Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość gość

Mąż nie wspiera mnie po poronieniu

Polecane posty

Gość gość

Nie dziwie się, ze tak wiele przypadków jest gdy para się rozstaje po stracie dziecka. Mnie chyba tez to czeka.... To byl 7 tydzień. Tak, wiem, dopiero... Wiem, ze strata późniejszej ciąży lub dziecka po porodzie to jest tragedia największą, jednak ja też przezywam swoją stratę, bo bardzo dlugo czekaliśmy na ciążę. Bylam taka szczęśliwa.... Niestety, 7 tydzień-brak zarodka. Ja wiedziałam, ze mam prawo przeżywać smutek i musi minąć trochę czasu, wiedziałam, ze w końcu dam sobie z tym rade jednak potrzebowałam się wypłakać porządnie. Tylko nie mialam komu. Nikomu o ciąży nie mówiliśmy, uznaliśmy, ze za wcześnie. Wiemy tylko my oboje o tym wszystkim. I tu jest mój problem. Chyba bardziej od poronienia boli mnie brak wsparcia ze strony męża. Do niego jakby nic się nie stalo! Powiedzial, ze ma dość moich lamentów, ciągłego płaczu i zachowuje się jakbym miała 40 lat i ostatnia szanse na ciążę. A mamy po 25, wiec uważa ze jeszcze możemy miec nie jedno dziecko. Owszem. Ma racje. Ja wiem, ze to nie jest jeszcze koniec świata, jednak kurczę potrzebowałam tych kilku dni chociaż na przebolenie tego. A takie słowa usłyszałam od niego dzień po tym co się stalo. Jeszcze dla porównania dal mi przykład znajomej, ktora tez straciła pierwsza ciążę, a żyła normalnie, nie wpadała w histerie jak ja.... Tylko skąd on wie, co działo się u niej naprawdę? Kobiety ukrywają bol, ja w pracy tez nie daje po sobie tego poznać, choć serce mi pęka. Powiedzcie mi, czy to ja przesadzam i faktycznie nie powinnam sie nas sobą użalać? Może któraś z was miala podobna sytuacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przytulam mocno, daj sobie i mężowi czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czas leczy rany, tylko dla mnie jest niezrozumiale to ze maz ciebie niewspiera, coś nie tak, maz powinien wspierać cie, i być z tobą na dobre i zle, po to braliście ślub i składaliście sobie przysięgę malzenska, na dobre i złe, dziwny ten twój maz ,nie obraz się ze to pisze ale jakby cie kochał to by cie wspieral, czyżbyś już mu się znudzila, ja bym się zapytała czy cie kocha, dlaczego cie niewspiera, otwarcie mów mu czego oczekujesz od niego, po to go chyba masz żeby cie wspieral

