mala czarna*** 0 Napisano Listopad 1, 2005 \"A kiedy przyjdzie takze po mnie Zegarmistrz Swiatla purpurowy By mi zabeltac blekit w glowie To bede jasny i gotowy Splyna przeze mnie dni na przestrzal Zgasna podlogi i powietrza Na wszystko jeszcze raz popatrze I pójde, nie wiem gdzie, na zawsze...\" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rick_Blaine 0 Napisano Listopad 2, 2005 Garcia Lorca „Gdyby ręce moje mogły ogołocić z liści” W noce pociemniałe wymawiam imię twoje, kiedy gwiazdy się schodzą na księżycowe wodopoje, kiedy usną już gałęzie z listowiem tajemnie i kiedy czuję namiętności i muzyki wzbierające we mnie. Zegar, co zmarłe godziny obłędny śpiewa bezsennie. Wymawiam imię twoje w tę noc uśpioną w mroku i twoje imię rozbrzmiewa dalekie jak nigdy dotąd. Dalsze niż wszystkie gwiazdy, boleśniejsze niż deszcz przelotny. Czy jeszcze cię kiedy pokocham jak wtedy? Jaka winę moje serce ponosi? Jeśli mgła się rozpłynie, jakie są jeszcze pasje przede mną? Czy będą spokojne i czyste? Gdybyż moje palce mogły obedrzeć z księżyca liście!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość upppu Napisano Listopad 2, 2005 up Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Najwredniejsza Napisano Listopad 2, 2005 Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz, Ale w innym sadzie, w innym lesie - Może by inaczej zaszumiał nam las Wydłużony mgłami na bezkresie.... Może innych kwiatów wśród zieleni bruzd Jęłyby się dłonie dreszczem czynne - Może by upadły z niedomyślnych ust Jakieś inne słowa - jakieś inne... Może by i słońce zniewoliło nas Do spłynięcia duchem w róż kaskadzie, Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz, Ale w innym lesie, w inym sadzie... Leśmian Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Rick_Blaine 0 Napisano Listopad 2, 2005 A ostatnio spodobal mi sie wiersz recytowany w Pręgach przez Żebrowskiego. nie wiem tylko czy to jest scenarzysty czy zapożyczony od kogos innego... ale podoba mi sie Myślisz mi się - nieprzerwanie.... ON: Myślisz mi się, nieprzerwanie. Skórą, krwią, tętnem. Kiedy już Cię nie było w mieszkaniu, kiedy został mi tylko Twój zapach, okno zamknąłem żeby go nie wypuszczać. I włosy pojedynczo odnajdywałem gdzie niegdzie na kocu i na koszuli mojej. A kiedy został mi tylko Twój zapach i włosy i Twoje ślady pomniejsze byłem jak pies, który nigdy pojąć nie zdoła, że pani wyszła po to żeby wrócić. A kiedy znikłaś usiłowałem sobie przypomnieć Twą twarz i z tęsknoty nie mogłem i bez skutku próbowałem zrozumieć skąd się znamy, kim jesteśmy. Czy Ty i Ja to już MY... Ona: Musisz być czujny, wiedzieć jakich pytań nie zadawać, kiedy milczeć, dotykać, kiedy być a kiedy zniknąć. Chce być przy Tobie pewna, że będziesz dokładnie wtedy i w takim stopniu żebym Cię czuła a jednocześnie za Tobą tęskniła. I nigdy nie odwracaj się do mnie w łóżku plecami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maalutka 1 Napisano Grudzień 25, 2005 Szept na dwa głosy Joanna Borgensztajn Słońce już wstało, ogrzewa Ziemię, budzi namiętność w sercu uśpioną. Po górskim stoku zbiegnę do ciebie i ponad łąką wzlecę zieloną! Jak rącza łania w zaroślach skryta, co nie wie: zostać, czy też uciekać... i każdy szelest trwożliwie chwyta - tak właśnie będę na ciebie czekać! W nagłym porywie deszcz rozmarzony wyniosłe drzewa smaga swą rosą... Strumień przeskoczę – rwący, wzburzony - ogromne skrzydła w niebo mnie wzniosą! Jak barwny motyl w powietrzu wisząc, wirując w tańcu – zakreśla koła, będąc muzyką i będąc ciszą - moja