Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nienawidzę swojego mieszkania

Polecane posty

Gość gość
ja mieszkam debilko w bloku z prl wybudowanym w 1979 roku i nigdy nie wpadłabym że wszyscy jesteśmy patologią.Blok z odnowioną elewacją obok parku, monitoring,duże balokny, nowoczesne wyremontowane klatki, video-domofony,jednia wyłożona kostką, miejsca parkingowe.Jakim trzeba być kretynem żeby wszystkich mieszkających w blokach prl wrzucić do wora jako patologię, chyba mieszkasz na jakimś opuszczonym PGR w dziurze na podkarpaciu i nie masz zielonego pojęcia jak osiedla wyglądają, wielka hrabina z elity za 100 zł sie znalazła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty co wyzywasz ludzi od debili, sam sobie wydajesz swiadectwo: patologia. Skoro wyzywasz ludzi na forum, jestes patologia, nalezysz do najnizszej warstwy spolecznej, nawet jesli mialbys miliony na koncie. Bo ktos kto tak reaguje JEST patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka, co do patologii to tam gdzie mieszkałam z rodzicami byl najgorszy blok i najgorsza klatka. Staly takie mendy z wyrokami przed nasza klatka lub w klatce, piły, darły gęby. Nie byli groźni czy agresywni ale wchodzisz, wychodzisz a te mendy wiecznie dyżur. I rano i wieczorem bo nie pracowali. I pomyślałam ze to najgorsze co mogłoby mnie spotkać w nowym miejscu. A tu te drzewa. W sumie teraz jak mi przypomnieliście to się zastanawiam co gorsze ;) tu jest w miare cicho, blisko głównej ulicy ale te chaszcze tłumią chyba halas. Troszkę się przyzwyczajam do tego miejsca. Nadal boje się zostac sama że wpadne w jakiś tragiczny, samobójczy nastrój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, dla mnie jest proste: skoro tak zle sie czujesz, to trzeba to zmienic. Nie rozumiem jak mozna bylo sie zdecydowac na taka nore, ja jak ogladam mieszkania, to musze poczuc, czy to jest moje miejsce, czy dobrze sie tu czuje, musi miedzy nami zaiskrzyc, przeciez to mieszkanie to twoje zycie, twoj azyl, twoj swiat. My home is my castle. Jak mogliscie kupic nore, w ktorej sie zle czujecie, majac takie doswiadczenia, z mieszkaniem w szemranej okolicy itd. Przenoscie sie jak najszybciej, to jedyne lekarstwo na twoj bol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 9 54, przeciez wiadomo ze jak oglądaliśmy mieszkanie to musiało nam się podobać. To była zima, drzewa byly łyse, bylo jasno. Weszliśmy tam, bylo przytulnie, jasno, przyjemnie ciepło w ten zimny dzień. Poza tym mieszkanie jest ładnie wykończone, kuchnia duza wygodna, meble na wymiar. Lazienka i wc ładnie wykafelkowane. Jest cicho. Tylko te pieprzone drzewa latem, których nie umiem przeboleć. To nie jest nora, jak to nazywasz. Jest tam ciemno od którejś do którejś godziny i tyle. Ja sie tam po prostu fatalnie, tragicznie czuję. Nie umiem tego logicznie wyjaśnić. Te na pewno masz miejsca których nie lubisz, u mnie niestety jest to moje własne mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. W nowym mieszkaniu jestesmy juz prawie miesiąc. Kupiliśmy tv, kanapę, 2 fotele. W jednym pokoju będziemy dzis zmieniać podłogę na jasną. Mój nastrój jest troszkę lepszy ale nadal nie jest normalny. Po prostu zaciskam zęby i jakos leci. Mąż wraca z pracy o 18, ja z corka chodzimy razem na spacery i tak dni mijają. Po powrocie męża jakos jest lepiej. Potem wieczorem juz jest ok. Rano tez jest lepiej bo bylo najgorzej. Ostatnio rozmawialam z sąsiadką. Oni też maja takie podobne mieszkanie do naszego, ciemne. I ogólnie to im to nie przeszkadza i sa zadowoleni. Dużo w nie inwestują, remontują, kupili je b tanio (my tylko 20 tys drożej, oni mieli kapitalny remont, my tylko takie poprawki pod siebie) jakos mnie tez pocieszyli. W pon tak lało caly dzień i ja swiatlo święciłam praktycznie od rana . Trudno. No i jak gdzies jedziemy to tylko patrzę gdzie drzewa zasłaniają okna i się pocieszam ze nie tylko ja tak żyję ;) w słoneczny dzien swiatlo w pokoju zaczynamy świecić ok 19 30. Ale jak zaglądam w okna to nie jestesmy jedyni, sie okazuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sąsiedzi mówili tez ze kamienica jest jak termos: Latem chłodna (ja mam teraz 22 stopnie) a zimą dobrze zaizolowana i jest ciepło. Wiec rachunki za ogrzewanie powinny być znośne. Dziewczyny, może jakos wytrzymam tu te 5 lat, przyzwyczaję się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie, ze sie odezwałas, byłam ciekawa, co u ciebie. Pisałam tu wcześniej, ja tez miałam jak ty i urządziłam mieszkanie "na jasno" i lubię ****ardzo... Mam koleżankę, która tez nienawidziła swego mieszkania przez pierwszy rok - teraz jest nim zachwycona :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 13 08, dziękuję za słowa otuchy:) co jakiś czas czytam wątek i się pocieszam:) ostatnio koleżanka wysłała mi mms domu gdzie pól bylo dosłownie zasłonięte iglakami które przeciez nie łysieją na zimę. Gałęzie wchodziły do domu. To juz w ogóle masakra. Mam bardzo zmienne nastroje tzn ok raz dziennie mam kryzys który potem mija i nie wiem o co mi chodziło. Wczesniej bylo tak ze nie spałam, nie jadłam, stresowa biegunka i do tego w ciąży. Staram sie odstresowywac, wychodzić na spacery. Sytuacja z przeprowadzką, ten szok jak zobaczyłam to mieszkanie przy odebraniu kluczy, samotność i samodzielność po wyprowaddzce od mamy, miesiące stresów związane z załatwianiem kredytu (sama, bez doradcy kredytowego chodziłam do banków), stres czy mężowi przedłuża umowę o prace, no i jeszcze ogromne ryzyko utraty ciąży na początku: To wszystko spowodowalo u mnie baaardzo silną, na szczęście dość krótką depresje. Powoli dochodzę do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście mieszkaniem nie jestem jeszcze zachwycona ale zaczynam je akceptować i np kiedy mąż mówi ze "jedziemy do domu" kiedy gdzies tam jesteśmy to nie mam lez w oczach, jak wczesniej. No i sama tez zaczynam mówić "dom", a nie mieszkanie. Juz mam dokladnie wyczajone w którym miejscu pojawia się słońce i tam staram się przebywać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czemu twoja koleżanka nie lubiła swojego mieszkania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże, ta godzina a ja świecę swiatlo, bo dzis pochmurno:'( :'( :'( gdyby nie dzucko które bawi się na podłodze, to siedziałabym sobie przy oknie i jakos bym zniosła, a tak to nie chce by bawila sie w tej ciemności!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Postanowiłam wyprowadzić się do rodziców. Z dzieckiem. Mąż jak chce niech tu zostanie, to jest ponad moje siły. Do porodu zostały 3 tygodnie, może mi się cos poprawi, ale aktualnie przechodzę z powodu tego mieszkania załamanie nerwowe. Jak mi się nie poprawi do porodu i nie będę chciała tu wrócić to zostanę u rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dałam nowe tchnienie do mojego mieszkania kilkoma małymi zmianami.... mieszkam na parterze i zawsze ktoś mi do domu zagladał czułam się jak w sklepie a nielubię zasłon i firanek. Zamontowałam rolety z tej firmy http://www.never.net.pl/ i to odmienilo moje mieszkanie i moje samopoczucie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem wystarczy jakaś nieduża zmiana, aby mieszkanie nabrało innego charakteru. Mogą to być dodatki takie jak poduszki, nowa tapicerka lub nawet żaluzje czy rolety. Na http://www.akant-lodz.pl/ można wybrać coś naprawdę ładnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To je sprzedaj nie ma nic gorszego jak mieszkać w mieszkaniu którego sie nie lubi. Ja tak zrobiłam ze wzgledu na sąsiadów z naprzeciwka oni chyba mieszkali kiedyś na wsi bo prowadzili otwarty dom..... mozna było im wejsc do mieszania po powiedzieć smacznego i oni by nawet nic nie zauważyli. Darli się wyzywali.... Oczywiście sąsiedzi im uwage zwracali ale nic to nie dało a co ja miałam powiedzieć mieszkając na przeciwko... Wynajełam Pana rzeczoznawcę z www.taksator.info i wycenił mi to mieszkanko. Sprzedałam je i jestem teraz bardzo zadowolona na innym osiedlu i mam super cichych sąsiadów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Minął rok od moich ostatnich wpisów. Do mieszkania sue przyzwyczaiłam, czuje się tu dobrze, część drzew wycieli wiec jest jaśniej. Z reszta nawet jak mi ciemno np w burzowy dzień to zapalam sobie swiatlo i się niczym nie przejmuję. Dom to nie miejsce-mieszkanie, to więź z rodziną, mężem, poczucie bezpieczeństwa i swojego kąta. Chyba wtedy mi tego brakowało. Wiele sie zmenilo jak wróciliśmy ze szpitala po urodzeniu dziecka. Nagle mniej rzeczy zaczęło przeszkadzać, hormony się uspokoily. Juz mi to dobrze, chociaż nadal pamiętam jak strasznie się tu na początku męczyłam. Urządziliśmy sobie po swojemu, mam swoje krzesło, fotel, kubek.do kawy itp i w ogóle caly dzień taki.poukładany. A drzewa nawet polubiłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwerty

Oby nie okazało się, że po wycince jest jeszcze gorzej i nie da się wytrzymać z gorąca... wyciąć łatwo, a wrócić do poprzedniego stanu trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×