Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość obiektywny 34

mężczyzni są lepszymi,bardziej kochającymi ludzmi

Polecane posty

Gość gość
gość dziś - rozwód to jedno, a nadopiekuńczość z kontrolowaniem swoich dzieci to drugie. Jeśli tak zostanie jak jest teraz, to Twoje dorosłe dzieci będą od Was uciekać. Zastanów się nad tym, póki ktoś Ci to mówi i próbuje uświadomić. Zmierzasz w złym kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo to są darmozjady, pseudoautorytety. Jedyne, co mi się w nich podoba, to to, że jadą do Anglii na zmywak... Parę w życiu tych mizerot spotkałem, więc wiem, o czym mówię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale się ubawiłam, marzenia hahaha... nie ma takowych mężczyzn, a ty wmawiasz bzdury :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17:11 - Jakie bzdury? Boli Cię, że mężczyźni są bardziej szczerzy, uczciwsi od kobiet, i z reguły nie potrzebują was do szczęścia. Może wam jest łatwiej w wielu życiowych sytuacjach, ale TEGO IM NIE ODBIERZECIE . . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17,00,bzdury totalne!,moi rodzice wybrali mi kiedyś szkołę wbrew moim upodobaniom..więc wiem jak to boli!..dlatego zawsze pytam dzieci o zdanie!..prawda ,chciałam by syn poszedł do innej szkoły ,by miał średnie...ale on sam wybrał..taką z zawodem a ja nie stawałamu na drodze ,tylko wzięlam za reké i w ostatnim dniu pomogłam mu znaleźć super praktyki.to co teraz robi kręciło gobod dziecka i to wzięłam pod uwagę.Moim obowiązkiem jest pomagać i wspierać..ale. nie mam prawa zabraniać albo zmuszać.Nie jestem narcystuczną..matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Æðelgast dziś Bo to są darmozjady, pseudoautorytety". Nie, psychlogia jest bardzo mądrą dziedziną, są tylko lepsi i gorsi psycholodzy. Ja nim nie jestem, a jak widzisz, rozumiem dużo więcej z psychologii niż Ty i parę innych osób. Bo nie jestem ignorantką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17.09..co w tym złego że chcę ich kochać z dwoje ..za siebie i męza który nie wykazuje minimum zaintwresowania nimi.One przez 8 lat mieszkały w piekle ,-dom rodzinny męża. 8 dorosłych osób przeciqkonie i dzieciom..krzyki ,wyzwiska ,szarpaniny..głód..ciasny jeden maleńki pokoik ,bez wstępu do wspólnej kuchni i łazienki..moi rodzice odwrócili się plecami i udawali że nie widzą bo przecież ,jak móqili"sama wybrałam".Ponadtto syn jest dzieckiem niechcianym przez męża(zmudzał mnie do aborcji)ale urodziłam bo pragnęłam dziecka..stąd uważam że sam fakt "aborcji"to ogromna krzywda dla dziecka..mimo że nieswiadome ale jednak odrzucone.Ja zawsze gdzieś z tyłu głowy pamiętam o tym by mu ta krzywde wynagrodzic i chronić go podwojnie przed ojciem ktory ma go gdzies.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
""Æðelgast dziś Bo to są darmozjady, pseudoautorytety". Nie, psychlogia jest bardzo mądrą dziedziną, są tylko lepsi i gorsi psycholodzy. Ja nim nie jestem, a jak widzisz, rozumiem dużo więcej z psychologii niż Ty i parę innych osób. Bo nie jestem ignorantką." Ja przeczytałem parę psychologicznych książek (Freuda i Fromma). No ale to byli już raczej filozofowie, a nie psycholodzy we współczesnym rozumieniu... Ze swoich obserwacji wiem, że dzisiejsza psychologia nie jest naukową dziedziną... Są