Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy to miłość?

Polecane posty

Gość gość

Nie sądziłam, że odważę się powiedzieć o mojej dziwnej chyba "miłości". Chciałabym uwolnić się od uczuć, które z góry są skazane na niepowodzenie. Historia banalna - znałam go wiele lat, zwyczajny facet, znajomy. Zbieg okoliczności, wspólne sprawy zawodowe, propozycja wypicia wspólnej kawy, fajna, ciepła rozmowa o wszystkim - pasjach, rodzinie, smutkach, problemach, przeszłości,...czas uciekał, a ja chciałam go zatrzymać, poczułam coś, czego nie czułam od bardzo dawna...kolejne spotkania, tylko rozmowy, aż rozmowy...zapytacie w czym problem? Rodzina, dzieci i to wszystko...nie mam zamiaru niczego rozbijać, do niczego nie doszło. On nie wie, co do niego tak naprawdę czuję i tak zostanie. Myślałam sobie, że rozłąka pozwoli zapomnieć o Nim, codzienność, moja rodzina, praca, problemy...mijają kolejne miesiące, tygodnie i wciąż boli. Jestem konsekwentna w udawaniu obojętności, zdawkowe, co u Ciebie słychać, jak dzieci, żona i odwrotnie. Wiem, że zainteresował mną znacznie wcześniej, dostrzegł we mnie "bratnią duszę" i miał rację, mówiąc, że spotkaliśmy się trochę za późno ( wiem, że brzmi jak kolejny slogan). Oczekiwał ode mnie większego zaangażowania w naszej dziwnej przyjaźni, chyba mnie przecenił, rozczarowałam go moją oschłością, a ja zwyczajnie ukrywam w sobie emocje i uczucia, które codzienność stłumiła i których tak naprawdę nigdy nie poznałam. Był ze mną w trudnych chwilach, chorobie, śmierci bliskiej mi osoby - ciepłym słowem, bliskością przez telefon, troszczył się o moje zdrowie, samopoczucie...wbrew sobie odmawiałam spotkań, rozmów, które pozwoliłyby ukoić smutek. Teraz zwyczajnie tęsknię za nim, za telefonami o dziwnych porach, proszącymi o spotkanie smsami, chmurnym spojrzeniem...Jest po prostu dobrym człowiekiem, trochę pogubionym, ciepłym i gniewnym, z pasjami, z cudownym ADHD... Nie oczekuję gotowej recepty pt. "Jak zapomnieć..." lub uwag w stylu: kolejna, która chce rozbić rodziny. To nigdy się nie stanie! Przez kilka miesięcy próbowałam zdefiniować, to co się miedzy nami pojawiło: zauroczenie? zadurzenie? nuda i rutyna we własnym życiu spowodowała, że straciłam głowę dla kogoś zwyczajnego? Ta Jego zwyczajność jest właśnie nadzwyczajna. Obiecywaliśmy sobie, że będziemy w pewnym sensie razem, jak bliscy przyjaciele. Ja nie potrafię być przyjaciółką. Wybrałam rozstanie i obojętność, która mnie dobija. Wiem, że musi tak pozostać, dla naszego dobra i spokoju naszych rodzin. Wyrzucam z siebie te chaotyczne myśli i mam nadzieję, że będzie mi lżej. Jedno wiem na pewno, NIGDY NIE MÓW NIGDY. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu, po przeczytaniu takiej historii, śmiałabym się z takich banałów. Myślałam, że jestem osobą twardo stąpającą po ziemi, żyjącą realiami a nie mrzonkami i tęsknotami. Mam nadzieję, że kiedyś zapomnę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w czasie śmierci bliskiej osoby ( współczuję) wspierał Cię on a mąż to co... smutny post...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zapomnisz. I nigdy nie mów nigdy. Jeśli powiesz mu co czujesz to możesz zakłócić jego równowagę, albo mu pomóc. Nie romansem, tylko uświadomić mu, że też jest ważny. Żeby nie czuł się jak śmieć. Wykorzystany i porzucony. Nic miedzy Wami nie będzie, bo nie chcecie, ale niech wie, że dlaczego tego nie chcesz. Bo jest zbyt ważny. Nie okłamuj go, nie udawaj. To może go ranić, jeśli byliście przyjaciółmi a teraz.. Teraz za późno na odcinanie się i obojętność. Teraz czas na poważną rozmowę o tym, czego się boisz i czego chcesz uniknąć. Oboje stawicie temu czoła. Wierzę, że można. Jesli oboje chcecie tego samego. Brakuje go, to przywiązanie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zapomnisz. I nigdy nie mów nigdy. Jeśli powiesz mu co czujesz to możesz zakłócić jego równowagę, albo mu pomóc. Nie romansem, tylko uświadomić mu, że też jest ważny. Żeby nie czuł się jak śmieć. Wykorzystany i porzucony. Nic miedzy Wami nie będzie, bo nie chcecie, ale niech wie, że dlaczego tego nie chcesz. Bo jest zbyt ważny. Nie okłamuj go, nie udawaj. To może go ranić, jeśli byliście przyjaciółmi a teraz.. Teraz za późno na odcinanie się i obojętność. Teraz czas na poważną rozmowę o tym, czego się boisz i czego chcesz uniknąć. Oboje stawicie temu czoła. Wierzę, że można. Jesli oboje chcecie tego samego. Brakuje go, to przywiązanie! usmiech.gif x x ktokolwiek topisał, proszę toodwołać,bo i ja zaczynam odczuwać wyrzuty sumienia. Kurde a tak dobrze mi szło olewanie kogoś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość rozmowa zburzy jego spokój, wiem to na pewno. Muszę to przetrwać, tylko pytanie, jak długo . Coraz więcej uczuć się we mnie kumuluje i nie jestem w stanie rozmawiać z Nim rzeczowo. Kiedyś, gdy byliśmy "razem" potrafiłam dostrzegać jego wady, przywary, ułomności a teraz tęsknię za nimi. Boję się, że bez słów mógłby dostrzec co tak naprawdę do niego czuję. I co wtedy? Jest bardzo impulsywny, kieruje się zasadą Tu i Teraz. Nie chcę aby popełnił błąd, którego żałowałby, prędzej czy później. Jest zbyt ważny dla mnie, aby wprowadzać zamęt. Tak jest lepiej dla wszystkich. Nie chcę być widziana jako ofiara spóźnionej miłości, wolę być nazwana rozczarowaniem i nie demolować naszego życia. Stałam się śmiesznie ckliwa, płaczliwa, może próbuję myśleniem o Nim zagłuszyć ból po stracie bliskiej osoby, może...Podobno "Nie żył ten, kto nie kochał i nie znał miłości..." - jeszcze kilkanaście miesięcy temu nie żyłam...chyba mogę mu podziękować za życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu gość 20:55 Nie odwołam, bo tak właśnie myślę. Nie wiem, co myśli on. Wiem, jak trudno jest zrozumieć zachowania osób ważnych dla nas. Wiem, że faceci też czują i myślą. Inaczej niż my. To co dla Ciebie oczywiste, on odbiera inaczej. Wiem, ile zamieszania wprowadza w życie wyznanie, że jesteśmy dla kogos ważni. Wiem też ile kosztuje myśl, że ktoś nas wykorzystał i okrutnie zabawił uczuciami. Dlatego myślę, że warto z nim porozmawiać. Powiedzieć mu to, żeby wiedział, że jest dla Ciebie KIMŚ a nie CZYMŚ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boze jak cie rozumiem...mam to samo z kolega z pracy...zalozylam tu nawet taki temat o zakochaniu w koledze. Tez mnie to dobija tez nie chce rozbijac rodziny ale o tamtym nie moge zapomniec. Tylko u mnie sprawa jest taka ze jego zostawila zona...wiec gra w otwarte karty. Ja nie potrafie... boje sie...to wszystko mnie przerasta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu 20:55 A i jeszcze coś! On i tak o Tobie myśli. Swoje już zrobiliście, powiedział Ci o tym. Chciałabyś myśleć, że ktoś o Tobie po prostu zapomniał? Nie wiem, ale postaw sie na jego miejscu. Można się zadręczać z powodu niewiedzy. Wolę się zadręczać tym, że komuś na mnie za bardzo zależy, tak jak mi na nim, niż tym, że stałam się obojętna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do(20:55)Nigdy nie dałam Mu odczuć, że go wykorzystałam, że bawiłam się Jego uczuciami. Jeśli zdradzę się z moimi prawdziwymi uczuciami, wiem co będzie dalej, powrót do tęsknych telefonów, wykradanych rodzinie chwil, "małych"kłamstw. Nikt nie uwierzy w naszą zwyczajną przyjaźń, bo to nie jest niestety tylko przyjaźń. On ma więcej do stracenia, ma dzieci. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby jego dzieci ucierpiały z powodu naszej relacji. Jest bardzo dobrym ojcem i wbrew pozorom dobrym i troskliwym mężem. Wiem, że masz rację (20:55), ja tez wolałabym poznać prawdę o tym co się wydarzyło między nami. I ją poznałam, jednak pozostanę przy swoim milczeniu, choć nie wiem co będzie jutro. Chciałbym wyrzucić z siebie całą prawdę o nas i niech się dzieje co chce. Ale to byłby egoizm i zwyczajna bezduszność wobec jego rodziny. Dziękuję za dobre słowa. Spodziewałam się innych opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To po prostu życie, tak bardzo podobne do mojej przyjaźni z W****** Też cieszę się, że nie poznał moich prawdziwych uczuć. i niech tak pozostanie. Tęsknię za nim każdego dnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do autorki..nawet nie wiesz jak bardzo Twój post mi pomógł...jestem w bardzo podobnej sytuacji....ja twardo stąpająca po ziemi...nigdy nie pomyślałabym, że życie da mi taką rzeczywistość...już nic nie będzie takie samo... w pełni rozumiem co dzieje się w Twojej głowie...myślach...które są bezustannie...wokół jego osoby..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki. Wiesz, nie jestem stałym bywalcem forów internetowych, lecz od jakiegoś czasu czytam podobne wypowiedzi ludzi którzy coś takiego przeżyli. I Nie natrafiłem na tak zwięzłe i jednocześnie treściwe wyznanie czy przyznanie się do uczuć. Uważam że to jest po prostu piękne. Napisze w imieniu Jego.. Jestem w podobnej sytuacji, tyle że z męskiego punktu widzenia. Jedyna rzeczą, która nie pozwala mi całkowicie się odciąć i wymazać z pamięci jest stan przedziwnego, nieznanego mi dotąd szczęścia i poczucia sensu, które przy niej czułem. Nie miłość, tylko mój egoistyczny stan duszy. Bez względu na konsekwencje, zdecydowanie wolałbym wiedzieć ,czy ten sens był tylko moim sensem czy tez jej. Jeśli (a zakładam), że mówimy o dojrzałym mężczyźnie to poradzi sobie z tą wiedzą, a myślę że będzie szczęśliwszy. O ile to jest dla Ciebie istotne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu gość z 20:55 Napisał tu mężczyzna. Napisał to, co ja Ci napisałam. Żebyś mu powiedziała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze jedno: ja powiedziałam i wiem, że dla Niego to dużo znaczy. Wiemy, że nic nie może być między nami, nie możemy do tego dopuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, zbyt dobrze rozumiem Twoje wątpliwości. Wiedza o naszych wzajemnych uczuciach może nas popchnąć do podjęcia nieodwracalnych decyzji - moja historia bez happy endu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smutne:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
upływający czas wyciszy emocje, zapomnisz. nie ma prawdziwej miłości. to chwilowa chemia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej daj sobie spokój, jakoś to przecierpisz, nie zapomnisz, ale to stłumisz w sobie. Nie warto niszczyć jego rodziny dla być może chwilowej znajomości. Teraz go idealizujesz, ale nie wiesz jakby było gdybyście byli parą. Poza tym będą cię dręczyły wyrzuty sumienia, że rozbiłaś rodzinę. Nie można być egoistą, twoje wyznanie niczego nie zmieni, wręcz przeciwnie pogorszy waszą sytuację. Zrobisz jak zechcesz, powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że tak będzie najlepiej, milczenie jest najlepszym wyjściem. Dla nas. Dla Niego. Ale to tak bardzo boli gdy go nie słyszę, lub nie widzę. nigdy nie czułam takiego bólu, prawie fizycznego z powodu rozstania. Nie prowokuję spotkań, zmieniam temat, gdy słyszę propozycję spotkania a jednocześnie cieszę się jak dziecko gdy się widzimy lub słyszymy przypadkiem. Nie idealizuję Go, znam jego wady, całe mnóstwo wad. Mamy inne zainteresowania, inaczej widzimy pewne sytuacje, jesteśmy dojrzałymi, ukształtowanymi ludźmi a jednocześnie rozumiemy się bez słów. Akceptujemy swoją odmienność, nie chcemy zmieniać siebie nawzajem. Udawanie obojętności, kreowanie zwykłej relacji, ze świadomością prawdziwych uczuć jest jest na dłuższą metę niemożliwe. Upływający czas potęguje uczucia zamiast je stłumić. To chore.Żałuję, że mnie ( nas)to spotkało! Moje poprzednie życie było łatwiejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a podobno miłość jest piękna...podobno, współczuję, każdy wybór będzie w jakiś sposób złym wyborem, zwłaszcza dla Ciebie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko...to ja zakochana w koledze z pracy. Rozumiem cie i wspolczuje. Ja zdecydowalam sie jednak na wyznanie prawdy. Mysle ze tak bedzie mu latwiej. Wie ze sobie nie radze z tym co sie dzieje...ale tez ze jest dla mnie wazny. On zachowal sie super. Powiedzial ze ceni nasza przyjazn i nie chce jej ryzykowac. Lepiej mi jaj to uslyszalam...wiem ze mysli tak samo. Moze jakos to przetrwamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazdroszczę Ci odwagi i trzyma kciuki za Was - cokolwiek się stanie. Ja nie zdobędę się no taki krok, wiem to na pewno. On ma więcej do stracenia, nie chcę go stawiać pod ścianą. Nasze życie nas nie oszczędzało ostatnio, więc potrzebujemy trochę spokoju. Ja liczę, że to minie, może w końcu powiem Tak mojemu partnerowi. Przestanę się miotać. Mój Boże, mam dylematy, których w tym wieku mieć nie powinnam, ale po raz pierwszy w życiu wiem co czuję. Nie chcę oszukiwać siebie, mojego Partnera i Jego. Napisz proszę, jak poradziliście sobie z codziennością po wyjawieniu prawdy. Świadomość istnienia podobnych dylematów u dojrzały ludzi sprawia, że nie czuje się jak głupia małolata. Wiem już, czego oczekuję od tej drugiej osoby. Mój obecny związek nie jest łatwy, bagaż doświadczeń Partnera bywa ciężarem, jego nieobecność duchowa i fizyczna w trudnych momentach mojego życia przekonała mnie, że chcę czegoś więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak sobie poradzimy. Czas pokaze. Jutro go zobacze w pracy i kompletnie nie wiem jak sie zachowac. Mowil mu ze sie stresuje...on poprosil zebym sie do niego usmiechnela...i tyle. Nie wiem co bedzie. Ja mam dwojke malych dzieci poukladane zycie. Za maz wyszlam z wielkiej milosci. To mnie trzyma inaczej bym sie poddala. Skoro ty nie masz jeszcze dzieci masz wszystko przed soba. Wiesz moze on tez nie jest szczesliwy w malzenstwie. Moja mama tak zyla i ja bylam dzieckiem ktore patrzylo na jej samotnosc i depresje. Chcialabym zeby wtedy odeszla a ona zostala dla nas. Mysle ze eyrzadzila nam tym wieksza krzywde ze nie walczyla o swoje szczescie...jesli was polaczyla taka milosc pomysl o tym...czasem lepiej sie rozstac niz zyc obok siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu 20:55 Autorko, Twoja sytuacja jest trudna. Jeśli jest tak, jak piszesz, że wiesz że jesteś dla Niego kimś więcej, ale jest szczęśliwym ojcem i mężem, to..nic mu nie mów. Przecierpisz swoje w ciszy.., a on będzie żył jak dawniej. Jeśli jednak nie jest szczęśliwy? Jeśli to tylko wegetacja i pozory, a i tak myśli o Tobie? Nie wiem.. Na pewno przemyśl sprawę Twojego związku. Czy nie szukasz przypadkiem tego, czego brakuje Twojemu partnerowi. Jeśli tak jest, to ..uważaj. Z tego wynika, że nie jesteś pewna czy chcesz to kontynuować. W tej sytuacji jesteś zagrożeniem dla Twojego przyjaciela.. Powiesz mu co czujesz i rozstaniesz się z partnerem.. To tak, jakbyś oczekiwała, że zrobi to samo. A wcale tego nie chcesz. On będzie miał podjąć decyzję, a to zbyt dużo. Jeśli miałabyś mu powiedzieć, co czujesz, to tylko w sposób przemyślany, żeby nie namieszać mu w głowie. Odcinanie się to chwilowa metoda, to co czujesz nie zniknie. Moja sprawa była wyciszona przez rok, a potem powróciło ze zdwojoną siłą. Uczucia są niezwykle silne. Nie można ich zlikwidować, można wyciszyć i stłumić, ale nadal będą. Jeśli coś do siebie czujecie, to prędzej czy później dojdzie do "konfrontacji", rozmowy na ten temat. Trudna sytuacja. Jeśli dąży do spotkań i rozmów to znaczy, że też Cie potrzebuje. Może nie zostawiaj Go tak bez wyjaśnień. Ma prawo rozumieć, dlaczego tak postępujesz. Jest dorosły, nie podejmuj decyzji za niego. Jeśli czujesz, że nie podołasz temu, takiej przyjaźni, to ogranicz kontakty, ale nie całkowicie. Nie do końca rozumiem, czy On chciałby być z Tobą, czy "tylko" coś czuje i wybrał jednak rodzinę (z rozsądku). Autorka podobnego tematu;) jest w nieco innej sytuacji. Jeśli wybrał rodzinę, to..milcz jak grob. Nie minie, nie osłabnie, ale nie każdy ma tyle szczęścia żeby spotkać swoją "bratnią duszę". Tobie się udało! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu zakochana w koledze...tak mam inna sytuacje ale probowalam autorce przedstawic to wszystko ze strony dziecka patrzacego na cierpienie matki. Na awantury ucieczki wrzaski... dzieci to widza i czuja. Czuja ze rodzice cierpia. Ja czulam. Przez to wszystko w doroslym zyciu mam fatalne stosunki z ojcem. Bo stoje za mama... tak nie powinno byc. Ona powinna mnie wspierac nie odwrotnie. U nas role sa odwrocone. Kosztowalo mnie to rok psychoterapii. Zdalam sobie sprawe co jest moim problemem...teraz juz jest ok ale uwazam ze ciagniecie zwiazku tylko dla dobra dzieci nie jest paradoksalnie dla ich dobra. Moja sytuacja obecna jest o tyle inna ze ja mam dobrego troskliwego meza wspanialego tate dla moich corek. A zakochalam die w kims innym...to jest dla mnie dramat...z ktorym musze sobie poradzic. Za wasze wsparcie dziekuje. Fajne kobietki z was...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję Wam Dziewczyny:(20.55), zakochanej w Koledze i Tobie z . Nawet nie wiecie, jak bardzo pomogło mi opowiedzenie mojej historii. Wasze rady, poparte doświadczeniami utwierdziły mnie w przekonaniu, że postępuję właściwie. To uczucie kiedyś minie, a ja chyba muszę poukładać sprawy z moim Partnerem. To priorytet. Nie chcę kontynuować tego wątku, wszystko zostało powiedziane, a myślenie, pisanie, mówienie o Nim nie ułatwia zapominania. Jednak za każdą nową opinię dziękuję. Paradoksalnie jestem silniejsza po wyrzuceniu z siebie moich prawdziwych uczuć. Nikomu dotychczas się nie zwierzałam. Wasze rady są tak dojrzałe i budujące, choć nie są gotową receptą na moje bolączki. Boję się tylko kolejnych, przypadkowych spotkań z Nim, bo wówczas moje starania o zapomnienie nie mają racji bytu. Wystarczy chwila z Nim i cały świat staje się nieważny, choć zakładam kolejną maskę oschłości i powściągliwości. Pytasz (20.55) czy On wybrał rodzinę, czy też chce być ze mną. Wybrał rodzinę, bo nie wie, co tak naprawdę czuję do Niego i dlatego muszę milczeć. Zakochana w koledze: wierzę,że wybierzesz właściwie, i zrobisz to sama, bez sugestii ze strony osób trzecich. Czytając Twoje posty, wyłania się obraz bardzo mądrej i wrażliwej kobiety, która po prostu wie co to jest miłość. Dostrzegłaś w koledze prawdę emocji, uczuć a nie chwilowej namiętności. Bardzo Ci dopinguję, bo chyba nam w pewien sposób po drodze. tylko nie podejmuj decyzji zbyt pochopnie, pod wpływem chwili czy impulsu. Słuchaj siebie. Do (20.55): Masz niezwykle trafne spostrzeżenia, w punkt, myślę,że mogłabyś na co dzień służyć pomocą psychologiczną innym pogubionym parom. Pozdrawiam Was ciepło. Zakochana w koledze, odezwij się w wolnej chwili...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej tu zakochana w koledze...postanowilam pisac na tym topicu bo po co ciagnac dwa...skoro o tym samym sa:) przezylam pierwszy dzien po moim wyznaniu w pracy.jak na zlosc spotkslam go na parkingu pierwszy raz akurat dzisiaj!!! Poczekal na mnie i smial sie...chyba moje wyznanie mu pomoglo. Poszla gladko na poczatku. Jednak gdy juz mielismy zaplanowane spotkanie i bylismy sami w pokoju tak mi puscily nerwy ze nie moglam mowic. Nie moglam opanowac emocji...on widzial to i mowil zebym sie nie przejmowala... w koncu zdolalam omowic sprawy sluzbowe...zrobilo sie cicho i on powiedzial; prosze nie pozwol zebym zrojnowal twoje zycie.... tak mna to wstrzasnelo ze on w tym wszystkim myslu jeszcze o mnie... powiedzialam ze nie chce w pracy o tym mowic ale ze trzeba to wyjasnic...umowilismy sie na srode...wieczorem...zobaczymy...ja musze to do konca wyjasnic...nie moge tak z niedomowieniami dalej funkcjonowac w pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zazdroszczę Ci, tak po prostu...wszystko stało się jasne, jesteście wobec siebie otwarci, mogę sobie wyobrazić, jak wiele was to kosztowało, ale mimo wszystko jest lepiej... ja nadal odgrywam rolę...wiesz zakochana, myślę, że Twój przyjaciel to naprawdę dobry Człowiek, nie zostawiaj go dla dobra ogółu, wierzę, że poradzicie sobie z tą sytuacją nie raniąc jednocześnie Twojego męża. To trudne i nie mam pomysłu jak, ale sobie poradzicie...trzymam kciuki za środę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu zakochana...tak jest lepiej duzo...nawet juz znowu potrafimy sobie zartowac. On jest dobrym czlowiekiem i to wszystko utrudnia... bo wolalabym czasem zeby chcial mnie zwabic tylko do lozka...wtedy latwiej mi by bylo o nim zapomniec...a tak zakochuje sie jeszcze bardziej. Ach zakrecone to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×