Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość iw

mój facet pije za dużo co zrobić?

Polecane posty

brawo Karola. Tylko pozazdrościć decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marokanskie naczynia tajin
zapraszamy do obejrzenia nowej kolekcji marokanskich naczyn do tagine ... Egzotyczne gotowanie marokostyle.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miloooooonga
Witam wszystkich. Jestem ponad 5 lat ze swoim facetem.Szczezre to duzo kiedys balowalismy ale mamy juz swoje lata i czas prtzestac a On co? Dzis mial jehcac do roboty aby dorobic na Nasz wspolny wyjazd na obca ziemie i wczoraj spotkal kumpla i do tej pory spi bo wczoraj popil:O Dupa i tearz juz za pozno jest na ta robote!!!! :( Nie wiem co robic:O Tyle razy tyek mu ratowalam i swiecilam przed ludzmi ,za niego, oczami ,ze nie wiem juz nic...nic!:O 😠

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenea
ja już nie wytrzymue z tym, że mój małżonek bez przerwy widzi okazję do spotykania się i strzelenia lufki.... ile dać mu "wolności"? mamy 3 sąsiadów z którymi utzrymujemy koleżeńskie stuosunki.... i jak nie oni u nas to my u nich...a to jeszcze jeden brat, drugi brat, od czasu do czasu inni znajomi, a to jakiś wyjazd, a to imieniny.... takich okazji robi się min 2-3 x w tyg!!! nie znam nikogo innego (mój brat, jego bracia, znajomi) z tyloma "okazjami" do wypicia... wkurza mnie to tym bardziej, że jestem w ciąży i od 7 m-cy już się nie dzielimy- kto tym razem prowadzi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lenea
ja już nie wytrzymue z tym, że mój małżonek bez przerwy widzi okazję do spotykania się i strzelenia lufki.... ile dać mu "wolności"? mamy 3 sąsiadów z którymi utzrymujemy koleżeńskie stuosunki.... i jak nie oni u nas to my u nich...a to jeszcze jeden brat, drugi brat, od czasu do czasu inni znajomi, a to jakiś wyjazd, a to imieniny.... takich okazji robi się min 2-3 x w tyg!!! nie znam nikogo innego (mój brat, jego bracia, znajomi) z tyloma "okazjami" do wypicia... wkurza mnie to tym bardziej, że jestem w ciąży i od 7 m-cy już się nie dzielimy- kto tym razem prowadzi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miloooooonga
Lena...no wlansie,ile dac im "wolnosci", dobre pytanie! Ja nie chce aby moj facet byl w "zlotej klatce" ale wszystko ma swoje granice.Ja tez wychodze,mam znajomych ale nie przesiaduje do rana! Ostatni raz tak pobalowalam ale na panienskim wiec nie ma co tlumaczyc:) Ech....moj do tej godz.ma wylaczony tel.jak wczoraj pobalowal a mial isc do roboty!:O:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj pobalowal ale poszedl do roboty, to jego alibi jak sie o to klocimy ze wypije ale idzie do pracy, i ze pracuje wiec ma prawo wypic bo cos mu sie nalezy, tylko tak jak Lena pisze ze takich okazji jest duzo, az za duzo. W niedziele mial urodziny, byla mega imprezka, rozumiem bo jego swieto i nic nie mowilam, tylko wczoraj zaczelo sie od rana bo mial wolne w pracy i znow imprezka, dzis pewnie bedzie tak samo bo przeciez "bedzie leczyl kaca"; a o to chodzi ze imprezy sa czesto i potem jego leczenie kaca trwa kilka dni, a on nie leczy je jednym piwem, a jak nie ma imprez i nie ma swojej "terapii kacowej" to i tak nie ma dnia bez piwa po pracy. Wiec martwie sie bo widze ze alkohol dla niego jest wazniejszy niz ja i nasze przyszle dziecko i jestem wsciekla sama na siebie ze jeszcze z nim jestem! Ale dziecko w drodze i mam metlik w glowie czy sobie sama poradze. Bo juz wczesniej pisalam ze chcialabym od niego odejsc ale po prostu sie boje, i ciagle mam nadzieje ze jest jakis sposob by go zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miloooooonga
