Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem przerażona tym co ludzie jedzą i jak żywią swoje dzieci

Polecane posty

Gość gość
A moje dzieciaczki bardzo lubia makarony pod każda postacia. Kiedyś im gotowałam to co wpadło mi w rece, ale teraz juz wiem że makaron porzadny to podstawa. Od kilku miesiecy kupuje tylko z primo gusto bo zrobiony z pszenicy durum. Poczytajcie o niej i zobaczycie róznice z niektórymi dostępnymi na naszym rynku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, dopiero teraz uczysz się gotować, to co do tej pory jadłaś? Zupki chińskie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tiaaa,wy co kupujecie wszystko od rolnika i nawet kostki cukru sobie zalujecie napewno bedziecie zyc wiecznie. Moja babka i dziadek byli wlasnie takimi rolnikami,mieli wszystko naturalne i obydwoje zmarli na raka. Najczestszych nowotworow czyli np raka piersi nie powoduje kostka rosolowa ani "sztuczne zywienie" w ogole. Nowotwory istnieja dluzej niz konserwanty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najczestsza przyczyna raka jest kontakt z chemia, np. z chemia sypana na pola (nawozy, opryski, srodki chwastobojcze, itp.), bo wtedy dostaje sie potezna dawke. Wiadomo, ze nie umiera sie od jedej dawki, ale jesli to sie powtarza czesto.... Na Zachodzie mowi sie wprost: nie nalezy spacerowac po polach. Rolnicy czesto umieraja na raka. W jednym z panstw Unii udowodniono NAUKOWO, ze czesciej na raka zapadaja osoby mieszkajace w domach na skrajach wsi, domach przylegajacych do pol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, nie oszukujcie sie: woda z chemia i koncentratem z puszki nie ma zadnych wartosci odzywczych. Mowienie o "likopeni" jest smieszne! Jakie znaczenie ma pol miligrama likopenu, jesli zjadasz pol litra chemii?! Autorka watku ma racje: wielu ludzi je smieci, a potem choruja, tyja... Lepiej samemu ugotowac zupe z najtanszych w danym momencie warzyw, niz jesc swinstwo z przecieru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam wrazenie ze koncentrat i przeciez pomidorowy są tutaj uznawane za jedno, a to dwie różne rzeczy. Dobry naturalny przecier to nic złego, wrecz przeciwnei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wez sie nie wyglupiaj, to jasne, ze ludzie doskonale ordrozniaja koncentrat od domowego przecieru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej samemu ugotowac zupe z najtanszych w danym momencie warzyw, niz jesc swinstwo z przecieru. X serio?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Było jeszcze kilka takich kwiatków ale nie chce mi sie przeszukiwać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja robię ze świeżych, przesmażonych pomidorów z dodatkiem świeżej bazylii. Całkiem inaczej smakuje niż ta z koncentratu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale świeżych pomidorów nie ma cały rok, tzn zimą są ale tak sztuczne że szkoda gadać już lepiej sięgnąć po koncentrat czy przecier który jest produkowany w sezonie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie że pomidory to najgorsze dziadostwo. I uwaga nie ma czegoś takiego jak pomidor ekologiczny. Pomidor jest tak wrażliwy na grzyba ze trzeba pryskac go dosłownie co trzy dni żeby grzyb go nie zezarl. A jak pada deszcz to już wogolr. To samo ogórek. Mój tata tzw przez was znajomy rolnik ;) kiedyś zajmował się hodowlą tych warzyw. Nierzadko świeżo po pryskaniu zrywalismy takie warzywna do skupu i sklepu. Rękawiczki i heja. Życzę smacznego :) potem się dziwicir że od pomidorów was brzuchu bolą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
MOje pomidory rosna bez pryskania. Fakt mja duzo wrazliwsza skorke, wiec po zerwaniu trzeba je szybko zjesc albo przerobic. Ale ja jestem ekoswiruska i porzucilam wielkie maisto na rzecz wsi z ogrodkiem i polem na ktorym mam sad i warzywaniak. Czeresnie z ubieglego roku jeszcze mamy w zamrazalece, przeciery jabkowo gruszkowe tez. Truskawki niedawno skoncyzlismy, topinabur tez do kwietnia nam starczyl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rosną bez pryskania? Do kiedy do pierwszego zielonego pomidora który zczernieje jak to nie popryskasz? Sorry ale nie wierzę w takie bajki bo wielokrotnie próbowałam z tata wyhodować takie pomidory i owoce robiły się czarne po pierwszym deszczu. Nie ze mną taka ściema:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też kompletnie nie potrafię gotować i dużo przepisów szukam w necie. Z tym że ha mam odwrotne zdanie, większość przepisów jest właśnie bez chemii. 