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, kobieta jestem i matka ale jak dla mnie to przesadzasz. 7 tydzien, brak zarodka czyli ciazy tak na dobra sprawe nie bylo. Co innego smutek a co innego lamenty i placz calymi dniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no przesadzasz, w tym sensie ze wymagasz od faceta ktory jako tako nie jest uczuciowy sam w sobie z natury aby przezywał i płakał po kątach z powodu 7tygodniowej ciazy w dodatku bezzarodkowej???!!! nie mowie ci zlosliwie, tego, sama 2 razy poronilam, za 1 razem w 6tyg(puste jajo jak u Ciebie)-bylo mi przykro, plakalam 1 dzien, ale rozumialam ze maż tego az tak nie przezywa jak ja no bo jak skoro lewdo dowiedzial sie ze jestem w ciazy(choc naprawde nie bylam ) a juz za tydzien w niej nie bylam, powiedzial ze damy rade, uda sie i glowa do gory. zebralam sie i za 2 mce bylam w ciazy. ktora niestety nie utrzymała sie ale dotrwałam do 12tyg. tu bylo ciezej ale tez nie beczałam w jego obecnosci tylko skrycie to przezywalam.faceci tego nigdy do konca nie zrozumieja. nie miej mu za złe. co wiecej nie dramatyzuj z tym odejsciem bo on cie nie wspiera...jestescie mlodzi, bedziecie miec dziecko, co 2 kobieta roni, czesto nie ma o tym pojecia nawet. spokojnie, zbadaj sie, zacznij dzialac na pewno bedzie dobrze, ja dzis mam w domu 3letniego urwisa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
para się rozstaje po stracie dziecka. Mnie chyba tez to czeka Nie grzesz dziewczyno pisząc te słowa, obyś nigdy w żyiu dziecka nie straciła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.14 spodziewałam się takich komentarzy, dlatego pisałam wczesniej, ze wiem, ze sa gorsze tragedie. Mysle, ze ten kto bez problemu zaszedł w ciążę i donosił to mnie nigdy nie zrozumie. Ja mam taki charakter, czuje się z tym zle, nic na to nie poradzę. Czyli mam udawać nawet przed mężem? Nie mam prawa oczekiwać żadnego wsparcia? Może poronienie szybko przeboleje, ale zachowanie męża mnie boli. Mimo wszystko. Nawet jak ma racje. Kiedyś zrobil głupia rzecz, miał z tego powodu sprawę w sądzie. Przezywal, bal sie co go czeka, nie spal po nocach, seks to byl raz na miesiąc. Ani razu nie powiedziałam mu, ze mam tego dość. Wspierałam go, cierpliwie czekałam, aż wszystko się skończy. Jak tylko mogłam starałam sie pomoc. Czy to do cholery takie dziwne, ze oczekuje tego samego?! Ja naprawde nie będę nie wiadomo jak dlugo cierpieć, tylko tak reaguje na smutek właśnie - płaczem. Moge udawać przed nim, ze jest ok, dobrze mi to wychodzi przed innymi. Tylko kurczę jakos nie pasuje mi to do definicji małżeństwa. Nie wiem co robić. Gdybym miała szanse to bym gdzieś wyjechala na kilka dni, trochę nabrać do tego dystansu. Niestety nie mam możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co czytam to ona nawet tego jednego dnia nie miala by sie posmucic tylko on od razu następnego dnia przyklad z kolezanka dowalil. A szczerze - jakos moj wytrzymuje nawet jak cos wyolbrzymie. Nieczesto to robię, ale czasami mam trudniejszy okres i jestem paskudna. I co? Ma mi chamsko cos powiedziec bo wymyslam? Razem sie jest bez wzgledu na wady, trudnosci itd A kazdy czlowiek jest inny. Moj też ostatnio z racji urodzin swoich marudzil - co, zamiast go pocieszać mialam wyjechac ze on ma byc twardy bo w d***e mam co on czuje? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój mąż przesadził, to jasne...albo boi się, że sam się rozklei widząc twoje łzy, woli udawać twardego. U nas po stracie było odwrotnie, to mąż przeżywał mocniej, niemożliwe a jednak...inny charakater po prostu...ale nie przyszło mi do głowy i serce nie pozwoliło by na grubiańskie odzywki do zapłakanego męża tuż po stracie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie oczekuje od męża nie wiadomo czego. Tylko tego, zeby w spokoju pozwolił mi się wypłakać. Nie chce pocieszyć, przytulić - ok, tylko niech nie czepia się mnie, że sama sobie popłaczę. Niech sobie siedzi w drugim pokoju, niech tego nie słucha. Ale nie, przyłazi do mnie i wręcz rozkazuje, żebym nie lamentowała i miała uśmiech na twarzy jak zwykle. Ja mam tego dość. Juz i tak dwa lata zawsze przed każdym udawałam, ze jestem szczęśliwa, przed nikim sie nie uzalalam, ze nie mogę zajść w ciążę. Teraz jak sie nagle udalo i nagle jej juz nie ma to też mam udawać szczęśliwa? Juz nie mam na to sily.