tęsknota ciebie przywoła! Zwabi mnie taniec myśli swawolny, nagle zniewoli swoim urokiem, więc zaczerwienię się jak mak polny, śledząc te pląsy płomiennym wzrokiem. To, co zobaczę tak mnie zaskoczy... Beztroska radość zbyt mnie poruszy, że zawstydzony – opuszczę oczy, gdy się roztańczy... nagość twej duszy! W górę się wzbijesz jak wróbel mały, dźwięcznie zaśpiewasz jasnym przestworzom. Fiołki, co wiosny dotąd czekały... główki podniosą, oczy otworzą! Próbując pojąć tę magię wielką, która rozkwitać nakaże pąkom, zrozumiem jedno – tyś czarodziejką, skoro szybujesz jak ptak nad łąką! To nie są czary – zwykłe marzenie tak mnie unosi ponad obłoki. a jednym słowem dla ciebie zmienię w przepiękny ogród ten kraj szeroki, który pustkowiem był do tej pory. Możesz zamieszkać tu razem ze mną; możesz odegnać wszystkie potwory, co w snach zranionych nocą się lęgną. Odnajdziesz w lustrze twarz wojownika, odnajdziesz w sercu cenne przymioty i to jest magia, która przenika czyste, szlachetne... ludzkie istoty. Zabiorę ciebie w podróż przez baśnie, więc tak po prostu – chwyć mnie za dłonie! Tam, gdzie lecimy... słońce nie gaśnie, nie gaśnie płomyk, który w nas płonie. Ten ciepły ogień mnie niepokoi, choć tak naprawdę – przecież mi miły. Drżę niczym listek, który się boi, by go płomienie te nie spaliły. Jakże to czynisz, że iskry wzbijasz, cokolwiek robisz – choć dla zabawy? Kwitną jabłonie, kiedy je mijasz i złoty pyłek sypie się z trawy! Choć dumny rycerz, nie znając lęku, pokłon oddaje swej ukochanej, ja – zamotany w sieć twego wdzięku - z niepewnym sercem przed tobą stanę! Cóż ci dać mogę? Wonne bukiety i nad potokiem plecione wianki zdają się niczym wobec kobiety, która podobna jest do kapłanki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
od niedawna optymistka 0 Napisano Grudzień 30, 2005 \"Samobójca\" Skoczyl w morze ciemne i mordercze, zesliznal sie po taflach cienia, mial ciężkie serce nie musial przywiązywać kamienia Z glębi wody uklonil sie światu minal sepię piękną i szkaradną i spocząl na dnie wsród kwiatów z takim sercem idzie się na dno. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
LeMoniQ 0 Napisano Styczeń 1, 2006 To nie jest mój ulubiony wiersz, ale bardzo go cenię: BRONISŁAWA OSTROWSKA *** Zostawcie wy mnie w spokoju - Nie płaczę, nie placzę przecie! Dobrze mi w kącie pokoju, Czego wy jeszcze chcecie? Nie męczcie mnie już daremnie - Nie płaczę przecie, nie szlocham! Czego wy chcecie ode mnie? Kocham go! Kocham!! Kocham!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maalutka 1 Napisano Luty 1, 2006 Szept na dwa głosy Słońce już wstało, ogrzewa Ziemię, budzi namiętność w sercu uśpioną. Po górskim stoku zbiegnę do ciebie i ponad łąką wzlecę zieloną! Jak rącza łania w zaroślach skryta, co nie wie: zostać, czy też uciekać... i każdy szelest trwożliwie chwyta - tak właśnie będę na ciebie czekać! W nagłym porywie deszcz rozmarzony wyniosłe drzewa smaga swą rosą... Strumień przeskoczę – rwący, wzburzony - ogromne skrzydła w niebo mnie wzniosą! Jak barwny motyl w powietrzu wisząc, wirując w tańcu – zakreśla koła, będąc muzyką i będąc ciszą - moja tęsknota ciebie przywoła! Zwabi mnie taniec myśli swawolny, nagle zniewoli swoim urokiem, więc zaczerwienię się jak mak polny, śledząc te pląsy płomiennym wzrokiem. To, co zobaczę tak mnie zaskoczy... Beztroska radość zbyt mnie poruszy, że zawstydzony – opuszczę oczy, gdy się roztańczy... nagość twej duszy! W górę się wzbijesz jak wróbel mały, dźwięcznie zaśpiewasz jasnym przestworzom. Fiołki, co wiosny dotąd czekały... główki podniosą, oczy otworzą! Próbując pojąć tę magię wielką, która rozkwitać nakaże pąkom, zrozumiem jedno – tyś czarodziejką, skoro szybujesz jak ptak nad łąką! To nie są czary – zwykłe marzenie tak mnie unosi ponad obłoki. Ja jednym słowem dla ciebie zmienię w przepiękny ogród ten kraj szeroki, który pustkowiem był do tej pory. Możesz zamieszkać tu razem ze mną; możesz odegnać wszystkie potwory, co w snach zranionych nocą się lęgną. Odnajdziesz w lustrze twarz wojownika, odnajdziesz w sercu cenne przymioty i to jest magia, która przenika czyste, szlachetne... ludzkie istoty. Zabiorę ciebie w podróż przez baśnie, więc tak po prostu – chwyć mnie za dłonie! Tam, gdzie lecimy... słońce nie gaśnie, nie gaśnie płomyk, który w nas płonie. Ten ciepły ogień mnie niepokoi, choć tak naprawdę – przecież mi miły. Drżę niczym listek, który się boi, by go płomienie te nie spaliły. Jakże to czynisz, że iskry wzbijasz, cokolwiek robisz – choć dla zabawy? Kwitną jabłonie, kiedy je mijasz i złoty pyłek sypie się z trawy! Choć dumny rycerz, nie znając lęku, pokłon oddaje swej ukochanej, ja – zamotany w sieć twego wdzięku - z niepewnym sercem przed tobą stanę! Cóż ci dać mogę? Wonne bukiety i nad potokiem plecione wianki zdają się niczym wobec kobiety, która podobna jest do kapłanki. J.B. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maalutka 1 Napisano Luty 1, 2006 c.d. Jestem kapłanką pradawnej wiary, wiary w uczucia i w sens miłości... więc chętnie przyjmę twe skromne dary, bo na ich widok uśmiech zagości na mojej twarzy jak dzień na niebie. Prawdziwe skarby tkwią tak głęboko - i za to właśnie chcę kochać ciebie - że ich nie widzi zbłąkane oko, gdy nie dość pilnie patrzy w człowieka. Spiesz się więc odkryć, co w sobie nosisz; nie marnuj chwili, bo czas ucieka... Ptakom podobny – ty też się wznosisz, budzisz się ze snu, odradzasz nowy, aby podążać za drogowskazem, jak młody jastrząb ruszyć na łowy... Tam dokąd zmierzasz – zmierzamy razem! Rozwijam skrzydła, by ruszyć w drogę, mojej nadziei pozwolić płonąć. Czy razem z tobą odlecieć mogę? Nie chcę – jak Ikar - w morzu zatonąć snów, co się spełnić nigdy nie miały, choć się zakradły pod me powieki; snów, co przy tobie mnie zatrzymały, - nie wiem: na chwilę, czy też na wieki... Niepewnie patrzę na losu szalę - w życiu najlepiej grać jedną kartą: kochać bez granic, albo też wcale. Czy to potrafię? Czy kochać warto? Nie wiem dlaczego jasna poświata nad twoją głową jak Księżyc wschodzi... jakbyś nie była stąd – z tego świata, z którego rodzaj ludzki pochodzi! Może to prawda – jestem z daleka: za horyzontem, pośród chaosu. rodzi się w bólach dusza człowieka... Ja też spoglądam na szalę losu jak ty - niepewnie, bo w każdej chwili dotyk niechcący czy wiatru tchnienie na drugą stronę wszystko przechyli... na miejsce szczęścia niosąc cierpienie. Próbuję walczyć wznosząc ołtarze już nieobecnym, pradawnym bogom i samą siebie niosę im w darze - oni mnie znają, więc mi pomogą w chwili goryczy dwie rzeczy stworzyć, pachnące miodem za łzę jedyną; takim sposobem – dobro pomnożyć, małej radości stać się przyczyną. Wiem, że musiało być w twoim życiu wiele dni smutnych, pełnych cierpienia. Ja – przyczajony jak lis w ukryciu - wreszcie rozumiem, dlaczego zmienia twój gest czy uśmiech... oblicze świata... Nagle okrywasz się mgłą tajemną i w twoje włosy tęcza się wplata! Nie wiem, dlaczego pragniesz być ze mną. Nazbyt bezradny i zagubiony - gniotę w swych dłoniach duszę zlęknioną, próbując zajrzeć jak za