Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zbawienie, czy potępienie

Polecane posty

Gość gość

Jak to jest? Czy tylko osoba wierząca pójdzie do Nieba? Mimo bycia złym człowiekiem? A osoba, która nie wierzy, a jest dobrym człowiekiem zostanie potępiona? Czy to nie dziwne podejście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
religia to durnota jak sama widzisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Osoba dobra idzie do Nieba. Osoba zła, potępiona, idzie do Piekła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Religia jest fajna :) tylko trzeba znaleźć dobry kościół, ewentualnie księdza. Na prawdę... jestem pełna rozumu i to mówię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A jeśli dobra nie wierzy, a zła wierzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
martyna 33 dziś Super! Czyli ojciec, który znęca się nad rodziną, jest jednocześnie wierzący,a są tacy pójdzie do Nieba, a osoba, która oddała 50 l krwi, jest dawcą szpiku i pół życia pomagała narkomanom zostanie potępiona, bo była niewierząca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta tylko że biblia nie pamiętam w którym miejscu chyba w którymś psalmie mówi no nie dosłownie ale że ci pójdą do nieba co wierzą w Boga (prawdziwego) i ci co go szukają czyli poszukują prawdy o Bogu dajmy na to członkowie różnych religii np. w sprzeczności nieraz ze swoją religią wierzą w Boga chrześcijańskiego to znaczy opierają się na tych zasadach np. nie zabijaj itd chrześcijaństwo zawiera prawdy uniwersalne i ponadczasowe ale to nie oto chodzi że takie ono jest ale o to że Bóg w naszych sercach zapisał swoje prawo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czyli w dalszym ciągu postępowanie ateisty nie ma znaczenia, bo to i tak ojciec przemocowiec-wierzący pójdzie do nieba, a ateista, choćby nie wiadomo jak pomagał innym i tak pójdzie do piekła, bo nie wierzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ateista nigdzie nie pójdzie bo nie wierzy i nie ma takich głupich rozkminań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie istnieje pojęcie potępienia dla tego przez którego czuć się będziecie potępieni poczynając od was samych. wasz archetyp cienia nie miał okazji razem z wami przerobić pewnych rtęci będzie was w Limbo badal tymi samymi atrakcjami jakimi wy go karmiliscie, gwałt, morderstwo, przelotne.. chyba rozumiecie w Limbo koszmar trwa chwil parę, długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
akimke dziś Czyli mam rację? Ojciec-przemocowiec, ale wierzący idzie do Nieba, a osoba, która całe życie poświęciła ludziom dostanie karę? Czyli nasze życie tutaj i tak nie ma sensu, bo czy ratujesz życie ludziom, czy ich zabijasz i tak zostaniesz ukarany bo nie wierzysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wiem o tym, że nie ma takich rozkmin, ale szukam tutaj sensu i logiki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
martyna 33 dziś To odpowiedz wprost, czy bez tego fakt, że całe życie pomaga się innym jest bez znaczenia, bo bycie dobrym człowiekiem jest i tak nic niewarte w tej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co według Ciebie oznacza "bycie dobrym człowiekiem"? Wiesz jak kochającym tatusiem był komendant KL Auschwitz? Swoje dzieci nosił na rękach, obok piekła, którym zarządzał stworzył dla nich istny raj na ziemi. A jak ofiarnym dowódcą był Josef Mengele! Swoich żołnierzy ratował z narażeniem życia...Czy nie byli w tym dobrymi ludźmi? Kto jest dobry? Prawdziwie wierzący nigdy nie powie o sobie, że jest dobry, bo tylko Bóg jest w nas źródłem dobra. Bez Niego sami z siebie nie możemy być dobrzy. Czy jest dobrym człowiekiem filantrop wspomagający ubogich a popierający aborcję czy eutanazję? Albo kochająca mamusia, która odebrała męża innej kobiecie i na jej cierpieniu i cierpieniu jej dzieci, buduje swoją nową rodzinę, w której obdarza wszystkich niekłamaną wg niej miłością? Albo ten kochający swoje nowe dzieci tatuś, który pozwolił rozbić własną rodzinę? Kto uchyla chociaż jedno przykazanie z Dekalogu, ten już nie ma Boga w sercu i tym samym nie może być już "dobrym człowiekiem". Jeden grzech śmiertelny i trwanie w nim zabija w nas życie duchowe i robi miejsce dla szatana w naszym sercu a ten zawsze będzie się kamuflował i wmawiał, że przecież jesteś dobrym człowiekiem. A ty nawet nie jesteś przyzwoitym człowiekiem, bo sama przyzwoitość nakazywałaby chociaż szanować Boga, jeśli Go nie potrafisz kochać, za to co zrobił dla ciebie na Golgocie. Naszym największym grzechem jest obojętność wobec Boga. Kto tak rani Boga, ten nigdy nie będzie dobrym człowiekiem... Potępienie następuje w efekcie naszego własnego odrzucenia Chrystusa, który objawia się nam w momencie naszej śmierci. Jak żyłeś, tak wypracowałeś sobie miłość albo nienawiść do Niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A martyny nie słuchaj. Jak widzisz, ona nawrócona, nie jest w stanie w swoim mniemaniu źle czynić, bo chce się podobać Panu. Jest więc do momentu swojego nawrócenia bez grzechu. W swoich marzeniach oczywiście. W efekcie tego wszystkiego nie spowiada się i żyje w grzechu, uważając że Jezus już wszystko za nią "załatwił". A On otworzył jej jedynie drogę. Ta droga wiedzie przez Sakrament Pokuty. Innej nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ciekawe podajesz przykłady, cóż, nie wnikam ;) Już podawałam przykład, załóżmy na moment, na potrzeby przykładu, że Kotański byłby niewierzący, jak wiemy, zrobił dla odrzuconych przez społeczeństwo i pogubionych ludzi więcej, niż 12-tysięczne miasto wierzących razem wziętych, czy zakładając, że byłby niewierzący, jego działania nie miałyby sensu, i zostałby ukarany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wierzyłam w te bajeczki o piekle i niebie jak byłam mała teraz jestem duża i mam swój własny rozum i nie wierzę w bajki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jestem niewierząca, oddaję krew, jestem też potencjalnym dawcą szpiku i narządów, (nie znam się na chemii, więc nie mogę iść na medycynę, ale mogę ratować życie ludziom oddając krew), w życiu kieruję się ogólnie przyjętą etyką, powstałą w starożytności. Nie zabijam, nie kradnę, nie uznaję również Kościoła w takim stanie, w jakim jest obecnie, wierzę za to w ludzi i to, że każdy ma szansę powstać nawet po największym upadku, bo w każdym są pokłady dobra i każdy zasługuje na drugą szansę. W przyszłości mam zamiar pracować z uzależnionymi, ale i tak jestem gorszą formą człowieka, którą równie dobrze można postawić na jednej szali z ojcem przemocowcem, czy gwałcicielem, bo nie wierzę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, co z p. Kotańskim. Nie znamy jego serca. Osobiście uważam go za b. dobrego człowieka. Jest też taka prawidłowość, że osoby świadczące dobro są przez obdarowanych wspierane wielką modlitwą. Modlitwa taka może wyprosić u Boga łaskę żalu doskonałego w chwili śmierci dla takiego człowieka. To jest tak wielki wybuch miłości do Boga w ostatniej sekundzie życia, że osoba taka z automatu idzie do nieba, bo Boga nic tak nie wzrusza jak nasza miłość do Niego. Tylko, że tę zdolność kochania Go trzeba sobie wymodlić u ....Niego! I w tym właśnie sensie, my sami z siebie nie możemy być dobrzy. Zbawienie to wielka tajemnica i nie ma co jej roztrząsać, bo nie pojmiemy tego nigdy. Tajemnica szczęścia polega na zakochaniu się w Bogu za życia. Wtedy wszystko jest łatwe. I zachowanie przykazań i podnoszenie się z upadków w sakramentach świętych i miłość do ludzi i czystość...To daje prawdziwe szczęście. Tylko trzeba o to doświadczenie obecności i miłości Boga prosić...Jego samego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co wy myślicie że jak człowiek nie wierzy w boga to od razu jest złym człowiekiem????? ciemnoto obudz się!!!! niewierzący też mają zasady .dużo pomagam ludziom mam taki zawód.i mało mnie obchodzi gdzie pójdę kjak umrę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allium
Kto jest dobry? Prawdziwie wierzący nigdy nie powie o sobie, że jest dobry, bo tylko Bóg jest w nas źródłem dobra. Bez Niego sami z siebie nie możemy być dobrzy. X pięknie powiedziane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, niebo to przebywanie z Bogiem. Kto chce być z Nim? Jasne, że ci, którzy Go kochają. Dlatego jest napisane ....ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało.......itd.....co Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują.... A Ty nawet w Niego nie wierzysz. Chciałabyś jednak być z Tym, Którego nie kochasz i w Którego nie wierzysz? To sprzeczność jakaś. Jezus mówi, że wiele dziewic i filantropów jest piekle, za to nie ma tam ludzi ....pokornych. Tak pokora to klucz do zbawienia, bo nie ma osoby bardziej pokornej i cichej niż Jezus C/hrystus. Nie ma pokory w człowieku, który chwali się , jaki to on dobry. Najwięksi święci uważali się za ostatnich grzeszników, bo prawda jest taka, że grzeszymy i nasze grzechy torturują Jezusa 2000 lat temu. Piszę w czasie teraźniejszym, bo dla Boga czas nie istnieje. Wiem jedno, nie ma człowieka, którego Bóg nie kochałby do szaleństwa. On przemawia na wiele sposobów. Może do kogoś przemówi przez mój wpis, nie wiem. Wiem, że dopóki żyjemy, On nas szuka i mamy szansę na poznanie Go i pokochanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tu nie chodzi o to, czego chcę. Po prostu szukam w tym jakiejś logiki, bo stawianie na jednej szali gwałciciela i kogoś, kto np. chce dobrze dla innych, a jego największym przewinieniem jest brak wiary jest nielogiczne. Może na starość, mając demencję i żyjąc w strachu przed śmiercią się nawrócę, ale chwilowo to jeszcze nie ten czas. Za dużo złego się w moim życiu wydarzyło, by utożsamiać to z miłosierdziem, to raczej sadyzm i cyniczne sprawdzanie ile bólu jeszcze wytrzymam. Mimo tego nie tracę wiary w ludzi, czyli może jednak moje życie ma sens? Czy nadal jestem takim samym ścierwem, jak zwyrodnialcy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze chciałam dodać, że jeśli już miałabym się nawrócić, czego nie wykluczam, może kiedyś, to nie mogłabym zaakceptować przy tym Kościoła jako instytucji, raczej samo kierowanie się określonymi wartościami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ależ to nie chodzi i wiarę w Boga, tylko o miłość do Niego! Nikt z racji samej wiary nie dostąpi zbawienia. Szatan przecież też w Niego wierzy. Tylko, że on nigdy nie okaże skruchy i miłości. Nigdy nie sądź człowieka po pozorach, nie znasz jego serca. My z natury stworzenia jesteśmy powołani do bycia z Bogiem, grzech pierworodny to wykrzywił, ale to pragnienie dobra, miłosierne odruchy, to ślady po tej wielkiej tęsknocie za Bogiem. Tu jesteśmy przejściowo i na "egzamin" z miłości. Tak, jeśli ten człowiek agresor wierzący w chwili śmierci zawoła szczerze do Boga "kocham Cię", to będzie zbawiony. Tak samo ten niewierzący. Tylko pytanie czy zawołają. Na to pracujemy całe życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czyli sądy w Polsce są bardziej sprawiedliwe, bo gwałciciel, mimo okazania skruchy zostanie skazany, a Bogu wystarczy okazanie miłości i już wybacza najgorszemu potworowi? Czyżby Bóg wierzył w skuteczność resocjalizacji? Proszę jeszcze o odniesienie do fragmentu nt. ewentualnej wiary bez mieszania w to współczesnej instytucji Kościoła i księży. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Natomiast ofiara tegoż gwałciciela, która wskutek traumatycznych przeżyć odrzuci Boga nie zostanie zbawiona? To brzmi jak ten durny stereotyp, że sama tego chciała, bo miała za krótką spódniczkę, a gwałciciel taki biedny, niewinny sprowokowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znasz serca tej ofiary. Dlaczego miałaby odrzucić Tego, który dla niej cierpiał najbardziej? Myślisz, że Bóg nie rozumie co to trauma? On najwrażliwszy z wrażliwych, najczulszy z najczulszych? Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić nawet jak bardzo On nas kocha. Kochasz kogoś? A dałabyś się za tę osobę ukrzyżować, tak jak w "Pasji" Gibsona? Nie wchodź w myślenie Boga, bo zawsze się na tym wyłożysz. Każdy z nas się wyłoży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozróżnij też odpuszczenie grzechów a odpuszczenie kar za grzechy. To wielka różnica, dlatego mało kto idzie po śmierci bezpośrednio do nieba, znakomita większość przechodzi przez czyściec, bo tylko czysta istota może przebywać z Najczystszym. Jak za życia możemy się oczyszczać przez sakramenty, modlitwę, odpusty i ofiarowane cierpienia własne, tak po śmierci tylko poprzez cierpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Podałam konkretny przykład, taka osoba mogłaby odrzucić Boga, uznając, że ktoś, kto rzekomo kocha nie sprowadziłby na nią takiego bestialstwa. I nie martw się, nie wyłożę się, bo już to przerabiałam :) Modliłam się, by Bóg zabił mnie, zamiast mojej matki i nie posłuchał, a sposób, w jaki miałoby się stać nie był istotny, nie interesowało mnie to wtedy - wielogodzinne tortury, czy po prostu zawał ,lub wypadek, ukrzyżowanie też ok, byleby Ją oszczędził. :) I czekam, co sądzisz o nawróceniu, ale odrzuceniu instytucji Kościoła i księży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×