Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rafał234

Pożądanie na zawołanie, czy to możliwe?

Polecane posty

Gość rafał234

Pytanie z pozoru dziwne, ale... do rzeczy. Jestem z kobietą od kilku dobrych lat. Nigdy nie pociągała mnie fizycznie. Nasz związek głównie cementowany jest poprzez wzajemne zaufanie, zrozumienie, sympatię itd. Seksu prawie nie uprawiamy bo ona mnie nie pociąga. Rozmawialiśmy już o tym, ale temat jest niezwykle drażliwy i nie chcę go już więcej poruszać. Problem polega na tym, że nie mam prawie w ogóle życia seksualnego. Rozmawiamy, śmiejemy się, tulimy, pieścimy, jesteśmy dla siebie czuli, ale ona mnie po prostu nie podnieca. Podniecają mnie inne kobiety z mojego otoczenia, ale nie ona. I od zawsze tak było. Związek to była raczej jej inicjatywa i zachęciła mnie do niego - o ironio - seksem bez zobowiązań. Ale później wszystko zgasło i role się odwróciły - powiedziała, że albo uwodzenie, albo seks. Nie potrafię jej uwodzić - lubię ją bardzo, uwielbiam wręcz, ale nie jest to relacja "kobieta-mężczyzna". Nie ma w tym seksualnego napięcia, namiętności. Nic. I w sumie nigdy nie było. Mi tego brakuje. Jej również. Ale nie jestem w stanie się przełamać - z niewielkimi wyjątkami, 3-4 razy w roku. Ale nie mam nad tym kontroli. Pytanie moje brzmi - czy można wypracować w sobie pociąg seksualny do kogoś? Chciałbym, ale nie potrafię... nie potrafię po prostu. Do wielu innych kobiet potrafię, a do niej nie. Co z tym zrobić? (ps. a nie dam rady dłużej żyć bez seksu, dopada mnie agresja, nerwowość, bezsenność, depresja itp.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafał234
Poprawka: Ale później wszystko zgasło i role się odwróciły - powiedziała, że seks będzie tylko jeśli będzie uwodzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, czy sie da. Albo cos czujesz, albo nie. Może jakieś afrodyzjaki? Urozmaicenie? Zabawy różnego typu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziwne to wszystko, a jak ona na to reaguje? ty jej to powiedziales? z drugiej strony ja usłyszalam kiedys, ze czaami wystarczy, y kobieta po prostu lezała obok, a facet i tak moze miec ochotę, niekoniecznie na związek, ale na taki jednorazowy numerek i owszem strasznie to smutne co piszesz, nie chciałabym tego nigdy doświadczyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziwny zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ty to wytrzymujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafał234
To nie tak... ona nie chce jakichkolwiek zabaw ani sexu, bo jej nie pożądam. W sumie, w naszym związku to ja bardziej nie chcę seksu - choć ogólnie bardzo go potrzebuję. Ale nie mogę się do niej przełamać. Ona chce abym ją pożądał... ale... ciężko mi z tym. Dobrze nam się żyje - gdyby nie sfera sexu, to wszystko byłoby idealne. Rozmawialiśmy o tym i dla niej sprawa jest prosta "nie kocham jej" - ale mimo to chce ze mną być, bo jest jej dobrze. A ja... nie mam nic przeciwko. Trochę ciepłe kluchy z nas i nie wiem gdzie to zaprowadzi, ale tak to wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafał234
