Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Niekochana w związku

Z potrzeby wygadania się

Polecane posty

Gość Niekochana w związku

Witam. Piszę, ponieważ bardzo potrzebuję się wygadać - a niestety nawet o części rzeczy nie mogę porozmawiać z moimi bliskimi. Jestem mężatką z kilkuletnim stażem, w ciąży. znajomość z mężem trwa już dobre naście lat (poznaliśmy się bardzo młodo, wielka miłość itp. ) - ogólnie w tamtym okresie związek bardzo udany. Później narzeczeństwo i tu pojawiły się pierwsze problemy - miałam parę stresów w życiu, w związku się nie układało... i dostałam ataku paniki. Moje życie zamieniło się w koszmar - mimo, że kochałam i wiedziałam, że mój facet jest dla mnie idealny panicznie bałam się ślubu. Unikałam zbliżeń, wszystko mnie denerwowało. Mój facet był przy mnie i mnie wspierał. Okazał mi ogrom miłości i cierpliwości (nasze życie seksualne było wtedy porażką - z mojej winy). Dotrwałam do ślubu - a po nim wszystkie moje lęki znikły. Byłam bardzo szczęśliwa - doceniałam każdy dzień - wiedziałam jakie to szczęście móc tak po prostu żyć normalnie. Ale... mój facet mimo, że był dla mnie dobry i kochany stracił zainteresowanie seksem. Kochaliśmy się raz częściej raz rzadziej, ale to nawet nie zbliżało się do tego co było wcześniej. Były próby rozmowy, potem kłótnie, czasem okresy lepsze czasem fatalne (poza tym związek bardzo udany). Zaczęłam czuć się nieatrakcyjna, brzydka (fizycznie się nie zmieniałam, zawsze starałam się dbać o siebie), pojawiły się frustracja i żal. On miał problemy także ze wzwodem co dobijało moją i tak już ledwo żywą samoocenę. W zimie ubiegłego roku zrobiłam kolejną awanturę i postawiłam sprawę na ostrzu noża - albo coś z tym robimy albo koniec. I o dziwo zmiana - mój facet wreszcie przyznał, że jest problem (przez kilka lat wmawiał mi, że po prostu facet w jego wieku już nie ma takich potrzeb - jest młody). Wreszcie związek był udany także w łóżku. Minęło parę miesięcy, zaczęliśmy starać się o dziecko, udało się od razu... byliśmy bardzo szczęśliwi. I nagle znów koniec... życie seksualne umarło. On zaczął dużo pracować (chce dać dziecku zabezpieczenie finansowe), zaczęliśmy się mijać w domu. Widzę, że nie tęskni za mną, nie potrzebuje mnie, nie okazuje uczuć. Nie ma w stosunku do mnie ani potrzeb emocjonalnych ani seksualnych. Jestem tym załamana. Czuję się wykorzystana i zdradzona. Często płaczę - czym denerwuję go jeszcze bardziej. Doszło do tego, że boję się, że przez te nerwy zaszkodzę dziecku... Nie wiem co mam robić. Kocham Go, ale Jego obojętność łamie mi serce. Mam nadzieję, że komukolwiek będzie chciało się to przeczytać... Bardzo proszę o rady/ wsparcie/ opinie... cokolwiek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytalem i ......jak dla mnie zatrzymalas się na pewnym etapie kształtowania swojej osobowości. Dalej jesteś Ania z zielonego wzgórza. Gdy nic nie cieszy, znajdź w sobie swoje szczęście, a uszczesliwisz nim swój mały świat. Dazysz do doskonałości, stac Cie na to..... Ale ja sie na tym nie znam, pisze tylko to co myślę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość26
mnie też nic nie cieszy jak znalesc w sobie swoje szczescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwsze skojarzenie, teoria Freuda -brak szczęście to brak równowagi, id, ego i super ego.Tu odjąć, tam dodać i będzie ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
do LenaSz Tak, pytałam wielokrotnie. Próbowałam rozmawiać, dogadać się. On nie widzi problemu - "czepiam się", "hormony mi szaleją", "wariuję"... Każda próba rozmowy kończy się jego krzykiem i moim płaczem. Nie dowiaduję się z niej niczego miłego - ostatnio wykrzyczał mi "WY-PIER-DA-LAJ!". I dla niego to nadal nie jest powód do moich łez i ja przesadzam. Ostatnio sporo czasu spędzaliśmy oddzielnie i mam wrażenie, że on się odzwyczaił. Poczuł się jak kawaler i mu się spodobało. do gościa z 21:48 Owszem jestem typem idealistki, wrażliwcem. Ale zawsze taka byłam... Nie zwariowałam teraz. Zawsze mu się to podobało. On lubi kobiety delikatne. Związek jest dla mnie bardzo ważny, dlatego tak przeżywam gdy widzę jak się sypie. Szczególnie, że jestem w ciąży. Jak mam znaleźć swoje małe szczęście,gdy widzę że za chwilę ze szczęśliwej mężatki zamienię się w rozwódkę z małym dzieckiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
