Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Można z kimś takim żyć?

Polecane posty

Gość gość

Witam, proszę jeszcze raz o szczere odpowiedzi. Potrzebuję pomocy, porady, chociażby mailowej. To zawsze lepsze niż nic, a poza tym nie mam za bardzo komu się wygadać. Podałam też ten temat w zakładce życia uczuciowego, lecz nie uzyskałam wielu odpowiedzi, a bardzo mi na nich zależy. Temat będzie dosyć długi, ale może ktoś zechce przeczytać i napisać chociaż kilka słów. Jakiś czas temu rozwalił się mój pięcioletni związek. Nigdy nie oceniałam kogoś po wykształceniu, dlatego nie obchodziło mnie, że ja mam wykształcenie wyższe, a mój wybranek dopiero będzie kończył liceum. U niego stało się tak przez błędy z przeszłości - rozwalona rodzina, brak zainteresowania ze strony rodziców. Jako nastolatek popadł w alkoholizm, narkotyki, potem doszło też do pobicia się z osoba ówczesnego pokroju, za co został ukarany na 9 miesięcy. Gdy go poznałam, już dawno nie miał tych kłopotów, był po terapii, chodził na mitingi grup AA. Moja rodzina też mu w pełni zaufała, chociaż obawiała się o mnie,o mój los. Nigdy nie zostałam przez niego uderzona czy upokorzona, pomagał mi i wspierał na duchu, a jest w czym, gdyż jestem epileptykiem. Mimo to podjęłam naukę na wymarzonych studiach, piszę różne rzeczy i przygotowuję maturzystów do egzaminów. Z tego po prostu żyję. Zaraz ktoś powie, że uczepiłam się go przez chorobę, ale to nieprawda. Dlaczego zakończył się mój związek? Bo on ciągle czegoś odmawiał - co miesiąc zmieniał pracę (bo tu jest nie taka atmosfera, bo tu mi się nie podoba, itp.) ze szkołą tez było ciężko, kilkukrotnie przesuwał termin jej rozpoczęcia, a większość prac zaliczeniowych pisałam mu ja. Pomagałam mu też w domu, z rodziną, upokarzałam się nawet przed jego ojcem, który zawsze miał go gdzieś. W listopadzie pracę załatwiła mu moja rodzina, gdyż nie chciał pracy fizycznej, a oni mieli możliwość załatwienia pracy biurowej. Po dwóch tygodniach, bez poinformowania mnie o tym, odszedł z pracy, bo.... mu się nie podobała,a przecież nie dostanie pracy nie wiadomo gdzie z wykształceniem gimnazjalnym... Uznał też, że woli jednak pracować fizycznie, czego już kompletnie nie rozumiem. Zawsze też zrzuca winę na rodzinę, że mu nie pomagała i dlatego on teraz za to wszystko płaci...Wtedy pokłóciliśmy się, jednak obiecał mi, że wróci do tej pracy i zostanie tam na okres szkoły. Niestety, po miesiącu zrobił ten sam numer i wtedy już nie wytrzymałam. Nie chciałam nawet rozmawiać, tylko po prostu go zostawiłam. Nie mogłam już dłużej tak żyć, zastanawiać się, co wymyśli następnego dnia, nie spałam przez to po nocach, a jeśli już, to bardzo niespokojnie, co przekładało się na moją chorobę. Czy dobrze zrobiłam? Co miałam jeszcze zrobić, żeby jemu wreszcie się podobało? Pomagałam mu w szkole, pracy, w domu, więc co jeszcze? Czy zrobiłybyście podobnie? Nie wiem, ale ja spaliłabym się ze wstydu, gdybym była facetem i kobieta wręcz błagała mnie z płaczem, żebym podjęła jakąkolwiek robotę, nie mówiąc o szkole. Dodam, że on niedługo skończy 30 lat, ja mam lat 27. Na koniec dostałam maila, że to moim wymogom nie można było sprostać i że to ja jestem winna. Właśnie dlatego zaczynam doszukiwać się winy w sobie, tylko...czy słusznie? Sądziłam, że doceni to, że ma normalną kobietę, która lubi poukładany dom, nie w głowie jej wieczne balangi, a przede wszystkim nie sprowadzi go znowu na złą drogę, tylko zaprowadzi na lepszą... Ale nie można przecież rzucać pracy co miesiąc...Ja znowu wściekam się, bo do pracy pójść nie mogę i tylko robię to, o czym wcześniej napisałam. Jemu znowu nie podoba się żadna praca... Twierdzi, że praca załatwiona przez rodzinę wiąże mu ręce, ale mimo wszystkich informacji o nim każdy chciał mu pomócsmutas.gif co sądzicie o sposobie, w jaki to się niestety stało? Po drugim okłamaniu mnie po prostu już nie miałam siły na rozmowę w cztery oczy. Tym bardziej, że zarzekał się w moim domu przy wszystkich, że do końca szkoły na pewno nie porzuci tej pracy. A była ona przyjemna, gdyż ma elastyczny grafik, nie wracałby zmachany po robicie, tylko siedziałby w cieplutkim pomieszczeniu, gdzie na dodatek pomagałby mu mój brat... Jeśli jednak po pięciu latach ktoś nadal postępuje tak samo... Ja pomagałam mu też finansowo, dawałam pieniądze na prawo jazdy, ale też go nie zdał... Dobrze chociaż, że był dobry pod innymi względami - nie bił mnie, nie krzyczał, ale na kłamstwach i ciągłym wybrzydzaniu nie potrafię żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwie się że tak się z nim "bawisz", konkretnie powinnaś powiedzieć mu że chcesz dla niego dobrze, zaproś go na rozmowę i spróbuj spokojnie użyć swoich agrumentów tzn że chcesz dla niego dobrze, jak wkręci się w taką parce to w przyszłości będzie mu prościej, a jak nie zadziała to znaczy że facet powiela zachowania swoich rodziców wtedy pozostaje albo dobry psycholog który będzie profesjonalnie potrafił mu to przetłumaczyć albo facet jest poprostu nierefolmowalny.. widział w zyciu co widział i być może gdzieś mu to tam w głowie zostało chociaz sam o tym niewie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbowałam już wszystkiego...Działa na dzień-dwa, po czym nie przychodzi do danej pracy i kłamie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to zostaw go na tydzień, powiedz że masz dość, sama zobaczysz czy warto się poświęcac, za dużo prosisz, za bardzo wybaczasz facet myśli że nic nie musi bo i tak przyjdiedz i będziesz prosić, albo radykalnie podejdiesz do tematu albo będziesz się meczysz z jego dziecinnym zachowaniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To trwa już niemal miesiąc. Ja nie wykończę się nerwowo, bo codziennie myślałam, czy pójdzie dziś do pracy, czy też wymyśli coś. Stwierdził, że każdy dziś kombinuje (ale do cholery nie co tydzień!). Szkoda, że przez 5 lat nic nie dotarło...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spałaś już z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byliśmy w związku przez 5 lat, zatem tak. Ja byłam bardzo zaangażowana, gdyż sądziłam, że związek z kimś normalnym pokaże mu, że takie życie jest lepsze. Jemu się wydaje, że tak można bimbać przez całe życie i że ja tylko mówię, że go zostawię. Teraz już naprawdę wysiadłam i nie daję dłużej w tym rady.. Tu źle, tam mi się nie podoba, fizycznie nie będę pracował, w biurze nie będę pracował. Tu mógł sam ustalać sobie grafik i też źle...Ile można?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
proste logiczne i najprostsze, pokazać ze nie huhu... jak ktoś wyżej napisał, z mostu wypal że odchodzisz bo masz dośc tej dzicinady, jak kocha i myśli to zastanowi się i wróci z pokulonym ogonem, jak tego nie zrobi to chcesz mieć takiego obiboka przez całe swoje życie? nikt Ci tutaj cudów nie zrobi albo sama wezmiesz to w swoje ręce albo stracona pozycja i męczarnia przez kolejne 50 lat,...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewcze u niego wina jest zawsze czyjas alez ci sie swiety trafil, nieskalany jako ta lelija biala :D z takim podejsciem zmienia sie otoczenie, nigdy siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więcej nie jestem w stanie tutaj zrobić. Pod względem charakteru nie jest to zły człowiek - nie bił mnie, nie krytykował mojej choroby, ale ja się go przez to nie trzymałam. W dodatku był moim jedynym partnerem seksualnym i tego też nie docenił, że nie jestem babką puszczającą się z każdym co tydzień, a taką, która lubi poukładany dom, nie w głowie jej balangi, zabawy.. Zarzekał się u mnie w domu, że już tak nie zrobi. Nie minął miesiąc i znowu to samo. Wiem, będzie ciężko, ale chyba wiek 27 lat nie przekreśla całego mojego życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żaden wiek nie przekreśla Twojego życia. Jesteś świętą kobietą, ja bym go wykopała już po roku ze swojego życia. Nie jestem siksą , piszę jako czlowiek zyciowo doświadczony, zahartowany i poukładany. Twój wybranek ma cechy artystyczne, jest niestabilny emocjonalnie , niedojrzaly zyciowo i roszczeniowy. Mentalnie jesteś od niego starsza z 10 lat. Czy zdajesz sobie świadomie sprawę z tego, ze w waszym związku zachowujesz się jak matka? Ze troszczysz się o niego, zabiegasz, jak o swojego syna?? Że to wszystko jest na opak, i nie rokuje źadnej przyszłości? Odpowiedzialny, dojrzały mężczyzna jest wspierającym partnerem dla swojej kobiety. Owszem i męzczyzna ma gorsze chwile, potrzebuje wsparcia, i kochająca kobieta powinna mezczyznę wesprzec. Wybacz brutalność, ale przez 5 lat ciągniesz swojego wybranka za uszy przez zycie! Ty się spalasz, zżerasz, a jemu jest ...wygodnie. A tak w ogóle to mu się nalezy, by jego kobieta przy nim skakała. Normalka dla roszczeniowego narcyza... Wdzięcznosci ani podzięki się nie spodziewaj, bo nie dostaniesz. Jak on czuje się zagrozony w swoim wygodnym bycie, i widzi, ze masz dosc, nie zmienia nic u siebie na jotę, natomiast celowo podbija u Ciebie poziom poczucia winy. Po co? Bys się zlamała, i by było, jak dotychczas, czyli wygodnie dla niego. Robi to z premedytacją, gra na Twoich uczuciach, jak chce. Taka osoba NIGDY nie przyzna się do błedu, winni są zawsze inni ludzie, nie on. Piszę o tym z rodzinnego doświadczenia, bo wspieralam w zeszłym roku 30 letnią kobietę, której przelał się kielich goryczy, i po 10 latach postanowiła zakończyć małżeństwo z leniwym, roszczeniowym narcyzem . Mialam tę nieprzyjemnosc go poznać. Leniwy, zawistny, pamiętliwy. Ona go utrzymywała. Narobił dlugów, nabrał kredytów na nią na ogromne sumy...Byla emocjonalną skorupą, z ogromnym poczuciem winy. Przez lata manipulowana przez niego, zyła jak w sekcie, wpatrzona w guru. Oczywiscie wbijal ją przez lata w poczucie winy, decyzja o rozstaniu to jej bardzo wielka wina. Po rozwodzie chodziła na terapię, schudła, zaczęła dbac o siebie, podniosla swoją samoocenę. Splaca zadłużenia... Poznała wspaniałego mężczyznę, buchnęla miłość, pobrali się. Byłam na ślubie i weselu..:) Cała rodzina odetchnęła z ulgą:) Zadalas pytanie w tytule tematu. Nie, nie można. Nie da się. Acha, jeszcze słówko, ze on był taki DOBRY, bo nie bił i nie krzyczał.. Dziewczyno! Grzeczność i dobre maniery mężczyzny w stosunku do kobiety, to STANDARD, zadna łaska. To oczywistość, jak proszę, dziękuję, przepraszam. Poza tym, szeptem można też wypowiadać słowa-sztyblety... Dobrze zrobiłaś. Bądź nieugięta. Przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* wybranek ma cechy narcystyczne. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Może to mnie trzymało? Że mnie nie bije, nie krzyczy, że pyta o moje zdrowie, że pomaga mi przy atakach padaczki (a mam inne niż te znane wszystkim). Będę o tym pamiętała, bo robił też dobre rzeczy, ale... ja żyłam codziennie w nerwach, co takiego znowu wymyśli. Czasami przechodzi mi przez głowę myśl, że teraz zostawiłam go samego, że już mu nie pomagam i kto to teraz zrobi? Ale potem przypominam sobie słowa: "Wiedziałem, że tak będzie, jak zatrudnię się u Twojej rodziny". Ale co, wiedział od razu, że też zrezygnuje? Tak mam to rozumieć? Od mojej rodziny dostał całkowicie czystą kartę. Brat i rodzice wiedzieli, że kiedyś ćpał, pił, chodzi na mitingi i był karany na 9 miesięcy. Mimo to zaufali mu za te standardowe zachowania, że jest dla mnie dobry charakterowo. Gdybym ja była taka wcześniej byłabym przeszczęśliwa, że trafia się osoba, która mnie wspiera... Nie, żebym siebie wychwalała, ale tak właśnie by było. a on co tydzień inna koncepcja życiowa. Tak nie może być...Moja rodzina powiedziała, że nie ma już do nas wstępu...Nie pomyślał, że narobił mi wstydu, że może skłócić mnie i brata, który mu pomagał w pracy, bo był jego przełożonym. Na szczęście ja i brat to bardzo zżyte rodzeństwo i nie ma do mnie żalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pojmuje tej logiki
kurde, niektórzy ludzie to mają łatwe życie, kobieta mu wszystko robi, podaje na tacy, a ten jakiś kryminalista i jeszcze mu źle? Gdzie takie kobiety te typki poznają? Autorko, napisz dokładnie jak, gdzie, i jakim tekstem ten typek cię poderwał i jaki był przekonujący tekst aby wejść w związek z nim. Czy może kobiety nieświadomie wybierają facetów do tz. "naprawy", tz. badboyów których chcą na siłe zmienić w odpowiedzialnych, czułych facetów. Coś was musi pociągać do takich typów, bo co chwile widze że jakaś się pakuje w związek z takim. Czy naprawde gość musi mieć rekord kryminalny aby był interesujący? Czy kobiety to po prostu takie desperatki? I jedyne co powie taka dobrego o nim to że nie bije i nie krzyczy, no faktycznie to dla was już takie cudo? Czy aż tak trudno znaleść faceta który was nie leje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćxvzcxv
cscvsf

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja go poznałam w trakcie studiów, niedaleko uczelni. Wtedy jeszcze o niczym nie wiedziałam. Widziałam wówczas, że pracuje, że chce ukończyć edukację, że można z nim normalnie porozmawiać, bo nie był to głupi człowiek, który nie potrafi sklecić zdania (nie znoszę wulgarnych, przeklinających facetów). Postanowiłam dać szansę, sądziłam, że to mu pomoże. W gruncie rzeczy każdy na tę szansę zasługuje i jest wiele osób, które naprawdę chcą się zmienić. Owszem, nigdy nic złego mi nie robił, pomagał, wspierał, ale gdy zaczęły się kłamstwa, rezygnowanie z entej posady, przesuwanie rozpoczęcia następnego semestru szkoły, zaczęłam się wahać. Moja rodzina dała mu, jak to określali, czystą kartę. Załatwili mu pracę, by spłacił długi, ale raz zrezygnował i potem drugi raz. Ile można dawać szans? Wiem, że zrobiłam wszystko, co tylko można było, ale jeśli ktoś nie chce, to możesz stanąć na rzęsach. Staram się nie mieć w sobie poczucia winy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie miej poczucia winy. Jesteś dobrym człowiekiem, to się czuje, dlatego tak się rozpisałam w Twoim temacie (19.36). Zrobiłaś dla niego wszystko, co mogłaś, i jeszcze więcej, bo polozyłas na szali swoje dobre imię, swoje relacje rodzinne, swój honor i godność. Zmarnował wszystko, sponiewierał Ciebie, a na koniec obarczył winą. Jesteś młoda, wyciągnij wnioski na przyszłość z tej bolesnej lekcji. Mężczyzna grzeczny, pomocny to oczywisty standard. Dla Twojego dobra na przyszłośc- nie zakochuj się BARDZIEJ, niż druga strona. Nie poswięcaj swojego ja w imię miłości, związku, bo zostaniesz z pustym wnętrzem. Jeżeli pomagasz, to na początku, i obserwujesz, czy ta pomoc jest przyjęta i spozytkowana. Nie każdemu należy pomagać, bo albo nie zasługuje , a jezeli "rokuje nadzieję", ale nie rozwija podanych mu mozliwosci, to zmarnotrawi Twoją energię, czas, pieniądze, kontakty. Miałam ostatnio taką sytuację. Zadzwonił brat, który , powiedzmy ze brał udział w długofalowym projekcie, i przyszła na zlecenie młoda kobieta. Zdolna. Narzekała, ze nie ma stałej, porzadnej pracy, ze bierze zlecenia daleko od swojego miasta, ze zaczepila się tam na 1/2 etatu i musi dojeżdżać 100km. Brat mi o tym powiedzial, bo chciał pomóc i gadalismy o niej przez telefon. Wpadlam na pomysł, ze tu i tu szukają mlodych zdolnych. Szefem jest czlowiek, z którym pracowałam, i on wie, zna moją markę w srodowisku zawodowym. Pozachwalalam tę kobietę, ze brat z nią współpracował, ze jest dobra. Moje zdanie się liczy, więc następnego dnia Pani z koordynacji pracy zadzwoniła do tej młodej kobiety, i zaprosiła na rozmowę z szefostwem do firmy. Rozmowa w sprawie pracy. Młoda kobieta odpowiedziała przez telefon- niech Pani zadzwoni za miesiąc, teraz nie mam czasu! Szlag mnie trafił. Przeprosilam najlepiej, jak umiałam, sprawa upadła, bratu powiedziałam, co i jak. Zmanipulowała nas oboje, a ja położyłam na szali swoją reputację. Kobieta , która nie umie dyplomatycznie załatwić sprawy, tylko arogancko odmawia, jest spalona. Dla mojego byłego szefa i firmy. Uboczny, przykry efekt jest taki, ze już nie polecę nikogo, choćby był najlepszy i najgrzeczniejszy, i pokornie szukał pracy. Jestem spalona, jeśli chodzi o polecanie kogoś, i nie miałabym śmiałości, by prosić o coś takiego ponownie. To kwestia honoru i przyzwoitości. Dobry uczynek zostanie ukarany... Nie pomożesz komuś, kto sam nie chce sobie pomóc. Zjedzie po równi pochyłej i Ciebie pociągnie ze sobą. Miał mnóstwo możliwości, kochajacą kobietę, wsparcie finansowe, emocjonalne... Musi być kres niańczenia 30letniego mężczyzny. I ten kres nadszedł. On w swojej arogancji i pewności siebie uważał, ze taki stan rzeczy będzie trwał, a Ciebie zbajeruje po raz kolejny. O jeden raz za dużo. Przelalo się. Życzę Ci spokoju ducha i sił. Czas ukoi Twoje rany, pojawią się nowe osoby i sytuacje w Twoim życiu. Będzie dobrze. Jesteś mocna. Przytulam.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo chciałabym Ci osobiście podziękować, poza Kafeterią, bo piszesz szczerze, sama masz różnorakie doświadczenia. Jeśli będziesz mogła, to podaj jakiś namiar na siebie, ja nie będę go nigdzie rozprzestrzeniać. Masz rację - zaryzykowałam relacje rodzinne (bardzo dobre), choć wiedziałam, że może wyciąć jakiś numer w pracy. Lepiej było odejść dwukrotnie bez słowa albo wymyślać choroby -zawsze w środę, chyba po to,by robić sobie długie weekendy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja dziękuję, ze się odezwałaś:) Jest mi osobiscie przykro, ze przezyłas taki zawód na bliskiej osobie, takie rozczarowanie, takie...odtrącenie...Ciebie i Dobra, ktore z serca dawałaś... Osoba, o której pisałam, zmieniła się, przeanalizowała te lata z narcyzem. To jej pomogło, by dojrzeć, by szanować siebie, by oczekiwać określonych standardów nie tylko od siebie (bo je miała i ma), ale i od innych. Nigdy, na dłuźszą metę nie uda się związek, relacja, w której jedna strona stale daje, a druga tylko bierze. Nie da się kochać za dwoje, troszczyć za dwoje, najeść się na zapas, wyspać na zapas... Życie i tak jest trudne same w sobie w dzisiejszych czasach, by poprzez własne wybory było jeszcze trudniejsze. Zasługujesz na kochającego, przyzwoitego mężczyznę, szanującego Ciebie i waszą wspólną relację. Wiem, ze czyta się moje wpisy, jak monolog nauczycielki:) ( choć nią nie jestem) Jestem jak najdalsza od pouczania, mądrzenie nie jest tożsame z mądrością:) Próbuję , na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji życia, pomóc, a raczej podpowiedzięc o nowych kierunkach myślenia i postrzegania rzeczywistości. Zazwyczaj przy takich zawirowaniach, zmianach życiowych, dochodzę do wniosku, ze Opatrzność doświadcza nas nie bez powodu..Może czas, droga Autorko, byś przestała być taka ufna do ludzi? Za parę ciepłych słów otwierała serce na ościeź? Każdy sądzi według siebie...A dobrzy ludzie są w pierwszej kolejności narażeni na ludzką podłość i manipulacje. Dlaczego? Bo postrzegają ludzi według siebie... Dobry człowiek powinien oczekiwać takich samych standardów, które sam stosuje. Nie obniżać poprzeczki. Nie otwierać drzwi do swojego serca, psychiki, domu, życia, na ościeź, i do tego z entuzjazmem. Sprawdzać, testować, wymagać. Masz wiele do zaoferowania Autorko. Życzę Ci, by Nowy mężczyzna czuł się zaszczycony, będąc z Tobą. Twój temat dodałam do zakładek, będę zaglądać, co u Ciebie. Przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na razie nikogo nowego na pewno nie będzie, bo to jednak 5 lat.. Ja naprawdę wiele przeszłam, więc i z tego uda się jakoś wyjść. Szykany przez chorobę, brak akceptacji przez nią, próba napaści w czasach gimnazjum przez jakiegoś zboczeńca, a teraz to. Wiesz, myślałam, że w końcu coś do niego dotrze, że nie namawiam go do złego, a wręcz na odwrót. Zaakceptowała go rodzina (mimo tego wszystkiego, co w życiu zrobił). I co? zbagatelizował to i teraz jedyne, co słyszę, to taki tekst: "wiedziałem, że tak będzie, jak Twoja rodzina załatwi mi pracę." Czyli może od początku miał taki plan. Kiedyś stracił 2 posady w ciągu jednego dnia, bo...już w pierwszy dzień zadzwonił, że przyjdzie później do pracy... Tak nie można, a ja mu długów spłacać nie będę. Miał pomoc w domu, w szkole, w pracy, więc co jeszcze? Nie gryzie mnie rozpad związku, tylko takie ignoranctwo... Ja takich rewelacji w życiu nie mam, głupia czy śmierdząca też nie jestem, więc kiedyś będzie dobrze. Na siłę na pewno nie będę kogoś szukała. Obecnie pomagam bratu i pozwala mi to nie myśleć o tym wszystkim. Śpię w miarę spokojnie. Szkoda tylko, że zrobił mi dwukrotnie wstydu, ale brat nie odwrócił się ode mnie, uff:) W końcu przytłoczyłam wybranka tą pracą, jak to on sam mówi... Możesz mówić jak pedagog, bo ja akurat jestem z tej branży:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Och, biedny 30latek, który musi pracować... Śmiać się, czy płakać? Będziesz "utylizować" ten związek przez kilka miesięcy. Mądrzy ludzie mawiają, ze można zmieniać poglądy, ale trzeba mieć stałe zasady moralne. A co, jak ktoś w ogóle nie ma zasad?? Taki wyrachowany anarchista zyciowy, który przez całe życie przewiezie się na grzbietach innych, użalając się w razie potrzeby, manipulując, grając na uczuciach, ma jeden cel- wygodnie i bez wysiłku przeżyć życie. Zawsze jacyś frajerzy ( w normalnych relacjach- dobrzy ludzie) pomogą. Brzmi cynicznie, wiem. Dlatego kandydat do przyjmowania pomocy też powinien przejść określone sito wymagań. Pierwszy oblany test , zlamane słowo, niewywiązanie się z powierzonego zadania, i do widzenia. Jestem..hmm, z wolnego zawodu. Jutro wyjeżdżam na tydzień. Prosto z pociągu pędzę na spotkanie służbowe. Tydzien trudny i wymagający ode mnie koncentracji, wysiłku na maxa. Pomyślę, jak kontaktować się poza Kafeterią. Ale będę zaglądac do Ciebie. Piszę tu z doskoku, między zalewem tematów o plamieniu, analu, trójkątach, noxelii, ktoś napisze po polsku, bez rynsztoka. Te tematy są w większości projektami, obliczonymi na to, by robić wodę z mózgu młodym ludziom. Czytając, możnaby odnieść wrażenie, ze tylko cycki, pipki,kasa, i róznorakie zboczenia są sensem zycia. A tak nie jest. Na szczęscie:) Ja też miałam w dzieciństwie"przygodę" z pedofilem..brr . Wracając do tu i teraz..czas jest zbawiennym lekarstwem, i to nie jest slogan. Czuję u Ciebie siłę i próbę rozumowej analizy. Na pewne rzeczy dobry czlowiek nigdy się nie zgodzi, nawet zrozumie ale nie pojmie, dlaczego niektórzy są tacy, jacy są. Wspieram i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja teraz często używam komputera, ale to z racji pomocy bratu, który akurat nie jest leniwy:) Rzadko zdarza się, żeby ktoś tak mnie wysłuchiwał, w tym wypadku wczytywał się w mój żal, za co jestem Ci ogromnie wdzięczna,kimkolwiek jesteś:) Owszem, będę jeszcze długo o tym myślała, ale gdybym wróciła, to za tydzień, dwa sytuacja znowu by się powtórzyła. Na kilka sekund mam tylko taką myśl, że zostawiłam go ze wszystkim samego, ale... już nie mogłam nic zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, takie myśli będą powracać..Co zrobiłam źle, co nie tak, a może mogłabym więcej, lepiej... Zrobiłaś wszystko, co mogłaś. 30latek nie jest niemowlęciem zależnym tylko od matki, jest dorosłym mężczyzną, dokonującym świadomych wyborów. Nie mozesz za niego podejmować decyzji, przeżyć zycia. Jemu nie pomożesz, bo tego nie chce. On chciałby, ale bez wysiłku, bez odpowiedzialności, lekko, łatwo i przyjemnie. Biorę smartfona, będę się odzywać na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może powinnaś zostać psychologiem?:)))) Będzie dobrze, obym tylko się nie ugięła, bo okłamać kogoś 3 razy (jeśli nie więcej) nie jest miłe... Ale wtedy powiedziało się, że "okłamanie mnie było konieczne, bo ja wiedziałem, że Ci się to nie spodoba."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ugniesz się. Będziesz miala hustawkę mysli czasami, ale ..przelało się. Takie gadki jak w cudzyslowie to protekcjonalna manipulacja, brakuje jeszcze pokiwania glową z politowaniem, i poglaskania na oslodę... Urok i czar osobisty przestaje dzialac, jesli są to JEDYNE atuty, zalety. Przydatne- na początek. W doroslym zyciu to za mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli to zrobię, to już chyba zawsze będzie tak poczynał. Ja mu nie życzę źle, ale nawet jeśli spłaci swoje długi, nawet jeśli skończy szkołę, to po takim okłamywaniu drugiej osoby już nie jest tak samo... Zawsze będę podejrzliwa... Często było też mówione coś w rodzaju "szkoda, że Ty nie pracujesz..." Ale wtedy co? Ja spłacałabym wszystko? Tylko ja dbałabym o dom, o opłaty? Nie mogłabym spać, gdybym nie opłaciła rachunków:( Jak ja mogę Ci podziękować? Nie mam za bardzo komu się wygadać, dlatego postanowiłam tutaj napisać. Poza tym, często ktoś wirtualny może Ci bardziej pomóc... Ty jesteś tego przykładem;* Oby tylko nie zmieniło mi się coś w głowie... Wolę już zostać do końca życia sama, bo teraz na pewno nie będę małą na nic ochoty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zmieni Ci się w głowie, bo musiałabys się cofnąć, umysłowo i mentalnie, wyrzucić, wyprzeć, to co jest złe. A ono przecież nie zniknęło? Nie zmienił się sposób postępowania Twojego byłego, nie przepracował zarzutów mu stawianych. Dla niego wszystko ok, tylko Ty się czepiasz... Stare i stałe gadki ludzi, którzy NIE CHCĄ nic w swoim postępowaniu zmienić, a chcą, by bliska osoba, otoczenie ZMIENIŁO swoje podejscie do takich osób. Ale tylko tak, by zainteresowanym było po myśli, wygodnie. Nawet, gdyby Twój były nagłe się zmienił po 5 latach... A Twoje zdruzgotane zaufanie??? Na reputację /lub jej brak, pracuje się baardzo długo... I nie jest tak, ze od dziś zmieniam się z wilka w owieczkę. Niektórym się wydają, ze jak założą babskie ciuchy, to z automatu stają się kobietami:) To nie teatr, kostiumy, rekwizyty, maski..To prawdziwe życie, ze swoim ciągiem zdarzeń i konsekwencjami. Każdy dzień u Ciebie to krok do przodu w rozwoju przestrzeni mentalnych, w budowaniu pewnosci siebie, decyzyjnosci, samoświadomosci. U niego- krok w tył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widocznie zaufanie dane mu przez wszystkich moich bliskich nic nie dało. Najbardziej boli mnie to, że zarzekał się u mnie w domu, że więcej mnie nie okłamie... A za chwilę znowu to robi i tym samym ja najadłam się wstydu:( Sądziłam, że fakt, iż jest spokojny, że wyszedł z innych problemów, że nie krzyczy, nie traktuje mnie jak ścierki do podłogi też go podbuduje i będzie chciał się postarać... Ciekawe, gdzie mu ktoś tyle pomoże w pracy - tutaj mógł sam ustalać sobie grafik, a dodatkowo miał pomoc od przełożonego. I jeszcze źle, nie tak, nie podoba mi się... Ja już nie spałam po nocach i myślałam, czy w tym a tym dniu pójdzie do pracy..Ale ja go przytłoczyłam tym wszystkim... Aj, dużo by pisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet po rozwodzie
Autorko przefajna z Ciebie babeczka, gdybym był wolny to pewnie bym się zakręcił ;) Tak mało jest wartościowych, poukładanych kobiet. I Twoja epilepsja w niczym nie przeszkadza. A gościem się nie przejmuj, dałaś mu naprawdę wiele szans, nie skorzystał, ani nie wyciągnął wniosków. Głowa do góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
facet po rozwodzie Oj, tego nie wiesz, bo mam jednak trochę ograniczeń i nie mam zbyt wielu własnych funduszy. Nie szukam też osób, które by mnie sponsorowały, bo przez 5 lat byłam z osoba, z którą nigdy nigdzie nie pojechałam, nie wychodziłam. Nie było na to pieniędzy i wystarczał mi zwykły spacer. Mimo to radzę sobie teraz i mam też wsparcie u najbliższych osób, teraz dołączyła do kompletu bratowa:) Jesteś po rozwodzie i tez na pewno dasz radę:) Oby teraz ułożyło Ci się w życiu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×