Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam nerwice , małe dziecko i nie umiem sobie poradzić :(

Polecane posty

Gość gość
autorko jaka szkole skonczylas, bo robisz straszne bledy ortograficzne :-( mimo wszystko zycze powodzenia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko - ja tez mam 9 miesięcznego synka i jak czytam to cp piszesz to mam podobnie. Chodzi mi o odczucia bo mąż trochę lepszy niz Twój. U mnie wyglada to tak- dwojka dzieci jedno 7 drugie 9 miesięcy. Rano ogarniam przez pół dnia wszystko co się wydarzyło czyli sprzatam po śniadaniu sciele łóżka ogarniam łazienkę (po mężu) a wszystko to tyle trwa bo moj synek nie potrafi sam się zabawić dłużej niz 5 min! Strasznie się drze wiec wszystko robie sto razy wolniej. Muszę latac do niego non stop. I to nie ja sobie go tak wychowalam tylko od początku taki rozdarty byl! Jak go na chwile zostawialam zeby się podarl, a moze się uspokoi czy usnie to wymiotowal!!! Tak wiec po ogarnięciu biore się do obiadu tez z nim wiec wiesz jak to wyglada. I tak juz jest lepiej niz jakies cztery miesiące temu. Potem szybko po córkę tez z nim wiec cała wyprawa bo nieraz juz wychodzimy a tu kupa itd... Potem obiad i sprzątanie i mycie garow no o corka swoje robi bo roznosi zabawki czy nakruszy czyms wiec od nowa by trzeba bylo sprzątać... Potem mąż wraca wiec znow gary no i potem kolacja i kapanie iusypianie i tu się koszmar nie konczy bo syn budzi się tak jak Twoj co chwile! A ja juz nie wyrabiam bo ciagle bałagan ciagle lazienka brudna ciagle cos nie na swoim miejscu więc ja co jakis Czas się podlamuje... Ale kiedys moja znajoma bezdzietna zapytala mi sie- wolisz miec sterylnie i nie miec dzieci? NIEEEEEEE! Od tego czasu inaczej na to wszystko patrze- jest podloga brudna? Niech będzie! Wazne, ze talerz czysty. Ten sam obiad dwa dni? No i co z tego! A dla dziecka obiadki ze sloiczkow tez sa ok:-) Przestalam schizowac i jest mi lepiej. Choc czasem mam dosc jak dziesiąty raz zbieram cos z dywanu gdzie wcześniej odkurzalam...ale jak tylko zaczynam wpadać w "dół " od razu przypominam sobie tekst tej babeczki o sterylnosci. Ważne, ze nasze dzieci są zdrowe i bądźmy z tego powodu szczesliwe choc czasem zmeczone:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Możliwe , że robię jakieś błędy ortograficzne . Za to przepraszam , nie jestem w stanie przeczytać teraz całego wątku , żeby wyłapać co jest zle napisane . To się zdarza , tym bardziej , że szybko pisze , ale to na pewno nie jakieś drastyczne . :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko - wystarczy cofnąć się choćby jedną stronę -DOPÓKI I MACIERZYŃSTWO, a nie "dopuki" i "macieżyństwo" Tez mnie razily błędy, ale postanowiłam to przemilczeć... Błędów masz całe mnóstwo :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To prawda ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak nie ma jak zrobić dwa błędy i zaraz psy wieszają . Dużo ludzi na kafe robi błędy , nawet w tym temacie . A jak się nie ma do czego przyczepić zawsze coś się znajdzie . Ciekawe czemu tylko autorce wytykacie błędy ...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie tylko dwa błędy - w samej ostatniej wypowiedzi są DWA! A ja chocbym nie wiem jak szybko pisała to najwyżej mogę "zjeść " literke lub literki przestawic w wyrazie, ale w zyciu takich rażących błędów nie zrobię :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jedyną drogą na wyjście z nerwicy to nie leki nie pscyhiatra nawet nie psycholog ale terapia nerwic lub inna terapia w zależności od tego co jest jej podłożem inaczej sobie nie poradzisz widze po sobie że właśnie wychodzę z terapii lękowej tylko dzięki przepracowaniu swoich problemów na terapii, było ciężko bo trzeba się dokopać do trudnych i bolesnych spraw z dzieciństwa nawet w pewnym momencie nerwica pogłębiła się ale z każdym miesiącem było lepiej, terapia trwała tylko 3 miesiące a ja już po 2 nie potrzebowałam antydepresantów, więc idź na terapię nawet nie dla siebie ale dla swojego dziecka jesteś mu potrzebna zdrowa a i dodatkowo dużo spacerów i rzeczy które cię relaksują równoczęsnie z terapią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aha ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
temat zdechł :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko przede wszystkim powinnaś udać się do lekarza najlepiej pierwszego kontaktu i powiedzieć na czym rzecz polega. Być może lekarz przepisze Ci jakieś delikatne środki uspokajające. Możesz również w aptece zapytać farmaceutę o delikatne leki ziołowe. Musisz się troszkę uspokoić, bo się wykończysz. Jeśli chodzi o męża to wcale nie powiem jak niektórzy "widziały gały co brały" itp. Często jest tak, że w kawalerskim stanie mężczyzna to wzór wszelkich cnót. Posprząta, ugotuje itp, a kiedy rozpoczyna się wspólne codzienne życie i wkrada się rutyna mąż okazuje się zmęczony i wcale nie ma chęci by pomagać. Dodatkowo kiedy pojawia się dziecko w małżeństwie mamy moment przełomowy. Często dziecko mocno łączy, ale bardzo często zaczyna dzielić. Bo zmęczenie, bo brak dawnego życia. A kiedy czas na kolegów, życie towarzyskie. W takim momencie przede wszystkim nie możemy się poddawać, a walczyć o małżeństwo. Zobaczysz za kilka lat, kiedy dziecko/dzieci podrosną odetchniesz pełną piersią. Dla przykładu: ja mam półtoraroczne dziecko, wieczny bałagan, ciągle biegam za małym bo to wulkan energii, często jestem niewyspana itp bo taki urok posiadania małego dziecka. Natomiast moja siostra ma dwójkę dzieci - 5 i 7 lat. Ona w końcu odżyła, ma czas na sprzątanie, gotowanie, spotkania z innym rodzicami, którzy mają dzieci w podobnym wieku, ona nawet zaczyna ogródek warzywny urządzać. A pamiętam jak jeszcze nie tak dawno ze łzami w oczach miała serdecznie dość. Przede wszystkim zacznij rozmawiać z mężem. Jednak pamiętaj, że krzykiem i płaczem nic nie zdziałasz. Mężczyźni patrzą wtedy na rozhisteryzowane kobiety, jak na wariatki i w sumie z boku tak to trochę wygląda. Życie mnie nauczyło, że kiedy chce coś przedyskutować z mężem to wtedy kiedy atmosfera jest w porządku, siedzimy np. przy kawie. Jednak kiedy czujesz podczas rozmowy, że zaraz wybuchniesz lub mąż zaczyna swoje docinki ... odpuść. Powiedz, że widać nie jest to odpowiedni moment na tę dyskusję i że wrócicie do rozmowy w dogodnym momencie. Bez sensu jest gotowanie tylko dla siebie, sprzątanie tylko po sobie czy pranie tylko swoich rzeczy. Mąż nawet nie zauważy, że to jego gary się nie myją i w końcu nie będziesz miała czystych naczyń i co rusz będziesz potykać się o brudne gacie. A to jest dopiero mega denerwujące. Być może Twój mąż odnajdzie się lepiej w roli ojca, gdy maluch podrośnie i będą mogli razem połobuzować. Często mężczyźni nie potrafią odnaleźć się w swej roli przy tak małym dziecku. I wcale nie staram się usprawiedliwiać męża Autorki tylko piszę ze swojego pedagogicznego punktu widzenia. Z porad bardziej praktycznych. Jak ktoś tu już wcześniej wspomniał wielkie pudło na zabawki sprawdza się idealnie. Nieraz w hipermarketach można takie dostać od osób wykładających towar a potem przy wychodzeniu wyjściem bez zakupów uśmiechnąć się ładnie do ochroniarza i powiedzieć, że to na wielki prezent niespodziankę dla kogoś. :) Po drugie kazałby mi ktoś prasować stosy ubrań. Grunt to elegancko rozwiesić i po problemie, a prasować tylko kiedy potrzeba przed wyjściem. Oszczędność czasu nawet do kilku godzin tygodniowo. Jak ogólnie uprzątnąć mieszkanie czy umyć naczynia to tylko wieczorem. Choć człowiek pada z nóg to lepiej wita się nowy dzień w uporządkowanym mieszkaniu. Sprzątać na bieżąco, ale jak już jest bałagan to się nie przejmować. Nawet niezapowiedziani goście chyba mają świadomość, że macie małe dziecko. No i pewnie mają na tyle taktu, by pohamować uwagi na ten temat. Jeśli jednak ktoś coś powie to stwierdzić, trochę z ironią że ów artystyczny nieład pobudza Twą kreatywność. Ja gotuję wielki gar rosołu po czym wlewam po kilka chochelek do plastikowych pojemników i do zamrażarki. Wyjmuję potem taki wywar i zrobienie zupy np. ogórkowej pomidorowej itp to już kwestia kwadransa. Podobnie z daniami typu gulasz, bigos, grochówka, fasolka po bretońsku itp. Robię raz ale więcej, potem porcję mrożę i jak w któryś dzień nie mam czasu, siły lub chęci gotować to wyjmuje takie danie i już. A zakupy robię przez internet w TESCO i chociaż mieszkam w malej miejscowości to mi dowożą. Za dowóz płacę mniej niż gdybym miała jechać do hipermarketu. Listę robię na bieżąco, jak mi się przypomni co trzeba kupić, a w wolnej chwili siadam do kompa i zamawiam. Szybko, łatwo i przyjemnie. :) Trzeba sobie ułatwiać życie bo się zajedziesz, a nie warto. Męża podejdź metodą małych kroków, nie wszystko na raz. Czasem rzuć niby od niechcenia: Kochanie zerknij na dziecko, a ja dokończę obiad, albo rozwieszę pranie. To zazwyczaj działa. Życzę powodzenia i więcej spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Popieram :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka . Dzięki za rady . Z mężem już lepiej , a sprzątanie sobie odpuściłam , za to na spacery wychodzę z dzieckiem , dziś nawet mąż poszedł . Co z tego , że bałagan w mieszkaniu . Dzięki wielkie jeszcze raz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma za co :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość888
autorko ktos napisal ze jak dziecko podrosnie to odzyjesz, to prawda, trzymaj sie tego, zyj tym! patrz na dziecko, ciesz sie ze go masz, przytulaj, to pomaga wiem po sobie. Tez sobie sama radze, maz wiecznie w pracy. Dom ogarniam sama, zakupy sama albo z nim raz w tygodniu. Nigdzie nie wyjde typu imprezka z kolezanka, nie mam czasu dla siebie, to jest trudne ale wiem ze nie na zawsze. mieszkam za granica, na dziadkow nie moge liczyc bo ich tu nie ma. Depresje poporodowa przeszlam straszna, maz musial isc do pracy a ja z lekami i bawilam dziecko, po pare dni nie wychodzilam z domu ze strachu, spac nie moglam, panikowalam. Byly momenty ze nie bylam w stanie dziecka trzymac na rekach kiedy plakalo bo mnie jego buzka straszyla. I takie tam podobne rzeczy. Czas uleczyl rany, leki na uspokojenie w najgorszym stadium, pozniej antydepresant sam. Przestan sie wyladowywac na mezu, idz sie lecz u psychiatry i bedzie super. Ja tak zrobilam bo mi szkoda meza, za bardzo go kocham i dziecko zebysmy przez moje problemy psychiczne sie rozstali. Nie zaluje, jestem spokojna, codziennie jedna tableteczka antydepresantu i funkcjonuje. Jestem zadowolona, usmiechnieta, nawiazuje kontakty, bawie sie z dzieckiem, spacerujemy, niewiele rzeczy mnie drazni. Trzymaj sie, powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość888
widze, ze ludzi draznia ortografy. nie przejmuj sie, niech sobie pisza, sami widocznie maja nerwice i sie czepiac musza. Moze i nie piszesz poprawnie ale da sie to zniesc, najwazniejszy to temat i ciekawe porady na tym forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg Mnie powinnaś się udać do specjalisty po poradę. Frustracja i narastający gniew to nic dobrego i przez te negatywne uczucia nie możesz się cieszyć życiem codziennym wraz z dzieckiem i mężem. Myślę ,że jeśli naradzisz się z lekarzem i uwierzysz w siebie to wszystko się ułoży. Ślę dobre myśli i powodzonka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elena78
Najlepiej wybrać się do psychologa, w obecnych czasach problemy ze zdrowiem psychicznym są na porządku dziennym i już nie jest wstydem iść do psychologa, dlatego nie męcz się więcej, osobiście mogę polecić Panią psycholog Dominikę Babińską, ma bardzo dobre podejście i potrafi pozytywnie nastawić do życia :) Tutaj możesz znaleźć namiary na nią http://kcp.pl/lekarz/dominika-babinska/psycholog/gdansk/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megg2309
do gość 2015.06.29 [08:03) mamy troje maluszkow, najstarszy ma 4 latka, dostalam dobra rade jeszcze w pierwszej ciazy, mianowicie, wlacz radio w kuchni w dzien a cisza ma byc w nocy i nie bylo problemu z dzieciakami. Jak chcialo im sie spac (ale nie byli glodni) to wystarczylo zalaczyc odkurzacz lub wyjsc na 5-10min spacer w wozku, najmlodsza ma 3 miesiace, jak czuje ze nie wydalam to biore mala do pokoju dziecinnego i wszyscy ukladamy klocki lub czytamy ksiazki - hold zasadzie ze gdy dzieci sa zadowolone to reszta tez ale z umiarem zeby nie weszly na glowe. Obiad jest zawsze na 16.00 i to jedno daniowy bo i tak sie nie zjada to po co wiecej, a jak nie ma to nie ma. Jedna rada to znalesc cos co lubisz, co polepszy ci humor jak musisz byc z dziecmi i cos innego poza domem jak ktos zaopiekuje sie nimi... pranie i sprzatanie to syzyfowa praca ktora narasta z wiekiem dziecka i trzeba przywyknac ze doba matki nie ma juz 24h do siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćewa
Tez sie denerwuje,podobnie pranie sprzatanie,obiadki,i dwoje dziecka 11 i 19 miesiecy,i kit i dziecka mialam ok,i potrawie krzyczec n'a malego jak mnie nie slucha nawet klapsa symbolicznego mu dac potem caly dzien wyrzuty sumienia i tak mnie nie slucha .z pierwszym dziecka bylam chodzacy ideal matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paula

wiem, że to stary wątek, ale piszę "dla potomnych". pisanie, że chyba wiedziałaś, że mąż i dziecko to wielki PROBLEM itd... to jest poziom rynsztoku. dno i metr mułu. mąż to nie ma być problem, tylko oparcie. chyba każdy wie, że druga osoba potrafi wiele naobiecywać, pokazać się w dobrym świetle. każdy ma wady, ja też mam męża, który nie pomaga mi w domu i zawsze tak było. ma za to złote serce, jest złotą rączką, naprawi wszystko, wyremontuje, bez problemu skoczy mi późnym wieczorem po pączka, bo mam ochotę. czy się wkurzam? TAK! bo chciałabym, żeby nagiął swoje "ramy" i zauważył, że przy dziecku już nie mam tak łatwo wszystkiego ogarnąć. żeby zauważył, że są śmieci do wyniesienia itd. a przynajmniej żeby nie rzucał ubrań na kanapę. gdyby faceci niepomagający w domu nie mieli żon, to większość z nas byłaby pannami.... dwa, że ta kobieta po prostu musi podobnie jak ja zmienić nastawienie. olać trochę, że jest syf, znaleźć odskocznię np. właśnie pracę i tego się trzymać. jeśli trzeba- oddać do żłobka dziecko, trudno. lepiej, żeby miało szczęśliwą matkę od 15 w górę, niż cały dzień zmierzłą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Wiem, że temat stary ale dodam tak od siebie matkom w podobnej sytuacji. W czasie drzemki dziecka nie gotować, nie sprzątać tylko odpoczywać, zaparzyć sobie kawke lub robić coś co się uwielbia robić najbardziej gdy się jest samemu w domu i to traktować jako chwile odpoczynku danego dnia dla siebie. Mężów po pracy nie zaganiajcie do kieratu od razu po przyjściu bo to nie jest w porządku. Ci mężowie przez te 8 godzin nie byli na wczasach przecież. Minimum 2 godz odpoczynku po pracy sie należy. Wiem coś o tym jako matka pracująca. Ja po przyjściu z pracy jestem do niczego. Niańczyć dziecko trzeba ale nie przekładać tego ponad wszystko, w sensie jak masz w planie gotować obiad to go gotuj choćby dziecko marudziło w bujaku. Bujak można mieć w kuchni, żeby was widziało, można do niego mówić, ale nie odrywać się od tzw. czynności koniecznych, bo inaczej nie bedziecie mieli co jeść. Rozważyć też we własnej głowie co to są czynności konieczne a co nie, bo istnieją czynności konieczne i istnieją "czynności konieczne", które wcale nie są konieczne tylko są ambicją matki. Danego dnia wymyśl sobie pare operacji do sprzątania, ale nie żeby od rana do wieczora ze ścierą, bo to nic dobrego dla psychiki. Z mężem ustalić te dwie godz odpoczynku po pracy a potem angażować do opieki nad dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaa

 

30 minut temu, Gość gosc napisał:

Wiem, że temat stary ale dodam tak od siebie matkom w podobnej sytuacji. W czasie drzemki dziecka nie gotować, nie sprzątać tylko odpoczywać, zaparzyć sobie kawke lub robić coś co się uwielbia robić najbardziej gdy się jest samemu w domu i to traktować jako chwile odpoczynku danego dnia dla siebie. Mężów po pracy nie zaganiajcie do kieratu od razu po przyjściu bo to nie jest w porządku. Ci mężowie przez te 8 godzin nie byli na wczasach przecież. Minimum 2 godz odpoczynku po pracy sie należy. Wiem coś o tym jako matka pracująca. Ja po przyjściu z pracy jestem do niczego. Niańczyć dziecko trzeba ale nie przekładać tego ponad wszystko, w sensie jak masz w planie gotować obiad to go gotuj choćby dziecko marudziło w bujaku. Bujak można mieć w kuchni, żeby was widziało, można do niego mówić, ale nie odrywać się od tzw. czynności koniecznych, bo inaczej nie bedziecie mieli co jeść. Rozważyć też we własnej głowie co to są czynności konieczne a co nie, bo istnieją czynności konieczne i istnieją "czynności konieczne", które wcale nie są konieczne tylko są ambicją matki. Danego dnia wymyśl sobie pare operacji do sprzątania, ale nie żeby od rana do wieczora ze ścierą, bo to nic dobrego dla psychiki. Z mężem ustalić te dwie godz odpoczynku po pracy a potem angażować do opieki nad dzieckiem.

Dokładnie, podpisuje sie pod tym 🙂 sama mam dosyc opieki nad dzieckiem i czasem fuczę na męża, ale równocześnie żal mi go bo pracuje fizycznie i wiem że jest zmęczony. Gotuję na 2-3 dni, albo jakiś makaron na szybko, w ostateczności pierogi z paczki. Jak mąż kreci nosem - niech ugotuje sobie sam. Sprzątanie u mnie leży i kwiczy, aż mi wstyd czasem. Ale mam egzemplarz który marudzi po 20 minutach samotnej zabawy, a śpi u mnie na rękach bo inaczej budzi go każdy hałas 😕 też jestem zmęczona, pocieszam się że posprzątam i odpocznę jak pójdzie do przedszkola 😉

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gry

temat bardzo stary ale wciąż aktualny, ja mam pięcioro dzieci i nigdy nie było mi tak źle jak tobie, jeżeli dziecko ma więcej niż rok to może jeść takie same posiłki jak wy tylko miksowane, jeśli nie to proponuję kupować dania gotowe w słoiczkach, nigdy w życiu nie wstawałam o 5:00 rano żeby sprzątać czy wstawiać pranie, w szoku jestem. Też uważam tak jak to niektórzy piszą że jest to po prostu depresja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×