aaa... zapomniałam dodać, że gdy zwrócę mu na coś uwagę (nieważne czy to bzdura czy gruby kaliber) od razu pojawia się sugestia, że on może się wyprowadzić, możemy się rozwieść... Ale gdy pytam go czy mnie po prostu nie kocha (przecież w normalnym związku się rozmawia a nie sugeruje rozstania co parę dni) - to twierdzi, że mnie kocha. Parę dni jest lepiej, a potem znowu to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znam powodu, ale..czy On bezgranicznie Ci ufa, jest pewien Twojej milosci? Może cos wam subtelnego po drodze umknęło? Życie to nie bajka, czasem boli jak cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
do gość z 22:22 Myślę, że tak. On wie, że go kocham. Nigdy w żaden sposób nie nadużyłam Jego zaufania. Nawet podczas tych ataków paniki wiedział, że Go kocham, że nie wywinę mu jakiegoś numeru. Wiem, że życie to nie bajka... Niestety. Mieliśmy w tym związku okresy lepsze i gorsze - pewnie jak każdy. Ale zawsze staliśmy za sobą murem. Teraz jest inaczej. On się odcina, jest obojętny. Eh... Ciężkie to bardzo. Mi hormony też nie pomagają... No i wieczne problemy seksualne (choć teraz to ciężko żeby życie seksualne było udane)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
Wiem, że nikt mi tutaj nie powie "zrób tak i tak" albo "potrzeba Wam tego"... Po prostu musiałam to już z siebie wyrzucić... Problemy z seksem trzymam w sobie od kilku lat... Na zewnątrz wszyscy mają nas za parę idealną. Komu można powiedzieć "wiesz On mnie nie pragnie od kilku lat"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasterka z porcelany
Seksuologowi można. I terapeucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość26
Problemy z seksem trzymam w sobie od kilku lat... Na zewnątrz wszyscy mają nas za parę idealną. Komu można powiedzieć "wiesz On mnie nie pragnie od kilku lat"? x wiem coś o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisałem przed chwila o ty z perspektywy mężczyzny, Jadnak nie odwazylem się tu tego upublicznic. Piszecie ze nie czujacie się atrakcyjne dla swoich partnerów, mężów. A czy jesteście dla nich ,,dostępne'', macie dla nich czas? To nie kwestia ciala, a umysłu, sex z litasci, wyzebrany zabija libido,a o powrot trudno. Podświadomość buduje schematy, ten sam zapach może różnie oddzialywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapach matki dla dorosłego faceta jest sexsualnie obojetny lub odpychajacy. A co gdy zona idealnie wpisze się w role ,,mamusi, matrony''- analogia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli czujesz się przeze mnie atakowana , napisz. Zamilkne. Pisze to co myślę. Ile w tym prawdy....prawdę podobnie jakk doope kazdy ma swoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
Gościu z wczoraj - nie czuję się przez Ciebie atakowana. Pisz śmiało - każda opinia/wypowiedz jest dla mnie cenna. Tak jak pisałam to wszystko zaczęło się z mojej winy (choć też czy można winić kogoś, że ma np. lęk wysokości?). Ale mój lęk trwał około roku. A karę za to ponoszę od kilku lat. Poza tym - gdy ja się czułam fatalnie mówiłam mu o wszystkim. Chciałam, żeby mimo wszystko wiedział na czym stoi. Rozmawiałam z nim, nie udawałam, że nie ma problemu. Nigdy też nie byłam z nim "z litości" - czy w życiu czy w łóżku. Co do seksuologa/terapeuty. Po wielu prośbach i groźbach wybrał się do seksuologa (sam - powiedział, że jeśli już ma iść to chce to załatwić po swojemu). Żałuję, że nie mogę pójść z Nim, ale to i tak ogromny "postęp" w stosunku do kilku lat udawania, że jest ok. Był dwa razy - teraz widzę, że się nie wybiera. Nie chcę naciskać, ale czuję, że to by było na tyle... Odbębnił co musiał. Nie chciał rozmawiać ze mną o tych wizytach, więc nie wiem co zostało powiedziane. A co do terapeuty - za czasów mojej paniki próbowałam się ratować wizytami u psychologów itp. Może źle trafiałam - ale zraziłam się mocno. Mówiąc szczerze widzę, że lepiej się czuję mogąc wyrzucić to z siebie wirtualnie. Mam też nadzieję, że może odezwie się ktoś w podobnej sytuacji. Chętnie porozmawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
I nie sądzę, żebym tuż po ślubie czy wiele lat później była dla niego jak matka. Raczej jak króliczek, którego wreszcie dogonił... Poza tym mieliśmy relacje mocno przyjacielskie, partnerskie. Teraz rzeczywiście widzę, że wchodzę w rolę matki-kwoki wiecznie lamentującej i trującej nad uchem. Ale też czuję się jakbym rozmawiała ze zbuntowanym nastolatkiem a nie dorosłym facetem. I szczerze - nienawidzę tak truć mu nad uchem, żebrać o uwagę czy czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spróbuj moze zrobić cos dla siebie? Zrób mu obiad, zostaw w lodowce i powiedz, ze wychodzisz. Moze on czuje sie w jakiś sposób przytloczony tym, ze ten związek jest dla ciebie wszystkim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
Do gościu z 11:05 - kiedyś rzeczywiście tak robiłam i odnosiłam tym jakiś skutek. W końcu każdy potrzebuje trochę przestrzeni w związku... Ja też mam jakieś tam swoje pasje, rzeczy które lubię robić sama. Nie lubię też trzymać Jego "na smyczy". Problem w tym, że np. ostatnio nie widzieliśmy się ponad dwa tygodnie. Dla mnie było oczywiste, że kiedy się spotkamy będziemy chcieli pobyć trochę razem - dla Niego nie... A kiedy spytałam czy nie tęsknił, czy nie potrzebuje porozmawiać, spędzić trochę czasu ze mną to usłyszałam, że no przecież już jest (znad laptopa) i że mamy całe życie żeby rozmawiać. Facet, któremu zależy sam dąży do kontaktu... nie trzeba o to żebrać. Pytałam czy mnie nie kocha - ależ oczywiście kocha (co ja wymyślam, dramatyzuję itp.). Urocze wyznanie... Myślę sobie, że pewnie nie chce mnie dobijać w ciąży więc prawdy się nie dowiem. Ale obojętność czuć każdego dnia. Ja nadal Go kocham. Choć znam Jego wady, wiem jaki potrafi być dobry i kochany - był dla mnie dobrym partnerem przez te wszystkie lata. Sama widzę jak to wygląda. I muszę przez to jakoś przebrnąć. Kocham też to dziecko, które ma się narodzić i jest mi potwornie żal, że to wszystko dzieje się akurat w takim momencie. Zawsze też dobrym sposobem na odreagowanie był dla mnie taniec, bieganie, siłownia. Teraz jestem "uziemiona" - On pewnie też to czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak sobie czytam Ciebie Autorko i nie dziwię się, że facet ma Ciebie dość. Jesteś strasznie męczącą osobą, despotką, furiatką, brak ci delikatności. Mąż ma problemy seksualne, nie chce z nią spać, to ona zaraz drze mordę i robi awantury. Nie dziwię się że mąż nie chce spać z taką wariatką, histeryczką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość z 11:30 piszesz jak cham i prostak i tym jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
Do Gościa z 11:30 - przeczytałam Twój komentarz i naprawdę doceniam szczerą opinię, ale pierwsza moja reakcja to śmiech (dziękuję i za to, rozbawiło mnie to). Jestem na pewno osobą temperamentną - to fakt. Ale np. spora część mojej pracy zawodowej polega na tym by być delikatną, mieć wyczucie. I co najlepsze - podobno z tego słynę :D. Natomiast fakt - robiłam mu awantury - PO KILKU LATACH obracania w żart, ignorowania problemu, zabiegania, fikuśnych koszulek nocnych, dopieszczania w łóżku kiedy już doszło do zbliżenia, dbania o Jego fantazje. Myślę, że kobieta która jest przez kilka lat odrzucana przez męża wie, co wtedy zaczyna się czuć. Kiedyś czułam się seksowna i kobieca, pewna siebie. Teraz owszem - jestem potwornie sfrustrowana i pewnie zgorzkniała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego wynika, że po prostu mu się znudziłaś, nie pociągasz go już. Ile macie lat? Żaden pies przy jednej dziurze nie wytrzyma, chyba że naprawdę kocha kobietę, a kobieta jest wartościowa i ma swoje życie i swoje pasje, a nie tylko ciągle seks, seks i seks. Przejadłaś mu się i tyle, nie ma w Tobie już nic tajemniczego dla niego. Taka kwoka się z ciebie zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
