Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy to miłość?

Polecane posty

Gość gość
Kodeks moralny i silne uczucie wyklucza się wzajemnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kocha sie za nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę Adelajn myślisz, że to takie proste? Dogadać się co do własnych oczekiwań i będzie ok? I naprawdę wierzysz w szczerość intencji tej drugiej strony? A nie jest czasem tak, że ona, on, mówi dokładnie to co trzeba powiedzieć w takiej sytuacji. A prawdziwe uczucia i oczekiwania i tak zawsze zachowamy dla siebie, choćby po to żeby nie ranić tej drugiej osoby. Nie niszczyć jej życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
19.49 Dlaczego? Przecież uczucia to jest coś co przychodzi z zewnątrz, a jak my tym pokierujemy to już zależy od nas. 19.51 racja 19.53 Tak, ja zawsze wierzę w szczerośc intencji drugiej strony, nieważne, czy chodzi o uczucia, czy o wydawanie reszty przez panią w warzywniaku. Taka jestem niepoprawna optymistka, że wierzę w ludzi. I chciałabym żeby osoba, której na mnie zależy, która coś do mnie czuje też była ze mną szczera, bez względu na to, czy ta szczerość będzie mnie bolała, czy nie. Zawsze chcę wiedzieć na czym stoję, a jeśli już ktoś coś do mnie mówi, to chciałabym żeby mówił prawdę. Nawet za cenę bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli rozumiem, że nie wahałabyś się powiedzieć facetowi, zostaw dla mnie żonę i dziecko jeśli mnie kochasz i pójdżmy razem dalej bo tylko tego pragnę...No to gratuluję odwagi. Ja na pewno nie zdobyłbym się na taki krok, nawet jeśli czułbym, że ona jest na to gotowa. W tym momencie włączyłby mi się ten cholerny "kodeks moralny" o którym pisze koleżanka z 19:49.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Nie wiem, tak do końca, bo nigdy nie musiałam się z tym zmierzyć, ale chodziło mi raczej o to, że jeśli już byśmy zaczęli rozmowę na temat wzajemnych uczuć to powiedziałabym mu wszystko szczerze. Nawet takie słowa, jak przytoczyłeś. A kodeks moralny nie pozwoliłby mi na realizację moich marzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Przytłacza mnie to wszystko, nie wiem co mam robić. W ciągu dnia jakoś funkcjonuję, bo trzeba coś robic, a wieczory są okropne. Rozmyślam o nim, boję się, że niedługo znienawidzę siebie za myśli o nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, ale wtedy jedno wyklucza drugie. Mówić mu o swoich pragnieniach jednocześnie wiedząc, że z powodów moralnych i tak tego nie zrealizujecie może tylko jeszcze bardziej zranić. I jego i Ciebie. To nie ma sensu. Ja też cenię szczerość, ale w pewnych sytuacjach chyba lepiej zachować wstrzemiężliwość bo możemy tylko pogorszyć sprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Póki zachowuje się wstrzemięźliwość w mowie, to jest dobrze, ale jeśli już zaczynamy szczerą rozmowę, to uważam, że powinno mówić się prawdę. Co najwyżej można o pewnych sprawach nie rozmawiać, ale jak już rozmawiamy to tylko szczerze. Nieważne za jaką cenę. Nie wyobrażam sobie skłamać jemu, jeśli spytałby się mnie otwarcie co do niego czuję i tego samego oczekiwałabym od niego. O to mi tak pokrótce chodziło. Jeśli już coś mówimy, to niech to będzie prawda, nie kłamstwo. Albo milczmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ok, teraz rozumiem. Tylko zdajesz sobie sprawę, jakie taka szczerość może czasami przynieść konsekwencje? I właśnie tu mam problem. Szczerość za wszelką cenę, czy przemilczenie pewnych spraw dla większego dobra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Jeśli ona Cię o coś pyta, albo Ty wiesz, że ona czegoś oczekuje, to uważam, że powinna znać prawdę. Na pewno nie kłamstwo, bo wtedy poczuje się jak mało znaczący epizod w Twoim wspaniałym, poukładanym świecie. Jak ktoś