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdecydowanie jedno jest faktem: jesteś histeryczką. Z taką konstytucją psychiczną nie będziesz się nadawała na matkę niczego więcej jak dzielącej się komórki. Tak na marginesie, w 7 t.c. to lekarka prowadząca moją ciążę nawet jeszcze nic badać nie chciała, a co dopiero spekulować o dziecku. I to było życiowe podejście. Takie podejście reprezentuje też twój mąż i inni, trzeźwo myślący ludzie. A ty zacznij myśleć normalnie, albo odpuść sobie plany macierzyńskie czy związek z drugim człowiekiem. P.S. Odsyłam do materiałów o tzw.osobowościach niedojrzałych, histerycznych. No i naturalnie więcej wiedzy o rozwoju ciąży by się przydało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Zacznij myslec normalnie" Z******ty tekst. Nie wiem jak mozna miec czelnosc by diagnozowac kogos, krytykowac jego konstrukcje psychiczna i odsylac do jakichkolwiek źródeł na podstawie paru wpisow. I nie, ani ze mnie autorka, ani hisyeryczka. Zwyczajnie nie jestem ograniczona do jednego, slusznego myslenia. Tobie polecam podstawy psychologii różnic indywidualnych. Warto najpierw je opanowac zanim zaczniesz kogos pouczać, bo pouczanie przez ignoranta jest raczej malowartościowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg mnie oboje macie rację. Ty - bo masz prawo do płaczu, wyżalenia się i rozumiem, że chciałabyś żeby Cię wspierał, przytulił i powiedział, że też mu przykro. On - ma rację, macie dopiero 25 lat, przed wami wiele szans na dziecko, poza tym lepiej stracić ciążę w 7 tygodniu niż choćby w 17...Lepiej stracić ciążę niż urodzić chore dziecko, takie jest moje zdanie. A poza tym hmmm nie obraź się, ale brak zarodka, więc w sumie nie straciłaś żadnej ciąży w zasadzie, głowa do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16.21 jakbyś poroniła, to byś tego wszystkiego nie w. Ciesz się, ze cie to nie spotkało. A co do tego, ze ciąży nie bylo. Autorka czekala na nią dwa lata. Teraz płacze nie tyle po ciąży, której fizycznie nie bylo, ale przez stratę nadziei na swoje dziecko. Wyobraża sobie jej radość po dwóch latach a potem taki kopniak. Pewnie myśli, ze po co w ogóle zachodzila. Mysle., ze niepłodności boli mniej niż straty ciąż, nieważne na jakim etapie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz moja pierwsza ciąża obumarła, tez to przeżyłam mocno czułam się okropnie osamotniony, ale po roku zaszłam w kolejną i teraz jestem w 12 tyg,ale nadal drżę i wiesz co mi pomogło modlitwa, początkowo po stracie nawet byłam trochę obrazona dlaczego ja itd. może to i dziwne choć uważam to za cuda odmawiając Nowe. Pompejanską do Maryji doświadczyłam samych pozytywów wyobraź sobie ze w 7 tyg beta hcg spadła 9 tys w ciągu kilku dni, powiedziano mi ze to po ciąży i okazało się ze dzidzia zdrowa każdy stwierdził że to cud, zachęcam Cię do modlitw bo dla mnie tylko dzięki nim się szybko pozbieralam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też stracilam. 7 tydzień krwawienie i reakcja mojego meza? Zimna obojętna. I to mi o dziwo pomogło. UzmysłowiLO że tak naprawdę nie było malucha serca. On racjonalnie mówił daj spokój tak musiało być i zmieniał temat. Teraz znów jestem w ciazy. Skacze koło mnie pomAga daje z siebie 100%. Nie skreśla męża. On nie ma tak rozwiniętej inteligencji emocjonalnej. Zrozum też jego. To jego reakcja. Przestań płakać bądź dorosła kobieta. To się zdarza. To dziecko miało się nie urodzić. Pewnie posiadało wadę genetyczna. 