Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mąz mnie nie kocha, rozpada się moje małżeństwo.

Polecane posty

Gość gość
"Ale często jest tak ze facet zaczyna nie nawidziec swojej żony z przyczyny o której żoną nigdy by nie pomyślała. Ja mam tak ze jak żona brzydko wygląda to jestem dla niej taki nie miły ze hej. I pewnie nie wie o co chodzi. " Ja wyglądam źle i zdarzyło sie pare razy że mąż w trakcie dyskusji sie we mnie wpatrywał dziwnie a potem mnie uświadomił. Szkoda tylko że niestety on też wygląda tragicznie. Waży już około 135 kg i chodzi po domu boso i opierdzianych gaciach, ale o tym temacie już nie lubi rozmawiać i zlewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania111111111
Czytając Twoja historię miałam wrażenie jakbys pisała o moim związku. Jesteśmy razem nieco ponad 3 lata, dziecko ma 2. Na początku wielka miłość, zabieganie o siebie, dogadzanie we wszystkim, komplementy, wyznania miłości, szacunek, uznanie, docenianie, itd. Teraz wzajemne pretensje, niedomowienia, cala lista wzajemnych skarg i zażaleń, kłótnie, brak szacunku graniczacy czasami z nienawiścią. Tez siedzę w domu z dzieckiem, On na wszystko pracuje po 12h dziennie. Wróci z pracy, chce odpocząć - to zrozumiałe. Ale są dni, kiedy ma wolne i tez nie spędzamy ich wspólnie. On realaksuje sie przy komórce, grając w gry, a ja czy On jest w pracy, czy w domu jestem sama z dzieckiem, bo on przebywa w swiecie wirtualnym. Brak mi wspólnie spedzanego czasu, rozmów, zwykłej czulosci, wyznań miłości ( powie, ze kocha tylko wtedy jak go o to zapytam). Wydaje mi sie, ze to nie są wygórowane wymagania kobiety siedzącej w domu z dzieckiem, nie mającej swojego życia towarzyskiego, która wszystko poświęciła dla rodziny. O uczucia trzeba dbać, a związek pielegnowac, inaczej wszystko umrze śmiercią naturalną. Nie wiem, może panowie widzą to inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak panowie widzato inaczej a juz tekst ze wszystko poswiecilas dla rodziny to najgotsze co moze byc. Tak szczerze prosil cie ktos o to, czy sama sie poswiecilas i masz pretensje ze nikt nie docenia. Pamietaj ze to co ty uwazasz za cos dobrego wartosciowego dla drugiej strony wcale takie nie musi byc. Do pani 13:33 nie chodzi mi o to ze ktos jest gruby czy chudy, garbaty czy prosty ale o zadbanie o siebie. Wracam do domu i widze zone w wyciagnietym swetrze, przepocona i ona mi z duma mowi ze umyla wszystkie podlogi. No niestety mojego uznania nie uzyska, tak jakby facet caly dzien marzyl o tym ze po powrocie do domu przeleci blyszczaca podloge. Nieto jest wazne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytając tu pana. który się wypowiada, co jest ważne, a co mniej ważne, odnoszę wrażenie, że lubi pan syf i moze w nim zyć. Proszę wziąć pod uwagę, że zona niekoniecznie potrafi zyć z nieumytymi podłogami. Lubi czystość, a to wymaga poświęceń, niestety. Facetowi to tylko d**** potrzebna do egzystencji i pelen żołądek. Kobiecie niekoniecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja ten pan. Lubie czystosc jak chyba kazdy. Ale w sytuacji gdzie mamy nadmiar parcy nalezy ustalic sobie priorytety, a czasem nawet przyznac ze czegosnie zrobimy bonie mamy czasu i sily. Brudna podloga jest najmniej wazna i powinna byc wywalona z grafiku wpierwszej kolejnoscijesli jestescie zmeczoneczy nie macie czasu. Natomiast