Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Najbardziej niebezpieczne zachowania przy dzieciach hardkor

Polecane posty

Gość gość
skoro go uratowala szybka reakcja personelu to z tego wynika ze gdyby personel pokladowy mu takiej udzielil to tez by mial sznase (personel jest ternowany i to ostro do udzielania pierwszej pomocy takiej zeby podtrzymacie funkcje zyciowe - wiadomo ze zabiegu niekt nie przeprowadzi). Moja kolezanka byla swiadkiem przedwczesnego porodu - lat byl dlugi bo z Azja na Bora-Bora, ponoc to byly blizniaki stad dzieci w miare male i latwo wyszly...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
napislam glupote - lot byl z usa na bora, z azji ni bylby az taki dlugi;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wątpię, czy człowiek dostający zawał na pokladzie samolotu miałby szanse. Podczas zawału kluczowa jest pierwsza godzina, po niej szanse na przezycie drastycznie spadają. Pomimo resuscytacji, z której personel jest szkolony człowiek raczej by nie przeżył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jasne nie bede sie sprzeczac bo to zalezy od wielu innych rzeczy np. od czasu ile pozostalo do konca lotu/mozliwosci ladowania (ladowanie to ok godzina od podjecia decyzji), ale zawly tez nie przebiegaja jednakowo, czsaem zawal rozwija sie juz kilka godzin wczesniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja babcia kiedys robila na drutach i poszla otworzyc drzwi bo ktos pukal. Jej syn wzial druty i wlozyl do nosa i do kontaktu. Babcia weszla w ostatnim momencie i go zlapala. Innym razem wujek z innymi dziecmi postaniwili sprawdzic jak gleboka jest studnia. Wujek mial 3 latka i juz siedzial w wiadrze, inne dzieci mialy go spuscic na dno. Dziadek zareagowal w ostatniej chwili a dzieciaki pozniej takie manto dostaly, ze im wybili glupie pomysly z glowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja gdy mialam z 7 lat wpadlam do przerębla. Wtedy wszystkie dzieciaki z wioski bawily sie razem na boisku szkolnym, ktore nie bylo odgrodzone od stawu. Byl to piczatek lat 90-tych. Na tym stawie slizgalismy sie i jezdzilismy na lyzwach. Tego dnia wszyscy, moj starszy brat tez, byli na boisku, a ja sobie poszlam na staw. N8e pamietam, jak wpadlam do przerebla, ale pamietam, jak wychodzilam. Do tego wszystkiego miakam takie spodnie ogrodniczki watowane, ktore nasiaknely woda. Do dzis pamietam, jak szlam w tych mokrych watówach do domu. Szok! Bog nade mna czuwal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość igigi
Kiedyś już tu opowiadałam.... Wracałam z czteroletnią córką do domu, obie zmęczone. Wspinałyśmy się na te trzecie piętro, ja z torbami, córka marudziła z tyłu, ja poszłam przodem. No bo zawsze szła za mną, zresztą niby co się może stać na schodach klatki schodowej... Weszłam już do mieszkania. Postawiłam torby. A małej nie ma. Wyglądam i co się okazało? Wchodzi po schodach nadal tylko... nad przepaścią, od drugiej strony poręczy, opierając się tylko na czubkach sandałów i trzymając palcami, już na wysokości drugiego piętra. No, jakby drugie życie dostała bo to cud że nikt nie wyszedł i się nie zawahała, że jej się dłonie nie ześlizgnęły czy stopa w sandale nie obsunęła a jeszcze musiała wchodząc przestępować nad takimi prętami i pod innymi się schylać, tak wisząc nad przepaścią, i cud że zdążyłam zbiec, chwycić ją i wciągnąć nad poręczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To była moja głupota, ale wsiadałam do samochodu na parkingu, a syna w foteliku postawiłam obok, na wolnym miejscu parkingowym. Gdyby ktoś tam wjechać, to by go przejechał. I drugie - kiedyś zauważyłam, jak syn siedział na barierce łóżka piętrowego. Wystarczyłoby małe zachwianie, a spadłby do tyłu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam faceta, który jak cofał autem na podwórku, to własne dziecko przejechał i zabił... Idiota... Znam też faceta (dawno temu) spał z synem, noworodkiem o go udusił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W życiu nie kupilabym łóżka piętrowego dzieciom, po pierwsze niebezpieczne, po drugie kojarzy się z patologią upychajaca czwórkę dzieciaków na 10 metrach kwadratowych :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsas
Mieszkałam na osiedlu, za ulicą były domki ( dziś to są wille, kiedyś lepianki z patologią), za domkami rzeka. W 1987 roku pijana matka siadła z dziecmi tuż przy wodzie, 4 latek wpadł do niej, nurt był silny i mimo natychmiastowej interwencji dziecko udało się wyciągnąć po kilku godzinach, gdzie zatrzymało się na zatoczce. Całe osiedle się zgromadziło, wozy strażackie..pamiętam, jak je wyciagali, całe w zgniłej roślinności, ludzie płakali. Miałam 7 lat, ale widok pamietam do dziś. Oczywiście byłam tam bez zgody mamy, ale inne razem z dziećmi przyglądały się temu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Koleżanki córka miała 2 -3miesiące jak dali jej lizać loda (takiego na gałki ) dziecko dostało salmonelli i zmarło w szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też znam taki przypadek zatrucia salmonellą-dziewczynka miała jakieś 3-4 lata,zatruła się rurką z kremem-można było ja uratować-konieczne było przetoczenie krwi tylko jej matka się nie zgodziła bo była świadkiem jehowy i wg niej biblia zabrania transfuzji krwi:-O ta jej córka zmarła:-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kto jeszcze coś napisze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w mojej dalekiej rodzinie tuz po wojnie tez dziecko-chyba 4letnie wpadło do balii z wrzatkiem - bo robiono pranie a kiedys - jak widze po poziomie wypowiedzi o wieśniakach to wyjaśnienie sie przyda- pralek nie było tylko bielizne sie wygotowywało... Dziecko zmarło :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mojej babci siostra zmarla bo zjadla nie dogotowana kaszke.Matka za krotko gotowala i napeczniala w zoladku powodujac zgon.Przykre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znam tez dwa przypadki utoniec dzieci w oczkach wodnych - przestroga dla wszystkich którzy je mają: najlepiej wysuszcie je na czas gdy Wasze dziecko jest malutkie..... jedno dziecko utopiło się w "gościach" u znajomych, drugie u siebie sforsowało solidny płotek.... inne małe 2letnie dziecko wpadło do niezabezpieczonego szamba :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kaszka w żołądku spowodowała zgon??? Jakoś trudno w to uwierzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×