Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co mam zrobić? Wyjazd z facetem.

Polecane posty

Gość gość

Siostra mojego faceta zaprosiła jego i mnie na kilka dni do siebie zagranicę; mieszka na południu Europy. W połowie sierpnia ma urodziny, poza tym mój M. był u niej ostatnio ze dwa lata temu (ona bywa częściej w Polsce). Cieszę się, że tam pojedzie, ale sama wolałabym nie jechać. To nie jest moja rodzina. Nie wypada jechać do obcej kobiety i siedzieć jej na głowie. Ona już do mnie dzwoniła, że cieszy się na nasz przyjazd, a ja nie powiedziałam wprost, że nie jadę. Nie wiem, co mam zrobić. Nie chcę, żeby się na mnie obraziła i żeby mój facet miał mi za złe, że nie jadę. Jak z tego wybrnąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest obca kobieta tylko siostra twojego faceta, którą prędzej czy później poznasz. Ona ciebie widocznie też chce poznać skoro zaprosiła was razem. A jeśli się cieszy na WASZ przyjazd to myślę że zrobisz jej przykrość jeśli nie pojedziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja już ją znam. Była w Polsce pół roku temu i się poznałyśmy. Od tego czasu dość często do mnie dzwoni, aby tak po prostu pogadać. Jak by przyjechała jeszcze raz do Polski, to chętnie się z nią zobaczę. Uważam jednak, że nietaktem jest zwalać się komuś na głowę i to na kilka dni. Lepiej, aby tylko mój facet pojechał, po co jeszcze "bagaż" ma ze sobą brać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, ale chyba Cię zaprosiła!?? I cieszy się, że przyjedziesz??? Wiec na pewno nie będziesz bagażem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Ty nie miałabyś żadnych obiekcji? Nie zastanawiałabyś się, czy wypada jechać do rodziny swojego faceta? Nie jesteśmy małżeństwem, narzeczeństwem; para może się rozejść z dnia na dzień. Po co zatem mam jechać do jego rodziny? To tak jakby koleżankę zabierał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mortimerr
Autorko, jesteś sztywna, jak kij od mopa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie chodzi o to, że jestem sztywna. Krępuję się jechać w obce miejsce do obcych osób, co w tym takiego dziwnego? Nie wszyscy są megaotwarci na poznawanie innych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, w tej sytuacji nie wypada nie jechać. Dziwna jesteś, jakaś dzika i nieobyta. Też mieszkam poza Polską i wyobraź sobie że odwiedziła mnie siostra na tydzień w towarzystwie swojego dobrego kolegi, nawet nie chłopaka. Oczywiście najpierw zapytała czy może, dla mnie żaden problem, wręcz przeciwnie. Teraz ma chłopaka którego widziałam dwa razy w życiu i jest dla mnie naturalne że jak mnie odwiedza to z nim. Powiem ci jeszcze jedno. Człowiek mieszkający za granicą bardzo tęskni do swoich, Tym bardziej że na ogół rzadko odwiedzają. Więc się cieszy że ktoś przyjedzie i czeka na to. Chce mieć choć chwilę maleńki kawałek Polski i rodziny u siebie. Dlatego bardzo się cieszy jeśli przyjedzie jedna osoba więcej a nie mniej. Poza tym skoro siostra do ciebie dzwoni tzn że traktuje cię ja koleżankę, nie obca osobę. Zrobisz świństwo Jak odmówisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego nie chcesz jechać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyznaje ci autorko że nie wszyscy są mega otwarci ale ty jesteś mega zamknięta..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko - mówisz jak moja mama. Jeździłam z mężem do znajomych na weekendy, potem oni przyjeżdżali do mnie, a moja mamuska tylko zrzędziła, ze nie wypada. Ale ona jest zwolenniczką zamkniętego domu. Zero znajomych, zero rodziny. Święta tylko z własnymi dziećmi. Koszmar. Jakbyś pojechała bez zaproszenia to fakt, nie wypada. Ale znasz osobę, do której jedziesz, ona Cię zaprasza, rozmawiasz z nia przez telefon, w czym masz problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja po prostu nie chcę być ciężarem... Z facetem spotykam się dopiero rok... To jeszcze nie czas, aby takie wspólne wyjazdy urządzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakim ciężarem? Otwarci ludzie zapraszający do siebie nie uważają gości za ciężar. Otrząśnij się. Jak będziesz taka zahukana to facet cię zostawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś jakaś chamska i totalnie nieobyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym była żoną albo narzeczoną, to bym pojechała. Jestem dziewczyną, czyli nikim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kolegą mojej siostry też był nikim?? Widziałam go wcześniej Tylko raz w życiu, po wizycie u mnie też Tylko raz bo ich drogi się rozeszły. I co? Czy żałuję że był? Absolutnie nie! CzY moja siostra żałuje? Też nie! Nie sądzę żeby jego teraz nagle bolało ze spędził u mnie fajny tydzień, bo normalny chłopak. A ty autorko szkoda gadać... Byłaś już w ogóle za granicą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc jest najpierw jak zloto, potem jak srebro, w koncu ciazy jak zelazo - stare przyslowie. Ja mysle, ze to bardzo dobrze ze nie chcesz byc ciezarem. Nie kazdy o tym pamieta. Jesli nie czujesz sie komfortowo to nie jedz. Powiedz facetowi jak to widzisz i ze chcialabys przelozyc to spotkanie na pozniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jesteś nikim. Jesteś dziewczyną brata znajomej. A ta znajoma cieszy się na twój przyjazd. Masz strasznie niskie mniemanie o sobie. Nie myslałaś, zeby pójść do psychologa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś sztywna. Sama jestem "bratową" (keszcze bez slubu) chlopaka, ktory na stałe mieszka w Barcelonie. Zaprosił nas do siebie po 5-miesiecznym zwiazku. Owszem, czulam sie na poczatku nieswojo mieszkając u Niego kątem, ale szybko to nadrobiłam- przygotowując im potrawy z dosepnych na ichniejsznym straganie pruduktów (choć owoce morza były dla mnie nowością). 'Szwagier' przeze 10 dni gościł nas jak mógł, zabierając w lokalne miejsca i nie chcąc zapłaty za nie. Teraz przyjeżdza na 2 tygodnie do PL i zamierzamy mu się "odwdzieczyć", zabierając do jakiś fajnych, lokalnych miejsc czy gotując na chacie. To dla mnie normalna sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zagranicą byłam nie raz. Mam wyjazdową pracę. Czy jestem dzikuską? Może. Lubię się spotykać z ludźmi, wspólnie wyjeżdżać, ale czułabym się jak piąte koło u wozu, jadąc do siostry mojego faceta i jej narzeczonego. Uważam, że atmosfera byłaby sztuczna, bo jednak oni są rodziną, a ja na "doczepkę". Roczny związek to tak naprawdę trochę więcej niż znajomość, więc trudno się dziwić, że mam obiekcje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie kazdy pasozytuje na goscinnosci znajomych poza granicami Polski. Niektorzy maja cos takiego jak honor i sie szanuja. Wiec nie chca byc ciezarem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakby pojechał sam to darła byś się że Cię olewa. Zapraszają cię - też źle. Baby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też uważam, że powinnaś iść do psychologa. Normalne twoje podejście nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakim ciężarem? Za granicą człowiek marzy żeby go ktoś odwiedził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakby pojechał sam to darła byś się że Cię olewa. Zapraszają cię - też źle. Baby... Nie, gdyby pojechał sam, to byłabym najszczęśliwsza. Czytaj ze zrozumieniem, a nie dopisuj własnej ideologii do problemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tzn. ze ie wiazesz przyszłosci ze swoim facetem i nie zamierzasz poznac jego rodziny, ktora mieszka poza granicami kraju? Nie musisz "pasożytować". Nawieście im lokalanych produktów, za ktorymi pewnie siostra teskni, bądź aktywna przy przygotowywaniu posiłkow na miejscu. Zabierzcie. zaproscie siostrę i narzeczonego na biesiade na miejscu. Przeciez za bilety Wam nie placa. Jak chcesz sie uniesc "honorem", wynajmicie pokoj/kwatere samodzielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, nie jedź. I zostaw chłopaka. Szkoda i jego i jego rodziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
placisz za lot, zarcie na miejscu (przeciez nie bedzie caly dzien siedziec w chacie), jaki masz problem.??!?!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
być może macie rację. Być może nie nadaję się do związku. Honor mi nie pozwala jechać do obcych ludzi i zawalać miejsca w chałupie. Pogadam z facetem, najwyżej się pokłócimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×