psycholodzy katoliccy, psycholodzy lewaccy, psycholodzy islamscy... Każdy psycholog, jest podtrzymywany z tyłu przez jakieś lobby, wykorzystujące go jako narzędzie do forsowania swoich tez... Zajmuje sprzeczne ze sobą stanowiska... Pójdzie taki delikwent, który np nie może znaleźć kobiety do psychologa lewackiego, usłyszy "jest pan gejem". Pójdzie do katolickiego, usłyszy "Bierz pan środki na obniżenie popędu i odmawiaj pan koronkę przed spaniem"... Albo przykład Freuda... Parę lat temu uważali go za boga, teraz od niego odchodzą. Czyli w gruncie rzeczy to mizeroty próbujące działać przeciw wolności ludzkiej. Mizerota, która próbuje komuś wmówić, co jest dla niego dobre, kiedy jest szczęśliwy, kiedy nie... Zero logicznej dedukcji, zero odwołania się do prawdziwych wartości. Zero budowania świadomości w interesancie, odnośnie początku jego drogi i jej celu... Odnośnie jego miejsca w uniwersum... Reasumując współcześni psycholodzy to pasożyty, próbujące żerować na ludzkich słabościach... Wujek Adi znalazłby na nich sposób . . . PS. Nie bycie ignorantem, nie polega na łykaniu jak pelikan, co każdy byle kto, ma do powiedzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś 17.09..co w tym złego że chcę ich kochać z dwoje .." Bo kochanie za dwoje to wcale nie jest kochanie ani chronienie. Mówię o nadopiekuńczości. Pociąga za sobą negatywne skutki dla dzieci tak samo złe jak te wyzwiska i awantury (tak, nie może ich być. Normalni ludzie też nie zawsze się ze sobą zgadzają, ale nigdy nie podnoszą na siebie głosu, tylko dyskutują o tym). Nadopiekuńczość wcale nie jest miłością, tylko zakamuflowanym dużym egoizmem i potrzeby kontrolowania innych oraz zaborczości. Dziecko musi mieć możliwość spotykania się z rówieśnikami, uczenia się, kto jest przyjacielem, a kto nie, zamiast wybierania mu przez Ciebie towarzystwa. Musi mieć prawo do prywatności, a nie ciągłego wtykania nosa przez Ciebie w jego sprawy i w rozmowy z innymi dziećmi pod pozorem troski i pod płaszczykiem bycia "przyjaciółką". Musi uczyć się na własnych błędach, bo inaczej nie będzie potrafiło radzić sobie w życiu, a Ty je przyzwyczaisz do tego, że co by nie zrobiło, Ty zawsze będziesz pod ręką i zawsze uratujesz z opresji. To nie jest miłość, tylko chore wyobrażenie takiego rodzica, że musi mieć wpływ na wszystko, co się dzieje w życiu jego dziecka, nawet dorosłego. To nic innego jakbyś trzymała te dzieci w więzieniu. Taki Big Brother, gdzie wszystko obserwujesz, stale dajesz zakazy i nakazy. To nie jest miłość, tylko jej brak, myślenie jedynie o sobie - urodziłaś dzieci nie po to, żeby je wychować na ludzi potrafiących wejść w samodzielne, dorosłe życie, tylko żeby zrekompensowały Tobie brak uczuć, których sama nie dostałaś i dlatego, że do czegoś się potem Tobie przydadzą. Nie dasz im żyć, wystraszysz wszystkich rówieśników, uniemożliwisz spotykanie się im z chłopakiem czy dziewczyną, będziesz im mówiła w co mają się ubrać i co mają robić, a potem, o ile w ogóle stanie się cud i po tej traumie wejdą w związek małżeński, będziesz im obojgu stale mieszać w małżeństwie, wiedząc lepiej, co powinni robić i szantażować ich, że powinni być stale skupieni na Tobie zamiast na dbaniu o własne dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda że obiektywny zniknał..pisał coś o kobietach które były za nim a potem przeciw niemu..hmm,ja bym tak nie mogła..jrstem stała w uczuciach.Fajny facet..dzkoda że taki poraniony.Ps .obiektywny 34 ,nie patrz na piękno ..na powłokę. ..szukaj takich które widzą w Tobie człowieka i piękno wewnętrzne.Pytałeś o wiek..mam 35.l.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Æðelgast dziś - więc odpiszę Tobie, bo znam też literaturę, którą opisujesz, że po prostu brak Tobie inteligencji, skoro nie potrafisz wyłowić wśród licznych książek tego, co wartościowe i zrozumieć tego, jak działa ludzki umysł. Szkoda mojego czasu na odpisywanie do kogoś takiego. Ty tylko siedzisz i gadasz takie bzdety, a ja dzięki zrozumieniu tych mechanizmów w kilka miesięcy całkowicie zmieniłam swoje życie na lepsze i dalej staram się pracować nad swoim charakterem. Nie wystarczy po prostu czytać, trzeba jeszcze wiedzieć, co warto jest czytać, ale przede wszystkim trzeba czytać ze zrozumieniem i potrafić wyciągać trafne wnioski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś Szkoda że obiektywny zniknał..pisał coś o kobietach które były za nim a potem przeciw niemu..hmm,ja bym tak nie mogła..jrstem stała w uczuciach.Fajny facet..dzkoda że taki poraniony.Ps .obiektywny 34 ,nie patrz na piękno ..na powłokę. ..szukaj takich które widzą w Tobie człowieka i piękno wewnętrzne.Pytałeś o wiek..mam 35.l." Rada jest bardzo mądra, tylko żeby wybrać kogoś takiego, to najpierw trzeba sobą taką osobę zainteresować. On nie zainteresuje tej wartościowej, ponieważ dla nich nie będzie interesujący, dopóki nie zmieni w sobie cech, które są wynikiem nieprawidłowego traktowania go przez rodziców. Będzie mógł biegać za wartościowymi kobietami, ale i tak będą go chciał tylko te narcystyczne, nadopiekóńcze i zaborcze, które będą nim pomiatały. Nie da się zrobić tego na skróty. Można się tylko oszukiwać, że wszstko jest dobrze albo zacząć coś z tym robić. Jeśli ktoś nie potrafi sam, to może iść na terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"więc odpiszę Tobie, bo znam też literaturę, którą opisujesz, że po prostu brak Tobie inteligencji," Moje IQ waha się pomiędzy 127, a 140, jak wykazało kilka kiedyś robionych testów.... "skoro nie potrafisz wyłowić wśród licznych książek tego, co wartościowe i zrozumieć tego, jak działa ludzki umysł." Tego raczej nikt nie wie. A ty wiesz? Jak działa umysł ludzi? "Szkoda mojego czasu na odpisywanie do kogoś takiego. " Vice versa "Ty tylko siedzisz i gadasz takie bzdety" Umiesz wykazać dedukcyjnie, lub empirycznie, że to bzdety? " a ja dzięki zrozumieniu tych mechanizmów w kilka miesięcy całkowicie zmieniłam swoje życie na lepsze i dalej staram się pracować nad swoim charakterem." Jakieś konkrety? Czy może narysowałaś "drzewko szczęścia"? Jest taka śmieszna metoda, propagowana przez współczesnych psychologów... "Nie wystarczy po prostu czytać, trzeba jeszcze wiedzieć, co warto jest czytać," Przed przeczytaniem książki już wiesz czy warto ją czytać, czy nie? Dedukcja, mówiąc bardzo delikatnie, bardzo kulawa... "ale przede wszystkim trzeba czytać ze zrozumieniem i potrafić wyciągać trafne wnioski." Po mojemu, ty nawet postów nie umiesz czytać ze zrozumieniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17.46..jak Ty niczego nie rozumiesz!,pewnie