Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość 1 2 3

Słodycze! Pa! Pa!

Polecane posty

Gość 1 2 3
Zdrowe śniadanko - tak. Rower - tak. Dużo zajęć i motywacja do różnych spraw. Jestem do przodu! Teraz odpoczynek. Podjadałam. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Rower. Motywacja. Energia. Zdrowe śniadanko i banan na 2 śniadanie. Podjadanie 2-3 batoników myśli i guma. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Słodycze dla każdego człowieka mogą znaczyć co innego i różnej mocy nabierają. Dla mnie są ukojeniem i ekstazą gdy zjadam coś ulubionego. Są też od ,,stresowywaczem". Pewnie dlatego jem je po południu, gdy wracam do domu i pojawia się zmęczenie, odreagowywanie lub napad smutku. Lubię też kawę bez cukru ale z czymś słodkim i wtedy to jest przyjemność. Czytałam, że można zamienić podjadanie inną formą odstresowywacza. Ale jakoś nie potrafię zastosować zamiennika. Może ktoś znalazł rozwiązanie dla takiego uzależnienia? W sumie to w ciągu dnia nie jem ogromnych ilości, choć czasem tak, ale mam wysoki cholesterol i te cukry mi szkodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwielbiam słodycze i przyznaję, ze to właśnie one są głównym powodem mojej nadwagi ;) ale odkąd poznałam wysokobłonnikowe batony Smartfood, nie popełniam już takie grzechu, kiedy sięgam po słodycze. Szczególnie uwielbiam ten o smaku sernika :) Niewiele kalorii, a tyle radości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Powracam! Tadammm! 1 maja zjadłam ostatni raz coś słodkiego. A od 2 maja ZERO słodyczy! Słodkości tak, ale te zdrowe. Daktyle. Rodzynki. Owoce. Migdały. Orzechy. Grzeszki to bułka drożdżowa z serem no 2. Czasem dżem na chlebek. Muszę trwać w tym wyzwaniu dalej. Na razie jestem lżejsza tylko o chemię którą pochłaniałam ze.słodyczami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Dzień 24. Bez słodyczy. Są trudne chwile. Tak za mną chodzi że psychologicznie zaczynam sama siebie namawiać i kusić. Żeby coś chapsnąć. Szkoda by było wiem. Może choc wytrwam do 1 czerwca i ufunduje sobie wielkie lody? Mysle ze powinnam n stałe zrezygnować ze słodyczy bo nie potrafię ograniczyć. A z drugiej strony chciałabym deczko schudnąć i zbic cholesterol. Może dobre wyniki dały by mi bodziec do wytrwania w moim ,,projekcie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
To znowu ja! Czy powracam? Nie można tego ogłosić jako wielkiego combaca, wędrując neta tak sobie tu zajrzałam. A tu małe niedowierzanie, że ostatni wpis miałam dokładnie, dokładniutko rok temu. Na czym stoję? Rok 2017 to słodycze i to na maksa. Moje zdrowe jedzonko, zdrowy styl życia słabiutko! Ale jak już się wygadałam to może motywacja powróci? Mam problemik że małe ilości ciężko utrzymać a odstawienie póki co odpada. Może w ramach odtrutki woda? Dużo mineralki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Jem słodycze. Jem na całego. Czuję, że nie mam motywacji do tego, by powiedzieć im: Pa! Pa! Wstyd. Poczucie winy. I raz jeszcze wstyd. Co mogłoby mnie zmotywować? Chęć by świetnie wyglądać na urlopie. Zagranie na nerwach dziewczynom w pracy. Błysk w oku u faceta. Marzenie o zdrowym stylu życia. Troska o serducho. Ale na ten moment nie mam ani krztyny motywacji. Pakuję w siebie lodzik za lodzikiem. Pakuję ciasteczka. I świadomość, że to chemia i cukier mnie nie powstrzymuje. Za to dołuje. Może jutro spróbuję pilnować.aby jeść to.co nie nakreca organizmu na głód słodyczowy. No i musze poczytać zaraz o tych produktach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
To znowu Ja. Bez kajania się, że nie wyszło. Bez czczych obietnic, że teraz się postaram. Biorę się za siebie i już! Nadal jestem ,,niewolnicą " słodyczy. Ale wiem, że to tylko ułamek problemu, bo tak naprawdę moja sytuacja to taka góra lodowa, której widać tylko czubek a pod spodem skrywa ogromną, i nieogarniętą przeze mnie, całą resztę. Bardzo wolno odstawiam słodycze. Ale muszę też pilnować się, bo ich zamienniki też mają kalorie. Zamiast słodyczy po południu czy wieczorem biorę ,,garść", dwie lub trzy bakalii: orzeszki, dynia, słonecznik, ale i rodzynki i żurawina. Pije trochę więcej. Muszę się pilnować i tutaj. Bo moje napoje to: zielona herbata, czerwona herbata i kawa zbożowa /z cykorią/ oraz woda. I chyba te 3 pierwsze mogą wysuszać i odwadniać. Dlatego niech żyje woda! Próbuję ćwiczyć. Próbuję, bo to tylko sporadyczne rozciąganko na macie lub 100 przez skakankę /skromny lajkonik/. Na rower za zimno, póki co. Próbuję zweryfikować swoje nawyki żywieniowe. Już mam wiele fajnych hitów, ale za dużo też totalnych katastrof. Kiedyś nie jadłam słodyczy do popołudnia a ostatnio ciągle rąbałam coś do południa i to mega kalorycznego. Od około 2 czy 3 dni tylko bakalie. Najlepiej mi wychodzi odstawić słodycze na zero, niż dawkowanie, bo wtedy nie mam hamulców. OK. Czas na konkrety. Owoce - tylko do południa. Warzywa- do każdego posiłku i jako przekąski. Mniej gotowane, więcej surowe. Słodycze - tydzień ZERO. Woda! Skakanka codziennie 100. Dam radę? A kolacja do 19 i lekka i jak najlżejsza. Ok. A, poczytałam o wyższości mąki żytniej nad pszenną. Kupiłam razowy chlebek żytni. Może odpocznę od mega pysznego wiejskiego, którego jem za dużo? Do przepracowania: co zrobić, żeby nie pocieszać się i relaksować słodyczami? Górą słodyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Wieczorem. Rozciąganie - zaliczone. 100 na skakance - zaliczona. Krótko i z mała zadyszką. Ale oderwałam się od kanapy. Kolacja- połowa jogurtu greckiego. No, dobra to były resztki z dwóch niedojedzonych jogurtów. Co ciekawe, nigdy nie zagłębiałam się w diety w których należy ograniczyć kalorie. Ale mam coraz większe przekonanie, że zdecydowanie za dużo kalorii pochłaniam a za mało ich tracę. Za mało ruchu. I nie odkrywam tu Ameryki. Bardziej chodzi tu o to, że niby zwracam uwagę na to, aby jeść zdrowiej, a mimo to czasem /czasem za często/ przemykają na paluszkach takie właśnie bombki kaloryczne. Takie jak wspomniane bakalie. Albo duży kotlet w panierce na obiad i to 2 dni pod rząd. Czy tylko ja tak mam, że więcej pakuję w siebie, gdy siedzę? Przed tv. Na kanapie. Przed laptopem. Albo z dołkiem psychicznym w tle. A kiedy jestem czymś zajęta, zarobiona jem mniej. A myśl dnia: miej pod ręką zdrowe przekąski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 2 3 pisz dalej:D Trafiłam na Twój temat i przeczytałam jednym tchem. A dlaczego? bo od 10 lutego odstawiłam słodycze, czyli 7 dni bez łakoci. Nie jestem fanką lodów, wszystko inne było bez ograniczeń. Waga dała znać o sobie, a lato niedługo. Jak to mówią "lato pokaże co robiłaś zimą". Ja wiem co robiłam, obżerałam się słodyczami:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Witaj Ja w słodyczach najbardziej lubię lody i czekoladę. A miłość do słodyczy chyba już stała się nałogiem, bo nie umiem ich sobie dawkować. I mam dni, kiedy pakują dużo i codziennie. Niestety. Miałam już całe tygodnie bez słodyczy. Najtrudniejsze są pierwsze dni a potem daje się radę. Ale kiedy już nie mam diety to mam mega podjadanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Trzymam się i nie jem słodyczy. W pracy jest ok. Staram się jeść regularnie i jem wczesną kolację. Może jeszcze zmniejszę liczbę kalorii, bo chcę schudnąć. Jedynymi słodyczami są bakalie. I też mniejsze porcje raz wieczorem. No i testuję żytni chleb razowy. Co do uzależnienia słodyczami , to jak z wieloma sprawami, wiele zależy od głowy. Trzeba coś w sobie przepracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Tak sobie zerkam tutaj, żeby sprawdzić ile dni jestem bez słodyczy. Dziś aż mnie nosi, żeby coś chapsnąć, więc zaciekawiłam się ile zdołałam wytrwać. No i jakby nie było miesiąc minął! A ten mój głód to chyba podkręcił się po jabłkach. Co do miesiąca bez słodyczy to sama sobie biję brawko i szacun. Wiele miałam w tym miesiącu pretekstów, aby odpuścić. Bardzo chorowałam. Muliło mnie i nie miałam apetytu. Potem miałam mega podwójny stres. A jeden wciąż trwa. Ciężki miesiąc. A mimo to nie sięgnęłam po słodkości. Marzyło mi się parę rzeczy. Lody. A dziś śliwka w czekoladzie. Po chorobie i bez słodyczy mam kilo mniej. Niby tylko ale bez tego byłoby raczej kilo więcej. Więc zysk to dwa kilo. Rozważam podjadanie słodyczy. Rozważam słodką niedzielę, tak najeść się raz na tydzień. Ale mam dylemat, czy jeśli obyłam się tyle czasu to czy tak naprawdę potrzebuję tego? Cukier. Chemia. Mam nad czym myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Słodyczowy odwyk wciąż trwa. No, dobra wczoraj zjadłam gałkę loda. Planowałam rozsiąć się w lodziarni i zaszaleć. Ale była gałka i to w biegu. Smaku nie poczułam. Jedynie dotarło do mnie, że była mega słodka. Już nie raz odstawiałam słodycze, ale teraz próbuję sobie w głowie to poukładać. Wiem, że jestem uzależniona od słodyczy. wiem, że szukam w nich też pociechy i radości. Ale poczytałam też o osobach które nie jedzą słodyczy i wprowadziły ich zamienniki. Zdrowe zamienniki. No i mam nad czym myśleć. Odstawić też słodycze na zawsze?! Chyba wciąż jestem uzależniona bo mam odczucie, że byłabym STRATNA! Odebrałabym sobie jakiś urok życia. Wiadomo co mam na myśli? Z drugiej strony, ileż chemii i ile cukru mniej pakuje w siebie odkąd odstawiłam słodkości! Kładę na szali przyjemność /może pozorną?/ i potężny bonus i korzyść dla zdrowia! Może jakiś złoty środek zastosować? Ale czy się tak da? Dajmy na to, planuję w święta i ciasta i cukierki czekoladowe popodjadać. Czy nadal dbam o zdrowie czy porzucam rozsądek i wracam na złą drogę? A może jednak okazjonalne słodycze to dużo lepiej niż codzienne podjadanie? No, jedź tu na urlop i nie skosztuj słodyczy w innym kraju? Czy może jednak zamiast lodów kosztować inne aspekty życia? Nie wiem!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie umiem się powstrzymać. Ostatnio miałam ciężkie dni i słodycze mi je wynagradzały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hy5ry5
Jeśli szukasz odpowiedniego prezentu dla faceta, musisz się postarać. Obecnie masz jednak wiele ciekawych możliwości, a w tym produkty, które sprawią mu dużą przyjemność. https://www.harempower.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ze słodyczami nie musimy się pożegnać na dobre. Ważne by jeść je z głową. Polecam skorzystanie z pomysłów na zdrowe słodycze - proste przepisy na www.przyjazny-dietetyk.pl. Są pyszne i sama stosuję je często.Wszyscy się zajadają nawet nie zdając sobie sprawy że jedzą samo zdrowie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Jest ciężko. Jest ciężko, bo ciężko jest się przyznać do porażki. Słodycze znowu w natarciu! I o ile to głupio brzmi, gdy zganiam winę na rzecz, a nie na główną winowajczynię, czyli siebie to może pokazuje w pełni moją sytuację na dziś. Poszalałam jakiś miesiąc, może mniej. I kilogram, półtora doszło. Brzuszek widoczny. A ciągutki na słodkie nadal mega! Zaczęłam brać chrom, bo mam wrażenie, że nie mam już kontroli nad tym apetytem. Jem po kilka lodów dziennie a wczesniej były cukierki i inne. Może to efekt jojo. Ale straciłam motywację i rozum, bo wciąż się tłumaczę i zasłaniam różnymi powodami. Słaba jestem. Nie wierzę i nie chce mi się walczyć. Blada upka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chłopie przestań spamować po wszystkich tematach:-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Nie mam dobrych wieści. Słodycze nadal w natarciu! Ale moje ostatnie przemyślenia mówią mi, że to nie słodycze, przecież to tylko przedmioty nieożywione hi hi, ale emocje, które siedzą we mnie. AllaElla, powyżej napisała, że podjadła więcej bo dużo u niej się zadziało. Otóż, dotarło do mnie, Bogu niech będą dzięki za Internet, że objadam się właśnie z powodu tychże emocji. A na dodatek tych, które buzują we mnie w ciagu dnia, ale i tych, które przeżywałam w przeszłości. To dobra wiadomość, bo z nią można znaleźć sposób, jak poradzić sobie z objadaniem, podjadaniem na maxa słodyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3
Ktoś powie, że nie odkryłam, żadnej Eureki, bo miliardy ludzi odczuwa emocje, a nie mają problemów z jedzeniem. Fakt. Ale właśnie chodzi tu przede wszystkim o to jak sobie z tymi emocjami radzimy. A właściwie, że sobie nie radzimy tylko zajadamy! Pokuszę się o stwierdzenie, że ma się z tym problem niezależnie od wieku. Czy się jest dzieckiem czy młodszym lub dojrzałym człowiekiem tak samo można nie radzić sobie i być bardzo zniewolonym emocjami. Ja tak mam. Ja się tak czuję. Ale uświadomiwszy to sobie jestem krok do przodu w drodze do zmiany. Teraz trzeba ustalić jakie emocje to są i z czego wynikają. To już ogarniam. Ale ciężko jest, bo to nie jest proste i jednoznaczne. Wiele różnych emocji i wiele przemyśleń. Praca nad sobą. Ciekawostką jest to, że po tym co akurat podżeramy, słodycze, tłuszcz, czy inne, naukowcy określają jaki rodzaj emocji zajadamy. Nie wiedziałam, że inaczej smakuje smutek a inaczej strach czy żal. No i jeszcze raz podkreślę wdzięczność dla tych, którzy w necie piszą jak poradzić sobie z emocjami. Bo każdy z nas nie tylko ma inny bagaż życiowy, ale również inną wrażliwość, psychikę i inny sposób radzenia sobie lub nie radzenia z tym co czujemy i co nam się przydarza. Bo nawet dzielni ludzie mogą mieć delikatność i tkliwość motyla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3

Moje powroty do tego wątku przypominają mi już syzyfową pracę. Próbuję. Zaczynam. Wymiękam. Próbuję znowu. I jakby już porażka goni porażkę. A może się mylę? Może mimo efektów na które liczę a których nie widać, może są zmiany we mnie. Może to wiedza, nastawienie, które zaprocentują w przyszłości? Ale co tam tu i teraz wstaję z kolan, otrzepuję się i działam dalej. Wczoraj napisał post, ale nie poszedł. Może dziś? Wczoraj ogłosiłam że dziś będzie dniem bez słodyczy. I na razie jest ok. Po kolacji robiłam porządek w lodówce. Trzeba wcisnąć jakoś poświąteczne potrawy. No i nie powiem na widok ciasta ślinka mi się pojawiła. Ale jutro też dzień bez słodyczy. Czytam też o niskim indeksie glikemicznym. Może unikanie potraw z niskim IG pomoże mi uwolnić się z cugu słodyczowego? A słodycze chowam głęboko w szafkach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mar

Przestać ,jestem czekoladoholikiem. Dzień bez czekoladki jest dniem straconym.Właśnie mam przed sobą ptasie mleczko.Czekolada to same witaminy, żelazo ,wapń /mleczna/ i magnez a jak chcesz trochę owoców to sięgnij po nadziewaną.Mam rozmiar 38 ale w tym wieku to juz nie wypada mieć 36. Cukier w normie.Słodycz daje pełnię szczęścia ,pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3

Hej Mar Jeśli chodzi o słodycze to dla mnie czekolada i lody są najlepsze. Szkopół w tym, że obie przyjemności to mega dużo cukru. Czekolada ta gorzka jest zdrowa, ale jak powoduje zaparcia tonwielki minus. Co do szczęścia jakie wywołuje i daje jedzenie słodyczy to temat dyskusyjny. Bo przecież wiele osób nie traci głowy na widok słodkości a nawet ich nie lubi a radości im nie brakuje bo czerpią ją z innych sfer życia. A poza tym ta przyjemność jest krótka a minusów pożerania słodkiego jest dużo. Słodycze w swoim składzie mają szkodliwe substancje takie jak choćby syrop glukozowo- fruktozowy. Uzależniamy się od słodyczy o wiele za bardzo i nawet nie mamy świadomości problemu. A raczej problemów, bo jest ich wiele. Dlatego dziś mam dzień bez słodyczy. Chcę być zdrowa. Dziś dałam radę. Wiem, że może być trudniej, gdy pojawi się stres, zmęczenie, czy chęć szybkiego poprawienia nastroju. Ale każdy kolejny dzień daje szansę na to by jedzenie mnąnie rządziło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3

Witam Słodycze nadal w natarciu! Stres. Podjadanie słodyczy bez kontroli ilości. Poczucie winy. 

I kolejne, niemal zmasowane, obżarstwo. Już pisząc ,,słodycze nadal w natarciu" poczułam, że moja porażka

jest tym większa, bo oddałam pole bitwy słodyczom, martwym przedmiotom, a ja istota rozumna nie panuję

nad uzależnieniem. Wiem, że połączyły się tutaj dwie sprawy, słabiutka, zestresowana psychika i znane ogłupiające i uzależniające działanie słodyczy, cukru i innych uzależniających dodatków. Jestem w trudnym okresie, ale nie mogę sobie pozwolić na czekanie.

Więc, mimo wrażenia, że to syzyfowa praca, pracuję nad sobą nadal. Próbuję się więcej ruszać. Zdrowo jem. Próbuję ogarnąć mój rozchwiany emocjonalnie i hormonalnie organizm. Wczoraj nie było prawie słodyczy. Czytaj, wszelkiej czekolady. Kanapeczki z dżemem

i suszone owoce. Dziś na razie garść rodzynek i ciut żurawiny. Staram się łykać chrom. Chcę przerwać ten ciąg słodyczowy i podjąć wyzwanie. Może to będzie wyzwanie: pięć kilo mniej, niższy cholesterol, więcej ruchu i słodycze pa, pa. Na początek postaram się jeść regularnie posiłki co 3-3,5 h. Częściej pić wodę: masz ochotę na słodycze, wypij szklankę wody. A po za tym będę wybierać produkty z niskim ig. Gotowane kartofelki lub dynia czy marchewka podnoszą poziom cukru, więc trzeba uważać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3

Dużo czasu minęło od mojego ostatniego wpisu. Styczeń i luty minął pod znakiem cukrowego nałogu. Zwłaszcza wieczorami miałam silną potrzebę, żeby za słodzić się na maca. Czasem po takiej większej dawce było mi tak błogo, że zasypiałam przed tv. Zaczęłam bać się czy nie wplączę się w cukrzycę. W tej chwili jestem 15 dni bez słodyczy. Jak przejrzałam wpisy to w 2015 byłam prawie 40 dni a później też coś koło tego. W 2015 miałam 65kg i ciut, a schudłam do 63. Teraz dokładnie tak samo z 64kg doszłam do 65 i trochę. Dobra, 66kg. Cholesterol wysoki. Jesienią nieco zbiłam a teraz nie gadałam bo klapa na całego. Jesień i zima na słodko. Muszę wykorzystać to, że 2 tygodnie nie jem słodyczy i wytrwać jak najdłużej. Może organizm będzie coraz lepiej reagował i nie będę miała kryzysów? Ten tydzień będzie wyzwaniem, bo dużo mnie czeka pracy. A jak jestem zmęczona i w stresie to głód słodyczowy się nasila. Szukam pocieszenia i relaksu. Jednak, żeby wzmocnić motywację wyznaczam sobie cel: Wytrwać do świąt i zbadać cholesterol. Może niższy wynik będzie bodźcem do pracy nad sobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3

16 dzień bez słodyczy. W niedzielę machnęłam się i źle wyliczyłam, bo to był 12 dzień. Na razie trwam w postanowieniu. Czasem w myślach żartuję sama z siebie, obserwując jak inni pochłaniają słodkości, albo jak rezygnuję nadarzających się okazji by coś chapsnąć, czy to już ten moment że dostajesz ślinotoku? Na razie jedyną słodkością są suszone owoce bez siarki. No i dwa racuchy. I chyba sok domowej roboty z mineralną. Przedwiośnie jakoś nie sprzyja zmianom, bo zmęczenie sprawia, że czuję apetyt na mięso i mam bezsiłę. Tylko kanapa i tv. Może jak wróci słońce to wraz z nią energia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×