Bogusia84 0 Napisano Styczeń 9, 2016 Po wczorajszej wizycie w Krakowie wrocilam tak wypompowana,ze nie mialam juz sil,by napisac...a jeszcze wieczoram przyjechala do mnie kolezanka mojej siostry, ktora stracila juz troje dzieci (poronienie w8 tyg.,smierc 4-letniej coreczki - nie do konca wyjasniona i porod 500-grramowego synka,ktory zmarl po kilku godzinach od porodu :'( ). . . Plakalysmy obie,ale wyrzucilam z siebie wszystkie zale i troszke mi sie zrobilo lzej. Ona juz kilka lat temu stracila swe dzieci,ale ma synka,dla ktorego zyje i chce on nadal sens jej zyciu... Z moich wczorajszych planow tak naprawde niewiele udalo mi sie zrealizowac... Co prawda najwazniejsza misja do spelnienia bylo przewiezienie tkanek do badania do laboratorium w Prokocimiu i to sie udalo, choc gdy weszlismy do tego szpitala i zobaczylam te wszystkie bobaski, serce zabolalo mnie tak bardzo,ze chcialam stamtad uciec...ale maz zlapal mnie za reke i dalismy rade. Bedac tam chcialam umowic sie do poradni genetycznej,ale pani w rejestracji uswiadomila mi,ze skoro nie mam na skierowaniu napisu PILNE,to najblizszy termin jest na koniec sierpnia :-\ Powiedziala mi rowniez,ze jesli mi sie spieszy,to moze mnie umowic, ale nie na NFZ. i wtedy 400zl (od osoby),a musimy isc razem z mezem... Podziekowalam :-/ Pojechalam do szpitala J.P. II by tam zapytac o poradnie i bardzo mnie zdzowilo jaki tam panuje system... Pani w rejestracji napisala mi numer do Doktora (genetyka) i powiedziala, ze on sam ustala terminy... Zadzwonilam. Doktor bardzo uprzejmy zapytal po jakich przejsciach jestesmy , kazal wykonac badania zlecone prez nasza pania doktor,odebrac kariotyp Szymusia, zalatwic skierowanie dla meza i zadzwonic ... I powiedzial,ze nie bedzie problemu - zarejestruje nas na poczatek kwietnia... Mysle,ze ok. Bylismy rowniez ze skierowaniem zapytac o termin badan na NFZ, ale tak jak przypuszczalam. - sierpien/wrzesien,wiec chyba jednak zrobie je prywatnie,bo w sierpniu, to ja bym chciala juz ogladac dwie kreseczki...jesli moj organizm pozwoli. Marta86 witaj... Dziekuje,ze jestes "dowodem" i zarazem nadzieja dla mnie, ze moze sie udac i ... mocno bede trzymac kciuki,zeby tym razem bylo dobrze i dzidzius urodzil sie zdrowy i zywy. Magda0708 Tobie rowniez zycze,zeby sie udalo. Pewnie to pol roku trwalo jak 100 lat...ale doczekalas sie. U mnie we wtorek mina 3 tyg, a ja mam wrazenie jakbym juz wyplakala morze lez i jakby ten stan trwal juz lata. Jak juz wroci @to zaczne odliczanie. Mam nadzieje,ze moj Aniolek zesle nam braciszka lub siostrzyczke. Pozdrawiam Was wsystkie aniolkowe Mamy i z kazdym dniem,gdy widze pojawiajace sie nowe wpisy mam,ktore teraz radziej tu zagladaja,ale tak jak ja kiedys znalazly tu oparcie, utwierdzam sie w przekonaniu,ze choc tesknota i bol nigdy nie znikna z naszego zycia,to pojawienie sie nowej ziemskiej istotki jest w stanie po czesci zalatac dziure w sercu,a tym samym przyniesc ukojenie... I dzieki Wam odzyskuje wiare,ze i u mnie tak bedzie. Sciskam Was mocno. :-* Ps.Jutro wieczorem planujemy z mezem obejrzec Return to zero. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 9, 2016 Pod wieczor mialam przyplyw fali rozpaczy. W pustym domu ja i moje mysli... Wrocily wszystkie moje plany jak to by bylo,co gdzie by stalo, ile radosci unosiloby sie w powietrzu..., a tu cisza...cisza,ktora przypomina mi,ze moj synek jest na cmentarzu i nie mam juz komu spiewac, kogo glaskac i czekac w odwecie na kopniaka :'( Tak trudno jest sie pogodzic z tym, ze spelnione marzenie jak za dotknieciem czarodziejskiej (zlej) rozczki rozsypalo sie w drobny pyl. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Magda0708 Napisano Styczeń 9, 2016 Justysia26 nie tracę nadziei, wręcz przeciwnie , wierze w to ze za nie długo i mi uda sie zostać mama żyjącego Dzieciatka, w którym będę widzieć cząstkę jej/jego siostrzyczki ;) które będę mogła usciskac i kochać za dwoje... w końcu poczuje choć troszkę spokoju i radości;) Bogusia84 tak te pól roku trwało w nieskończoność ... Ale z każdym miesiącem było coraz lepiej ... Czas szybciej leciał ... Chociaż na początku myślałam ze nie wytrzymam.. Chciałam juz zeby sie wszystko szybko goilo.. Żebym mogła zajść w ciążę. Ale pózniej zdałam sobie sprawę z tego, ze to nie na tym rzecz polega, ze jednak trzeba czasu na kolejne Dzieciatko , trzeba dojść do tego wszystkiego fizycznie i psychicznie...po tym co nas spotkalo... Zajelam sie praca, domem, mezem i pozytywnym myśleniem..gdyby nie to dawno bym sie pewnie wykonczyla... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 10, 2016 Magdo0708 Mysle,ze u mnie bedzie podobnie,choc w chwili obecnej nie potrafie sie zajac praca ani innymi obowiazkami. Bedac w ciazy draznily mnie nieumyte okna, nie wytarte kurze na lampach pod sufitem itp, ale wtedy odpuscilam dla dobra dziecka, a teraz nie mam motywacji i sil. Mam nadzieje,ze niebawem zbiore w sobie sile i zaczne dzialac (moze wtedy czas zacznie plynac troche szybciej). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mama_Gucia Napisano Styczeń 10, 2016 Aniołkowa mam, pięknie to ujęłaś pisząc o podzielonym sercu. Tak samo to odczuwam. Co do Return to zero, to bardzo polecam. Obejrzałam go już będąc w ciąży z córeczką i jakoś mi pomógł poukładać emocje. Płakałam prawie przez cały czas a początek filmu bardzo przypomina mój początek tragedii. Poza tym, ten film to samo życie. Byłam pod tak wielkim jego wrażeniem, że aż napisałam do twórców maila dziękując im za nakręcenie tego filmu. Niesamowite, że bez względu na szerokość geograficzną, tak podobnie wygląda strata dzieciątka i żałoba. Też jestem chętna na spotkanie w Krakowie przy czekoladzie, choć ciężko mi się teraz wyrwać, bo karmię dzidzię piersią. Jakoś jednak dam radę, zwłaszcza jak przewalczę paskudny zator (w piersi) który mam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Magda0708 0 Napisano Styczeń 10, 2016 Bogusia84 dasz radę zobaczysz , ja dzięki wsparciu rodziny, męża dałam;) ale na początku zawsze jest cieżko. Co do filmu oglądałam wczoraj ;) tez sie wzruszylam bardzo, ale tez poczułam jeszcze większa nadzieje na kolejna ciążę i szczęśliwe zakończenie;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB Napisano Styczeń 10, 2016 Dziewczyny - wczoraj zrobiłam coś do czego nie mogłam znaleźć sił przez ten rok od straty Malutkiej- zapelnilam komorę która była pusta po tym jak zostały wyciągnięte ubranka naszej córeczki po jej śmierci. . Nie mogłam się do tego zdobyć tyle czasu. .. chyba bałam się ze jak malutka straci miejsce w naszym domu to tak jakby miało nie być jej już całkiem w naszym życiu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB Napisano Styczeń 10, 2016 Miało być komode Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 10, 2016 Wczoraj wlaczylam ten film,ale po 20min zdecydowalam,ze bez meza nie dam rady,wiec dzis wieczorem... A poki co meza nie ma,a ja znowu rycze. Slisko na drodze jak cholera,ale chyba pojade zaraz na cmentarz,bo nie moge sobie miejsca znalezc. Zanim wyladowalam w szpitalu i dowiedzialam sie,ze nasz Szymus nie zyje, maz przygtowywal sypialnie i pokoik dziecinny na poddaszu... Tak bardzo sie cieszylismy tym,ze dom tetni zyciem... a dzis nie potrafie wyjsc na to poddasze, bo czuje,ze serce peknie na 1000 kawalkow. Wczoraj tez przysnil mi sie po raz pierszy Szymus.... Piekny to byl sen, bo wzielam go martwego na rece, przytulilam do piersi i nagle ozyl... Zaluje,ze sie obudzilam... :'( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Styczeń 10, 2016 MamoSiB ja w ten weekend z płaczem wyjęłam ciuszki z komody. Już wiem, kiedy się zapełni... za rok, tak? :/ wiesz, ja zrobię Małej półkę, tak jak nasza Koleżanka ma półkę Synka... (pisała o tym) Jest we mnie dziwny strach, że zabraknie dla niej miejsca, że odejdzie w zapomnienie, z drugiej strony... już jestem umęczona tym brakiem radości, że dziecko moje ma smutną matkę i takie tam... będzie półeczka :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Styczeń 10, 2016 Każdy poród czy badanie pochwy u ginekologa normalna żona ma męża przy sobie!!!Chyba że jest zacofana to jest sama! !!!! Ma do tego PRAWO! !!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB Napisano Styczeń 10, 2016 Ane07 wiesz ja trzymam kciuki i się modlę, żebyś za rok układała w niej ciuszki dla nowego Maleństwa... myślę że to przywróci utracona radość.. Wiem co masz na myśli . .. mam starszego synka i też bałam się ze zaraze go tym smutkiem. .. ale z drugiej strony przecież stała się tragedia i nie umiałam przed dzieckiem udawać ze nic się nie stało. .. on też przeżył swoją żałobę. . zaczęła się z opóźnieniem i trwała kilkanaście tygodni. . do tej pory pyta o siostrzyczke.. ale teraz staram się mówić do niego o niej już bez smutku ... Co do nas... to nie wiem dalszego tak długo nie mogę zajść w ciążę: ( może u nas już ma tak zostać... , w lutym pójdę do giną na kontrolę , może są jakieś obiektywne przeszkody Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Styczeń 10, 2016 Ane ciężko mi to opisać w kilku słowach, na pewno jestem bardziej dojrzalsza, cieszę się każdym dniem z moimi dzieciami,gdy wstaje rano i widze synka uśmiech to mija mi cale zmęczenie nocą bo karmie go piersią i chłopak często się budzi w nocy. Doceniam i dziękuję za to że mam synka. Często zdarza mi się, że porzucam różne domowe obowiązki i bawie się z synkiem, obserwuje go gdy bawi się z siostrą, gdy śpi. Poprostu się nim ciesze jak bym chciała cos nadrobić, dla córki staram się poświęcać dużo czasu by nie byla zazdrosna. Czasem wieczorem jestem taka padnięta ze nie mam ochoty juz na nic ale gdy pojde do pokoju i położę się kolo synka i przytule go to wszystko mi mija. Jest naprawdę inaczej, jestem bardziej doświadczona niż matki które nie stracily,one narzekaja ze są zmęczone ,ze dzieci cos tam i tak w kółko, ja kiedyś nie wytrzymalam i powiedzialam kolezance ze ma się cieszyć nie narzekać bo ja bym dużo dała by móc mieć córkę przy sobie. Wydaje mi się, że kocham mocniej i mam więcej cierpliwości niz wcześniej, i cieszą mnie małe rzeczy, każda chwila i każdy dzień z moimi dzieciakami. Nie uważam, że mamy bez straty są gorsze ale uważam, że my aniolkowe mamy wiemy co stracilysmy a one nie i nawet nie są w stanie sobie tego wyobrazić i nie potrafią docenić to że los ich nie skrzywdzil i sa szczesliwymi mamami ,że nie muszą iść na cmentarz by zapalić znicz dziecku. Ja to znam i wiem co znaczy utracić dziecko, więc celebruje każdą chwilę z moimi dziecmi i częściej się usmiecham a wieczorem patrzę w niebo i dziękuję córci za wszystko i codziennie powtarzam jej, że jest moim najważniejszym serduszkiem i ma czuwać nad swoim rodzeństwem i nad nami rodzicami i że bardzo ją kocham i jest dla mnie najważniejsza i że ciągle pamiętam. . bo pamiętam codziennie od ponad 2 lat ze jest moim 1700gramowym aniolkowym szczęściem:*:*:* Moja Natalka (*) 19.11.13 (*) 37 tc Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Styczeń 11, 2016 Dziewczyny ja pamiętam jak weszlam do pokoju córci, to byl koszmar, plakalam okropnie gdy rozpakowywalam torbe która miałam przygotowana dla niej na wyjście ze szpitala, gdy wyciagalam ubranka z mebli i wąchalam je i pachnialy tylko proszkiem a nie moja córeczka. Ubranka i wszystkie rzeczy pochowalam do szafki i nie wyciagalam, dlugo pokój nie byl ruszany ,bo po miesiącu odwazylam się do niego wejść,nie potrafilam wejsc wcześniej bo wspomnienia wracaly jak bumerang ,ubranka lezaly jeszcze niektóre do wyprasowania bo wiecznie twierdzilam ze mam czas i życie bardzo mnie okrutnie zaskoczylo. Mąż chciał za mnie to zrobić ale mu nie pozwolilam, musialam sama się z tym uporać w samotności i wylam jak kojot na pustyni, gdy dotklam rzeczy córci. Musialam się z nią pożegnać,spróbować się zmierzyć z tym bólem, który chciał wyrwać mi serce, przezylam,przeokropnie plakalam.przezycie straszne bo odliczalam dni do porodu a tu taki szok,puste łóżeczko bez dziecka, kosmetyki stojace na komodzie,wanienka, wszystko tylko dziecka brak i żal i okropna pustka i ja szalejaca z bezsilności. . Z pytaniem dlaczego bez odpowiedzi. .. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Styczeń 11, 2016 Zawstydzić silnych O książce Sarah Williams miała wkrótce zostać mamą, jednak badanie ultrasonograficzne zmieniło radosne oczekiwanie w płacz. Kiedy dowiedziała się, że dziecko w jej łonie nie przeżyje porodu, stanęła wobec dylematu, którego obawiają się wszyscy rodzice. Zawstydzić silnych to autobiograficzna relacja opisująca dramatyczne wydarzenia z życia autorki, a zarazem poruszająca opowieść o sile miłości potężniejszej niż śmierć. Sarah i Paul – rodzice dwóch radosnych dziewczynek – spodziewają się przyjścia na świat trzeciej córki. Jednak badanie ultrasonograficzne przeprowadzone w dwudziestym tygodniu ciąży przynosi nieodwołalny wyrok: dysplazja – śmiertelne zniekształcenie szkieletu. Lekarze nie dają dziecku żadnych szans. Płód z pewnością nie przeżyje porodu – z medycznego punktu widzenia aborcja wydaje się jedynym sensownym rozwiązaniem. Jednak Sarah i Paul podejmują heroiczną decyzję o urodzeniu córki. Cerian, co po walijsku znaczy „umiłowana”, staje się częścią rodziny i całkowicie zmienia sposób myślenia autorki i jej męża o tym, co silne i słabe, zdrowe i chore, normalne i nienormalne. Dostrzegając kruchość i bezbronność nienarodzonej córeczki, rodzice utożsamiają się z Bożym spojrzeniem na świętość ludzkiego życia. W kolejnych rozdziałach wzruszony czytelnik towarzyszy autorce w przepięknej okopowieści o wpływie nienarodzonego maleństwa na życie i wiarę całej rodziny. myślę, że książka warta przeczytania Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mama Zuzi Napisano Styczeń 11, 2016 Dziewczyny a ja powiem tak wiecie jak kupiłam tylko kilka rzeczy czapeczki kaftaniki itd laktator smoczki i coś jeszcze nie pamiętam wszystko po pogrzebie spakowałam w pudło i dałam do szafy zrobiłam to od razu oczywiście wyłam jak każda z nas i myślałam że zapomnę mniej będzie bolało ale się myliła. Dziś to wszystko czeka na siostrę lub brata. Justynna26 tak książka może