zasłony w głębię twych oczu nieprzeniknioną. Niech się bogowie twoi objawią! Niech przyjdą tutaj nago i boso, od wątpliwości moich mnie zbawia, zwierciadło prawdy niech mi przyniosą! Bogów prastarych już zobaczyłeś w głębi mych oczu i w moich czynach. Czy nie poznałeś, nie uwierzyłeś? Jakaż zwątpienia twego przyczyna? Zwierciadło prawdy ty nosisz w sobie i znasz odpowiedź na swe pytania. Serca zapytaj – ono odpowie rytmem miłości i bez wahania samo objawi ci tajemnice, których na próżno szukasz dokoła. Popatrz uważnie w moje źrenice - to moja dusza do ciebie woła! Spróbuj wyczytać, co zapisane jest w ich otchłani tętniącej życiem. Jaką mnie ujrzysz – taką się stanę i taka będę... o każdym świcie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maalutka 1 Napisano Luty 1, 2006 Gdybym mógł sprawić mocą pragnienia, ażebyś przyszła – słodka, łagodna... niosąc ze sobą urok natchnienia: taka szczęśliwa i tak pogodna, jakiej cię dotąd jeszcze nie znałem - rozpromieniona i roześmiana; jaką cię widzieć od zawsze chciałem - zbytnio beztroska, zbyt zakochana... Czy taka jesteś, czy tylko roję o czymś, co nigdy stać się nie może? Gdzieś na dnie serca ciągle się boję, że złudny obraz dla siebie tworzę... Gdy promyk słońca zimę przegoni, a śnieg topniejąc gorzko zapłacze; lód się rozkruszy od ciepła dłoni... patrząc na ciebie – kogo zobaczę? Zobaczysz we mnie zwykłą dziewczynę, kiedy się zjawię okryta wiosną. Jak łabędzica biała przypłynę nim pierwsze kwiaty wśród traw wyrosną. Ty mówiąc do mnie o swych marzeniach, o nieodkrytych głębinach duszy i o zrodzonych we śnie pragnieniach - staniesz się wierszem, który mnie wzruszy. Przyjdę do ciebie niczym kochanka... po wąskiej ścieżce z Księżyca blasków. Przyjdę spowita mgłami poranka i obsypana puchem dmuchawców. Ja będę mówić o swej miłości: o łzach wylanych, o niespełnieniu, złamanym sercu; o bezsenności, o gorejącym we mnie płomieniu. Zobaczę w tobie więcej niż myślisz, kiedy wyłonisz się spośród mroku. A może wcześniej już mi się przyśnisz? Choć niedostępna dla mego wzroku - wiem, że tu jesteś: od zawsze blisko, jak skarb bezcenny, który trzymałem, nie wiedząc nawet, że mam to wszystko, czego pragnąłem, czego szukałem. Ty przyjdziesz do mnie, kiedy zawołam serce niewinne, serce dziewczyny i może wtedy ujrzeć cię zdołam, osnutą w jedwab z tej pajęczyny, na której wiszą, niczym diamenty, pierwsze kropelki rosy nad ranem. Takim widokiem zbytnio przejęty - oczarowany... jak posąg stanę! Na skraju nocy gdzieś się spotkamy - zbiegnę leciutko po łuku tęczy, pełna nadziei, że pokonamy ten ból, co dusze zbłąkane dręczy. Przybędę tutaj z nieba błękitu, spadnę na ziemię jak chmurka biała; spojrzę na ciebie i dreszcz zachwytu nagle zjednoczy nasze dwa ciała... Czasami myślę, że potrzebujesz kogoś, kto w oczach ma chłód zieleni... Czasami wierzę, że wypatrujesz kogoś, kto życie twe rozpromieni... Wezmę ze sobą kosz słodkich malin, po drodze zerwę liście paproci. Przyniosę siłę namiętnej fali, dotyk miłości i smak dobroci... Tańcząc uchwycę rąbek twej duszy, zbudzę jej barwy ciepłem płomienia. Ten żar łzy wszystkie w końcu osuszy - on zawsze smutek w radość zamienia! Cały zasłucham się w czystą ciszę, która zawiśnie jak most nad nami. Zranione serce twe ukołyszę - wreszcie będziemy naprawdę sami: odejdą myśli gorzkie, zwichrzone i niepotrzebne słowa rozpaczy. Niech złagodnieje niebo przymglone, bo cała przeszłość – nic już nie znaczy! Otoczę ciebie moim ramieniem, chociaż się takie słabe zdawało. Ty będziesz kwiatem, a ja – promieniem, którego długo ci brakowało. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Modelka Modiego Napisano Luty 2, 2006 Mój ulubiony wierszyk zacytowałam "Szarlotce z ogryzków". To świetna książka. Wielka (ma wymiary 123 na 195 milimetrów). Na dobitkę to moja własna książka: popełniłam ją byłam mimochodem na randkach.o2.pl do spółki z panem o pseudonimie Purkrapek. Dzisiaj "Szarlotka" weszła do księgarń - a na Kafeterii wisi jej recenzja. Życzę miłej lektury (ksiązki, a nie recenzji). A wierszyk ten (własciwie piosekna Olka Grotowskiego) zaczyna się nastepująco: Leży Marian, leży lezy koło szyny przyszedł już milicjant gapią się dziewczyny Tramwaj mu przejechał poprzez obie nogi patrzy co ci się stało, mój Marianku drogi. W płaszczu z ortalionu Zygmunt stoi, z żoną patrzy na te jatkę i wcina kanapke itp. itd. Całość jest w ""Szarlotce". Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maalutka 1 Napisano Luty 5, 2006 Musisz potrafić nurkować, musisz się nauczyć, raz będzie wielkie szczęście a raz wielka hańba, nie rezygnuj, nie wolno ci bezmyślnie tchórzyć, kiedy krótkiej godzinie braknie nagle światła. Musisz wytrzymać, przetrwać, chociaż raz upadłeś, raz dławiła cię woda, raz wielkie milczenie, dziwne prawo, to nie są przecież zwykłe iskry, w każdym razie nie tylko, odwróć się za siebie: Przyroda chce, by w lecie dojrzewały wiśnie i nawet jeżeli wiosną było kwiatów mało, przez mrozy i wichury chroni w pestkach życie, po to, by drzewo w słońcu znów owocowało. Nikt nie wie, gdzie się żywią delikatne kiełki, nikt, czy korona drzewa będzie białym cudem. Musisz wytrzymać, przetrwać, musisz mieć nadzieję przez ciemność i przez starość, aż do apreslude. G. Benn Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ja to ja i nikt poza mną 0 Napisano Luty 5, 2006 miły temat :) pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość xyzzzzz Napisano Luty 7, 2006 Maria Peszek "nie mam czasu na seks" Tęsknota we mnie siedzi Jak drucik z miedzi Się żarzy rzęsy mi parzy Nie mam czasu na seks A tak bardzo chciałabym mieć Nie mam czasu na kochanie na piepszoty całowanie Tęsknota spać nie daje aż serce staje umieram i się rozbieram nie mam czasu na seks a tak bardzo chciałabym mieć nie mam czasu na kochanie na piepszoty całowanie tęsknota we mnie siedzi jak drucik z miedzi się żarzy parzy i parzy parzy i parzy parzy i parzy parzy i parzy nie mam czasu na seks a tak bardzo chciałabym mieć nie mam czasu na kochanie na piepszoty całowanie na kochanie całowanie na kochanie całowanie na kochanie całowanie na kochanie całowanie na kochanie całowanie nie mam czasu na seks na kochanie całowanie na kochanie całowanie na kochanie całowanie całowanie nie mam czasu na seks Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość oooooooooooooooooooooooooo Napisano Luty 7, 2006 To nie jest miłość, T-love Ewa, Beata, Justa, Marta Bogna, Ola, Anna, Joanna Kinga, Ida, Wiola, Monika, Ada, Patrycja, Dominika Aldona, Agnieszka, Anita, Agata Magdalena cała w kwiatach Ksenia, Małgosia, Ela, Jola, Kasia, Iza, Maria, Mariola To nie jest miłość Robert, Oktawian, Władek, Maciek Wadim, Olivier, Daniel, Partyk Andrzej, Krzysiek, Tomoho, Wasyl Marcin, Roman, Adam, Staszek Polak, Majchrzak, Janka nie ma Perkoz, Nazim, Mundek, Celina Grzesiu, Waldek, Darek, Franek, Mirek, Bruno mój kochanek To nie jest miłość Rzeka, mostek, pomost, morze Stół, gondola, plaża, zboże Namiot, taxi, garderoba, Tapczan, garaż, dach, podłoga Balkon, tramwaj, wóz, autobus Plaża, burdel, mój parowóz