Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy chodzicie z waszymi dwu i trzylatkami na wesela?

Polecane posty

Gość gość
Dzieki za zrozumienie. Impreza z takim zywiolem to nie impreza. W pazdzierniku bylismy z malym na chrzcinach u dziecka mojego kuzyna. Oboje na zmiane z mezem pilnowalismy synka, bez przerwy ktos musial byc na nogach. Dobrze, ze na te chrzciny byla tez moja babcia proszona (mimo ze starsza od mojej tesciowej to sprawniejsza) i wymieniala sie z nami, bo inaczej CALUTKA impreze nie siedzialabym z wlasnym mezem przy stole. Maly przybiegal tylko, jak chcial cos pic albo zlapal kawalek jedzenia i do zabawy, a ze przy pensjonacie byl tez ogromny basen to ktos musial zaraz za dzieckiem biec, by przypadkiem nie wpadlo... Masakra. Bylam juz na kilku imprezach z malym (oprocz wesela) i wiem, czym to pachnie. Jak mial 1,5 roku to bylismy na Sylwestra u moich rodzicow w UK- maly po 20 minutach zakonczyl impreze, taki byl nieznosny. Nawet ostatni Sylwester spedzilismy w domu, zaprosilismy znajomych do nas, bo stwierdzilismy, ze nie oplaci sie gdzies isc. Wesele, zwlaszcza 350 km od domu, z ludzmi, ktorych dziecko nie kojarzy, bedzie meczarnia. Co innego, gdyby dziadkowie byli na tym weselu, ale juz pisalam- tesciowa nie jedzie, zreszta nie ma sil do malego, a moi rodzice nie dosc ze mieszkaja za granica, to przeciez na wesele nie sa proszeni, bo niby z jakiej okazji... Oboje z mezem jestesmy zmeczeni tym, ze dziecko chce naszej stuprocentowej uwagi, a nie mamy nawet chwili dla siebie. To nas doluje jeszcze bardziej. Nie ma szans na to, by na chwile zapomniec o tym, ze sie jest rodzicami,a przypomniec sobie, ze sie jest zona/mezem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tu jeszcze babcia meza sie zawiodla na nas, bo powiedzialam, ze raczej nie pojedziemy. To ja mam sie meczyc tylko dlatego, ze ona chce pojechac? Dodam, ze moj maz nie jest z nia zwiazany emocjonalnie w zaden sposob, bo babcia zawsze lepiej traktowala swoja druga corke niz moja tesciowa. Zawsze sie chwalila wnuczkami od tamtej corki, a o moim mezu i jego bracie nic nie mowila dobrego, pomimo, ze obaj sa bardzo pracowici, a dwie z tamtych wnuczek sa rozowdkami (jak ich matka zreszta), trzecia wlasnie wychodzi za maz. Nie powiem, fajne dziewczyny, ale jakos nie mam z nimi bliskich kontaktow, a babci wydaje sie, ze powinnismy jechac, bo to rodzina. No dla niej bliska, ale dla nas juz nie. Co najciekawsze- moj maz, pomimo, ze najmlodszy zawsze wszedzie wozi babcie i tesciowa, najwiecej pomaga. Ma brata, ktory tez raczej nie pojedzie na wesele, ale do niego nikt pretensji nie ma, tak samo jak siostra mojego meza- ma wymowke, ze sklepu nie bedzie mial kto przypilnowac i tez kazdy rozumie, a wystarczy, ze moj maz raz czegos odmowi i juz jest zle. Cos mi sie zdaje, ze tak sie przyzwyczaili w rodzinie mojego meza, ze gdzie trzeba pojechac to tylko on, cos zalatwic to tez on, a jak teraz zalozyl wlasna rodzine i pewne rzeczy mu po prostu nie sa na reke to juz jest tym najgorszym. A przeciez pojedziemy w maju na komunie do tych kuzynek. To tez jest spory wydatek, bo maz jest chrzestnym. Od przyszlego roku chcemy zaczac budowe, wiec tez nie jest nam na reke wydawac pieniadze na wesela, ktorych nawet na dom tak naprawde nie mamy jeszcze uzbieranych... Jak brat i siostra meza nie pojada to jest w porzadku, bo nigdy tam nie jezdzili, a moj maz zawsze chcial wszystkim dogodzic, zeby nikt nie czul sie poszkodowany i jak mu teraz nie na reke wyjazd, bo i budowa i male dziecko i byc moze w tym czasie bedziemy mieli u siebie w sadzie zbiory wisniowe to juz jest zle i najgorzej kazdy bedzie obrazony na nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem szczerze jak czytałam pytanie wątku myślałam ze chodzi o wiek dziecka ze to stoi na przeszkodzie i autorko pytasz jak w tym wieku dzieci na weselach dają rade. Teraz wychodzi ze jednak masz inne argumenty ze jechac nie chcesz a dziecko za wymówkę robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. Przede wszystkim chodzi o wiek dziecka. To jest najwiekszym problemem. Przyznaje, ze wkurza mnie tez to, ze kazdy w rodzinie uwaza, ze POWINNISMY, a inni nie. Ale najwiekszy klopot to wiek dziecka oraz brak jakiejkolwiek pomocy przy opiece nad nim na tym weselu. Przeciez nie wezme tam obcej kobiety, bo trzeba by bylo zapewnic jej jakis nocleg,a to dla nas wiaze sie z dodatkowymi kosztami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiec teraz pytanie: czy biorac pod uwage wszystkie moje argumenty, a najbardziej wiek dziecka, pojechalybyscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedy sie nauczycie tępoty, że to nie kuzynka tylko siostra cioteczna?! Żenada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co z tego? To nie jest istotne. Kazdy rozumie o co chodzi i sie nie wymadrza. Jak nie masz nic madrzejszego do napisania to nie pisz wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
INNE argumenty poza dzieckiem sa nieważne ponieważ wczesniej wiedziałaś ze bedzie slub i wesele zatem żadne tam pieniądze-bo budowa, praca w sadzie bo zbiory-nie powinny miec miejsca. Trudno nie pobawisz sie z własnym mezem (to stan chwilowy i przejściowy bo dziecko rosnie wiec RAZ korona Ci z głowy nie spadnie) ale i tak spędzicie ten dzien razem troche inaczej. Przeciez zostając w domu bedzie to samo-dziecko nagle nie uspokoi sie i nie bedzie mniej absorbujące a dodatkowo moze sama atmosfera weselna go zmieni? I zacznie zachowywać sie inaczej? Ja tak miałam z synem-zakupy koszmar, restauracja koszmar, wyjazdy koszmar az wreszcie wesele bliskiej rodziny i dziecko mi zamienili-było super!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie rozumiem, czemu Kafeterianki tak nie dowierzają, ale ja Ci wierzę. Mam w rodzinie małe dzieci i zawsze są one na wszelkich imprezach. Zawsze jakaś ciocia czy babcia jest w stanie na chwilę wziąć malucha od rodziców, żeby chociaż posiłek zjedli póki jeszcze lekko ciepły. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś komuś wpychał dziecko na siłę, żeby sobie poszaleć. Może po prostu mam dzieciolubną rodzinę i nikt nie mówi na dziecko siostry czy wnuczki "bachor" ani "gówniarz" tylko Michałek, Piotruś czy Agniesia. Czasem rzeczywiście aż kolejka się robi do najmłodszych członków rodziny, bo każdy chce się z nimi pobawić. Sama uwielbiam dzieci i chętnie się jakimś nieswoim równie zajmę. Wiadomo, że żadna ciocia nie jest skazana na niańczenie dziecka przez godzinę, a matka w tym czasie się nie interesuje. Ale wystarczy, że od czasu do czasu weźmie malucha na 10-15 minut i już rodzice mają kilka tańców dla siebie. Raz nawet byłam na weselu, gdzie jedna mama miała półroczne dziecko, które wczesnym wieczorem poszło spać. Mama miała elektroniczną nianię z kamerką, przez którą widać było, jak dziecko śpi i mogła się bawić z mężem do rana spokojna o dziecko. Można nie kupować niani i zgrać sobie też aplikację na telefon. My z mężem mamy coś takiego, bo dom 2-piętrowy. Jeden telefon leży koło dziecka, a drugi ma rodzic. Jak dziecko zacznie co gadać czy płakać, to ten telefon koło dziecka dzwoni automatycznie na ten drugi. Fajna sprawa. v Wracając do sytuacji autorki. Ja na Twoim miejscu bym pojechała przede wszystkim ze względu na babcię. To już kobieta o sędziwym wieku i pewnie bardzo by przeżyła, gdyby nie pojechała na to wesele. Tym bardziej, że jak piszesz, to wesele jej ulubionej wnuczki. Zostaw w kącie swoją zazdrość o to, bo z tego, jak opisujesz ich relację, wyczuwa się nutkę zazdrości. Babcia już długo nie pożyje, może to jej ostatnie wesele w życiu. Nie będziesz miała wyrzutów sumienia, jeśli dostanie zawału z żalu, że ominął ją tak ważny w życiu jej wnuczki dzień i umrze? To niestety całkiem realny scenariusz w tym wieku. Poza tym babcia pewnie pójdzie spać wcześniej niż Twoje dziecko i jak maluch zrobi się śpiący, położysz go w pokoju z babcią. Może do tego czasu czeka Cię tańczenie w kółeczku, ale jak dziecko uśnie, będziesz miała jeszcze kilka godzin na zabawę tylko z mężem. v Ja sama mam w tym roku 2 śluby. Pierwszy 2 godziny drogi. Ślub cywilny i przyjęcie w restauracji do wieczora. Goście to najbliższa rodzina. Moje dziecko będzie miało 7,5 miesiąca. Nie wyobrażam sobie, żeby z nami nie pojechało. Będzie moja mama, tata, babcia i dziadek. Nie, nie będę im wciskać dziecka, żeby mieć spokój. Same mi go będą zabierać, żeby się z nim pobawić. Mieszkamy godzinę drogi od siebie, więc każdą okazję starają się wykorzystać maksymalnie na kontakt z maluchem. Ja im tego nie zabraniam, bo jeszcze ktoś pomyśli, że się nimi wysługuję. Na co dzień zajmuję się sama swoim dzieckiem. Nie podrzucam go teściowej, choć mieszka tuż obok. Jak gdzieś z mężem musimy wyjechać, bierzemy malca ze sobą. Jak chcę iść na zakupy, mały zostaje z tatą. Nie czuję się, że jakoś się poświęcam. Dziecko nieco podrośnie, to nadrobimy. Drugi ślub w podobnej odległości z typowym weselem. Maluch będzie miał niespełna rok. Żeni się wieloletni kolega męża ze szkoły. Prawdopodobnie jedynymi znanymi mi osobami będą państwo młodzi. Żadnej rodziny w tamtych okolicach nie mamy. Cały czas zastanawiamy się, czy jechać. Maluch będzie akurat w stadium "mobilny-niestabilny".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ja bym nie pojechala. Wychodze z zalozenia ze w zyciu trzeba robic to na co ma sie ochote. Ty najwyrazniej nie masz wiec nie rob nic na sile. Babke niech zabierze ktos inny albo nie pojedzie proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bardzo rozumiem. Na imprezie nie posiedzisz, bo musisz za dzieckiem biegać. to normalne w tym wieku, że dziecko jest żywiołowe. A w domu za nim nie biegasz, żeby czegoś nie zbroił? W domu dziecko mniej uwagi potrzebuje? Poza tym po tym co piszesz o Waszych relacjach rodzinnych, to mam nieodparte wrażenie, że tu nie o dziecko chodzi a o to, że nie przepadasz zbytnio za tą kuzynką, bo to ona jest "ulubienicą" babci. Możesz oczywiście wykręcać się dzieckiem, ale nie lepiej wprost powiedzieć, co Cię boli? Skoro jest Ci przykro, że jesteście gorzej traktowani niż inni, to powiedzcie o tym. Niech osoby, które Ciebie i Twojego męża traktują niesprawiedliwie, wiedzą, że Wam to nie odpowiada i sprawia Wam przykrość. Musicie powiedzieć, co Wam leży na sercu. Może i dziecko Was męczy, ale widzę, że inne sprawy męczą Was jeszcze bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biore Wasze rady pod uwage i po kolei sie odniose: budowe domu odkladamy juz 2 rok ze wzgledu na finanse, a o slubie dowiedzielismy sie niedawno, wiec zwyczajnie nie bedziemy mieli tyle pieniedzy. Zwlaszcza, ze jak pisalam wczesniej, bedziemy mieli jeszcze komunie w tamtych stronach. Gosciu powyzej, uwierz, jak moj maly mial 7 miesiecy, to my moglismy wszedzie pojsc, nawet grillw w nocy zaliczalismy. Teraz to jest istny wulkan energii, nie posiedzi w jednym miejscu. Piszesz, ze idziesz na wesele, ale wspominasz, ze bedzie tam duzo bliskiej rodziny, ktora sie zajmie dziciatkiem. I fajnie, tylko ze w naszym przypadku tak nie bedzie. Co do samej babci- ona wcale nie powinna jechac. Nawet tesciowa sie zlosci, ze chce jechac. A to przez jej stan zdrowia- nie ma roku, by nie wyladowala w szpitalu, chodzi o kuli, nie moze wejsc do samochodu sama, wyjsc z niego, bierze tabletki na podniesienie cisnienia i ciagle marudzi, ze wszystko ja boli. Serio, nie powinna jechac w taka droge, bo jak cos sie jej stanie, to kto bedzie za to odpowiadal. Nie usmiecha mi sie jechac w dluga droge z zywiolowym trzylatkiem i schorowana babcia, bo bede miala tylko dodatkowy obowiazek i, mowcie sobie co chcecie, obciazenie. Doadam, ze babcia mieszka w osobnym mieszkaniu, choc w tym samym budynku. Nie jest wiec moim obowiazkiem ciagnac jej ze soba, zwlaszcza, ze sie ledwo porusza i naprawde jechac nie powinna. Inni beda miec z glowy, a ja bede sie uzerac, by wszyscy byli zadowoleni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy jestem zazdrosna o ta kuzynke? Nie. Naprawde ja lubie, dogadujemy sie. Za babcia nie przepadam, fakt, bo jest to dosc falszywa osoba. Ciagle wydzwania do tamtej corki i nas obgaduje, wszystko musi wiedziec. Na wlasne uszy slyszalam. Nie o zazdrosc chodzi, bo nie jestem o jej relacje z babcia zazdrosna. Mam swoj***abcie, z ktorymi mam dobry kontakt, wiec nie musze byc zazdrosna. Nie mam po prostu ochoty, by latac za dzieckiem i jeszcze myslec, czy babcia dobrze droge zniesie. Bo jak jej sie cos stanie, to co zrobimy? Nie ma dnia, by nie narzekala na bol glowy, na cisnienie, czesto w szpitalu laduje. Poza tym swoim narzekaniem potrafi naprawde czlowieka z rownowagi wyprowadzic, bo jej temat to tylko choroby. W imie czego mam sie tak poswiecac? Skoro chca miec babcie na swoim weselu, to moga przeciez po nia przyjachac i ja zabrac. Ona i tak zawsze im za droge zwraca, wiec nie powinno byc problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i dlatego nie jedz! Czemu wy sie zawsze przejmujecie tym co rodzinka powie/pomysli. Nie jedziesz i juz. Pare razy ci tylek obrobia a potem juz im sie nawet nie bedzie chcialo bo beda wiedziec ze ty to ta niereformowalna i zawsze robisz wedlug swojego widzimisie. Ja tak zyje i polecam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem, biegam za trzylatkiem w domu, ale to calkiem inna sprawa. Zawsze mu znajdzie sie cos, czym sie zaintersuj****ajke sie wlaczy, klockami sie pobawi, pojdzie spac. A na takim weselu to co? Wole sie nie denerwowac i nie pojechac. Zwyczajnei nie chce miec *****iwego trzylatka pod opieka tak daleko od domu i schorowanej starszej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, ze jak w tamtym roku byli u nas- ta kuzynka z mezem (mieli cywilny) to ten jej maz jak sobie popil, to mowil w kolko, ze rodzina najwazniejsza, ze trzeba przyjechac, odwiedzic, itd. A potem dodal tekst: moglem zarobic teraz jakies 3 tys zl, ale co tam, ze stracilem, najwazniejsza rodzina... Cos w tym stylu powiedzial, moze nie slowo w slowo, bo dobrze nie pamietam, ale sens byl ten sam.... Nie wiedzialam, co powiedziec. Wpadaja jakies 2 -3 razy do roku, zawsze nie mniej, jak 3 osoby, niby do babci, ale spia u nas (u tesciowej w pokoju), bo tylko tu jest miejsce (w sumie to za bardzo nie ma, bo tylko 1 lozko jest wolne, zaden pokoj nie stoi pusty). Korcilo mnie by odpowiedziec, ze mogl sobie spokojnie te pieniadze zarabiac, bo nie oczekiwalismy takiego poswiecenia z jego strony... No ale jakos niezrecznie bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli babcia jest taką fałszywą i upierdliwą osobą, to trochę zmienia postać rzeczy. Nadal uważam, że dziecko w tym wieku mimo swej żywiołowości nie jest hamulcem w sprawach imprez. Jeśli jednak babcia ma Ci spietrolić dzień, to może faktycznie sobie daruj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozmawialam z mezem, on tez ma obawy, co do babci i dziecka. Powiedzial, ze woli nie jechac niz ciagnac babcie ze soba. Glupio powiedziec babci, ze sie jej nie wezmie, bo jest zwyczajnie za chora, a jak my bedziemyjechac to i tak by sie wpakowala do samochodu. Zreszta, z naszym synem nie zamiast fajneg wesela to mielibysmy meczarnie dlugodystansowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam sie, ze dziecko nie jest przeszkoda, ale jesli chodzi o mniejsze imprezy, typu chrzciny czy komunia. Wesele z dzieckiem tak daleko od domu, to umordowanie. Zawsze jak chodzilismy na wesela to ''dzieciate'' pary zostawialy najmlodsze dzieci z dziadkami. Malo kiedy ktos bierze dziecko na wesele, bo zwyczajnie kazdy chce sobie odetchnac, pobawic sie. My nie mamy mozliwosci zostawienia dziecka z dziadkami prawie w ogole, wiec nie chce jeszcze sobie dokladac ''roboty'' przy malym. Tak zywiolowe dziecko jest meczace, a jesli sie nie ma kogos do pomocy, tesciowej, czy wlasnej mamy, to jeszcze bardziej sie odczuwa wlasnego malucha. I nie jestem delikatna. Od 3 lat nie bylismy z mezem sami nigdzie. Ciagle z malym. Mamy prawo byc lekko sfrustrowani;) PS. Oj tak, babcia potrafi byc denerwujaca. Cala droge bym wysluchiwala, jak to ''tamta'' rodzina jest wspaniala. Juz mi bokim to wychodzi, bo babcia codziennie przychodzi i opowiada o tamtej corce, wnuczkacj, itd. Drugi ulubiony temat to babcine zatwardzenie i bol glowy. Uwierzcie, ze mam dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej będzie, jak sobie darujecie. Faktycznie, towarzystwo niezbyt ciekawe na podróże... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My ze swoim dzieckiem nie poszliśmy na wesele, miałbyc animator zabawiajacy dzieci do danej godziny ale zrezygnowano z niego, goście musieli na własną rękę załatwiać sobie nocleg, dobrze że nie poszliśmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fifi2013
Ja mam 2 latka, byliśmy na weselach jak miał 8 i 10 miesięcy, oczywiście nie był z nami. Byliśmy na weselu jak miał 1,5 roku i też nie był. Jedziemy na 18-stkę jak będzie miał 2,6 lat i miesiąc później na wesele i też nie jedzie z nami. Nie widzę nic w tym złego. Po 1 dziecku nie dzieje się krzywda, zostaje z Babcią po 2 raz na jakiś czas rodzicom należy się zabawa a z dzieckiem zazwyczaj wygląda to tak, że jedno z rodziców biega za dzieckiem, sama nie wyobrażam sobie biegać i pilnować żeby czasem nie wyszedł z sali, poza tym spać o 22 na weselu??? Tekst typu "to wasze dziecko więc trzeba" no sorry, fakt nasze dziecko ale wesele jest po to aby się wybawić no i wypić, jak kto lubi, nie widzę w tym nic złego, nie jesteśmy dziećmi. Autorko nie masz kuzynki, cioci, koleżanki, która mogłaby zostać z Waszą pociechą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak córka miała dwa latka byliśmy z nią na weselu u mojego brata. Fajnie się bawiła, ja za to niekoniecznie ;-) ale miło wspominam. Wesele było daleko, na górze był pokój w którym dzieci później poszły spać. Jak miała 3 lata było wesele mojej siostry, sala wesela 200mmetrów od domu rodziców, szczęśliwa szalała do 23 i odprowqdzilismy ja do domu, gdzie czekała ciocia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś nie sądzisz, że jest różnica między opiekowaniem się dzieckiem w domu, a użeraniu się z nim w restauracji na weselu? Poza tym taki maluch idzie spać najdalej o 21.00 i co autorka albo mąż mają iść spać o tej godzinie? albo kombinować jakąś obcą babę i jeszcze nocleg jej zapewniać? No i ten tekst, że MOŻE go atmosfera wesela zmieni to już mnie całkiem rozwalił :P Nie uważasz, że to trochę duże ryzyko takie liczenie na cud 350km od domu?? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem ze swojego tylko punktu widzenia. Na wesele z dzieckiem 3 letnim moge sie wybrać do rodziny najbliższej w sensie żebym nie była gościem na siłe siódma woda po kisielu, bo to sie mija z celem. Ale jak chodzi o wesele tzw. "obowiązkowe" czyli ktoś bliski to mogę iść ale będę dedukowac w taki sposób że nie traktuję tego wesela na zasadzie takiej jak standardowo się dedukuję żeby się samemu wybawić, O ile na takiej wiejskiej potańcówce z wujkami i babkami w ogóle można się dobrze bawić bo tu też wszyscy wiemy jak takie coś wygląda, więc myślę w ten sposób impreza weselna to rzecz zupełnie nie w moim guście więc nie mogąc się na niej bawić nic nie tracę. Dzień z dzieckiem mija mi tak że i tak muszę się nim cały czas zajmować, i tak musze organizować mu czas, i tak muszę z nim wychodzić na spacery, i tak muszę gotować obiad i przyrządzać inne posiłki więc myślę sobie dlaczego zamiast w domu mam tego samego nie robić gdzie indziej. Jedyna korzyść taka że krajobraz sie dziecku odmieni a ja nie będę musieć gotować nic przez cały pobyt w lokalu, a mam pod nos podstawiane wykwintne jedzenie, jedyny minus to że trzeba wyszykować na elegancko siebie i dziecko co jest trudne przy dziecku no ale potem cała reszta to nie trzeba w zasadzie nic robić innego niż to co sie w domu robi czyli łazić za dzieckiem. O 22 mogę tez iść spać i wręcz sie bede cieszyć z tego że mam pretekst pilnowanie dziecka bo tak jak pisałam wyżej impreza z wujaszkami i ciotkami, bieganie między stołami w "jedzie pociąg z daleka" i siedzenie z nimi do żelaznych krokietów z barszczem do trzeciej na ranem to dla mnie nudy i męka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli chodzi o obecność dzieci na weselu to ile ludzi tyle opinii. Ja do dziś pamiętam ten dziecięcy żal jak kiedyś będąc może z 7 lat dziewczynką nie mogłam pójść na wesele organizowane przez kogoś z rodziny bo dzieci nie były zaproszone. Normalnie tych dzieci na większości wesel jest ledwie kilkoro, ale raz mi się zdarzyło być na weselu gdzie była wyjątkowo ogromna liczba dzieci, aż sama byłam tym mocno zdziwiona. Była każda grupa wiekowa praktycznie, od nastolatków, poprzez dzieci 8 letnie, kilkuletnie, niemowlęta we wózkach i nawet ktoś w zaawansowanej ciązy, żeby było jeszcze bardziej śmieszniej to ja sama byłam wtedy już zaledwie w drugim tygodniu ciąży świeżo po odkryciu tego faktu. Także totalne szaleństwo na tym weselu było. Prawdopodobnie podejście tam było takie że nie przede wszystkim impreza lecz przede wszystkim spotkać się z rodziną w tym najważniejszym dniu i z wszystkimi członkami rodziny nawet jeśli niewiele z tego rozumieli, ale nikomu to nie przeszkadzało. Mój mąż jest fotografem ślubnym i z tego co widzę na zdjęciach to czasy sie troszke zmieniają i już nie tylko to że zaprasza się normalnie wszystkie dzieci z rodziny na wesele ale młoda para często dopłaca i organizuje tym dziecią specjalny pokój lub kącik zabaw wraz z wynajętą opiekunką lub kilkoma opiekunkami które są przebrane w jakieś kolorowe księżniczki albo za klauna i zabawiają te dzieci, malują im buzie itp. Ostatnio coraz częściej widzę takie coś i to się robi coraz modniejsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorki nie "dziecią" tylko "dzieciom" :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wesele to chyba nie jest dobre miejsce dla małego dziecka głosna muzyka,obcy ludzie ,alkohol.To jest impreza dla dorosłych raczej .Jak moje dzieci były małe to nie byliśmy na kilku weselach i nic sie nie stało.Takie impezy z dzieckiem to żadna przyjemność ono sie umęczy i wy jeszcze bardziej.A poza tym żałośnie wygląda taki maluch na parkiecie wśród dorosłych po kilku kieliszkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"taaaaaaaaaaaaaa cała masa gości tylko czeka żeby zamiast się na weselu bawić to niańczyć twojego bachora smiech.gif" Przepraszam że się wtrącę. Ty jesteś obca dla tej osoby z której się śmiejesz więc dla ciebie jest to kuriozalne, ale spróbuj sobie wyobrazić że wśród rodziny tak często jest i to jest normalne że właśnie małe dzieci są przechwytywane przez wielu członków rodziny. To że dla ciebie jest jakieś obce dziecko to nie znaczy że dla rodziny też tak jest. Pomyśl troche jeśli masz logiczne myślenie. Ja sama na imprezach rodzinnych właśnie lubie się bawić z dziećmi bo nieraz jest tak że mi się nudzi przy stole i lubie sie powygłupiać także nic to dziwnego nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jedz. Babcia chce jechac, poniewaz moze to byc jej ostatnie wesele. Pomysl o tym. Poswiec sie i jedz, nic wam sie nie stanie. " Słuszny głos, warto go wziąć pod uwagę. Pozazdrościć babci takiego wieku i że jeszcze ma chęci iść na imprezę, większość dziadków nawet dużo młodszych od niej już odmawia takich przedsięwzięć. Ktoś na starość nic nie ma już z życia a tu nadarzyła sie okazja jeszcze gdzieś jechać, jeszcze coś zobaczyć. Co do przeciwników dzieci na weselach i krytykujących że to głupota. Powiem tyle. Są różne sytuacje w życiu. Może sie zdarzyć że dziecko małe będzie dobrze odbierać całą te impreze a może sie zdarzyć że będzie marudzić i będzie ciężkie, jednak te dzieci właśnie jeśli pojawiają się na weselu to nie na cały jego czas, kładzione są do spania czy zabierane do pokoju w zależności od sytuacji i potrzeb, natomiast większe dzieci takie już biegające to zawsze korzystają na tych weselach, szaleją i są w swoim żywiole to widać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×