Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość gość
ja czytam, bo weszłam raz z czystej ciekawości wynikającej z obawy o dziecko, na co uważać w ciąży itd. mam bzika na punkcie zdrowia swoich dzieci i dlatego potem już się z Wami łączyłam w bólu, mimo, ze mnie takie nieszczęście nie spotkało i czytam Was, ale się nie udzielam, raz czy dwa tylko cos napisałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TęczowaMama
Dzięki dziewczyny za wsparcie i słowa otuchy! Niestety dopiero dzisiaj pojawiła się u mnie ostatnia strona forum z Waszymi wpisami ;-( Przez cały czas myślałam że jestem sama a Wy na wakacjach i tak dalej... Jesteśmy już po operacji. Na razie wszystko ok - kamień z serca. Myślałam że nie dam rady psychicznie tego wytrzymać- narkozy i całej operacji. Bałam się jak nigdy (tym bardziej mając wiadome doświadczenie straty dziecka). Jeszcze musimy czekać na wynik histopatologii dobre kilka tygodni. Dopiero po urlopie lekarza na przełomie sierpnia i września dowiemy się więcej. Teraz muszę jeszcze jakoś przetrwać najbliższe dni aż pooperacyjna rana się zagoi. Jeszcze raz dziękuję Wam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TęczowaMama
Co do "wyciągania wniosków " z bolesnych doświadczeń innych to nasuwa mi się takie stwierdzenie zasłyszane w ostatnim czasie na kazaniu podczas mszy niedzielnej żeby mieć na względzie to że każdego ranka ktoś modli się o coś co ja czy ty mamy od zawsze. (I my może tego nie doceniamy bo po prostu mamy to od zawsze a dla kogoś to może być największym marzeniem). Sama pamiętam jak paląco aż do bólu marzyłam o dziecku i nie wiedziałam czy kiedykolwiek będzie mi dany ten cud a wszędzie dookoła rodziły się dzieci ot tak. W telewizji pokazywali co rusz to dziecko wyrzucone przez okno to do wiadra to urodzone "pijane"... Wszystko nabiera teraz innych "barw" w kontekście tego kazania. Ktoś marzy o wzroku, ktoś o rękach, sprawnych nogach, o mężu, o domu... długo by wymieniać. Warto to przemyśleć i docenić to co zostało nam dane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TęczowaMama
Pamiętajmy Każdego ranka ktoś modli się o to co Ty masz od zawsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
Tęczowa Mamo! moje ostatnie przemyślenia z ostatniego miesiąca... jestem tak szczęśliwa jak niepamiętam kiedy. Jestem tak szczęśliwa, że nie wiem jak to możliwe, bo tyle przeszłam. Aktualnie żyję tak, jak mogłam tylko marzyć. Jestem bardzo wdzięczna Bogu za to i pomyślałam właśnie... jak bardzo kiedyś się o taką chwilę modliłam. Jak bardzo chciałabym podejść do matki w tej trudnej chwili pożegnania, którą sama byłam przed 2 laty i powiedzieć jej- będziesz szczęśliwa i wdzięczna Bogu. i pomyślałam właśnie ostatnio i mocna była ta myśl, że modliłam się o szczęście, że ludzie modlą się o zdrowie, o dzieci o chleb, a ja dostałam. Mocno ładuję akumulatory i cała jestem w pokorze, bo nie wiem, co przede mną, ale dziękuję Ci Boże za te chwile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
Dziękuję Bogu też za Was dziewczyny, moje powierniczki :) a co do trolli to myślę, że to jakieś dzieci :( sama otoczona jestem ostatnio nastolatkami, głupie rzeczy przychodzą osobom niedojrzałym czasem do głowy, niestety, to nie ich wina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem jednym z tzw "gosci" choć nigdy się nie udzialalam w tym wątku ale od czasu do czasu Was czytam. Najczęściej jak pojawi się ten wątek na pierwszej stronie. Trafiłam tu przypadkiem leżąc na patologii ciąży w 29tc. Wtedy jak same wiecie jest gonitwa myśli i różne rzeczy się czyta... Przeczytałam