Auto, winda, kibel, molo Ławka, kino,basen szkoła To nie jest miłość Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Samarah Napisano Luty 8, 2006 Opętanie Baudelaire Charles Puszcze leśne, jak katedr straszne wasze łona, Wyjecie jak organy, a w serc waszych toni, W tych przybytkach żałoby, gdzie łknie nie kona, Echo waszych ponurych De Profundis dzwoni. Nienawistneś mi, morze! Twych fal łoskot dziki Odnajduję w mej duszy. Ten pełen goryczy Śmiech zwyciężonych, łkania, bluźnierstwa i krzyki Słyszę, gdy morze śmiechem swym bezbrzeżnym ryczy. Jak bym cię kochał, Nocy! bez twych gwiazd miliona, Bo ich światło to mowa stokroć powtórzona! A próżni, mroku szuka moja dusza smutna! Lecz, niestety, ciemności nawet są jak płótna, Gdzie tysiączne postacie odtwarza me oko Osób znikłych, lecz tkwiących w pamięci głęboko. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Samarah Napisano Luty 8, 2006 Dracula Kiedy usta przybliżam do szyi Twej szlaku, Ty wampira imieniem ogień wzniecasz we mnie, Co mój rozum zniewala i zmusza tajemnie Do czerpania rozkoszy z ciała Twego smaku. Potem zęby zanurzam w miejsce ust mych znaku, Życie z Ciebie wypijam, zanurzam dogłębnie... Próżno pragniesz się wyrwać i uciec daremnie, Wreszcie do stóp upadasz z siły życia braku... Odstępuję Cię chwili na ułamek mgnienia I znów nad źródło westchnień chyli się ma głowa, Pchana nową rozkoszą czerpania pragnienia. Żądza moja niesyta wciąż w szyję się wtula Do nowego obrzędu odmawiać gotowa... Starczy wyszeptać imię wampira - "Dracula..." Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość celessss Napisano Luty 10, 2006 "gdy cie spotkałem poraz pierwszy mokre pachniały kasztany,zbyt długo mi w oczy patrzyłyłas-ogromnie byłem zmieszany,pod mokre płaty gałęzi szedłem za toba krok w krok,serce me trzymał w uwiezi twój fiołkowy wzrok,dawno zurzyte słowa wróciły domnie znów i zrozumiem od nowa znaczenie zwykłych słów,i tak sie jakos stało ze bez tak pachniał jak bez i słowo pachniec pachniało i łzy były pełne łez,tęsknota-słowo zużyte-otwarło mi swoja dal -jak różne są rzeczy ukryte w króciótkim wyrazie żal... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość celessss Napisano Luty 10, 2006 i moja druga Pani" "może kiedys nieoczekiwanie przyjdzie list ten i nic sie nie stanie...tylko patrząc w oczy Panu Bogu rzeknę z cicha :za późno mój Panie" p.s zna ktoś "modlitwe błazna" (..)trefnis zdjął czapke z dzwoneczkami spojrzał na drwiące miny w koło jago gorycz skrywała farba którą umazał sie po czoło"..... nie pamietam całego!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość rii Napisano Luty 10, 2006 dalszy ciąg do pieknej modlitwy błazna "zaległa cisza król wyszedł z sali w ogrodzie usiadł w swej altanie i wsamotnosci szepnął cicho:'okaz błaznowi litośc panie" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość strażacki Napisano Luty 16, 2006 Kiedy przyjdą podpalić dom... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kalipso 0 Napisano Luty 22, 2006 Moje ważne i nieważne Nieważna jest radość która nie buduje ale ból który wzmacnia i trwa Nieważne życie które można naprawiać każdego dnia, ale śmierć która zdarza sie tylko raz Nieważne jest to co robisz, ale ważne jest to czego nie robisz Nieważne sa słowa, które istnieja na pokaz, stanowią kamuflarz, przykrywke, fałszywe wyobrażenie, ale myśli które zawsze sa szczere i prawdziwe Tak jak kłamstwo jest ważniejsze od prawdy tak ty bądz dla kogoś ważniejsza od wszystkiego Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kalipso 