Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy mogę z tym iść do sądu ? Historia porodu. Błagam o pomoc.

Polecane posty

Gość gość
Skoro dziecko dostało 10 p to co ty piszesz ze mało co nie umarło? Mało co to nie umarł mój syn który na ktg miał zerowe tętno!! A t twoją córka było wszystko w porządku. x x ale was idiotki, z z erowa wiedza medczna. moje dziecko sie tez zdawało zdrowe, 10 punków miało, okaało sie poem b chore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest pokłosie jeszcze PRL -położne często z środowisk prymitywnych nadajace sie max do obrządzania trzody .Lekarze których 30% dostawało sie na studia za "punkty za pochodzenie" łapówki czy przynależność do klanów rodzinnych (lekarskich) czy partyjnych (dzieci kacyków PZPR funkcjonariuszy MO/SB itp) . Potem te śodowiska sie replikowały i chamstwo pazerność i zniczulicę przkazywały genetycznie...Do tego nieuctwo , partactwo i pogarda dla pacjenta postrzeganego jako dojna krowa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteście dla autorki k*****i i jedno wam powiem- nie pierwszy raz czytam taki opis i takie kureskie odpowiedzi. utwierdza mnie to w przekonaniu, ze na kafe siedzą same k***y matki polki, co macierzynstwo uznają za pewne maksimum, a wszelkie jego wady za cholerne tabu i KAŻDA z takich sytuacji uwierdza mnie w przekonaniu, by nie rodzić. i tak z róznych pwoodów nie urodze ale nigdy w zyciu świadomie nie zdecyduję sie na tego typu gehenne. nikt nigdy mi nie zagwarantuje, ze trafię na lepszą obsługę. Tak, OBSŁUGĘ. Bo to jest rpzedsięborstwo usługowe, k****, gdyby nie nasze choroby i porody, to by lekarze zęby w tynk wbili. nie rodze, bo chcę mieć jeden problem mniej w tym wystaraczjąco chorym świeciel-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
http://1-procent-dla-kacperka.strefa.pl/historia.html Kacper urodził się w lipcu 2002 roku. Poród przebiegł z komplikacjami - mimo pełnego rozwarcia, z uwagi na przedłużający się kilka godzin II okres porodu, lekarze zdecydowali w końcu o wykonaniu cesarskiego cięcia. Kacper urodził się w dobrym zdawało by się stanie, otrzymał 10 punktów w skali Apgar. Jedynym problemem była niedodma w prawym płucu. Do 5. miesiąca życia rozwój przebiegał normalnie. W tym wieku też pojawiły się prawdopodobnie pierwsze napady ukłonów, które zostały mylnie przez nas wzięte za odruch Moro. Z biegiem czasu spory niepokój zaczął budzić zastój w rozwoju psychoruchowym - Kacper nie siadał, miał też nieco wzmożone napięcie mięśniowe. Lekarz jednak uspokajał nas, że nie ma na razie większych powodów do obaw. Kiedy miał 8 miesięcy wybraliśmy się do poradni neurologicznej. Badanie EEG wykazało nieprawidłowy zapis ze zmianami zlokalizowanymi głównie w okolicach skroniowych. Kacper otrzymał diagnozę: Zespół Westa. Encefalopatia niedotlenno-niedokrwienna okresu okołoporodowego. Rozpoczęło się leczenie, najpierw Orfirilem i Sabrilem, które okazały się nieskuteczne. Po kilku miesiącach odstawiliśmy Sabril i wprowadziliśmy Topamax, który już po 2 dniach stosowania przyniósł całkowite ustanie widocznych napadów. Dzięki lekom i rehabilitacji, Kacper w wieku 2 lat zaczął siadac, a rok później stawiać pierwsze kroki. Badanie MR głowy wykazało poszerzone przestrzenie podpajęczynówkowe na sklepistościach płatów skroniowych i czołowych - zaniki korowe. W istocie białej prawej półkuli mózgu na poziomie centrum semiovale i nieregularnego kształtu jama płynowa 14 na 11 mm, otoczona niewielkim rąbkiem gliozy. Mniejsze zmiany o podobnym charakterze widoczne w istocie białej tylnych partii płata czołowego prawego. Poza tym - niewielki obszar zmian niedokrwiennych zlokalizowanych przykomorowo w istocie białej -płata ciemieniowego. Pod i nadnamiotowo, nie stwierdzono cech procesu rozrostowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsas
Jeśli chodzi o moje manatki ze szpitala to miałam sporą walizkę i torbę podróżną i reklamówki. Moja rodzina jest taka, że nakupowali mi wszystkiego. Bananów, jabłek, mandarynek, jogurtów, soków, wód do tego zupy w słoikach, bo szpitalne jedzenie było niejadalne, jakieś kanapki, bułki i się tego nazbierało. xxx A nie było już miejsca na świniaka? Co z ojcem dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsas
Autorka nie dość, że histeryczka, to jeszcze francuski piesek, laluniu było do prywatnego szpitala iść z takimi wymaganiami.. Rodzina przypraw nie dała? Litości, tylko nie wychowuj swojego dziecka na zniewieściałą paniusię, bo sobie w życiu nie da rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Narodziny Michałka Cała ciąża przebiegała prawidłowo w 7 miesiącu zachorowałam na nerki ale cały czas z ciążą było wszystko dobrze.Do szpitala pojechaliśmy 3.01.2010r ponieważ nastąpiło przedwczesne pęknięcie błon Płodowych i delikatnie się sączyły wody, ale zorientowałam się dopiero kilka godzin pózniej że to są wody ,(bo z początku myślałam ze mały mnie uciska i nie trzymam moczu). Zaniepokoiło mnie to ze Michał stał się mniej aktywny a przecież był zawsze taki *****iwy i jeszcze brzuch mi bardzo zmalał chociaż byłam dopiero w 34 tc. a do końca rozwiązania miałam jeszcze 6 tygodni . Szybko się spakowałam i pojechaliśmy do szpitala.Na izbie przyjęć podłączyli mnie pod ktg i mierzyli temperaturę , za nim lekarz przyszedł mnie zbadać to minęło sporo czasu.Przyjęli mnie na oddział zawiezli na sale porodową , na której spędziłam noc.Rano zrobili mi usg ,cały czas byłam podłączona pod ktg a lekarz co jakiś czas przychodził i sprawdzał czy już jest rozwarcie ale dalej nic się nie ruszyło.Wieczorem przyszła położna sprawdzić ktg po czym na chwile wyszła i przybiegła z drugą położną mówiąc , że musi być cesarka i nie ma czasu po czym wpięła mi cewnik i mówi,że wszystkie formalności wypełnimy na bloku operacyjnym.Jak już wszystko wypełniłam to dostałam znieczulenie pózniej podłączyli kroplówkę i te wszystkie urządzenia ,które są potrzebne do operacji . Jak już przyszedł na świat Michaś to usłyszałam jego płacz ,pózniej pokazali mi go był cały fioletowy jak jagódka i taki malutki, jego jedno oczko się nie otwierało, pocałowałam jego w czółko i go zabrali do umycia i zważenia, powiedzieli że jak będzie wszystko w porządku to dostane synka na sale byłam bardzo szczęśliwa i nie mogłam się doczekać jak przyniosą mi Michasia.Jak przewozili mnie na sale to Maciej był na korytarzu gdyż panowała epidemia grypy i nie wpuszczano na oddział i czekał na jakiekolwiek informacje od lekarza , wszedł na chwile do mnie żeby zobaczyć jak się czuję i czy z Michasiem wszystko w porządku , ja byłam bardzo obolała a do tego znieczulenie przestało już działać .Pani doktor jak przyszła do nas to po informowała nas ,że Michaś dostał 9 punktów ze względu na kolor skory i na to,ze ma problem z oddychaniem to został umieszczony w inkubatorze do puki nie zacznie samodzielnie oddychać, waży 2780 i mierzy 49cm,i ze ma lukę w głowie ale nie mamy się tym martwic bo to się zrośnie. Cały poród trwał 39 godzin Michałek w brzuszku był bez wód płodowych przez cały ten czas i wtedy wdała się infekcja co spowodowało zapalenie płuc wewnątrzmaciczne.Maciej spytał czy może zobaczyć syna to położna powiedziała że trzeba zapłacić 50 zł to stwierdziliśmy że Maciej zobaczy się z synkiem jak już wrócimy do domku po czym poszedł ,a ja dostałam leki przeciw bólowe i zasnęłam.Z łóżka mogłam wstać dopiero po 12 godzinach, jak już mogłam się ruszać to poszłam do Michałka leżał w inkubatorze był taki słodki i kochany mogłam nawet dotknąć jego małej rączki leżał taki bez bronny, choć jeszcze nie miałam dużo pokarmu to i tak co 3 godziny ściągałam tyle ile się dało i zanosiłam mu, patrzyłam wtedy jak położna podaje jemu pokarm przez strzykawkę .Michaś w inkubatorze przeleżał 3 dni pózniej został przełożony do łóżeczka podgrzewanego ale dalej był pilnowany przez położne bo był jeszcze na antybiotyku , wtedy mogłam przychodzić i karmić Michałka przez butelkę i zmieniać mu pieluszkę byłam taka szczęśliwa jak nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Diagnoza W lipcu 2011r. nareszcie przeprowadzamy się do Poznania z nadzieją że tu w końcu się czegoś do wiemy o chorobie Michałka, tak bardzo chcieliśmy znać diagnozę nie ważne jaka była. W sierpniu pojechaliśmy do Chorzowa na rezonans ale niestety Michaś w tym czasie miał gorączkę i nie przyjęli nas do szpitala. Zaczęliśmy w Poznaniu szukać lekarzy,pierwszą wizytę mieliśmy u neurologa ,który zdiagnozował,że Michaś ma mózgowe porażenie dziecięce, i żeby nie robić mu rezonansu magnetycznego bo jest taki drobniutki,że może się nie wybudzić. pomimo to inna pani doktor w szpitalu namówiła nas na rezonans i potwierdziła się diagnoza " mózgowe porażenie dziecięce,porażenie kończyn dolnych " Wszystko było dla nas takie trudne przez 1,5 roku nie znamy diagnozy a jak już ją poznajemy to ciężko jest przyjąć do wiadomości. Michaś do 1,5 roku jadł wszystko miksowane jak skończył 2 latka to dopiero zaczął jadać już normalne posiłki. Znalezliśmy również rehabilitantkę, do której chodziliśmy przez nie cały rok na początku rehabilitacja przynosiła efekty jednak pózniej znów się postęp u Michałka, zatrzymał po czym pani rehabilitantka straciła cierpliwość do Michałka, bo twierdziła że Michaś już powinien zacząć chodzić i usprawiedliwiała się zawsze tym, że może Michaś jest zle ćwiczony w domu itp, zawsze zamiast słów otuchy były same przykrości, nie raz już nie miałam sił chodzić na tą rehabilitacje ale zawsze tłumaczyłam sobie to tym, że to dla dobra mojego synka.Każdego dnia ćwiczyliśmy 6 godzin dziennie gdzie był tylko płacz i wyrywanie się Michaś był już przemęczony i ja również, w sumie mieliśmy godzinkę tylko na spacer, a zabawy w domu tez było niewiele bo Michaś po ćwiczeniach zawsze padał ze zmęczenia i spał .Nie raz się już łudziłam,że Michaś wyzdrowieje w jego oczach był smutek i cierpienie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem cie. Moj poród i podejscie personelu nadaje sie do telewizji. Przynajmniej miałaś tego doktora r. Który byl w porządku. Ja nie. Dlugi czas niemoglam sobie z tym poradzić. Bolalo tez lekceważenie rodziny i teksty typu kazda rodzila i to przezyla. Pamiętam do dzis twarz poloznej, zlej kobiety. Moze ja kiedy w zyciu spotkam i karma do niej wróci.BOne sie panicznie drugiej ciazy I porodu. Jezeli bym zaszLa to zalatwiam sobie cesarke na zyczenie. W moim odczuciu bezpueczniejsza dla dziecka I matki. Po moi. Porodzie dlugo niemoglam pokochac dziecka. Myslalam tylko o tym co mnie spotkalo.... Stal sie zimna rozrzalona zgorzknialá kobieta. Poradzilam sobie z tym po czasie ale drugi raz do tego nie dopuszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak tak czytam te wpisy to zastanawiam się dlaczego jesteście takie okrutne dla autorki? Wcale nie uważam żeby przesadzała a to ze dziecko dostało 10 punktów to świetnie, tylko to nie daje gwarancji ze nic się nie stanie w przyszlosci ( ja nawet nie wiedziałam ze moje dziecko miało niedotlenienie- co prawa bardzo lekkie i nic się nie stało ale dowiedziałam się o tym w dniu wypisu a nie od razu). Mąż byl ze mną podczas porodu ale myślę ze przede wszystkim nie mieliśmy wiedzy na temat jak to jest w praktyce. Myślałam ze będę sobie siedzieć na piłce itp a leżałam 10 godzin bo podobno ktg robią tam caly czas. Nacięcie niestety miałam i to zle zrobione ale tłumaczyli to tym ze inaczej nie będę w stanie urodzić. Co do wstawania o ganiania pacjentek z gratami to w ogóle poniżej jakiejkolwiek krytyki. Dźwigać po cesarce? Poszalałyście? A jakby autorce się szwy rozeszły. Nie wiem może to tylko ja i autorka takie slabe jestesmy ale ja po naturalnym porodzie ledwo się podniosłam a mi kazali po 2 godzinach zasuwać na inny odział. Aha i z ta krwią z wenflonu to też jest to możliwe. Miałam tak samo kiedys bo mi się odkręciła mi się ta zakrętką i tez sporo leciało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.09 Ty to może wiejska baba rodzisz na miedzy bierzesz na plecy i z**********z dalej robic? Albo może masz ruskie korzenie. Jakie ona ma wymagania? Chce być szanowana jak chyba kazdy normalny człowiek. Poczekamy bo pewnie nawet nie rodziłaś. Mam nadzieje ze tez cie tak potraktują a inni będą tak komentować jak ty autorce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
straszne historie:( sama rodzilam naturalnie ale teraz widze jakie moga byc tego konsekwencje tzn u nas wszystko jest ok ale nie oszukujmy sie zawsze istnieje ryzyko:(współczuje wam kobiety, jestescie bardzo silne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martalena38
Troszkę histeryzuje autorka. Nie jestem niemiła i zyczę jej wszystkiego dobrego :) Ale do sądu? Bez przesady, troszkę przewrażliwiona na swoim punkcie egocentryczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszesz tak bo ciebie tak nie potraktowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsas
Ty to może wiejska baba rodzisz na miedzy bierzesz na plecy i z**********z dalej robic? Albo może masz ruskie korzenie. Jakie ona ma wymagania? Chce być szanowana jak chyba kazdy normalny człowiek. Poczekamy bo pewnie nawet nie rodziłaś. Mam nadzieje ze tez cie tak potraktują a inni będą tak komentować jak ty autorce. xxx Laluniu, to chyba ty jesteś z wiochy i podobnie, jak autorka bierzesz wałówę do porodu. Ja poród już dawno mam za sobą i też nie wspominam go najlepiej, ale ja nie muszę kolorować, tak samo, jak brać słoików do szpitala, bo autorce za mało ziemniaków i przypraw w zupie. Jesteś kolejną przygłupią i zawistną babą, a i uważaj, bo życzenia lubią wracać i znowu cię zbrochają na porodówce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka owszem histeryzuje i niewykluczone, że wiele z nas by histeryzowało po trudnym porodzie. Rzecz w tym, że do sądu nie ma z czym iść. Bo fakt, że pielęgniarki były niemiłe nie jest do udowodnienia, o ile w ogóle nadaje się do założenia sprawy w sądzie. Zresztą autorka nie ma żadnych dowodów, które wskazywałyby na jawne zaniedbania, a lekarz, nawet jeśli był po jej stronie to w sądzie nie będzie zeznawał przeciwko pracodawcy. Swoją drogą autorka swoim zachowaniem też mogła sprowokować niemiłe zachowania. No bo skoro np. kopnęła pielęgniarkę (czy słusznie czy nie tego nie jesteśmy w stanie obiektywnie ocenić) to każda inna pielęgniarka z góry traktowała ją jak dzikusa i nie ma się co dziwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.11 Ja nie brałam słoików do szpitala. Miałam na myśli ogólne zle traktowanie pacjentów a nie wałówkę do szpitala. Chociaż jakbym miała jeść tylko to co dawali w szpitalu to najpewniej zdechłabym z głodu. Bo o jednym talerzu zupy mlecznej, jednej kanapeczce z kawałeczkiem wędliny, cienkiej zupce i kaszy z czymś niejadalnym co ma być mięchem. Wszystkie kobiety na mojej sali miały swoje jedzenie tak samo jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i nie zamierzam więcej rodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Najbardziej śmieszą mnie pytania "Gdzie ojciec dziecka? ". Ewidentnie zawistne kobiety szukają dziury w całym i szukają nowego tematu do rozmów i krytyki :D Nie bójcie się, tatuś jest przy nas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Większości z was mężowie pewnie maja taka prace ze mogą sobie brać urlop kiedy chca a i tak z 10 tysi będzie, co? Nie każdy tak ma. Mojej koleżanki mężowi jak chcial wziac urlop na poród powiedzial szef " jak teraz wyjdziesz to możesz juz nie wracać" i co miał zrobić? Przeciez zostaliby bez środków do życia. Idiotki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Straszne jest to co piszecie. Życzę wszystkiego dobrego dla was i dla maluchów. A teraz moje pytanie. Właśnie, jakie wymagania ? Żyjemy w czasach PRL? Podałam fragment skopiowany ze szpitala - "życzliwy personel chętnie pomaga". Tak, bardzo życzliwy. Lekarz jest dla mnie, nie ja dla niego. Tak może w niektórych sytuacjach nie zachowałam się miło, ale ja do cholery byłam w szoku i miałam prawo się tak zachować. To położne i lekarze powinni zachowywać tu zdrowy rozsądek i pomóc przechodzić te trudne chwile, a nie jeszcze dobijać. Co miałam im w dupę włazić ? Jak lekarz prawie zabił mi dziecko, a położne traktowały gorzej niż gówno ? Moim zdaniem byłam wobec nich neutralna. A z tym kopnięciem nie było tak. Nie kopnęłam ją tylko lekko odepchnęłam nogą. Prosiłam ją, krzyczałam, żeby puściła, że sama sobie poradzę. Akurat ta położna była wyjątkowo wredna. Nie mówię, że wszystkie były złe. Dwie były okej, ale z jedną z nich prawie nie miałam nic do czynienia. Druga podawała mi oksytocynę i była później przy porodzie. Pocieszała mnie, uspokajała, że za chwilę będzie po wszystkim, wszystko będzie okej. Złota kobieta! Mimo to, że robiła ze mnie idiotkę, bo przy każdym badaniu wykonywała mi cholernie bolesny masaż szyjki bez mojej zgody (Tak, na to potrzebna jest zgoda pacjentki) i udawała, że to tylko zwykłe badanie. Skoro w takim przypadku nazwałam ją złotą kobietą to świadczy to o tym, że nie mam wcale wygórowanych wymagań. Słyszałam od jednej kobiety, że w tym samym szpitalu w 4msc poroniła i położna spłukała płód w toalecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja p*****le jaka ty jesteś głupia. Płód splukuja w toaletach, położnej nie kopnelas tylko odepchnelas noga, a tak w ogóle to byłaś w szoku i miałaś prawo robić co Ci się podoba. Weź Ty daj to do przeczytania ojcu dziecka, niech Ci odetnie internet na 2 tygodnie aż ochloniesz. Ja spadam z tego tematu. Nie chce dostać raka od Twoich teorii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha, czyli odepchnięcie kogoś ręką to sierpowy czy prosty ? A może łokieć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój pierwszy poród to też była rzeźna badanie co 2godz. Aż krwią z ci*** siknęło, zwlekali z cc i były wody zielone prawie czarne.Kazali mi urdzić naturalnie i koniec.urodziłam trauma do dziś.Przy drugim już był przy mnie narzeczony i ból był o wiele gorszy niż przy 1 porodzie bo był wywoływany oksy ale położne próbowały być milsze bo obawiały się mojego faceta który o wszystko pytał i pilnował.Takie realia polskich porodówek na szczęście nie wszystkie położne to szmaty.I dla nich chyle czoło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Co do tych badań miałam to samo. Przy każdym jednym badaniu pojawiała się krew. Badania były nie do zniesienia. Położne były wielce zdenerwowane i zdziwione, że mnie boli. Ja mam dwa wytłumaczenia jeśli kobiety przy takich badaniach nie czuły bólu. Albo ja byłam tak traktowana, albo one zamiast dziurki mają wiadro między nogami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko nie musisz się podpisywać, bo bez tego widać, które posty są Twojego autorstwa :D idź do dziecka i faceta. Popieram post na górze, "pchnięcie nogą" to już jest słabe z Twojej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym takiej szmacie "pielęgniarce" która mnie ur******* na drugi dzień po cc wytłumaczyła bardzo dosłownie jaki to ból ,tak samo po Sn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×