Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niewierna88

wirtualna zdrada

Polecane posty

Gość niewierna88

Tak. Zdradziłam w ten sposób. Nie chcę się ani usprawiedliwiać ani rozgrzeszać itp. Zauważyłam jednak pewną rzecz. Nakręciło mnie to z powrotem na mojego męża. Seks był cały czas ale bez szału a czasem nawet z obojętnością z mojej strony. On chciał więc było. Ja sama nie inicjowałam zbliżeń choć orgazm mam za każdym razem. A od pewnego czasu czyli od prowadzenia pikantnych rozmów z pewnym mężczyzną sporo się zmieniło. Stałam się ostrzejsza, bardziej wyuzdana i przede wszystkim chętna. Mój mąż zauważył tą zmianę oczywiście i jest zachwycony, szczególnie z pobudek ze swoim penisem w moich ustach. Oczywiście pytał skąd ta zmiana ale przecież nie umiem nawet sobie wyobrazić Jego reakcji na prawdę. Na końcu stwierdził że właściwie to nie jest takie istotne bo jedynie marzy aby tak mi już zostało. Czy ktoś przeżył coś takiego i czy jest szansa że tak mi zostanie po zakończeniu tamtej wirtualnej znajomości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkier
Wszystko zależy od Ciebie :) Jednak jest duże prawdopodobieństwo, iż będziesz szukać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak zrobiłem i jest podobnie ale moja rozmowczyni nagle znikła i teraz szukam drugiej kobiety Moze ty podasz mi maila?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkier
Biedactwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewierna88
gośćkier tak myślisz? To przykra świadomość. Też kiedyś się zarzekałam że nigdy nie weszłabym w taką relację i właściwie to sama do końca nie umiem sobie odpowiedzieć dlaczego tak się stało. Na pewno nie chodziło tylko o ten seks, podniecenie, ekscytację. Na początku zaczęło się od rozmowy na wszystkie tematy. Po jakimś czasie tak naturalnie przeszło erotykę. Zastanawia mnie dlaczego nie pragnę spotkania z tamtym mężczyzną tylko po zakończeniu rozmowy myślę o tym co będę robiła z mężem. Mam wyrzuty sumienia ale z drugiej strony teraz jest lepiej między nami. Sama już nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkier
To nie jest właściwy sposób na naprawę własnego małżeństwa :) Należałoby znaleźć inny sposób by dalej było ciekawie ;) Obwinianie się to tak jakby płakać nad rozlanym mlekiem :) Nie ma sensu. A dlaczego? Sama to wiesz :) Pośród tysiąca powodów - jeden całkiem prozaiczny - przychodzi czas gdy zwyczajnie szukamy czegoś nowego. Taka nasza ułomna natura. Na ile pozwolisz jej przejąć kontrolę nad swoim życiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze jest inny sposob tylko nie skuteczny bo ileż można z tym samym partnerem powielać schematy poza tym seks wirtualny ma inny wymiar i jest lepszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie jestes po 30 i Twoja seksualnosc ewoluuje, a Ty szukasz bodzca zeby ja rozbudzac jeszcze bardziej. Stajesz się bardziej swiadoma swojej kobiecosci. Mysle, ze bedziesz brnela w to coraz bardziej, tak bylo ze mna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkier
Seks wirtualny jest lepszy? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewierna88
Masz jakieś konkretne propozycje? Wiem że oderwanie się na chwilę pomaga urlop w pracy mojego męża graniczy z cudem i w ogóle mało jest Jego na co dzień. Na chwilę obecną wydaje mi się że mam zdrowe (jeśli w ogóle można to tak odebrać) podejście, nie żyję od jednej wirtualnej rozmowy do kolejnej. Nie chcę się przekonywać jakby to było... Nie ukrywam jednak że tak jak wspomniałam w temacie jestem zaskoczona że w ten sposób to na mnie działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewierna88
Też się zdziwiłam. Dla mnie jednak seks realny jest o niebo lepszy. Podczas wirtualnego nie przeżywam orgazmów bo nie taki mam cel. Jeśli chodzi o ewoluowanie mojej seksualności... Jestem rocznik 88 ale możliwe że przeżywam to wczesniej np. nie wiem. To sensowne podobnie jak szukanie nowych bodźców, tylko dlaczego gdzieś na zewnątrz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćkier
Nic dziwnego, każdy potrzebuje czuć się ważnym, pożądanym i takie tam ;) Nie ma gotowej recepty. Trzeba zdać sobie sprawę z własnych potrzeb i zwyczajnie o nie walczyć. Nawet z własnym mężem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest wlasnie nowa era internetu i trzeba sie przestawić na inne myślenie i inny seks.jak popatrzymy na historie to ludzi zawsze krecily orgie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewierna88
Sęk w tym że jeśli chodzi o seks to naprawdę argument o egoizmie, zaniedbywaniu, braku czułości odpada. Większą winę widzę w sobie. Ja chyba mam pretensje o to że Jego wiecznie nie ma. Nie wiem czy to możliwe żeby np. niezaspokojenie potrzeby rozmowy skutkowało zmianą we mnie na innych płaszczyznach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A potem, kiedyś, do normalnego funkcjonowania w małżeńskim łóżku, będą potrzebne coraz mocniejsze bodźce. Tak to jest. Nawet na najmocniejsze lekarstwo każdy organizm się kiedyś uodparnia. To taki banał, wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj internetowy "romans" trwal 9 mcy, byly czule slowa, pikantne, chec spotkania, bylam nakrecona jak nastolatka, siedzielismy na kamerkach i patrzylismy sobie w oczy, - powiem tak, czulam te motylki w brzuchu, tez zmienilam sie w stosunku o meza, bylam petarda w lozku, sex chcialam codziennie, moj "facet" znetu podniosl mi bardzo moja niska samoocene o sobie, czulam,ze mam skrzydla, potrwfil mnie wesprzec, potrafil mi dodac skrzydel i uwierzyc w siebie, chcielismy sie spotkac, ale panikowalam, on byl z Wawy ja z poludnia, poczulam si ekobieta, kurcze, z jednej strony chcialam jego a z drugiej strony on staral mi sie pomoc zakochac sie w mezu na nowo, i urwalam to, skonczylam to bo czulam,ze zaczynam swirowac, juz nie mam z nim kontaktu kilka mcy a serce gdzies tam gleboko czuje tesknote,....od tego czasu nie siedze juz w necie, nie poznaje ludzi, bo to zbyt bolesne, zostalo mi tylko jego zdj.gdzies tam na dysku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewierna88
krakatoa chyba bałam się tego otwarcie napisać. Sama ze sobą muszę przemyśleć ale chciałam się wygadać, poznać opinie, doświadczenia innych. Mam nadzieję że temat pójdzie dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewierna88
11:46 Nie zazdroszczę. Wnioskuję z tego co napisałaś że przy mężu nie czułaś się atrakcyjna. U mnie jest trochę inaczej bo z moją samooceną wszystko ok. Nikt mi nie musi jej podnosić. Piszesz że panikowałaś przed spotkaniem. Dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko Moze Bedziesz tak dobra i podasz maila siebie. Chce z toba popisac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja gosc z 11.46, nie, wlasnie nie, wiem (teoretycznnie) ze jestem badzo atrakcyjna, tzn podobno ma to cos, jestem mezatka od 10 lat (mam 31 lat) i ciagle faceci mnie adoruj***** wiem,ze na moje skinienie moglabym miec niejednego kochanka, ja to wiem, mąż to wie... ale ja mialam kiedys depresje, wgl jestem niepewna siebie, bardzo skryta, i maz mnie kocha nad zycie i ciagle mi powatarza,ze jestem piekna itd, tylko ze ja toniby wiem, ale nie wierze... a "moj internetowy ktos" po prostu nie udawal , mowil jak jest, zrobil to,co chcial maz, ale nie dal rady, on sprawil,ze uwierzylam ,ze jestem piekna- ba, "on"dostrzegl,ze maz jest mnie zbyt pewny, ze jak powinnam dac mu pstryczka w nos, powiedzie c"hej.moge miec kazdego staraj sie bardziej" ba maz.mimo ,ze mnie kocha po prostu wie,ze jestem jego i juz niezbyt sie stara kurcze moze to glupio brzmi, moze jets niezrozumiale, ale dzieki "mojemu ktosiowi" zaczelam inaczej postrzegac siebie nie boje sie powiedzic mezowi,ze np dzis ide z kolezankami na melanz... wydawalo mi sie,ze przyzowitej mamie i zonie juz nie wyapda, a jednak odwazylam sie i czasme po prost daje poniesc sie zabawie tylko,ze.....mam ciagle pokusy, kilka pokus,ktore staraja sie mnie zdobyc, ----tylko,ze ja zbyt rozwazna jestem zeby zaszalec, ale mile to jest ,nie powiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×