Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

córka ma 7 miesięcy, nie raczkuje, teściowa obarcza mnie winą

Polecane posty

Gość gość
wspolczuje ci. moja corka zaczela raczkowac jak skonczyla 7m i wszyscy sie cieszyli, ze tak szybko itd a twoja to jakas idotka, odetnij sie,zobaczysz zycie bedzie spokojniejsze. zaloze sie,ze ona bedzie manipulowac twoim dzieckiem, bedzie mu gadac,ze mama be itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś za dobra. Ja też taka byłam, uczono mnie w domu, zwłaszcza moja mama (która swoje robienie z siebie kozła ofiarnego i cierpliwe znoszenie docinków szwagra i teściowej przy częściowym przywoleniu mojego ojca w końcu przypłaciła depresją) że trzeba wybaczać bez końca, znosić krzywdy, zapominać, puszczać mimo uszu. Więc co ja robiłam? Też puszczałam "mimo uszu" docinki swojej przyszłej teściowej, a mówiła mi różne rzeczy. Z natury jestem wrażliwa, po matce odziedziczyłam łagodność i nieumiejętność odszczekiwania się chamom, więc po dwóch latach skonczyłam z nerwówką, jadłowstrętem i stanem depresyjnym. Moja teściowa też najczęściej pod nieobecność mojego wtedy narzeczonego mówiła mi to i owo, robiła aluzje że nic nie potrafię, co jest nieprawdą, rywalizowała o względy syna, wyraźnie dawała mi do zrozumienia że synek jest jej i powinien najlepiej tylko z nią siedzieć, raz mi nawet powiedziała że teraz są takie czasy że posiadanie jednej partnerki to nuda i rutyna i niemodne, przy synu tak powiedziała. Był też stek innych bzdur których nie chce mi się przytaczać, bo bolą. Za późno zaczęłam się stawiać i izolować, jak już byłam nieźle rozhuśtana psychicznie. Byłam rozczarowana bo miałam nadzieję, że ta relacja będzie przynajmniej normalna. Nie była. W końcu mój mąż jej wygarnął wszystko co do mnie powiedziała za jego plecami, zrobiła głupią minę i...obraziła się :) co jest oznaką, że manipulatorce obnażono jej metody, zdemaskowano ją. Od tego czasu, bojąc się że straci syna, ANI SŁOWEM nie odzywa się na mój temat. To dla niej tabu, syn przyjezdza do niej raz na jakis czas na godzine i to tyle, gada z nim o pogodzie, sama skasowała się z naszego życia. Teściowa dziś docina drugiej synowej która jest taka jak Ty, za dobra. Męczy się synowa bo jej mąż nie jest taki jak mój, nie umiał zakonczyć sprawy. Pogadaj z mężem bo nie wierzę że zmusza Cię do kontaktu z taką świruską. A Ty po co się z nią widujesz? Wiesz co jest w tym najśmieszniejsze? Moja matka niczego się nie nauczyła i dalej namawia mnie by brać teściową przez dwa i czasem się z nią spotkać :) Mimo że wie czym to sie dla mnie skonczylo. Cóż, moja matka nigdy nie wyjdzie z roli ofiary, ja wyszłam. Ojciec mnie popiera, uważa że powinnam dalej trzymać się z dala od żmiji jaką jest moja teściowa. Mąż też jest zdania tego samego co mój tata. A przede wszystkim ja jestem szczęśliwa że odcięłam się od tyranki. Polecam. Jak będziemy mieć dziecko to nic się nie zmieni bo ja do tego nie dopuszcze. Wnuka to ona czesto oglądała na pewno nie będzie. Nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak można w ogóle twierdzić, że dziecko raczkuje bo ktoś je przyuczył? :D Co za kretynizm, weź, baba zaparkowała chyba w wieku XIX albo wcześjiej....co, może kręgosłup dziecku pokrzywi. Od metod 'zayebistych' mojej teściowej, mój mąż ma tak zwany kaczy chód. Jakbym jej słuchała to gratulacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gadała złożonymi zdaniami w wieku 8 miesięcy :D:D:D Padnę zaraz :D. A do Ciebie autorko- nie przejmuj się teściową. Ja bym jej też tak na słowo nie wierzyła. Bo starsi ludzie mają tendencje do wyolbrzymiania i przekłamywania. Mój ojciec np. uważa, że ja i brat jako niemowlęta wcale nie płakaliśmy :D (choć moja mam twierdzi, ze płakaliśmy jak przeciętne dzieciaki :P). Moja babcia uważa, że w wieku trzech lat moja siostra płynnie czytała- czemu z kolei inni przeczą. Znam takich, których dzieci biegały w wieku 6 miesięcy a w wieku czterech sprawnie gryzły. Ludzie lubią idealizować siebie i swoje dzieci- po latach to chyba nawet zaczynają wierzyć w te brednie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olej teściową!! Nic dobrego z jej gadania nie będzie, a Ty mniej się będziesz stresować. Im Ty będziesz spokojniejsza tym lepiej dla małej. Dzieci siadają dopiero na konkretnym etapie swojego rozwoju i u każdego dziecka jest to inny czas: główka u takiego maluszka stanowi sporą część masy ciała więc dopiero jak dziecko osiągnie odpowiednią przeciwwagę dla głowy to samo siada. I nie zależy to od wieku, tylko od dziecka. Tak jak wspomniałaś na wstępie: to indywidualna sprawa każdego maluszka i nie ma co porównywać i silić się na rywalizacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mam pojęcia skąd te porównania dziecka do dziecka. szanowna teściowa niech poczyta trochę literatury fachowej zanim otworzy japę. Może sama ma jakieś kompleksy i Waszym dzieckiem probuje je wyleczyć, np. widać to w tym, że boli j ą że to dziecko sąsiadki a nie jej wnuczka, pierwsza zaczęła raczkować, siadać czy może jeszcze chodzić. OIej babola, ona juz szczesliwa nie bedzie, a widze że na starość cała żółć z niej wyłazi i próbuje na siłę życie uprzykrzyć innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahah ale te baby mają nierówno pod kopułą.... Mój ma 27 miesięcy i od roku słyszę, że dzieci teściowej siadamy na nocnik nim jeszcze nauczyły się chodzić... Synek np. poszedł pierwszy raz na basen i chwalilam go, że taki dzielny i bla bla i teściowa na to , że na nocnik nie siada. Albo jak zrobił im serduszko wyklejane z ciastoliny to też o tym nocniku gadka, czemu nie siada. Jak babcie od męża w autobusie spotkałam i synek akurat z mowa ruszył i tak fajnie jej opowiadał to ona też o nocniku. Wszędzie ino nocnik nocnik i nocnik. Mają znajoma przedszkolanke, która twierdzi,że po 2 tyg u nich w przedszkolu dziecko odstawia pieluche. I na siłę próbowali mnie zmusić,żeby go do tego przedszkola zapisać... U synka był kolega, który sikal do wc i ..... Czart mary - syn wziął nocnik i tak długo siedział aż zrobił. Sam!!!!!!!! A jak wcześniej próbowałam go sądząc był ryk i płacz. Także autorko, masz rację - dziecko samo do wszystkiego dojdzie. Możesz kupić coś typu kula do raczkowania albo jakąś ciekawą zabawkę na tyle fascynująca, żeby za nią ruszyło. Ale nic na siłę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja cały czas się pytam, GDZIE JEST TWÓJ MĄŻ/PARTNER !!! Jak by mi ktoś chciał po żonie jechać, to długo by sobie nie pogadał. I nawet, jakby moja matka, teściowa, miałby się do mnie latami nie odzywać, to ustawiłbym do pionu. Jeżeli szacunek dla osoby z którą się dzieli życie, nie jest najważniejszy, szczególnie szacunek od osób trzecich, to sorry. Moja matka raz spróbowała wygłaszać swoje "mądrości". Pierwszy raz poprosiłem, "no to mamusia że ona tylko tak mówi, co nie może wyrazić opinii?" Podniosłem głos i zaznaczyłem, że nie życzę sobie uwag pod adresem mojej żony; mamusia zaczęła że nie liczę się ze zdaniem matki, że widocznie przeszkadzam, swoje histerie - wstałem i powiedziałem - dziękujemy za wizytę i ustawiać, oraz wyrażać swoje opinie co do wystroju, wychowania itp itd, to mamusia może sobie w domu opowiadać. Obrażona wyszła, efekt? Do dzisiaj nie padły żadne uwagi, a wizyty są rzadkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie też mąż ustawił teściową do pionu, najpierw jej wygarnął wreszcie co i jak powiedziała, ta oczywiście najpierw próbowała jak zwykle iść w zaparte, wypierała się, mówiła że przeinaczam, ale jak wypunktował jej konkretnie jakie i kiedy padły słowa to obraziła się i nie odzywała się, tak że wyszedł stamtąd bez słowa. Wcześniej zaznaczył jeszcze jaśnie obrażonej pani, że on ją jeśli od tej pory będzie odwiedzał, to na pewno sam. Jasne jest, że została zdemaskowana. Od tej pory ani słowem nie wyraża się na mój temat ani za moimi plecami do mojego męża, bo już nie śmie, z obawy że go straci, ani do mnie, bo mnie nie widziała już bitych 7 miesięcy. Jasne że jest mi czasem przykro że nie jest to wszystko normalne no ale co mam zrobić? Kobieta jest niereformowalna, w życiu jeszcze nie przyznała się do błędu a jej reakcją na obnażenie jej manipulacji jest obraza i dziecinne zachowania typu płacz, jakieś trzęsienie się w nerwach itd. Pod kopułką to ona równo na pewno nie ma no ale to to nawet mi mąż powtarza za każdym razem i jest gorącym zwolennikiem mojego niejeżdżenia tam. Sam jak już jedzie te dwa razy w miesiącu to chyba się nudzi skoro zawsze po godzinie jest z powrotem...A ona się dziwi. A o czym on ma z nią rozmawiać? O jej wylewaniu kubła pomyj na jedną czy drugą synową, ma słuchać co ciągle robimy źle? Komu by się chciało. P.S. Mój mąż wcale nie od razu postawił matce ultimatum. Długo próbowaliśmy poczekać aż jego matka się uspokoi ale zawsze prędzej czy później wbijała mi szpilę więc powiedział jej, że ona się ze mną na pewno widywać nie będzie. Oczywiście narobiła wstudy po rodzinie, narozpuszczała plot jaka to ona pokrzywdzona i że przeze mnie traci dziecko. Czy ona wie, co mówi? Jakie "traci dziecko"???? Na własne życzenie chyba. A i to nie do końca traci bo przecież on ją odwiedza i ja nie uważam, że to źle. Niech odwiedza. Ale ona niech się nie dziwi, że nie jest wtajemniczana w NIC związanego z naszym życiem, a więc ma z synem bardzo sztuczny kontakt. Sama tego chciała. Ja jej wybaczałam chyba z milion razy ale w końcu wyladowałam z depresją i skończyło się moje wybaczanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy my żyjemy w średniowieczu? ręce opadają, jak można myśleć, że dziecko nie raczkuje bo jest gorsze/słabsze/inne? albo że to wina rodziców. ciekawe dlaczego swojego synka a Twojego męza nie obraczy winą. W końcu nie tylko Twoje to dziecko ale i jego i ciekawe że jego to się już pewnie nie czepia/ znalazła sobie kozla ofiarnego w twojej osobie a ty się nie daj bo z nerwów sie wykonczysz. uważam że wizyty musicie ograniczyc do minimum jesli te komentarze nie ustaną. a mniemam ze nie ustaną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×