Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Znowu dopadła mnie depresja mimo że pracuję nad sobą

Polecane posty

Gość gość
A jak ja sobie myśle "inni mają gorzej" to wpadam w jeszcze większy dół i rozpacz.. Bo inni mają gorzej, ja mam to wszystko a i tak czuję się tak jak się czuję.. Czuje się wtedy jak niewdzięczna suka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgadzam sie nie ma gorszej rzeczy niż pocieszenie że inni mają gorzej. czyli co? mam sie porównywac do jakiegoś menela i cieszyć ze mam lepiej, czy do bezdomnego i cieszyć ze mam dach nad głową? tak się nie da Mnie martwi ze z dołka nie moge wyjsc juz 2 tygodnie, wczesniej bywało róznie ale byly tez dni ze czułam sie swietnie. teraz dół totalny, nawet po mojej gębie widać ze jest ze mną źle. tak tak jak dopada mnie depresja to nie mam twarzy a gebę, skwrzywioną, brzydką i paskudną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjnlkjkjhhjb
Ja też mam takie chwile jak Ty, chociaż pracuję nad sobą. Mam takie momenty, że nie mam ochoty widzieć ludzi na długo, a moja praca polega na kontakcie z różnymi ludźmi, jestem w dodatku typem introwertyczki (podejrzewam u siebie objawy nerwicy, ale nie przejmuję się tym, jestem na dobrej drodze), więc myślę, że Bóg specjalnie popchał mnie na taką drogę (chociaż lata temu broniłam się rekami i nogami przed tego typu zawodem a i tak wylądowałam tam gdzie widocznie miałam być), abym bez tego nie skończyła marnie. Bo zawsze wydawało mi się, że skoro nie lubię się spotykać z ludźmi to będzie zawsze ok i zawsze sobie dam radę a ludzie nie są mi do niczego potrzebni, prawdę mówiąc do dziś spotkania z ludźmi mnie męczą, ale wiesz co? Zauważyłam, że dzięki temu mam inny dzień, inaczej funkcjonuję, czuję się o wiele lepiej, nawet mam więcej energii, a bez tego zawsze byłam ospała (mimo, że nic nie robiłam!), nie chciało mi się ogólnie rzecz biorąc egzystować i pomyślałam sobie, że życie bez ludzi jest straszne (przynajmniej w przyszłości), mimo, że na chwile obecną mogłabym się mentalnie poczuć lepiej, ale na dłuższą metę byłoby to dla mnie destrukcyjne (jak dla każdego innego człowieka, chyba, ze komuś jest przeznaczone bycie pustelnikiem, ale to pojedyncze jednostki w skali świata). Dlatego jeśli nachodzą mnie złe chwile gdzie również nie mam ochoty prowadzić zdrowego trybu życia i wolałabym zaszyć się gdzieś przed innymi to wiem, że jutro też jest dzień :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjnlkjkjhhjb
na nasz nastrój ma olbrzymie znaczenie odżywianie, niedobór witamin i minerałów a szczególnie magnezu (którego mamy za mało praktycznie zawsze) prowadzi do właśnie takich zaburzeń psychicznych. Myślę, że dobre odżywianie, suplementacja, wysiłek fizyczny, może nawet medytacja przy spokojnej muzyce dużo Ci pomogą. Jak już pisałam jest to wysiłek więc jeśli chcesz coś zmienić to musisz nawet w takim okresie coś zrobić na siłę nawet jeśli bardzo Ci się nie chce, a wszystko zaczyna się w głowie. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ja wkładam wysiłek zeby było lepiej i zaczełam uprawiać sport, doceniac każda chwilę patrzec bardziej optymistycznie. Cos robiłam a mimo to mam teraz okropny kryzys, tak jkabym zwatpiła we wszytskie te metody . DZiś nawet sobie pomyslałam że człowiek albo rodzi się silny i zachwala zycie i radzi że trzeba byc optymistą bo mu to przychodzi z łatwością, albo rodzi sie taki ktoś jak ja zagubiony zalekniony, zestresowany i wtedy życie to jak walka z wiatrakami. Najbardziej zastanawiające dla mnie ejst to że te leki na depresję to jeden wielki pic, to g****o wcale nie pomaga mimo ze jadę na nich kilka dobrych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjnlkjkjhhjb
to jeszcze dodam, ze wpływ na jakość życia ma także wychowanie i czego się ostatnio dowiedziałam również przodkowie... Jesteśmy podobni mentalnie nie tylko do rodziców, ale i nawet bardziej do przodków, w naszych genach zapisuje się dosłownie wszystko. Skoro widzimy, że mamy ciężko to czy nie pozostaje nam nic innego jak tylko wziąć się z życiem za bary? Poddając się możesz skończyć jak niektórzy. Stan w którym jesteś jest bardzo niebezpieczny bo nie wiadomo jak daleko Cię to za sobą pociągnie, więc staraj się oczyszczać umysł od negatywnych myśli, wiem że to ciężkie, ale jak mnie nachodzą to pozwalam im tylko przepłynąć (najgorsze jest na siłę wyrzucanie tych myśli), a "wpuszczam" jakieś dobre, jakiekolwiek, np. że mogę w spokoju wypić herbatę ;) Nigdy się od złych myśli nie uchronimy, będą przychodzić zawsze, ale ważne jest aby była w Twoim umyśle równowaga. Mam znajomego który ma ciężki rodzaj depresji wrodzonej (jego brat już się utopił, mimo że miał idealne życie), ale codziennie rano wstaje do bardzo odpowiedzialnej pracy chociaż jego wewnętrzny głos mówi, że życie i tak nie ma sensu, po co to robi i takie tam, leki już dawno na niego nie działają, ale mimo tego sam się zmusza do normalnego funkcjonowania i mówi sobie, że to wszystko i tak siedzi w jego głowie i nie ma prawa bytu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O właśnie,walka z wiatrakami.Też tak miałam,dopóki nie zaakceptowałam mojej choroby. Jak to zrobić? Zmienić myślenie. Choroba to nie tragedia,ludzie chorują ja też mogę. Nie pragnę na siłę dobrze się czuć,mogę czasami gorzej. Jak mnje dopada tzw.leżenie pod kocykiem z dala od ludzi to daje sobie do tego prawo.I ,,leżę,, aż nie najdzie mnie myśl aby coś zrobić.Coś przyjemnego i niedużego./ważne aby od razu nie zacząć remontu itd/ Nie walczę bo skutek zawsze u mnie był odwrotny czyli coraz większa beżsilność i zagubienie z nerwowością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Pomyśl sobie , że inni mają jeszcze gorzejusmiech.gif będzie ci lepiej" i prostaczka doradziła :D jakim to trzeba być bezdusznym sk*****elem, zeby karmić się czyims nieszczesciem:O a tfu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zjedz kawałek banana, kawałek dla pani, kawałek dla pana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na swiecie jest tyle zła, cierpiacych ludzi i zwierzat, a ty sobie wymyslasz glupoty, zacznij byc uczynna, moze sasiad potrzebuje pomocy? zainteresuj sie innymi, bo myslenie od dwoch tyg o sobie to grupa przesada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Pomyśl sobie , że inni mają jeszcze gorzejusmiech.gif będzie ci lepiej" i prostaczka doradziła smiech.gif jakim to trzeba być bezdusznym sk*****elem, zeby karmić się czyims nieszczesciempechowiec.gif a tfu!" normalny czlowiek jak pomysli o tym ze inni maja gorzej to jeszzce bardziej pograzy sie w rozpaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może odpowiedź na twoje zmagania jest bliżej niż ci się wydaje? pracuj nad sobą dalej, ale między obowiązkami, człowiek który cały czas coś robi nie ma czasu na depresję...Praca uszlachetnia, w każdym znaczeniu tego słowa i jest to złota myśl do dzisiaj niezmiennie. Widocznie masz za dużo wolnego czasu a od nadmiaru wolnego rodzą się takie głupoty i różne myśli do głowy przychodzą. Jeśli robisz od rana do wieczora a mimo to masz doła to chyba trzeba się wybrać po skierowanie do psychiatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak mam duzo wolnego czasu i chyba to przez to te doły, mam pracę w biurze i nie jest ona absorbująca. a skierowanie do psychiatry to ja mam co miesiąc wiec o to sie nie martw, przeciez pisałam wyzej ze jestem na lekach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale to co powiedziałaś o walnym czasie i ze mam go za dużo to teraz przypominam sobie czas jak pracowałam gdzie indziej gdzie był zapiernicz to wtedy takich dołów nie miałam. ale nie wiem czy jakbym teraz zmieniał pracę na taką która wymaga więcej ode mnie to czy coś by się zmieniło. Może kiedyś nie miałam jeszcze depresji a teraz ją mam i być może zwalona obiwiązkami, w stresującej pacy poległabym całkowicie? nie wiem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kjnlkjkjhhjb chyba nie było w rodzinie kogos takiego zeby w tak młodym wieku miał stany depresyjne. oczywiscie mam obecnie w rodzinie osoby leczace sie ale to po rozwodach w wieku 50 lat. ja jestem mloda powinnam sie cieszyc zyciem umawiac z facetami, zakładac rodzinę. a mi sie nic nie chce, na wszytsko patrzę z obrzydzeniem, facetów mam po dziurki w nosie bo mnie w zyciu tylko rozczarowywali. cos wewnątrz ciagnie mnie w dół a jakies ostatnie siły probują sie uwolnić. a co sadzicie o tych klinikach ktore lecza ludzi z takich stanów depresyjnych? 3 misiace pobytu, pokrywa go nfz. tak sie zastanawiam czy może to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytałam ostatnio, że w centrum psychiatrycznym dr. Choroszucha (http://www.cp-choroszucha.pl/) istnieje opcja dodatkowego leczenia za pomocą kroplówek wspomagajacych układ nerwowy. Myślę, ze przy takich spadkach energii i przegnebieniu można sprobować takiego leczenia dodatkowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uważam, ze jeżeli dopada Cię chandra to musisz odgniać te myśli od siebie. Rób cokolwiek zapal sobie, zrób maseczkę, zmuś się do wyjścia na zakupy by poprawić sobie humor. Pomyśl jak inni mają tragicznie - nie mają rąk nóg, umiera im ktoś tracą cały swój dobytek itp. a ty czego możesz chcieć więcej, jesteś zdrowa, prace jakąś tam masz (a nawet jak nie to znajdziesz) trzeba się cieszyć z tego co nam Bóg dał. Pamiętaj, ze zawsze możesz mieć gorzej. Jeżeli masz takie chandry to zbadaj np. hormony bo one też powodują różne nastroje w zachowaniu w różnych okresach. I głowa do góry pomyśl sobie dzisiaj jest źle ale jutro jest nowy dzień i na pewno będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta Pr
Ja miałam taki okres w ostatnim roku, że pomimo, że niby wszystko było w moim życiu ok - intensywne do przodu w sprawach zawodowych, związek też jak najbardziej ok, to czułam się słaba. Nie mogła spać i przez to pół dnia chodziłam rozdrażniona. Stawałam się coraz bardziej podatna na stres i coraz łatwiej było wyprowadzić mnie z równowagi. Nie mogłam dojść do tego, dlaczego tak się dzieje. Całkowicie przypadkowo dowiedziałam się jednak co było powodem, a powód ten okazał się mega prozaiczny... Co jakiś czas miałam mimowolne skurcze mięśni, takie, że np mięśień w ręce mi drgał, powieki też czasem i zaczęło mi się to nasilać. Poszłam do lekarza, zrobiłam badania i okazało się, że mam niedobór magnezu i to całkiem konkretny. Zaczęłam brać jeden suplement i nic, drugi i nic i tak z 2 miesiące a dalej te skurcze były. No i szukałam info w necie i trafiłam na to, że są różne formy i chcelat najlepiej się przyswaja. w aptece znalazłam suplement chela-mag b6 kupiłam i zaczęłam przyjmować. Super, bo skurcze ustąpiły po 2 tygodniach, ale brałam dalej bo nie chciałam, żeby mi wróciły. I co się okazało - po jakimś czasie brania tego suplementu poprawił mi się sen - przesypiałam całe noce bez budzenia się i dzięki temu miałam lepszy humor i więcej energii rano. W ogóle czułam więcej siły w mięśniach. Później dopiero się dowiedziałam, że problemy ze snem i przez to gorsze samopoczucie mogą też wynikać z organicznych chorób czy niedoborów, a nie tylko z tego co nam w głowach siedzi :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×