogoś kto czyta w Twoich myślach, a ja w jego i nie pokochałaś go. Nie wpadasz na niego przypadkiem jak nam się to zdarza mimo dzielącej nas duzej odległości. Ani też na pewno nie jesteś osobą, która kiedy kogoś kiedyś pokochała, a ta osoba nie odwzajemniła Twoich uczuć, to postanowiłaś zamknąć się w klasztorze, tylko dalej próbowałaś znaleźć kogoś, z kim połączy Cię wzajemne uczucie, po prostu próbowałaś ułożyć sobie życie. Ja nikogo nie oszukiwałam, ale miałam już nie dać sobie nigdy szansy dlatego, że z tym, który jest dla mnie tym jedynym, nie mogłam być razem i nie chciałam stawać na drodze do spełniania jego marzeń, skoro wiem, jakie miał i że ze mną nie mógłby ich spełnić? Miłość prawdziwa to przede wszystkim brak egoizmu, chęć dania komuś innemu szansy na to, by żył takim życiem, którym chce żyć i które da mu szczęście, nawet jeśli to oznacza że my go stracimy. A ja nawet nie wiem, czy w ogóle mu kiedykolwiek na mnie zależało. Za to odszedł bez słowa, przez co i tak, gdybym nawet zapomniała o swojej chorobie, szansy by ode mnie już nie dostał, nawet gdyby chciał. Ale to nie zmienia tego, że jest dla mnie kimś wyjątkowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie twierdziłam ,ze wiem lepiej niż Ty co czujesz. Ja tylko staram uświadomić Ci ,ze to pojecie prawdziwej miłości jak ja przedstawiasz nie ma pokrycia w tym co jest. Podałaś przykład par kochających się ta prawdziwa miłością ale sedno jest w tym ,ze to są pary , które żyją ze sobą , zmagają się z dniem codziennym , z rutyna. W Twoim przypadku jest to miłość wyidealizowana , kochasz wspomnienia , kochasz obraz człowieka , który jest tylko w Twojej głowie. Oczywiście ten człowiek istnieje ale Ty nigdy z nim nie żyłaś ba , nawet on nigdy nie okazał Ci uczuć , nie odwzajemnił ich wiec jak możesz mówić o prawdziwej miłości skoro ta miłość płynie tylko z Twojej strony. Brak konfrontacji sprawia ,ze żyjesz marzeniami a tak naprawdę nie wiesz jak mogło by być miedzy wami gdybyście np zamieszkali razem. Jesteś pewna na 100% ,ze kochałabyś go nadal tak mocno gdyby on Cie np zdradził albo po pewnym czasie odrzucił Twoje uczucie ? Co do braku egoizmu to tu już zaprzeczasz sama sobie , bo w tym co robisz egoizmu jest dużo . To Ty decydujesz z góry za tego jedynego , to Ty wchodzisz w inne związki wiedząc ,ze kochasz innego. Pomyśl jak czyli by się Ci byli gdyby wiedzieli , ze Twoje serce nigdy nie było gotowe na ich miłość , zmarnowałaś im parę lat tylko dlatego ,ze chciałaś przez swój egoizm ułożyć sobie życie. Nigdy nie ułożysz sobie życia z innym mężczyzną bo każdy jest już na przegranej pozycji , żaden nie dorówna ideałowi jaki pielęgnujesz w swojej głowie. Może kiedyś to zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba nie zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To znowu ja od tej "filmowej". No może coś jest z tym idealizowaniem, dlatego ta osoba wydaje się być tak wyjątkowa, bo gdyby się z nią spróbowało związku, mogłaby spowszednieć. Chociaż sama nie wiem, czy to jest tak u wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psycholog i wykładowca Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego Robert Epstein przeprowadził eksperyment, który miał udowodnić, że można się zakochać w każdym i – dosłownie – na zawołanie. Zakochać się? Na zawołanie! Do badania zainspirowała go kobieta, która kilka lat temu przyszła do niego na rozmowę o staż i mimochodem napomknęła, że nigdy nie była zakochana. Psycholog postanowił, że udowodni, iż stan zakochania można wzbudzić w każdym, wystarczy mieć odpowiednią technikę. Podczas służbowej podróży samolotem obok Epsteina usiadła kobieta, której zaproponował, by się w sobie... zakochali. Pasażerka zgodziła się i oboje zaczęli stosować „chwyty zakochanych”: trzymali się za ręce, patrzyli głęboko w oczy, szeptali sobie do uszu różne intymne i skrywane głęboko sekrety. Nawiązali tak intymną więź, że na koniec podróży okazało się, że faktycznie darzą się uczuciem zauroczenia czy wręcz... zakochania. Związek jednak nie trwał długo, przeszkodziła w jego utrzymaniu zbyt duża odległość dzieląca parę, ale dało to Epsteinowi do myślenia: można sobie wybrać obiekt westchnień i w odpowiedni sposób „osaczyć”, by wzbudzić miłosny żar w wybranku serca. Co ciekawe, doszedł też do wniosku, że małżeństwa, w których zainicjowaniu dużą rolę odegrało swatanie partnerów przez osoby trzecie, miały większe szanse na długoletni związek niż te, które zrodziły się dzięki szczeremu uczuciu: przebadał w tym kierunku pary zakochane w sobie od samego początku i te, w których uczucie „wymuszono” – okazało się, że odsetek rozwodów był o wiele wyższy wśród tych pierwszych, ponieważ uczucie, jakim darzyli się od samego początku, wygasło już po kilku latach jakby się wypalając po okresie intensywnego początkowego zakochania skonfrontowanego po kilku latach z problemami z kredytem czy narodzinami dziecka, natomiast w związkach swatanych miłość pojawiała się dopiero po jakimś czasie i ewoluowała latami, a dodatkowo pogłębiła się, gdy na świecie pojawiły się dzieci. Kochający się „od razu” mieli bowiem wyimaginowane pojęcie na temat „wieczności” swojego uczucia, natomiast ci, którym „pomagano” w zakochaniu się, stąpali z początku bardziej racjonalnie po ziemi, budując uczucie na bardziej twardych podstawach niż mglistym zauroczeniu. Epstein nie wyklucza jednak, że nieswatani partnerzy mają duże szanse utrzymać związek na długie lata: wystarczy stosować „miłosny trening”, polegający na regularnym okazywaniu sobie uczuć, dotykaniu się, przekazywaniu sekretów, słowem – pogłębianiu intymności i zaufania. A jeśli się to nie uda i związek nie przetrwa, to co za problem zakochać się w kolejnej osobie - wystarczy spojrzeć jej głęboko w oczy, naśladować ruchy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten profesor się spóźnił trochę, mysle ze wielu mężczyzn do takiego wniosku doszło juz szybciej. Szczerze mówiąc sam przez jakiś czas tez w trosce chyba tylko o własne ego rozkochiwalem kilka dziewczyn tygodniowo, na szczęście zmadrzalem bo...poczulem się samotny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli kogoś nie kochasz to rzeczywistość jest taka, że za nic nie zmusisz się do tego. To męczarnia, a już napewno nie będziesz się trzymać za ręce i takie tam. Chyba każdy wie, że uczucie pojawia się samo, spada na nas. Aczkolwiek budowanie miłości przez lata to prawda. Umacnia się jeśli ktoś potrafi o nią dbać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj "Momentami sama sobie zaprzeczasz. Mówisz ,ze kochalas nie raz to znaczy ,ze tamte miłości to było kłamstwo ? Jeżeli tylko ta bratnia dusze kochslas i kochasz naprawde . W takim razie tamtych nie kochalas tylko ich oszukiwalas". No proszę, czyżbyś sama wcześniej nie napisała o tym, że każda miłość jest inna i można pokochać więcej niż jeden raz? Można. Ale tylko jedna osoba jest dla nas tą wyjątkową i jedyną. Ale gdyby tak było, że jeśli ktoś pokocha kogoś całym sercem, a ta osoba odrzuci to uczucie, to 95% ludzi byłoby samych po jednym, maksymalnie 3-4 związkach, jeśli tą wyjątkową dla nich osobę spotkali później. Oszukiwałabym ich, gdybym weszła w te związki nic do nich nie czując i nie chcąc się zaangażować, a tego nigdy nie robię. Jeżeli nie jestem na coś gotowa, to tego nie robię. 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mojego tego jedynego mężczyznę znam tyle lat, że zdążyłam już nauczyć się żyć z tym, że nigdy razem nie będziemy. Miałam włożyć sobie na głowę worek i zamknąć się w pustelni? Wiele osób kochało prawdziwie jakąś osobę, ale z róznych powodów nie mogli być razem, ale ludzie mimo to nadal próbują komuś dać swoje serce. To nie zmienia ich uczuć do tej wyjątkowej osoby, tylko wtłacza w życie zgodne z realiami. I nie powoduje oszukiwania innej osoby, jeśli pogodzili się z tym, że nie będą razem z ta najważniejszą osobą i wyciszyli emocje na tyle, że byli w stanie pokochać kogoś innego i starali się tej drugiej osobie dawać z siebie wszystko, co najlepsze. "Prawdziwa milosc to taka kiedy kocha się jedna osobę w danym czasie a nie ,ze z tym jestem a do tamtego tesknie " - oczywiście. Czyli dwie kochające się silną miłością osoby, które nie mogą razem być, bo np. poznały się i pokochały, kiedy jedna z nich już była żoną czy mężem kogoś innego to na pewno nie prawdziwa miłość, a prawdziwa to ta, gdzie małżeństwo jest ze sobą kilkadziesiąt lat (jest przecież zdaniem wielu osób wzajemność, skoro są razem i to tyle lat), a mąż bije żonę regularnie, a ona go nie opuszcza ze strachu lub z braku środków finansowych albo gdy ta żona zdradza męża, wcale go nie kochając. 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jeśli kogoś pokochamy, a ta druga osoba tego nie odwzajemnia, co się dość często zdarza i raczej częściej niż rzadziej, to już nie możemy nazwać tego miłością i nie możemy wiedzieć, że ją czujemy, bo Ty tak postanowiłaś, tak? Bo siedzisz w naszym sercu i widzisz, co tam jest napisane przez życie? "Nie wiem co czujesz ale Ty sama nie jesteś pewna na 100% ,ze gdybyś z nim była to czy ta Twoja miłość prawdziwa nie okazałaby się miłością pomylkowa bo tak traktujesz miłości spelnione lecz zakonczone" - a gdzie ja napisałam, że były pomyłkowe? Z mojej strony były nieudawane uczucia, ale mogę odpowiadać tylko za siebie, bo nie mogę ocenić z całym przekonaniem szczerości uczuć innych, w tym tych mężczyzn. Bo też nie siedzę w ich sercu. Mogę tylko im zaufać i oceniać po tym, jak się zachowywali. Gdybym z nim była, to nie wiadomo, czy by się ułożyło, bo nikt nikomu, nawet najbardziej szczęśliwej i zgranej parze nie zagwarantuje, że wszystko między nimi potem się dobrze potoczy. Ale to by nie zmieniło tego, że nadal byłby, bo jest, moją bratnią duszą i kimś, kto w moim życiu rozumiał mnie tak, jak nikt inny. "Ludzie nie są idealni , trzeba mieć naprawdę szczęście aby miłość przetrwała, to nie jest rodzaj uczucia, prawdziwa , pomylkowa , toksyczna , to my taka miłość tworzymy , to nasze wychowanie , nasze potrzeby , nasza mądrość lub głupota , wrażliwość lub ozieblosc. To my tworzymy miłość , miłość jako uczucie zawsze jest prawdziwe o ile ktoś naprawdę kocha, bo można być z kimś w związku ale nie z miłości , można miłość zabić gdy partner jest toksyczny". Oczywiście, że ludzie nie są idealni ja nikogo takiego nie szukam. Znałam jego wady i je akceptowałam, pasował mi taki, jaki był. A że wchodzimy w związki, wybierając kogoś na podstawie naszych dawnych doświadczeń, to też prawda. "ale tak czy inaczej to uczucie miłości było prawdziwe". No i właśnie o tym samym cały czas mówimy. Czasem nie ma innego wyjścia, gdy ktoś jest toksyczny, by dla własnego dobra zabić w sobie miłość albo przynajmniej mimo niego odejść i nie wracać. Ale jeżeli się kochało, to było to prawdziwe uczucie. Ale ja widzę, że pomieszało nam sie pojęcie "prawdziwej miłości", którą Ty rozumiesz jako "nieudawane uczucie", a ja jako "to jedyne, największe w życiu, niepowtarzalne uczucie". 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś "Oczywiście ten człowiek istnieje ale Ty nigdy z nim nie żyłaś ba , nawet on nigdy nie okazał Ci uczuć , nie odwzajemnił ich wiec jak możesz mówić o prawdziwej miłości skoro ta miłość płynie tylko z Twojej strony". A od kiedyto nie istnieje miłość jednostronna? To człowiek ma udawać, że niczego nie czuje i zaprzeczać własnym uczuciom, chociaż je czuje? Czyli jeśli Ty kogoś kochasz bez wzajemności to wmawiasz sobie, że nie kochasz, tak? To kto tutaj nie jest szczery - sam ze sobą? "Jesteś pewna na 100% ,ze kochałabyś go nadal tak mocno gdyby on Cie np zdradził albo po pewnym czasie odrzucił Twoje uczucie ?" A jesteś pewna, że kiedy już wmówisz sobie, że nie czujesz nikogo do kogoś dlatego, że ten ktoś nie odwzajemnia Twoich uczuć, a potem ponownie poczujesz coś do kogoś, kto je odwzajemni, co według Twojej dziwnej definicji nazwiesz miłością prawdziwą, czyli nieudawaną, to możesz mieć pewność, że na pewno nic sę nigdy takiego nie wydarzy, że któregoś dnia ten mężczyzna Cię zdradzi? I co wtedy zrobisz z tymi uczuciami i tą wiarą oraz Twoją wcześniejszą pewnością, że to była prawdziwa miłość? Powiesz, że jej nigdy nie czułaś? Zaprzeczysz temu, co było? Owszem, wtedy trzeba odejść, ale z dnia na dzień udasz, że nie miałaś uczuć, które miałaś? "Co do braku egoizmu to tu już zaprzeczasz sama sobie , bo w tym co robisz egoizmu jest dużo . To Ty decydujesz z góry za tego jedynego" - ja za niego nie zdecydowałam, tylko nie ujawniłam się pierwsza z uczuciami. Ale on też mi ani razu nie pokazał nawet subtelnie, że znaczę dla niego chociaż odrobinę więcej niż zwykła znajoma, a o losach naszej dalszej znajomości zdecydował on, to on zniknął bez słowa, a potem udawał, że mnie nie zna. Ja kończyć znajomości nie chciałam, cudownie było mieć takiego przyjaciela, jeśli nie mogliśmy być parą. Jakoś bym przeżyła, że mnie nie kocha, bo cieszyłabym się jego szczęściem, czyli tym, gdyby znalazł jedyną dla siebie kobietę. A był tak dobrze dobranym do mnie człowiekiem, że cieszyłaby mnie jego obecność w moim życiu w roli przyjaciela. To czasem bywa cenniejsze nawet niż miłość. "to Ty wchodzisz w inne związki wiedząc ,ze kochasz innego. Pomyśl jak czyli by się Ci byli gdyby wiedzieli , ze Twoje serce nigdy nie było gotowe na ich miłość" - już pisałam, że gdyby nie było gotowe, to bym w te związki nie wchodziła. To raczej ja się mogę im dziwić, że oni byli gotowi na wejście w związek ze mną, że nie obawiali próbować się budować czegoś z osobą, która ma słabe zdrowie. I bardzo ciepło ich wspominam, żałuję, że tak się skończyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Według mnie bardzo mało osób doświadcza prawdziwej miłości ,przeważnie mylą pojęcia . Dzisiaj rozumiem bardzo dużo i jestem pewny w 100% prawdziwa miłośc to miłość altruistyczna kazda inna to tylko egoizm i zauroczenie ale to nie miłość, dlatego tylu ludzi błądzi bo kochają przeważnie za to ze ktoś im się spodobał lub im imponuje bo sobie jakoś lepiej lub gorzej radzi, a my ludzie pokochamy tylko wtedy szczerze jesli dopatrzymy się tego jak ten ktoś czuje jak mysli i jak postępuje cała reszta jest nieważna czy ma kase czy jest ładny i zaradny to sa wartości kture prędzej czy puzniej przeminą a życie leci dalej i tylko altruizm daje szanse na przetrwanie aż do smierci bo o to chodz prędzej czy puzniej kturaś ze stron i tak zostanie sama. Jest taka złota myśl(jesli kogoś kochasz to go puść jesli nie wruci to znaczy że nigdy jej nie miałeś, lecz jesli wruci to masz ją na zawsze). U mnie się sprawdziła nawet po latach rozłąki nadal czuję i wiem ze ta miłość była jednostronna na pocieszenie wiem ze ona jest szczęśliwa .próbowałem się zakochać w innej ale nie potrafię ,także wiem że do końca będę już sam tylko muszę unikać jej by mieć jakiś spokój na duszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś Według mnie bardzo mało osób doświadcza prawdziwej miłości ,przeważnie mylą pojęcia . Dzisiaj rozumiem bardzo dużo i jestem pewny w 100% prawdziwa miłośc to miłość altruistyczna kazda inna to tylko egoizm i zauroczenie ale to nie miłość, dlatego tylu ludzi błądzi bo kochają przeważnie za to ze ktoś im się spodobał lub im imponuje bo sobie jakoś lepiej lub gorzej radzi, a my ludzie pokochamy tylko wtedy szczerze jesli dopatrzymy się tego jak ten ktoś czuje