0 0 Polecam Wam skorzystać z blogu "kulinarne szaleństwa margarytki" Jest super. Dla mnie początkującej są idealne przepisy, prosto i jasno opisane krok po kroku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rosna bez pryskania moja droga, fakt niektorcze czernieja, ale siue ich pozbywam i zawszemam wiekszosc ladnych dojarzlaych. Niektore tez pekaja, ale to nie problem, ida na sos pomidorowy czy przetwory. Jesli sa juz duze a jeszcze nie calkiem dojerzale i ma padac, wtedy zrywam je rpzed deszczem i dojrzewaja w domu w skrzynce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to zdradz mi swój sekret co robisz żeby nie poczernial cały krzak? Bo reguła jest taka że jak jeden owoc robi się czarny to kwestia dni lub tygodni ze cały krzak umiera. Tylko mi nie mów ze pryskasz wyciągiem z grefruta ;) bo już to przerabialam i nie działa. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ekhm, to moze ja napije sie wody chociaz zanim i ona okaze sie być tykająca bombą pułapką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja kupuje przecier pomidorowy w kartoniku. Niestety nie mam dostepu do dobrych, niepryskanych pomidorów, a w sklepie ich nie kupuje,bo to sama woda. Dlatego kupuje w kartoniku. I udalo mi sie znalezc taki, ktory ma w skladzie 100% pomidorów bez dodatków ( dla porownania pudliszki w kartoniku maja 95 % pomidorów, wode i sol)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napój się wody napij ale koniecznie takiej gotowanej 10 min. Ostatnio na profilu matek karmiących piersią wyczytałam że kapia dzieci w przegotowanej wodzie koniecznie 10 minut bo zwykła kranówa ma za dużo zarazków ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracuje na stoiku mięsno-wędliniarskim i jestem przerazona. Przychodza mamuśki i kupuja dla dziec***arowki za prawie 20 zl/kg, a w ich składzie jest tylko 29 procent miesa... Nawet, jeśli powiem takiej mamie, by wybrala inne, to kupuje z klapkami na oczach ten szajs, bo przecież dziecko tylko te zje... to samo z wędlinami, schodzą w większości te a'la mortadele, ze znikoma iloscia miesa w składzie, bo przecież ich dzidzia musi mieć gladka, jednokolorowa wedlinke, bo inaczej nie tknie. Codziennie mijam Mcdonalds i zawsze jest tam pelno klientow. Na ulicach i w galeriach to już wysyp otyłych lud*******ażdym przedziale wiekowym. Na miescie okupują lodziarnie, pod szkola sklep i multum dzieci kupuje słodkie napoje i drozdzowki, bo mama nie zdazyla/nie chciało się jej przygotować kanapek. Sama już zachodzę w glowe, bo moje dziecko, dotychczas szczuple, tez zaczyna nabierać ciałka. Gotuje w domu, do szkoły daje kanapki i wode do picia. U nas to raczej za mało ruchu, ale posylam dziecko na plac zabaw, na rower, teraz kupiłam rolki. W szkole jest raz w-f, raz basen i zapisałam dziecko na dodatkowe zajecia sportowe. Ale co z tego? Wyjdzie na plac, a tam... bardzo mało dzieci, nie ma z kim się bawic/ganiac. Jak już sa dzieci, to slecza zapatrzone w telefony. Sa dni, gdzie szkola w niedogodnych godzinach, zadań domowych pelno, nauczycielka nie nadaza z programem, wiec dzieci nadrabiają w domu i nagle robi się wieczor. Moje dziecko, choć ma dopiero 8 lat, już porownuje się ze szczuplejszymi koleżankami, oglada się w lustrze, zadaje pytania. U niej w szkole dzieci już 10-letnie "przechodzą na diety", a to już krok do problemów z odżywianiem. Tlumacze corce, ze i jesc trzeba i się ruszac, by być zdrowym. Na razie dociera, ale już się boje, co może być za kilka lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tej co twierdzi,że nie da się wychodować pomidorów bez chemii.... a jak nie było oprysków to jak ludzie sobie radzili? Co nie jedli pomidorów? haha Coś źle robicie,może ziemia nie taka,może jakieś inne czynniki ale nie pieprz takich głupot bo gdyby było tak,że nic nie da się wychodować bez chemii to ludzkość by nie przeżyła, tych oprysków kiedyś nie było wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś nie było opryskow bo nie było chorób roślin i szkodników rozwiniętych aż w takim stopniu jak teraz. Nawet babcia mi opowiadała ze wszystko rosło nie trzeba było zbytnio się wysilać. Środowisko też było mniej