Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zgubionaradość

Świetlana przyszłość mi z się w nowej rodzinie rysuje, nie ma co :(

Polecane posty

Gość gość
Jest to jakieś rozwiązanie, ale taki kij ma dwa końce. Pamiętaj, że oni kochają swoje mamusie i zawsze odbije się to na waszych relacjach w małżeństwie.Jak ja będę okazywała przy mężu to, że nie mogę znieść jego matki to on tak samo podchodzi do moich rodziców, którzy jego lubią i on ich też. Więc teściowa mi docina jak jego nie ma, bo też miała zapowiedziane, że ma mnie szanować. Masz rację to lekkie rozdwojenie jaźni. Dlaczego teraz dopiero, bo wcześniej próbowała innymi sposobami włączyć się w nasze życie. Proponowała wspólne wyjazdy na wakacje, co mnie nie odpowiadało, bo to przecież miał być czas dla nas dwoje, choć zawsze mi podkreślała, że to jej ukochany synek i żebym nie oczekiwała, że jakby nawet coś źle zrobił to ona jemu zwróci uwagę... Jak widziała, że nie akceptuję jej dwutygodniowych wizyt, to zaczęła się walka ze mną. Ja ją olewam jak rzuca głupie docinki, udaję, że nie słyszę w większości i zmieniam temat, jakby nikt nic nie mówił. Z odwiedzinami m. z dzieckiem u niej jest o tyle problem, że dość daleko mieszka i to cała wyprawa, więc dlatego zazwyczaj jeździmy razem, no i to, co wcześniej napisałam. Przed ślubem ja nie wiedziałam, że to taka zołza, bo m. to trochę ukrywał, powstrzymywał ją baardzo, potrafił nawet ostrzej do niej coś powiedzieć w mojej obecności, ale od pewnego czasu, jak mamy swoje problemy, to nie da na nią złego słowa powiedzieć, w ogóle temat jego matki to tabu u nas w domu, choc parę razy słyszałam jak mi tyłek przez telefon obrabia. Jak słyszę to reaguję i on ją za to opieprzy, ale ile razy ja nie słyszę? i widzę związek, jak dzwoni, to my później mamy jakieś nieporozumienia, rzuca jej słowami itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwolenniczka konkubinatu
dziewczyny, a ja większy problem widzę w Waszych partnerach niestety. Bo to przede wszystkim od nich zależą te relacje. Mój facet na pewien czas uciął kontakty- żeby kobitę otrzeźwić :) I przenigdy nie rozmawia z nią o naszych problemach. Mam takie spostrzezenia, ze teściowe wejdą nam na głoe na tyle na ile ich syn im pozwoli, naprawdę. Moja teściowa praktycznie nas nie odwiedza- przy okazji urodzin synka, czy naszych. A tak mój mąż jeździ do niej z synkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teściowa Twoja to wrzód. NIE ODWIEDZAJ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepiej odcias się od takich ludzi jak Twoja tesciowa. Ja tak zrobiłam i mam teraz swiety spokoj. Jak nigdy. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZgubionaRadość
Wczoraj tż był w domu rodzinnym u matki. Dodam (bo nie pamiętam, czy pisałam) że ostatnio jak chciała się tutaj wprosić nie zwracając się też do mnie (mówiła przez telefon rozmawiając z nim: "Kiedy mogę do CIEBIE przyjść?", nie do NAS - czyli klasyka), napisał jej, że nie może tu przychodzić bo mnie źle traktuje. Dziś zapytała go, cyt. "czy nie przesadzasz czasem z tym zabranianiem mi przyjść?" (!) i jak on sobie to wyobraża że nie będziemy się widywały. On, że normalnie, że skoro ona się zachować nie potrafi to nie będzie kontaktów. Na co poprosiła o przykłady, czym mnie obraziła. Podał kilka, a ona: "Nie rozumiem, mówiłam ogólnie. To nic już powiedzieć nie można??" i obraziła się. Nie odzywała. Po powrocie on mówi mi, że nie wie, czy ona pali głupa, czy rzeczywiście jest aż tak zjechana, że nie widzi swoich tekstów. Moim zdaniem ona pali głupa " ", dobrze wie, o co poszło. Co myślicie o tym zdarzeniu i po co jej zależy, by kontakt był, skoro gołym okiem widać po wszystkim, co tu pisałam, że działam jej na nerwy i lubi mi doj**ać?? Jakiś sadyzm, a ofiara jak na złość niedostępna?! Myślałam, że będzie się cieszyła, że się pozbyła mojego widoku! Ja za nią nie tęsknię. Pewnie ma zaskoczkę, że syn jej nie pozwolił przyjść i się wyżywa. Nie podejmuje dialogu, nie wyjaśnia, nie mówi "przepraszam, porozmawiajmy" tylko znów po dawnemu stroi fochy i odbija swoją frustrację, tym razem na nim. Ja dalej chcę jej unikać. Musi się męczyć niestety z toksynami, które nie mają ujścia, bo ja już za długo byłam obiektem na które je wylewała. Dlaczego nie cieszy się, że syn(ek) przyjeżdża sam? Czyż nie to chciała osiągnąć, ostentacyjnie pomijając mnie i wbijając szpilę? Wydaje mi się, że ją rozgryzłam. Jej nie chodzi o mnie, o relację ona-ja. Ona po prostu szaleje w duchu, że syn śmiał nie pozwolić jej tu przyjść. Tu chodzi o jej ego, urażoną dumę "królowej". Chyba dobrze to zinterpretowałam. Gdyby zechciała podjąć z nim dialog zamiast się obrażać za sprzeciw, gdyby zechciała wyjaśnić to ze mną, nie podejrzewałabym ją o to, że jej aktualna postawa wynika tylko z miłości własnej, a tak - chyba tylko o ego chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
syn bedzie zawsze zwiazany z matką, zawsze bedzie ja kochal , poza tym to by byla ew babcia twoich dzieci, wiec na zawsze zwiazana tez z toba - po co ci to- jesli jej nie lubisz? Zmien faceta, bo on matki nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmieniać faceta ze względu na jego poj***ną matkę?? Gorszej głupoty nie słyszałem. Otrzeźwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×