jak mysli i jak postępuje cała reszta jest nieważna czy ma kase czy jest ładny i zaradny to sa wartości kture prędzej czy puzniej przeminą a życie leci dalej". Dokładnie to samo miałam na myśli, chociaż zarzucono mi egoizm. Nie potrafiłam tego wyjaśnić tak dobrze, jak Ty to napisałeś. Był dla mnie wyjątkowym człowiekiem, bo doskonale się rozumieliśmy i jego wady mi nie przeszkadzały, bo też rozumiałam, skąd się biorą i dlaczego taki jest. A przez ten cały czas, kiedy się poznaliśmy i przegadaliśmy osobiście wiele godzin oraz całą naszą dalszą znajomość liczyło się dla mnie to, jaki jest i jak mnie traktuje. Znając jego marzenia, nie chciałam go pozbawiać szansy ich realizacji, a ma ambitne plany oraz wszystkie umiejętności do tego, by to zrealizować. Więc nie chciałam mu stać na drodze do tego, nie chciałam, by się o mnie zamartwiał i ograniczał z powodu mojego stanu zdrowia, więc nie chciałam mu pokazać uczuć. Ale okazywałam mu sympatię jak człowiek, bo ceniłam sobie coś, co stawało się powoli przyjaźnią. I bardzo to ceniłam, to by mi wystarczyło mimo uczuć, bo bym wiedziała, że dzięki temu może robić to, co było dla niego naprawdę ważne. Bardzo mi smutno, że Twoja historia jest kolejną z cyklu nieodwzajemnionych... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Kochasz go nadal . Kiedyś śmiałem się i nie wierzyłem że można pokochać tylko 1 osobę tak naprawdę szczerze ,prawdziwie lecz nie teraz ,człowiek musi dojrzeć do miłości (nie którzy nigdy ) Nie pocieszę nikogo tym że to minie bo to nie prawda ,możemy zagłuszyć tą miłość zamknąć w sobie ale tak naprawdę nigdy nie przestaniemy kochać ,inne zwiazki bedą tylko namiastka miłości . Taka miłość jest nie bezpieczna dla tego co kocha ,zrobi wszystko dla niej ,wszystko wybaczy ale niczego nie żałuję dała mi 2 wspaniałych dzieci ,które wychowałem jak potrafiłem najlepiej ,jak bym mógł cofnąć czas z uśmiechem na ustach przeżyłbym to jeszcze raz .prawie 9lat minęło chodz kocham unikam jej jak ognia ,bo jest szczęśliwa z nowym partnerem a ja spokojniejszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbowales ułożyć sobie życie z innymi kobietami ? Czy wybrales samotność ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wytłumaczę Ci Twój egoizm na przykładzie jeżeli nie rozumiesz. Gdybym poznała mężczyznę i zakochała się w nim a on we mnie , tak przynajmniej by mówił , nasz związek trwałby lata a w tym czasie on zataiłby ,ze wzdycha do innej kobiety , ze jego serce jest już dawno zajęte a ja jestem tylko nr 2 to czułabym się bardzo oszukana. Mimo tego ,ze moglibyśmy być szczęśliwi na swój sposób. Ponieważ ten człowiek nie dal nam szansy od samego początku , wszedł w relacje ze mną choć wiedział ,ze tęskni do innej. Czułabym się jak zapchaj dziura a to boli , miałabym zal do niego ,ze zmarnował mi parę lat życia , może w tym czasie spotkałabym człowieka , który pokochałby mnie całym sercem a nie tylko dlatego ,ze chcial sobie ułożyć życie i nie być sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze tylko dodam ,ze co innego jest mieć sentyment do dawnej miłości a co innego nadal żywic gorące prawdziwe uczucie , tęsknic i marzyc o życiu z ta osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta, i dostać kosza od tej, o której marzyłeś. Wszystko przechodzi jak ręką odjął, prawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U jednych przechodzi u innych nie , są ludzie co lubią żyć marzeniami nawet wtedy gdy ta "miłość prawdziwa " kopnie porządnie w dupę , chyba lubią być poniżani. Taki rodzaj masochizmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ktoś ma taki sentyment do byłej miłości ,niech nie zawraca nikomu innemu głowy,po co komuś fajnemu spaprać życie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O tuz to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×