chyba wszystko co pisalyacie. Nie po to żeby poczuć się lepiej...wciągnęła mnie Wasze smutne historie i czytałam kolejne strony żeby dowiedzieć się że dla każdej z Was zaswiecilo słońce i że jesteście szczęśliwe. Jednocześnie strasznie Wam współczułam, uważałam że to bardzo niesprawiedliwe, naprawdę przeżywała z Wami. Bardzo podziwiam też wszystkie z Was które po takiej tragedii znalazły ukojenie w Bogu. Sama raczej nie byłabym w stanie Mu wybaczyć że tak mnie doświadczył. Jestem jednak człowiekiem małej wiary i pewnie dlatego tego nie rozumiem. Sama jestem teraz mama dwójki dzieci. Pamiętam szczególnie historie mamy Piotrusia bo mój synuś też ma na imię Piotruś i to właśnie o niego walczyłam w szpitalu czytają Wasz wątek. Pozdrawiam Was serdecznie. Życzę dużo siły, spokoju i szczęśliwego rozwiązania wszystkim ciezarnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Dziewczyny, Tęczowa Mamo i Ane, ja jeszcze nie osiągnęłam tego co Wy, gdyż mój Tęczowy Synek jeszcze się nie urodził, ale myślę, że jak wszystko się uda i będę Go tuliła w ramionach, to zrozumiem do końca sens, tego co przeszłam... Choć już teraz widzę pozytywne zmiany w moim życiu, rok temu nie wyobrażałam sobie, że TO przeżyję, a jednak - udało się. Również nauczyłam się doceniać to co mam i być wdzięczną. Ból po stracie Synka nie minie nigdy, ale chyba z czasem będzie on się zmieniał, tak jak zmienił się na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy... Muszę jeszcze nauczyć się przebaczyć ludziom, gdyż bardzo, ale to bardzo się na nich zawiodłam.... Została mi zaledwie garstka znajomych, która pomogła mi przejść przez ten koszmar i nawet nie chodzi o to, że siedzieli przy mnie i wysłuchiwali mojego szlochu, chodzi o to, że traktowali mnie normalnie, jako tą samą osobę, którą znali, choć może już nie taką samą, bardzo potrzebowałam tej "normalności"... Reszta przestała się odzywać w dniu, kiedy poinformowałam o śmierci dziecka i od tej pory milczy, czyli ponad 12 miesięcy. I nie mówię tylko o "znajomych" z pracy, ale o osobach, z którymi byłam naprawdę blisko. ...Niestety ta izolacja i ostracyzm nie pozwala w pełni wrócić do życia, ale nie na tym teraz się koncentruję... Buziaki dla Was, dziewczyny:))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Do NÓW-ZNÓW: nie wiem, czemu miał służyć Twój wpis, ale przypominanie osobom po stracie jak wielką w oczach społeczeństwa przeszły tragedie niczemu nie służy... My nie potrzebujemy takiego przypominania i wątpliwej litości, ponieważ cenimy swoje życie, rodziny i mamy dla kogo żyć, a ból po stracie będziemy nosiły w sobie aż do śmierci... Nie wiem, czemu ma służyć porównanie śmierci dziecka do gwałtu, ale chyba każdy ma swoją drabinę bólu i cierpienia, w zależności co przeżył, więc tylko osoba, która przeżyła jedno i drugie może wypowiedzieć się w tej kwestii... Dla mnie osobiście w mojej hierarchii są gorsze rzeczy, aniżeli fakt, że mój nowo narodzony Synek poszedł prosto do Nieba... Wiem, że jest szczęśliwy i nie cierpiał... Osobiście znacznie większą tragedią jest utrata dziecka starszego w wyniku śmiertelnej choroby, wypadku lub co najgorsze - morderstwa lub samobójstwa i uważam, że moje cierpienie w porównaniu z Rodzicami takich dzieci jest niewspółmierne... Za przypominanie mi, przez co przeszłam dziękuję - sama wiem to najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
MamoGucia, Iza - tu ziemia, odezwijcie się proszę, bo zaczynam się niepokoić.... Proszę, napiszcie co u Was, jak się czujecie??? Pozdrawiam, A