nie masz dzieci.Dlaczego wmawiasz mi coś czego nie robie?bawi Cie to?...tak tak zostawic na pastwe losu ,nich chofza głodne ,nie umyte,nie wykształcone ,chore,niajlepiej niecj wpadna w jakis gang narkotykowy albo srkte..bo lepsze to niz ich "nadopiekuńcza matka".Twoj tok rozumowania ńie ma nic wspolnego z odpowiwdzialnym rodzicielstwem .Jrstem za moe odpowiedzialna.. !,przychodza do mnie po rade i pomoc.Dorosna to sami beda sobie rsdzic chyba że mnie poprosza o pomoc ,wtedy nie odmowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Æðelgast dziś "Moje IQ waha się pomiędzy 127, a 140, jak wykazało kilka kiedyś robionych testów...." To marnie widać wykazało, skoro nie potrafisz zrozumieć tego, o czym pisze się tutaj na Kafe. "Tego raczej nikt nie wie. A ty wiesz? Jak działa umysł ludzi?" Widzisz, nawet nie odróżniasz umysłu od mózgu. Nikt nie wie jak do końca działa mózg, ale mechanizmy działania umysłu są już prawie w całości do poznania, trzeba tylko umieć to zrobić. Nie tylko na podstawie książek. "Umiesz wykazać dedukcyjnie, lub empirycznie, że to bzdety?" Umiem w przypadku tego, co napisałeś, ale nie mam tygodnia czasu na opisywanie punkt po punkcie, dlaczego nie masz pojęcia, o czym piszesz. Bo poruszyłeś wiele dużych tematów naraz, które nijak się mają do tego tematu. "Jakieś konkrety? Czy może narysowałaś "drzewko szczęścia"? Jest taka śmieszna metoda, propagowana przez współczesnych psychologów..." Różne są metody psychologów, ale ja mówię tutaj nie o metodach, tylko o psychologicznych mechanizmach działania toksycznych relacji na dzieci. Metody wymyślam własne i działają, bo te gotowe były nieskuteczne w przypadku mojej rodziny. "Przed przeczytaniem książki już wiesz czy warto ją czytać, czy nie? Dedukcja, mówiąc bardzo delikatnie, bardzo kulawa..." Tak, wiem, bo mam już taką wiedzę, że potrafię na podstawie pewnych kryteriów odróżnić to, co ma jakąś wartość od tego, czego nie ma sensu czytać. A nie łykam wszystko jak pelikan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - rozumiem aż za dobrze. Sama miałam takich rodziców i sama widzę takich rodziców dookoła. Widzę, ile krzywdy robią dzieciom. Potem takie osoby muszą dużo później niż inni uczyć się sami rzeczy codziennych, bo te rzekomo kochające matki usiłowały zrobić z nich kaleki życiowe. Bywa, że dopiero mocno po 30-tce muszą się wszystkiego uczyć sami, ale są jeszcze bardziej nadopiekuńcze matki, które nawet swoim 50-letnim synkom nadal wszystko piorą i gotują, nie mogąc wciąż zrozumieć, że oni są już dorośli, mają własne życie i że one zbyt ingerują w ich życie i wychowują niedorajdy, którym po drodze zniszczyły wszystkie relacje z rówieśnikami i z mężczyznami lub kobietami. Ty jednak masz nadopiekuńczość z narcyzmem, naprawdę żal dzieci. Co nie napiszę, to powiesz, że dobrze robisz. A Twoje dzieci wiele lat będa ponosiły konsekwencje Twojej miłości jedynie siebie samej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
P.S. I nawet widziałam, jak dorosłe już dzieci takich nadopiekuńczych matek ucuiekają przed nimi z piskiem opon, kiedy te przyjeżdżają je odwiedzić. Jak myślisz, dlaczego? Jeżeli się Tobie wydaje, że robisz dobrze, to mocno się mylisz. Dbać o dziecko trzeba tylko tyle, ile trzeba - nakarmić, wyleczyć, ubrać, kupić rzeczy do szkoły, pomóc gdy przyjdzie z problemem prosząc o radę, zareagować, gdy dzieje się coś naprawdę niedobrego, np. gdy odkryjesz, że bierze narkotyki. Ale nie narzucać się samemu, nie wściubiać nosa wszędzie, gdzie się da, nie kontrolować na każdym kroku, tylko pozwolić żyć i być dla dziecka wsparciem głównie słownym. Słownym, bo nie można wszystkiego za dziecko robić i chcieć go chronić przed światem. To podstawowy błąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
28.20 czytaj ze zrozumieniem!nie znasz mnie i nie znasz mojego zyvia,Nie jrstem nadopiekuńcza tylko odpowiedzialna !Podam Ci przykład moj syn owego czasu uprawiał bardzo niebezpieczna dyscypline sportowa..wiedzialam z czym sie to wiaze a jednak nie zabroniłam mu tylko wspieralam i n pod bylam reka gdy upadal..nawet gdy serce drzalo o jego bezpieczenstwo ,to bylam blisko ,nie zabranialam,nie podcinalam mu skrzydel...i nadal nie podcinam bo widze jak go to kreci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś "28.20 czytaj ze zrozumieniem!nie znasz mnie i nie znasz mojego zyvia,Nie jrstem nadopiekuńcza tylko odpowiedzialna !Podam Ci przykład moj syn owego czasu uprawiał bardzo niebezpieczna dyscypline sportowa..wiedzialam z czym sie to wiaze a jednak nie zabroniłam mu tylko wspieralam i n pod bylam reka gdy upadal..nawet gdy serce drzalo o jego bezpieczenstwo ,to bylam blisko ,nie zabranialam,nie podcinalam mu skrzydel...i nadal nie podcinam bo widze jak go to kreci!" To trzeba było tak napisać od razu. A to, co napisałaś wcześniej, świadczyło o tym, że jesteś nadopiekuńcza. Napisałaś wyraźnie o trzymaniu dziecka "pod kloszem". Czyli widocznie sama nie do końca rozumiesz, co piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18.20 ja też mialam takicj rodziców i też do wszystkiego doszłam sama dopiero w dorosłym życiu..ale wyciągnęlam wnioski rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Link nie daje się tutaj wkleić, więc wpisz w wyszukiwarkę: Małgorzata Osipczuk nadopiekuńczość rodzicielska. To najbrdziej rzetelny tekst na ten temat. Po prostu przeczytaj i sprawdź, czy nie robisz zbyt wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś 18.20 ja też mialam takicj rodziców i też do wszystkiego doszłam sama dopiero w dorosłym życiu..ale wyciągnęlam wnioski rozumiesz?" Rozumiem, bo przecież pisałam jasno, że wyciągnęłam wnioski, m.in. w tym, żeby nie być nadopiekuńczym rodzicem, bo też miałam taką skłonność i dużo zmieniłam. Pod kloszem nikogo nie trzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"To marnie widać wykazało, skoro nie potrafisz zrozumieć tego, o czym pisze się tutaj na Kafe." A czego ja niby nie rozumiem? Rzucasz tanimi hasłami, a nie podajesz żadnych konkretów... "Widzisz, nawet nie odróżniasz umysłu od mózgu. Nikt nie wie jak do końca działa mózg," Czy ja użyłem słowa "mózg"? Piszę o umyśle. Freud pisał pierwszy o istnieniu podświadomości, niby zrewolucjonizował wszystko, a teraz się od niego odchodzi. Tfu. psycholodzy z różnych obozów kłócą się między sobą, nie potrafiąc dojść do konsensusu... Rozumiesz swój umysł? Znasz wszystkie motywacje, które nim kierują? Okultyści mają odmienne i starsze sposoby na zrozumienie ludzkiego umysłu, posługując się językiem symboli hermetycznych i kabalistycznych. Po mojemu bardziej mające ręce i nogi, bardziej obrazujące celowość egzystencji ludzkiej... "ale mechanizmy działania umysłu są już prawie w całości do poznania, trzeba tylko umieć to zrobić. Nie tylko na podstawie książek." To, że poczujesz się lepiej, nie znaczy, że rozumiesz swój umysł... "Umiem w przypadku tego, co napisałeś, ale nie mam tygodnia czasu na opisywanie punkt po punkcie, dlaczego nie masz pojęcia, o czym piszesz. Bo poruszyłeś wiele dużych tematów naraz, które nijak się mają do tego tematu." Po raz kolejny puste hasła bez konkretów... "Różne są metody psychologów, ale ja mówię tutaj nie o metodach, tylko o psychologicznych mechanizmach działania toksycznych relacji na dzieci. Metody wymyślam własne i działają, bo te gotowe były nieskuteczne w przypadku mojej rodziny." A więc sama przyznajesz, że darmozjady nie pomogły. A kasę pewnie wzięli . . . :D:D:D "Tak, wiem, bo mam już taką wiedzę, że potrafię na podstawie pewnych kryteriów odróżnić to, co ma jakąś wartość od tego, czego nie ma sensu czytać. A nie łykam wszystko jak pelikan." No właśnie "wiedza" PORAŻAJĄCA. Jestem ciekaw co to za kryteria. To co dr środa, albo "dr grodzka" doradziła...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś 18.20 ja też mialam takicj rodziców i też do wszystkiego doszłam sama dopiero w dorosłym życiu..ale wyciągnęlam wnioski rozumiesz?" Rozumiem, bo przecież pisałam jasno, że wyciągnęłam wnioski, m.in. w tym, żeby nie być nadopiekuńczym rodzicem, bo też miałam taką skłonność i dużo zmieniłam. Pod kloszem nikogo nie trzymam. Przeczytaj ten artykuł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam o nadopikuńczosci ,bo taką nadopiekuńczosc rzekoma. zarzuca mi np.moja matka. i jej znajomi oraz czesc kolezanek. twierdzac ze bylam niepotrzebna na treningach przy dziecku a przecież to extremalny sport i ktos musi byc blisko.Czy to jest yrzymanie pod kloszem?..towarzyszenie i motywowanie. tez?.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Æðelgast, konkrtów z mojego życia opisywać Tobie nie muszę. Opisałam to, jak działają osoby toksyczne, takie są reguły, powtarzalne. Nikt nie wziął pieniędzy, bo ja sama mam na tyle oleju w głowie, że potrafię zrozumieć pewne schematy. Metody dotąd polecane nie były użyteczne, bo są ludzie, których zmienić się nie da i dlatego tylko dwie osoby na całym świecie coś na ten temat wymyśliły. Ale to działa tylko na ludzi z niewielkim stopniem zaburzeń osobowości, na tych z większymi nie. Więc musiałam szukać sposobu sama, nie na niemożliwą zmianę, tylko na odsunięcie rodziców na tyle, by przestali mnie kontrolować i chcieć za mnie decydować o moim życiu. I wszystkiego musiałam się nauczyć sama, bo mi w domu nie można było wiele robić, bo była zaraz rywalizacja, że matka zrobi to lepiej i wrzask, że coś robię. Nigdy nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie w czymś wyręczał, więc coś robiłam, to potem była awantura, więc dla świętego spokoju przestawałam coś robić. No i moja mama uważała, że zwykłe gotowanie to coś tak niebywale trudnego, że tylko jakiś geniusz jest w stanie się tego nauczyć. Oczywista bzdura, dla mnie żaden problem, ale w domu mogłam coś ugotować bardzo rzadko, gdy nikogo nie było w domu. Freud i jego gadanie o umyśle to banialuki. Tak, czasem to, na czym opierają się inne wielkie religie, a nasza nazywa je okultyzmem, lepiej wyjaśniają pewne zjawiska z podświadomości, nawet jeśli to inna wiara. Jeśli się dobrze przyjrzeć, tłumaczą one czasem to, co potem stało się już poznane i u nas wyjaśnia to psychologia lub socjologia. Mówią mniej więcej o tym samym, tylko w inny sposób. Hermeneutyka natomiast mówi bardziej o tym, jak powinno się interpretować świete teksty i gdzie w nich da się odnaleźć fakty historyczne. A to, że nie pojmujesz, jak ogromne tematy poruszyłeś i że nie da się och opisać w paru zdaniach świadczy tylko o tym, że brakuje Tobie wiedzy. Ale jak słyszę, jesteś jeszcze bardzo młody, może jeszcze pewnego dnia zrozumiesz, jak niewiele jeszcze wiedziałeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - motywowanie nie jest nadopiekuńczością, tylko objawem miłości, a towarzyszenie na treningach stale po to, żeby w razie czego być pod ręką, jeśli to dziecko nie jest malutkie i treningi odbywają się pod okiem doświadczonego trenera w przeznaczonym do tego miejscu już jest. Mogłabyś się martwić, gdyby Twój syn szusował np. na nartach po niebezpiecznych, nieprzeznaczonych do tego trasach. Ale w sytuacji, gdzie uprawia sport ekstremalny z kimś, kto się na tym zna i go uczy i dba się tam też o możliwe zabezpieczenia oraz o wezwanie pogotowia w razie potrzeby, to nie powinno Ciebie tam być. Chyba że raz na jakiś czas wpadniesz towarzysko, kiedy syn Ciebie zaprosi, np. na zawody, czy będziesz akurat w pobliżu. Ale nie często i nie dlatego, że umierasz ze strachu o niego. To ostatnie to właśnie nadopiekuńczość. Żeby się nauczył uprawiać ten sport i robić to bezpiecznie, musi się czasem trochę potłuc. A szybciej zrobi sobie krzywdę, kiedy w pobliżu będzie widział Ciebie, denerwującą się albo jeszcze gorzej - strofującą go. Tak niebezpieczne sporty wymagają pełnej koncentracji, a nie tego, żeby dziecko było bardziej skoncentrowane na tym, że Ty się o nie boisz. Nie ma w nich miejsca na chwile dekoncentracji, wahania i stresu zdenerwowaniem martwiącej się na zapas i często strofującej matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co ty ,tam wiesz..?byłaś na takich zajęciach,widziałaś jak to wygląda..?Grupa kilkunastu lub więcej dzieciaków i tylko jeden trener..który musi być zazwyczaj u samej góry i niema możliqosci być wszedzie np na samym końcu ,gdzie bardzo często dochodzi do upadków Wtwdy bardzo ważne jest by na końcu był ktoś z dorosłych..z reguły są to grupy matek..lub ojców..którzy..nie tylko dowożą ale też pomagają nosić sprzęt na góre ponieważ przy braku wyciagu..parokrotne wyjscie..z nartami.objawia się zmeczeniem Ważna jest również pomoc w przebraniu i dopilnowaniu spraw organizacyjnych...wszyscy rodzice chętnie pomagaja i kibicuja ,Zazwyczaj dziecku bardzo zależy zeby rodzic byl na treningu bo to je cieszy i motywije.nie ruljo na zawodach.Jesli chodzi o nawet najbardziej doświadczonego trenera z odpowiednim podejsciem do dzieci(a ten takim jest)to nawet taki jest tulko człowiekiem i zawsze cieszy go pomoc i wsparcie todzicow.Kiedy moj syn miał wypadek..to nie było mnie przy nim,a powinnam była być Nie mam prawajazdy wiwc wysłalam męza..do dzis sobie wyrzucam że ggdybym tam była to pewnie by fo tego niue doszło.Maz niby stał na koncu ale zajmował sie rozmowa z innymi ojcami i nie zwrocił synowi uwagi ze pługuje..,trener był u samej gory z reszta grypy i nie mogł tego widzieć bo było za daleko.Dlatego tak ważna jest pomoc.U syna. doszło do podqojnego złamania obu kosci podudzia...mimo to dzieki wspaniałym chirurgom po złamaniu nie ma sladu i syn nadal może ribić to co lubi.Cała zimę wariował..nie ma mocnych na niego..na szczescie wydoroslał u już nie muszę stale być obok,gdy zniwu zacznie na poważnie .zaczynał kiedyś jak miał 7 lat .wraycał rezygnował.wracał ,rezygnowal..a kiedy znow wrocił to po 2 tyg ,doszło do tego złamania.a tak sie cieszył bo dobrze mu szło.Coż pech.Wiem że znowu o tym myślli i zal mi go bo nie ma go kto wozic i minęlo tyle czasu ze juz tego nie nadgoni..cwiczył przy domu cała zimę,smutni mi jat na to patrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ps,nie mam prawka ale zawsze wolałam jechać z męzem i z synem bo mąż go nigdy nie pilnoeał.nie nosił nart na góte kiedy syn o to prosił i raz nawet doszło do tego że przyjecyał z wybita z zawiasów szczeką bo dostał od kolefówvpułja w głowe..dwie noce płakał i nie spał nim mi sie przyznał co soe stało...w uchu krew ,szczena przekrecona .dlaczego maż o tym nie miał pojecia ?..bo tak go pilnował..dlatego zawszebwolałam dopilnować osobiscoe.Trener nie mogł yego widzieć bo syn poszedł sie przeboerac jako trzeci a u gory hyła jeszcze spora grupa ,zreszta widział ojcow na dolw ..tyle że maż nawet nie wchodził nigdy na budę..i nie intetesowal sie cp chłopcy tam robia,gdybym ja wyedy była to nikt by w nikogo nie rzcał piłką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość dziś Co ty ,tam wiesz..?byłaś na takich zajęciach,widziałaś jak to wygląda..?Grupa kilkunastu lub więcej dzieciaków i tylko jeden trener.." Jasne, co ja tam wiem poza tym, że większość mojego życia interesują mnie takie sporty i wiem jak wyglądają treningi i jeżdżę na zawody. Dużo bardziej niebezpiecznych sportów niż to, o czym piszesz. A z drugiej strony też wiem, jak dziecko się dekoncentruje, wyczuwając strach rodzica, który sam ze sobą sobie po prostu nie potrafi poradzić. Tak, dobrze przeczytałaś, to Ty masz problem z emocjami, z którymi sobie nie potrafisz poradzić i nie wolno nimi obciążać dziecka. Zwłaszcza dziecka, które wykonuje coś grożącego wypadkiem. Każda sekunda dekoncentracji może być niebezpieczna. Jesteś na pewno nadopiekuńczą i narcystyczną matką, skoro nie rozumiesz i nie chcesz zrozumieć, że jeśli Twoje dziecko nie ma kilku lat, to każda asysta, jeśli nie jest wyraźnie wymagana przez trenera, tylko spowoduje większą szansę tego, że to dziecko zrobi sobie krzywdę. A przyczyną tego będziesz Ty. Nie da nauczyć się chodzić bez przewracania się, tak jak nie da się nauczyć nawet zwykłej gimnastyki akrobatycznej bez nabicia sobie siniaków, a bardziej ekstremalnych sportów bez upadków i czasem nawet jakiegoś złamania. To zależy oczywiście od sportu. Ale najważniejsze jest to, żeby użyć wszelkich możliwych zabezpieczeń, tylko nie w postaci nadopiekuńczej matki. Gdybyś rzeczywiście chciała dla swoje dziecko chronić, a nie tak naprawdę tylko myśleć egoistycznie o sobie, to byś tam nie przychodziła bez wyraźnej prośby trenera. On wie dobrze, czy coś takiego jest potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×