Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy naprawdę są takie dzieci?

Polecane posty

Gość gość

przeczytałam to na innym topicu... śmieszne.... tragiczne.... sama mam dwoje dzieci, nigdy ich nie uderzyłam, mąż tym bardziej a jakoś mi się udało wyznaczyć im granice, są grzeczne... no własnie udało mi się czy takie się urodziły :) x x jestem matką 2 chłopców. 6,5 i 10lat. Od początku były problemy wychowawcze. System kar i nagród? Mogę to spokojnie odlożyć na półkę z opisem "bezużyteczne". Moje pierwsze dziecko nie miało żadnego poczucia straty. Zakaz? Spoko, przeżyję. Zabrane zabawki? i dobrze, pobawię się palcem po dywanie. Samotnośc w pokoju? czemu nie, świetny pomysł. Klaps? no i... poboli i przestanie. System nagród. jak zrobisz to i to (np sprzątniesz zabawki) pójdziemy do piaskownicy. nie musiał iśc. Jak bedziesz w sklepie grzeczny, bedziesz mógł pójść na zabawkę (np samochodzik, taki co ich w galeriach pełno) nie muszę iść na zabawki. Drugi syn szybko podłapał tą samą drogę. Mam wrażenie że nie są to dzieci. Gorzkie ale niestety prawdziwe- nie umiem sobie z nimi poradzić. Dzieci, które mają po tyle lat co napisałam nie mogą same w domu zostać nawet na taką chwile jak czas potrzebny do wymiany żarówki w aucie. (5-10 minut?) Bo nawet wtedy przychodze i mam np zalaną łazienke, bo wpadło im do głowy robić bomby wodne z balonów, które rozbijały pod prysznicem. Jak starszy wraca ze szkoły a ja jestem jeszcze w pracy, to zamiast za lekcje się wziąć, to przecież lepiej sprawdzać co się szybciej spali- ręcznik papierowy, czy chusteczka higieniczna.Młodszy natomiast potrafi zeżreć (tak, zeżreć) kilo cukierków, i popić syropem na kaszel po który przytaszczy krzesło pod szafkę okapową, gdzie leki trzymam. Ulubione zajęcie tych dzieci? Niszczyć. nie przesadzam. Nikt mi nie wierzył, dopóki nie próbowali mi pomóc i zająć się nimi troche. Przecież nożyczki czy są ostre sprawdzić można na firanie.Metalowymi kulkami z układanki magnesowej można napierdzielać w ściany i patrzeć czy iskry będą szły(mieszkanie nowiutkie, roku jeszcze nie ma).Ściany? po co mają zostac takie jakie sami wybierali? Malowane zgodnie z ich życzeniem (w nadziei że uszanują) obsmarowane wszystkim czym się da- jedzeniem, babolami z nosa, plasteliną, kredkami...A jak się nudzi podczas robienia lekcji to można w parapet (drewniany) powbijac długopis, by dziury porobić... Nie nie przesadzam. Nie daję rady. Nie pomagają prośby, groźby, klapsy, kary, Byłam u psychologa z nimi. u nie jednego. I po rocznych wizytach ręce rozkladają. I co zrobić? Chyba pieprznąć sobie w łeb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzieci chcą uwagi rodziców jak jej nie mają to tak się zachowują też jeżeli nie czują się kochani a rodzic tyko się drze i nie okazuje miłości tylko wrogość i nienawiść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brzmi wiarygodnie i napisane przez inteligentną z szerokimi horyzontami osobę...szczerze współczuję takich dzieci :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za późno pewnie zaczeli dawać klapsy, toż takim chłopakom to już od małego trzeba wyznaczać co wolno a co nie i jak nie rozumieją to klapsy i koniec. Tu widac bylo rozpieszczanie a teraz lament ze gowniarze nie sluchają. Jak se wychowasz tak masz. Nie trzeba byc geniuszem zeby wiedziec ze chlopakow inaczej nie okielznasz. Matka idiotka a ojciec tez nie lepszy bo jako glowa rodziny poweinien umiec zapanowac nad synami. Pewnie zadnych obowiazkow nie mieli, zadnej pracy w domu nie dostawali to i na takich glupich wyrosli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
klapsów nie popieram a po drugie dlaczego od razu wyzywasz innych od idiotek? po twoim wpisie widać ze sama że jesteś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Popieram klapsy jak najbardziej ale te dzieci juz sa na to za duże, jakby tak od dwoch zaczeli to moze i by cos z nich wyroslo, a teraz to juz stare konie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wspolczuje Ci autorko ale napisz jak to bylo od poczatku? jak zaczeli chodzic,zagladac w polki itd? bo u mnie egzekwowane bylo wszystko od pierwszych rozrob w domu. I po kilku miesiacach moja corka z diabla zamienila sie w aniolka. Potrafi po sobie posprzatac i pomoc mi w domu. Sprawia jej przyjemnosc to,ze jest chwalona i dumna,ze juz taka dorosla. Wszytsko odkad zaczela chodzic robiy razem. Spacery,pranie,gotowanie,sprzatanie,zabawa.Teraz corka ma 7lat i jest nad wyraz grzeczna,choc kilka buntow bylo za nami. zawsze wtedy poswiecalam jej 2 razy wiecej czasu,tulilam,calowalam,chwalilam itp.Kary,zabieranie zabawek nic nie pomoglo. bylo jeszcze gorzej. W napadzie szalu potrafila sie na mnie rzucic z rekoma i zdemolowac pokoj. Mysle,ze tu moze byc pies pogrzebany.Zabierz dzieciaki gdzies do parku zabaw,na lasery czy cos w tym stylu. To co chlopaki lubia.Zrob pizze na obiad,lody na deser,jakies kino. Moze potrzebuja waszej/twojej uwagi.Dajcie sobie kilka wyjsc na zmiane.A jesli nic nie pomoze to juz nie wiem co moglabym zaproponowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko słabi i głupi ludzie biją dzieci. Człowiek oprócz przewagi fizycznej nad dzieckiem ma ROZUM... ale widze że wciąz łatwiej użyć niektórym siły, jasne łatwiej walnąć niż pomyśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja 8-letnia chrześnica była (nadal troche jest) taka sama. Mama z nią ciągle w domu. tato jeździ po Europie. Robiła co chciała a mam tylko płakała, że sobie rady dac nie może. Doszło do tego, że pewnego razu spakowała swoją mamę w torbę i kazała jej się wyprowadzić, miała pecha bo akurat jej tata był w domu, spakował ją samą i wywiózł do babci na parę godzi - od tamtego czasu poczuła respekt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam jednego chlopca ktory jest straszny. Ale nie ze niszczy rzeczy, tzn niszy owszem ale nie swoje, innych jak najbardziej. To syn naszego przyjaciela, czesto spedzamy z nim caly weekend i widze jaki jest. Ograniczylismy nasze kontakty, mozliwe ze calkiem skonczymy ta znajomosc, chociaz naprawde super kolega jego ojciec, ale obydwoje z mezem nie mozemy zniesc tego dziecka. Nigdy nie czulam takiej niecheci do zadnego dziecka, nawet jak czyjes dziecko jest niegreczne to rozumiem, to jest dziecko, zdarza sie, ale ten dzieciak jest tak wredny, chamski, zlosliwy i bez szacunku ze nie moge na niego nawet patrzec. Ma 7 lat, 4 mies starszy od mojego syna. Juz majac ponad rok byl wredny. Bawil sie z moim synem czy innym dzieckiem i nagle bez zadnych klotni wali np. Metalowym samochodem to inne dziecko w glowe. Wszystko wyrywal innym dzieciom z rak, popychal, darl sie im do uszu itd. Potem podrosl to doszlo pyskowanie, zlosliwe dzialanie, np napluje na podloge zeby inne dziecko wjechalo w to samochodzikiem, niszczy innych zabawki itd. Teraz to juz sobie tak pozwala ze nosi mnie na sam jego widok. Pyskuje do mnie, przeklina, robi caly czas na zlosc. Hitem z ostatniego weekendu jest ze mamy elektryczne szczoteczki philips i syna nakladka na szczoteczke zniknela. Moj maz twierdzi ze musial to do kibla wrzucic bo kibel byl przytkany. Podchodzi do ludzi, odwraca sie i puszcza baka na ta osobe, podchodzi i beka ludzim w twarz. Namawia mojego syna zeby zrobil cos glupiego a potem sam na niego donosi. Oj duuuuuuzo by o nim pisac. Ni nic dobrego nie moge o nim napisac, nawet jak je to specjalnie rzuca na ziemie zeby nabrudzic. I klamie. Widzisz ze cos robi a on w zaparte ze on tego nie zrobil. Kary nie dzialaly, lanie tez nie, nagrody? W nosie to ma. Ale teraz nasz kolega sie poddal wiec sie robi coraz gorzej. Piszac to dochodze do wniosku ze musimy calkowicie urwac ta znajomosc, bo nie pozwole sobie zeby mi siedmiolatek mowil ze nie mam nic u siebie w domu do gadania i zebym sie zamknela i zeby mi puszczl baki w twarz. I tak ograniczylismy te spotkania do 2-3 na rok ale to tez za duzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćaaasia
Współczuję mam też takie dziecko tyle ze starsze robiłam już tyle rzeczy z nim pośweciłam mu mnóstwo czasu energi i caly czas jestem w punkcie wyjścia. Ma 14 lat i z kazdym rokiem coraz gorzej. Oceny dramatyczne niewiem czy zda do nastepnej klasy przeklina do mnie zero motywacji dzialania. Mam go ochotę oddac do jakiejs placowki wychowawczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zwyczajnie sie ciebie nie boja i cie nie szanuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szanuj swoje dziecko, dzieci uczą się biorąc z nas przykład, nie ważne co mówisz, ważne co robisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
chyba raczej tytuł powinien brzmieć "czy naprawdę sa tacy rodzice?" dzieci sa takie na ile im pozwolimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rzeczywiscie macierzyństwo wynagradza...zmarnowane lata dla dziecka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
" Zakaz? Spoko, przeżyję. Zabrane zabawki? i dobrze, pobawię się palcem po dywanie. " no i co to takiego złego? a po co wogole zabierac zabawki,stosowac jakies kary mające na celu ponizenie dziecka i wzbudzenie niby szacunku ktore tak naprawde jest strachem? bo nie chciał sprzatnac zaabwek? jelsi jest na tyle duzy zeby rozumiec a mimo to nie sprzata z wyrachowania to mozna spokojnie acz dobitnie powiedziec "posprzataj pokój,masz na to 10 min,za 10 min przyjde i jak nie beda posprzątane to sama posprzątam do siatki i je wyrzucę". i tak zrobić. a jak jakies bardzo drogie to udawac ze się wyrzuca i schowac do piwnicy na 3 miesiące,ale niech wie,ze sa wyrzucone. zapewniam,ze dziecko bedzie sprzątac:) tylko nie gadac tysiac razy a zrobic to w ciszy i spokoju bedac całkowicie opanowaną. podejrzewam ze ta nieradząca sobie pani dzien spędza głownie na pustym gderaniu, stosowaniu idiotycznych kar oraz wieczym użeraniu się z dziecmi co dla nich samych jest czarną komiedią. naprawde jest mnostwo sposobów bez bicia,przemocy wystarczy trochę pomyslec no i zapozna się ze znaczeniem słowa asertywnosć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
zresztą bardzo dobra postawa z tym palcem po dywanie. a co ma siedziec i plakac? i wyrabiac w sobie poczucie bycia ofiarą. trzeba sobie radzić w kazdej sytuacji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdzie w tym jesy OJCIEC dziecka???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wifigdansk, sama sobie zaprzeczylas. Napisalas po co zabierac zabawki zeby pozyskac szacunek ktory tak naprawde jest strachem, po czym jako rade podalas zeby wyrzucic zabawki. No to nie wychodzi wg Ciebie na to samo? Posprzata nie z szacunku tylko bo bedzie sie bac ze wyrzucisz :D jedno i to samo. Moje dziecko jest ok ale znam takiego szatana. Rodzicom rece opadaja. Troche ich wina ale jednoczesnie to dziecko jest tak jakos z natury wredne i obojetne na wszysko ze ciezko z tym dzieckiem sobie w jakikolwiek sposob poradzic. Zachowuje sie jak debil a jednoczesnie oceny bardzo dobre :D nauczyciele maja problem z zachowaniem dziecka w szkole ale nie z nauka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
