Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Coraz częściej dopadaja mnie pesymistyczne mysli

Polecane posty

Gość gość
A widzisz ty tez w kościele wybierasz ostatnie rzędy:-( Dziewczyny my mamy tyle wpólnego, chodzi o to że my się wsytskiego boimy. Właśnie nie wolno tak, trzeba iść do rpzodu , stać między ludźmi, nie bać się wzroku ludzi. To jest taka ucieczka na koniec żeby nikt nas nie widział. Ja też tak jak ty wskakiwałam potem szybko do auta i jechałam do domu. Teraz idę na nogach, samochód coraz częściej zostawiam pod domem i idę na nogach do pracy czy gdziekolwiek. Stwierdziłam że trzeba wyjść do ludzi bo samochod też temu nie sprzyja i nas izoluje. A plany dziewczyny robimy nie tygodniowe a codzienne, pamiętajcie o tym. Najlepiej wstać rano na spokojnie rpzed pracą, otowrzyć kalndarz na dany dzień i wyznaczyć sobie kilka zadań na dany dzien. Wieczorem otwierasz znowu kalendarz i wykreślasz czerwonym pisakiem to co udało się osiągnąć. -po 30tce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Warto też zrobić sobie na głownej ścianie tak zwaną tablicę motywacyjną i powycinać z gazet fotografie które będą przedtswiać to co chcemy osiągnąć. Podobno samo to że to widzimy będzie nas ciagle motywować. Ja sama od siebie mogę powiedzieć że moje beznadziejne życie, moje totalne lenistwo zaczyna powoli znikać. Wyrabiam w sobie coraz więcej poztywnych nawyków, każdego dnia coś robię i jestem coraz bardziej przez to zadowolona i mam chęci do zycia, bo wcześniej to byłam tak zniechęcona do wszystkiego że żyć mi się nie chciało. Także mówcie co chcecie ale to naprawdę działa i bierzecie się do roboty bo wy to jeszcze młode jesteście wiec żebyście nie rpzespały życia tak jak ja. -po 30tce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
'Motocyklistka';): Macie nade mna taka przewagę, ze pracujecie;) Ja kończę drugi kierunek studiów. To był rodzaj ucieczki przed dorosłością, mam na mysli studia. Ale nie zaszkodzą na pewno;) W kazdym razie przez to jestem bardzo rozwleczona, fakt ze mieszkam z mama tez nie pomaga... Dla mnie najgorsze jest to, ze nic mi sie nie chce. Po prostu nie chce mi sie chcieć. Juz dawno powinnam zaliczyć terapie ale nie jestem gotowa na grzebanie w głowie. No i nie do konca wierze w skuteczność, uważam ze sukces zalezy od nastawienia pacjenta. I tak sie bujam kilka lat w próżni, wegetuje. A macie w ogole znajomych? U mnie sie tak jakos wszystko ułożyło, ze nie mam nikogo:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też nie mam znajomych, ale to dlatego że sama się ich pozbyłam. Zauwazyłam że czym bardziej ludzie obok szli do przodu, zmianiali pracę na lepsze, brali kredyty na mieszkania i zakładali rodziny tym bardziej zaczęłam ich unikać bo czułam się coraz gorzej z tym że ja od lat nie robię nic aby tak walczyć jak oni. Czułam się z tym coraz gorzej i coraz bardziej się izolowałam bo było mi zwyczajnie wstyd. Ty motocyklistko jesteś młoda ale jeśli nie zmienisz swojego nastawinia to skończysz tak jak ja tj trzydzieśc***arę lat i fatalna rpaca, zero znajmomych, rodziny, dziecka, o samoocenie równej minus jeden.Ja się przebudziałam ale uważam że to zdecydowanie za późno, wam zazdroszczę że macie takie obawy w tym wieku. Ja w waszym wieku wogole o tym nie myślałam, dopiero ok 30-tki zauważyłam że zaczynam odbiegać od innych i że coś jest chyba ze mną i z moim zżyciem nie tak, że nie tak powinno się żyć. Takżemotocylistko kończ drugi kierunek studiów i ŻYJ bo nikt za ciebie żyć i podejmowac decyzji nie będzie, to my jesteśmy królami swojego życia a życie wierzcie mi nim się nie obejrzycie a będziecie mieć na karku tyle lat co ja. -po 30tce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez na własne życzenie pozbyłam sie znajomych. Kiedys często mnie ludzie zapraszali no ale jak ciagle im odmawiałam to sie nie dziwie, ze przestali:/ Mam jedna znajoma, kiedys przyjaciółkę ale teraz jakos nam nie idzie ale to długa i skomplikowana historia;) Teraz juz tak zdziczałam, ze boje sie spotkać kogoś znajomego bo co powiem? Choc zauważyłam, ze ludzie sa dzis bardzo skoncentrowani na sobie. Bardzo często nawet słowem nikt nie zapytał 'a co u ciebie?'. Wiec jak widac nie ma sie czego bać;). Ja nastawienie zmieniłam juz dawno, teraz staram sie zmienić swoje życie ale samemu nie jest łatwo. Tyle lat odprowadzałam sie do takiego stanu wiec z dnia na dzien nic sie nie zmieni, to długi proces. Ale wiem, ze jesli nic nie zrobię to bede stara i zgorzkniała a tego nie chce. Także walczę o siebie. Tylko ze to długo trwa i czasem boli a ja niestety jestem z tych nadwrazliwych, delikatnych etc.;) Motocyklistka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xt
ważne żeby mieć jakieś zajęcie przede wszystkim prace jaka by ona nie była ale człowiek wtedy się mobilizuje mamy plany chęci,wiadomo czasami są inne powody ze odsuwamy się od ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy to nie brak energii powoduje takie tkwienie w miejscu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak brak energii ale brak energii bierze się z tego że nie jesteśmy zadowolone ze swojego życia. Trzeba coś w nim pozmieniać małymi kroczkami a energia z czasem się pojawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak tam dziewczyny, co pożytecznego dla siebie i otoczenia dzis zrobiliście?;) Motocyklistka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też dopadają
Ja się wzięłam za generalne porządki, które odkładałam. I trochę poczytałam o tej książce "Siedem nawyków skutecznego działania", którą ktoś tu polecał. Przejade się do biblioteki i sprawdzę czy ją mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zarezerwowalam w bibliotece ta ksiazke a dzis wpadłam na pomysl zeby sciągnąć ja jako e booka;) Dobre pomysły przychodzą po czasie jak widac:) Ja tez dzis popracowałam troche i sie usportowilam. Zeby tak co dnia było:) Moto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi do sportu brakuje energii, wczoraj tylko z 20 minut na rowerze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też dopadają
Motocyklistka - przeczytałam kilka Twoich wcześniejszych postów. Zamierzasz wybrać się kiedyś do psychologa/psychoterapeuty czy psychiatry?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dzis 2 h na rowerze i siłownia;) Mnie tez dopadają-całe życie sie wybieram ale nie mogę sie jakos zebrać w sobie... wiem, ze sie bardzo nadaje na terapie ale dni mijają i tak jakos leci. Poza tym przeraża mnie wizja grzebania w głowie. Pamietam, ze gdy miałam jakies 6 lat mama prowadzala mnie na terapie. Pani była miła, grała ze mna w rozne gry i zagadywala ale strasznie tego nie lubiłam. Bardzo bolał mnie brzuch z nerwów przed kazda wizyta az w koncu mama sobie odpuściła;) Na swój sposob sobie radzę ale jestem świadoma, ze tylko tak mi sie wydaje. Ale jest lepiej niz było kilka lat temu;) A czemu pytasz?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeju dziewczyny ja mam dziś takiego doła że szkoda mówić, cała moja motywacja do zmian zniknęła , jest tylko dołek. Tak bardzo chcę się zmienić, swoje życie ale ciągle dopadają mnie wątpliwości, pojawia się strach, czuję ze nie dam rady:-( Skąd to u nas się wzięło? Jak żyć z takim podejściem do zycia:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem obecnie na etapie zmiany pracy , za miesiąc zaczynam. I wiecie co ? zamiast się cieszyć to ja jestem przerazona:-( Ciągle o tym mysle, czuje ze sobie nie poradzę, że mnie zwolnią:-( Dostałam materiały do nauki i nie portrafię się zebrać w sobie żeby się tego nauczyć:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny jeśli tego nie zmienicie - będzie tylko gorzej. Nie dajcie się, zainwestujcie w siebie. Idźcie do fryzjera, kupcie sobie orbitrek - poprawcie sobie kondycję a tym samym samopoczucie. Kupcie sobie psa - pokochacie go, a on Was :-) Będziecie czuły się potrzebne i kochane. Jeśli nie zrobicie nic dopadną Was pesymistyczne myśli, depresja i natręctwa. Z tego trudno wyjść.... Nie dajcie się proszę:-) Nancy_2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nancy ja mam psa, sport uprawiam, próbuję zmienic swoje nastawienie ale mimo to mam takie dołki jak teraz że nie widze w niczym sensu. Zmieniam rpacę i zamiast sie cieszyc ja załuję swojej decyzji, wydaje mi sie ze nie poracuję w niej długo, że mnie zwolnią i że się nie nadaję:-( jestem od jakis dwóch miesiecy w takiej rozsypce że nawet leki psychotropowe nie działają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie ucze patrzeć na wszystko z innej perspektywy. Kolezanka, która zmienia prace- dziewczyno, masz prace, przyjęli cie! To jest bardzo dbra wiadomość. A ze masz lenia no cóż.. Pomysl sobie o wstydzie, jak pierwszego dnia wyjdziesz na głupia:P Mnie jedynie ewentualny wstyd gdyby cos miało nie wyjsć napędza do działania. I tak robie po tzw.lebkach ale zawsze cos;) A tak w ogole to przyznam sie wam do czegoś. Kiedys nie przyjęli mnie do pracy do mcdonalds... na ogol sie z tego śmieje ale czasem, gdy mam zły dzien to mnie dobija;) Motocyklistka. Jeszcze nie na pewno bo znow wymyślam:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też dopadają
Motocyklistka dzięki za odpowiedź. Wczoraj już nie dałam rady odpisać. Pytałam bo sama się nad tym zastanawiam. Ale gdzieś pojawiają się myśli czy to w ogóle ma sens. Tak mi się wydaje że większość problemów które ja mam, i pewnie też sporo dziewczyn tutaj, wynika z introwersji,osobowości unikającej czy może neurotyzmu. Z powodu tych "właściwości" naszego charakteru nie możemy zrealizować tego co chcemy a to powoduje potem depresje i nerwice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam sie z tym, ze wiele naszych problemów wynika z charakteru. Ale czasem mozna sie bardzo pomylić. Jesli masz chwile to poczytaj gdzies o dystymii. Wypisz wymaluj ja. I to jednak nie jest kwestia charakteru az tak do konca. Ale to tez nie jest tak, ze jesteśmy takie i juz tak ma byc albo terapia. Ja zawsze byłam tzw.mrukiem, rozmawiałam ze wszystkimi konkretnie na temat i tyle. A ostatnio, tzn.gdzies od roku zaczęłam sie otwierać na ludzi i podczas rozmowy w głupim sklepie zaczęłam sie uśmiechać do ludzi. Do dzis jestem w szoku jak to bardzo działa i ułatwia życie! Zamiast miny neutralnej, w przypadku mojej twarzy smutnej bo kąciki ust opadają mi w dol, uśmiecham sie i słucham. I od razu rozmówca odwzajemnia uśmiech i jest miło i sympatycznie a dzięki temu jestem bardziej odważna w rozmowie. Niby nic a działa;) Motocyklistka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam sie ze u nas depresja powstaje na skutek tej niemocy w działaniu. Ja tyle bym chciała zrobic, mam miliony pomysłów, ale jak juz przyjdzie co do czego do konkretów to ja się wycofuję w sekundzie, stwierdzam ze nie dam rady że się nie nadaję. I to jest njagorsze bo niby człowiek tyle by chciał ale boi się tego pierwszego kroku wykonać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to co tu piszecie no przykre ale da się z tego wyjść depresja przygnębienie które są od paru lat można wyjść z tego nie od razu bo się tak nie da .Ważne tez gdzie mieszkamy tak jak ja w małej wiosce można powiedzieć zad***e było ciężko ale się udało właśnie przez przez takie małe cele które później dożyłem .Od przyjaciół też się odłonczyłem ale pozostał mi jeden na którego mogłem liczyć .Przykro mi jest ze tyle lat tak moje życie wyglądało nie mam nikogo bardzo bliskiego dziewczyny ale mysle ze może kiedyś się to zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 11:27- piszesz, ze masz leki psychotropowe, czyli ze byłaś u specjalisty. Przepraszam, ze tak pytm ale co mu powiedziałaś? chodzilas na terapie czy dostałaś tylko leki i bye...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna_wrona
Mam ten sam problem co wy. Niedługo są moje 29 urodziny a ja tkwię jednym punkcie. Już nie wiem czy naprawdę nie lubię ludzi czy tylko to sobie wmówiłam. Panicznie boję się opuścić swoją strefę komfortu, wolę nie robić nic niż być odrzucona - niestety. Mieszkam w Warszawie i okazji żeby wyjść do ludzi są tu setki. Tylko co z tego skoro kiedyś wmówiono mi że nic ciekawego sobą nie reprezentuję ( specjalne podziękowania dla nauczycieli z podstawówki i gimnazjum) a ja uwierzyłam. Dziś jest mój czwarty dzień w nowej pracy i mam totalnego doła. Tak bym chciała żeby ktoś mnie przytulił i powiedział że wszystko będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też dopadają
Ja już powoli nawet na "małe kroczki" nie mam energii, wykańcza mnie nerwica:(. Próbowałam wczoraj i dzisiaj coś zrobić, wyjść ze swojej strefy komfortu, ale ledwo oddech łapałam, najgorzej że każda próba kończy się podobnie. Dopiero jak wracam do domu jestem w stanie się uspokoić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Motocyklistka Czesc dziewczynki. Ja tez dzis jestem jakas taka rozlazła, wczoraj z reszta tez byłam, mimo ze załatwiłam kilka spraw a to zawsze pomagało mi w samopoczuciu. Z powodu pogody wypadł mi rower z planu dnia i nie umiem sie przez to ogarnac kompletnie. Leżę i gapie sie w sufit. I marze o tym co bedzie kiedys. Ze niby za jakies dziesięć lat bedzie u mnie w miarę w porządku, tzn.ze bede miała w sobie troche siły i ochoty do życia bo teraz deficyt. No ale samo nic sie nie zrobi a na żaden przełom w moim życiu tez sie nie zapowiada:/ Juz zarzuciłam mysli o motocyklu. Tzn.podswiadomie je odrzucam i sobie obrzydzam bo...powinnam sie zapisać na kilka h jazdy. Chciałam sobie przypomnieć co i jak a ze żadnego znajomego z motocyklem nie mam ( bez z reszta tez;) to wypadałoby wykupić kilka lekcji. Przeraża mnie to i juz widze jak mi gaśnie silnik i tracę równowagę na ósemce i w ogole chuj, dupa i kamieni kupa a instruktor sie patrzy dziwnie i podśmiewa pod nosem:( Juz nawet mamie zaczęłam opowiadać o tym motocyklu co do mnie niepodobne bo raczej milcząca jestem i podświadomie liczyłam na jakies wsparcie czy chociaz zachętę ale jak zwykle nic. Zaraz sie zabieram za czytanie 7 nawyków. Tzn.od dwóch godzin sie zabieram, moze do wieczora sie uda;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dziewczyny powiedzcie mi jakie mieliście relacje w domu z rodzicami? Może tu tkwi nasz problem? Ja przyznam szczerze że nie miałam wsparcia w rodzicach, nigdy ich nie obchodziło co się w naszym ( moim i mojego rodzeństwa dzieje), nigdy o nic nie pytali. Moja mama nawet nie pytała mnie o klasówki, o to jak mi idzie z matmy, nie chodziła na przestawienia do szkoły w których ja brałam udział. Oni nas powołali na świat i sami z rodzeństwem się wychowaliśmy. Nie pamiętam tez żadnych czułości moich rodziców, za to pamiętam kłotnie i wyzwiska i płacz mamy. Moja mama do dnia dzisiejszego tak jakby nie interesowała się moim życiem. To znaczy wiem ze ona mnie kocha i jest naprawdę dobrą kobietą ale ja nie umiem zrozumieć dlaczego nigdy nie zapyta o mojego faceta ( juz teraz ex), o to co w pracy , o moje marzenia. Może to stąd się wizęło? Nie chce nikogo obwiniać ale wydaje mi się że to też może mieć wpływ na to jakimi jesteśmy ludżmi w dorosłym zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazdorszczę innym rodziców którzy wspierają, motywują do działania, mówiących wprost że kochają i że ich dziecko jest najlpesze na świecie. Wydaje mi się ze w takim domu, z takimi rodzicami dziecko wyrasta na silnego człowieka. U mnie w domu tego zabrakło, wychwywałam się na podwórku z rodzeństwem. Rodzice byli zapracowani i kompletnie jakby nami się nie interesowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Motocyklistka Moje relacje z rodzicami były..wlasciwie nie wiem jak to opisać. Mama zamknieta w sobie i zajęta sprawami ważniejszymi, a to budowa domu, pozniej choroba babci. Zawsze gdy dostawałam kiepska ocenę albo cos w tym stylu to mówiła, ze jestem na tyle dorosła ze powinnam wiedziec ze to moja sprawa:/ a tata cóż.. Miał taka prace, ze w domu bywał około 3-4 miesiące w roku. A gdy był to pił, bił i sie awanturował. A na drugi dzien udawał ze nic sie nie stało i dziwił sie dlaczego ktos nie chce z nim rozmawiać. I kolejny powód zeby pic i tak w koło. Smutny obrazek:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×