Bogusia84 0 Napisano Styczeń 4, 2016 Ukochana Mamo... Czy moglabym prosic o kontakt mailowy? Jest kilka rzeczy, o ktore chcialabym zapytac, a z przeczytanych postow wiem,ze znasz odpowiedz... Moj adres danko84@onet.pl. Bede niezmiernie wdzieczna. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mama_Gucia Napisano Styczeń 4, 2016 Bogusia przykro nam, że i Ciebie spotkała ta tragedia. Co się stało? W ktorym tygodniu? Napisz nam, jeśli przyniesie Ci to ulgę. My na pewno dobrze Cię zrozumiemy. Dużo sił Ci życzę, bo teraz przechodzisz przez piekło. Pewnie trudno Ci w to uwierzyć, ale kiedyś poczujesz się lepiej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 4, 2016 Mamo Gucia...dziekuje,ze odpowiedzialas!!! Nie mam zielonego pojecia co moglo sie stac :-( Wczesniej -w 2007 roku zaszlam w ciaze ale niestety w 9tyg.zarodek obumarl i potem przez 7 lat nie udawalo nam sie zajsc w ciaze...az do 2014. Niestety jednak i ta ciaza nie zakonczyla sie pomyslnie. Najpierw zdiagnozowano,ze jajo plodowe jest nieprawidlowe i zlecono wylyzeczkowanie macicy. Po dwoch tygodniach od tego okropnego zabiegu w nocy dostalam silnego bolu brzucha... Trafilam do szpitala z mysla,ze moze zabieg nie byl wykonany dobrze i wdala sie jakas infekcja...okazalo sie, ze lyzeczkowanie bylo niepotrzebne i bezcelowe - zarodek byl w jajowodzie i rosl sobie az do momentu, gdy jajowod pekl :-( Ordynator szpitala (ten sam,ktory robil zabieg lyzeczkowania) powiedzial,ze jajowod jest do usuniecia... Blagalam go,zeby jednak nie usuwal tylko zoperowal - zgodzil sie w ostatecznosci,ale rzucil ostro "gwarancji nie daje,ze jajowod bedzie dzialal" .Do dzis nie wiem czy dziala, bo rowno pol roku po tym zdarzeniu zaszlam w ciaze. Znalazlam w Krakowie (oddalonym o 100km od mojego miejsca zamieszkania) bardzo skrupulatna pania doktor,ktora prowadzila moja ciaze. Wszystko cudownie sie rozwijalo,badania prenatalne tez wyszly idealnie i ja tez czulam sie wspaniale. 12grudnia bylismy z mezem na wizycie i niesamowicie sie cieszylismy widzac w ekranie 3d jak nasz Synek sie usmiecha. Dokladnie tydzien pozniej 19grudnia wieczorem polozylam sie spac i pomyslalam "ale Synek grzeczny" - bo nie kopal,ale na ostatniej wizycie pani doktor powiedziala,ze teraz juz bedzie coraz mniej szalal,bo w brzuszku coraz mniej miejsca... Dlatego nie przejelam sie tym zbytnio i polozylam sie spac. Rano jednak, gdy zjadlam sniadanie a On nie dal kopniaka zaniepokoilam sie bardzo. Wypilam szklanke zimnego soku z mysla, ze Go obudze, ale nadal nic. Pojechalm sie do szpitala... Ktg i usg nie wykryly akcji serduszka. Nie uwierzylam i pojechalismy natychmiast do Krakowa (tam planowo mialam rodzic),ale diagnoza niestety taka sama. To byl 34tydzien ciazy :'( W szpitalu przezylam prawdziwe pieklo. Przy porodzie mialam straszna polozna, ktora o wszystko miala pretensje i swoim zachowaniem dawala nam do zrozumienia,ze jestesmy balastem dla niej :-/ Porod mial byc ze znieczuleniem, jednak owa polozna byla zbyt zajeta rozmowa z kolezanka zeby przyjsc sprawdzic stan szyjki, a gdy maz wyszedl z sali by ja poprosic, nawrzeszczala na niego, ze nie wolno mu opuszczac sali porodowej. Gdy zaczely sie skurcze parte bylo juz za pozno na znieczulenie i nie tylko na znieczulenie... Nawet nie bylo czasu,zeby rozlozyla lozko porodowe :-/ W calej tej okropnej sytuacji widok mojego Synka po czesci ukoil bol porodowy, ale serce peka na mysl, ze zamiast w moich ramionach lezy na cmentarzu w zimnym grobie. Byl tak piekny i niewinny. Mial ciemne wlosy jak Jego tatus i wygladal jakby sobie spal. Wazyl 