Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy to miłość?

Polecane posty

Gość gość
w sensie, moja rada jest taka. żebyś mu wszystko powiedziała i poprosiła o radę. Będziesz miała męski punkt widzenia i to z pierwszej ręki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Marina, chyba tylko całkowita abstynencja mogłaby pomóc. :) Wiem, jak to jest, człowiek w miarę wszystko sobie poukłada, a wystarczy chwila, spojrzenie w oczy i znów traci oddech i znowu wszystkie dobre postanowienia idą w zapomnienie. Liczy się tylko tu i teraz. On nie jest osobą narzucającą się, ale wtedy, gdy potrzebowałam go najbardziej był przy mnie. Po prostu zrobił to czego skrycie oczekiwałam od niego, a nie miałabym nigdy odwagi poprosić go o to. Czytał w moich myślach chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćMarina
I po co taki komentarz? Usiłuję Was zrozumieć. Dlaczego tak uważasz. My myślimy inaczej. Pytam Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam :) poczytuję Was z chęcią od samego początku,nawet delikatnie gdzieś tam wcześniej chaotycznie nakreśliłam swoją sytuację..baardzo skomplikowaną i jakże podobną. Postanowiłam teraz wtrącic 3gr ;) dlatego że,co do pytania czy uda się ?mogępodpowiedzieć co nieco :) Własnie jestem na tym etapie,wszystkie pierwotne instynkty probuję wyrzucić w kąt.. Próbuję i nie wychodzi :) Nie da się. Naprawdę odradzam,to męczarnia.. Widywać kogos,czuć cos.. to nie jest możliwe. Jeżeli możesz to zerwij kontakt całkowicie. Nie ma,nie było i nie będzie przyjaźni tam gdzie pojawia sie choc pożądanie!o uczuciach nie wspomnę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co złego w tym komentarzu? z mężem łączy Cie intymność i jest dla Ciebie najbliższą osobą. Czyż nie powinnaś z nim dzielić problemów, dylematów, swojego wewnętrznego świata uczuć? :) i vice versa rzecz jasna, no chyba że umawialiście się inaczej Jeżeli o mnie chodzi, to zrywałam kumplowanie się z żonatymi, kiedy zaczynałam poświęcać im zbyt wiele swoich myśli. To niezawodny sposób, żeby odzyskać spokój, polecam wszystkim. A tak w ogóle, mam wrażenie, że jak niektóre kobiety mają dobry związek, to koniecznie muszą sobie znaleźć jeszcze kogoś, żeby nie było zbyt łatwo i monotonnie. Bo jak tak, życie bez problemów? Toż to nie życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćMarina
Ja to wiem. Pytam dlaczego ma się skończyć w łóżku. Jesteś dowodem,że nie musi. Zatem Zakochana w.. i nie tylko może liczyć na taką przyjaźń. To trudne, ale możliwe. Przecież to sama decydujesz sie na to. Wiesz na co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i jest nas już dwie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
22.44 no właśnie wydaje mi się, że niestety takie rozwiązanie jest najkorzystniejsze dla każdej ze stron. Jak to u Was działa? Takie zwykłe przyjacielskie spotkania, umawianie się, czy utrzymywanie kontaktu raz na jakiś czas ze świadomością, że zawsze możecie na siebie liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety, nikt nie chce napisać tego, co Marina chciałaby przeczytać. A tak już sobie wszystko do przodu ułożyła ze swoim platonicznym przyjacielem. Wg mnie umawianie się na takie przyjaźnie to po prostu karmienie ego. Masz męża, z nim się przyjaźnij, o niego dbaj, a nie go emocjonalnie oszukujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćMarina
Skoro to korzystne i rozsądne,to dlaczego działamy inaczej? Bo wcale nie chcemy tracić kontaktu. Bo już jest więź i jest trudno. A przu przykaźni jest jeszcze trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćMarina
Do gosc 22:53. To rozmowa czysto tearetyczna. Nie masz pojecia co i z kim ukladam i po co pytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
Nie chcemy tracić kontaktu, ale nie chcemy też romansu. Taka znajomość to trochę balansowanie na krawędzi... Trzeba bardzo uważać żeby nie zastawić drogi ewakuacyjnej swoim pragnieniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to działa ? hmm no właśnie nie działa. On się zdystansował,kontakt czysto koleżeński . Rozmawiamy na tematy czysto służbowe'tak to nazwę. Czasem zapyta o dość ważne sprawy w moim życiu,spojrzy głęboko w oczy.. i wszystko wraca! Po tym jak i ja się dystansuje a przynajmniej próbuję,i tak w kółko a to boli. Jestem zakochana. Dziś to wiem. Wiem że On na pewno był. A i śmiem twierdzić ze jest nadal,widzę to.. w jego oczach. Z drugiej str ten dystans, zbudował go dla swojej obrony. Ucieczki przed uczuciem ktore juz wykiełkowało i raczej nic nie mozemy z nim zrobić :( Patrząc z boku. Bardzo dobrze że nie doszło do bliskości fizycznej. Ale mentalnie byliśmy cali dla siebie. Tego się nie zapomina. Naprawdę zyczę Tobie i Nam wszystkim wytrwałosci i tego aby rozum był przed sercem w tym zawirowaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajn
23.02 Mogłabym pod kilkoma zdaniami się podpisać. Jednak najlepszym ratunkiem jest chyba ucieczka. Mimo wszystko to bezpieczne rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katherinaautorka
do 23:02- Twoje doświadczenia są kolejnym dowodem na istnienie racjonalnej miłości/przyjaźni. do gościa z 22:44 - dlaczego muszę rezygnować z kogoś, kto daje mi radość z duchowego, mentalnego obcowania z nim? Pomijam pragnienia fizyczne. Rozmowa, obecność ( mailowa, telefoniczna), dają wręcz dziecięcą radość życia. Mam świadomość, że w pewnym momencie możemy chcieć więcej ( a Chcemy), ale od czego nasza dojrzałość i umiejętność panowania nad popędami. W końcu jesteśmy Homo sapiens a nie Homo neandertalensis;) Jeśli rozwagę przedłożymy nad romansem ( powtórzę: MY) możemy być razem choć realnie osobno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Adelajn. Oczywiście! To jedyny sposób. Ale niespełniona miłosc? Będzie zatruwać nam życie. Coś trzeba wybrać. Ja, w mojej syt przyznam się że czekam.. ( wiem jestem naiwna) czekam na jego ruch. Wiem też że to nie jest zwykłe zauroczenie. Wiem że to miłość od ... Dlatego jeszczę chwilkę zaczekam,mam przeczucie że nasza historia bedzię miała ciąg dalszy. To wisi w powietrzu.. Chodzi mi o to,że w grę wchodzi tylko jego rozwód. Ja inaczej się na nic nie zdecyduję. To juz postanowione. Mam duzo do stracenia. A czy będzie happy end? Czas pokaże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu zakochana w... ucieczka...nie to nie dla mnie. Nie uciekam nigdy nie uciekalam. Zmierzam sie z problemami a nie ich unikam. Cos jest nie tak w moim malzenstwie skoro zdarzylo sie to co sie zdarzylo. To jest fakt. Z p zaprzyjaznilismy sie i poczulam cos wiecej. Nie powinnam ale tak sie stalo. Chce sobie z tym poradzic. Ale nie uciekajac. Bo jesli tak zrobie syt sie powtorzy za jakis czas. My razem pracujemy widujemy sie codziennie jakos to musimy poukladac. Jesli moje malzenstwo tego nie przetrwa to poprostu mialo tak byc. Zawsze w zyciu kierowalam sie tym co mowil mi instynkt. Teraz czuje ze nie moge zostawic czlowieka bo mnie potrzebuje. U nas syt jest o tyle pogmatwana ze oboje mieszkamy w obcym kraju. Ja mam chociaz rodzine meza tutaj a on nikogo. To zblirza...ale tez taka przyjazn dla mnie daje poczucie bezpieczenstwa...ze w razie czego ob jest blisko...nie wiem jak to opisac. Poprostu nie wybieram najprostrzych rozwiazan. Nigdy nie wybieralam. Szlam pod prad i zawsze wychodzilam po tym na lepsze. Nie wiem na razie jest jak jest...zobaczymy dalej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćMarina
Witajcie :-), wiecie, ja mam cały czas mieszane uczucia. Z jednej strony wiem, że można się kolegować z facetem. Mam kolegę, z którym się dobrze rozumiem. Tyle ze nie podobamy sie sobie. Spotykamy się sporadycznie. Jeśli by mi się podobał, pewnie byłoby dziwnie. Ale gdy spotkania nie sa częste i tylko czasem napiszemy maila i smsa, to ok. Trzecia możliwość: spotykamy się częściej, ale tylko ja jestem zauroczona. Sytuacja wydaje się być ok. Wiem, ze to ja tylko tak mam. Kolejna możliwość: oboje coś czujemy, ale spotykamy się bardzo rzadko i rzadko rozmawiamy. To trudne, bo oboje chcemy tego kontaktu i musimy dbać o to, zeby nie przesadzić. Ostatnia i najbardziej groźna możliwość: oboje coś czujemy, spotykamy się często z powodów np służbowych i nie da się tego uniknąć. Bo jak tu zapomnieć, gdy obiekt westchnień jest wciąż tak blisko. Wystarczy mała iskra i katastrofa gotowa. Zatem ta "przyjaźń" damsko-męska może mieć różny charakter. Niestety omawiane przez nas przypadki dotyczą częstych kontaktów i uczucia (jakiegoś) po obydwu stronach. Zawsze uważałam, ze to głupie uogólnienia i statystyki z ta przyjaźnia. Teraz, z czasem już sama nie wiem. Moze nawet jesli ludzie nie są sobą zainteresowani fizycznie od początku, to z czasem powstaje między nimi więź i zaczynają dostrzegać atrakcyjność przyjaciela.. Nie miałam okazji się przekonać i ...chyba wcale nie chcę tego sprawdzać. Dlaczego? Bo gdzieś tam w środku wiem, jak On na mnie działa. Nie myślę o łóżku, myślę o całej reszcie. Wiem, że tak lepiej. Ale brakuje mi rozmów.. I może to jest właśnie dowód na to, że tych rozmów już nie powinno być. Ktoś powie, że kobiety wyszukują sobie problemy i rozrywkę.. A ja zapytam gdzie są w tym czasie żony Tych panów i mężowie tych pań? Czy ktoś kogoś zmusza do czegoś. Kazdy wie, jakie ma życie, czy jest szczęśliwy i czego poszukuje. Zadna kobieta, ani żaden facet nie jest zmuszany do rozmów z inna/innym. Robi to dobrowolnie i uwazam, ze dobrze wie z jakiego powodu. Chociaz moze sa tez mężatki zaliczające cudzych mężów dla rozrywki i odwrotnie. Tak, dla Panów to nie jest atrakcyjny temat. Chyba ze których ma podobną sytuacje i zastanawia się co Ona myśli. Ale my i tak myślimy więcej i nie mają szans nas przebić. ;-) ani zrozumieć... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość się czuję, jakby to była miłość to byś wiedziała. Może jesteś na etapie zakochanie - miłość, wtedy są wątpliwości, uczucie dojrzewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się miewasz, Autorko? Zdrowie dopisuje? No i co z tym uczuciem, rozwija się, blednie? Pozdrawia "wciągnięta" w historię użytkowniczka, zresztą również rozdarta uczuciowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościóva
Hej, historia banalna. Drogi się nasze schodziły i rozchodziły od lat. Znamy się bardzo długo. Kiedy nasze drogi znów się zeszły, on był na rozstaju dróg (kończył swój związek), ja miałam się świetnie. Po kilku latach, ja się rozstałam,on wciąż w nowym związku. Problem polega na tym, że dy ja się rozstałam mnie wspierał, trochę za bardzo. Ale ja to zobaczyłam dopiero wówczas, gdy otrząsnęłam się ze swojej straty (rozstania), a jego... już obok mnie, znowu nie było. Aktualnie udajemy, że się nie znamy, chociaż nic między nami nie zaistniało. Nie bardzo to rozumiem... Ale mam żal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najlepiej to sie ubierac i zachowywac jak ta panienka z fimika a facet nigdy nie zdradzi i kazdy sie zakocha bez pamieci 333 www.youtube.com/watch?v=v3ruLZoFe44

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeszcze jedna próba reaktywacji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie. Ktoś próbuje reaktywować wątek "Czy to miłość?" a ja próbuję reanimować swoje życie.Pytanie: co u autorki?Już odpowiadam: Moje obecne, samotne życie, to ostatni moment na konieczne zmiany, dojrzałe decyzje i ostateczne opowiedzenie się za prawdziwą miłością lub poczuciem bezpieczeństwa i stabilizacji. Postawiłam na szczerość w stosunku do mojego partnera i powiedziałam prawdę o moich uczuciach do M ( to On). Uznałam, że niezależnie od skutków mojej szczerości, powinien poznać wszystkie przyczyny naszego rozstania. Partner domyślał się, że kogoś poznałam ( widział moje zamyślenie, roztargnienie, nieobecność i podziękował za uczciwość ( cały On:) Daliśmy sobie czas na .....? Troszeczkę ochłonęłam. Spotkałam się z M. Było jak zwykle cudownie.To dla nieprawdopodobne jak bycie z człowiekiem, którego się kocha leczy, uśmierza ból, odpręża, stymuluje do pracy, życia, a było tak zwyczajnie, jak zwykle. Postanowiłam ostatecznie, że nie powiem mu prawdy o moich uczuciach. Strach przed konsekwencjami moich decyzji mnie przerasta. Mam świadomość, poczucia krzywdy jaką mogę wyrządzić jego Rodzinie jednym moim słowem. To gigantyczne obciążenie na całe życie. On może stracić rodzinę, może się mną rozczarować, żałować. Jednocześnie wciąż targa mną pragnienie bycia z Nim. Widzę, jak na mnie patrzy, jak zabiega o uwagę, troszczy się o samopoczucie. Może to tylko pożądanie a nie miłość. Tak tłumaczę sobie ten stan między nami i dzięki temu łatwiej jest mi wytrwać w swoim postanowieniu. To kiedyś minie. Czasami czuję się jakbym żyła w świecie równoległym. Codzienność, praca, moje zdrowie i nagle spotkanie z M i wszystko jest nieważne, jestem zdrowa, szczęśliwa, pełna chęci do życia -a wystarczyła chwila. Kiedyś przestanę kochać, mam taką nadzieję.Mój Parter chce być ze mną mimo wszystko. Czeka cierpliwie. To chyba też miłość, tylko ja nie wiem co dalej z nami. Po prostu nie wiem... pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Super że się odezwałaś, Autorko. Twoje posty są takie interesujące, a dylematy tak do bólu, po ludzku życiowe. Nie chciałabym znaleźć się w takiej sytuacji, jak Ty, naprawdę masz ciężki orzech do zgryzienia. Zobacz jednak, jak trudno przecenić cud miłości. Nie da się być szczęśliwym bez niej, nie oszukujmy się. Da się co najwyżej biologicznie trwać i tłumaczyć sobie rozumowo, że to nam wystarcza... Mam nadzieję, że jeszcze się odezwiesz. Ja będę czekać :) Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj "wciągnięta w historię...". Myślałam,że moja historia została zamknięta, ale jesteś Ty, cierpliwie śledząca watek, co jest niewątpliwie miłe, jednocześnie smutne, bo napisałaś, że także jesteś rozdarta uczuciowo. Dzisiaj miałam kolejny tzw. "bad day". Chyba już taka uroda samotnych weekendów, ale przecież sama tego chciałam. Żeby sobie dołożyć, pozwoliłam sobie na lekturę zbieżnych wątków na kafe. Dlaczego ta cholerna miłość zbiera takie żniwo w postaci ludzi nieszczęśliwych, samotnych, rozczarowanych. Moje poprzednie związki były schematyczne, jałowe, bez emocji ale nie zaburzały logicznego myślenia, rytmu pracy, codzienności, snu. Teraz, gdy wiem, czym jest naprawdę miłość, jestem beznadziejnie nieszczęśliwa i wiem, że jej ofiarą najprawdopodobniej będę ja. Napisałaś, że "Nie da się być szczęśliwym bez miłości" - owszem, gdy miłość przychodzi do nas w odpowiednim czasie, miejscu, wieku i nie wymaga od nas wyboru JA lub JEGO RODZINA itp. Chciałabym tak bardzo rozumowo podchodzić do mojej nowej sytuacji, ale jak tylko włącza się moja logika, to zaczyna boleć serce. Dosłownie. Wiesz, jak piszę, to jest mi łatwiej, bezgłośnie wypowiadam to co czuję, inaczej przecież nie mogę. Jeśli i Tobie jest potrzebna taka "terapia" opisz swoją historię. Dziękuję za Twoją obecność:) pozdrawiam ciepło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam chyba sił na opisanie swojej historii, tym bardziej że też mam zły czas, a łzy same mi napływają. Tłumaczę sobie jak mogę, próbuję się skupiać na jego wadach, jednak od wielu miesięcy wciąż czuję się tak samo about him, czyli nie może mi zobojętnieć. On uważa, że to również brak mojej determinacji, żeby być z nim, może ma trochę racji. Zresztą już się mleko rozlało, nie wiem, czy jeszcze będzie dobrze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej tu Marina ( 20:55) ;-) Czekelam na Was. Zastanawialam sie, jak sie czujesz... Ciesze sie,ze jestes. I Ty tez,"wciagnieta w ..". Trudne jest podjecie decyzji, ktora ma tak duzy wplyw na zycie innych. Sledze ten watek i inne. Dostrzegam, jak latwo czasem o uczucie. Dwie osoby we wlasciwym miejscu i czasie.. A czasem o uczucie tak trudno, tam gdzie go chcemy. Pojawia sis nieproszone i zakloca spokojne do tej pory zycie. Dlaczego nie pojawia sis wczesniej, gdy go szukamy? Moze wlasnie dlatego, ze szukamy. Mam nadzieje, ze wszystko sie ulozy pozytywnie. Moze to pozadanie? Ale nawet jesli, to moze nie minac poki nie zostanie zaspokojone.. A potem... Potem znow to samo. Moze takie myslenie ulatwi pogodzenie sie z tym, co jest.. Trzymam kciuki za Was, dziewczyny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie będę Cię pocieszać, że będzie dobrze. Po prostu będzie "jakoś". Bardzo podobnie jest ze mną. Próbuję sobie Go "obrzydzić", rozpamiętuję jego wpadki, nieprzemyślane słowa, zachowania, które w pewnym wieku są niedopuszczalne - i nic. Wciąż to samo. W mojej głowie wyświetla się tylko Jego film. Przeczytałam dzisiaj post Jana Kancelisty pt. "Tęsknię za moją kochanką", który mógłby wzbudzić niechęć, pogardę - facet zdradza swoją żonę i jeszcze się tym chwali. Ja jednak zazdroszczę mu tego szczęścia, spotkał kogoś, na kim naprawdę mu zależy. Mam wrażenie,że te wykradzione rodzinie chwile z jego kochanką to po prostu miłość. Ja niestety jestem zablokowana gorsetem moralnym, który mnie uwiera, a jednak wciąż w nim tkwię. Mam ochotę napisać do niego, że tęsknię i pragnę równie mocno jak On, że chcę z NIM być tu i teraz i ...żałować tego co się wydarzyło a nie tego, co nie miało miejsca. Chciałabym chcieć więcej, ale to nie zachłanność tylko podstawowa potrzeba miłości, takiej zwyczajnej, prawdziwej, bez ograniczeń. Trzymaj się dzielnie i pamiętaj, nie jesteś sama... Hej Marina, myślałam,że nie odwiedzasz już naszego tematu, cieszę się, że jesteś. Boję się , że nie podołam moim postanowieniom. Po prostu bardzo tęsknię. Na ostatnim spotkaniu uczyłam się na pamięć jego twarzy, oczu, syciłam się jego głosem udając jak zwykle, zwyczajne zainteresowanie rozmową. Na dłuższą metę to chyba niemożliwe... dobrej nocy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×