Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Narzeczony nie chce wspolnego konta w banku

Polecane posty

Gość gość
Tlumaczy, ze zawsze tak robi w pracy i ze to jest logiczne. Kiedys sie spotykalam z takim co zamiast busem (auta nie mial), wolal chodzic na piechote zeby zaoszczedzic. mam pecha do skapcow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj tez nie chce wspołnego konta ale nie przeszkadza mi bo mam do niego jego karte kredytowa z limitem 30 tys :classic_cool: w zyciu bym sie nie zwiazala ze sknerusem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jaja!! Naprawdę jesteś gotowa zostać żoną takiego gościa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Slub zaplanowany, wiec tak. Jestesmy razem od 6lat, wczesniej to nie bylo az tak widoczne. Teraz mysle nad tym, jak najlepiej zaplanowac wydatki i organizacje finansow w tym zwiazku. Cos czuje, ze osobne konta beda lepsze w tym przypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I wypomina Ci, że to on zaprasza Cię do restauracji?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i co że ślub zaplanowany? A jak się ma ślub do całego życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, a dobrze zrozumialam, ze on na wycieczce Ci wypominal kase mimo, ze oplacalas 50%? No ja tez nie rozumiem tego podejscia, po co slub jak bedziecie walczyc o kase? Ludzie w konkubinatach normalniej zarzadzaja kasa, a nie jakies tabelki, excele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaczynam podejrzewać, że ten wątek to prowokacja. Bo aż trudno uwierzyć, że dziewczyna widzi, co się świeci i chce się w to wpakować. A jeśli nie, to zdrowia życzę i więcej nie zabieram głosu, bo mi się niedobrze robi. Baay....szczęścia życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na wakacjach sie skladalismy 50/50. Text z restauracja (niby w zartach), ze to on wiecej placi. To nie prowokacja, az tak mi sie nie nudzi... On wszystko przelicza na %, excele, budzety itp. Narzeczony wydaje sporo na siebie na tenisa, silownie, ciuchy a jesli chodzi o mnie to liczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niesamowite. Naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bylam w identycznym zwiazku tylko ze dłużej niz ty. I tez miałam wątpliwości czy brac slub. I tez mi niby w żartach wypominal wyjscie na jedzenie, ze on placi i kazda by tak chciala xd w KONCU SIE OBUDZILAM jak stracilam fajna prace i musialam isc do fizycznej bo trzeba było na rachunki po pol sie złożyć. Bolal mnie kręgosłup, schudlam 12 kg od noszenia palet, zmizetnialam, mialam zniszczone rece i skore juz po dwóch miesiacach. A on do mnie ze kiepsko wygladam i zmalal mi biust. Mimo ze zarabialam wowczas 1300 zl wszystko tracilam na oplaty. I jeszcze bezczelnie powiedział mi o tym ze zabiera mnie do restauracji! Dwa razy w miesiącu do Sphinxa! DZIĘKUJĘ CI BOŻE ZA UTRATR PRACY. Bylismy 10 lat razem... obecnie mam nowego faceta, wszystko jest wdpolne i jestem szczęśliwą narzeczona, za rok slub :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4:45 Ja rozumiem, bo to jest cos okropnego takie wypominanie. To jak zycie z lokatorem a nie partnerem. To prawda moj narzeczony ma opla jesli chodzi o wydatki, przeliczanie, prognozowanie i kontrole. Staram sobie wytlumaczyc, ze ma taka wade. Kazdy z nas ma jakas. Wczoraj mi mowil o tych procentach, ze wg niego jest logiczne, ze placimy proporcjonalnie do zarobkow. Przykladowo ja wnosze do ¨domowego budzetu¨ 35% a on 65% i w takich proporcjach on chce placic za mieszkanie, oplaty, wyzywienie, wakacje, dojazdy/bilety, przyjemnosci (kino, resto itp), jesli on/ja chce kupic cos dla siebie typu buty, wtedy za swoje pieniadze. Z tym, ze to on naciska na mieszkanie w wysokim standardzie, mi wystarczyloby mieszkanie ladnie urzadzone, ale bez luksusow- i tu juz koszty rosna. W wakacje moge mieszkac w hotelu 2 gwiazdkowym, on min. 3 gwiazdki z basenem. Nie wiem, jak najlepiej w tej sytuacji sie umowic na oplaty po slubie, np powiem, ze bede placic za jedzenie+ oplaty a on reszte? Jak najlepiej wybrnac? Bo wizja konta razem z jego kontrola juz mi sie nie widzi wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ogóle się tym nie przejmuj ;-) Może w końcu kiedyś przyzwyczaisz się do życia z lokatorem, jak to sama ujęłaś ;-) ;-) ;-) beznadziejne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No moja przyjaciółka tak miała,po ślubie "kazał" jej przynosić każdy paragon fiskalny z zakupów nawet za wodę mineralną za 0,99gr-pomimo że mieli 2 konta i to były jej pieniądze! na koniec miesiąca rozliczenie przychodu-wydatków i mówił w tym miesiącu jest manko!!!!! Co kupiłaś?/! Kopnęła go w d... Po 2 latach po ślubie ,niewytrzymała /jedynym plusem jego sknerstwa była wycieczka zagraniczna raz na rok(oczywiście na najniższym poziomie i po kosztach) :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiedzialam, ze ktos sie przyczepi do tekstu o lokatorze. Jak najlepiej sie umowic na podzial wydatkow? Ja rachunki edzenie on reszta? Wtedy juz bez wspolnego konta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie, dajcie sobie spokój z przytaczaniem przykładów ze swojego życia czy bliskich i znajomych. Autorka ma klapy na oczach i dopóki sama nie doswiadczy, jak to będzie fajnie po ślubie, to nie uwierzy. Tu niby uważa, że to straszne takie wyliczanie, że to jak życie z lokatorem, a chce w to brnąć. A niech sobie robi co chce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość milna a
Autorko,moja sytuacja troche podobna.Na początku małżeństwa mieliśmy wspólne konto,ale to mąż pobierał pieniądze,ja ani razu.Potem wdałam sie w romans,groziłam rozwodem i wiesz jak mąż sie na mnie zemścił?Otworzył konto w innym banku,przelał tam całą kase i powiedział,że mnie nie upoważni!Bo boi sie że odejde i wyczyszczę konto. Minęło kilka lat.Urodziłam dzieci,nie mam żadnego dochodu.Mąż pobiera co miesiąc pieniądze i daje do kasetki w domu.Moge brać ile chcę,ale boli mnie to że nie mam dostępu do konta.Tłumaczyłam mu,że różnie w życiu bywa,gdy umrze bede musiała sądownie starać sie o te pieniądze z konta,a jak np.zapadnie w śpiączke to zostanę bez grosza!A on do mnie gada dlaczego tak czarno to widzę.No ręce mi opadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, no co ty! Taki podział,ze ty jedzenie i rachunki on reszta, będzie niesprawiedliwy i nielogiczny. Najlepiej róbcie tak, że jak idziecie do sklepu po chleb i chleb kosztuje 2 złote i jedno z was ma wkład w budżet domowy 35% a drugie 65 %, to przy kasie jedno wykłada 70 groszy, a drugie 1 zł i 30 groszy. Tak będzie najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:16 przeciez w trakcie rozwodu kasa idzie po polowie, nawet jak on ma konto na swoje nazwisko. Sad nakazuje o konta malzonkow i wszystko jest dzielone a Tobie maz musialby placic alimenty o ile udowodnilabys, ze to z jego winy. Nie licze Twojego romansu bo to bylo dawno, chyba ze moglby Ci to udowodnic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciężko tak żyć...a co gdy dziecko się urodzi dopiero się nasłuchasz "ja was utrzymuje itp." Małżeństwo powinno mieć do siebie zaufanie i prowadzić wspólne gospodarstwo domowe,na tym ta instytucja właściwie polega, że od ślubu jesteście jedną komórką nazwaną rodziną i wasz dochód jest wspólny nieważne ile kto zarabia ...wszystkie decyzje o wydatkach miesięcznych powinno się analizować WSPÓLNIE po partnersku przy kawce a nie przy tabelach w Excel ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:22 ironicznie napisalas, ja sie staram najlepsze rozwiazanie dla mnie znalezc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raz jest lepiej a raz gorzej, ale wspólne życie polega chyba na tym, żeby się wzajemnie wspierać a nie rozliczać, robić zrzutki na rachunki i składać każdy sobie oszczędności. x Święte słowa, gratuluję rozsądku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale tu tylko ironia pasuje. Autorko - przeczytaj swoje wpisy i wyobraz sobie, ze to obca Ci osoba. Co jej poradzisz? By pakowala sie w tak "swietnie" rokujace malzenstwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bzzzzzzzzzzzzzzzzz
Przygotowania do ślubu (nawet w bardzo zaawansowanym stadium, nie są żadnym argumentem na kontynuowanie tego układu. Układu! Nie związku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja koleżanka wyszła za mąż za sknerę. On opłacał rachunki, a ona robiła zakupy. Wypominał jej, że po co piecze ciasto, że szkoda kasy. Byli bliscy rozwodu. A jednak jakoś się dogadali. Teraz żyje im się dobrze. Jakiś czas temu pojawiło się u nich dziecko. Jej mąż zmienił się. Może autorce też się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam dostęp do konta mojego mężą, ja robię opłaty i zakupy, mąż się tym w ogóle nie interesuje i nic mi nigdy nie wypomina. Ja nie jestem natomiast bardzo rozrzutna i staram się oszczędzać. Swoje konto mam na drobiazgi dla siebie i dla dzieci. Według mnie będziesz miała przerąbane z takim skąpcem, nawet na podpaski będziesz musiała się go prosić. Narazie jest pięknie bo pracujesz, ale pomyśl, że wyjedziecie gdzieś daleko urodzisz dziecko i nie będziesz miła nikogo do opieki nad dzieckiem i będziesz po macierzyńskim chciała sama wychowywać dziecko, zostaniesz bez środków do życia. Może porozmawiaj z nim o tym, że sobie inaczej wyobrażałaś wspólne życie, bardziej tradycyjnie, że np twój ojciec dawał twojej matce pieniądze na życie i jak on to widzi u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ma racje, wziąć sobie babę do utrzymywania do trzeba być idiotą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15 lat po ślubie i oddzielne konta. Wszystko jasne i klarowne. Rachunki jedzenie i przedszkole składka tzn. dajemy po np 2000 i to nam wystarcza na podstawowe rzeczy. Czasem jak coś zostaje to idziemy do restauracji czy do kina i mówimy ze ze wspólnej kasy. Reszta wypłaty każdy ma dla siebie. Mąż zarabia więcej więc i tak funduje większość rzeczy. Np płaci za wakacje za siebie i córkę a ja za siebie. Jak mnoe zabiera na randkę też płaci on. Nie ma żadnych nieporozumień na tle pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba lepiej to wygląda jak jest wspólne konto niż jakieś składki. Składki to mi się kojarzą z kupowaniem czegoś z koleżankami ze studiów albo z pracy. W domu raz płacę ja, innym razem on. I nie pilnujemy kto płacił ostatnio i za co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś u nas 12 lat po slubie jest identycznie i wszystko dziala bez nieporozumien tylko u nas jest mala roznica jednak , my zarabiamy porownywalnie , zalezy od miesiaca ale mniej wiecej tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×