Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

związkowe dylematy

Polecane posty

Gość gość

sprawa ma się tak. mieszkamy razem od roku i już nie wyrabiam. proszę o radę w tej sprawie bo jedyne co mam ochotę zrobić to zwyczajnie zwiac jak najdalej. wynajelismy wspólnie mieszkanie. oboje pracujemy (czy ma to naprawdę znaczenie kto zarabia więcej????) i założyliśmy że mamy wspólny budżet. płacimy z tego rachunki, kupujemy jedzenie itd.... kto potrzebuje to bierze. oczywiście konsultujemy się ze sobą w poważniejszych wydatkach. i wymyślilismy sobie uzbierać na wakacje w Hiszpanii. niestety sytuacja wygląda tak że ja oszczędzam na czym tylko mogę a on wydaje wydaje i wydaje. nie potrafię mu przemówić do rozsądku a po rocznym zbieraniu nasze oszczędności wynoszą 0. poza tym jeszcze to że on pracuje do wieczora a rano śpi wiec domem w szeroko pojętym znaczeniu zajmuje się ja i mimo proszenia mówienia - nic zero reakcji. nic po sobie sam z siebie nie zrobi ani nie posprzata. nic nie wie gdzie co w domu jest. czasem gotuje obiad na dwa dni a on potrafi to wszystko zjeść w jeden wieczór. jestem nieprzytomnie zmęczona nie mam nawet kiedy książkę poczytać, sobą się zająć. to jakaś masakra jest życie z facetem. oczywiście on ma taką postawę ze nic nie muszę. nie wymaga tylko w zamian będzie żarl fast foody na mieście i nie tylko wydawał jeszcze więcej ale też jadł syf a jak jego matka się dowie o tym to mnie zje. co robić? ogólnie tez doszłam do wniosku ze będąc sama spokojnie się utrzymywalam, jadłam czasem też jakieś wyjście się zdarzyło i ciuch czy kino czy książka to spokojnie co miesiąc. no szlag mnie chce trafić! też tak macie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest ok, w związku trzeba się wzajemnie szanować i odnosi się to też do prowadzenia domu, wydatków. Najwidoczniej nie dobraliście się, jeżeli już teraz Cię to frustruje, a on się nie zmienia, to później będzie jeszcze gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ann1611
Gość wyżej ma rację- z czasem będzie coraz gorzej. Dlatego powinniście zmienić sposób planowania finansów. Co Ty na to, byście otworzyli wspólne konto, na które będziecie przelewać PROPORCJONALNIE swoje wynagrodzenia? Ot, np. 70% pieniędzy na rachunki i jedzenie, 10% na konto oszczędnościowe dołączone do rachunku a to co wam zostaje jest wasze? A co do obowiązków domowych- kiedy zapuścisz dom tak, że góry śmieci będą przysypywały dostęp do lodówki, a podłoga zacznie się wdzięcznie kleić do kapci, on się za to weźmie. Lub zainicjuje rozmowę o bałaganie. Ale wtedy to Ty już jesteś na wygranej pozycji. A więc do dzieła!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×