Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość na wietrze liść

Toksyczne relacje z rodziną i zerwanie kontaktu

Polecane posty

Gość na wietrze liść

Witajcie :) Mam 27 lat. Moje relacje z rodzicami są coraz gorsze. Nie mieszkam z nimi od ośmiu lat. Wyjechałam na studia, oni zostali w naszym mieście (mała miejscowość). Rodzice to bardzo prości ludzie, niewykształceni, bardzo zaniedbani, sfrustrowani, zawistni, zazdrośni. Ojciec jest bezrobotny (od zawsze), mama od kilku lat prowadzi mały interes, który właśnie upada. Z ojcem nigdy nie miałam dobrego kontaktu, nie kłóciliśmy się, ba, my nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Nie mieliśmy o czym. Nie zmieniło się to, kiedy wyjechałam na studia. Przez 8 lat nie wykonał do mnie ani jednego telefonu (ja do niego też nie), życzenia urodzinowe składał mi tylko przy okazji, kiedy mama dzwoniła. Z mamą miałam zawsze dobry kontakt. Od 2-3 lat mama mnie ignoruje, ja dzwonię kilka razy w tygodniu, staram się utrzymywać kontakt, jedyne co słyszę "nie mogę teraz rozmawiać, zadzwonię później" i rozłącza się, zanim ja jeszcze zdążę powiedzieć "dzień dobry". Oczywiście nigdy nie oddzwania. Kiedy już rozmawiamy, nigdy nie pyta co u mnie, co u mojego narzeczonego, od razu zaczyna narzekać, opowiadać co ją boli, że po nocach nie śpi, jak to biznes źle idzie. A ja się dla niej nie liczę. Ona w ogóle mnie teraz nie zna. Moja mama ma toksyczny charakter... zrzucała na mnie swoje problemy od zawsze, od kiedy tylko nauczyłam się mówić i rozumieć. Opowiadała mi jaka jest nieszczęśliwa w życiu, ile to dla mnie nie robi (prawda jest taka, że dopuściła się wielu zaniedbań dlatego teraz mam kilka problemów ze zdrowiem), nawalała na mojego ojca (zasłużenie, to prawda, ale sama po części wybudowała barierę jaka między nami jest)... Pamiętam, że jako kilkuletnie dziecko kuliłam się cała ze strachu i modliłam się płacząc całymi godzinami o zdrowie dla mamy, bo zawsze mi opowiadała, że ona to nie ma zdrowia, pewnie ma raka, czuje, że długo nie pożyje, na pewno będzie miała wylew w młodym wieku jak jej ojciec... ja byłam przerażona. Wychowałam się na lęku, że zostanę sierotą, panicznie się tego bałam. Straszyła mnie, że jak to będzie jak zostaniemy sami z ojcem, że on sobie nie poradzi na pewno... mam zrytą psychikę przez te jej opowieści. Sami sobie wyobraźcie. Opowiadanie takich rzeczy dziecku. Nie raz, nie dwa, ale ciągle. W domu musiałam być zawsze cicho, być grzeczna, okazywać szacunek starszym, przynosić same dobre oceny, bo inaczej było kazanie. Musiałam być zawsze najlepsza w klasie. Chcieli w ten sposób wynagrodzić sobie braki swojego wykształcenia, być dumnym ze mnie na wywiadówkach, bo innych powodów do bycia dumnym nie mieli. Kiedyś, będąc w drugiej klasie szkoły podstawowej przyniosłam 4 ze sprawdzianu z przyrody. Mama drewnianą szpatułką sprała mnie tak, że się posikałam i na pośladkach i udach przez tygodnie miałam wielkie krwiaki/siniaki wielkości dłoni dorosłego faceta. Zbiła mnie tylko ten jeden raz, ale za to porządnie. Mieszkaliśmy wtedy z dziadkiem alkoholikiem, strasznym prostakiem. On nie krzyczał, on ryczał, wyzywał od s**********w. Za głośniejszą zabawę. Trzeba było chodzić cichutko na paluszkach, żeby go czasem nie obudzić, kiedy wracał pijany. A pił codziennie. Jestem nadwrażliwa, zawsze byłam, wyczekiwałam tylko aż znowu coś na mnie spadnie, jakieś jego krzyki. Rodzice się mu nigdy nie postawili. Byliśmy zawsze bardzo biedni, czasem nie było na chleb. Ojciec to niezaradny życiowo nieudacznik. Na papierosy jednak zawsze wykrzesali trochę grosza. Jeszcze mieli czelność mnie po nie posyłać. Jestem szczęśliwsza odkąd mieszkam daleko od nich. Nie płaczę przynajmniej, czuję się szanowana... całe moje dzieciństwo w domu przepłakałam. Czułam się jak istota drugiej kategorii, a przecież ja byłam naprawdę grzecznym dzieckiem... odbijali sobie na mnie każde niepowodzenie. Musiałam okazywać dozgonną wdzięczność za kupienie głupich dresów na bazarze czy szynkę na śniadanie. Mam do nich wiele żalu. Teraz rzadko pojawiam się w domu, coraz rzadziej... Planujemy ślub za jakiś czas. A ja najchętniej nie zapraszałabym ich wcale. Wstyd mi za nich, przez narzeczonym, przed teściami, przed znajomymi. Kontakt i tak mamy coraz bardziej sporadyczny. Z ojcem nie mam wcale, z mamą tak jak pisałam rzadko i tylko z mojej inicjatywy... Prawdę powiedziawszy chciałabym się odciąć i zacząć budować swoje życie na własną rękę. Mam już dość paraliżującego wstydu, jaki mi przynosili przez lata i ich roszczeniowej postawy - do każdego o wszystko. Czy jeśli zerwę kontakt będę sobą gardzić do końca mojego życia i tego żałować? Są tu osoby, które były w podobnej sytuacji? Co zrobilibyście na MOIM miejscu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to przeciez rodzice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Z mamą miałam zawsze dobry kontakt. Od 2-3 lat mama mnie ignoruje, ja dzwonię kilka razy w tygodniu, staram się utrzymywać kontakt, jedyne co słyszę "nie mogę teraz rozmawiać, zadzwonię później" i rozłącza się, zanim ja jeszcze zdążę powiedzieć "dzień dobry". Oczywiście nigdy nie oddzwania. Kiedy już rozmawiamy, nigdy nie pyta co u mnie, co u mojego narzeczonego, od razu zaczyna narzekać, opowiadać co ją boli, że po nocach nie śpi, jak to biznes źle idzie. A ja się dla niej nie liczę." Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc moje rady nie będą wiele warte. Ale z tego co piszesz w zacytowanym fragmencie wynika, że nie musisz jakoś radykalnie odcinać się. Wystarczy że przestaniesz się narzucać tam, gdzie cię nie chcą i poczekasz na inicjatywę mamy. Ona też powinna zabiegać o kontakt z córką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na wietrze liść
ale "to przecież rodzice" nie może być argumentem absolutnym. "To przecież rodzice" i co? I nie może być dyskusji? A co jeśli ci rodzice nie zasługują na tytuł rodziców roku? Mam przez resztę życia udawać, że jest wszystko ok, jeśli nie jest? Już się nerwicy nabawiłam przez takie udawanie. Całe życie udawałam, że pochodzę z normalnej rodziny. I teraz wszystko w środku we mnie krzyczy ze sprzeciwu... Dlaczego zawsze ja muszę być tą która stara się aby wszystkim dookoła było miło. Bo ojcu będzie przykro, bo dziadek jest pijany, bo mamie w życiu nic się nie udało. Zawsze musiałam rezygnować z siebie. Bo co? Bo to przecież rodzice? Czytałeś/aś to wszystko co napisałam? Czy to odpowiedź na sam tytuł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na twoim miejscu spaliłabym się ze wstydu. Jesteś toksycznym dzieckiem i studia nic ci nie dały, niestety. Przykro mieć takie dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdzie pracujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faktycznie, twojej matce nic w życiu się nie udało, nawet córka. Mam nadzieję, że los sprawiedliwy kiedyś przypomni ci jak wyparłaś się rodziny i zostaniesz sama. Wtedy zrozumiesz, że rodzina to rodzina i ma się tylko jedną. Zapytaj dzieci z domów dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na wietrze liść
"Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc moje rady nie będą wiele warte. Ale z tego co piszesz w zacytowanym fragmencie wynika, że nie musisz jakoś radykalnie odcinać się. Wystarczy że przestaniesz się narzucać tam, gdzie cię nie chcą i poczekasz na inicjatywę mamy. Ona też powinna zabiegać o kontakt z córką." Mimo wszystko czuję się winna, to siedzi głęboko we mnie, dlatego dzwonię. Kiedy czasem uda mi się odbyć z nią jedno-dwu-minutową rozmową zawsze z wyrzutem pyta, kiedy przyjadę do domu. Czy w ogóle jeszcze zamierzam wrócić, bo nie byłam od kilku miesięcy. A ja się boję powrotu... rozmowy z nimi, tego co znowu usłyszę, nowych wyrzutów... itd. Coś w środku mnie mówi mi, że najlepiej dla mnie byłoby zerwać z nimi kontakt... Mama nie cierpi mojego narzeczonego. Jest o niego zazdrosna, uważa, że jej mnie 'odebrał'. Jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi. Przez 6 lat jak z nim jestem, widziała go raptem raz na oczy. Więcej się nie ośmieliłam przywieźć go do swojego rodzinnego domu. W rozmowie ze mną potrafiła nazywać go "warszawskim chujkiem", ćmokiem, ciulem... A on nie zasługuje na takie traktowanie, bo wówczas, kiedy oni nic nie wiedzą o moich problemach, ten człowiek dba o mnie i zawsze wyciąga do mnie pomocną dłoń. Jest wszystkim, co aktualnie mam. Jest moim najlepszym przyjacielem. Jakiś czas temu zapytała czy on jest tego wszystkiego wart, że być może powinnam wybrać oni albo on. I co wtedy powinnam ze sobą zrobić? Wrócić do tej zabitej dechami wiochy, klepać z nimi biedą, rzucić pracę, rzucić narzeczonego....? To nie jest kwestia akurat TEGO faceta. Problem byłby z każdym. Wstydziłabym się za nich przed każdym potencjalnym przyszłym partnerem i mama o każdego przyszłego faceta robiłaby dąsy. Że jest ważniejszy. Bywam rzadko w domu ale to nie dlatego, że chcę w tym czasie być z moim narzeczonym , ale dlatego, że nie chcę być z nimi. Nigdy na to nie wpadła i nie zastanowiła się nad powodami mojej nieobecności. Uważa pewnie, że jestem niesprawiedliwa, niewdzięczna i egoistyczna a ona biedna, opuszczona i pokrzywdzona... tymczasem nie rozmawiałyśmy normalnie już od lat przez jej 'brak czasu'. I co wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ci co objezdzaja autorke z gory na dol sami pewnie pochodza z dobrych domow i nie rozumieja jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja Ci proponuję przerobić terapię DDA najpierw , a rodzicami się nie przejmować. Najpierw powinnaś uporządkować swoją przeszłość , a dopiero później myśleć o przyszłości i kontaktach z toksycznymi rodzicami. Trochę darmowej lektury : xxx http://chomikuj.pl/alaalowata/Dokumenty xxx I powodzenia. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na wietrze liść
Mutantex - dziękuję bardzo za te książki.... Coś tam już kiedyś próbowałam czytać z tego typu literatury, ale mi nie szło. Po paru stronach zaczynałam płakać i się rozklejałam na całe popołudnie/wieczór. Nie umiem myśleć o tym bez emocji. Nawet teraz siedzę zaryczana. Może jednak masz rację i powinnam zrobić sobie drugie podejście do tych książek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie da się odciąć od rodziców, wcześniej czy później zrozumiesz, że jesteś ich częścią i znajdziesz podobieństwa. Jeśli tak wiele zła w nich widzisz spróbuj coś uratować, pomóc. W końcu jesteś dorosła, wykształcona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Po paru stronach zaczynałam płakać i się rozklejałam na całe popołudnie/wieczór. Nie umiem myśleć o tym bez emocji." xxx Dlatego powinnaś pomyśleć o terapii DDA. Chociażby z tego powodu , żeby przerobić swoje dzieciństwo i zostawić je w przeszłości. Bo na razie bez terapii przeżywasz je za każdym razem od nowa , kiedy do niego wracasz. xxx Poza tym na terapii nauczyła byś się asertywnego podejścia do wielu spraw , chociażby do sprawy Twoich rodziców i ich toksycznego charakteru. xxx Książki to tylko teoria , aczkolwiek przydatna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na wietrze liść
do ostatniego mądrego gościa proszę o konkrety, co uratować i w jaki sposób :) co mam zrobić? Zostawić faceta, z którym jestem szczęśliwa? Wrócić do nich na wieś i pogrążać się z nimi w tej beznadziei? Dzwonić częściej i częściej być odrzucaną? Dalej udawać, że wszystko jest ok? Co mam zrobić??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno, masz słaba psychikę i przestań rozklejać się. Wielu ludzi ma biednych rodziców ze wsi, ojców alkoholików, a nie przeszkadza to im osiągać sukcesy. Twoja matka ocenia ciebie a ty ją, jakie podobieństwo rodzinne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jeśli tak wiele zła w nich widzisz spróbuj coś uratować, pomóc." xxx W tej chwili to autorka pomóc może tylko sama sobie. W końcu jej rodzice są dorośli , prawda ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Dziewczyno, masz słaba psychikę i przestań rozklejać się." xxx Kafeterio , zaskocz mnie chociaż raz... Proszę...😭 xxx "Twoja matka ocenia ciebie a ty ją, jakie podobieństwo rodzinne. " xxx A Ty spod orange oceniasz autorkę. Takie podobieństwo kafeteryjne. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na wietrze liść
Mutantex może i masz rację. Nie potrafię być asertywna jeśli idzie o moich rodziców, zawsze wtedy pojawia się szantaż emocjonalny, zawsze ustępuję...moja matka jest prawdziwą mistrzynią szantażu emocjonalnego. Najśmieszniejsze jest to, że na co dzień nie mam z asertywnością żadnych problemów, np. w życiu zawodowym. Potrafię wydawać polecenia, całkiem nieźle radzę sobie w stresujących sytuacjach, wiem, że moi współpracownicy mnie lubią... więc to nie jest tak, że ja nie potrafię wytworzyć żadnych normalnych relacji. Jestem już dorosłą kobietą, niezależną finansowo a przez moją rodzinę ciągle czuje się jak mała dziewczynka, którą można ofuknąć i odstawić za karę do kąta. Nie potrafię przejść nad tym do porządku dziennego. I ktoś napisał, że jestem słaba psychicznie. Tak, jestem, jeśli idzie o moją rodzinę jestem bardzo słaba. I za to m.in. ich obwiniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwróciłaś się do mnie. Nie zostawiaj faceta, z którym jesteś szczęśliwa, masz prawo do swojego życia i swojej drogi bez wyrzutów sumienia i powrotu na wieś. Nie wypieraj się tez rodziny i nie musisz się ich wstydzić, bo każdy odpowiada za siebie. Dlatego postępuj w zgodzie ze swoim sumieniem, pogódź się z sytuacją jako niezależną od ciebie. Dzwoń do matki kiedy masz ochotę i nie wiń się za nic. Może uda ci się pokazać im, że można inaczej, lepiej żyć. Bądź córką, to już bardzo dużo, oni mają też tylko ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na wietrze liść
Mnie już się nie chce do niej dzwonić nawet, tyle razy zostałam spławiona. Za każdym razem jak sięgam po telefon wybranie numeru staje się coraz trudniejsze. Z tygodnia na tydzień coraz mniej tęsknię. Jest mi przykro, że jest jak jest, ale cóż. Pozostaje tylko jakieś takie niezdrowe uzależnienie od nich, ta głupia świadomość, o której piszecie, że to "przecież rodzice" i że nie wypada. Nawiasem mówiąc, uważam, że to zdanie, które się powtarza ludziom z pokolenia na pokolenie, że cokolwiek by się nie stało, to rodziców trzeba kochać itd itp bo to przecież rodzice, robi ludziom straszną krzywdę. Powinno być tak, że człowiek zbiera co zasiał... na pewno nie tak, że społecznie przekonanie o słuszności czegoś determinuje nasze zachowania i zmusza nas do robienia czegoś, nawet jeśli to coś jest dla nas szkodliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja spod orange oceniam autorkę, bo zwróciła się na forum i ja tak czuję jak piszę. Wiem z doświadczenia, że nie można się odciąć od rodziców, nie można ich o wszystko obwiniać, bo najczęściej szukamy usprawiedliwienia dla siebie i szukamy popleczników tylko wtedy jak podświadomie czujemy, że chcemy zrobić coś wbrew sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Mutantex może i masz rację." xxx Proponuję jednak się od psychologów dowiedzieć , czy napewno mam. ;-) xxx "Potrafię wydawać polecenia, całkiem nieźle radzę sobie w stresujących sytuacjach, wiem, że moi współpracownicy mnie lubią... więc to nie jest tak, że ja nie potrafię wytworzyć żadnych normalnych relacji." xxx http://x2t.com/role xxx " I ktoś napisał, że jestem słaba psychicznie. Tak, jestem" xxx Wręcz przeciwnie - my , DDA jesteśmy bardzo odporni psychicznie , ale nie radzimy sobie w zadaniach , które innym nie stwarzają problemów. xxx Jedną z rzeczy , którą możesz zastosować w rozmowie z rodzicami jest słowo "NIE" wymawiane przed zdaniem , np.: - Nie , nie zgadzam się na późniejszą rozmowę. - Nie , nie będę ulegała szantażowi. - Nie , nie zgadzam się z Twoją opinią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ta głupia świadomość, o której piszecie, że to "przecież rodzice" i że nie wypada" xxx Jedyne co wypada , to pamiętać kto jest naszymi rodzicami. I nigdzie nie jest napisane , że nie wolno rodziców rozliczyć ze swojego dzieciństwa i ich postępowania wobec nas. A wręcz przeciwnie : xxx https://www.youtube.com/watch?v=TroenoOkXHo ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie można się odciąć od rodziców" xxx Można. :-) xxx "nie można ich o wszystko obwiniać" xxx Nikt ich o wszystko nie obwinia. I zapewniam Cię , że jest różnica między wychowaniem w normalnej a wychowaniem w dysfunkcyjnej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na wietrze liść, nie zgadzam się z tobą. Nie zawsze człowiek zbiera co zasiał i nie zawsze powinno tak być. Najważniejsze, aby być w zgodzie ze sobą, a ty nie jesteś i masz rozterkę, bo zadzwoniłabyś, ale zostałaś spławiona i ciągle uzależniasz się od kogoś, od czegoś. Sama nie wiesz, co robić, co mówić, co siejesz... Po prostu do niczego się nie zmuszaj i od niczego nie powstrzymuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na wietrze liść
Przeczytałam ten tekst o rolach w rodzinie. I jakbym widziała siebie. Ja byłam tzw. 'starą malutką'. Byłam trzymana pod kloszem, bez rówieśników, bo nikt nie był na tyle dobry abym mogła się z nim przyjaźnić. "Bo źle się uczą". Za to ja musiałam uczyć się najlepiej ze wszystkich. Tak żeby na koniec roku szkolnego można było pokazywać moje świadectwo stryjowi i jego żonie, którym się lepiej wiodło finansowo i którzy mieli dziecko w moim wieku. Moi rodzice otwarcie zawsze cieszyli się z niepowodzeń innych ludzi. To była jedyna cecha która ich łączyła. Poza tym nic. I byłam tego świadoma od zawsze, nawet jako mała dziewczynka. Mama mi zawsze opowiadała jaki to był błąd, że wyszła za niego za mąż, że zmarnowała sobie życie... dzieciaki z sąsiedztwa szły razem na rower a ja siedziałam i ją pocieszałam. W szkole miałam same szóstki i piątki i nawet nauczyciele widzieli w tym problem, wzywali mamę do szkoły i mówili, że jestem zbyt ambitna. Ona poczytywała to za komplement. A oni chyba widzieli, że chorobliwie podchodzę do ocen i panicznie się boję dostania oceny mniejszej niż 5.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mutantex, z każdej rodziny można zrobić [ w teorii ] rodzinę dysfunkcyjną. Zależy od punktu widzenia, chyba, że chodzi o jednoznaczną patologię. Można odciąć się od rodziny, ale nie jest łatwiej wtedy tylko trudniej - z perspektywy czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Przeczytałam ten tekst o rolach w rodzinie. I jakbym widziała siebie." xxx Znowu trafiłem ? ;-):-D:-D:-D Ja dla odmiany przejąłem rolę kozła ofiarnego i błazna (maskotki) , a mój brachol niewidzialnego dziecka i bohatera. Te role są u nas najbardziej widoczne , aczkolwiek każdy z nas ma część cech drugiego. To tak na marginesie. xxx "Moi rodzice otwarcie zawsze cieszyli się z niepowodzeń innych ludzi. To była jedyna cecha która ich łączyła." xxx Myślę , że łączyło ich coś więcej - nałogi. xxx http://x2t.com/epika-liryka-dramat xxx W tym linku znajdziesz jeszcze jeden ciekawy artykuł , który powinien Ci trochę przybliżyć to , co się działo i dzieje teraz. xxx I nadal zachęcam Cię do podjęcia terapii DDA. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Radzę, abyś udała się na leczenie, bo jest z toba nie najlepiej. Widzisz tylko zło w swojej rodzinie, nic dobrego. Jesteś głucha na inne niż twoje zdanie i wydaje się, że nikt cię nie przekona tylko ten kto powie, że twoja rodzina to samo zło i trzeba się odciąć. Co będzie jak w zyciu okaże się, że obok ciebie są inni żli, np. dzieci, teściowie i co wtedy zrobisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obwinianie rodziców nigdy w niczym nikomu nie pomogło. To szukanie winnych własnych niepowodzeń a tak naprawdę winni jesteśmy my sami sobie! i jesteśmy kowalami własnego losu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×