25 lat dziewczyno. Możesz mnie jeszcze 3 dzieci. Wymagasz od niego zrozumienia ale zrozum też jego. Weź się w garść prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko właśnie, mi się wydaje że autorka chciała przepłakać ten 1-2 dni a tu jej przyłaził i jej tego wręcz zabraniał. No jak tak można? Mąż oczekiwał, że ona na pstryknięcie przestanie, nie dał jej tych paru dni których potrzebowała. Każdy jest inny, jeden w ogóle się nie przejmie, drugi przepłacze 1 noc, a trzecie będzie chciał przepłakać 3. I każda wersja jest normalna. Tylko nie może być tak, że ktoś przychodzi i jednej osobie nakazuje przestać płakać, a drugiej zacząć płakać bo jak to tak. I chyba w tym jest meritum - mąż nie próbuje jej zrozumieć, dałby jej 2 dni, potem przytulił i by było ok. To musi mieć do niej pretensje, że śmie przezywać emocje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka ja myślę , ze twój maz tez to przeżywa ale niektórzy tacy faceci są, że nie daja po sobie poznać nic taki jest mój maz. Nigdy się nie zalamal, nigdy nie cierpiał i po niekad dawał siły mi bo gdybyśmy się oboje rozklili to co by było? Twój myślę ze nie może znieść jak ty placzesz i dla twojego dobra chce zebys o tym zapomniala i znów była sobą. Mój na szczęście jest dla mnie dobry kiedy ja mam jakaś odchłań rozpaczy ale mojego płaczu słuchać nie lubi. Najszczesciej to bierze na kolana i tuli w takiej sytuacji ale nigdy nie rozpacza ze mną. I to tez mnie na poczatku denerwowalo ale teraz wiem, że gdybyśmy oboje się rozkleili to ja juz na amen. A tak wiem ze on tego nie lubi i zawsze podniesie mnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NIGDY nie każcie komuś przestać płakać. jezu, jak ograniczonym trzeba być? Dziecku też tak każecie jak przyjdzie z 1 ze szkoły? To naturalne reakcja organizmu na napięcie, w trakcie płaczu następuje rozładowanie tego napięcia. Tyle tu mądralińskich a zero wiedzy o fizjologii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.28 właśnie "każdy jest inny" Dlatego autorka topiku chce sie wypłakać i będzie to trwało ileś dni, a jej mąż widząc ja w takim stanie dostaje gesiej skórki i zaczyna swoje "pocieszanie" Tak, uważam,ze to co mówił to było jego "pocieszanie" :) I nie gadaj kobieto głupot o rozwodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dla mnie tez przesadzasz. Dziecka nie stracilas. Stracilas ciąże. A to dwie różne sytuacje. Glowa do gory i zyjesz dalej. Tak wiem co mowie ja tez poronilam w 13 tc i to w urodziny męża i cala rodzina przykaciele wiedzieli o ciazy pozbiej musielismy dzwonic i sie tlumaczyc ale zyjemy dalej cieszymy sie soba tydniej później pojechalismy na kiesiac midowy i to bylo dobre dla nas taka terapia moze. Daj spokój zyj dalej. Wiesz mi nic strasznego sie nie stało. Moze te slowa zabola ale taka prawda co 4 kobieta traci ciaze na swoecoe to nic wielkiego. Takie slowa uslyszalam od lekarza a na nastepny dzien do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mogę ci napisać, że każdy jest inny. Każdy przeżywa wszystko na swój sposób. Ty potrzebujesz wsparcia i pocieszenia oraz rękawa do wypłakania. A pomyślałaś czego potrzebuje twój mąż? Pomyślałaś, że taka postawa to może być jego reakcja obronna? Dlaczego tylko tobie ma należeć się wsparcie? On też ma poczucie straty. Jestem w stanie go zrozumieć bo ja w kryzysowych sytuacjach zachowuję się podobnie. Jest mi wtedy łatwiej przez to przejść kiedy się nie rozklejam. Jeżeli tak bardzo tego potrzebujesz to powiedz przyjaciółce i jej się wypłacz, ona da ci wsparcie i pocieszenie. Daj mężowi spokój i pozwól przeżywać wszystko po swojemu bo pretensjami doprowadzisz co najwyżej do rozwodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćdorota
Też poroniłam w 10 tygodniu. Dla mnie to był cios. Rozumiem Cię bardzo dobrze a to co tu słyszę od kobiet, że to tylko 7 tydzień, to zarodek, to to, to tamto. Słyszycie się? Matki! Ciąża jaka by nie była każda strata jest dramatem. Mnie mój facet też nie wspierał. Rozstaliśmy się. Okazał się egoistą. Na dodatek obwinił mnie za rozpad naszego związku. Dla niego ważniejsze były gry, filmy. Przychodził z pracy to od razu przed tv, konsola i granie do wieczora a ja sama jak nie w sypialni to na spacerze. Nie zapytał się mnie nawet jak się czuję. Bali mnie to ciągle bo minęło dopiero dwa miesiące. Więc kobietki nie mówcie takich przykrych rzeczy komuś dla kogo taka strata jest ciężkim przeżyciem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On Cie nie kocha,skoro nie czuje nic gdy Ty płaczesz gdy Ci nie współczuje.Jest nie wart bys kiedykolwiek mu dała jeszcze dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nic