2kg i mierzyl 47cm. Nie umiem sie pogodzic z Jego odejsciem... Tym bardziej, ze nie znam przyczyny. Pani doktor powiedziala, ze "takie rzeczy sie zdarzaja"... Jednak mi taki argument nie wystarcza. Nie wiem czy badanie histopatologiczne lozyska cos wykaze albo sekcja :-( Na wlasny koszt chcemy rowniez poddac tkanki pobrane do sekcji badaniu w Pracowni Genetyki Molekularnej w Prokocimiu, ale choc w Zakladzie Diagnostyki Patomorfologii zgodzili sie, by wydac nam te tkanki, to nie mamy gwarancji czy uda sie zbadac kariotyp z tego materialu, gdyz do takiego badania nalezaloby pobrac tkanki skory a nie wewnetrzne...ale o tym niestety nikt w szpitalu nas niepoinformowal :-( Dopiero jak poszlismy po wypis to pani doktor zapytala czy zlozylismy taki wniosek ("bo to jest na koszt pacjenta"). Poszlismy do Pracowni Zakl.Diagn.Patomorfologii i tam nam powiedziano, ze material jest pobrany z sekcji i nie byl jeszcze badany, wiec moga nam udostepnic te tkanki. Zatem jest nadzieja, choc bardzo malutka. Bardzo chcialabym uwierzyc,ze zostane jeszcze mama...ale jak tu wierzyc po tylu latach ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 4, 2016 Mamo SiB Rok temu dzien przed wigilia pochowalas coreczke... Ja w tym roku w wigilie :-( Kiedy ja urodzilas? Ja Szymusia urodzilam 22grudnia. Czy podjeliscie starania o dziecko po tej stracie (jesli moge zapytac)? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama Napisano Styczeń 4, 2016 Bogusia, napisałam. Mam nadzieję, że będę umiała Ci pomóc. Ja Synka urodziłam w Dzień Taty, a miałam w swoje urodziny. Też miał ciemne włoski, całkiem już długie. Aż mi znowu łzy popłynęły. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mama_Gucia Napisano Styczeń 4, 2016 I mój synek miał czarne włosy i był bardzo podobny do taty... i też usłyszałam, że tak się zdarza. Może sekcja i badania łożyska coś wykażą, ale może się zdarzyć, że nie poznasz przyczyny. Badania gentyczne w Krakowie można też zrobić w pracowni Kariogen - my tam oddaliśmy próbkę z łożyska. A w którym szpitalu rodziłaś? Trzymaj się dzielnie - nie jesteś sama. Takich historii jest znacznie więcej niż się pozornie wydaje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB Napisano Styczeń 4, 2016 Bogusiu84 kochana... strasznie smutna jest Twoja historia. . bardzo Ci współczuję Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB Napisano Styczeń 4, 2016 Bogusiu- odpowiadając na Twoje pytanie- swoją córeczkę urodziłam 16.12.2014. Bardzo chcielibyśmy mieć jeszcze jedno maleństwo...wierzę że kiedyś, we właściwym dla siebie czasie pojawi się w naszym życiu. Dla Ciebie też zaświeci jeszcze słońce i znajdziesz ukojenie. Musisz przejść żałobę a to wymaga czasu i wielu łez. Daj sobie ten czas i prawo i do łez i do rozpaczy. I szukaj dla siebie wsparcia i ratunku. Nie jesteś sama kochana. . pisz do nas .. tu jest nas wiele ze złamanym sercem i nadzieją ze przyszłość przyniesie to co dobre. Jest tu też dużo szczesliwych historii , które dają nadzieję na żywe i zdrowe maleństwo. . Ale szukaj też grup wsparcia w realu. .. tam pierwszy raz doświadczyłam, że zaczynałam mówić i byłam w mig zrozumiana. . na pewno w Krakowie takie są Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Styczeń 4, 2016 Zobacz tutaj: http://dozrodla.pl/realizacje/krakowska-grupa-wsparcia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 4, 2016 Mamo Gucia, czy z oddanej probki lozyska uzyslaliscie jakis wynik? Rodzilam w szpitalu na Kopernika. Dziekuje dziewczyny,ze tak licznie sie odezwalyscie. Troszke czuje ulge,bo dzis mam kumulacje rozpaczy i mysle,ze nawet w Morskim Oku nie ma tyle wody,ile dzis. wyplakalam lez. :'( Myslalam o grupie wsparcia,ale niestety do Krakowa mam 100km, a tu gdzie mieszkam niestety nie ma takich grup :-/ Nie mam zamiaru sie poddac i jak tylko minie te 6 miesiecy (choc czuje,ze to bedzie jak 100lat), chce znow sie starac o dziecko... Tylko dziecko moze mnie odbudowac... Marze o nim juz tyle lat, a tez nie moge zwlekac, bo lata uciekaja i bedzie coraz trudniej. Nie wiem czy uda mi sie jeszcze zajsc w ciaze,ale tylko ta mysl trzyma mnie jeszcze przy zyciu... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Justynna88 Napisano Styczeń 4, 2016 Bogusiu bardzo ci wspolczuje i witam na naszym forum. Ja tez chcialam znalezc grupe wsparcia w realu ale niestety sie nie udalo, mimo to dałam radę sie podniesc. Pamietam jak przez mgle pierwsze dwa mc i ciągły nieprzerwany placz, nadapy histerii i ataki paniki. Jestem pewna, ze i ciebie to nie ominie, bedzie tez tak, ze wyda ci sie ze dochodzisz do siebie gdy uderzy kolejna fala rozpaczy. Mowie to nie zeby cie nastraszyc ale przygotowac. Mi to pomoglo. To poczucie, ze jest wiele z nas i wszystkie przechodzimy te straszne chwile bardzo podobne. Ta swiadomisc ze moje mysli samobojcze to nie efekt choroby psychicznej tylko ludzka reakcja na stres. Swiafomosc pomaga. Twoja reakcja odnosnie kolejnej ciazy jest tez jak najbardziej naturalna, tez to przechidzilam. Potem jak minęły 3 mc i juz moglam zaczac starania, przyszedl strach i poczucie, ze jeszcze za wczesnie, ze mojej coreczce nalezy sie dluzszy okres zaloby. To juz sprawa indywidualna. Jezeli twoj nick oznacza wiek, to masz jeszcze duzo czasu, tym nie musisz sie stresowac. Teraz kobiety rodza i w wieku 40 lat bez problemu. Twoja zaloba potrwa i musisz ja przezyc, ale bedzie dobrze. Za jakis czas wrocisz do zycia, bo ono sie nie zatrzymuje jak my. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 4, 2016 Justynna88 Dziekuje za wszystkie dobre slowa. Tak, moj nick pokazuje,ze mam juz 32 lata i choc wydawac by sie moglo, ze mam jeszcze czas, to nie do konca moge wychodzic z takiego zalozenia.... Bo przez 7 lat z niewyjasnionych przyczyn (najprawdopodobniej z powodu blokady psychicznej po stracie pierwszej ciazy) nie moglam zajsc w ciaze, a po drugiej ciazy zostalam z jednym jajowodem :-/ zatem troszke spadly szanse :-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Styczeń 4, 2016 Justyna88 jasne, że się wam uda:) trzymam kciuki:* Witam cie Bogusiu:* przykro mi, że i ciebie to spotkalo:( Dziewczyny napisaly wszystko co chcialabym napisać, więc się podpisuje pod tym. Pisz jeśli tylko będziesz potrzebowała wsparcia. Ja otrzymałam na poprzednim forum od dziewczyn potężne wsparcie,które teraz przekazuje wam świeżo aniolkowym mamom,bynajmniej się staram:) Bogusiu dużo sil ci życzę,ukojenia dla serca,płacz ile potrzebujesz to pomaga,a czas zasklepi rane ,nie zagoi bo tego się nie da. Ale mam nadzieje ze doczekasz się z mężem ziemskiego bobasa bo mamą juz jesteś i twój synuś przy tobie jest:* Ja jestem aniołkowa mamą od 19.11.13r ,mam też 9 letnią córkę i 9 miesięcznego synka (dokładnie 12.01.16 skonczy 9 mcy) i jest moim oczkiem w głowie. Córcie straciłam w 37tyg ciąży i byl to dla mnie koszmar,gdy przeczytałam twoja historie to się popłakałam, bardzo ci współczuję, rozumiem przez co teraz przechodzisz,każda z nas to przechodzila,i każda z nas wie co to znaczy stracić swe ukochane dziecko. Bogusiu Trzymaj się :* wierzę, że uda ci się urodzić żywego maluszka, będę się za ciebie modlić. Pozdrawiam. Mama aniołka Natalki (*) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Styczeń 4, 2016 Bogusiu trzeba wierzyć bo wiara czyni cuda, nie poddawaj się bo musisz mieć siłę by walczyć o ziemskie rodzeństwo dla twojego synusia! Trzymam kciuki za to żeby ci się udało. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi Napisano Styczeń 4, 2016 Witam was dziewczyny i witam nowa aniołkowa mamę przeczytałam wszystkie wypowiedzi jest mi tak strasznie przykro ze i Ciebie to spotkało przytulam Cię. Tak jak dziewczyny pisały bedziesz przechodziła rożne stany (moje wiązały sie rownież z najgorszym) gdyby nie forum i mamy które tu piszą to nie wiem co by teraz ze mną było podniosły mnie za co jestem każdej z osobna wdzięczna. Jak napisałaś 6 m-c to wieczność ale zleci u mnie 21 grudnia minęły juz 4 m-c moja córeczka miała rownież czarne włoski i 39 cm 26 tydzień serduszko przestało bić do dziś mysle co by było gdyby. Pisz do nas zawsze kiedy ci sie ból skumuluje pisz o swoich smutkach stanach gorszych i lepszych bo chodź teraz w to nie uwierzysz takie przyjdą Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Justynna88 Napisano Styczeń 5, 2016 Bogusiu a powiedz proszę czy podczas tych 7 lat robiłaś jakieś badania? Bo tak długi czas plus ciąża pozamaciczna wygląda mi na niedrozne jajowody. Jedna z dziewczyn tu na forum też długo nie mogła zajść aż okazało się że wystarczył jeden zabieg by szybko pojawiła się ciąża. Może warto to sprawdzić przed kolejnymi starania i żeby przyspieszyć zajście i uniknąć stresu. U mnie jest problem z hormonamii dlatego w przyszłym tyg idę na kontrolę i poproszę o pełen profil hormonalny żeby wiedzieć na czym stoję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mama_Gucia Napisano Styczeń 5, 2016 Bogusiu z tych badań wyszedł "kariotyp męski prawidlowy". Też rodziłam w Koperniku, ale na porodówce miałam dobrą opiekę i położna wspierała mnie w tym strasznym momencie. Gorzej było potem na oddziale. Justynna dobrze opisała, co się może dziać, więc nie dziw się swoim reakcjom. Podziwiam Cię, że tak szybko masz wolę walki o siebie. Tak trzymaj. 2 tygodnie po stracie synka byłam w takiej rozwałce, że płakałam non stop i chciałam umrzeć, by nie musieć przez to przechodzić. Po 13 miesiącach urodziłam zdrową i wspaniałą córeczkę i dziś jestem szczęśliwa. Na tym szczęściu cieniem kładzie się tęsknorta za Guciem, niemniej trudno mi uwierzyć, że ja wtedy i teraz to ta sama osoba. Jeden jajowód wystarczy na ciążę, ale myślę, że faktycznie warto sprawdzić jego drożność. Będziemy mocno za Ciebie trzymać kciuki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania_mamaZuzi Napisano Styczeń 5, 2016 Justysia88 mamaGucia ja starałam sie o maleństwo 2-3 lat i miałam właśnie i panel hormonalny zrobiony niby wszystko ok zrobili mi udrażnianie jajowodów i okazało sie ze oba niedrożne więc zajść w ciąże nie miałam szans i tak podczytuje jesli u Bogusi było by to powodem to chyba w ogóle by nie zaszła moze sa jakies lekkie zrosty które ale one umożliwiają przejście jaja i zapłodnienie ale podtrzymuje dobrze zrobić chociaż mysle ze ja 7 lat to pewnie masę badań zrobionych. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 5, 2016 Kochane Mamy!!! Tak... W ciagu tych 7 lat przeszlismy z mezem chyba wszystkie mozliwe badania (niedroznosc jajowodow tez) i zadne z tych badan nie wykazaly jakiejs przyczyny... Lekarze rozkladali rece i mowili,ze najprawdopodobniej moj problem tkwi gdzies gleboko w psychice. Wtedy myslalam,ze moze tak wlasnie byc,bo przechodzilismy z mezem bardzo trudny okres w zyciu (jego mama nie potrafila - i do dzis nie potrafi - pogodzic sie z faktem,ze sie ozenil i zona stala sie dla niego nieco wazniejsza niz mama). Przeprowadzilismy sie do wynajetego mieszkania, w ktorym mielismy kiepskie warunki do zycia,zwlaszcza w zimie,ale jakos przetrwalismy w nim 3,5roku. W miedzyczasie zlapalam prace za granica i wybywalam na dwa miesiace, potem przez dwa kolejne bylam w Polsce i tak przez dwa lata. Gdy wracalam cieszylam sie mezem, a gdy wyjezdzalam plakalam za nim jak bobr.Byl to bardzo trudny czas, ale zdecydowalismy sibobr.taki krok, bo chcielismy podreperowac budzet i zaczac wic swoje gniazdko. . . Uwic gniazdko nam sie udalo i od dwoch lat mamy swoj malutki wymarzony domek, w ktorym wszystko juz czekalo na Szymusia. Nie wiem, czy dobrze mysle,ale chyba naprawde byla to blokada psychiczna,bo tak naprawde, gdy wprowadzilismy sie do swojego domu poczulam taki fajny luz i wtedy sis udalo (lecz niestety to byla ciaza pozamaciczna) :-( Trudno mi sie bylo zebrac w sily po tamtej stracie i myslalam,ze nic gorszego w zyciu mnie juz spotkac nie moze (teraz wiem,jak bardzo sie mylilam myslac to sobie). Odkad zmienilam miejsce zamieszkania,prace mam w domu...wiec postanowilam,ze chcialabym miec psa, bo pewnie znow sie zablokowalam i dlugo bede czekac na zajscie w ciaze...Dlugo nad tym nie myslalam i przygarnelam mala suczke kundelke... Brzydka i zezowata (tak o niej mowoa w mojej rodzinie)...ale jest bardzo madra i piekna w swej brzydocie. Po miesiacu od tej "adopcji" zoroentowalam sie,ze jestem w ciazy!!! Radosc nasza trwala az do 20grudnia ub.roku :-( Dziewczyny!!! Niezmiernie jestem Wam wdzieczna, ze piszecie do mnie. Wiem, ze tylko WY mnie rozumiecie i byc na tym forum z Wami jest dla mnie terapia :-* Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi Napisano Styczeń 5, 2016 Bogusiu siedzę w koncie z komputerem i łzy płyną mi po policzkach życie jest bardzo trudne trzeba znaleźć ten punkt ratunku forum bóg kościół każdy musi coś swojego. Ja byłam w święta u spowiedzi jakoś po tym wydarzeniu z córeczką zaczęłam wątpić później wierzyć 2 razy bardziej rozmowa z księdzem super nie była to zwykła spowiedź płakałam itd. Po wszystkim ksiądz wyszedł z konfesjonału przytulił mnie i powiedział że każdy ma swój krzyż ale Bóg pomaga nam go nosić i może coś w tym jest. Życie już nie będzie takie same ty też kochana ale musimy walczyć o nasze szczęście o żywe dziecko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 5, 2016 Mamo Gucia, napisalas,ze po 13 miesiacach zostalas mama ... Po 13 miesiacach od urodzenia Gucia? Przepraszam,ze tak wypytuje :-/ A napisz mi prosze,czy znaleziono przyczyne smierci Gucia? (Nie mtego znalezc we wczesniejszych wpisach)... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 5, 2016 Aniu_MamoZuzi ja przy poprzedniej stracie obrazilam sie na Boga, choc przez cale swoje zycie bardzo Mu sluzylam i wszelkie dobro,jakie mnie w zyciu spotykalo zawdzieczalam Jemu. Gdy zaszlam w ciaze z Szymusiem bardzo Go przeprosilam i zaczelam sie znow modlic.... Kazda wizyta u lekarza niosla coraz wiecej radosci, bo z wizyty na wizyte slyszalam,ze synek rozsija sie prawidlowo i wszystko jest idealnie. Modlilam sie coraz gorliwiej....az tu nagle taki cios !!!! Teraz juz sie nie obrazilam.... Teraz przestalam juz wierzyc w Boga, bo jaki bog moze zrobic cos tak okrutnego ludziom, ktorzy oddaliby wszystko za zycie swojego dziecka... I robi to juz trzeci raz, ale teraz na etapie 34tyg.ciazy :'( Moglabym powiedziec, ze moze mnie wystawial probe.... Ale ja czuje sie jak krolik doswiadczalny, ktoremu najpierw ktos wbija szpileczke, potem gwozdzia, potem noz a teraz to juz siekiere...i patrzy z zastanowieniem "podniesie sie czy nie"?... Przeroslo mnie to calkowicie :-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mama_Gucia Napisano Styczeń 5, 2016 Masz razję, co to za "dobry" ojciec swoim dzieciom takie rzeczy robi a jednocześnie powołuje do życia noworodki, które kończą w beczkach lub na śmietniku? Ja jestem ateistką i przynajmniej te dylematy mnie ominęły. Ja przyczyny nie poznałam. Z wielu badań pozytywna wyszła mi tylko chlamydia, ale lekarze mówią sprzeczne rzeczy, czy to mógł być powód. Miałam poczekać 3 miesiące i "starać się o nowe". Udało się za pierwszym razem i oto mam przed sobą 3 miesięczną dzidzię. Po tym wszystkim bardzo doceniam, że mam taką wspaniałą córkę i partnera, z którym razem przetrwaliśmy najgorsze. Wierze, że Ty i inne dziewczyny na forum też się doczekacie szczęścia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania mamaZuzi Napisano Styczeń 5, 2016 Bogusiu w pełni Cię rozumiem przechodziłam to samo może będzie tak jak u mnie a może nie to sprawa indywidualna. Ja kochana starałam się tak jak ty długo 2-3 lata badania itd mnie męża i z każdej strony cios chociaż wystarczyły suplementy jeśli chodzi o męża później ja się leczyła pamiętam jak zaszłam w ciążę ponieważ wszystko u mnie jest pod kontrolą lekarza monitoring owulacji lekarz kazał zrobić betę i tu zaskoczeni pozytywna później rosła i rosła piękne chwile uważałam na siebie 2 razy szpital mąż był wniebowzięty mówił "chyba się nie doczekam" i się nie doczekał córeczka odeszła z dnia na dzień 26 tydzień 39 cm 900 gram mąż mówił że miała moje uszy nos jego włoski ciemne i wyglądała jak by spała była piękna tak stwierdził pewnie dla każdego rodzica jego dziecko jest piękne :) ja jej nie widziała mało pamiętam od zgłoszenia do szpitala do pogrzebu lekarze mówili że nie jest to wskazane w moim stanie trochę dziś żałuję mam tylko odcisk stópki. Łożysko oddano do badania były zmiany martwicze więc powiedziano że pewnie łożysko źle ukrwione więc zrobiłam cały panel badań na krzepliwość wyszła mi mutacja mthfr co mogło być przyczyną ale nie musiało różne są opinie lekarzy. Dodam że w wypisie było owinięcie pępowiną więc pewnie nie dowiem się co było przyczyną. Kolejna ciąża na lekach acard i zastrzyki wierzę że się uda każdej z nas Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Bogusia84 0 Napisano Styczeń 5, 2016 Mamo Gucia!!! Z calego serca gratuluje Ci coreczki. Jestes dla mnie nadzieja,ze moze i mnie sie uda. A powiedz, robilas jakies badania genetyczne Wasze oprocz kariotypu z lozyska (a tak na marginesie mi powiedziano,ze nie da sie ustalic kariotypu z lozyska i dlatego zdecydowalismy sie na badania w lab.molekularnym, bo ponoc tylko tam maja odpowiedni sprzet,zeby zbadac kariotyp z tkanek innych niz skornych). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mama_Gucia Napisano Styczeń 5, 2016 Z genetycznych zrobiliśmy tylko to. Zanim miałam wynik dostałam skierowanie do poradni genetycznej, ale czas oczekiwania wynosił 10 miesięcy, więc olałam dodatkowe badania. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Styczeń 5, 2016 Najsilniejsze na świecie Aniołkowe to silne babki... Jesteśmy silne, bo mimo tego, że nasz świat stanął na głowie a potem rozbił się na tysiąc kawałków idziemy dalej. Jesteśmy silne, bo upadamy we łzach a za chwilę podnosimy się by iść, chociaż jest nam tak bardzo trudno... Kiedy jedną z Aniołkowych ogarnia dołowatość i widzi wszystko w czarnych barwach, inne dają jej część swoich sił. Podają ręce i wyciągają z otchłani bólu i rozpaczy... Aniołkowych nic już nie jest w stanie złamać, bo przeżyły to, co wydawało się nie przeżycia... Przeżyły i idą dalej... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kafeżyczliwa Napisano Styczeń 5, 2016 dziewczyny ja jestem osoba z zew-nie stracilam dziecka, mam jedno zdrowe-ostatnio myslalam ze wpadlam z mezem i mialam pesymistyczne mysli-nie odnosnie usuniecia ale odnosnie tego, ze nie chce tego dziecka ze skomplikuje nam zycie.. w ciazy nie jestem i po przeczytaniu waszego watku nabrałam wiecej pokory w zyciu, zaczelam doceniac co mam-patrzec na ewentualna ciaze jako dar a nie balast... to jest najwiekszy dar, nawet jak finansowo nie jest tak jak powinno byc to mimo wszystko dziecko nie jest temu winne i zasluguje na szacunek, milosc i wdziecznosc a nie egoizm i wygodnictwo zycze wam ulgi w cierpieniu i tego abyscie-jezeli sie staracie mogly zrealizowac jako mamy Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB Napisano Styczeń 5, 2016 Bogusiu.. jeśli chodzi o Boga.. zastanawiała się co Ci napisać.. ja po śmierci mojej malutkiej właśnie uwierzyłam, tak prawdziwie i głęboko. Byłam na rekolekcjach odnowy wiary w Duchu Św., uznałam Jezusa jako swojego Pana i przyjęłam chrzest w Duchu Świętym. Droga na którą nigdy wcześniej bym nawet nie próbowała wejść bo uważałam katolików za zabobonnych i wierzących w "czary mary". Teraz doświadczam w swoim życiu działania Boga i czuje, że Bóg jest.. a wszystko zaczęło się od tego że nie mogłam przestać myśleć gdzie jest teraz moja malutka. Czytałam książki o życiu po życiu (Życie po życiu, Dowód, Niebo istnieje naprawdę), rozmawiałam z ludźmi.. u mnie w rodzinie niezależnie do 2 osób ich ojciec po śmierci "przyszedł" we śnie się pożegnać (to była noc, kiedy te osoby nie wiedziały jeszcze że tata umarł). To i jeszcze wiele innych książek, rozmów i przemyśleń przekonało mnie że nasze życie nie kończy się tu na ziemi. Że życie tu, to tylko etap, czas kiedy mamy "oczy jakby za mgłą" i nie widzimy dobrze, że będziemy wiedzieć dopiero po śmierci.. A skoro jest życie po życiu i TAM ludzie doświadczają przeogromnej radości i miłości to jest też Bóg. Dodatkowo Ksiądz który udzielał pogrzebu naszej malutkiej zaprosił mnie do wspólnoty dorosłych w naszej parafii na modlitwę uwielbienia i tam poczułam, chociaż byłam bardzo sceptyczna, że ta modlitwa mnie odrobinę podnosi. To było jedyne co mnie podnosiło z depresji po stracie w tamtym momencie. Nikt nie wiedział jak ze mną rozmawiać, zostałam całkiem sama (nigdy nie czułam się tak samotna...).. I tylko modlitwa wyciągała mnie odrobinę w górę.... Nie wiem dlaczego to się stało.. dlaczego Bóg nas tak doświadczył... w ogromnie łaski wiary jaka na mnie spadła wciąż szukam odpowiedzi dlaczego... bo jeśli chodziło o nawrócenie to dlaczego w ten sposób... czy naprawdę nie obudziłabym się gdyby malutka była z nami cała i zdrowa ... Ostatnio czytałam taką książkę "Moc uwielbienia" autor pisze, że Bóg z każdego zła wyciągnie dobro, trzeba mu tylko oddać swe życie i całkowicie zaufać... chcę w to wierzyć... jest taka strona napisana przez świetną dziewczynę.. może ktoś będzie zainteresowany: www.wiarapostracie.pl Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mamSiB Napisano Styczeń 5, 2016 i jeszcze tylko ... ja nikogo nie przekonuje że to jedynie słuszne itd... (w pełni szanuje każdą inną drogę) ... opisałam tylko swoją... może to komuś pomoże Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach