Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nienawidzę swojego mieszkania

Polecane posty

Droga autorko :) absolutnie lepszym rozwiązaniem nie jest powrót do rodziny na tle patologicznym. Myślę że nie taką przyszłość chcesz zapewnić swojemu dziecku :) Może to po prostu kwestia zmiany, nie byłaś na to gotowa, że stanie się to tak szybko. Czasami rozłąki są dla nas trudne. Kiepsko odnajdujemy się w nowościach , to zrozumiałe :) Bądź spokojna, teraz najważniejsze jest Twoje dziecko, powinnaś być szczęśliwa. Porozmawiaj szczerze z mężem, znajdziecie rozwiązanie :) rozjaśnijcie ściany pokoi, pozmieniajcie coś żebyś czuła się lepiej . I pamiętaj nie mamy w życiu zawsze tego co sobie nagle zamarzymy. Do tego trzeba dążyć, musisz być silna. Nie jedni nie mają tyle co Ty... najważniejsza jest miłość i to że jesteś z ukochanym u boku. Wybierz się do psychologa, to nie jest złe rozwiązanie może podnieść Cię na duchu. Będzie dobrze :) powodzenia !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hormon ciążowy
Witaj autorko, ja też jestem w 8 miesiącu ciąży i miałam podobny problem w I trymestrze. Na koniec lata zeszłego roku wynajęliśmy te mieszkanie, na 3 piętrze, uważałam, że jest cudne, kochałam je po prostu. Było słonecznie, ciepło i generalnie pięknie. Odmalowaliśmy ściany na szary kolor i przyszła jesień, zaszłam w ciążę i znienawidziłam swój dom. Wyjeżdżałam do mamy byleby tylko nie siedzieć w tych 4 ścianach których szczerze nie znosiłam, śmierdziało mi wszystko, przez szare ściany było ciemno i depresyjnie, okna małe i żeby było jasno to musi być słoneczny letni dzień. Całą zimę siedziałam w egipskich ciemnościach i ryczałam. Nie potrafiłam tutaj nawet jeść, a jednocześnie wspominałam dni w których się wprowadziliśmy, wspominałam tamto szczęście i nie mogłam zrozumieć co mi się stało. A potem przyszła wiosna, przyszedł drugi trymestr i się ogarnęłam. Dzisiaj może nie kocham tak tego mieszkania ale jest znośne. Jak sobie umeblujesz ładnie to będzie lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana :) nie martw sie tak, lepiej moec swoje mieszkanko, niewazne jakie ono jest ale wazne ze wasze ! :) A to ze ciemne, no to narazie swieccie to swiatlo, zmiencie moze kolory na cieple i zywe, kolorowe. a postarajcie sie o usuniecie tych drzew w gminie. mam nadzieje ze bd szczesliwsza, jak juz dziecko sie urodzi. wydaje mi sie dodatkowo ze przytloczyla Cie sytuacja finansowa. Tez mialam depresje przez 1 tydzien, gdy wynajelam mieszkanie za granica, dalak cholernie duza kaucje ktorej wiedzialam ze nie odzyskam a stan flatu byl oplakany, jednak zaczelam na niego nie zwracac uwagi zbytnio, dodac jakies rzeczy i bylo ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co czuje autorka tematu, jest zupełnie normalne i naturalne. Wiele kobiet w trakcie ciąży popada w depresję, a życie w ciemnym, mrocznym mieszkaniu, jeszcze bardziej tę depresję potęguje i inicjuje myśli samobójcze. Wiele kobiet w ciąży, żyjąc w takich ciemnych norach, pewnej nocy wstaje, wypija szklankę wody i wiesza się na klamce od drzwi działowych. To naturalne. Moja rada jest prosta: jak najszybciej opuścić to mieszkanie, lub przynajmniej starać się jak najwięcej przebywać na zewnątrz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak miałam - nie lubiłam mojego mieszkania na początku bardzo. Na parterze, zadrzewione, jak twoje - jasne tylko od lutego do kwietnia. Po trzech latach zrozumiałam