zanieczyszczone. Myślenie nie boli :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama ma na działce szklarnie i pomidory bez chemii, zresztą wszystkie warzywa ma. Ziemniaki z działki to istny cud miod, nigdzie potem nie jadlam tak smacznych, jak od mojej mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NIE PRYSKAM niczego w warzywniaku, w ogole! Uwierz nic mi nie czernieje. Pryskam jedynie roze szarym mydlem rozpuszczonym w wodzie, jak widze mszyce. Nawoze konskim lajnem od sasiada. NIgdy mi nic nine zczernialo calkowiecie, chyba ze juz po zbiorach. Moze kup inne sadzonki pomidorow? Wiesze, ze te najpopularniejsze po prostu musza byc pryskane? Wez moze nasionka od kogos kto hoduje stare odmiany, moze mniej plodne, ale duzo odporniejsze na wszelkie choroby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sadzonki biorę od cioci która wyhoduje zawsze z nasion. I co roku zawsze coś je bierze nigdy nie zdarzył się rok żeby nie zczernialy od grzyba. Jakieś 10 lat temu jeszcze się udawało coś uhodowac. Od kilku lat zupełnie nic bez opryskania. Jeżeli chodzi o mszyce to też od jakiegoś czasu jest odporna na domowe środki. Nie pomaga szare mydło, Coca cola, wyciągi z papierosów, pokrzywy czy czosnku nic dosłownie :O a w jakim rejonie Polski mieszkasz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszedzie jest teraz chemia ! Dostaje jajka od teściowej, babcia ma kury. Fakt, często sama im gotuje obierki, ale kupuje gotowa pasze. Tesciowa tak się szczyci tymi jajkami, ze szok. Co prawda sa lepsze niż ze sklepu, ale to i tak nie to, co kiedyś. Pamietam smak i kolor prawdziwie swojskich jajek, kupowaliśmy je ponad 20 lat temu od takiej staruszki z malej wsi. Ona sama cale lato zbierala pokrzywy i inne zielska, sama przygotowywala zapasy dla kur na zime i to były jajka ! To samo wędliny, maslo, mój wujek za dawnych czasów miał gospodarstwo, male, ale na własne potrzeby i tam wszystko było robione wg starych receptur, naturanie. Smaku tych wyrobow nie zapomnę i już nigdy potem nie jadlam czegos takiego. Sama pracuje w markecie, który ma wlasna wedzarnie, niby stare receptury, wedza dymem, a z szynek leje się dosłownie woda. co do masla, to tez się nacielam, mimo iż od starowinek na targu a pol na pol z margaryna zmieszane. Moi rodzice tez przez lata mieli wielka dzialke i warzywa, owoce niepryskane. Fakt, szybko atakowalo robactwo, ale w gowno robak nie wejdzie, czesc plonow była na straty. Ale pamiętam jak mama mielila pietruszkę, pora, seler i marchew i robila naturalna przyprawę do zup na zimy. Ziemniaki mielismy swoje, pyszne, nie zapomnę ich smaku, posypane koperkiem. Jak już poszlam na swoje i przeprowadziłam się 100 km dalej, to tylko czekałam, by kupic swieze młode ziemniaczki, ale... to nigdy nie było to jak od mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antonim
Ale to co robić skoro wszędzie chemia? Na prawdę nie ma żadnych produktów którym można zaufać? A pomidory z puszki też nie są ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co robic? 1. MYC DOKLADNIE i obierac wszystko, co sie da obrac. Dla dzieci - obowiazkowo i dosc grubo. 2. CZYTAC ETYKIETY i sprawdzac w necie co to takiego np. "karagen" (prawie wszystkie smietany w Polsce go zawieraja, a na Zachodzie - zadna pelnotlusta), nie kupowac jogurow ze sproszkowanymi robakami (czyli co to "koszenila"), itd. W necie jest wszystko, wystarczy wziac opakowanie i wpisac w google. Czytanie etyket powinno byc NAWYKIEM, nawet jak nie ma czasu w sklepie, to mozna na spokojne w domu i eliminowac jedzenie ze zlym skladem 3.NIE KUPOWAC niczego co nie ma podanego skladu (dopytywac przy wedlinach na wage)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomidory z puszki to wieksze g... niz zimowe ze sklepu, bo nie tylko sa spryskane, ale nie maja zadnych wartosci odzywczych. Kupujemy w kolejnosci: 1. SWIEZE (najlepiej sezonowe) 2. MROZONE (zachowuja prawie wszystkie wartosci odzywcze) 3. W SLOIKU lub w butelce (polowa wartosci odzywczych, ale malo chemii, brak kontaktu z wnetrzem puszki, ktore jest z substancji ktore zaburzaja prace ukladu hormonalnego - to UDOWODNIONE i moga powodowac raka) 4. A potem to juz "wsio rawno": puszki, kartony, plastiki - wszystko to jest mniej lub bardziej niezdrowe. Unikamy, chyba ze nie ma wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×