być fajna ale ja się staram już tak nie nakręcać i nie czytać różnych rzeczy aby mi było łatwiej na przyszłość że tak powiem. Ukochanamamo jak tam wiem że się starasz i ucichłaś trzymam kciuki. Od tego miesiąca mam zielone światło na starania owulacja się zbliża nie obiecuję sobie zbyt wiele ale pragnę aby zabiło serduszko pod moim Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama Napisano Styczeń 11, 2016 Czytam Was cały czas, ale jakoś straciłam chwilowo wenę do pisania :( Dziś jest 20 dc, więc czekamy na rozwój wypadków :) Byłam w tym miesiącu u onkologa,jak pisałam, i potem jeszcze ostatni raz u dentysty. Pisałyście o tym, jak pogodzić religię, ideę miłosiernego i wszechmogącego Boga z tragediami i niezawinionymi cierpieniami. Ja znam jednego pisarza, który temu zagadnieniu poświęcił większość swojego życia. Nazywa się Karol Ludwik Koniński. Gdybyście miały ochotę poczytać, to polecam jego dzienniki duchowe Nox atra i Ex labyrintho i opowiadania, szczególnie te o losach pastora Hubiny - one się tak właśnie zaczynają - niespodziewaną, niczym niezapowiadaną tragedią. Zresztą sama postać pisarza i jego życie są bardzo poruszające, ale o tym w Internecie tak dużo nie ma, tylko we wstępie do jego opowiadań i takiej małej książeczce Bronisława Mamonia, chyba jeszcze z lat 60. Jednak czy to, do czego na końcu swoich rozważań dochodzi, przekonuje - nie wiem, ale sam wysiłek poszukiwania i zrozumienia - mnie dużo dały teraz, mimo że czytałam kilka lat temu - ale wtedy też. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Styczeń 12, 2016 Zaraz będzie doba, jak nikt nic nie napisał. :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Justynna88 Napisano Styczeń 12, 2016 U mnie jakieś dziwy się dzieja. Najpierw meega długi cykl a wczoraj po 17 dniach...znowu okres. Ehh nie wiem o co chodzi. Lekarz mówi że czasem tak się zdarza, czekam na koniec i idę na monitoring owulacji i cytologie. No i luteina na unormowanie cyklu. Z innej beczki to postanowiłam się odchudzic, zapisałam się na ćwiczenia dwa razy w tyg i przeszłam na dietę. Nie jem białego chleba ani nic białego tzn ryżu, makaronu itp. Wszystko w wersji orkiszowej lub żytniej. W zdrowym ciele, zdrowy duch. Stwierdziłam ze poza efektem wizualnym również wewnętrznie będę zdrowsza i bardziej gotowa na nowe serduszko w sobie. Może pomoże mi to szybciej zajść jak już się zdecyduję. Jak u was dziewczyny? Jak się czujecie ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 12, 2016 U mnie dzis minelo 3 tygodnie od porodu i o 15:00 spojrzalam na zegarek, po czym wspomnienia ze szpitala wrocily i poczulam jakby czas sie cofnal i jakies de ja vu... Targal mna tak tepy bol,ze nie moglam opanowac placzu. Mialyscie racje Dziewczyny,ze beda rozne etapy zaloby... Mam momenty,w ktorych wydaje mi sie,ze juz sie troche pogodzilam,ze nie ma mojego Synka ze mna,ale po chwili przychodzi moment,ze serce chce mi peknac na milion kawalkow i chce mi sie wyc :'( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania MamaZuzi Napisano Styczeń 12, 2016 Bogusiu taki stan rzeczy potrwa niestety jeszcze jakies 2 miesiące ale z każdym dniem będzie lepiej. Ja pamietam ze każdy piątek o 11:24 płacz teraz to sie uspokoiło mysle ale nie tak intensywnie i w tak ogromnej rozpaczy. Jest żal nawet nie wiem czy tak to można nazwać smutek i pytanie dlaczego ale juz dawno zrozumiałam ze nigdy nie poznam na nie odpowiedzi. Trzymaj sie kochana bedzie lepiej. Justyna26 u mnie nawet dobrze odziwo ale powiem Ci co do diety