kobiety robia rzeczy malo wazne a zaniedbuja te wazne. I nie chodzimi tylko o sex, ale tez o sprawy wasze prywatne jako kobiety i czlowieka. Wysprztany dom a nie umyte wlosy no cos tu jest nie tak. Wypielegnowane wychuchane dzieci a matka zaniedbana -tez cos nie tak. I w koncu ten argument z dwoch postow powyzej. Poswiecenie sie dla domu i rodziny a brak czasu na dbanie o relacje z mezem . Nie wiem czy panie zauwazacie dalsze konsekwencje takiego postepowania. Po kilku miesiacach czy latach facet sobie pomysli "nie mam co liczyc ze zadba o siebie to przynajm iej niech cos ugotuje" . I pozniej skatgi ze facet to tylko chce zeby mu pod nos talerz podstawic. Jak wiem ze nie dostane tego czego tak naprawde chce to chociaz niech obiad bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czuje że mąż przestał mnie kochać, gdy się kocha chce się z drugą osobą spędzać czas, oczywiście są obwiązki, praca itd. Wspólny czas jest ważny myślę że mąż odzwyczaił się ode mnie, nie jestem jakąś jedzą, która skacze do niego jak wróci do domu, gdy próbuje z nim porozmawiać to jest że się czepiam, tak bo lepiej jest jak aprobuję jego wieczorne powroty i nic nie mówię. Nie wiem czy moje małżeństwo da się uratować. Na seks ze ma też zbytnio ochoty nie ma, choć nie jest tłusta czy zaniedbana. Może zwyczajnie mu się znudziłam? choć zawsze staram się żeby w łóżku nudno nie było Nie wiem co zrobić, wiem że rozmowa nic tu nie da. Musze coś zrobić ale nie wiem co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest taki fajny artykul na odkrywcy.pl. W tytule jest cos o kobiecym libido czy cos takiego, ale artykul jest o wszystkim wiec mozesz poszukac. A apropo pana ktory sie wypowiada, ja juz dawno zauwazylam ze kobiety z mniej zadbanymi domami czy dziecmi sa bardziej doceniane przez mezczyzn. Czy to znaczy ze daja im to czego facet naprawde chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam zadbane mieszkanie, dziecko i sama tez jestem zadbana, mam stać się flejtuchem żeby mąż otworzy oczy. co do włosów to nie wyobrażam sobie chodzić w tłustych, znam taka kobietę nigdy nie widziałam jej w świeżych włosach. Ale temat nie był o włosach a uczuciach, wiem ze gdzieś popełniam błąd, może jestem po prostu za dobra, jak to mówią niektórzy faceta trzeb trzymać na krótkiej smyczy. Według mnie mąż powinien być zadowolony robił co chciał, i to chyba błąd, doszło do tego że wcale do domu nie wraca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pan piszacy tu ma wiele racji. Ja miałam tak samo, nacisk na obiadki, sprzątanie, darcie się na meza, ze robi syf, zle sprząta, w końcu kryzys, odmawianie seksu. Maz tez w końcu wolal isc do kolegi niż sluchac mojego zrzedzenia. Ale ja akurat zaniedbana nigdy nie bylam. Szczera rozmowa pomogla. Poprzedzona grozba rozstania. I się wszystko zmienilo. Teraz sprzątamy 1-2 razy w tygodniu porządnie-albo maz albo ja albo razem, w zaleznosci od tego, kto jest akurat w domu. Ważniejszy od szorowania podłogi jest dla nas wieczor we dwoje. Brak seksu tez robi swoje. wcześniej to było na zasadzie, ze maz mnie nie slucha, wybywa z chaty, wiec jakim prawem chce się kochac, skoro ja mam skolotane nerwy a do niego i tak nic nie dociera. Co mi da ten seks, jeśli jutro będzie to samo? No i narastała frustracja, bo ja tez lubie seks, w końcu napiecie, bo jedno i drugie zacięte, a ochota coraz wieksza. Teraz czasem tez tak jest, czyli takie nerwy z braku seksu, ale podyktowane to jest brakiem czasu (chodzimy na 2 rozne zmiany do pracy a poznym wieczorem już człowiek zamyka oczy na siedząco). Raz czy dwa razy w miesiącu robimy sobie z mezem szalona noc, jest wino albo drink, jest muzyka, tance. Zakladam seksowny ciuch, szpilki. Gwarantuje sukces, mój maz po takiej nocce chodzi jak nakręcony, jest zadowolony, we wszystkim mnie wyrecza, rozkrecil się w lozku i tylko czeka na kolejna taka okazje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onazona
Musisz mu zrobic ogień w łóżku olej czasami gary w zlewie czy nieumyta podloge albo kurze srał to pies facet potrzebuje adrenaliny pikantne smsski wiadomości czasem jakies erotyczne zdjęcie wysłane mms no i przede wszystkim musisz robic cos dla siebie zeby on byl tez ciebie ciekaw wychodzić czasem...nie rob z siebie cierpiętnicy ja tak robiłam a teraz dzieki temu ze mieliśmy kryzys cos sie obudzilo w nas nagle jest sex w łazience w aucie jest namiętność inaczej patrzy na mnie wyciągnęłam pończochy i seksowna bieliznę ...moze nie zawsze mam perfekcje w domu i zlew nie zawsze lśni ale moj mąż za mną lata jak za dawnych czasów.nadmienię ze mamy w domu 4 dzieci dwoje swoich w tym roczniak i dwojke przysposobionych i babcie z alzheimerem ktora również musze się zajmować wiec byl czas kiedy tak mnie obowiazki i dom unieszczęśliwialy ze po o prostu bylam chodzącym nieszczęściem i zrzęda...wtedy facet uciekał do pracy nie dzwonil nie pomagal...a teraz ciągnie to wszystko razem ze mną bo wie ze ma kobietę ktora o jego i swoje doznania zadba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może faktycznie gderasz, jesteś upierdliwa itd. Dlatego z góry się zakłada, ze skoro kobieta żali się na jakimś pięciorzędnym forum to od razu racja jest po jej stronie? Znam wiele przypadków gdzie kobieta wypowiada się podobnie, a prawda jest zgoła odmienna niż jej wersja. Może cały scenariusz waszego wspólnego życia i to co ty nazywasz szczęściem to twój scenariusz i twoje szczęście, łącznie z dzieckiem i wyjściem za mąż itd co nie oznacza, że on jest szczęśliwy. Tak skupiłaś się na własnym szczęściu, że miałaś gdzieś jego szczęście. Małżeństwo też pewnie w wyniku wywierania presji, albo jeszcze jakiś inny czynnik. Zbyt wiele takich spraw widziałem by trzymać bezwzględnie twoją stronę, a jestem zazwyczaj obiektywny i wcale nie solidaryzuje się z nim. A już sądy kobiet w tym wątku na temat tego faceta porażają by na podstawie biadolenia jednej osoby bez zapoznania się z wersją drugiej z taką lekkością osądzać jego, to typowe dla was kobiety, że bardzo szybko wyrokujecie i oceniacie nie mając kompletu informacji. Fakty zaś są takie, na bazie wielu spraw, że tak jesteście zapatrzone w wasze własne tzw. szczęście, że macie gdzieś czy facet jest szczęśliwy bo w swej banalności zakładacie, ze jak wy jesteście to on też musi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onazona
Powiem wiecej nagle on potrafi wlaczyc pralkę i rozładować zmywarkę a nawet ugotować rosół i nagle te obowiazki ne sa juz największą moja zmorą odkąd cos sie w nas obudzilo ...duzo czasu spędza z dzieciakami i one inaczej sie czuja kiedy widza nas takich zakochanych i szczęśliwych a nie pelnych pretensji i nerwow.wiem ze jeszcze kilka takich misiecy jak wczesniej i nie przetrwalibyśmy tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dużo mu pozwolilas, to teraz masz. Chyba logiczne, ze koles woli uciec do kumpli czy na silke niż siedzieć z dzieckiem, które potrzebuje uwagi czy wysluchiwac od zony, jak bardzo to się ona dziś nasprztala, nameczyla. w malzenstwie już nie ma miejsca na wychodne, codzienne, to nie czasy kawalerskie. Owszem, można mieć swoich znajomych, raz na jakiś czas wyjść z nimi, ale to powinno dzialac w obie strony jeśli już. przede wszystkim trzeba czas spedzac we dwoje. Oczywiście fajnie, gdy obie strony maja podobne podejście. Tyle, ze u Was widze odmienne priorytety . Czy zawsze tak było? Bo jeśli tak, to sprawa przegrana, Ty masz swój sposób na zycie, maz ma swój, oboje macie takie prawo. Maz może nie chciec się zmienić, by dopasować się do Twoich wyobrazen, co nie oznacza, ze jest złym facetem. Ty tez masz prawo do soich pragnień i swojej wizji malzenstwa, niekoniecznie jednak Twój facet musi się do tego stosować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, napiszę Ci tu jako blisko 60-latka Kiedy dzieci były małe, mąż wciąz uciekał z domu, a to na działkę, a to nadgodziny w pracy, a to inne bzdury... Sama, zupelnie sama ciągnęlam ten wózek. Nie było rozmów, bo mąz uważał, że wszystko gra, a ja się czepiam. Ale nie było dobrze, uczucie wypalało sioę dzień po dniu, brak bliskości, wrogość, wręcz nienawiść. Byłam bardzo zadbaną młodą osobą i tak zostało do dziś. Mąż tego nie zauważał, przestał zwracać na mnie uwagę i tak oto wszystko się wypaliło. Nie rozeszliśmy się, tutaj ja przyznaję się do błędu. Nigdy nie było na to odpowiedniego czasu. Trwałam w tym marazmie długie lata. Dzieci też odrosły, wykształciły się, wyniosły z domu. Pozostała pustka, okropna samotność we dwoje. Na przekór losowi, teraz kiedy mialabym czas dla siebie i chciałabym pobyć sama w domu, mąż stał się domatorem, o dziwo. Został kanapowcem z pilotem w ręce. Tak sobie myslę, wtedy był wygodny, a teraz jeszcze bardziej. Nic nie mialam z takiego partnerstwa, NIC! Jakie to przykre, stanąć na skraju życia i stwierdzić, że przegralam życie (poniekąd na własne życzenie). Reguły gry ustala się na samym początki i twardo egzekwuje, w przeciwnym razie nic z tego nie będzie. Zastanow się nad tym, co napisalam, Nie chcesz chyba takiego życia. Teraz młodzi są bardziej odważni, latwiej im podejmować radykalne decyzje, a i społeczeństwo jest bardziej tolerancyjne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to moze i ja sie wypowiem jako szczesliwa mezatka, ale w zwiazku który miał wzloty i upadki. WSZYSCY JESTESMY EGOISTAMI. faceci bo najważniejszy jest był i będzie seks i kobiety bo po porodzie najważniejsze jest przekonanie ze są naj we wszystkim. i to nie jest pisanie na podstawie własnych doświadczeń ale również na podstawie obserwacji- od 20 lat pracuje w SO i codziennie jestem na sprawach rozwodowych. rada dla pan-wyluzujcie z lizaniem podłóg, jak się do nich dziecko nie przykleja tak ze nie może pójść dalej (choć może to by było dobre:D ) to nie musicie ich codziennie myć. za to codziennie prysznic i świeże ubranie. a pranie co najmniej raz w tygodniu niech zrobi maz a w nagrodę wieczorem małe te ta te. rada dla panow- więcej zaangażowania w domowe obowiązki, przymknąć oko na włosy w nieładnie i zapewniajcie żonę ze jest najwspanialsza na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No pikantne smski czy foty wyslane do meza, gdy ten jest w pracy tez robia na nim piorunujące wrazenie. I jeszcze raz powtorze-PAN PISZACY TU MA RACJE. Jestem kobieta a to dostrzegam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onazona
Wydawalo mi sie ze jest ok dzieci dom ogród pies spotkania towarzyskie hehe taka bajka z boku...a okazalo sie ze jemu jest potrzebne cos wiecej ,zamknąć sie w ciagu dnia w sypialni olac dzieciarnie na chwile...albo masaż nagim ciałem albo wspólny prysznic,teraz kiedy ogląda mecz leje mi piwko z soczkiem i siadam razem z nim..nic szczególnego a jednak zmienilo sie wszystko miedzy nami jest tak jak bylo lata temu...dziewczyny siadajcie na kolanach waszych panów przodem do nich calujcie ich i dbajcie a same poczujecie sie lepiej.kiedy cos gotujecie sami przyjdą obrac warzywa albo pomoc nakrywać do stołu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co byłam w takim małżeństwie i był czas kiedy czułam się tak jak ty, a potem przyszedł czas gdy już mi wisiało po prostu i nawet było mi lepiej samej w domu:) Bez łaski za to teraz jestem po rozwodzie mam czas dla siebie, gdy dzieci są u niego i mam kochającego mnie partnera, który mi pomaga jest ze mną w domu, gotujemy sprzątam,y, gdy idę do pracy a on zostaje zajmuje się moimi dziećmi, ugotuje im pyszny obiad posprząta. Nie przeszkadza mu przerwana rozmowa gdy akurat muszę iść do dzieci, ani się dziwnie na mnie nie patrzy gdy chodzę nieumalowana i nieuczesana :) Prawda jest taka ze tłumaczący się tutaj męzczyźni sami s*********i sprawę swojego małżeństwa a zwalają wine na żonę bo tak jest najłatwiej. Żaden z nich nie przyzna się do tego i nie spojrzy na swoje działania bądź ich brak. Winna żona bo marudzi, zrzędzi, bo zaniedbana, bo czego ona znowu chce. A czego wy chcecie? Wy nie chcecie żony tylko wy chcecie mamy, która wam upierze, ugotuje posprząta i jeszczez opcją łóżkową. Dlaczego czytam tutaj, że to wina bo seksu nie ma, a czy ktoś się autorki zapytał kto tego seksu nie chce? Jak ona ma seks uprawiać z mężem którego nie ma w domu? Ma go sobie wyobrazić? Co za tępe dupki kobiety wiele potrafią znieść, ale w końcu cierpliwość się kończy i wtedy to wy jesteście biedni i taaaaaak drogi panie to ty się wyniesiesz z mieszkania bo twoje dzieci tutaj mają dom, a tobie jak się nie podoba żona i życie rodzinne i obowiązki przy dzieciach to droga wolna:) Autorko, ty zostaw dziecko mężowi i idź się zabawić :) Postaw sprawę jasno to jest jego dziecko i on ma obowiązek się nim zająć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onazona
Kocha cie tylko w dzisiejszych chorych czasach perfekcyjnych pań domu niestety brakuje nam czasu dla siebie,dla partnera bo nagle okazuje sie ze my żyjemy dla domu a nie dom dla nas...i ważniejsze niż sex z facetem i namiętność bajer jest żeby miec w szafie ciuchy pod linijkę a kuchenka lśniła jak nowa...kocha zapewne ale znudzilas mu się i musisz cos ze sobą zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu jest kilka problemów. Pierwszy taki że znasz już kogoś na wylot i nic nie ma już w kimś do odkrywania. Pierwsza ekscytacja nową znajomością mija i wkrada sie przewidywalność, znudzenie. Taka jest reguła wszystkich znajomości świata, również w pracy. Tak już jest. I nawet skok na bungie tego nie zmieni. Inna rzecz życie domowe. Coś wybitnie nieromantycznego i przyziemnego co na dodatek wymusza wzajemną współpracę aby jedna strona nie czuła się wykorzystywana. O to ciężko szczególnie że kultura tak wychowuje kobiety że zwala na ich barki cały domowy kierat który w połowie tworzy facet i zrzuca prawie całkiem na jej barki opiekę nad dzieckiem które też w połowie jest udziałem faceta. Facet nienauczony w dzieciństwie udzielać sie w domu przyzwyczajony że matka robi wszystko a ojciec nie, będzie takiego samego systemu oczekiwał w wieku dorosłym od kobiety. To nie ma bata żeby kobieta nie zaczynała powoli nienawidzić faceta przy takim układzie im więcej lat upływa tym bardziej nienawidzi tego że regularnie musi np. prać, rozwieszać ubrania mężowi. Trzecia sprawa przemijanie młodości a co za tym idzie urody, świeżości, zdrowia, a olewający stosunek męża i żony do siebie nawzajem zabija jeszcze bardziej motywację do dbania o siebie i walki z tą powolną utratą atrakcyjności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania111111111
Do pana z 13:45 Nie chodziło mi o to, ze poswiecilam wszystko dla rodziny z własnego wyboru bo do tego zmusiła mnie sytuacja. Pojawiło sie dziecko, więc siłą rzeczy musiałam zrezygnować z pracy, zrezygnować z życia towarzyskiego (oczywiscie wyskocze sporadycznie z koleżanka do jakiegoś lokalu pogadać ale to wszystko) - same wyrzeczenia. Wiem, ze to sytuacja przejściowa bo wszystko sie zmieni kiedy już po wakacjach dziecko pójdzie do przedszkola, a ja do pracy. Mimo wszystko boję sie, ze już będzie za późno aby ocalić nasz związek. Poza tym dobija mnie ten marazm i stagnacja w związku. Zupełne wypalenie. I nie jest tak, ze jestem zaniedbana, bo takie argumenty często tu padają. Wręcz przeciwnie, mimo tego, ze w domu jest czysciutko, ugotowane, uprane, dziecko zadbane, to ja również. Zawsze po przyjściu narzeczonego z pracy jestem już po prysznicu, włosy umyte, lekki makijaz- taki jak on lubi, ladnie ubrana. I tak jest codziennie. Nigdy nie widział mnie zaniedbanej, mimo obowiązków jakie mam w domu. Zawsze jestem chetna do rozmowy, może mi o wszystkim powiedziec i porozmawiać ze mną na każdy temat. Ale tego nie robi. A skoro on tego nie robi to ja nie nalegam. I tak żyjemy po jednym dachem, razem ale tak naprawdę osobno. Każde w swoim swiecie. Seksu nie ma już praktycznie od świąt. I to nie dlatego, ze ja nie chce, ale dlatego, ze on nie dąży do zbliżenia. Jak najdzie go ochota to idzie do łazienki, sam sie zaspokoi i po sprawie. A we mnie narasta frustracja. W każdym razie uwazam, mimo tego, ze jestem kobieta, iż ma pan wiele racji. Stwierdzam to zupełnie obiektywnie. My kobiety i Wy mezczyzni różnimy sie na tyle, ze dobrze jest czasami schować swoje ego do kieszeni i wysłuchać tego jak postrzega nas druga płeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania111111111
Do pani z 14:49 bardzo cenny głos. Przeczytałam pani historię z wielką uwagą i zainteresowaniem. Myślę, ze niejedna z nas, wypowiadających sie tutaj powinna wziąć sobie to świadectwo głęboko do serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym się zapytała szanownego męża czy zechciałby ze mną porozmawiać i uzgodnić kilka dotyczących nas wspólnie spraw czy ma to mam to uregulować sądownie z racji tego że rozmowy brak? Zapytaj się go co dalej, powiedz że ty wolisz się rozejść dogadać niż tkwić w czymś takim może się ocknie w końcu przynajmniej może coś z tego wyniknie. Powiedz, że to już jest nie do zniesienia takie życie dla Ciebie, niech on sobie myśli co chce, ale ty po prostu już wymiękasz i odpadasz z tej gry. Jesteś jeszcze młoda i masz szanse na prawdziwe szczęście i prawdziwszego mężczyznę który Cię pokocha i żadna codzienność czy rutyna tego nie zmieni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też mam takie problemy tylko że mąż nie wychodzi lecz siedzi całymi dniami przy kompie zasłaniając sie robotą. Nie ma czasu ze mną rozmawiać, z dzieckiem znajduje czas kilka razy dziennie by pogadać, z kolegami znajduje go zawsze, potrafi długo rozmawiać przez tel, ze mną nie ma czasu rozmawiać, nie ma mi nic do powiedzenia, jak coś od niego chcę to potrafi tylko powiedzieć "słucham cię" i odbywa sie mój monolog którym on wykazuje zainteresowanie średnie (jak ma zabarwienie pozytywne) lub zerowe jeśli zabarwienie negatywne. Tak regularnie przymuszam do rozmowy i on zaprzecza jakoby sie chciał rozwodzić. Nie potrafi sam od siebie pokazać że coś do mnie czuje (bo wg mnie nie czuje nic a nic). Jednocześnie kiedy każe mu by jasno mi powiedział że nic już do mnie nie ma to udziela idiotycznych odpowiedzi. Bywało do tej pory że coś tam rozmową ugłaskiwał i była niby zgoda. Po czym po jej zakończeniu szybko wracał schemat na stare tory. Czyli wnioskuję że w rzeczywistości chodziło mu tylko o to bym zwyczajnie przestała mu kłapać dziobem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja ten Pan. Przede wszystkim ja opisuję sytuację jaka mnie spotkała, co doprowadziło mnie to rozwodu. I uwierzcie mi nimt nie podejmuje decyzji o rozwodzie nie zadając sobie pytania o swoją winę. Długo nie umiałem nazwać tego czego mi brakowało i przez co z czasem znienawidzilem swoją żonę. Tak znienawidzilem, tym bardziej ze próbując rozmawiać o tych sprawach najczęściej słyszałem że ona nie jest k***a czy o co mi chodzi. Później już umiałem o tym mówić i wyrażać się jasno. Druga żonę wybrałem wg całkiem innych "kryteriow". Nie mówię też ze wszyscy faceci są tacy jak ma, ale uderzyło mnie to podobieństwo a propo uciekania z domu. Też tak robiłem bo nie widziałem innego wyjścia. Mam nadzieję że Ci się ułoży i ze spojrzysz na związek pod wieloma kątami. Z wypowiedzi powyżej najbardziej podoba mi się ta że "musi być ogień w sypialni " nie tylko seks jako taki. Druga wypowiedź ze to "co tobie daje szczęście nie koniecznie musi dawać mu" . To byłyby dwa zdania które najtrafniej diagnozowaly by moje pierwsze małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żałośni mężowie ...chcą dzieci a później zostawiają cały trud wychowania żonie ,która tylko chciała uszczęśliwić męża ...a mężowi się znudziło siedzenie z żoną,dzieckiem przecież to taka nuda!! To po co dzieci robili i zniszczyli życie sobie i swojej kobiecie która teraz nadzwyczajnie cierpi ??...i to sama. :( też miałam taką sytuację ale ją zakończyłam po 5latach/teraz mam fajnego,wyluzowanego ale pomagającego i lubiącego spędzać z nami czas ukochanego.- razem robimy sobie po całym tygodniu reset- piątek lub sobotę wychodzimy sami bez dzieci i luzujemy ,kochamy się namiętnie popijając wino lub drinki to nam daje dużo po całym zalatanym tygodniu :-) a tamten niech się buja! Wolał sam wychodzić niż mnie wspierać a ja stwierdziłam że zmuszać go nie będę jak nie odczuwał potrzeby "bycia tak poprostu"Teraz żałuje,bo jak są powiedział poczuł dopiero co stracił...Weź życie w swoje ręce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo baby to takie cierpietnice, lubuja sie w byciu nieszanowana, wiecznie czekajaca idiotka. Sorry, ale gdyby moj maz wolal kolegow czy kompa zamiast mnie i dziecka, to stawialabym na drastycze kroki. Jednemu wywalilabym kompa za okno a drugiego opuscila. Albo sama spakowalabym walizki i uciekla z dzieckiem w mysl zasady, ze nawet nie zauwazy ze nas w domu nie ma. Albo spakowalabym walizki i zmienila zamki, bo po co ma wracac tylko zeby sie przespac we wspolnym mieszkaniu ? Moj maz ma czasami zapedy , aby popracowac dluzej, bo szef, delegacja czy projekt. A mam to gdzies i wyrazam to bardzo jasno. Zaden szef czy projekt, nie bedzie mi zabieral meza a jemu nas wi d***e mam konsekwencje, jakie moga wynikac z nieobecnosci meza, Tak samo, jak jest urlop, to telefon jest wylaczony, na maile sie nie odpowiada. W zyciu nie ma wyborow miedzy praca za rodzina, jest miejsce na to i na to .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak pisałam mąż każdego dnia wraca późno do domu, wiec brak seksu jest uzasadniony, tak brakuje mi bliskości, rozmowy, czułości, tego żebyśmy gdzieś razem wyszli. Nie wiem co się stało z moim mężem seksu zbytnio nie potrzebuje. Bywało tak ze jak wracał wieczorem czekałam na niego w seksownej bieliźnie a on że jest zmoczony i idzie spać. Narasta we mnie frustracja bo potrzebuję przyjaciela, męża i kochanka, a co mam nic. Czasem seks jak ma potrzebę. to ja go całuję jak przychodzi i wychodzi. Nasze relacje są beznadziejne i dochodzę do wniosku że już tak dłużej nie mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakchłop nie chce seksu to jest inna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszecie o wielkich namiętnościach, milosciach na początku a potem nastepuje wypalenie. Czy mieliście jasno określone zasady i dazenia na samym początku? Mój maz nawet jak tylko byliśmy ze sobą, mieszkaliśmy, pomagal/wyreczal. Po slubie, po pojawieniu się dziecka tez. Oczywiście mamy za sobą wielki kryzys, ale jesteśmy po nim jeszcze silniejsi i bardziej pewni swej milosci niż przed slubem. Seks jest coraz lepszy, bo puscily nam hamulce. jesteśmy ze sobą 9 lat i nie wyobrażam sobie innego faceta przy boku, sa ciary/motylki i co tam jeszcze, maz mnie pociąga, ja jego tez mimo upływających lat. Sa romantyczne, szalone nocki, sa pikantne sms-y, fotki. Wprost uwielbiamy być razem w domu, nikt nie ucieka w prace a raczej kombinujemy, by mieć wolne w te same dni. Pomagamy sobie, wspieramy się. Od początku czułam, ze nasza historia to przeznaczenie, nie brałam slubu bo na to czas/bo dziecko w drodze/bo nikogo lepszego nie znajde. Od początku wiedzieliśmy, jakie mamy zapatrywania na wspólne zycie i nie, po latach jest miedzy nami coraz lepiej, nasze uczucie jest coraz silniejsze, pociąg seksualny tez jest. Mimo kryzysu kilka lat temu, mimo prozy zycia i klopotow. Nie wierze w to, ze po kilku latach jest koniec milosci, widocznie nigdy jej nie było albo wygasla, bo kazda ze stron myśli tylko o sobie zamiast dbac o uczucie, o związek. I tez przyznam wiele racji Panu piszącemu na tym watku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×