sylana ale moj mial tzw."fuche",ktora mu zalatwil kumpel.....teraz swiece oczami przed moja rodzina bo niby pojechal a tak nie jest i mam nadz.ze bedzie mogl dojechac.Jak tak mozna byc nieodpowiedzialnym😠 SYLANA tez mi sie wwazniejsze jest %i kumple ktorych przypadkowo spotyka i pije niz ja...niz MY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspóluzależniona
sylana Moj pobalowal ale poszedl do roboty, to jego alibi jak sie o to klocimy ze wypije ale idzie do pracy, i ze pracuje wiec ma prawo wypic bo cos mu sie nalezy, tylko tak jak Lena pisze ze takich okazji jest duzo, az za duzo. W niedziele mial urodziny, byla mega imprezka, rozumiem bo jego swieto i nic nie mowilam, tylko wczoraj zaczelo sie od rana bo mial wolne w pracy i znow imprezka, dzis pewnie bedzie tak samo bo przeciez "bedzie leczyl kaca"; a o to chodzi ze imprezy sa czesto i potem jego leczenie kaca trwa kilka dni, a on nie leczy je jednym piwem, a jak nie ma imprez i nie ma swojej "terapii kacowej" to i tak nie ma dnia bez piwa po pracy. Wiec martwie sie bo widze ze alkohol dla niego jest wazniejszy niz ja i nasze przyszle dziecko i jestem wsciekla sama na siebie ze jeszcze z nim jestem! Ale dziecko w drodze i mam metlik w glowie czy sobie sama poradze. Bo juz wczesniej pisalam ze chcialabym od niego odejsc ale po prostu sie boje, i ciagle mam nadzieje ze jest jakis sposob by go zmienic. On pije bo narazie uwaza ze ma prawo ale doskonale wbija cię w poczucie winy :) Pije a ty mu przeszkaddzasz a jak przeszkadzasz to pije przez Ciebie ;) Rewelka klasyczny przykład manipulacji alkoholika :D:D:D:D Wsciekła na samą siebie. Dlaczego? On wsciekły na siebie nie bywa bo ty masz w sobie wściekłosci za dwoje ;) jesli ty sie wściekasz bo nie masz siły go zmienic wtedy wreszcie zajmujesz sie swoją wsciekłoscią bardziej niż nim :D:D:D a on ma dalej komfort w piciu a przy okazji ma na kogo zgonic swoje picie :). Szukasz sposobu? Chcesz kogoś zmienic? Zacznij od siebie :) Na to czy on bedzie chciał przestac pić nie masz wpływu ale na to czy z tego tytułu masz czuć sie winna to masz wpływ. :) Moze warto o tym pomysleć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bleeeeeeee
mój jest na izbie wytrzeźwień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bleeeeeeee
To jest jakiś kosmos... paranoja... piszę od rzeczy ,bo żygać mi się chce i nie mogę do kupy skleić swoich myśli... my kobiety pijaków!!!!! Czy to jakaś kara czy co?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Duzo czasu nie musialam czekac by znow zatracil sie w piciu, juz zaczal w niedziele balowac, a po ostatniej jak go meczylo kilka dni (bo wie ze nie moze pic ma nadcisnienie ale w d... to ma) to mowil ze juz nie bedzie (zreszta ciagle jak sie po zle czuje to tak mowi). W niedziele byl w pracy, swieta spedzilam sama jak palec w domu, uszykowalam jedzenia itd, wrocil zjadl i poszlismy do sasiadow, wiadomo bylo procentowo, potem nie moglam go dowolac wiec wrocilam wczesnie,a on wrocil nad ranem, jak wstalismy, zaraz do nich poszedl bez slowa a ja znow siedzialam sama w domu, zrobilam obiad, nie przyszedl mimo ze go wowalam,potem sama poszlam bo co mialam robic a tam oczywiscie procenty, pozniej pojechalismy do jego kolegow, oczywiscie ja prowadzilam bo M. nie byl w stanie, i tam kolejne osoby do balowania. Nie moglam juz wytrzymac i postanowilam isc do domu, chcialam kluczyki od auta bo tam byly tez od domu, a po drugie wiedzialam ze juz kilka razy jechal po pijaku i dla jego bezpieczenstwa chcialam mu je zabrac, ale za nic nie chcial mi ich dac bo mowil ze po co mi one, nawet jego kumple chcieli mu przemowic do rozsadku ze jestem jego dziewczyna i powinien sie mnie posluchac, i to go tak zabolalo ze on nigdy nie bedzie sie mnie w niczym sluchal, i zawsze bedzie robil to co mu sie podoba, i ze nie potrzebuje opiekunki - chcialam dobrze ale dostalam jeszcze w kosc, lzy mi same polecialy i wyszlam, szlam chyba z 5km do domu, na szczescie byli sasiedzi i mi otworzyli bo mamy wspolny ogrod i weszlam do domu, a M. nie wrocil na noc bo co chwile sie budzilam i go nie bylo. I tak wygladaly moje swieta Wielkanocne, w Anglii, z dala od rodziny, w samotnosci i w smutku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Desperka
moj chlopak ma 24 lata na poczatku upijal sie rzadko ale jak juz chwycil flaszke to do upadlego.. ostatnio pije raz w tygodniu ale ten tydzien zaczal niestety tak samo i 5 dzien ciagnie sie jego pijanstwo. prosze blagam i nic nie pomaga. moze to nie brzmi az tak tragicznie ale postawcie sie na moim miejscu jestem w 6 miesiacu ciazy a tu tylko stres i stres. jest dobrze a za chwile noz w plecy mi wbija a ja mu wybaczam za kazdym razem.. nie potrafie go zostawic. nie chce zeby jego nalog zaciagnal go na dno z reszta razem ze mna bo mnie tez juz to "meczy"... tak wiem juz slyszalam o tym ze mam go zostawic ze sama sobie poradze ze on to same klopoty zmartwienia i problemy... ale nie potrafie chociaz bardzo bym chciala...! pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc kobietki.Co tam u Was slychac??? sylana matko sweeta....to swieta mialas przejebane jednym slowem....znam ten bol bo moj w czwartek spotkal sie z kumplem i sadzilam,ze wrocil do domu i poszedl spac ale ten po powrocie do domu,wzial karte do bankomatu i wybral z NASZEGO wspolenego konta kase na wyjazd na obca ziemie i poszedl w tango z kumplami i w piatek nikt nie mogl sie do niego dodzwonic to rozne sluzby obdzwonilam i nic!Ani sladu! Az okolo poludnia odebral tel.i siedzial w barze i byl kompletnie pijany......czara sie przelala i zostawilam Go chociaz wiem,ze to jest trudne!!!! Powiedzialam KONIEC! Mam maly problem bo razem jedziemy na emigracje....jakos dam rade...musze! Desperatka - "jest dobrze a za chwile noz w plecy mi wbija a ja mu wybaczam za kazdym razem.." skad ja to znam....ale tak jak wyzej napisalam...czara sie przelala:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna...
A ja mam ojca alkocholika. Związałam się z facetem , który wcześniej miał ten problem i nie wiem co mam robić bo mimo że rzadko mu się to zdarza to jak go widzę w takim stanie cała się trzęsę widzę awantury w domu. Ostatnio miałam przerąbany dzień a on obiecał że wpadnie i pogadamy tak soię cieszyłam a on sie wstawił nawalony wtedy kiedy bardzo go potrzebowałam. Nie muszę mówić jak się wkurzyła ma kolezanka u której mieszkam......... Teraz nie wiem co będzie bo pare razy daw3ałam szanse wcześniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olllla
Ciekawsze forum i dużo się dowiecie Kafeteria-Mąż-Alkoholik!-Forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna1
zerwałam ale mie straszy że sie zabije

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reage
dobrze zrobilas najlepsza decyzja podjeta przez Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reage
dobrze zrobilas najlepsza decyzja podjeta przez Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reage