jednak, ze to nie w tym jest problem. Ja nie miałam w nim "mojego" miejsca. Wiec zamieniłam pokój "gościnny" na "mój" - wstawiłam duże, białe łóżko, białe meble, żyrandol, lampki nocne... Do kuchni wstawiłam kanapę dla gości, stół, krzesła, powiesiłam ozdobne firany i zasłony, obrazy na ściany... Jestem zachwycona :-) p.s. - w lecie mam w mieszkaniu maks. 20 stopni nawet przy upałach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 15 20. Jak tylko tam zaczelam mieszkać moją pierwszą myślą bylo uciekać stamtąd, tylko ze mieszkanie kupione na kredyt nie mogę sprzedać przed upływem 5 lat. Teraz mysle jaki frajer je kupi? Chyba jakiś głupi, slepy jak ja. Chociaż jak się da niska cene to kupiec sie znajdzie. Choćbym miała dopłacić do tego wszystkiego. Na szczęście kredyt wzięty w PLN z 20% wkładem własnym wiec powinniśmy wyjść na plus 50-80tys zalezy po ile by udalo się ren koszmarek sprzedać. Na szczęście ma dobra lokalizację, kamienica ocieplana, wyremontowana, klatka schodowa zadbana, choc okolica średnia, ale na pewno nie najgorsza. Gościu z 15 34, szczerze mam nadzieje na taki scenariusz jak u ciebie:) kupimy meble, zrobimy podłogi jasne. Dzis kupiliśmy tv żebym chciaz miała czym zajac myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ogólnie partery to dobre na sklep lub stróżówkę :D taka prawda -głośno zimno itp nie znam nikogo kto byłby zachwycony mieszkaniem tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po co kupować mieszkanie z myślą zaraz później żeby je sprzedac? To nie ma sensu. To był na pewno poważny i przemyślany krok. Miną lata zamienicie na domek czy coś.Albo jakaś inwestycja. Nie róbcie takiego problemu z tym parterem :D Sama pół roku mieszkałam na samym dole i byłam mega szczęśliwa że nie musiałam pokonywać codziennie tyle schodów co sąsiedzi z 4,5 piętra :D lub ja w poprzednim bloku. Trzeba zawsze poszukać jakiś plusów. I myśleć pozytywnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Ja mieszkałam na 4p i wiem ze to bylo tez z d. Okna wschód-zachód. Sypialnia od wschodu, latem od rana człowiek wstawał jak na kacu. Wieczorem nie dało sie wytrzymać w salonie, kiedy na dworze temp byla ok tam nadal bylo 33-35 stopni. No i mieliśmy psa który tez bardzo męczył się wchodząc na 4p. Wniesienie zakupów czy większych gabarytów tez bylo męczące. Wiec wtedy wiedzielismy ze nigdy 4p. Cieszyliśmy sie na parter, mąż ma działalność wiec nosi dużo paczek, pies tez nie jest atletą. No i dwojka dzieci teraz. Kiedy mieszkaliśmy na 1p w maleńkim mieszkanku tez czasem ciężko bylo zgrać jak wziac dziecko malutkie i zakupy. Z jęzorem na brodzie leciałam wnieść zakupy pod drzwi na to 1p i potem szybko po dziecko na dol, to byl stres ale ja jastem chuda i mala i nie salabym rade i dziecka 10kg i zakupów ok 5-7kg. Stad wybor na parter. Nie przeszkadzałoby mi ze nie jest słonecznie ani ciepło, czy nawet glosno. Ale tu teraz jest po prostu ciemno. A ja jestem załamana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja prdl a twoje memlanie z pewnością dziecku pomoże.Co za baba o matko.Ciągle źle.To wróć do ojca alkoholika na 5 lat.Niezłe masz priorytety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam na 1 piętrze, drzewa urosły, gałęzie metr od okien, szkoda gadać. Sosny, modrzewie, brzozy i lipa czasem się trafi, głównie sosny, tyle tego posadzili, że teraz mieszkańcy jak w lesie. Nie ma mowy, żeby któreś wycięli, modrzew musiał się sam złamać podczas wichury i wielki świerk. Teraz tylko przyroda się liczy, że jakieś cholerne stare drzewsko może się złamać i uszkodzić człowieka to nieważne. Tylko gałęzie podcinają od dołu, to wszystko, wspólnota nic nie zdziałała, zawsze ekolodzy przeszkodzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 21 42, czy przyzwyczaiłaś się w końcu czy masz podobnie jak ja? Ja mam nadzieję ze się po prostu przyzwyczaję, chociaż trochę, na tyle by zaakceptować sytuacje i nie męczyć sie tak strasznie jak teraz. Wiem ze użalam sie nas sobą ale w necie łatwiej sie wygadać niż męczyć kogoś swoimi problemami które wydają sie wymyślone. Mąż mnie nie rozumie, po prostu czuje sie tu ok. Ja nie wiem czemu przezywam tu ogromny stres: Nie umiem jeść, sniadania jem tyle ze dojem to czego nie zje córka, kilka kęsów, obiad jem, kolacji znów nie jem. Mam rano stresowa biegunkę, nie umiem spać. Dzis spaliśmy chyba 6 noc i bylo troche lepiej, ale rano boje się wyjsc z lozka do mieszkania, co zobaczę, ze bedzie ciemniej niż mam obraz tego w glowie. O dziwo zawsze jestem zaskoczona ze nie jest tragicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Dziękuję bardzo za pocieszenie, czytam w kółko wasze wypowiedzi i naprawde mnie to podtrzymuje na duchu:) teraz o tej godzinie świeci słońce, w pokoju jest jasno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomalowac sciany na zlamany bialy, dac tylko cieniutkie zaslonki, przepuszczajace swiatlo lub firany. Zrobi sie jasniej. Mowie z doswiadczenia. Mamy z sasiadem te same mieszkania. U nas jest bialy przedpokoj, blady zolty w dziecinnym pokoju i zlamana biel w sypialni. W salonie tez rozbielony bez, ale taki bardzo bardzo jasniutki, kuchnia biala. U sasiada wszystko w bezach, ciemniejszych, cappucinio itp. I jest kolosalna roznica! U nas jasno. U niego ciemno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przez ciemne mieszkanie mozna dostac deprechy, potwierdzam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przypomniało mi sie że jak dzieci były małe tez mieszkałam w mieszkaniu którego nienawidziłam, na szczęście nie było naszą własnością tylko mąz był tam zameldowany.Kamienica chyba z roku coś 1890,parter, okna takie dubeltowe małe wprost przy chodniku , tak że jak ludzie przechodzili to mogli zajrzeć na wprost mi w okno.Okna tylko na jedną str świata i bardzo ciemno w mieszkaniu,zrobiliśmy takie odświeżenie żeby nie inwestować swoich pieniędzy w nie swoje, miałam schludnie, ładnie, wykładziny, łazienka z wykładziną, aneks kuchenny z płytą indukcyjną, ogólnie mam dobry gust i smak co do wyboru rzeczy,umeblowania i zawsze każdy kto widzi mieszkanie jest pod wrażeniem.Pomimo że mieszkanie brzydkie to zrobiłam gustowne gniazdko bo trzeba było żyć, dzieci małe a ją ciągle pracowałam bo nienawidziłam siedzieć w tym mieszkaniu, często siedziałam u mamy bo lubię swój dom rodzinny .W pracy miałam sukcesy tylko dlatego bo nie lubiłam swojego mieszkania hahahaha :D trochę to śmieszne .na szczęście przyszedł czas że kupiliśmy za gotówkę swoje , dzieci córka 10 lat syn 14 lat.Moje nowe mieszkanie jest piękne ....duże okna, taras, zieleń za oknem, nowoczesne wnętrza,widno,słonecznie.Goście którzy nas odwiedzają myślą że architekt u nas wszystko projektował :) a to ja tak urządziłam :) Teraz zrobiła się ze mnie domatorka, lubię pić kawkę na tarasie , w pracy tylko pół etatu i szybko chcę wracać do domu.Ale pamiętam że tamtego mieszkania z prywatnej kamienicy nienawidziłam i teraz tyle szczęsliwości sie na mnie wylało. Myślę że nie można przekonać się do mieszkania którego nie lubisz i to się nie zmieni, po prostu sprzedaj to i kup w zamian inne i lepiej wybierz a w tym będziesz się męczyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Głowa do góry :) tez nie znoszę ciemnych mieszkań, mamy budować z mężem dom i strasznie panikuje żeby poustawiac pokoje tak aby wypadało do nich jak najwięcej światła!,(dom będzie parterowy a działkę mamy z wjazdem od południa zatem front domu przypada nam niestety na najlepszą słoneczna strone:/ także pomysl z tej strony : wy wzięliśmy kredyt na mieszkanie, jak tak dalej pójdzie i nie oswoisz się z nim poprostu je sprzedacie i kupicie inne:) my mamy gorzej kredyt, budowa i niewiadomo jaki efekt a domu tak łatwo się człowiek nie pozbędzie.... Zatem i tobie i sobie życzę jak najwięcej słońca :) białe ściany, jasne podłogi i kolorowe dodatki napewno rozwesela mieszkanie. A wycinka drzew choćby i w małym stopniu ale napewno coś zmieni :) nie załamuje się aż tak uwierz z boku sprawa wygląda na łatwiejsza, jesteś w ciąży hormony szaleją i za bardzo bierzesz to do siebie. Będzie dobrze i pamiętaj zawsze możesz to mieszkanie sprzedać a pieniędzy nie stracisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 11 19, pomalowałam ściany na razie na biało w kuchni i w pokoju jednym. Wczesniej jak u sąsiada na ścianach kakao a w kuchni intensywna zieleń, taka soczysta. Te kolory byly ladne ale one dosłownie wchłaniały te resztki swiatla jak czarna dziura. Teraz naprawde jest lepiej. Panele na podłodze sa ciemno brązowe, taki kolor whiskey cos takiego. Tez ciemne. Po remoncie podłóg zmienimy na jasne gresy, terakotę czy cos. To pewnie bedzie kolejny krok w stronę swiatla. W jednym.pokoju jest taki soczysty zolty i on tez pochlania światło ale przy sztucznym świetle daje poczucie ciepla. Tez przemalujemy na jasno. Ale to potem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 12 14, tez sie pocieszam ze ludzie maja więcej niż te 30-35 lat jak zmieniają mieszkania, ze jeszcze nie będziemy za starzy na kolejną hipotekę ;) moje dzieci za 5 lat będą miały po 5 i 7 lat, my z mężem po 36. Cieszę się ze udalo ci się znalezc swój DOM w końcu i swoje miejsce. Mam nadzieje ze dla mnie tez w końcu zaświeci słońce i znajdę swoja przystań :) Bardzo wam dziękuję wszystkim :* myślałam ze tylko ja mam taki problem. A ludzie tez tak żyli i sobie poradzili jakos później zmieniając po prostu mieszkanie. To koniec świata. Po prostu musze zacisnąć zęby i zobaczyć pozytywy tego mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie jest tak że możecie być za starzy na kolejną hipotekę, po prostu to mieszkanie sobie spłacacie i mieszkacie a przykładowo za 8 lat będziesz chciała zmienic mieszkanie, to wtedy to co jeszcze wam zostanie do spłacenia przenosicie na nowe mieszkanie a pieniądze które dostaniecie za sprzedaż tego wpłacacie na poczet nowego i wychodzi na to samo jakbyście nic nie robili tylko zmiana mieszkania, to nie jest następna hipoteka bo ta hipoteka wówczas trwa tak trwałaby przy pierwszym mieszkaniu. Nie jesteś uzwiązana na zawsze z tym mieszkaniem bo wzięłać kredyt , nawet jeślibyś mieszkała w nim do 40 stki to możesz zmienić o to nie jest tak że rozpatrują ci wiek do nowej hipoteki hahaha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 14 18, nawet nie wiesz jak bardzo jesteś w błędzie. Ja po załatwianiu sama kredytu hipotecznego bez doradcy kredytowego mogę wręcz zmienić zawód na doradcę hipotecznego. Za 5 lat jesli sprzedam mieszanie spłacam tylko pozostały do spłaty kapitał czyli dla nas to bedzie to ok 120t, czyli jesli znajdzie sie kupiec a my będziemy chcieli za nie 200t, to 120 idzie do banku na spłatę hipoteki a reszta da nas. Mieszkanie jest uwolnione od hipoteki ale najpierw musisz napisać prośbę do banku czy ci pozwolą splacic wczesniej:D bo mogą nie chcieć bo z odsetkami caly kredyt wyniósłby nas ok 220t czyli więcej kasy dla banku. Po drodze jeszcze pisanie wniosków do sądów o wykreślenie hipoteki i zmianę właściciela. I dopiero po tym nowy nabywca może nanieść swoja hipoteke, chyba ze placi gotowka. Żadne hipoteki nie przechodzą, w księgach wieczystych musi być porządek. Co do wieku. Co innego spłacać kredyt na 25-30 lat mając lat 35, a co innego spłacać kredyt od 50 roku zycia np 300t do 67roku zycia,do emerytury bo dluzej nie można. I raty wtedy po 2,5t. No i pob35roku zycia jest obowiązkowe prawie we wszystkich bankach ubezp na życie. I droższy kredyt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mylę się, a kto ci każe spłacać hipotekę wcześniej ? przecież nie musisz tego robić.Po prostu przenosisz nią na drugie mieszkanie. To co piszesz to jest jedna z wielu opcji, to co ja napisałam to nie jest błąd tylko inne wyjście i to lepsze dla klienta. Jeśli robisz to co bank ci każe i uczysz sie tego to ok.Trzeba mieć swoje zdanie na ten temat i przedstawić bankowi swoje zamierzenie ,że zmieniasz mieszkanie, że musisz i przenosisz hipotekę na to drugie a tamto sprzedane jest uwolnione z hipoteki i przechodzi w własność osoby która je kupiła. Może powinnaś korzystać jednak z jakiegoś zaufanego doradcy finansowego bo tak przystajesz tylko na to co rozkazuje ci bank , bez szemrania i odbywa się to ze stratą dla ciebie. Mnóstwo ludzi już tak przeniosło hipotekę na kolejne mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wczoraj pisałam o 21:42 i ktoś pytał czy się przyzwyczaiłam. Te drzewa po prostu urosły, były niżej niż moje okna i balkon z 1 piętra. Teraz sięgają 3 piętra i szczerze mówiąc teraz nie chciałabym tego mieszkania. Las się zrobił, nic nie widać oprócz tych gałęzi, w zimie tam, gdzie liściaste i modrzewie jeszcze coś widać, a sosny zasłaniają widok cały rok. Mam garaż, ale ci, którzy nie mają to nawet aut na parkingu nie widzą ani dzieci na placu zabaw, trochę słabo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 15 23, tak czy inaczej cieszę się ze sa jakies rozwiązania z bankiem a nie pętla na 20-30 lat. I ze trzeba np spłacać cale odsetki albo cos, bo na początku tak myślałam ze bierzesz 150t, i choćby nie wiem co spłacasz zawsze odsetki czyli razem grubo ponad 200t. Może zmiana mieszkania na własne to taki duży stres dla wszystkich moja siostra nie mogla przez kilka miesięcy przywyknąć do nowego domu i często plakala, mimo ze dom moim zdaniem super, koleżanka kilka dni temu odebrała klucze i też od razu wróciła do domu płakać bo jej się juz mieszkanie nie podobało. Dzis czuje się troche lepiej ale ostatnie 2 dni byly koszmarne!!! Nawet lubię wieczory w tym domu, pozasłaniam rolety, pozaświecamy swiatla, dziecko biega i sie bawi, wlaczamy sobie film i nie jest zle gdy nie muszę patrzeć za te okna na te drzewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co mają powiedzieć ludzie którzy z okna widzą ulicę, samochody ? Kiedyś byłam u pewnego faceta i blok stał w pewnej odległości od ronda, cały czas tramwaje, auta, trąbienie, tiry, czułam sie jakby przez przedpokój przejezdżał samochód.następny -blok koło trasy szybkiego ruchu, nawet jak sie domofonem dzwoni i ktos odbiera to nie słyszy co mówi dzwoniący bo tak wyją auta na trasie, cztery tiry jechały jeden za drugim , masakra.Ty masz za oknem drzewa, zieleń i też źle , czasami zastanawiam sie o co chodzi ludziom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego mnie atakujesz, że mi przeszkadzają gałęzie walące w okna? Gościu z 16:14, a za tymi drzewami droga szybkiego ruchu, więc nie atakuj jak wściekły pies. Mam prawo czuć dyskomfort, bo drzewa metr od bloku to nie był dobry pomysł, wszędzie te gałęzie, a hałas oprócz tego. Pomyśl zanim kogoś obrazisz. Na hałas jest sposób, drzewa padają podczas wichury, czasami na parking i to ma być super?Nie można mieć wszystkiego, teraz ekolodzy szaleją i wspólnota nic nie zdziała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niby czemu ktoś ma się cieszyć, że mu wszystkie okna gałęzie zasłaniają i walą jak wieje? Mamy to samo, te gałęzie są u nas przycinane jak sięgają okien. Hałas to ma każdy, w mieście normalne. Jedni mieszkają przy dworcach, lotniskach. Trzeba zmienić lokal jak nie pasuje, albo się przyzwyczaić, nic więcej nie zrobisz z tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, chyba masz obnizony nastroj z powodu ciazy. W cztery dni nie mozna powiedziec ze sie czegos "nienawidzi". PRZESADZASZ. Jesli drzewa bardzo zaciemniaja wnetrze, trzeba je przerzedzic lub wyciac. To sie da zalatwic. Ja mieszkalem w wielu mieszkaniach, jedno bylo idealne, wybrala je moja mama jeszcze w PRLrze. Mialo same zalety i ani jednej wady. Do dzis trudno mi w to uwierzyc. Gdy je wystawilismy na sprzedaz, sprzedalo sie w jeden dzien, pierwszy ogladajacy, choc cena byla wysoka. Za to wszystkie pozostale mieszkania mialy mniejsze lub wieksze wady. Teraz mieszkam na bardzo slonecznym poddaszu. Od wrzesnia do maja jest to miodzio, bo naprawde cieplo, bardzo jasno i bardzo duzo slonca. Od maja do sierpnia (w tym roku o miesiac krocej) jest bardzo cieplo albo goraco. Nie zakladamy klimy z wyboru, wiec czasem bywa za goraco. Z klima byloby dobrze, ale nie chcemy. Lubie to mieszkanie, jednak chyba sie przeprowadze, bo od roku mamy nowych, KOSZMARNYCH sasiadow. Wrzeszcza na siebie, pies szczeka od rana do nocy, dziecko pîszczy i krzyczy od szostej rano. I to jest koszmar. Rzeczy materialne mozna zmienic: drzewa przerzedzic, mieszkanie dogrzac (parter), zalozyc rolety przeciwsloneczne(poludniowe okna), sciany przestawic, itd. Ale co z zrobic z dzikimi sasiadami???!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 17 46, dokladnie. Z hałasem cos zrobisz a lasem nie da się zrobić nic. Z ciemnościami. Ja tez dopóki nie zamieszkałam tu nie zwracałam uwagi na rozmieszczenie okien, czy mieszkanie jasne czy cieple. To trzeba zobaczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sąsiedzi potwory, to najgorsze co może nas spotkać w budynkach wielorodzinnych. Można przeboleć uliczny hałas, drzewa za każdym oknem, ale patologię w sąsiedztwie, pijaków, awanturników, młodych bandziorów z wyrokami, narkomanów to już wesoło nie jest. U nas niestety w pobliżu są bloki z wielkiej płyty, siedlisko wszelkiej patologii, która też szwenda się u nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×