Do Gościa z 12:05 - mówiąc szczerze, dokładnie tak to czuję. Oboje jesteśmy koło 30. Widzę, że mu się po prostu znudziłam, przejadłam. Dodatkowo sporo czasu spędzaliśmy oddzielnie, On poczuł jak to jest być totalnie wolnym i już. Mimo, że mam swoje pasje i swoje życie, to po nastu latach związku nie będę dla niego tajemnicza choćbym robiła nie wiadomo co... Poza tym też nie jestem ideałem - On zna moje wady na pamięć. Mogłabym się nawet wyprowadzić a On i tak mniej więcej będzie wiedział czego się po mnie spodziewać. W tym związku nie przewijał się tylko temat seksu - gdyby tak było to pewnie już dawno nie bylibyśmy razem (kto by to wytrzymał). Każdy inny aspekt życia był przez zdecydowaną większość czasu baaardzo udany - tak dla mnie jak i dla Niego (mówił o tym często, i ja też). Na pewno mnie kochał. Mówił to i okazywał. Zresztą kobieta czuje, gdy facet jest zakochany i szczęśliwy. Problemem jest to, że teraz mimo jego zapewnień czuć od niego tylko chłód i obojętność. Tak myślę sobie teraz jak ciężko przenieść nasze relacje i życie na klawiaturę... Ciężko tyle lat życia jakoś sensownie streścić. Nigdy wcześniej nie wypowiadałam się na jakichś forach itp. A teraz po prostu tego potrzebuję, żeby jakoś to wszystko "przetrawić". Dziękuję wszystkim, którym w ogóle chce się przez tą moja paplaninę przebrnąć a jeszcze bardziej tym, którzy coś tam odpiszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak często dochodzi do seksu? Może ty przesadzasz, bo chciałabyś 4 razy dziennie, a jemu wystarczy raz na 2 dni i to jest OK. Może ty jesteś nimfomanką jakąś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
Do Gość z 12:45 :D - nie, chyba nie jestem nimfomanką :D Ostatni raz był jakieś 1,5 miesiąca temu (chyba, nie pamiętam dokładnie). Wcześniej - w czasach przed ciążą (ten etap gdy wydawało się, że wreszcie jest ok, że się dogadaliśmy) mniej więcej raz, czasem dwa na tydzień. Te lata od ślubu - różnie: w okresach lepszych raz, dwa na tydzień (dla mnie tak było ok), po okresy że raz na miesiąc przez np. pół roku. Dla porównania - okres przed ślubem - miał ochotę praktycznie codziennie... Czasami się śmiałam, że mnie wykończy...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
Inna kwestia to to, jaki ten seks jest. Przed ślubem i przez te parę udanych miesięcy - idealny. Podobny temperament, fantazja i ogień. Przez całą pozostałą część czasu - seks w większości mechaniczny, nijaki, czułam się jakbym równie dobrze mogła być dmuchaną lalą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byliście dla siebie pierwsi w łóżku? On zabiega o sex czy to jest tak że tylko ty chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A podejrzewasz że on może mieć kochanką? I jeszcze pytanie, czy on ogląda po\rnosy? Może jest uzależniony od porno i sam się zaspokaja. Albo ma kochankę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niekochana w związku
Byliśmy dla siebie pierwsi. Z zabieganiem było różnie - teraz w ogóle nie ma tematu. Wcześniej bywało, że miewał faktycznie ochotę (lepsze czasy) wtedy ja też czułam się swobodniej żeby wyjść z inicjatywą. Czasami ja coś dla niego przygotowałam a on mnie odrzucał... i finalnie czułam się jak ostatnia idiotka. Czasami niby zabiegał, ale czuło się, że to takie "na siłę". Oj ciężko dać jakąś średnią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×