ćwiczeń z dieta kiepsko ja juz od dawna nie jem białego pieczywa ale mam grzeszki tzn orzeszki słodycze ale ćwiczę od 3 m-c siłownia ciało sie umięśniło w miarę i czuje sie świetnie po ćwiczeniach także polecam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Justynna88 Napisano Styczeń 12, 2016 Bogusiu niestety mamy rację bo wszystkie to przechodzimy. Ja też miałam dziś napad płaczu chociaż minęło już pół roku. Na codzień żyje normalnie. Nikt kto nie zna mojej historii nie powiedziałby ze noszę na sercu taki ciężar. Cieszę się z tego i nie myśl ze to jakaś maska, która nakładam przed ludźmi, nie. Po prostu brutalnie, życie toczy się dalej i jest wiele powodów do radości czy uśmiechu. Wiele się dzieje. Ja myślę o mojej niunia codziennie Ale nie wywołuje to u mnie łez za każdym razem, jak było na początku. Są takie dni jak dziś, że muszę sobie poplakac a są takie kiedy leżę i beztrosko oglądam komedię śmiejąc się w głos. Jak pomyślę sobie o tym jak ja czułam się na etapie na którym ty jesteś, to aż mi słabo. Miałam wrażenie że moje serce na prawdę pękło, miałam bóle w klatce i ataki histerii. Mój mąż nie wiedział co się ze mną dzieje ale to wszystko się uspokoi. Jeszcze będzie dobrze. A nasze domy będą wypełnione gwarem dziecięcego głosu :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Styczeń 12, 2016 Bogusiu trzymaj się:* wiem, że jest ciężko, jestem z tobą myślami. Wcale się nie dziwię, że wrocily wspomnienia jak bumerang bo to nie dawno stracilas synka . chciałoby się zniknąć, albo cofnąć czas, ale się nie da. Albo jak za dotknieciem magicznej różdżki zmienić bieg wydarzeń. Niestety trzeba się z tym zmierzyć i chciałabym ci dać złota radę ale jej nie mam:( płacz ile potrzebujesz i nie udawaj ze jest dobrze, nie kryj uczuć i nie sluchaj tepych rad typu ze musisz się pozbierać bo na razie co musisz to oplakac śmierć swojego dziecka a innym to psinco do tego. Trzymaj się:* jestem myślami z tobą. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi Napisano Styczeń 12, 2016 Choler...... Justyna88 widzisz pomyliłam i wpisałam w wypowiedzi Justyna26. Oczywiście ja tez płacze ostatnio jak był ksiądz na kolędzie i zapytał a czemu was tak mało maż spojrzał na mnie a ja w płacz ale tak jak napisała Justynna88 bywaja chwile ze się w głos śmieję. Tak jak pomyśle jak było na początku ja sie nawet wstydziłam ludzi nie wiem jak to przeżyłam ale jakoś dałam radę i każda z nas tez da radę Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Styczeń 12, 2016 Bogusiu dziewczyny mają rację i taki stan jeszcze trochę potrwa ale przyjdzie taki dzień ze zaczniesz się uśmiechac i śmiać z filmu nawet nie zauwazysz a zaczniesz żyć w miarę normalnie. Ale na to potrzebujesz czasu. Mi dobre dusze z rodziny po pogrzebie córki gdy mi skladali kondolencje,mowili , że musze się pozbierać, 3 dni po tym jak przezylam koszmar swojego życia miałam się juz pozbierać, później sugerowali mi psychologa. Mnie to strasznie denerwowalo,wręcz wpadalam w zlosc bo co oni wiedzieli co czuje, nie byli w stanie postawić się na moim miejscu. I musialam się nauczyć żyć na nowo, dostosowac się do różnych sytuacji, które mnie spotykaly. I po 2 latach zdarza mi się usiąść i płakać tak po prostu ze złości na los. Dziękuję Bogu zwłaszcza dzisiaj i swojemu prywatnemu aniolkowi za synka ,bo dzisiaj skończył 9 mcy,dokładnie 9 miesięcy temu o 21.05 po ciężkim porodzie i chwili trwogi bo syn zachlysnol się wodami w końcu zaplakal i byl to płacz ,którego nie zapomne do końca życia, tak długo wyczekiwany. tego wam życzę dziewczyny byście szczęśliwie urodzily bez żadnych powikłań, byście się doczekały tego szczerego uśmiechu który ja mam codziennie gdy synuś rano wstaje i cieszy się na mój widok. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Styczeń 12, 2016 Koło mojego aniolka leżą dziewczynki-siostry jedna zmarla a za dwa lata druga iwspolczulam tej mamie bo ja nie chcialam nawet myśleć co ona przeżywa,strasznie jej współczulam. A gdy przed wszystkimi swietymi spotkalysmy się na grobach ona sprzatala a ja przyszlam z synem to czułam jej wzrok na sobie,nie wiem co czula i o czym myslala,ale ja prosilam aniolka by i ona mogla tak przyjsc z dzieckiem do swoich córeczek. Zastanawialo mnie czemu matka musi przechodzic to samo drugi raz, nie wystarczy jedno dziecko. I jak to moj mąż mówi czemu tyle krzywd jest ,jeśli Bóg istnieje to powinien to przystopowac.a tu codziennie cos się dzieje, tak jak np te dzieci które zginely na przejezdzie a matka przeżyła, to dopiero jest ból, ja jej współczuję i nawet nie próbuje się porównywać z nią. Zycie jest okrutne a my musimy się z tym zmierzyć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Styczeń 13, 2016 Mam takie dni, ze jak Was czytam to płacze.... Tak jest właśnie dziś . Mama dwójki dzieci z in vitro . Pozdrawiam Was i trzymam kciuki . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Styczeń 13, 2016 Mi dodaje sił widok bliskich. Ja chcę być silna dla nich bo oni też potrzebują pocieszenia. Jeśli nie mam siły na większe rzeczy robię małe. Wiem że są ważne. Justyna26 to ciężkie to o czym pisałaś o tej matce.. mi pomaga wiara. Czuję że moja córka gdzieś jest. Że w grobie tylko ciało. Chciałam też poukładać sobie w głowie ten koszmar. Dzięki modlitwie to trochę się udało. I myślę sobie że żal jest ale też Mała dała mi w ciąży takie chwile, że byłam taka szczęśliwa jak już dawno nie byłam. Potem poznałam co to jest najgorszy dzień życia. To prawda. Ale gdybym miała wybierać czy Mała miałaby istnieć z całym tym koszmarem czy wcale. To hmm ja wolę tak. Trudno o tym pisać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama Napisano Styczeń 13, 2016 Mamo SiB, czy zakończyłaś juz ten cykl z wiesołkiem? Bogusia, obejrzałaś film? Ania mama Zuzi, księża są często bez empatii :( Raz byłam u koleżanki, jak był ksiądz po kolędzie i fuknął na ich małego synka, że ma słuchać rodziców. A to jest tak grzeczne dziecko, jakiego trudno spotkać. Widziałam, jak przez chwilę miał przerażenie w oczach. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mama Zuzi Napisano Styczeń 13, 2016 Witam dziewczyny dziś mam trochę kiepski dzień więc muszę się wygadać od rana pokrzyczałam na męża nie wiem dlaczego coś mi nie pasowało ale po przemyśleniu nie wiem co i mam wyrzuty sumienia .... cały dzień nie mogę znaleźć sobie miejsca popłakałam rano później niby mobilizacja ale zamiast na siłownię pojechałam na cmentarz zapaliłam świeczki i popłakałam ale również pomodliłam się do mojej córeczki tak jak bym " do niej mówiła" w ogóle dziś bardzo intensywnie myślę o mojej kruszynce miałaby prawie 2 miesiące jestem w lekkiej rozsypce ......a nie ma jej z nami już 22 tygodnie :( wiecie dziewczyny ciągle tu mowa o tym filmie a ja do dnia dzisiejszego nie miałam odwagi go obejrzeć może jutro ale boję się troszkę .. Ukochanamamo tak włamanie z tymi "czarnymi"jak to się nazwał miiły ksiądz jest czasem trafi się taki do serca przyłóż dobry człowiek a czasami niestety nie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach