Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zgubionaradość

Świetlana przyszłość mi z się w nowej rodzinie rysuje, nie ma co :(

Polecane posty

Gość Zgubionaradość

Od początku mnie nie lubiła, bo "odebrałam" jej syna. Wytykała mi, że za mało umiem, że moje studia to za mało, a że on taki śliczny, dziewczyny szalały za jego ojcem a on taki do ojca podobny, podrywały go (sugestie, że lepiej niech sobie dam siana bo i tak będą mi go "odbierać"), chamskie wbijanie szpili, uwagi, krytyka. Syn jej zwracał uwagę i nic to nie pomogło, opieprzał i zabronił do nas przychodzić i on sam będzie ją odwiedzał jeśli już. Ona nadal do niego wydzwania, walczy o uwagę, jakby nigdy nic. Po tym jak ją skrytykował i opierniczył, nawet nie stara się załagodzić sytuacji, pogadać, przeprosić. Zamiast tego znowu mnie pomija, traktuje jak powietrze. Zresztą wiele razy przy nas obojgu zachowywała się jakby mnie nie było, pytała : "Kiedy mogę do Ciebie przyjść na kawę?" do niego się zwracając, mnie pomijając. To przykre. Nie oczekuję gotowej recepty, tylko chciałam się komuś wyżalić. Mam daleko do domu moich rodziców i tutaj gdzie jestem mam tylko jego, bo jego rodziny nie liczę, oprócz dwóch osób, może trzech, nie lubili mnie tu zanim zdążyłam się nawet z nimi przywitać. Ciężko mi...no i czuję się strasznie odrzucona, bo liczyłam na przynajmniej neutralne stosunki. Jak pomyślę że całe lata tak będzie... doszło do tego, że na każdy sygnał jego komórki jak wiem że to matka jego, od razu ciśnienie mi skacze i się denerwuję, zasycha mi w ustach i wszystkie upokorzenia mi się przypominają. Ona dodatkowo zawsze go przy mnie gloryfikuje by pokazać, jaki on cudny a jaka ja przeciętna (wg niej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zgubioneszczescie
Czy Waszym zdaniem warto dla miłości do jej syna, który przecież zawsze będzie musiał mieć z nią kontakt, męczyć się z taką babą całe życie? Nie ma dnia by nie dała o sobie znać. Myślę o tym codziennie co mi nagadała i jak mnie przy innych upokorzyła pomijając mnie któryś już raz z kolei. Traktuje jak powietrze, nigdy za nic nie przeprosiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie martw sie, staraj sie ze swojeje strony utrzymywac dobre stosunki z nia ze wzgledu na twojego przyszlego meza, wiesz na glupote takich matek nie ma lekarstwa, nie musisz obawiac sie konkurencji bo on skieruje sie ku tobie i swojej nowej rodzine, relacje z matka to zupelnie co innego bedzie ja odwiedzal raczej z poczucia obowiazku a serce bedzie nalezec do jego nowej kobiety, takich zaborczych matek jest pelno i w swojeje glupocie marnuja zycie synow i ich rodzin, sama mam syna i za kilka lat tez pewie poznam jego przyszla zone jednak dla mnie wiem ze nie strace syna tylko zyskam corke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kłębeksmutku
gość 00:40, wiele dałabym, by moja teściowa była tak mądrą, normalną kobietą jak Ty :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedyna recepta to odciąć się od babska, synuś jak chce to niech się z mamusią widuje ty nie musisz. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też miałem taką zołzę . Dużo się modliłam, żeby Bóg mi pomógł to jakoś ułożyć takie relacje bo jego matka była przeokropna. Zdiagnozowali raka, umarła bardzo szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:45 ja też chciałabym, by moja umarła. Bo ona mnie wykańcza, schudłam, mam przez nią lęki, natręctwo myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobietki nie zyczcie nikomu zle bo to potem sie wraca, lepiej unikac, izolowac, ignorowac i nie pozwolic zeby toksyczna tesciowa psula zycie mlodym stare baby powinny juz miec na tyle rozumu, wyczucia i doswiadczenia zeby mlodym w miare mozliwosci pomagac a nie jeszcze dokladac kamienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja się nie modliłam, żeby umarła, tylko żeby Bóg mi jakoś pomógł, to dobry Bóg tak zdecydował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też się o to nie modlę, tylko o rozwiązanie tej sytuacji. poza tym ona sama ze soba zle sie czuje, smierc by ją chyba tylko uwolniła. i nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak zlego biora diabli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ci współczuję... Że też takie babska istnieją... Najlepiej będzie jeśli po prostu przestaniesz się przejmować jej gadaniem. Nie ma sensu, żebyś denerwowała się i traciła zdrowie przez taką osobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie widuj się z nią, nawet przy święcie unikaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko sama powinnas najlepiej wiedziec czy ten facet jast warty tego zeby wyyrzymac takie traktowdnie przez jego rodzine. Z tego co piszesz jest. Skoro juz zwrocil jej uwage to wszystko jest na dobrej drodze. Podejrzewam ze kobieta kiedys sie otrzasnie i zaakceptuje ten fakt ze wybral Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle ze maz jest ok.wspiera cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maz powinien reagowac na te uwagi matki, ale pamietaj, ze nie mozesz mu kazac wybierac, on ma prawo kochac matke, ma prawo ja od czasu czasu widywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdyby moja teściowa traktowała mnie w taki sposób, mój facet nie utrzymywałby z nią żadnych kontaktów, a dodatkowo puściłby jej taką wiązankę, że sama nie chciałaby mieć z nim już więcej do czynienia . Jeżeli Twój partner niby trzyma Twoją stronę, a jednocześnie jak gdyby nigdy nic odwiedza swoją matkę, umawia się z nią na kawkę i utrzymuje z nią normalne stosunki tyle, że nie w Twojej obecności - powinnaś się porządnie zastanowić nad swoim związkiem. Żebyś się kiedyś nie zdziwiła, jak mamunia go w końcu przekabaci na swoją stronę, a ty w święta będziesz siedzieć w domu sama, bo synek będzie odwiedzał mamusię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a cowiem ze to zależy od faceta ja mam podobnie tylko ze mój facet to dupa i nigdy nie stanął za mna ,niby przy mnie gada ze wie ze mam racje ,ale im w oczy nigdy tego nie powiedział u nas jest konflikt ja ,tesciowa i szwagierki .Gdybym miała zadecydować jeszcze raz to bym znaazla innego faceta ,nasz związek się sypie nie mam do niego zaufania i coraz mniej szacunku.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, serdecznie Ci współczuję, ale nawet nie tyle teściowej, ale faceta, który nie potrafi w tej sytuacji zachować się jak mężczyzna. Naprawdę przykra to sytuacja, kiedy teściowa tak się zachowuje, a on nie reaguje:/ Myślę, że to z nim powinnaś porozmawiać i o niego się martwić, bo koniec końców, może się okazać, że on sam będzie latał do mamusi na niedzielne obiadki i świąteczne popołudnia, nie reagując zupełnie na obelgi wypowiadane pod Twoim adresem, i ignorując fakt, że zostajesz sama w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej. Ja tez mialam dosyc spory ze swoja. Bylo prawie podobnie jak u ciebie. Tyle ze ja sobir nie pozwolilam i przy kolejnej awanturze kiedy sie dowiedziałam ze jestem d***** (bo mamy córeczkę) i materialistka (bo obecnie nie pracuje) itd itp. Cos we mnie pękło I jej wyrzygalam wszystko co mi leżało na wątrobie. Efekt tego taki ze nawet juz sie w mojej obecnosci nie odzywa nie komentuje. Ba nawet ostatnio sie za śmiała z zartu ktory powiedziałam i raz uslyszalam ze moje dziecko jest zawsze ladnie ubrane co jest czymś niezwyklym bo zawsze mbie posadzala ze ubieram ja jak chlopaka i brzydko. Zaczelam ja traktowac jak powietrze przestala dla mnie istniec ucielam kontakt z wnuczka tutaj tez majac swoj powod. Moral z tego taki. Traktuj ja tak jak ona ciebie!!!! Zobaczysz jakie beda efekty nie daj sie dziewczyno bo ci stara raszpla na glowe wejdzie i jak dziecko sie pojawi to juz wogole nie będziesz miala zycia! A co do twojego pytania czy warto!? Jezeli go kochasz to jak najbardziej bo jej właśnie oto chodzi!! Żebyś się zlamala i go zostawila. Zrob jej na zlosc i walcz a zobaczysz sz mine tej starej kwoki to bedziesz najszczesliwsza pod sloncem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko nie wiem co Ci radzić, ale powiem Ci ze swojej perspektywy. Nie licz, że to się kiedykolwiek uloży, a będzie po ślubie tylko gorzej. Czy on jest jedynakiem? jeśli tak, to przerąbane. Po ślubie, jak się dziecko urodzi, pojawiają się problemy w związku, ja bym powiedziała, że wcześniej to są drobnostki, ale później dochodzi zmęczenie, praca, dom, opieka nad dzieckiem, wzajemne docieranie się i wtedy facetowi tęskno może być za mamusią. U mnie przed ślubem mąż zawsze stawał po mojej stronie, ba widział to, jaka jest jego matka i jakby chcąc mnie nie zniechęcać nawet mogę powiedzieć, że trochę mnie od niej separował. Teraz jest inaczej, ja fakt trzymam zołzę na dystans, ale coraz częściej się za nią obcina, a jest podobnie jak u Ciebie, tylko synuś, wnusia to jej jest potrzebna na zdjęciu żeby pochwalić się znajomym. Jest potworną egoistką, jak ma zajęcie to się nie odzywa do syna, a jak jej się nudzi wydzwania z pretensjami, jak jej źle w życiu, bo jest sama.... coś okropnego, a mąż między młotem a kowadłem, chciałby dobrze dla nas, ale przecież kocha też matkę......przemyśl, czy na pewno chcesz takiego życia, bo jest to niewątpliwie trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZgubionaRadość
Dzięki za odpowiedzi, zaraz się do nich odniosę. Właśnie się dowiedziałam, przypadkiem, bo nie mam w zwyczaju kogoś sprawdzać (tym razem jednak coś mnie tknęło bo dziw mnie brał że po takim prztyczku w nos jaki dostała, sama się odzywa jakby nigdy nic) że partner, mimo że ochrzanił teściową, że mnie źle traktuje, to dwa dni później sam się do niej odezwał, pytając, co u niej. Dla mnie to brak konsekwencji, po co odzywać się do niej tak szybko i w takiej sytuacji, czyżby chore wyrzuty sumienia? Jej nie taki opier... się należał za to wszystko co zrobiła. A ona na to, że nie rozumie dlaczego jestem zazdrosna bo nie mam powodów. W ogóle SKĄD ten pomysł że chodzi o jakąś zazdrość? Chodzi mi o to, że nie życzę sobie w swoim domu kogoś, kto wpycha się do niego pomijając zapytanie o zdanie także mnie, skoro mieszkamy tu razem, i o odzywki które ona do mnie wystrzela. Ja zazdrosna??? Przecież to nie chodzi o żadną zazdrość, tylko o to jak ona się odnosi, jak traktuje, co mówi. Dlaczego ona to przeinacza, zmienia, manipulując w ten sposób tą całą sytuacją? Wmawia że czarne jest białe, ręce mi już opadają. A on nie wiem po co sam do niej się odzywa, ja bym takiemu rodzicowi dała parę łądnych dni lub nawet tygodni nauczki. Tymczasem on z jednej strony opiernicza ją, zarzuca złe zachowanie a potem nie wiem co mu się dzieje ale odzywa się do niej smsem co u mamy. Mnie by nie interesowało w takiej sytuacji "co u mamy". w ten sposb on daje jej zielone światło moim zdaniem, że co by nie zrobiła, to synuś i tak zawsze będzie się odzywać jakby nigdy nic. Ręce mi opadają. Co za dno, dno i jeszcze raz dno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZgubioanRadość
gość 11:07, nie jest on jedynakiem, ale zdecydowanie pupilem swojej matki. Zawsze był tym lepszym i bardziej kochanym synkiem. Nigdy nie słyszałam, żeby ona coś w nim/w jego postępowaniu skrytykowała. Inna sprawa, że mnie moi rodzice może za mało chwalili i stąd tak przeżywam to odrzucenie przez teściową, ale jego z kolei matka chwali go ciągle, gloryfikuje, przy rodzinie, przy mnie, wylicza mi stale jego zalety ale po co? Ja wiem jaki jest, przecież widzę za co kogo kocham. Tymczasem za każdymr azem wyliczała jego przecudowne jej zdaniem cechy, to są wręcz pienia pochwalne na jego temat, czasem wręcz obrzydza mnie to. Ona to robi celowo, żeby zrobić z niego zimnego egoistę, którym na przestrzeni lat przez ciągłe chwalenie przez nią i widzenie w nim boga, on się już staje i to na poważnie. Na początku w ogóle nie zauważałam pewnych symptomów ale teraz coraz bardziej mi się oczy otwierają, jest narcyzem, czytałam że to się bierze właśnie z ganienia ciągłego w dziecinstwie albo odwrotnie, z chwalenia kogoś ponad miarę, i on miał to trugie. Teraz ma niektóre cechy osobowości narcystycznej jak matka, czyli: rzadko widzi swoją winę, czuje się wspaniały, bardzo pewny siebie (czytałam że u narcyzów to tylko taka maska), ocenia sytuacje przez pryzmat faktów a nie uczuć innej osoby np. "e tam, on/ona już taki/taka jest, mówiłem jej wiele razy, jej nie zmienisz, po prostu juz jej nie musisz ogladac i ja nawet nie chce bys ja oglądała i się dołowała", a zero oceny sytuacji na niekorzysz matki tylko stwierdzenie "jest świrnięta, to co sie na świra obrażać?" cięzko mu przychodzi powiedzieć "przperaszam", co gorsza wczoraj zmroził mnie zupełnie bo jak gadaliśmy i powiedziałam że powinien się starać zmieniać stale tak jak ja chcę się zmieniać, to powiedział że on nic nie musi zmieniać bo wszystko z nim ok i on nic zmieniał nie będzie. Nie wiem czy to na serio, bo zachowaniem pokazuje, że pracuje nad swoimi wadami takimi innymi w związku, ale takich rzeczy nie powinno sie mówić nawet w gniewie. Coraz więcej wątpliwości, coraz mniej czasu. Muszę niedługo zastanwoić się w koncu czy walczyc czy to zostawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZgubionaRadość
Jestem trochę przybita, wcześniej byłam bardzo, ale teraz nie mam już siły. Bo doszło do tego, że ta miłość wypala się, przez ogrom takich sytuacji z tą jego matką ja coraz mniej go w myślach szanuję, coraz mniej podziwiam, coraz mniej widzę w nim wartościowego człowieka. Boli mnie to, że może znów się okazać, że pomyliłam się w życiu, źle wybrałam. A tu już byliśmy zaangażowani, mieliśmy bardzo poważne plany. Niestety ona przypuściła atak moim zdaniem by do realizacji tych planów nie doszło. A mając u boku zmanipulowane przez lata, otumanione przez nią dzieci, które boją się zerwać na długo z taką autorytarną, toksyczną matką, ona może praktycznie robić co chce. Synową od drugiego syna wykańcza psychicznie, oni teraz mają dziecko roczne i od kiedy to właśnie dziecko się pojawiło, tamta dziewcyzna przeżywa koszmar, najazdy do domu, uwagi, krytyka że źle dziecko ubiera/trzyma/nosi. Chociaż tyle, że mój jej zabronił wizyt u nas, a tamten nie ma na to jaj. Tak że ona to ma chyba nawet gorzej ale sami się w to wpakowali bo oni mieli taktykę: dużo wybaczać, pusczać mimo uszu, ta dziewczyna była bardzo tolerancyjna w imię zasady "to starszy człowiek, matka mojego męza, muszę być miła mimo wszystko". Efekt jest taki że tamta weszła im na głwoę, robi co chce, tępi dziewczynę, dołuje, syn niby uwagę zwraca ale zawsze wszystko wraca do punktu wyjścia. Ba, nawet tamten ulega matki zachciankom, zostawia żone i małóe dziecko i jedzie z mamusia (co niewiele razy, ale była taka sytuacja) na pół dnia na zakupy bo mamusia potrzebuje to, tamto. A zdrowa kobieta, jeszcze by wszystko mogła robić. Jest nawet aktywna zawodowo. Więc śpiewki o niemożności samej załatwienia swoich spraw należy włożyć między bajki. na szczęscie mój partner nie lata z nią nigdzie jak tamten, m.in. z powodu faktu ze nie lubi usługiwać ale przede wszystkim ze względu na to jak ona traktuje mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZgubionaRadość
To wszystko nie zmienia faktu, że mimo że jest bardziej asertywny niż jego rodzeństwo, to ma inne cechy, które utrudniają utrzymywanie normalnego, zdrowego związku. Przede wszystkim nie potrafi DOSADNIE powiedzieć matce by raz na zawsze ze mnie zeszła tylko widzę że tu niby jej stanowoczo ale kulturalnie mówi, a tutaj zaraz nadal z nią kontakt (słaby, ale jednak) dalej trzyma. Ona ma chytrą taktykę, sprytną, bomi przytyka najczęściej jak on jest w drugim pokoju alo wyjdzie do sklepu, tak że jakby co ona może przeinaczyć, że mam zwidy i wcale tak nie powiedziała tylko ianczej, zawsze tak robi...partner nibymi ufa, niby mówi, że rozumie mnie bo matka nie myśli jak rani ludzi swoimi tekstami i aluzjami, ale mówię "niby", bo nie zauważyłam by ją choć może próbował jakoś nastraszyć nieodzywaniem czy coś. Po prostu ochładza stosunki ale tak jak któraś z Was już napisała, nadal się z nią spotyka mimo wszystko, nie często bo to jest maks. 3 spotkania króciutkie w miesiącu ale ja bym ze swoim ojcem nawet tyle się nie spotkała dopoki by sie nie nauczył że ma się ogarnąć bo straci córkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja myślę, że powinnaś sie trochę mniej skupiać na matce swojego męża. Skoro nie przychodzi do Was i "załatwił" to Twój mąż to nie widzę problemu, ze wysle jej czasem sms-a "co słychać". W końcu to jego mama. Ja też swoje przeszłam z teściową- ale na jej hasełka zawsze miałam współczujący wzrok i przeważnie obracałam wszystko w żart. Podejdź trochę z dystansem, nie czytaj mu smsów, żeby sprawdzić, czy sie z nią kontaktuje- bo ześwirujesz i kobita osiągnie swój cel:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZgubionaRadość
zwolenniczkakonkubinatu, masz rację. Czasem się boję, że z tego skupiania się na tym dostanę obłędu. Najbardziej mi szkoda, że ona powoli ale konsekwentnie niszczy mnie, doszło do tego że na każdy dźwięk dzwonka w komórce mojego partnera i jak tylko powie, że to matka, ja dostaję ciśnienia wyższego, oczywiście nic nie mówię mu ale w głowie znowu odtwarza się ten film jak ona mnie dołuje, jak się źle odzywa, takie natrętne myśli, które powoli robią ze mnie cień człowieka. Wybrałam się nawet do psychologa, powiedział, że moje objawy są uzasadnione i mam bardzo ciężką sytuację, ale będziemy działać, bym się nie rozsypała już zupełnie na kawałeczki bo blisko mi do tego. A baba nie daje za wygraną, codziennie wypisuje czy wydzwania, nawet mimo tego że się ją ignoruje. By zwrócić na siebie uwagę potrafi wysyłać puste smsy albo dzwonić i cisza w słuchawce. Pewnie, niech synek myśli że coś się stało z mamusią. Na szczęście on jest mądrą osobą i olewa takie zaczepki, podobnie jak kiedy wyśmiał jej rzekomą chorobę którą wymyśliła sobie dowiedziawszy się że oto synka nie będzie na święta bo jedzie ze mną do mnie. Działo się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja gość z 11.07. Trudno naprawdę komuś radzić, ale bardzo Twoja sytuacja przypomina obecną moją, tylko my jesteśmy już sporo lat (osiem) po ślubie i wcześniej nie spodziewałam się takich akcji, mamy dziecko, które jest trochę kartą przetargową teściowej, aby nas odwiedzać. Przemyśl, póki nie macie ślubu, z czasem, z biegiem lat będzie trudniej, w małżeństwie jest różnie, czasem wspaniale a czasem zdarzy się jakiś kryzys i takie mamusie to wykorzystują. Tak jest w moim przypadku niestety, mam wrażenie, że ona się cieszy, jak my mamy trudny okres. Teraz możesz ją trzymać na dystans, a jak będziecie mieli dziecko to co? Przecież babcia będzie wpadać do synusia i wnuka, a Tobie pokątnie dogryzać. Ja się cała trzęsę jak teściowa przyjeżdża, jestem kłębkiem nerwów i dochodzę do siebie zawsze po jej wizycie, a tak jak pisałaś, zawsze coś powie akurat jak m. nie ma w pomieszczeniu. Najgorsze, że jak kiedyś szarpała się ze mną o dziecko i powiedziałam to mojemu m. to nie uwierzył, bo niemożliwe żeby jego matka taka była. Z biegiem lat coraz b. ślepy jest na jej rozgrywki, tylko co taka baba chce zyskać? rozbije rodzinę i co? unieszczęśliwi syna, no ale to takie typy egoistek jak pisałam......Jeżeli mocno kochasz, to trwaj w tym i staraj się albo jej też docinać, żeby nie myślała, że będziesz spuszczać głowę po sobie, albo jak masz naprawdę mega wątpliwości to daj sobie spokój, bo łatwego życia jak pisałaś sama w temacie nie będziesz miała na pewno. To jest ciągła walka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZgubionaRadość
Dziękuję Ci za Twój przykład. Zastanawia mnie, jak to się stało, że Twoja teściowa taka się stała dopiero po długim czasie. Czy mocno kocham? Kochać kocham, ale czy JESZCZE mocno? Nie wiem. Za wiele było sytuacji, w których miałam żal do partnera, że cacka się matką zamiast jej huknąć raz a porządnie. Takie lekkie opierniczanie jej, rzucanie mało dosadnymi komentarzami, przy jednoczesnym odwiedzaniu jej co by nie było, jest jak rozdwojenie. Mam jeszcze trochę czasu na przmyślenie tego, będę obserwować jego, siebie, swoje reakcje. Może z dwojga złego samotność po raz kolejny okaże się dla mnie paradoksalnie zdrowsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZgubionaRadość
Dokładnie tak jak piszesz jest u brata mojego partnera. Odkąd pojawiło się dziecko, synowa jej przeżywa koszmar. Babka ciągle wpycha się, że niby do wnusia. I krytykuje dziewczynę, że wszystko robi źle. A myślisz, że w takiej sytuacji wysyłanie dziecka na godzinę z ojcem (jak dziecko podrośnie) do babki nie jest jakimś rozwiązaniem? Wyślij męża i dziecko na chwilę do niej, a jej nie musicie przecież zapraszać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×