Od czego zależą dobre relacje z teściami?

Mieszkam w niedużym mieście, nawet niepowiatowym. Moja znajoma wyszła za mąż za faceta, który jest od niej starszy o 10 lat i raczej żadna go nie chciała bo miał opinię maminsynka. Wszędzie chodził z matką. Że wziąć z nim ślub to jakby z jego matką. Ale ona nawet zamieszkała z nimi. Byłam niedawno ją odwiedzić bo nie widziałam jej prawie dwa lata i mnie zamurowało dosłownie. Teściowie oddali im piętrówkę a sami wyremontowali sobie gospodarczy, gdzie mają pokój, kuchnię i łazienkę. Jej teściów każdy zna, zresztą w małych miejscowościach każdy zna każdego. W ogóle cały dom i otoczenie się zmieniło. Dom wyremontowany, podwórko zadbane, pełno kwiatów itp. Ale nie o to mi chodzi. Jak u niej byłam to teściowie na każdym kroku jej naskakują. Widać, że ją bardzo lubią. Są to już starsi ludzie, grubo po 65. Teściowa przyniosła nam pierogi, dla niej oczywiście bez masła, bo nie lubi, zamiast śmietany jogurt, bo nie lubi. Potem znajoma mi mówiła, że jak jest w pracy to teściowa jej gotuje to na co ma ochotę. Tylko na weekendzie gotuje dla męża. Że teściowie dali jej wolną rękę w remoncie domu. Że jej buszują jak ich nie ma itp. Ale w ogóle po tych ludziach widać, że za nią przepadają. Potem opowiadałam o tym wszystkim mojej mamie i ona mi mówiła, że teściowa do jakieś tam wspólnej znajomej chwaliła się jaką ma dobrą synową, że dużo im pomaga, że w domu błyszczy, że ładnie zaaranżowała podwórze, że nawet sobie nie śniła, że będzie mieć z niej taką pomoc. Że codziennie się modli się za nią. Kurczę, z czego to wynika? Trzeba trafić na odpowiednich ludzi? Samemu być życzliwym? Moja teściowa w życiu dla nic nie ugotowała pomimo tego że chyba ją lubię i nigdy nie było spięcia między nami.