Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak to się czasem życie układa... Karma?

Polecane posty

Gość gość
Było minęło. Tak naprawdę nie chcę wracać do tego co było. Nie chcę tego opisywać, ani przeżywać na nowo. Chcę żeby mi nie wracały myśli o nim czy raczej, żeby mnie nie nawiedzały znienacka. Propos wątków para-, z koleżankami miewam często tak, że myślę o nich intensywnie, a potem dowiaduję się, że one mają tak samo w tym samym czasie. Szczytem była sytuacja, gdy zadzwoniłam do koleżanki, z którą, tak wyszło, nie miałam kontaktu przez ok 6 mcy. Było zajęta. Okazało się, że w tym czasie ona dzwoniła do mnie. A wracając do tematu, może patrzę na to ze złej strony. Ja już sobie sporo przeanalizowałam, przepsychologizowałam, trochę się pogodziłam, trochę poukładałam. W zasadzie, tak myślę, nie chcę już, żeby cierpiał (mściwa suka;)), albo za mną tęsknił. Chcę cieszyć się swoim życiem i zamknąć już ten rozdział. Chcę wygaszenia emocji. Chcę spotykać go przypadkiem i traktować jak osobę, którą znało się dawno temu, z którą nie ma się już teraz nic wspólnego. Chcę, żeby wylądował tam, gdzie jego miejsce - w przeszłości. Sugestie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ugryz się w d**e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 17:42 Usiądź w domu zapał świece , przyćmij światło. Myśl o nim , o wszystkim dobrym które było miedzy wami , o miłości ktora miał dla ciebie ..... Na koniec powtórz " odejdź odemnie , juz nie wracaj , przebaczam ci......itp.... "Zycze żebyś znalazł szczęście , nie myśl juz o mnie , uwolnij mnie . Ja ci przebaczam i odpuszczam wszystkie zło które było miedzy nami i ty tez mi przebacz " Rytuał powtarzaj dopóki sie nie uwolnisz , ale wiem ze juz po pierwszym razie poczujesz ulgę i radość . Zycze powodzenia . Nie bede wiecej pisać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość (wczoraj 19:50) Ja nie muszę ci nic udowadniać i ty mi nic udowadniać nie musisz. Albo się w coś wierzy albo nie. Gdybym miała dowody na istnienie reinkarnacji i prawa karmy to by nie była to wiara lecz WIEDZA. Chociaż tak na marginesie to są jakieś dowody na istnienie reinkarnacji, choćby wspomnienia poprzedniego wcielenia u dzieci. Wystarczy trochę poszukać i znajdziesz opisy takich wspomnień potwierdzone że rzeczywiście ktoś taki żył dawniej, miał takich krewnych, jego mieszkanie i okolica tak właśnie wyglądała. A opowiada to kilkuletnie dziecko nie będące nigdy w tym akurat kraju o którym opowiada. Ja wierzę w reinkarnacje i prawo karmy bo obserwuję życie i świat, i wszystko mi na to wskazuje. Jest to jedyne wytłumaczenie nieszczęść które się na ziemi dzieją. Ty nie wierzysz i też jest ok, przecież ja nikogo do tego nie przekonuję, każdy wierzy w co chce i co mu rozum podpowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dubito ergo sum - to powyżej jet do ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ja myślę że czas w końcu zrobi swoje i w końcu stanie ci się obojętny. czas i różne wydarzenia w twoim życiu. Myślę, że prowadzisz teraz bardzo spokojne życie i jesteś bardzo pewna uczuć swojego męża. Gdyby tak nie było to nie myślałabyś o byłym lecz o tym co dzieje się obecnie wokół ciebie. Tamten zapewniał ci emocje, ciągłą huśtawkę, adrenalinę dlatego tak cię do tych dawnych przeżyć ciągnie. Mąż to pewnie spokojny człowiek nie zapewniający ci takich skrajnych uczuć. Ale w życiu różnie bywa. Ja miałam podobną sytuację. Byłam z chłopakiem a cały czas wspominałam poprzedniego, moją pierwszą miłość. Tęskniłam i nie mogłam się od tej tęsknoty i wspomnień uwolnić. Mój chłopak wiedział o tym i cierpiał. Byłam go bardzo pewna bo był we mnie zakochany jak szaleniec, taki kochający, spokojny misio. Na wszystko się zgadzał, wszystko znosił abym tylko go pokochała. A ja bardzo chciałam aby stał się dla mnie ważniejszy od tamtego lecz nie mogłam nic poradzić na to że nie jest, bo w głowie ciągle był tamten. Nie zauważyłam nawet jak moim obecnym zaczęła interesować się nasza znajoma. Zafascynowana nim dawała mu takie zainteresowanie, którego ja mu nie potrafiłam dać. Ocknęłam się gdy któryś raz z kolei spóżnił się do mnie bo był pierw u niej, bo poszedł ją odprowadzić, bo wyjeżdżała i wstał o 5 rano żeby odwieżć ją na pociąg. Kilka sytuacji i wstrząs, że mogę go stracić bo już nie jestem najważniejsz a on przestał być ciepłym misiem. Momentalnie zapomniałam o tamtym, teraz tylko ten był najważniejszy i jedyny. Musiałam trochę powalczyć ale wiem że należało mi się, za moją zbytnią pewność siebie dostałam po głowie od życia. Uczucie do tamtego pierwszego ulotniło się i już nigdy nie wróciło. Owszem, czasem wspomnę młode lata, jak każdy, ale tak na luzie, jak i inne dawne wydarzenia w moim życiu. A z moim chłopakiem jesteśmy już kilkanaście lat po ślubie i to jest moja prawdziwa miłość, wcale nie tamten. Tylko że musiałam prawie go stracić aby zrozumieć że to on jest ten najważniejszy. Wyobraż sobie, że twój mąż odchodzi od ciebie, albo że ginie w wypadku (odpukać), co czujesz? czy to nie on jest ten najważniejszy? Myślę, że gdyby coś takiego się stało to tamten w pięć sekund wyparowałby ci z głowy. Ciesz się tym, że masz dobrego, kochającego męża i nie prowokuj losu abyś nie musiała przekonać się jak to by było gdyby go zabrakło, i że tamten to tylko twoje wspomnienie z fajnych chwil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuję za mądre słowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wybieramy niewłaściwych facetów,pewnie nie znałyśmy ich dobrze przed ślubem,ich rodzin ,potem nie wiemy co za numer nam wywinie jeśli lubi pić,to dać sobie spokój,taki myśli o butelce,będzie imprezowiczem,nigdy nie będzie szanował bliskich,nie nadaje się do zawiązków,niezrównowazony osobnik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę lubi. Na imprezach to taka dusza towarzystwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ale chodziło mi o to, że jak ktoś krzywdzi innych, to potem sam szczęścia nie zaznaje" To co najwyżej oznacza że on nigdy by sie z tobą nie ożenił gdyż nie traktował cię poważnie oraz to że żadnej innej kobiety nie traktował poważnie. I że to że jest sam to jego osobisty wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj znam taka duszę towarzystwa,a potem coraz częściej,coraz więcej alkoholu,za zamkniętymi drzwiami psychopata,agresor dwie osobowości,dba o tę pod publiczkę,a rodzina dla niego to śmietnik,kiedy rodzina przestaje tolerować,informuje właściwe organa,ten wylewa pomyje na bliskich, znam wiele przypadków,wszystkie bardzo podobne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślałam i czułam, że traktuje mnie poważnie. Tylko mi się nie podobały jego zachowania w stosunku do kobiet i zwyczajnie byłam trochę zła. Parę razy byłam opryskliwa. To go zniechęciło. Ale tak myślę sobie. Jeśli przy facecie nie mogę być opryskliwa jak mam zły humor albo powody, to to nie miałoby sensu i tak. Na wszelki wypadek przy moim mężu byłam jędzą od początku;). Jakoś to przeżył o dziwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zło wyrządzone wraca z podwójną siłą,wierzę w to miałam przyjaciółkę,jedynaczkę,której ojciec prowadził podwójne zycie,było jej wstyd,bardzo cierpiała,wszyscy o tym wiedzieli niestety,zachorowała,rak-zmarła,zostawiając dwie córki,jej mama umarla kilka lat po niej,nie mogła pogodzić sie z jej śmiercią ojciec zostal sam,potem mial wylew,paraliż,wózek i zostawiony sam sobie ,obwiniał kochanice za swoją tragedię/,dlugo cierpiał,prosil o śmierć,a ona nie przychodziła,niedawno zmarł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na wszelki wypadek przy moim mężu byłam jędzą od początkuoczko.gif . Jakoś to przeżył o dziwo. nie kochasz męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kochanka wspomnianego zdradzacza tez musiała zmierzyc sie z cierpieniem-jej syn bardzo powaznie choruje,a wnuczki z mamą uciekły do drugich dziadków,nie chcą znac babki-łajdaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Na wszelki wypadek przy moim mężu byłam jędzą od początkuoczko.gif . Jakoś to przeżył o dziwo. nie kochasz męża A skąd taka ocena? Po prostu przyjęłam taktykę żadnego udawania, ukrywania uczuć / emocji. Jak mi coś nie pasowało, to mówiłam dosadnie. Przeżył. Dziś szczerość jest podstawą naszego związku. Nie starałam się trzymać fasonu na siłę. Jest powiedzenie, że po ślubie kobieta marzy, że mężczyzna się zmieni, a mężczyzna marzy, że kobieta się nie zmieni. U mnie nie było tego. Zresztą wyszłam z założenia, że musi zobaczyć moją czarną stronę, żeby wiedział, co bierze. Wziął. Nie wiem, czemu to ma oznaczać, że go nie kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli kocham męża ,to panuję nad formą ,slowami,nie ranię wybacz,ale nie potrafiłabym darzyć zaufaniem kogoś,kto na mnie wrzeszczy,pokrzykuje,obraża ,poniża fakt,masz prawo wyrzucić zle emocje ,ale na Boga nie na osobę,którą kochasz-chyba,że zalazl ci za skórę,zrobil ci świństwo itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic się nie dzieje bez przyczyny. Przecież się nie denerwuję na niewinnego? swiństwo nie, ale czasem doprowadzał mnie do szału. Jest jednak w tym co piszesz duża mądrość. Wiem, że mojego męża kocham o niebo więcej niż w dniu ślubu i coraz bardziej zważam na formę moich wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sa i tacy faceci,że nie potrafia rozwiązywac problemów,unikaja rozmów-czyzby boją się,że usłyszą prawdę? znikają z domu ,trzaskając drzwiami,a problemy piętrzą się-dochodzi do wybuchu gniewu i znów trzaskanie drzwiami,zamykanie się w jaskini,ciche dni to wszystko wynosi się z domu rodzinnego,widocznie agresją słowną były rozwiązywane problemy narzekamy na dzieci,że są kłótliwe,stawiają na swoim,są głośne-a one tylko powtarzają wzorce swoich rodziców i za to są karane rodzice są bezkarni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, zdecydowanie on unikał jakichkolwiek kłótni. Może bał się wybuchów gniewu. Ja niestety jestem z tych, które jeśli się nie rozładują to kumulują jak akumulator. I potem jest wielki wybuch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
takiemu facetowi jak zabraknie argumentów,bije!!!!!!!!!!!!!! uwaga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 12.07 samo sedno Jestem w takim związku małżeńskim, gdzie od początku nie szło nic załatwić rozmową. Były tylko ciche dni, które na początku doprowadzały mnie do pasji, w efekcie do depresji. Teraz odpuściłam, zamilkłam ja, jest trudno, taka samotność we dwoje, ale pokochałam ciszę i spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o, to dokładnie jak u mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu 12.54 widzę, że wiesz dokładnie, o czym mówię Dodam jeszcze, że w domu rodzinnym męża matka załatwiała wszelkie nieporozumienia cichymi dniami, ale ja o tym nie wiedziałam wychodząc za mąż i nie miałam takiej wiedzy o powielanych stereotypach rodzinnych, jaka jest teraz. To nie była doba internetu ani uświadamiania przez rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×