Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PelargoniaPiwoniaPiwo

Kącik głupio naiwnych czekających na oświadczyny

Polecane posty

Gość PelargoniaPiwoniaPiwo

Cześć Dziewczyny, Babki, Babeczki, Kobiety, Kobietki :) Zawsze bardzo drwiłam z kobiet czekających na oświadczyny. Myślałam : "Nic więcej was nie interesuje? O niczym więcej nie marzycie? Takie żałosne są wasze ambicje życiowe?". Teraz troszkę dojrzałam, może nawet troszkę się postarzałam i po 2 latach związku z moim najwspanialszym na świecie facetem chwyciłam się na tym, że kilka razy już zamarzyłam o takim pięknym geście. Może i nadal nie wiem "po co mi to" i tak na prawdę nic się nie zmieni. A jednak jest w tym coś czego po kryjomu oczekuję. Mieszkamy razem, planujemy, wijemy domek. To co jest między nami jest najważniejsze, jedyne co się liczy. Wiem, ale mimo to jakiś wewnętrzny głupi chochlik czegoś się domaga ;) A tu o takich i o innych krokach - ani słowa! Ile z Was ma podobnie? Ile z Was się wstydzi do tego przyznać? Obstawiacie 2015? Która po cichu liczy na Walentynki w przyszłym miesiącu? A która obstawia? Ciekawa jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antoni___Kosiba
oswiadczam ze wszystkie opisane historie sa wyssane z paltza a podobienstwo do jakichkolwiek osob jest najzupelniej przybadkowa :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie tyle dojrzałaś co trafiłaś na faceta z którym chciałabyś coś więcej niż tylko chodzić, to naturalne dosyć, tylko nie wiem czy niezbyt szybko tego chcesz, dwa lata to dosyć krótka znajomość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tu czegoś nie rozumiem :) Co jest wstydliwego w chęci ułożenia sobie życia z osobą płci przeciwnej i formalizacją dłuższej, poważnej relacji? Jakieś nowe przepisy EU weszły, że aspiracja do bycia małżonką jest nielegalna czy co? :):) Kobiety niepotrzebnie sobie same wkręcają pranoję, że pragnienie ślubu to siara i obciach :) przecież małżeństwo jest czymś wartościowym - choć ludzie nie zawsze doceniają jego wartość. A pragnienie pewnego, bezpiecznego związku i deklaracji ze strony faceta jest naturalne dla kobiet. Równie dobrze panie mogłyby się wstydzić, że mają piersi albo długie włosy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czemu naiwnych? 2 lata to strasznie krótki okres czasu. Gdybym była facetem, to po tak krótkim czasie jeszcze bym o tym nie myślała. Nie będę tu oceniać czy dobrze zrobiliście, że już mieszkacie razem, ale co dla Twojego faceta się zmieni kiedy już będziecie małżeństwem? Co będzie dla nie go inaczej? Nic. Po co więc do tego dążyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neverrrr
Jestem z facetem 3,5 roku i wiem, że nigdy mi się nie oświadczy (każda rozmowa dotycząca ślubu kończy się krzykiem i warczeniem z jego strony, łącznie z tekstami, że chyba mnie p****ało). Dlatego zazdroszczę Ci, autorko postu, po tym co opisałaś widzę, że wkrótce Twój ukochany Ci się oświadczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem z facetem 3,5 roku i wiem, że nigdy mi się nie oświadczy (każda rozmowa dotycząca ślubu kończy się krzykiem i warczeniem z jego strony, łącznie z tekstami, że chyba mnie p****ało) x To po co z nim jesteś? Ja też nie jestem zwolennikiem ślubów i całej tej szopki z weselem, ale w życiu w ten sposób nie odezwałbym się do swojej kobiety, bo wiem że ona by tego chciała, więc na 100% kiedyś się oświadczę i weźmiemy ten ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to dobrze, że są jeszcze kulturalni, sensowni mężczyźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj facet nie uznaje slubow i nie ugnie sie nawet w imie "milosci" do mnie. Nie kazdy jest taki ulegly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Małżeństwo to nie uległość. Nie każdy musi być uległy żeby się ożenić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu nie chodzi o uległość, skoro wiem że dziewczyna chce tego ślubu, to zrobię to tylko po to aby sprawić jej tą przyjemność, czasem trzeba się poświęcić ;) mam tylko nadzieję że tego cholernego wesela mi oszczędzi :P A nawet jak facet nie chce się zgodzić, to może porozmawiać o tym jak człowiek, a nie mówić "poje... Cię" gdybym choć raz w ten sposób się odezwał do dziewczyny lub ona do mnie, to byłoby po związku. Poza tym znam wielu facetów co nie chcieli się żenić, ale jak trafili na tą właściwą, to zmieniali zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jstem jego szosta oficjalna dziewczyną, pierwszą nie-latawica, nie-k*********m, skromna, ulozona, uczaca sie, diablica w lozku, gdybym nie miala niskiej samooceny powiedzialabym, ze jestem idealem... Jestem zawsze, kiedy mnie potrzebuje, wspieram go, przymykam oko na to, ze nie pracuje od 2 lat, ze mieszka z rodzicami, ze nie ma prawka a ma 28lat, wiec mi nie mow, ze nie jestem ta wlasciwą, bo inna by juz go dawno w d**e kopnela. Ale coz... Moze i jestem właściwa, ale jestem głupia. Bo spotykam się z nim 3,5 i inwestuję w związek bez przyszlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem z facetem 7 lat :D mam 31 lat i na oswiadczyny nie mam co liczyc :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PelargoniaPiwoniaPiwo
Może rzeczywiście nie ma nic złego w małżeństwie. Nigdy nie twierdziłam, że tak jest. Po prostu nie rozumiałam, że można o tym marzyć. Wydawało mi się to strasznie głupie. Mówię tak o tym, bo pamiętam jak jeszcze nie tak dawno z tego drwiłam. Cóż, pozmieniało się, a ja nadal jeszcze czuję nutkę dumnego zażenowania. Aczkolwiek zgadzam się - to chyba głupie. 2 lata to za szybko na zaręczyny? Może? Ale czy za szybko nawet, żeby razem zamieszkać? Absurd! Chciałabym sprostować, że nie mam już 17 lat. Mieszkać oboje sami? To już nie są czasy chodzenia za rękę i do kina ;) Nie ma żadnego innego sposobu na prawdziwe poznanie partnera jak wspólne mieszkanie. Dopiero wtedy wszystko "wychodzi" , wszystko widać jak na dłoni i poznajemy kim jest na prawde nasz wyidealizowany partner. Codzienność, dom, pieniądze, intymność w tej codzienności. U nas działa wspaniale. Widzimy swoje wady, słabości, ale akceptujemy i kochamy je. Układa się. Mój poprzedni związek trwał 4 lata. Rozpadł się po 3 miesiącach od zamieszkania razem. Okazał się nie do wytrzymania w szarej codzienności. Z resztą nie tylko w niej, ale to długa historia. Musiałam przejrzeć na oczy. Zamieszkać razem po kilku latach znajomości, żeby nagle okazało się, że razem nie umiemy żyć? Lepiej chyba przekonać się szybko, a pragnę zaznaczyć, że i tak zamieszkaliśmy razem po 1,5 roku. Wiem, że nie chcę nic innego, nikogo innego. Nie potrzebuję czasu. Jeśli mam czekać, bo wypada - dobrze. Poczekam. Nie wiem tylko czy z innymi rzeczami mogę czekać, bo biologia u mnie tyka jak zegar :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie marzyłam o zaręczynach, nie dręczyłam się czy mi się facet oświadczy, olewam to i żal mi dziewczyn, które czekają i marzą o zaręczynach a tu ciągle nic:( olejcie facetów, którzy nie chcą z wami zaręczyn bo to znaczy, że ślubu nie chcę i nie traktują was poważnie, łażenie ze sobą sto lat to porażka, tylko dupska dajecie i facetom jest tak wygodnie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PelargoniaPiwoniaPiwo
Bardzo mi przykro, że takie dziewczyny jak Ty , gościu, tak bardzo cierpią na własne życzenie. Przypominam się sama sobie jakieś 8 lat temu. Zakompleksiona z jakiegoś powodu, zuepłnie nierealnego. 4 lata w związku z facetem bez szkoły, 30 - letnim leniem , który mieszkał dalej u mamy, bez perspektyw, bez ambicji, w wiecznej kłótni. Można być szczęśliwym, nie trzeba w tym tkwić. Ale Ty już to wiesz, chyba tylko czasu Ci potrzeba. Nie daj się tak traktować. Nawet jeśli nie jesteście gotowi na małżeństwo... - o tym się rozmawia. Nie ma mowy o takich odzywakach. W związku idzie na kompromisy. Szanuje się siebie wzajemnie. A sprawiania szczęścia kochanej osobie, to szczęście samo w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćsmuteczek
Ja roczek, no, ciut ponad i juz o tym rozmawialiśmy, oboje tego chcemy ale na pierścionek chyba nie mam co liczyć w tym roku-bo jakiś czas temu uslyszalam ze gdybyśmy tylko mieli gdzie zamieszkać i by nam starczylo na wszystko to by mi się oswiadczyl choćby i dzisiaj. A tak ceny mieszkań u mnie w mieście 1500-1700, pokój kolo 800-1200 i jeszcze na wszystkie opłaty i życie... no nie. Wiec póki co nic z tego, nie stać nas a na dziecko tym bardziej :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jstem jego szosta oficjalna dziewczyną, pierwszą nie-latawica, nie-k*********m, skromna, ulozona, uczaca sie, diablica w lozku, gdybym nie miala niskiej samooceny powiedzialabym, ze jestem idealem... Jestem zawsze, kiedy mnie potrzebuje, wspieram go, przymykam oko na to, ze nie pracuje od 2 lat, ze mieszka z rodzicami, ze nie ma prawka a ma 28lat, wiec mi nie mow, ze nie jestem ta wlasciwą, bo inna by juz go dawno w d**e kopnela. Ale coz... Moze i jestem właściwa, ale jestem głupia. Bo spotykam się z nim 3,5 i inwestuję w związek bez przyszlosci. x x x ja pierdziu,,,serio? kobieto olej tego lewusa! przecież on jest śmierdzącym leniem i brak mu ambicji:/ brak prawka, brak pracy i pewnie leży na kanapie, a TY latasz i sprzątasz, gotujesz a jaśnie hrabia ma to gdzieś? masz rację, jesteś głupia i to bardzo! nie potrafię zrozumieć głupoty niektórych kobiet i jednocześnie pecha jaki mają, że trafiają na takich facetów:/ ja miałam oficjalnie 7 facetów i każdy był mega robotny, obrotny, zaradny, chciał ślubu itd, skąd wy tych leni bierzecie?;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z dziś 15_26
Może coś w tym jest, że można lepiej kogoś poznać gdy się razem zamieszka. Ja się jednak cieszę, że jeszcze tego nie zrobiliśmy (też nie należę do najmłodszych). Jesteśmy razem 3 lata (poprzedni związek 6 lat). Piękna jest ta chęć bliskości kiedy nie widzimy się np. 24h. Mimo, że planujemy w rozmowach ślub, jeszcze się nie oświadczył. Zamieszkamy razem po ślubie i jakoś się nie martwię o to, czy będziemy potrafili razem żyć. Wiem, że tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"(...) i po 2 latach związku z moim najwspanialszym na świecie facetem chwyciłam się na tym, że kilka razy już zamarzyłam o takim pięknym geście. " Jak patrzę na niektóre rzeczy w mojej szafie sprzed dwóch lat to zastanawiam się co ja sobie wtedy myślałem... "skoro wiem że dziewczyna chce tego ślubu, to zrobię to tylko po to aby sprawić jej tą przyjemność" A jak w sądzie zażąda dzieci, alimentów i połowy czego się dorobiłeś to też zachowasz się jak miły gość i podpiszesz co trzeba aby było jej przyjemnie? Dobrze wiedzieć, że rozum ustąpił miejsca poddańczym gestom wobec tradycji i już wiesz, że twoje zdanie w związku się nie liczy. No, chyba tylko wtedy gdy trzeba za coś zapłacić. Połowa małżeństw się rozpada, reszta jest marnej jakości i trwa bo nie jest tak dobrze aby z sobą zostać ani tak źle aby się rozejść. "Poza tym znam wielu facetów co nie chcieli się żenić, ale jak trafili na tą właściwą, to zmieniali zdanie." I żałują. Jak zawsze gdy decyzja zapada na zasadzie: bo inni tak robią i... przydałaby się darmowa kucharka i regularny materac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Darker - człowiek depresja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaFasolaAngola
No i ja dziś założyłam temat a tu proszę, nie jestem sama. W kolejnym poście wkleję moją "historię" a później poczytam Wasze komentarze to może się powspieramy wspólnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaFasolaAngola
Zaloguj się | Zarejestruj się DT Forum Strona główna Felietony Zdrowie i uroda Seks i związki Styl życia Kultura Kuchnia TV Kafeteria.pl Forum Życie uczucioweTylko się chciałam pożalić, nic więcej. Spis tematów Dodaj nowy temat Szukaj Ulubione tematy Odpowiedz na ten temat Tylko się chciałam pożalić, nic więcej. OlaFasolaAngola dziś Po 4 latach związku (ja 26, on 31) dowiedziałam się, że w sumie to on nie chce brać ślubu. Nigdy nie naciskałam i nie należę do kobiet, które proszą się o pierścionek albo które wymuszają go w jakiś sposób, ale po 4 latach zaczęłam dopytywać. Najpierw delikatnie, czy kiedyś weźmiemy ślub - mówił, że tak. Czasami sam z siebie coś powiedział typu "muszę kupić twojemu tacie na święta jakieś dobre whisky skoro kiedyś masz być moją żoną". Myślałam, że poprosił ich o moją rękę pół roku temu i tylko czeka na okazję aby teraz fajnie się oświadczyć. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że nie. Mieszkamy za granicą i pół roku temu zabrał mojego tatę (rodzice przyjechali do nas na tydzień) na kilka kielonków do pobliskiego pubu. Chciałam iść z nimi ale mama nalegała, żebym została w domu. Pomyślałam sobie "męskie sprawy" a po chwili pomyślałam, że chodzi o poproszenie o moją rękę. Niestety nie. Zrobiłam dla niego wiele i teraz żałuję. Nie poszłam na studia magisterskie (mam tylko inżyniera) bo wyjechałam do niego za granicę gdzie on tu dostał rewelacyjną pracę i robi karierę. Ja tymczasem pracuję w magazynie bo wciąż szlifuję język, pracę mam bardzo ciężką. Moi rodzice są majętni i mogliby nam wyprawić 10 wesel więc to nie jest powód. Sęk w tym, że on chce za ok 1,5 roku wyjechać do Ameryki Północnej i ten temat poruszany jest u nas praktycznie codziennie. Po kolejnej takiej rozmowie powiedziałam mu, że może zaczniemy planować bardziej przyziemne sprawy bo mam dość gadania o Kanadzie skoro nawet ślubu nie planujemy a ja jako jego koleżanka czy dziewczyna tam nie pojadę. Oczywiście przyznał mi rację ale co z tego, skoro widzę, że to jakieś chore jest. Wyjazd do Kanady za ok 1,5 roku ale ślub "kiedyś". Nic z tego nie rozumiem. Jest cudowny, nie jest taki jak większość facetów. Nie zdradza, jest czuły, kochany, wierny, mądry, kulturalny, nie łazi na imprezy z kolegami co tydzień, nie gra na kompach do nocy. Nie naciska na jakieś dzieci, których ja nie chcę (on tez ich nie chce a jeśli będzie chciał to wie, że partnerka też ma tu dużo do powiedzenia). Szanuje mnie i to ja sobie więcej mam do zarzucenia niż jemu jeśli chodzi o całokształt, ale ten ślub mnie dobija. Naprawdę nie chcę brać ślubu bo to na chwilę obecną nie moja bajka ale tak dobija mnie jego niechętny stosunek do ślubu ze mną, że mi serce pęka. Wybaczcie, musiałam to z siebie wyrzucić. Bezpodstawny hejt proszę zostawić u siebie w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po 4 latach związku (ja 26, on 31) dowiedziałam się, że w sumie to on nie chce brać ślubu. Nigdy nie naciskałam i nie należę do kobiet, które proszą się o pierścionek albo które wymuszają go w jakiś sposób, ale po 4 latach zaczęłam dopytywać. Najpierw delikatnie, czy kiedyś weźmiemy ślub - mówił, że tak. Czasami sam z siebie coś powiedział typu "muszę kupić twojemu tacie na święta jakieś dobre whisky skoro kiedyś masz być moją żoną". Myślałam, że poprosił ich o moją rękę pół roku temu i tylko czeka na okazję aby teraz fajnie się oświadczyć. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że nie. Mieszkamy za granicą i pół roku temu zabrał mojego tatę (rodzice przyjechali do nas na tydzień) na kilka kielonków do pobliskiego pubu. Chciałam iść z nimi ale mama nalegała, żebym została w domu. Pomyślałam sobie "męskie sprawy" a po chwili pomyślałam, że chodzi o poproszenie o moją rękę. Niestety nie. Zrobiłam dla niego wiele i teraz żałuję. Nie poszłam na studia magisterskie (mam tylko inżyniera) bo wyjechałam do niego za granicę gdzie on tu dostał rewelacyjną pracę i robi karierę. Ja tymczasem pracuję w magazynie bo wciąż szlifuję język, pracę mam bardzo ciężką. Moi rodzice są majętni i mogliby nam wyprawić 10 wesel więc to nie jest powód. Sęk w tym, że on chce za ok 1,5 roku wyjechać do Ameryki Północnej i ten temat poruszany jest u nas praktycznie codziennie. Po kolejnej takiej rozmowie powiedziałam mu, że może zaczniemy planować bardziej przyziemne sprawy bo mam dość gadania o Kanadzie skoro nawet ślubu nie planujemy a ja jako jego koleżanka czy dziewczyna tam nie pojadę. Oczywiście przyznał mi rację ale co z tego, skoro widzę, że to jakieś chore jest. Wyjazd do Kanady za ok 1,5 roku ale ślub "kiedyś". Nic z tego nie rozumiem. Jest cudowny, nie jest taki jak większość facetów. Nie zdradza, jest czuły, kochany, wierny, mądry, kulturalny, nie łazi na imprezy z kolegami co tydzień, nie gra na kompach do nocy. Nie naciska na jakieś dzieci, których ja nie chcę (on tez ich nie chce a jeśli będzie chciał to wie, że partnerka też ma tu dużo do powiedzenia). Szanuje mnie i to ja sobie więcej mam do zarzucenia niż jemu jeśli chodzi o całokształt, ale ten ślub mnie dobija. Naprawdę nie chcę brać ślubu bo to na chwilę obecną nie moja bajka ale tak dobija mnie jego niechętny stosunek do ślubu ze mną, że mi serce pęka. Wybaczcie, musiałam to z siebie wyrzucić. Bezpodstawny hejt proszę zostawić u siebie w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba dziewczyny myślimy podobnie. Mi też nie jest potrzebny papierek, obrączka, pierścionek itd. Po prostu deklaracja na mocy prawa czy w imię Boga ma dla mnie większe znaczenie niż czułe szeptanie sobie do uszka czegoś, co w sumie każdy może powiedzieć. Autorko - jesteś ze swoim chłopakiem dopiero 2 lata więc to jest moim zdaniem trochę za wcześnie, ale uważam, że wystarczająco jak ludzie mieszkają ze sobą. Jak się spotykają mieszkając oddzielnie to mogłoby być za mało ale jak się razem mieszka to czemu nie, nic złego w tym nie ma. Zanim poznałam mojego chłopaka miałam jednego, dwa lata wcześniej. Ogólnie nigdy nie latałam za facetami, byłam bardzo kochliwa ale taka szara myszka bez makijażu i wyzywających ciuchów nie zwracała niczyjej uwagi. Później się wyrobiłam, zaczęłam dobrze zarabiać mając 22 lata(!) to miałam możliwości. Poznałam mojego obecnego chłopaka. Sypał mu się poprzedni związek (dziewczyna mieszkała daleko i widywali się co 3 tygodnie na weekendy i nie mieli żadnych perspektyw - on nie chciał przeprowadzać się do niej ani ona do niego). Jak usłyszałam, że byli ze sobą 5,5 roku to mnie zatkało. Nawet którego razu mój chłopak opowiadał mi, że Monika (jego ex) zaczęła coś gadać o ślubie to ją szybko sprowadził na ziemię. Ja jej przyznałam rację... Wiecie, to trochę wstyd jak zapraszamy rodziców do naszego (wynajmowanego) mieszkania, mamy w sypialni gigantyczne łóżko, na którym wiadomo co robimy, mieszkamy razem, w sumie bawimy się w dom, nasi rodzice się już dawno poznali, popili, teraz dwa razy w roku się spotykają (raz na Wielkanoc a raz na Boże Narodzenie) i po prostu skoro tak to wszystko wygląda to ja bym chciała poczuć się poważnie traktowana. Poza tym jak pisałam o tej Kanadzie... Jeśli miałby mi się oświadczyć z powodu kolejnego wyjazdu za granicę to bym takich oświadczyn nie przyjęła. Ślub się bierze z miłości a nie z jakichś innych dziwnych organizacyjnych powodów. Ech dziewczyny, tragedia. Dwa dni temu się pokłóciliśmy (aż się upiłam), wczoraj już było lepiej ale znowu wybuchłam jak mnie zaczął przepraszać za to, co powiedział, jak byłam pijana i czego nie pamiętałam :) Stwierdził "przepraszam kochanie, oczywiście, że chcę abyś kiedyś była moją żoną!" - jak to usłyszałam to dobiło mnie słowo "kiedyś" i fakt, że dzień wcześniej musiał powiedzieć coś dokładnie odwrotnego... Kurde, ja mu poświęcam najlepsze lata życia, ciągle niczego nie jestem pewna, niby wszystko jest ok a ja jednak nie czuję się pewnie. Poza tym to mnie po 4 latach już trochę upokarza... Zawsze się zastanawiam, czy moi rodzice w ogóle dożyją tego wesela... Zazdroszczę kobietom facetów, dla których poproszenie o ich rękę było stresem i pięknym wyznaniem uczucia. Ja żałuję wielu rzeczy w moim związku ale przede wszystkim poświęcenia bo na chwilę obecną nie wiem czy dam radę to kontynuować. Perspektywy mamy rewelacyjne, pieniądze, kariery, wygodne życie ale co to za związek jak wbrew temu całemu pięknemu życiu i tej niby wspaniałej i wyjątkowej miłości ktoś dalej się boi oświadczyć? Dla mnie to dowód na to, że to po prostu nie jest "to", że ktoś czeka na lepszą opcję, albo nie chce brać odpowiedzialności za drugą osobę. To są dla mnie powody niebrania ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzę, że chyba przeraziłam Was objętością swoich wypowiedzi :) Cóż, nie mam tego komu powiedzieć. Moi rodzice mają swoje problemy zdrowotne, brat ma sesję, a ja siedzę sama z nim za granicą. Jemu przecież też nie powiem, bo w sumie wszystko wie. Szkoda gadać. Pozdrawiam i mam nadzieję, że się Wam ułoży i że żadna z nas nie będzie tracić życia na kogoś, kto nie chce go spędzić z nami, do samej starości. Powodzenia dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćona26
ja jestem z facetem rok i ciut ciut i wiem ze w moje urodzinki 7.04.2015 dostane pierscionek :D :D i jestem przeszczesliwa ślub w 2017 dopiero choc moj kochany chcialby wczesniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaFasolaAngola
No to pozazdrościć, gratulacje :) Zawsze zazdroszczę, jeśli ślub nie jest spowodowany wpadką czy innymi dziwnymi względami. No może nie zazdroszczę samego ślubu ale tego, że facet nie boi się określić i UDOWODNIĆ swoich uczuć. Swoją drogą dlaczego dostaniesz pierścionek tak późno? Przecież po drodze są walentynki :) Ja mojemu na Walentynki nic nie dam i szczerze to o nich "zapomnę" w tym roku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×