@ Ona w tym wszystkim szczęśliwa nie jest. Wiesz, masz rację, że wystarczy żeby kobieta po prostu leżała obok - mi też to wystarczy. Ale ona nie potrafi po prostu leżeć obok. Od razu robi albo minę "zruganego szczeniaka", albo żartuje sobie dziecinnie z czegoś, albo jest ptysiem-gumisiem. Mnie jej ta infantylność boli. Czasami jest tak, że wieczorem rodzi się jakaś namiętność i wówczas ona nagle np. tańczy "smerfny taniec" czy coś takiego. To jest ok, ale są chwile gdy wolałbym aby była między nami tylko namiętność. To nie jest też tak, że ona jest jakaś zryta. Jest bardzo fajnym i mądrym człowiekiem. I potrafi być "normalna", ale dla obcych ludzi. Ostatnio jej to powiedziałem, że znów gdzieś dzwoniła i była "normalna" - taka jak mi się podoba - naturalna, neutralna. A ona w rewanżu postanowiła zrobić sobie ze mnie jaja i przez cały dzień, nie była "dziecinna" tylko udawała "hrabinę". Strasznie się oboje zakopaliśmy w tym wszystkim i na prawdę ciężko z tego wyjść, zwłaszcza, że każde z nas jest przekonane o tym, że to to drugie "robi źle". Staram się już tak nie myśleć i dawać jej święte prawo do tego by była jaka chce być, ale z drugiej strony sam też siebie zmienić nie mogę. Może wystarczająco nie chcę... tak też może być. Lubię klimaty damsko-męskie. Lubię aluzje, spojrzenia, pasję, namiętność itp. Ale między nami nigdy tego nie było i wciąż nie ma. Nie wiem już jak sobie z tym poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to tylko przyjazn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ona wie ,że Cię nie pociąga?Dla większości z nas jest to równoznaczne z brakiem kobiecości, a każda z nas chce taka być. Coś tu kręcisz ,rzadko spotyka się faceta ,który by seks uprawiał parę razy w roku, albo ją zdradzasz,albo jesteś impotentem (początki), albo to prowokacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafał234
@ Tak powiedziałem jej o tym i było bardzo, bardzo niemiło. Mieliśmy bardzo nieprzyjemną dyskusję - zwłaszcza, że ona całymi dniami zachowuje się jak dziecko. Jest radosna, żartuje itp. ale podczas takich dyskusji... ech, ten kontrast chyba robi taką robotę. W każdym razie postanowiłem spraw już więcej nie wywlekać na wierzch. Co prawda czasami bardzo delikatnie zwrócę na coś uwagę, ale to nie to samo. Może warte odnotowania jest jeszcze to, że już 4 razy z nią zerwałem. Za każdym razem było to dlatego, że miałem depresję z powodu nieuprawiania seksu - dopiero teraz doszedłem do tego, że depresja brała mi się z tego powodu. Ale wciąż jesteśmy razem - 3 razy przebłagała mnie byśmy razem byli, raz sam postanowiłem dać nam jeszcze jedną szansę. Mamy już swoje lata a zachowujemy się jak dzieci we mgle... ja nie wiem co z tym zrobić. Nie chcę jej ranić odejściem - lubię ją. Ale nie potrafię także z nią żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam bardzo poważne pytania: 1. czy stać cię na kobietę którą ty byś pożądał?jeśli nie, to dlaczego, jeśli tak, to dlaczego tkwisz w tym układzie? 2. co twojej brakuje? czy jest brzydka spytam wprost i jak twój poziom urody ma się do niej 3. jakich kobiet pożądasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafał234
@ Nie jestem ani impotentem, ani brzydki, ani temu podobne. Nie zdradzam jej również i nie chcę tego robić. I nie jest to również prowokacja. Zaręczam, że tak jest na prawdę. Każde z nas sobie cierpi na swój sposób i nie robi przykrości drugiemu. Zauważyłem, że mamy bardzo dużą dozę wyrozumiałości dla siebie na wzajem i nie wiem czy to nas nie gubi. Ja przez tą abstynencję seksualną wpadam w depresje a ona jakoś to wytrzymuje. Mamy około max. 12 stosunków w roku. Rok temu nawet pomyśleliśmy, że to może podświadomy strach przed nieplanowaną ciążą, więc zaczęła brać pigułki i... wszystko po staremu. Tak, ona wie że mnie nie pociąga. Wie też, że ja uważam, że ma bardzo seksowne ciało, piękne piersi, sama jest całkiem ładna, ale jej zachowanie wszystko niwieczy - taka jest moja teoria. Albo to ja nadwrażliwy jestem. W każdym razie kiedyś sobie obiecaliśmy, że ona będzie bardzo kobieca, a ja bardziej męski... niewiele się zmieniło. Każde z nas jest jakie było - a ja chyba przewrażliwiony. Nie wiem już o co w tym wszystkim chodzi. @ Tak, to jest przyjaźń. Z mojej strony na pewno. Ale ona jest we mnie zakochana po uszy. A ja ją lubię i nie mam nic przeciwko związkowi - ale po prostu moje ciało się buntuje. Kobieta może wytrzymać bez seksu - ja już wariuję! Ale to nie tak, że jej nie kocham - kocham ją do jasnej cholery. Tylko z cielesną miłością jest problem, a ja mam potrzeby - tzn moje ciało. Jakby była taka możliwość to najchętniej pozbyłbym się "narzędzi" aby mieć spokój z tymi sprawami - więcej z tego kłopotów w życiu niż zysków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafał234
@ Bardzo dobre pytania: - nie, raczej nie stać mnie; ale sądzę, że to mógłbym na luzie zmienić gdyby nie ciągła, powracająca depresja. Raczej ogarnięty jestem - gdy nie mam doła. Tkwię w tym układzie bo teraz nie mam wyjścia. Ponad rok temu miałem dobrą pracę i też pojawiła się depresja i wówczas nie wiedziałem, czym ona jest spowodowana. Wiedziałem tylko, że muszę coś w życiu zmienić - miałem do wyboru albo rzucić pracę, albo ją. Rzuciłem pracę. Dość długo nie pracowałem - nie musiałem i nie chciało mi się. Teraz po prostu wracam do branży (pracuję w IT) i potrzebuję trochę czasu i braku problemów na tle nerwowym aby się ułożyć finansowo. - nie jest brzydka, charakterystyczna raczej, ale nie jest brzydka. Jest również zgrabna... bardzo lubię jej ciało. Jest na prawdę piękne i seksowne. Jak się mają nasze poziomy urody do siebie? Sądzę, że są podobne. - pożądam seksualnie kobiet które mają trochę dostojności w sobie, gracji, ubierają się kobieco. Potrafią się wysłowić, zachować, zbudować napięcie, zauroczyć itp. Z takimi też lubię się "zadawać", ale nie brnę za daleko, bo jestem w związku i nie chcę mieć nikogo na boku. Natomiast moja kobieta jest dokładnym tego przeciwieństwem - sama zresztą wielokrotnie powtarzała, że nie chciałaby być bardzo ładna, albo mieć dużych piersi bo by się wszyscy patrzyli. Gardzi jakimkolwiek flirtem i gasi od razu każdą taką inicjatywę. Jest bardzo, ale to bardzo prostolinijna - w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ale jak na ironię ma do mnie pretensję, że jej nigdzie nie zabieram, że nie ma okazji być kobieca, ładnie się ubrać itp. A ja jej nigdzie nie zabieram, bo ona jest dość "niezgrabna" - jeśli można tak to ująć. I koło się zamyka. Każde z nas pewnie w tym się myli i w czymś przesadza, ale dobrze by było umieć wskazać kto bardziej. Jakiś czas temu po prostu doszedłem do wniosku, że oboje jesteśmy ok, ale po prostu do siebie nie pasujemy. Żyjemy wiele lat razem i jesteśmy szczęśliwi - więc zrytych bań nie mamy. Nie kłócimy się w ogóle. Nie zdradzamy się, nie oszukujemy, nie okłamujemy itp. Tylko mimo tego niedopasowania jakoś przy sobie tkwimy i... dziwne jest to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam bardzo podobnie. Moja kobieta myśli, że jak leży obok mnie, to powinienem być podniecony i gotowy do seksu, bo tak działa facet. Co za durne myślenie. A ja chciałbym chociaż wiedzieć czy ona ma ochotę. Tego nie usłyszę, za to kiedy ma okres, to od razu dostaje informacje, że nie będzie dziś seksu. Dlaczego kiedy może, nigdy nie powie, że ma ochotę? Na następny dzień pretensje, że nie było seksu. I tak codziennie, ona się odwraca, ja ją Przytulam, trochę poglaszczę, czekam na znak sygnał i zasypiamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czyli ona jest niepociągająca z zachowania i niczym tego nie nadrabia, a ty jesteś zbyt słaby aby to rzucić i pewnie trochę jej zawdzięczasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafał234
@ U nas to samo - czasami na bardzo delikatne, ale jednak pretensje, że "przecież wczoraj mi się chciało, nie widziałeś?" - dosłownie. To jest tak śmieszne, że nawet nie mam siły być o to zły :) Generalnie jest tak - mówiła mi o tym kilka razy - że gdy ma ochotę na seks, to się wygłupia i jest dziecinna. Ale mnie takie zachowanie odrzuca od seksu - nie powiem, jest to miłe, zabawne, itp. ale przejść od tego do seksu nie mogę. To się dla kojarzy z jakimś zboczeństwem. Ja lubię tak naturalnie... spokojnie, na poważne (bez uśmiechów), z namiętnością, z mruczeniem itd... po niej nigdy nie widzę żeby miała "w normalny sposób" ochotę na seks. Kiedyś jeszcze mieliśmy taki problem, że leżała jak kłoda przez cały seks i ani raz nie jęknęła ani nie mruknęła. Nigdy nie miała orgazmu nawet - ona się zarzekała, że miała, ale raczej robi to by mnie nie zranić :). Wiele razy poruszałem ten temat i dopiero od jakichś 2 lat podczas stosunku wydaje z siebie dźwięki i gdy jej się coś nie podoba to o tym mówi, albo mówi o tym co jej się podoba i by nic nie zmieniać. Ale bardzo długo przełamywaliśmy zupełną jej bierność w łóżku. Ech... @ To prawda - niczym tego nie nadrabia. A ja - fakt - byłem słaby, gdy jeszcze zmagałem się z bardzo silną depresją. Teraz jest znaczenie lepiej i znam już przyczynę. Nie zawdzięczam jej za wiele - jeśli chodzi o aspekt materialny - bo pewnie o tym mowa. Raczej ona mi. Najgorsze dla mnie jest to, że musiałbym przejść po raz kolejny przez etap jej płaczu - po ewentualnym rozstaniu. Rzeczywiście, tego nie potrafię wytrzymać i tutaj jestem słaby. Jakbym miał jej coś za złe to bym to przeżył, ale jest Bogu, ducha winna (winny raczej jestem ja, że zgodziłem się na ten związek) i jej płacz po prostu rozrywał mi serce. A gdy się połączy jej dziecięcą osobowość, dobre serce, śliczną buzię, ogromne cierpienie, ogromną miłość i rozpacz która rozrywa ludzkie serce to... ciężko przez to przejść. Byłem świadkiem tego 4 razy... nie chcę po raz kolejny tego widzieć. Wolę gdy się uśmiecha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeśli będziesz twardy to jeszcze jeden raz będziesz musiał to przeżyć. A jeśli nie to jeszcze kilka razy. Pisałeś że ma ładne ciało i nie jest brzydka, to chyba nie jesteś jej ostatnią deską ratunku? chociaż... skoro to ona zdobyła ciebie... widocznie w oczach innych facetów też nie jest seksowna, może być jej trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafał234
@ Nie, z pewnością nie jestem jej ostatnią deską ratunku. Generalnie jest tak, że ona jest wielce niezainteresowana jakimikolwiek związkami, flirtami, mężczyznami. Ona nawet nie chce się podobać mężczyznom - zalotne spojrzenia i dialogi ją drażnią. Pod tym względem może mieć problem - chyba, że znajdzie kogoś równie "pięknie prostego" jak ona sama. Ona każdy flirt - czasami się staram - obraca zaraz w żart, albo sama się zaczyna zachowywać jak "dzierlatka". Dla kogoś to może być fajne - bo to jest fajne - ale trzeba znaleźć jakąś granicę w tym wszystkim, jakiś bilans. Tylko, że ja sam nie wiem na ile przesadzam z tym opisem i na ile ja sam mam problem z intymnością - tak też może być. Żadne z nas nie wychowało się w normalnej rodzinie. W tym związku ja jej zastępuję ojca, a ona mi matkę... paranoja a nie dojrzały związek. Ech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co za durne prowo,mam wrażenie że tu ktoś wybebeszył barana flakami do góry wszystko nie tak jak jest i nie po kolei...a tak w ogóle to od kiedy Rafał umie pisać,osoba z podstawowym wykształceniem nie posiada takiego słownictwa i wszyscy wiedzą że to nie on nie chce z nią sypiać tylko ona z nim!On ja brzydzi!.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro mi, że tak wyszło. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem, mimo wszystko, jest rozstanie. A powód jest poważny: Twoja depresja, która powraca. Sam sobie nie poradzisz. Jeśli ona nie potrafi uwodzić i kokietować, to może się tego nauczyć dla Ciebie. Problem polega na tym, że ona nie chce taka być. Po co tkwić w takim związku? Macie różne potrzeby. Nie jesteście skazani na siebie. A planujesz ślub? Do końca życia z kimś, kogo nie pożądasz. Myślę, że w końcu stanie się coś, czego byś świadomie nie zrobił. Pożądanie+zgodność charakterów i będziesz miał ogromny dylemat: jak jej powiedzieć, że zakochałeś się w kimś innym. Przykro mi to mówić, ale tak może się stać. Możesz nas przekonywać (i siebie też), ale pewnych zachowań nie możemy być w 100% pewni. To będzie Cie niszczyło. Myślę, że ona znajdzie kogoś takiego, jak ona sama. Nie wiem, czy traficie na swoje "bratnie dusze", ale może warto poszukać. Szukać teraz, póki nie jest za późno. Przewrotne jest nasze życie i czeka wiele niespodzianek. Unieszczęśliwiacie się wzajemnie wierząc, że tak ma być, że niedopasowanie seksualne to mit i można żyć będąc pozornie szczęśliwym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i po co taki debil zawraca dziewczynie doopę tyle lat? jesteś tak głupim odrażającym typem że pewnie i tak żadna inna by cię nie chciała prostaku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na pewno nie powinniscie ze soba brac slubu- To bylby karygodny blad dla obu stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zwłaszcza dla niej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rafał234
Dzięki za wszystkie odpowiedzi. Ślub... nie planuję - co prawda planowałem wiele razy się oświadczyć, ale zanim do tego dojdzie dopada mnie drażliwość spowodowana brakiem seksu, a wówczas nie jestem do niej pozytywnie nastawiony - zresztą, do niczego nie jestem, ot silniejsza lub słabsza depresja. Wiadomo - wówczas łatwo podejmuje się decyzje o rozstaniu, ale taki stan potrafi minąć na powiedzmy dwa dni i wówczas... człowiek się zastanawia czy nie szuka dziury w całym. I tak w kółko od kilku dobrych lat. Życie z nią jest na prawdę przyjemne, proste, miłe, spokojne... i sam nie wiem czy nie żyję jakąś fantazją o... sam nie wiem o czym. Tylko seks w tym równaniu mi się nie zgadza, a jej brak uwodzenia. Ech. W każdym razie dzięki za opinie, decyzję jakąś podejmę bo ten stan już mnie męczy za bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a całujecie się namiętnie? czy ona pieści Cię i wybuchasz w jej ustach ? takie pieszczoty chyba muszą wywołać pożądanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po ile macie lat i ile jestescie razem? ,moze ona w ten sposob maskuje kompleksy ,jest spieta a zaslania sie smiechem, "radoscia". Nie wiem..moze terapia? skoro piszesz ze nie pochodzicie z normalnych rodzin. moze gdzies podswiadomie ona ma blokady itp. Nie pomagasz jej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×