Mój mąż powiedział, że zawiodłam jego zaufanie, bo straciłam ciążę. I już nie zamierza nigdy więcej próbować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A ty w jaki sposób go wspierasz? Zapytałaś się chociaż jak on się czuje  czy tylko o swoją pisde się martwisz? 
Przecież to było również jego dziecko a przez ciebie nawet się nie miało szansy urodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
Dnia 16.06.2018 o 19:29, Gość gość napisał:

On Cie nie kocha,skoro nie czuje nic gdy Ty płaczesz gdy Ci nie współczuje.Jest nie wart bys kiedykolwiek mu dała jeszcze dziecko.

Ciekawe komu. Zapatrzona w siebie egoistka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jmfjmf

Do autorki tematu:

jesteś odrażająco infantylną histeryczką.

Nakręcasz się na żal za czymś, czego nie było, jakąś co najwyżej zygotą a może pustym jajem płodowym, i jeszcze oczekujesz od normalnych współhisterii i użalania się.

Nie nadajesz się na matkę pod względem psychicznym. Partnerka życiowa też z ciebie do niczego. Ogarnij się, dojrzej, to może i donosisz następną ciążę. W życiu są ważniejsze sprawy i poważniejsze problemy niż własne zaburzenia hormonalne.

 

Siódmy tydzień i to cyrki odstawia. Tfu! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmmmmmm

Ja jestem Teraz w ciąży i na początku gdy ciąża była jeszcze bardzo wczesna poszłam do ginekologa i Pani stwierdziła ciąże pokazała mi pęcherzyk ale zarodka nie było jeszcze wtedy widać . Powiedziała ,ze trzeba poczekac jeszcze z dwa tygodnie i jeśli nie będzie to znaczy ,ze ciąży nie ma tylko pęcherzyk pusty. Na szczęście okazało się ,ze po odczekaniu zarodek jednak jest i dzidziuś już w drodze już 6 miesiąc. Rozumiem ,ze jest Ci smutno ale moim zdaniem trochę przesadzasz. Zarodka nie było wiec na dobra sprawę nie było dziecka tylko właśnie taki pusty pecherzyk. Nic nie straciłaś i nie patrz na to w ten sposób bo to nie poronienie tylko brak zarodka . Nie straciłaś dziecka . Może Twój Mąż patrzy na to właśnie tez w taki sposób a na dodatek to facet wiec on nie przeżywa tak jak my kobiety wszystkiego. Głowa do góry i starajcie się dalej! Masz 25 lat jeszcze może nie jedna ciąża przed Tobą 😉 nie skreślaj od razu malzenstwa i nie rozpaczaj jakoś tragicznie bo właśnie Może przesadzasz z cała tą żałobą i już Mąż ma dość i nie chodzi w cale o wspieranie . Nie trać czasu na lamenty tylko bierz się do roboty z Mężem może tym razem się uda 😉 powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rece opadaja
35 minut temu, Gość Hmmmmmm napisał:

Ja jestem Teraz w ciąży i na początku gdy ciąża była jeszcze bardzo wczesna poszłam do ginekologa i Pani stwierdziła ciąże pokazała mi pęcherzyk ale zarodka nie było jeszcze wtedy widać . Powiedziała ,ze trzeba poczekac jeszcze z dwa tygodnie i jeśli nie będzie to znaczy ,ze ciąży nie ma tylko pęcherzyk pusty. Na szczęście okazało się ,ze po odczekaniu zarodek jednak jest i dzidziuś już w drodze już 6 miesiąc. Rozumiem ,ze jest Ci smutno ale moim zdaniem trochę przesadzasz. Zarodka nie było wiec na dobra sprawę nie było dziecka tylko właśnie taki pusty pecherzyk. Nic nie straciłaś i nie patrz na to w ten sposób bo to nie poronienie tylko brak zarodka . Nie straciłaś dziecka . Może Twój Mąż patrzy na to właśnie tez w taki sposób a na dodatek to facet wiec on nie przeżywa tak jak my kobiety wszystkiego. Głowa do góry i starajcie się dalej! Masz 25 lat jeszcze może nie jedna ciąża przed Tobą 😉 nie skreślaj od razu malzenstwa i nie rozpaczaj jakoś tragicznie bo właśnie Może przesadzasz z cała tą żałobą i już Mąż ma dość i nie chodzi w cale o wspieranie . Nie trać czasu na lamenty tylko bierz się do roboty z Mężem może tym razem się uda 😉 powodzenia!

Tak, ona na pewno ciagle ma 25 lat. Tez chcialabym miec teraz tyle samo lat co w 2016. Czy wy, kierwa, patrzycie na daty postow czy tak glupio pyerdolicie, byle glupio pyerdolic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×