kim można zabawić się przez chwilę, pogłaskać, ponadskakiwać, ale nie pasuje do Twojego świata, więc na tym kończy się ta gra. Chciałbyś tego dla niej? Bo że tak się poczuje to jestem więcej niż pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaraz, zaraz, nie przeginaj znowu w drugą stronę. Niemówienie CAŁEJ prawdy nie oznacza jednocześnie okłamywania kogoś. Nie widzę np. problemu w tym aby powiedzieć jej, że się zakochałem. Ale to nie znaczy, ze mam jej mówić o tym, że chciałbym aby rzuciła w kąt całe swoje życie i uciekła ze mną. To jest właśnie ta granica, której chyba nie przekroczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Masz rację i ja też tak własnie myślę, może źle się wyraziłam. Pisałam, że nie o wszystkim trzeba mówić, można przecież milczeć. Poczytaj kobietki tutaj piszące, każda jest inteligentna i wyczuwa, że mężczyźnie chodzi o coś więcej. Tylko niestety nie każda może liczyć na szczerą rozmowę. A szkoda. Ja bardzo bym chciała wiedzieć co on czuje, bo czuję się własnie tak jak napisałam wyżej, jak rzecz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to nareszcie się rozumiemy:) Trzymam kciuki, mam nadzieję że uda wam się szczerze porozmawiać. Ja na taką rozmowę też długo czekałem więc nie trać nadziei. Pozdrowienia dla koleżanki na nartach. Mówiłaś, że będziesz nas czytać więc miłego wypoczynku i udanych i mądrych przemyśleń odnośnie Twojego uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość2055
I powiedziałeś jej, że się zakochałeś? Ja chciałabym wiedzieć, znać prawdę,tak jak pisze adelajn. Prawdę o uczuciach, o oczekiwaniach nie. Ale to bardziej marzenia i o tym już bym chciała wiedzieć, bo może są takie same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Może w końcu uda się pogadać, bardzo bym tego chciała, bo żyję w jakimś chaosie uczuciowym, a tak mogłabym sobie wszystko poukładać. Lubię porządek. :) A koleżanka pewnie szusuje na nartach i nie ma czasu na kafeterię. ;) Dziewczyny, gdzie jesteście??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
gośc 2055 no właśnie, ja też bym chciała znać prawdę, bo gesty mi nie wystarczają. Nie chcę czuć się jak piesek, którym można się troskliwie opiekować, głaskać, a potem wyrzucić w ciemny las. Tak się teraz czuję. Mówiąc brzydko do d...y. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale wy durne jesteście jasne, facet ma wam wyznawać miłość, żeby ego wam podskoczyło, bo na tyłku spokojnie usiedzieć nie potraficie macie swoich misiów, których kiedyś żeście wybrały, albo dały się wybrać, to się nimi zajmujcie a nie szukacie harlekinów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość2055
Tak się czujemy zawsze, gdy nie usłyszymy od drugiej strony prawdy. A czesem słyszymy prawdę, ale to zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe. Szukamy tysiąc wymówek żeby nie uwierzyć. Tak jak Ośmieszona. A dlaczego? Bo jeśli uwierzymy, jeśli to prawda, to całe dotychczasowe życie przestaje się liczyć. Zaczynamy myśleć, że z Nim/Nią byłoby pięknie, jak w bajce. A tego nie chcemy, bo życie nie jest bajką i wiemy, że zranimy zbyt wiele osób chcąc się w tej bajce znalezc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Wolałabym znać całą prawdę o jego uczuciach niż czuć się podle z tym, że pozwoliłam komuś na głębszy kontakt, a dla niego to nic nie znaczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Adelajn, z symapati i własnego doświadczenia coś Ci powiem. Przemyśl to 3 razy...Uwierz mi, niekoniecznie po takiej rozmowie byłabyś spełniona i bardziej szczęśliwa. I wcale nie myślę tu o tym, że on by cię odrzucił, wręcz przeciwnie. To co wydaje nam się spełnieniem marzeń czasami przynosi więcej bólu niż ta niepewność której teraz doświadczasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Masz rację, ale lepiej cierpieć wiedząc, że ktoś w nas się zakochał, niż cierpieć czując się jak śmieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak Ci się tylko wydaje moja droga. Tych obu cierpień nie da się porównać. Jednak myślę, że świadomość że oboje coś do siebie czujecie jednak nigdy nie będziecie razem jest dużo gorsza...Lepiej dla Ciebie żebyś się nie musiała o tym przekonywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Kiedyś miałam w swoim życiu epizod z facetem podobnym do niego stanowiskiem itp. I tamten koleś w jakiś sposób zachowywał się podobnie do tego obecnego. Po czym na koniec współpracy powiedział mi coś takiego, że zrozumialam, że jego intencje nie były szczere i oczekiwał czegoś innego. Byłam wtedy bardzo młodziutką kobietą i wierzyłam święcie w dobroć i bezinteresowność ludzi. Kilkanaście lat dochodziłam do siebie po tamtym incydencie i znowu zaczęłam ufać. Teraz sytuacja się powtórzyła i wiesz co boję się, powtórki, tego, że tak naprawdę on jest sk.w...em jak tamten stary, obleśny koleś, a ja znowu dałam się nabrać. I dlatego POTRZEBUJĘ TEJ ROZMOWY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok, w takim razie porozmawiaj z nim jeśli nie masz nic do stracenia. Przeżyłaś jak sama mówisz coś podobnego więc żadne rozwiązanie nie będzie dla Ciebie szokiem. Tylko żeby nie było, że nie ostrzegałem:) Jesteś inteligentną osoba i wierzę że sobie z tym poradzisz. Pozdrawiam i powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko jak teraz rozpocząć tę rozmowę, tu jest problem. Dzięki za wsparcie i również pozdrawiam. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka. Witam wszystkich. Nie spodziewałam się, że temat o niespełnionej , nietrafionej lub po prostu spóźnionej miłości trafi do ludzi tak dojrzałych. Temat niby trywialny, rodem z harlekinów, a jednak tak bardzo głęboki i prawdziwy. Dziękuję za tak mądre komentarze, płynące wprost z waszych doświadczeń i po prostu serc. Do 20:55 i Zakochanej w koledze: przepraszam za milczenie, ale zdrowie płata nam czasem figle, nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy. Ostatnie dni były bardzo trudne: istny magiel w pracy, bezsenne noce i ostatnie przemyślenia spowodowały, że mój organizm się zbuntował. Mam problemy ze zdrowiem i podczas rutynowej wizyty u lekarza dosłownie odpłynęłam. Wizyta na pogotowiu, kroplówka postawiły mnie na nogi, jednak lekarz nakazał odpoczynek i sen. Był ze mną mój Partner, bardzo się przejął moim stanem ( chyba uwierzył w końcu, że jest coś nie tak), stał się bardziej troskliwy, dopytuje nieustannie, czy może mi w czymś pomóc. Dzisiaj zakomunikował, że musimy poważnie porozmawiać,ale jeszcze nie teraz, muszę stanąć na nogi. Nie wiem, co to moze oznaczać , może chce zakończyć nasz związek, a może zalegalizować. Czas pokaże. Do Zakochanej...wiem, że wyjechałaś na narty ( uważaj na siebie:) ), cieszę się z serca, że wyjawienie Przyjacielowi swoich prawdziwych uczuć, wprowadziło spokój i ukoiło Twoje skołatane nerwy. Po wysłuchaniu Twojej historii, wiem, że można kochać dwie osoby, może inaczej, ale to prawdziwe uczucia, oparte na dojrzałości i szczerości. Dotyk, pocałunek, wypowiadanie czułych słów są dowodem na istnienie prawdziwych uczuć a nie tanią egzaltacją. Doszukiwanie się w tym drugiego dna, jest miałkie i płytkie. To nie jest łatwa sytuacja, wymaga ona ( tak myślę) wiele wyczucia i określenia granic, ale Wy to wiecie, macie intuicję, więc życzę Wam wiele dobrego i ...odezwij się po powrocie:) Do 20:55cieszę się,że "stoisz na posterunku" naszej wspólnej historii. Rozmowy z Tobą traktuję jak rodzaj psychoterapii, niespodziewanie przynoszącej ulgę, nowe spojrzenie na mnie, na moje życie. Jeśli chodzi o Niego- milczę nadal. Pamiętaj (20:55), jestem tą, która nie ma tak wiele do stracenia ( mój związek jest przyzwyczajeniem, stabilizacją pozbawioną miłości). Wiem, że jego małżeństwo jest dalekie od ideału, ale czy idealne małżeństwa istnieją? Wiele razy zastanawiałam się, co by było gdybym to ja była na miejscu Jego Żony. Nie ważne, że mają problemy, że nie potrafią ze sobą rozmawiać, że się pogubili, ze być może zapomnieli co to jest miłość. Takie jest życie ...( słowa Rodzynka - witam Cię i dziękuję za męski punkt widzenia). Być może kryzys jest tymczasowy, a ja w tym związku jest o "jedną osobą za dużo". Daję mu sygnały, że jest dla mnie ważny, że myślę o Nim - jak o przyjacielu, ale nie zdobędę się na wyznanie moich prawdziwych uczuć. Wiem, że postępuję dobrze. Chcę, żeby był szczęśliwy, nawet wtedy, gdy Jego szczęście nie będzie moim udziałem. Zastanawiałam się dlaczego nam się to przydarzyło? Dlaczego spotkałam Go za późno. Adelajn napisała"Tylko czemu zazwyczaj leci się do takiego uczucia, jak ćma do ognia"? To nie jest tak, że poszukiwałam ekscytujacych przeżyć, zakazanego owocu, który podobno bardziej smakuje. Jestem zasadniczą osobą, z twardym "kodeksem moralnym" ( kolejne zapożyczenie od Was) i nagle, no właśnie jak ćma...przypomniałam sobie rozmowę z przed kilku lat, kiedy na moje pytanie: dlaczego jesteś z mężem, który Cię notorycznie zdradza, oszukuje i ośmiesza, koleżanka ( świetnie wykształcona, piekna i dojrzała kobieta) odpowiedziała: bo uwielbiam budzić sie obok niego, kocham jego zapach...Nie mogałam zapanować na drwiącym uśmieszkiem i komentarzem w stylu: dorośnij i przestań czytać tanie romanse. Dzisiaj Ją rozumiem, nie wiemy, kiedy prawdziwa miłosć przyjdzie, z której strony, w jakiej postaci. Do mnie przyszła za późno...ale i ja nie potrafię zapomnieć jego zapachu, spojrzenia i dotyku. Nie potrafię zapomnieć milczenia, mówiącego wszystko... Adelajn, zrobisz jak zechcesz, ale Rodzynek ( chyba mogę tak Cię nazwać) ma rację. Rozważ wszystkie za i przeciw, wypowiedzianych słów nie da się wymazać, "wyciąć" z pamięci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Autorko niesamowicie piszesz Ty i 2055. Ja nie potrafię tak pięknie pisać o tym co czuję, raczej jestem osobą konkretną i streszczam w paru zdaniach to co czuję. Chciałabym tak umieć jak Wy otworzyć się, może wtedy łatwiej byłoby mi z nim porozmawiać. A tak, gdy z nim jestem to zamykam się w swojej skorupce. Kiedyś, na początku potrafiłam mu o wszystkim opowiadać. A teraz, gdy moje serce jest bliżej niego, to paradoksalnie odsuwam się i milczę. Mam nadzieję, że z Twoim zdrowiem to tylko przejściowe kłopoty i jeszcze długo tu z nami popiszesz. Masz rację, ten wątek przyciągnął dojrzałe osoby i cieszę się z tego bardzo, bo brakuje mi tego żeby móc z kimś szczerze porozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, wow. Mogłabyś książki pisać o ile już tego nie robisz:) Naprawdę, tak długa i dojrzała wypowiedż w której odniosłaś się do prawie wszystkich wątków w tym temacie zasługuje na szacunek. I to pomimo choroby...przy okazji życzę powrotu do pełni sił i na przyszłość uważaj na siebie. I możesz mnie nazywać rodzynkiem czy jak tam chcesz:) nie ma problemu. Powodzenia w Twojej batalii o miłość, trzeba wierzyć do końca bo nigdy nie wiemy co nam przyniesie kolejny dzień, miesiąc czy rok. Banalne, ale jakże prawdziwe o czym sam się nieraz już przekonałem . Pozdrowionka i zdrówka życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"lepiej cierpieć wiedząc, że ktoś w nas się zakochał, niż cierpieć czując się jak śmieć. " ty adelajn to już kompletna idiotka jesteś czujesz się tak, jak sama sobie pozwalasz się czuć wniosek, jesteś tottalnie niedowartościowana, a to wyznanie miałoby ci trochę zmniejszyć wynikająca z tego frustrację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×