0 Napisano Luty 22, 2006 ... promyk słońca ... - Od rana promyk słońca wkrada się przez okno Stara się opromienić moją twarz, nadać oczom blask Błyszczy jak złoto i jak piasek pustyni Próbuje dotrzeć i zgłębic moją duszę Powierzę mu wszystkie moje tajemnice Nikomu nie powie Nawet księżycowi nie zdąży, a nawet jeżeli...wybaczę mu... Albo chmurom Lecz one spokojnie płynąc go wysłuchają i poniosą dalej bezgłośnie Od rana sloneczne promienie nie pozwalają mi zapomnieć,że... Szczęscie też jest na świecie warto na nie czekać i warto o nie walczyć Że ono mnie dosięgnie choćbym się skryła - jak ten mały promyk dosięgnął Od rana promyk słońca wkrada się przez okno Niesie mi ze sobą czyjeś słodkie myśli Cudowny listonosz... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
smutna_18 0 Napisano Luty 22, 2006 Rudyard Kipling If-- If you can keep your head when all about you Are losing theirs and blaming it on you; If you can trust yourself when all men doubt you, But make allowance for their doubting too: If you can wait and not be tired by waiting, Or, being lied about, don\'t deal in lies, Or being hated don\'t give way to hating, And yet don\'t look too good, nor talk too wise; If you can dream -- and not make dreams your master; If you can think -- and not make thoughts your aim, If you can meet with Triumph and Disaster And treat those two impostors just the same: If you can bear to hear the truth you\'ve spoken Twisted by knaves to make a trap for fools, Or watch the things you gave your life to, broken, And stoop and build \'em up with worn-out tools; If you can make one heap of all your winnings And risk it on one turn of pitch-and-toss, And lose, and start again at your beginnings, And never breathe a word about your loss: If you can force your heart and nerve and sinew To serve your turn long after they are gone, And so hold on when there is nothing in you Except the Will which says to them: \"Hold on!\" If you can talk with crowds and keep your virtue, Or walk with Kings -- nor lose the common touch, If neither foes nor loving friends can hurt you, If all men count with you, but none too much: If you can fill the unforgiving minute With sixty seconds\' worth of distance run, Yours is the Earth and everything that\'s in it, And -- which is more -- you\'ll be a Man, my son! Jeżeli Jeżeli spokój zachowasz, choćby go stracili Ubodzy duchem Ciebie oskarżając; Jeśli wierzysz w siebie, gdy inni zwątpili, Na ich niepewność jednak pozwalając. Jeśli czekać zdołasz, nie czując zmęczenia, Samemu nie kłamiesz, chociaż fałsz panuje, Lub nienawiścią otoczon, nie dasz jej wstąpienia, Lecz mędrca świętego pozy nie przyjmujesz. Jeżeli masz marzenia, nie czyniąc ich panem, Jeżeli myśląc, celem nie czynisz myślenia, Jeżeli triumf i poraszkę w życiu napotkane Jednako przyjmujesz oba te zdarzenia. Jeżeli zniesiesz, aby z twoich słów Dla głupców pułapkę łotrzy tworzyli, Lub gmach swego życia, co runął w nów, Bez słowa sargi wznieść będziesz miał siły. Jeżeli zbierzesz coś w życiu zdobył, I na jedną kartę wszystko to postawisz, I przegrasz, i zaczniesz wieść żywot nowy, A żal po tej stracie nie będzie cię trawić. Jesli zmusisz, choć ich już nie stanie, Serce, hart ducha, aby Ci służyły, A gdy się wypalisz, Wola twa zostanie I Wola ta powie ci: \"Wstań! Zbierz siły!\" Jeżeli pokory twej zniszczyc nie zdoła tłumu obecność Pychy nie czujesz, z królem rozmawiając, Jeżeli nie zrani cię wrogów ni przyjaciół niecność, I ludzi cenisz, żadnego nie wyróżniając. Jeżeli zdołasz każdą chwilę istnienia Wypełnić życiem jakby była wiekiem, Twoja jest Ziemia i wszystkie jej stworzenia I - mój synu - będziesz prawdziwym człowiekiem! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupupupupup Napisano Luty 23, 2006 podnosze :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Na małej stacji... Napisano Luty 23, 2006 Na małej stacji w wiosce Poronin, gdy pocian stanął wśród zgrzytu szyn, wysiadł z wagonu ojciec a po nim... Raźno wyskoczył na peron syn. Kto to napisał i o kim? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Samarah Napisano Luty 27, 2006 NIE WIEM KTO TO NAPISALAM,ALE WIEM,ZE JEST TO WIERSZ O LENINIE;)MOJA MAMA PRZERABIALA GO W LATACH 60-TYCH,JAK CHODZILA JESZCZE DO PODSTAWOWKI;)PRZYZNAM-FAJNY WIERSZYK:pNAWET UMIEM GO NA PAMIEC;)KIEDYS MI SIE NUDZILO I WKULAM GO;):p:p Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maalutka 1 Napisano Marzec 2, 2006 Eliot Thomas Stearns La figlia che piange O quam te memorem virgo... Na ostatnim stań schodów kamieniu, Pochylona nad urną w ogrodzie - Wpleć, wpleć we włosy złociste promienie I kwiatów przytul niespodzianą mękę, I odrzuć je na ziemię, i odejdź stąd, odejdź, Przelotny wyrzut kryjąc pod powieką, Lecz wpleć we włosy złociste promienie. Tak chciałbym, żeby porzucił ją nagle, Tak chciałbym, żeby pozostała z żalem, Tak by się oddalił, Jak dusza ciało odbiega znużone, Jak myśl opuszcza ciało, które kona, Wtedy bym odnalazł Sposób tak miękki i zręczny zarazem, Który jak uśmiech moglibyśmy pojąć, W prostocie swej obłudny jak i uścisk dłoni. Odeszła, ale wraz z wiatrem jesieni Powraca i przez wiele dni nawiedza pamięć, Długie godziny sobą mi wypełnia: Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
maalutka 1 Napisano Marzec 2, 2006 Eliot Thomas Stearns Rapsodia wietrznej nocy Dwunasta. Tam, dokąd sięga ulica Ujęta w księżycową syntezę, Szeptane zaklęcia księżyca Rozpuszczają podłoża pamięci, Wszystkie jej jasne skojarzenia, Sformułowania i rozróżnienia, Każda latarnia, którą mijam, Bije jak bęben przeznaczenia I przez obszary mroków Północ potrząsa pamięcią, Jak szaleniec potrząsa uschniętym geranium. Pół do drugiej, Latarnia parska, Latarnia mamrota, Latarnia mówi: \"Patrz na tę kobietę, Co waha się ku tobie w świetle bramy Rozwartej nad nią jak szyderstwo. Widzisz obrąbek jej sukni, Postrzępiony, zachlapany błotem. I widzisz jej skośne spojrzenie, Pokrętne jak haczyk\". Pamięć sucho wyrzuca Mnóstwo splątanych rzeczy; Na brzegu gałąź splątana,. Objedzona do gładka, błyszcząca, Jak gdyby świat osłaniał Tajemnicę swojego szkieletu, Sztywną i białą. Rozkwitająca wiosna na podwórcach fabryk, Rdza uczepiona kształtów z sił opadłych, Jędrna, skulona, gotowa do klapnięcia kłami. Pól do trzeciej, Latarnia mówi: \"Spójrz na kota, co przylgnął do ścieku, Wysuwa język I pożera kawałek zjełczałego masła\". Tak ręka dziecka machinalnie Chwyta zabawkę toczącą się bulwarem. Nic nie mogłem zobaczyć za oczyma dziecka. Widziałem oczy na ulicy Usiłujące zajrzeć w szpary okiennicy I pewnego popołudnia kraba widziałem w stawie, Starego kraba z pancerzem na grzbiecie, Co chwytał koniec kija, który mu podałem. Pół do czwartej, Lampa parska, Lampa mamrota w ciemności, Lampa mruczy: \"Spójrz na księżyc, La lune ne garde aucune rancurie, Mruga wątłym okiem, Uśmiecha się do zakamarków, Gładzi włosy traw. Księżyc utracił pamięć, Ospa mu twarz przeorała, Jego ręka skręca papierową różę Pachnącą kurzem i wodą. kolońską, Jest sam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach