Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy to miłość?

Polecane posty

Gość gość
Tu 20:55 Autorko, miło mi że tak o mnie myślisz. Cieszę się, jeśli chociaż trochę mogłam pomóc. Mam nadzieję, że uda Ci się wszystko poukładać tak, abyś była szcześliwa. Trzymam kciuki. Zakochana w koledze, wiedziałam, że on tak zareaguje.:) To fajny facet! Nie chce niszczyć Ci życia. Wie, że namieszał, popełnił błąd pozwalając sobie/Tobie, Wam na to abyście się tak zbliżyli do siebie. Ale widać wtedy o tym nie myślał:). Też dobrze się czuł i zapomniał o rozsądku;). Zdarza się. U mnie też się zaczęło przez.. Nie pomyśleliśmy. Ale trudno żyć tak, aby unikać wszystkiego tego, co mogłoby być. Tak na wszelki wypadek. Porozmawiajcie otwarcie i wyjaśnijcie sobie wszystko. Poradzicie sobie z tym. Ważne, że oboje chcecie to ułożyć. Daj znać. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj po raz kolejny, wpadliśmy na siebie... chwila szczęścia ...kolejne pytanie Kiedy się spotkamy...Jaka ładna pogoda... muśnięcie dłoni... głupia scena jak z serialu i ...na szczęście spieszyłam się do pracy...w pracy nie mogę się skupić, zawalam robotę, jestem totalnie rozkojarzona, obiecuję sobie, że zrobię ze swoim życiem porządek, ale strach przed podjęciem trudnych i być może nieodwracalnych decyzji mnie paraliżuje. Oczywiście mam na myśli mojego Partnera...Myślę o Tobie, o Was Zakochana w...i czekam na rozwój wydarzeń, naiwnie myśląc, że jeśli Wam się uda wybrnąć z Waszej sytuacji, to i u mnie się ułoży, jednocześnie wiem, że NIGDY z Nim nie będę...jestem śmieszna...pamiętam o Waszym jutrze i ślę dobre myśli:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieki wam dziewczyny! Sama jestem klebkiem nerwow...co bedzie jak sie zachowamy... nie wiem dlaczego ja mam szczescie do takich pozadnych facetow. Moj maz tez taki jest tylko po tylu latach to czasem blednie. Na walentynki dostalam kwiaty moje ulubiobe...tulipany...corki mi daly i powiedzialy ze to od taty bo on cie tak bardzo kocha. Czemu tak ciezko jest to uczucie zachowac przy codziennosci. Gdzies sie zgubilismy ..mam nadzieje ze sie odnajdziemy jeszcze. Boje sie jutra dziewczyny boje sie ze go jeszcze bardziej pokocham ze nie bedziemy poteafili zachowac zdrowego rozsadku ze puszcza hamulce ale mam nadzieje ze jakos jednak zapanujemy nad tym...dzieki ze jestescie!!! Autorko- widzisz ja jestem w tej samej syt co twoj przyjaciel bo tez mam rodzine a nie wyobrazam sobie bolu jakby moj kolega nie przyznal sie do tego uczucia. Gdyby pozwolil mi myslec ze to sobie wymyslilam...nie byloby latwiej cierpialabym o wiele wiecej. Pomysl o tym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znów chciałabym się tak czuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:55 Dziewczyny, to zawsze wygląda tak samo. Zagubiona i nie do końca szczęśliwa (na dany moment) w obecnym związku. I On, starszy, poukładany, rozsądny i taki znający życie. Mąż/partner, którego sama wybrałam, nie pomaga w tym. Mój dołożył swoje. Poniżał mnie i wyzywał od głupiej. A ja zaczęłam się zastanawiać, co dalej z tym..związkiem. Wiem, że "na dobre i na złe", wiem że mnie kocha, a ja jego,ale czasem mnie to przytłacza. A z Nim, wszystko takie proste było, reszta nie miała znaczenia. Ale wiedziałam, że rozkochuje mnie w sobie. Wiedziałam, że nie mogę do tego dopuścić, że nie dam rady sama z tym wszystkim. On zrozumiał, sam też to widział. Też zauważył, że coś się dzieje. Do niczego nie doszło i pozbierałam się. Tak jak powiedziała Zakochana w.. ,poczułam się lepiej wiedząc że On ma podobnie i Jemu też wiele dały moje słowa. To prawie jak rodzaj terapii. Pomaga pozbierać. się i ruszyć dalej z podniesioną głową. Byle oboje chcieli tego samego. Wyznanie uczuć może i robi zamieszanie w głowie, ale jeśli ja coś czuję i wiem, że to nie są urojenia, że On czuje to samo, to żyje się łatwiej. Inaczej niż myśląc, że On/Ona mnie nawet nie zauważa i nic dla Niego/Niej nie znaczę. Może to podbudowanie ego, dowartościowanie samego siebie w chwili, gdy partner/partnerka nie starają się już tak bardzo. To normalne, skutki długotrwałego związku. Przynajmniej ja tak na to patrzę. Ważne żeby wiedzieć, gdzie jest przyczyna tego, że pakujemy się w takie sytuacje, prawie romans. Tak, na tym to polega. Większość kobiet/mężczyzn nie chce romansu, przytrafia się sam. I możecie zaprzeczać i psy na mnie wieszać, ale tak to wygląda. Gdzieś, w odpowiednim momencie pojawia się ten odpowiedni Ktoś i przestajemy myśleć racjonalnie. Ważne, aby "obudzić" się w porę, zanim niechcący zrujnujemy życie sobie i komuś, kto poczuł to, co my. Ale miło jest wiedzieć, że też poczuł! :) Zakochana.., trzymam kciuki za jutro! Autorko, może warto z Nim porozmawiać. Nie uciekaj.. Przemyśl to jeszcze. On pewnie jest zagubiony i niewiele z tego wszystkiego rozumie. Może warto chociaż trochę odsłonić przed nim karty..? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu jeszcze raz 20:55;) Autorko, zerknij na inne tematy.. Ile tu kobiet i facetów czekających na wyznanie miłości.. Tylko po to, aby to usłyszeć.. Ile osób zadręcza się myślą, że to jednostronne.. Miej dla Niego litość..;), a i Ty lepiej się poczujesz.. Ale to tak na marginesie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyciągasz dobrych ludzi bo w Tobie jest dużo dobra ( tak myślę). zwierzał się, zaufał Ci, nikomu nie powiedział tego co Tobie. Żyłaś jego problemami, byłaś z Nim w trudnych momentach - to łączy bardziej niż niejedna namiętność. U mnie było podobnie, Nie ukrywam, że On bardzo mnie pociąga, intryguje, choć jest tak zwyczajny. Pamiętam chwile ( dosłownie) bliskości i ...tak bardzo tęsknię za nimi. I dlatego uciekam przed spotkaniami z Nim, bo boje się,że nie będę umiała po raz kolejny zachować spokoju i zdrowego rozsądku.Doskonale więc rozumiem Twoje obawy przed jutrem...Będzie co mam być...a będzie pięknie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli kochasz i czujesz że on Cię też kocha to dajcie sobie szansę, bo miłość potrafi znieść wiele i wyleczyć najgłębsze rany. Ale nie wyskakuj z słowami zbyt wcześnie, niech on powie to pierwszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do (20.55) czytam Twoją wypowiedź i ryczę, bo masz cholerną rację! W jego małżeństwie nie dzieje się dobrze, choć On stara się, żeby było normalnie ( to jego opinia). Nie chcę wchodzić z buciorami i dosłownie rozpieprzać tego co i tak, wcześniej beze mnie zostało nadwątlone. Moim marzeniem jest dziecko a mój partner nie chce już mieć ich mieć( 2 prawie dorosłych z poprzedniego związku) Pamiętam, jak On ( Przyjaciel) powiedział, że gdybyśmy mieli dziecko( gdybym była z Nim w ciąży) to wszystko rozwiązałoby się samo ( jego małżeństwo, mój związek). Wiem jak to niedojrzale i głupio brzmi. Ja po prostu wiem, jak to się skończy gdy On dowie się co do Niego czuję, wiem, że w końcu byłabym szczęśliwa... ale kosztem jego rodziny. I???to nie jest to czego pragnę, ja tak nie potrafię...to nie jest tak, że kreuję się na ofiarę tej miłości ( mam coraz większe przekonanie,że to miłość), ale co by było, gdybym to ja była na miejscu jego żony???? Jeśli to małżeństwo ma przetrwać, to przetrwa, jeśli nie, to nie chcę być odpowiedzialna za jego rozpad. Wiem, że taki rozterki nie są Wam obce i dziękuję za to, że JESTEŚCIE ze mną !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu 20:55 Autorko, jestes tak mądra i rozsądną kobietą, że nasze rady nie są Ci potrzebne. Masz w sobie tyle siły.. Pewnie chciałaś to z siebie wyrzucić. Życzę Ci z całego serca, abyś była szczęśliwa! :) Jeśli nie jesteś szczęśliwa ze swoim partnerem, to może czas porozmawiać z nim o Waszych pragnieniach. Wiem, nie chcesz rozbijać małzeństwa przyjaciela. Jeśli psuje się między nimi,to powinien to załawić. Naprawiać lub zakończyć. Rozwód to nic strasznego. Czasem to lepsze rozwiązanie niż trwanie razem w związku pełnym pozorów. Tak, jak pisała Zakochana w.. Ale to On powinien się określić i zdecydować. Nie na "być z żoną" albo "być z Tobą", tylko czy chce ratować malżeństwo. Jak teraz czuje się jego żona? Myśli o innej, chce być z inną, chce mieć z nią dziecko. Dlaczego jest z żoną? Z litości, a moze ze strachu. Boi się podjąć decyzję. Chciałby Waszego dziecka, bo TO zalatwiłoby Jego dylemat. Czy to nie jest upokarzające dla żony? Żadna z nas nie chce być zdradzana, nie tylko fizycznie. Zdrada może też być emocjonalna. On się takiej dopuszcza. Dlatego mąż Zakochanej w.. chciałby wiedzieć. Dlatego ja postąpiłam, jak postąpiłam. Jeśli w Waszym przypadku to już poszło tak daleko, to On Cie nie zapomni. Zawsze będziesz kimś, z kim byłby szczęśliwy. Wiem, że teraz jesteś silna, bo Go nie widzisz, bo Go przy Tobie nie ma. Proszę, porozmawiaj z nim. Może napisz do Niego,jeśli przy Nim gubisz wątek i nie potrafisz racjonalnie myśleć. Uporządkujcie swoje sprawy. Ani Ty, Twój partner, On i Jego żona nie jesteście w tym szczęśliwi. Ma dzieci, ale one widzą i czują, że tata myślami bywa gdzie indziej. To trudna sytuacja, ale jestem zwolennikiem rozmów. Nie wiem, jak potoczy się moje życie, czy za rok lub dwa nie pojawi się ten sam problem z tym samym facetem. Wiem, że będę walczyła o moją rodzinę, nawet sama ze sobą (tak jak Ty i Zakochana w..), jeśli będę widziała szansę na uratowanie małżeństwa. Ale nic na siłę i za wszelką cenę. Każdy ma prawo do szczęścia, nie kosztem innych, ale do swojego kawałka nieba na ziemi. Proszę Cię, przemyśl wszystko, może będąc razem z Nim, dacie sobie i dzieciom szczęście, większe niż to teraz, niż te pozory uciążliwe dla wszystkich. Trochę nagmatwałam, nie wiem czy to ma sens. Przykro mi czytać, że bylibyście ze sobą szczęśliwi i nie pozwalacie na to dla dobra innych. A może żona i Twój partner też oczekują czegoś innego. Pomyśl też w ten sposób. Przemyśl to, proszę i może napisz do Niego.. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży u Ciebie i u Zakochanej w.. Jestem z Wami, dziewczyny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem dziewczyny...tu zakochana. Bylismy...na poczatku strasznie bylo niezrecznie. Potem wszystko sobie powiedzielismy. Wzruszylismy sie oboje...on wycieral lzy ja tez. Oboje nas to duzo kosztowalo. Ale jest lepiej... sytuacja sie wyjasnila. Oboje czujemy to samo. On wyznal mi swoje uczucia ale zupelnie niewinnie...nie ma mowy o zadnej zdradzie. Nie wiedzialam ze tacy faceci istnieja!!! Jest cudowny wrazliwy i wyjatkowy. Chce dlatego byc jego przyjacielem. On tez tego chce. Chcemy sprobowac. Chce byc w jego zyciu a on moim chociaz wyznaczylismy jasne granice. Powiedzialam mu ze musze walczyc o moja rodzine i jesli nie sprobuje to bede zalowac. On to rozumie i mnie popiera. Jestem spokojniejsza i wierze ze sie nam uda. Nie wiem tylko co z mezem. Nie wiem bo mimo ze nic zlego nie chce zrobic nie moge mu powiedziec o naszej przyjazni...tylko to mnie jeszcze meczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Acha i na koniec mnie przytulil. Tak bardzo bardzo mocno...i pocalowal w czolo....wiecej nie moze byc ale bylo cudowne to co bylo...i calkowicie niewinne. Zadne z nas nie posuneloby sie dalej...i oboje to wiemy. Pozdrawiam was! Autorko...zastanow sie nad rada goscia 20:55 dobrze ci radzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fascynacja to pewne ale czy miłość?. Najłatwiej o fascynacje czym nowym, innym, ciekawym. Ale czemu dużo ludzi myli miłość z fascynacja. Zawsze zaczyna się od fascynacji ale nie musi skończyć się na miłości. Zapamiętaj sobie to i wbij do głowy a wtedy unikniesz rozczarowania i błędów które mogą wiele zniszczyć. Ja kiedys moglbym powiedziec ze bylem zakochany juz kilkadziesiat razy(nieda sie? Da:P) ale dzis wiem ze to nie milosc a fascynacja i czesto jak szybko przyszła tak szybko odeszla w zapomnienie i pojawila sie nowa. Czasem to trwalo dluzej, czasem krocej ale wiem ze to byla tylko fascynajcai zauroczenia bo pokochac mozna tylko gdy sie kogos pozna z kazdej strony i tej dobrej i tej zlej. I tu jest problem z fascynacja gdy widzimy tylko dobre cechy drugiej osoby gdy zauroczenie jest obustrone jest jeszcze gorzej bo obie strony sie staraja przedstawic z jak najlepszej strony i wtedy latwo o wmowienie sobie milosci. PS Pamietaj ze kobieta pierwsza uwodzi gestem niewerbalnym i jak trafi na podatny grunt to moze zauroczyc mezczyzne (az i tylko).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam Was Dziewczyny ( bardzo polubiłam to nasze trio). Zakochana...wciąż o was myślałam i to co się między Wami dzisiaj wydarzyło jest tym , o czym ja mogę tylko pomarzyć. Nawet nie wiesz jak się cieszę z Wami...trafiłaś na naprawdę wyjątkowego człowieka, nie możesz go stracić (mam takie przekonanie, że oboje tacy jesteście). Przypomniałaś mi chwile, nasze chwile i...bardzo podobne...miałam dzisiaj wyjątkowo ciężki dzień w pracy, jutro będzie jeszcze gorzej, ale to dobrze, nie mam czasu na myślenie o Nim. (20:55) Nie potrafię zebrać myśli, muszę ochłonąć po naszych rozmowach. Masz rację , muszę z Nim porozmawiać, nie wiem czy będę w stanie przyznać się do moich uczuć, ale On musi wiedzieć , ze nie jest mi obojętny...Zakochana utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto zdobyć się na szczerość, choć rozsądek podpowiada zupełnie coś innego. Ja po prostu taka jestem, cholernie zasadnicza, pesymistka( szklanka do połowy pusta), przewiduje tylko czarne scenariusze życia ( niestety życie mnie tego nauczyło), z ciężarem swoich wad i niedoskonałości. Nagle pojawia się ktoś, kto akceptuje mnie w "całości", taką jaka jestem, i trochę się tego przestraszyłam...i pojawia się niedowierzanie, czy to prawda, doszukuje się chwilowego zauroczenia, boję się Jego rozczarowania...totalny bełkot...przepraszam Was, odezwę się jak ochłonę i ogarnę ten bałagan. mam nadzieję, że pozostaniecie jeszcze ze mną w kontakcie...Dobrej Nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez polubilam nasza trojke:) chyba podobnie myslimy... autorko ja mysle ze najlepsza bedzie szczerosc. To pomaga i oczyszcza. Tak jak pomoglo nam...chociaz jest ciezko. Tak trafilam na wspanialego czlowieka i nie chce go stracic. Czuje ze oboje sobie pomagamy. Nie ma mowy o seksie ale nie moge zupelnie z niego zrezygnowac. On chyba ze mnie tez nie. W jakis niewytlumaczalny sposob sie wyczuwamy. Myslimy tak samo. On mi wczoraj powiedzial ze balby sie gdybym z nim byla ze by mnie zawiodl i nie sprostal moim wymaganiom. I tez ze nie chce romansu bo nie moglby byc tym drugim. Mowil to ze lzami w oczach. To wszystko jest bardzo ciezkie ale zdecydowalam ze go nie zostawie. Nie moge poprostu. Wiem ze moge na niego liczyc ze wesprze mnie kiedy bede tego potrzebowac. Nie chce z tego rezygnowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:55 Nieźle sie dobrałyśmy,grupa wsparcia! :-) Zakochana.., cieszę się że porozmawialiście, że miałam rację co do Niego i Waszej sytuacji. Mam nadzieję, że wytrwacie w tym i zawsze będziecie mogli na siebie liczyć. :-) Autorko, mam nadzieję, że wszystko przemyślisz, poukładasz i ..jednak z Nim porozmawiasz. Nie musisz mówić wprost o tym,co czujesz. Może w formie obawy o Niego, Jego rodzinę, ale słowo wyjaśnienia na pewno jest mu potrzebne. Należy mu się to po tym wszystkim, co Was łączy/łączyło. :-) Miłego wieczoru, dziewczyny :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo co Wy. A jeszcze z rok temu jakby ktoś mi powiedział że tak to się skonczy to bym go wyśmiała. Myslałm że jestem jak kamień. Myliłam się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu zakochana... tez myslalam ze jestem jak kamien a jednak. Mysle tylko ze kazdy czlowiek ktorego spotykamy na swojej drodze a ktory staje sie dla nas wazny i bliski ma jakis cel i zadanie w naszym zyciu. Tak o tym mysle...moze teraz jeszcze nie wiemy dokladnie co to ale z czasem staje sie to jasne. Tak mysle o mnie i o moim p...spotkalismy sie...to musi byc w tym jakis glebszy cel. Nie wiem...po wczoraj po tym jak mnie przytulil...zupelnie po przyjacielsku i tak bardzo mocno i powiedzial dobranoc kochanie...jestem spokojniejsza i szczesliwa ze jest ktos komu tak bardzo na mnie zalezy. To nie moze byc zle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przytula Cię, ale wie, że nie będziecie razem. Po co więc to robi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam pytanie do rodzynka :) Pana. jaka jest Twoja historia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy inny rodzynek, Pan, też może się wypowiedzieć w Waszym temacie?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie ze moze zapraszamy panow...przedstawcie jak to jest z waszej strony.. jak wy to widzicie....tu zakochana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo miło ,witamy rodzynkow :) Jestesmy ciekawe jak to wyglada z waszej strony,wasze historie i uczucia. Kazda z nas moze znalezc jakas odp dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No więc zacznijmy od tego, że miło mi Was tutaj powitać i muszę powiedzieć, że rzadko spotyka się na tym forum wątek, w którym można spotkać tak inteligentne i dojrzałe osoby w dodatku poruszające bardzo interesujący temat. Ale ok, dosyć tego słodzenia:) Mój przypadek jest bardzo podobny do Waszego. Przypadkowe spotkanie, nagłe zauroczenie, stopniowa fascynacja i w końcu wspólne dojście do wniosku, że tak naprawdę to chyba siebie szukaliśmy przez całe swoje życie. Wszystko cudownie, gdyby nie to, że oboje mamy rodziny i nie ma szans na zburzenie tego co jest. Banalna historia jakich wiele, ale kto czegoś takiego nie przeżył nigdy nie zrozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystkie nasze historie są banalne, a jednocześnie mają w sobie magię. Nie da się opisać słowami co kryją nasze serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:55 Witam Pana, miło usłyszeć/przeczytać taki komplement. :) Muszę się zgodzić, że takich/podobnych historii jest sporo. Trudno powiedzieć, czy takie zakończenie jest dobre, czy złe. Zależy od miejsca siedzenia. Ale jedno jest pewne, czujemy się szczęśliwsi wiedząc, że to co czujemy nie jest naszym urojeniem i jest odwzajemnione. Bez względu na to, czy to chwilowa fascynacja, zauroczenie, czyste pożądanie czy szczera miłość, w sercu jest cieplej gdy wiemy, że jest obustronna i odwzajemniona. Czasem można przeczytać, jak to kochanki są wyzywane od najgorszych, że wchodzą facetowi do łóżka. A facet biedny. Bzdura, każda taka historia ma gdzieś swój początek, czasem głęboki a czasem zwykła chwila zapomnienia. Ale powód jest w nas samych. Tutaj mamy dowód na to, że zarówno kobiety,jak i mężczyźni (wbrew powszechnemu przekonaniu) jednak myślą ;). Analizujemy sporo i wiemy, co jest właściwe. I masz rację, Rodzynku, zrozumie to wszystko tylko ten, kto tego doświadczył. A każdy kto to przeżył może być szczęśliwy, że było mu dane. :) Dajcie znać, dziewczyny, jak tam sprawy.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm...no może być szczęśliwy albo i nie. Na tym polega paradoks tej sytuacji. Przynajmniej w moim przypadku. Owszem, początkowo jest jakiś rodzaj euforii, że ta druga osoba odwzajemnia to samo co ja, ale póżniej przychodzi refleksja, że przecież i tak nic z tego nie może być...I to boli...bardzo boli. Nawet bardziej niż wtedy, kiedy nie podejrzewałem nawet, że Ona może cokolwiek odwzajemniać. Rodzynek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×