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te watki to dowod na to, ze sa tutaj ludzie z sercem, ktorzy maja milosc do blizniego. Ja bylam w sytuacji gdzie moje narodzone dziecko mialo komplikacje zdrowotne przez mpje zatrucie ciazowe i roznie sie balam. Dlatego czytalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_Gucia
Dziękujemy gościom za wsparcie. Ja sama, choć nie mam takiego problemu, czytam forum ginekologiczne i wątek na 8 tys stron na temat przezierności karkowej. W sumie nie wiem, czemu mnie tak wciągnęły te historie. Może temu, że zanim byłam w pierwszej ciąży bałam się trisomii, bo nie wiedziałam, że zdrowe wg badań dzieci ot tak umierają w brzuchu mamy. No a co do obwiniania się, to pamiętajcie dziewczyny, że w obozach koncentracyjnych kobiety rodziły zdrowe dzieci. U mnie skończony 35 tc. Wróciliśmy znad morza i bardzo dobrze nam zrobił ten wyjazd. Wczoraj byłam u lekarza i okazało się, że szyjka już "zgładzona" - trzyma jeszcze tylko ujście wewnętrzne. Pani doktor powiedziała, że poród może zacząć się dziś.... albo po terminie, bo w położnictwie nigdy nic nie wiadomo. Dzidzia ma 2600 gramów i może się rodzić, więc mam spokojnie czekać na skurcze. Na razie mam tylko te przepowiadające, ale młoda pcha się coraz niżej. Podczas badania główkę miała już poniżej spojenia łonowego. Chodzę siku co 5 minut i czuję bolesny nacisk na krocze. Chciałabym jeszcze poczekać tydzień lub 2, żeby dobić 3 kilo i żeby mała obrosła jeszcze w tłuszczyk i przeciwciała. Od wczoraj stresuję się już nie tylko porodem, ale też tym, kiedy on się zacznie:). Mam rzeczy po Gabrysi, ale nie jesteśmy z niczym gotowi - dopiero remontujemy pokój dla dzidziusia. Do szpitala nie wybieram się wcześniej, jeśli nie będzie wskazań, ale w przyszłym tygodniu idę do przychodni w Koperniku na KTG i pewnie będę miała jeszcze jedno USG. Idę pakować torbę do szpitala. Trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Mamo Gucia, oj, to już niedługo:))) Trzymam kciuki, żeby Dzidzia jeszcze poczekała, żebyście i Ona i TY były gotowe na spotkanie:))) Ja też zabieram się za jakieś porządki i pranie, bo też wolę być gotowa wcześniej... Daj koniecznie znać, jakby zaczął się poród, żebyśmy mogły trzymać bardzo mocno kciuki i pomodlić się za Was:))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
Dziewczyny, u mnie też wszystko w porządku. Jesteśmy właśnie nad morzem, na szczęście nie jest bardzo gorąco. Wizytę miałam w ubiegłym tygodniu, malutka dążyła 1660g, także jak na ten tydzień ok. Wstydziocha mała nie chciała się tacie pokazać i zasłaniała twarz nogami (!!!) Do szpitala się wcześniej nie wybieram i lekarz też nie widzi takiej potrzeby. No i szykuję się do porodu naturalnego... mam nadzieję, że się uda! Czy szykujecie już Coś dla maleństw? Imiona wybrane? Aneczko, ja też uważam, że są gorsze tragedie niż ta którą my przeżyliśmy. My wiemy, że nasze dzieci są bezpieczne i nie cierpią ani nie cierpiały, zmarły tam gdzie czuły się bezpieczne. I chyba takie podejście pomaga w tym wytrwać. Tęczowa Mamo, współczuję Ci bardzo, ale tak jak dziewczyny pisały też jestem zdania, że lepiej na wczesnym etapie niż gdy dzidziuś jest już duży. Trzeba wierzyć, że będzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TęczowaMama
Jeszcze raz dziękuję dziewczyny! Co ja bym bez Was zrobiła? Widzę że mamy takie same przemyślenia, ale wszystko przychodzi z czasem... Kiedy zostałam aniołkową mamą była to dla mnie tak niewyobrażalna tragedia że myślałam iż nic gorszego nie może być na świecie. Z czasem próbując oswoić ból doszłam do przekonania iż moje dziecko umarło w najbezpieczniejszym miejscu na świecie - pod moim sercem. Jest teraz w niebie z innymi aniołkami i nigdy nie zazna bólu ani cierpienia nikt go nie skrzywdzi. Jest "bezpieczne". Wcześniej nigdy bym nie pomyślała że można dojść do takich wniosków, ból przesłaniał wszystko. Teraz gdy mam swoje ziemskie dziecko wiem że ból martwego porodu nie jest największym bólem jakiego można doświadczyć w życiu. Całkowicie się zgadzam że strata starszego dziecka jest niewspółmiernie bardziej bolesna. Czy widok choroby i cierpienia dziecka gdy wie się że nie można mu pomóc. Na świecie dzieje się wiele strasznych rzeczy i wiele osób cierpi niewyobrażalnie. Jestem też świadoma tego że pewnie gdybym nie doświadczyła tęczowego macierzyństwa to zapewne tkwiłabym w przekonaniu że nie ma gorszej tragedii niż ta która mnie spotkała. Wiele zależy od miejsca w którym się znajdujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_Gucia
Skończyłam 34 tc a nie 35, tym bardziej dzidzia powinna jeszcze posiedzieć w brzuszku. Tęczowa mamo, do Twojej wypowiedzi dodałabym jeszcze, że po traumie martwego porodu uczymy się doceniać to, co mamy. Ja sama się dziwię, że z bezmiaru rozpaczy można jakoś się wydobyć i odnaleźć szczęście. Tego odnalezionego szczęścia wam wszystkim życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TęczowaMama
Zanim zostałam tęczową mamą miałam jeszcze takie przemyślenie (próbując ukoić choć odrobinę ból jakiego doświadczałam) że są przecież i takie kobiety które marzą o macierzyństwie a mimo to nigdy nie zaszły w ciążę, nie zobaczyły tych upragnionych dwóch kresek na teście, nie usłyszały bijącego serduszka, nie zobaczyły swego skarbu na monitorze usg, nie poczuły jego ruchów i może nigdy tego nie doświadczą, a mnie zostało to dane. Choć moje dziecko urodziło się martwe doświadczyłam cudu ciąży i oczekiwania na maleństwo. Mimo ciosu jaki potem na mnie spadł jestem wdzięczna za każdą chwilę w jakiej moje maleństwo było ze mną pod moim sercem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
MamoGucia, Iza - a jak Wasze samopoczucie psychiczne? Bo u mnie z tym nie najgorzej, myślałam, że im dalej będzie, tym będę bardziej wylękniona i zestresowana, a tymczasem nie jest tak źle. Owszem, denerwuję się, ale jakoś myślę, że drugi raz chyba nie spotka mnie taki koszmar... Dużo się modlę i to mnie jakoś uspokaja. Ja na pewno idę wcześniej do szpitala, czeka mnie 3 cesarka, 2 w odstępie niewiele ponad roku, więc nie można dopuścić do skurczy, a poza tym chcę być w szpitalu w krytycznym 37 tygodniu. Więc chyba wybieram się w połowie sierpnia, a rozwiązanie jakoś pod koniec, a jak u Was ten termin powiedzmy miesiączkowy? Jak się czujecie psychicznie? Ściskam mocno, A:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
Aneczko, ja termin mam na 25 sierpnia (usg) i 28 sierpnia (miesiaczka), 25 sierpnia dowiedziałam się, że serduszko Alicji nie bije. Mam nadzieję że urodzę wcześniej... Samopoczucie psychiczne całkiem dobre. Stwierdziłam, że jeżeli Malutka będzie rosła to wszystko będzie dobrze. No i rośnie cały czas, już waży 2100 (minął 33tc). Więc nastawiam się pozytywnie, choć wiadomo, że chwile strachu są. Wczoraj np spanikowałam, bo kuł mnie brzuch i plecy bolały, ale ruchy czułam wyraźnie. Pojechałam do mojego lekarza i wszystko ok tylko drogą z nad morza mogła wymęczyć. W przyszłym tygodniu planuję przygotować rzeczy dla Małej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Iza, to będziemy rodzić mniej więcej w podobnym czasie:))) Ściskam Was wszystkie bardzo mocno:))) Pozdrawiam, A:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_Gucia
To nam się wysyp dzieci szykuje na forum. Ja mam termin na 8.08 i psychicznie nawet jest nieźle (oczywiście pod warunkiem, że czuję ruchy), ale fizycznie jest gorzej. Mała czasem pcha się na dół a wtedy boli mnie brzuch i kłuje pochwa itp szczególnie jak chodzę. Skurczy nadal brak, więc pewnie tak szybko nie urodzę. Czytałam na forach, że dziewczyny z całkiem skróconą szyjką i z rozwarciem chodzą tygodniami z drugiej strony poród może się zacznie w każdej chwili. W piątek mam ktg i wizytę w poradni, więc zobaczymy jak tam skurcze i czy szyjka się rozwiera. Z jednej strony już bardzo chciałabym mieć córcię przy sobie, nie być już w ciąży i nie niepokoić się o finał a z drugiej strony, lepiej dla dzidzi, żeby jeszcze posiedziała w brzuchu. Trzymajcie się dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
Fizycznie u mnie też jest ciężko, boli krocze, brzuch się dołem napina i kręgosłup boli. Ale to nie są skurcze, nic mi sie nie skraca. Wczoraj np większość dnia leżałam, bo tak mnie w brzuchukuł. Mała się bardzo rozpycha i niekiedy naprawdę boli. Niestety nie śmigam tak jak bym chciała, a to 34 tc A co będzie pod koniec. Ale najważniejsze, żeby finał ciąży był szczęśliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Dziewczynki trzymam mocno kciuki za was na tej końcówce :* będzie dobrze!!!! Bardzo się cieszę, ale będę wysyp forumowych dzieciaczków :) ciocia Justyna nie może się doczekać :) Będę się modlić za was, za wasze szczęśliwe rozwiązania i dawajcie znać o sobie :) Ja wróciłam wczoraj z wczasów, byliśmy nad morzem. Pozdrawiam was serdecznie :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_Gucia
Co u was dziewczyny? Ja nadal w dwupaku, moja dzidzia już jest donoszona i wczoraj na USG wyszło, że ma już 3200, ale akurat postanowiła chyba jednak posiedzieć w brzuchu, bo przeniosła się wyżej i już tak się nie pcha na świat. Skurczów brak. Chciałabym urodzić już, bo im bliżej finału, tym mała mniej się rusza a ja tym bardziej się denerwuję. A jak inne ciężarówki fizycznie i psychicznie się macie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aanneczkaa78
Hej:) MamoGucia, myślałam, że napiszesz, że już urodziłaś:)))) Już niedługo i będziesz pierwsza szczęśliwa:) U mnie w miarę ok, dziś miałam usg - Malutki waży 2 kg i ma się dobrze:) Jest bardzo aktywny, co mnie uspokaja. W niedzielę zaczynamy 33 tc, za 3 tygodnie idę do szpitala, mam nadzieję, że do tego czasu nic niepokojącego się nie wydarzy. Fizycznie nie czuję się najgorzej, ale dokuczają mi duszności. Co chwila muszę brać głębokie wdechy, bo brakuje mi powietrza, brzuch jest duży i jest wysoko, więc uciska na przeponę i płuca. Szczególnie uciążliwe, bo mam duże schodów w domu:) W poprzednich ciążach aż takich duszności nie miałam. Psychicznie myślałam, że będzie znacznie gorzej... Oczywiście, odczuwam niepokój, ale nie jest to paraliżujący strach.. Ufam i mocno wierzę, że będzie dobrze i za parę tygodni przytulę Synka:))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IzaMamaAlicji
Mamo Gucia, to fajna waga córuni i już niedługo będzie z Wami! U mnie ostatnio ciężko, byłam w szpitalu, bo lekko kopnął mnie w rękę prąd, ruchy czułam, ale i tak dla spokoju pojechałam do szpitala. Poleżałam dwa dni i teraz jestem spokojna, że nic się nie stało malutkiej. Ogólnie zrobiłam się bardzo nerwowa, wydaje mi się, że przez to, że zbliża się ciężki czas, czas odpowiadający utracie Ali... We wtorek mam wizytę i bardzo bardzo bardzo się boję, że okaże się, że Malutka nie przybiera na wadze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×