Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość 1 2 3

Słodycze! Pa! Pa!

Polecane posty

Gość 1 2 3

Myśl na dziś. Jeśli chcesz odstawić słodycze zadbaj wyrównany poziom cukru. Potrawy i przekąski z niskim ING. Wysoki poziom cukru we krwi oznacza szybki spadek. Serotonina wzrasta a potem leci w dół. A potem znowu organizm szuka szybkiego doładowania i sięgamy po słodycze. Węglowodany proste są zapalnikiem do objadania się słodkim. A w dodatku zawirowania z glukagonem ponoć sprawiają, że gorzej spalamy tłuszcz. Piszę o tym, bo już to wiem, na dziś na obiad zjadłam porcję, sporą porcję spaghetti. Potem na podwieczorek dwie kromki chleba. A na kolację odsmażyłam sam makaron. Chęć na słodkie pojawiła się błyskawicznie. Finał to dwie garści orzechów z miodem. Więc niski indeks glikemiczny to priorytet. I chyba wyciszę się na dzień lub więcej z pisaniem i z biernością przed tv. Stałam się zbyt pewna siebie. A problem nadal mam. Taka praca nad sobą. Szukanie pomocy i koncepcji, zaczytywanie się, aż w człowieku buzuje, bo chce się zmian. Ale muszę się wyciszyć. I wdrażać to co dla mnie ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3

Dzisiaj powtórka z rozrywki, ale do śmiechu nie jest mi wcale. Jak przed paru dniu n obiad miałam węglowodany, dużo węglowodanów. Grochówka z ziemniaczkami i kromką chleba. Zaraz po obiedzie nosiło mnie. A tu gumy się skończyły. Zatem sięgnęłam po rodzynki i suszone banany. Nie dobrze. Powinnam ciąć kalorie. Niestety ostatnie dni to objadanie się słodyczami. W kilka minut doładowanie kaloryczne i można się załamać. Ale jakoś się podniosłam z tej rozpaczy. Jestem coraz bliżej, aby znaleźć sposób na mój problem. A mimo to zaliczam wpadki. O, właśnie pomyślałam, że szkoda, iż znając teorię nie mogę od razu zaliczyć praktyki. Już wiem, że praca nad sobą to właśnie wdrożenie tej teorii w życie. Trudne, ale wiem, że możliwe. Dam radę. Ostatnio znalazłam pozytywną, jak dla mnie teorię o silnej woli. Nie jestem szałowa, mam sporo wad, ale wiem, że w życiu boksowałam się z życiem kiedy ono mnie kopało i odbierało chęć życia. Zastanawiałam się, dlaczego po takich przejściach, po powstaniu z popiołów ja nie mam siły wobec paczki ciastek czy cukierków? Dlaczego wobec słodyczy jestem bezwolna jak narkoman czy alkoholik. A moja silną wolą, gdzie ona jest, gdy jej tak potrzebuję. Okazuje się, że jest, tylko napotykam na swojej drodze coś silniejszego, czyli nawyk. NAWYK. To hasło, które wpisane w przeglądarkę da sporo wglądu na tę sprawę. Fajnie o nawyku pisze, między innymi, wilczogłodna.pl . Ale jest wiele fajnych stronek. Znalazłam też w paru miejscach, jak ten nawyk zmienić. Dzięki temu kompulsywne jedzenie może nie będzie nami rządzić. Warto czekając na ten moment trzymać się złotych zasad. Moje ulubione dodają mi sił. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1 2 3

Jestem. Niestety, nie odkryłam, dlaczego moja silna wola zredukowała się do zera. Czuję wręcz, że steruje mną kompulsywne jedzenie. Aby dotrzeć do źródła tej sytuacji powinnam może zrobić badania hormonalne. Być może menopauza sprawia, że w hormonalnych zawirowaniach coś się poprzestawiało. Może szwankuje ośrodek sytości? Może ruszyła spirala zależności między hormonami? Analizuję też psychę. Miałam parę miesięcy temu ogromne stresy, zrezygnowałam z walki o cokolwiek i o siebie. A teraz jak jest ok nie mam motywacji, żadnej motywacji aby zadbać o zdrowie. Kupuję ciuchy o rozmiar większe i są już opięte. Ale słodycze pożeram. Brzuch to oponisko i oponki. Ale słodycze pożeram. Koleżanki chudną, bo ćwiczą i dostojną. A ja zero motywacji. Cholesterol chyba już skrajnie wysoki, nawet nie badam. Lato i plaża. Nic mnie nie rusza. Popołudniami wyżerka. Jedyne światełko jakie blado, bo blado mi mruga to myśli niepewne. Po pierwsze może to nie ten problem mnie przerasta. Słodycze codziennie, ale popołudniu i wieczorem. Jednak nie słodzę od lat. Sok piję sporadycznie. Gotuję zdrowo, choć smażone mięsko za często. Więc może skupiam się zbytnio na tej dawce słodyczy. I jeszcze dołuję się bardziej. A może powinnam zająć głowę pozytywnymi myślami, że w życiu byłam już i chole*nie odważna, i chole*nie wytrwała, że jestem wspaniała i dobra. A potem uderzyć się w pierś i przyznać, że leniwa też! Zero sportu. Słaba dbałość o swoje potrzeby. A wiedzieć o zaniedbaniach i nic z tym nie robić to chyba grzech największy. Nie wiem, czy to dobre przemyślenia. Zatem rzucam sobie wyzwanie. Tydzień na zdrowo. Tak, nazwa celowo nie zawiera Tego słowa. Nie jem, nie kupuję. Jutro dzień pierwszy. Spróbuję wytrwać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Słodycze nadal górą. Nie wiem co jest tego przyczyną. Póki co włączam zdrowe odżywianie i mały ruch. Waga drgnęła pół kilo, czy kilo mniej. Nawyk dopakowania słodyczy, przypomina kompulsję, bo mogę się trzymać, a jak minie obiad to już brak silnej woli. Wczoraj na śniadanie zjadłam małą drożdżówkę z kruszonką, bo byłam poza domem. Na obiad spaghetti razowe z sosem z mielonym z indyka i warzywami. Atak na słodkie po obiedzie zaspokoiłam połową filiżanki bakali: orzechy włoskie, solone migdały, trochę żurawiny i rodzynek. Kolacja to 3 kropeczki żytniego z avokado i pomidorem suszonym oraz porcja sałat z oliwą, oliwkami i suszonymi pomidorami. Po kolacji atak na słodkie znowu zgasiłam bakaliami a potem połową mandarynki. Od wczoraj analizowałam odkwaszanie kaszą jaglaną. Dziś ruszyłam z dietką. Rano późne śniadanie, czyli 4 łyżki kaszy jaglanej. Śniadania jem rano codziennie między 8 a 9 tą. Ostatnio ruszam po za dom i rano nie zdążam. Obiecałam sobie że posiłki będę jeść co 3 godziny. Po 2,5 już mnie ssał głód. Dobrze, że zaliczyłam spacer to czas minął szybciej. Teraz na kafe też parę minut minęło. Zjem kaszę na obiad, podwieczorek i kolację. Dziś czysta kaszą. Wypiłam też nadczczo czerwoną herbatę a po śniadaniu zieloną. Podobno tylko można wodę, ale jak facet mi zrobił to już nie kaprysiłam. Teraz idę na drugą porcję kaszy czyli obiad. Myślę że dam radę. Gorzej z porą, gdy nawyk zawoła o słodycze. Może dietka wybije go z rytmu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam a może pani potrzebuje terapi u psychologa lub psychoterapeuty. Już tyle lat zmagać się z czymś a i tak z tego nic nie wyszło. To siedzi w głowie. Oraz zła dieta. Człowiek ktory dostarcza sobie wszystkich właściwosci odżywczych nie ma ochoty na słodkie. Pani zjada tak słodkie bo organizm jest wygłodzony. Potrzeba mu zdrowego jedzonka. Tyle lat... Nie myślała pani nigdy o dietetyku lub psychologu? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witaj Chomiku. Dziękuję za Twoje spostrzeżenia. Myślę, że mój organizm nie jest wygłodzony. Jem w miarę zdrowo. Nie mam prawie żadnych nałogów. Prawie, bo właśnie słodycze są moją zmorą. Wiem, że nadmiar słodyczy może prowadzić do pewnych niedoborów, np. magnezu. Dietetyk raczej nie jest mi potrzebny. Co innego jeśli chodzi o psychologa lub psychiatrę. Być może cierpię na głód emocjonalny. Zaczyna to do mnie docierać. Do tej pory samodzielnie przepracowałam wiele traum i problemów. Pokonałam nerwicę. Ale cierpię też na depresję. Staram się pracować nad emocjami,  nad głową i duszą. Korzystałam już i z pomocy psychiatry i z pomocy psycholożki. Unikam leków, ale czasem i po nie sięgam. Czasem myślę o dodatkowej pomocy. Ale leki mają też skutki uboczne. A zmiany w życiu tak czy inaczej trzeba wprowadzić. Póki co kolacja z kaszą jaglaną już za mną. Jeszcze herbata zielona. Może woda. Myślę że jutro będę lżejsza, bo woda schodzi. Zobaczę, jak jutro się będę czuła. Może jaglana z dodatkami to be continue?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Trzeci dzień na kaszy jaglanej powoli mija. Kasza chwalona jest za wiele rzeczy. Jest mega zdrowa i daje masę korzyści. Dobrze, że do niej powróciłam. Zdecydowałam się na 3 dni dietki. Pierwszy dzień to sama kasza. Drugi dzień kasza z tartym jabłkiem i cynamonem lub z oliwą. Dziś to samo. Dodatki sprawiły, że jadłam z apetytem i więcej. W pierwszym dniu straciłam apetyt i jadłam 3 razy. Z dodatkami wyszło 4-5 porcji, lepiej wchodziło. Co dała dietka? Przez 3 dni nie jadłam nic słodkiego, oprócz jabłka. Nie jadłam słodyczy! Wczoraj miałam mały kryzys, czyli nawyk uspokajania czy relaksowania słodkim ciągle na mnie czeka. Mam nadzieję, że po 3 dniowej przerwie łatwiej odstawkę słodycze. Natomiast nie mogę się doczekać na normalne jedzenie. Dziś marzyłam o smażonej białej kiełbasce. No i mam trochę zdrowych przekąsek, jak avokado, rzodkiewki czy orzechy. Nie chcę, aby się zwłaszcza dwa z nich zestarzały. Do tej pory zjadłam porcje z 2 szklanek kaszy. Braknie mi jej dziś na podwieczorek i kolację. Dogotuję znowu porcję i jutro dokończę z dodatkami. Dieta jaglaną jest idealna do walki z dużym cholesterolem. Wiem, że to krótko trwa, aby podziałało. Jednak kaszę będę jadła w miarę często. Za parę tygodni zbadam poziom cholesterolu. Co do słodyczy to muszę popracować nad trybem życia i wdrożyć zamienniki. Ostatnio przeczytałam, że lepiej żeby to były zamienniki nie związane z jedzeniem. To będzie wyzwanie bo pod tym względem jestem nudna. Ale mogę to zmienić. Jeśli nie masz czegoś w genach, jeśli nie dostałeś tego z domu, jeśli w życiu ciemne chmury zasłoniły ci małe radości to musisz sam je sobie wypracować. Najpierw wpisać jak obowiązek w codzienność, pilnować się i dbać o różne sfery w życiu. Może słodycze przestaną być jedyną przystanią na oceanie emocji , z którymi mam się mierzyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witaj Aniaa245. Myślę, że to zależy od tego co zawiera się w stwierdzeniu: skończyć z tymi słodyczami. Odstawienie słodyczy może mieć kilka opcji. Ja chciałabym uwolnić się od przymusu sięgania po słodycze. Właśnie rozgryzam tematy: słodycze- nawyk, słodycze- uzależnienie, słodycze- głód emocjonalny. Ale przy okazji kiedy czytam masę artykułów o tym problemie to zauważam też, że wielu autorów, zbyt wielu, swoje artykuły ozdabia zdjęciami pięknymi, profesjonalnymi, smakowitymi, działającymi na zmysły, zdjęciami SŁODYCZY! Tak mi się kłóci tu chęć pomocy osobie z problemem, ale nie do końca konsekwentna i przemyślana. Po za tym temat słodyczy jest strasznie lekceważony przez rząd, media i samych rodziców. Chodzi mi o reklamy słodyczy. Mają wielką moc. Są przerażająco często puszczane, efekciarsko nakręcone i wpływają źle na dzieci i na dorosłych. Jedne pragną słodyczy, bo ktoś im wmawia, że to takie super i ich uzależnia. Drudzy kupują bo mają kasę i też zostali zaprogramowani. Dzień Babci czekoladki. Kochasz Mamę bombonierka. Dziecko ma się świetnie bawić batonik. Chcesz być super rodzicem zapakuj na wyjazd parę wafelków. Młody rodzic nie daje dziecku słodyczy, ale babcia czy ciocia w starym schemacie stwierdzi, że organizm wszystkiego potrzebuje. Dlatego, Aniu odstawienie słodyczy może się udać, ale każdy musi określić co to dla niego znaczy. A może zmniejszyć ilość, a może zmienić jakość? Zamiast chemii z pudełka coś domowego zdrowego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam. Witam ponownie. Założyłam wątek w 2015 roku. Jest 2022. Słodycze są nadal moją zmorą. Przed para dniami poraz kolejny spróbowałam odstawić słodycze. I jestem na dobrej drodze. Odbiłam się od dna, prawdziwego dna. Wyobraźcie sobie, że ja, która objadam się słodyczami nałogowo, z uwielbieniem do niektórych słodkości, pożerając je z przyjemnością a jednocześnie z obrzydzeniem do samej siebie za to, że nie potrafię wytrwać dnia bez dawki słodyczy, mam za sobą tygodnie bez cukru i słodyczy, wtedy gdy staję pod murem, życiowym murem. Niestety, podczas walki o zdrowie, czy życie, leżąc w szpitalu, potrafię oprzeć się nałogowi. Gdy wiem, że cukrem karmię bakterie, odstawiam słodycze na wiele tygodni. Czasem w czasie postu też wytrwałam. A jednak nawyk, uzależnienie mózgu od słodyczy, problemy, nerwica, czy depresja, a także inne uwarunkowania życiowe, sprawiają, że człowiek nie ma siły, żeby pokonać uzależnienie. Choć już kiedyś się to udawało. Moje dno właśnie tak wyglądało. Nie mogłam liczyć ani na silną wolę, ani na świetne rady kobiet, które pokonały bulimię. Ani na mózg, który mimo lat i wykształcenia wolał słodycze. Tak, słodycze. Co się stało? Jakim cudem mi się udało? Pewnie kilka rzeczy się nałożyło. Podejrzewam, że pomogło to, że odstawiłam chleb. Zaczęłam podjadać kaszę jaglaną. Nie było też makaronu, mąki. Trochę pomogła infekcja, bo byłam w domu, bez apetytu i na spokojnie odpierałam pokusę. No i tu ukłon w stronę autorki wątku, który ktoś skasował,  stara,baba,odchudza się. Dzięki, Ba. Mam nadzieję, że nadal dbasz o siebie? Pozdrawiam. Jaki mam plan? Wytrwać. I mimo, że już coś zjadłam, a to bułeczkę, a to ciasto piaskowe, a to dawkuję sobie chleb, to nie traktuje tego zero-jedynkowo, nie rezygnuję, nie zeruję, poprostu dalej wprowadzam zdrowe nawyki. Dbam o siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rano szklanka gorącej wody. W pracy przed 10tą herbata,  kanapka podwójna z serkiem i rzodkiewką. Obiad spagetti. Po 16 trzy kromki z serkiem naturalnym i rzodkiewką. Kilka orzechów. Zielona herbata z cytryną. Dziś byłam bardzo zabiegana. Normalnie jem śniadanie i drugie śniadanie w pracy, w domu obiad, podwieczorek i kolację. A jak jadłam słodycze to wpadało kilka przekąsek. Teraz słodyczy ma być zero. Zjadłam morele, bo jest to moje koło ratunkowe, gdy chcę coś pochrupać i mam chęć na słodycze. Spróbuję zmniejszyć porcje i zdrowo jeść. Mam dużą motywację, a właściwie dostałam obuchem w łeb, bo dzisiejszy wynik cholesterolu jest masakrycznie zły. Całkowity to 273, a LDL czyli ten zły wynosi 185,6. Załamka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie mam zamiaru rezygnowac calowicie ze slodyczy, ale staram sobie je ograniczać do max kilku drobnych tygodniowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Arlo, właśnie o to chodzi, żeby sobie dawkować te przyjemność. Ale również kontrolować apetyt na słodycze. Jeśli nie ma kontroli, człowiek jest niewolnikiem, jak w innych nałogach, a wtedy nie można poprzestać na jednej porcji, czy wybranym dniu. Ja jeszcze miewałam taki tylko wybór, że palaszowalam wybrane i ulubione, a nie wszystko, jak leci. Mogłam wybrać zdrowsza alternatywę. Fakt, że ostatnio nie były to zdrowe wybory, ani zdrowe porcje. Cieszę się, że teraz przystopowałam. Podczas załamki do jogurtu owocowego dodam łyżeczkę lub dwie miodu. Nie kupuję słodyczy, omijam alejkilę w sklepie. Wiem, że nałóg nadal jest i jest też nawyk. Każdy dzień to sukces. Ostatnio kupiłam cztery pączki, ale żadnego nie zjadłam. Może łatwiej mi zrezygnować z paczką, bo wybieram czekoladę i jej pochodne. Myślę, że czasem będę mogła zjeść coś w bonusie, bo są czasem święta czy imprezka, ale z zachowaniem czujności, aby nie popłynąć. Zwłaszcza jak po 40 dniach człowiek po totalnym odstawieniu słodyczy zacznie je podjadać np. w święta. Jak się poprawi pogoda ruszam też znaktywnościa fizyczna. I wogóle trzeba odpuścić kanapę, tv i zająć czymś głowę i ręce, aby na podjadanie nie było czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

hej! rozumiem Cie w stu procentach, cukier mocno uzależnia. Ale czasem od całkowitego odrzucenia słodyczy, warto robić to małymi krokami. I kupować jednego małego batonika na dzień. Ważne żeby nie gromadzić słodyczy w domu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kasia, zgadzam się, że słodyczy lepiej w domu nie trzymać. Na mnie to działa. Ale jak byłam na tak zwanym haju słodyczowym to i tak musiałam się czymś zaslodzic. Dwie lub trzy kromki chleba z miodem. Jogurt owocowy. Na razie omijam miód, jak się da. Wieczorem podczas filmu chrupię trzy morele i trzy orzechy włoskie albo migdały. Teraz tylko pytanie, jak poradzę sobie, gdy pojawi się stres, nuda lub smutek, czyli kryzys? A wsparcia w postaci słodyczy ma nie być. Może każdy dzień bez cukru da mi więcej szans na wyrwanie się z nałogu? No i przynajmniej wiem, że nie zwariowałam, że moja silną wola nadal istnieje. Były momenty, że pierwszego byłam pewna a w drugie wątpiłam. Póki co rozpieszczam się robiąc zakupy, ale ciuszkowe. Dziś małe zderzenie z murem. Rozmiar 38 na dole opięty, a 40 w niedobrym kolorze. Wybrałam, no, wybrałam 38, dla motywacji w odchudzaniu. Szalona? Ale odchudzanie u mnie to już droga do zdrowia. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A tak wogóle to minęło mi 2 tygodnie bez słodyczy. Dwa razy zjadłam ciasto piaskowe i że dwa razy trochę miodu. Dziś stanęłam na wadze, tak mimochodem i po obiedzie i coś 1,5-2kg mniej. Super, że zablokowałam tycie! Dziś odpuszczę podwieczorek. Jutro też delikatnie. W sobotę impreza i dylematy, bo będzie sporo dobrego jedzonka. W małych ilościach i z rozwagą. A potem powrót na zdrową drogę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niestety, nadal jestem uzależniona od słodyczy. Ale może nie od samych słodyczy, a od cukru. Masakra. Problemy zdrowotne nie ułatwiają sprawy. Nie mam mobilizacji, aby się odciąć skutecznie. Nie poddaję się, ale za mało skuteczna jestem. Dziś waga pokazała ponad 73kg. Muszę ruszyć z tą przemianą i wdrożyć konkretne działania. Jest ich sporo, jak wybrać najlepsze? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zamiast biadolić, a dziś naprawdę dopadła mnie załamka, sięgnęłam do moich notatek. Bogu dziękuję, mądrych ludzi, którzy w dodatku dzielą się swoją wiedzą u dają mi, choć pewnie innym też, rady i wskazówki jak żyć. Na ten tydzień planuję skorzystać z artykułu Poradnik psychodietetyka – Jak uwolnić się od uzależnienia od słodyczy?mgr Klary Kaden. Do tej pory myślałam, że moim problemem jest tzw dziura w silnej woli. Willpower powstaje w ciągu dnia, zwykle popołudniu lub wieczorem. Rano mamy sporą silna wolę, ale w ciągu dnia poprzez setki , oki dziesiątki, decyzji, które podejmujemy wyczerpuje się i nie możemy wytrwać w postanowieniu. Łamiemy się i nasze obietnice. Poddajemy się i kończymy dietę, odpuszczamy, rzucamy się na przykład na słodycze. Teraz myślę, że w nałogu trwamy że względu na biochemię mózgu. Zatem wdrożę wskazówki zawarte w artykule. Już po raz kolejny za to się biorę, ale teraz się postaram. Tydzień to minimum, ale to tak na rozgrzewkę. Rozgrzewkę przed nowym życiem. Punkt 1. Zadbać o dobry sen. U mnie to znaczy wcześniejsza toaleta, może na koniec chłodny prysznic. Ciało przed snem naturalnie się schładza, więc ciut mu pomogę. Może lekka kolacja. Tradycyjnie melissa. Do snu książka. Lepiej wycisza i usypia. Może czasem odpuszczę sensacyjne, bo podnoszą ciśnienie. 😉 Punkt 2. Zacznę chodzić do pracy pieszo. I przypilnuję kroków, na razie 6 000 kroków. Punkt 3. Ksylitol/ stewia działają zakwaszająco. Czasem posypuję owoce w owsiance cukrem, więc wymienię go na ksylitol. Zadbam o dietkę zakwaszajacą. I zwiększę białko na rzecz węglowodanów. To be continue.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Grudzień. Mam mega doła. Słodycze górą. Z moich planów najlepiej zrealizowałam punkt 1 i zadbałam o sen. Oki. Zdarzały mi się kiepskie noce, ale wracam na dobry tor. Najlepsza nocka to zasnąć przed 23cią przy książce i obudzić się na chwilę, np. o 3 na WC lub o 5 i zaraz, czyli w miarę szybko zasnąć. Troszkę jestem niesystematyczna jeśli chodzi o chodzenie. Ale pracuję nad tym. Zdrowych zamienników nie kupiłam. Pracuję na 5 posiłkami. Niestety mam cug słodyczowy. Dziś po obiedzie zjadłam połowę ptasiego mleczka i kawałek ciasta z truskawkami. A i wafla ryżowego z miodem.  Po obiedzie chyba z sześć razy coś podjadałam. Przed chwilą trzy kawałki czerwonej papryki i teraz zieloną herbatę. Zabijam, albo tylko zagłuszam wyrzuty sumienia. Tak się zdołowałam, że napisałam w necie parę haseł typu, jakie leki na uzależnienie od cukru.  Najchętniej poszłabym do psychiatry. Chce mi się wyć. Ostatkiem sił zaplanowałam na jutro zakup chromu. Kiedyś brałam, ale może za krótko? Kupiłam też coś na sen i nastrój. Jutro zawalczę o siebie. Po obiedzie . Bez słodyczy.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kwiecień 2023. To znowu ja. Nie poddaję się, choć odbiłam się parę razy od dna. Dół był głęboki i ciemny. Ale koło się zatoczyło. Pisałam kiedyś o niskim indeksie glikemicznym i teraz powrócił do mnie. Szkoda, że wtedy nie zgłębiłam bliżej tematu. Od trzech tygodni analizuję temat insulinooporności. Wdrażam odżywianie z niskim indeksem glikemicznym. Mam i sukcesy i porażki na koncie, ale od jutra powracam na dobrą drogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Maj 2023. Mam za sobą pierwsze podejście do diety IO. Dlaczego podjęłam się tej diety? Wśród przyczyn nałogowego jedzenia słodyczy znalazłam właśnie insulinooporność. Może badania, które zrobiłam jej nie wykazały, ale chyba trop jest dobry. Wskaźnik Homa 1,28 nie budzi paniki, ale. Objawy tak. Problem jest. Pierwszy, czy drugi tydzień był fajny. Ale potem już gorzej. Przeziębienie. Masa pracy. Brak produktów do diety. Błędy. Zacznam od nowa. Może pierwszy błąd był taki, że z 5 posiłków przeszłam na trzy? Może wszystkie powyżej. Czuję, że muszę jeszcze raz zacząć dietkę. Stop! Nie dietkę. Nowy i zdrowy styl życia. Wiem, modyfikacje będą, bo chleb żytni nie dokońca mi służy. Wersja chlebka bardziej suchego jest oki. Chlebek nieco gliniasty zapiera. Może zmniejszę ilość? Jutro zakupy. Moje danie IO. 1. Owsianka zalana wrzątkiem wieczorem. Owoce, borówka lub truskawki. Jogurt z chia z lodówki. Orzechy. 2. Dwie kromki chleba żytniego wędlina z indyka warzywa ogórek rzodkiewka. Oliwa lub skyr. 3. Szuszkua. Jajka na gotowanych pomidorach. 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×