ach rozumiem,no tak,mogło to tak wyjsc ze sobie zaprzeczylam. ale chodziło mi o to,ze ta pani napisala ze zabiera zabawki jako karę. a ja bym zabrala zabawki jako konsekwencję nieposłuszeństwa. jest różnica. choc byc moze po takim jak moje ostrzeżeniu nie było b zabierania, bo dziekco by posłuchało.jednak jak się gada w nieskonczonosc i nic nie robi lub stosuje kary ktore nic nie dają a tylko wywołanie nerwowej atmosfery to dziecko nie słucha. jelsi dziecko zobaczy ze mama nie zartuje,nie rzuca słow na wiatr i jest konsekwentna to moze zmieni postawe. a przynajmniej jedn plus bedzie miało wyrzucenie zabawek-nie bedzie z czego robic bałąganu:) tak wiec mialam na mysli wyrzucenie zabawek jako ewentualną konsekwencję gdy dziecko faktycznie robi na złosc i nie słucha a nie zeby dac kare. a zabawki io tak za chwilę lądują spowrotem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Są, a przynajmniej byli... Ja jestem takim przykładem, kobieta w wieku 31 lat. Ogniem się nie bawiłam, ale starałam się demolować dom, tak nieznacznie, bo inaczej kabel byłby w użyciu. Robiłam to w sposób subtelny, niby przypadkiem... Mój rodzinny dom, wielki, dość dobrze wyposażony we wszelki nowoczesny sprzęt, meble na topie, piękne podłogi, ale mnie i mojej siostrze nie wolno było do domu wchodzić. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni spaliśmy w letniej kuchni, tam też odrabialiśmy lekcje przy dużym kuchennym stole Główny budek był w tym czasie dla nas zamknięty. Czasami wchodziłam tam z mamą i zawsze coś "musiałam" zbroić. To jakąś figurkę przewróciłam, to "niechcący"jakąś kapę z sofy pociągnęłam [miała frędzle:D], jakaś poduszka spadła, albo pierdółka roztrzaskała się. Oczywiście, kabel od prodiża miał zabawę. Im więcej on miał roboty, tym bardziej palce świerzbiły mnie aby coś - niecoś w wystroju domu "poprawić" W moim domu jest rozgardiasz, nic nie ma stałego miejsca, ma być czysto, ale rozgardiasz jest WSKAZANY! Nazywam to nieładem artystycznym. Blanka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
czytając to: "Moje pierwsze dziecko nie miało żadnego poczucia straty. Zakaz? Spoko, przeżyję. Zabrane zabawki? i dobrze, pobawię się palcem po dywanie. Samotnośc w pokoju? czemu nie, świetny pomysł. Klaps? no i... poboli i przestanie." odebralam to jako ze autorka stosuje kare za kara za to samo przewinienie i eksperymentuje, co zadziala. choc przyznam ze opis ponizej to hard core. faktycznie wyglada na to ze dzieciaki się nudzą. a moze je zapisac na jakies zajęcia dodatkowe,sportowe/sztuki walki itp. skoro tak faktycznie ich rozsadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wifigdansk, widac mamy inne spojrzenie bo dla mnie kara i konsekwencja to w sumie to samo. Nie slucha sie to bedzie tego konsekwencja-kara. Informuje dziecko jaka bedzie konsekwencja jak nie poslucha i dla mnie to bardzo pokrewne zagadnienia w kontekscie wychowania dziecka. Zarowno zabranie zabawki na dluzszy czas jak i wyrzucenie jej uznaje za jakas forme kary, obydwie sytuacje sa efektem nieposluszenstwa, konsekwencja o jakiej dziecko bylo wczesniej poinformowane. Ale rozumiem ze mozesz miec odmienne myslenie w tej kwestii i mysle ze rozumiem o co Ci chodzi. Dla mnie np konsekwencja tego ze dziecko nie wrzuca brudnych ubran do prania bedzie to ze nie bedzie miec czystych, upranych. Nie bedzie to kara dla mnie tylko typowa konsekwencja. Ale i na to mozna spojrzec z tej strony ze swego rodzaju bedzie to kara i nauczka dla dziecka. Wiec rozumiem Twoje rozumowanie co do kary (zabrania) i konsekwencji ( wyrzucenia). Zwyczajnie zalezy jak ktos na to spojrzy :) Niezaleznie czy rodzic nazwie efekt koncowy kara czy konsekwencja, kluczem do sukcesu tak jak napisalas jest konsekwencja w dzialaniu. Jesli rodzic odpuszcza to dziecko dostaje sprzeczny komunikat. Ale to dziecko ktore znam jest jakies niereformowalne. I wspolczuje rodzicom bo czego by nie probowali to rezultatow brak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×