Znalazłam takie coś, może pomoże... To życie z osobą uzależnioną. To ciągłe pogotowie emocjonalne i uporczywy stres. Trudne i przykre emocje - bezradność, wstyd, poczucie winy, lęk i urazy, a także żal i poczucie krzywdy. Uzależnić można się od alkoholika, narkomana, hazardzisty, seksoholika, lekomana, pracoholika, internauty, a także od osób stosujących przemoc w rodzinie. Mechanizmy większości współuzależnień są podobne. Jedna osoba wprowadza destrukcję, a druga się do tej destrukcji dostosowuje. Zdecydowana większość współuzależnionych nie korzysta z pomocy, bo nie widzi powodu, żeby sobie pomagać. Działa też silna, wpisana we współuzależnienie presja ukrywania problemu, oraz wstyd. Współuzależnieni często bywają ludźmi dobrymi i życzliwymi, uwrażliwionymi na cierpienie innych, krzywdę i niesprawiedliwość, a uzależniony potrafi to bezpardonowo wykorzystywać. Osoba współuzależniona godzi się na przemoc, na obwinianie, na okazywanie lekceważenia i pogardy, na manipulacje. Towarzyszy temu nieadekwatne poczucie winy i coraz niższej wartości. Po czym poznać, że jesteśmy w pułapce uzależnienia? Na przykład kiedy rozwiązujemy problemy uzależnionego lub łagodzimy jego cierpienia niezależnie od tego ile nas to emocjonalnie kosztuje, albo chronimy go przed konsekwencjami jego postępowania, nie zwracamy uwagi na własne odczucia i potrzeby, za wszystko winimy siebie, udajemy, że wszystko jest w porządku chociaż tak nie jest. A jak sobie pomóc? Najważniejsza, a zarazem najtrudniejsza dla osoby współuzależnionej jest zmiana przekonań. Chodzi o to, aby uwagę i działania przekierować z problemu uzależnionego partnera na siebie. Zacząć mówić to co się myśli i robić to co się mówi. Nie pomagać, a zacząć pozwalać uzależnionemu na cierpienie. Nie brać odpowiedzialności za jego nałóg. Kochać twardą miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reage
Znalazłam takie coś, może pomoże... To życie z osobą uzależnioną. To ciągłe pogotowie emocjonalne i uporczywy stres. Trudne i przykre emocje - bezradność, wstyd, poczucie winy, lęk i urazy, a także żal i poczucie krzywdy. Uzależnić można się od alkoholika, narkomana, hazardzisty, seksoholika, lekomana, pracoholika, internauty, a także od osób stosujących przemoc w rodzinie. Mechanizmy większości współuzależnień są podobne. Jedna osoba wprowadza destrukcję, a druga się do tej destrukcji dostosowuje. Zdecydowana większość współuzależnionych nie korzysta z pomocy, bo nie widzi powodu, żeby sobie pomagać. Działa też silna, wpisana we współuzależnienie presja ukrywania problemu, oraz wstyd. Współuzależnieni często bywają ludźmi dobrymi i życzliwymi, uwrażliwionymi na cierpienie innych, krzywdę i niesprawiedliwość, a uzależniony potrafi to bezpardonowo wykorzystywać. Osoba współuzależniona godzi się na przemoc, na obwinianie, na okazywanie lekceważenia i pogardy, na manipulacje. Towarzyszy temu nieadekwatne poczucie winy i coraz niższej wartości. Po czym poznać, że jesteśmy w pułapce uzależnienia? Na przykład kiedy rozwiązujemy problemy uzależnionego lub łagodzimy jego cierpienia niezależnie od tego ile nas to emocjonalnie kosztuje, albo chronimy go przed konsekwencjami jego postępowania, nie zwracamy uwagi na własne odczucia i potrzeby, za wszystko winimy siebie, udajemy, że wszystko jest w porządku chociaż tak nie jest. A jak sobie pomóc? Najważniejsza, a zarazem najtrudniejsza dla osoby współuzależnionej jest zmiana przekonań. Chodzi o to, aby uwagę i działania przekierować z problemu uzależnionego partnera na siebie. Zacząć mówić to co się myśli i robić to co się mówi. Nie pomagać, a zacząć pozwalać uzależnionemu na cierpienie. Nie brać odpowiedzialności za jego nałóg. Kochać twardą miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reage
To życie z osobą uzależnioną. To ciągłe pogotowie emocjonalne i uporczywy stres. Trudne i przykre emocje - bezradność, wstyd, poczucie winy, lęk i urazy, a także żal i poczucie krzywdy. Uzależnić można się od alkoholika, narkomana, hazardzisty, seksoholika, lekomana, pracoholika, internauty, a także od osób stosujących przemoc w rodzinie. Mechanizmy większości współuzależnień są podobne. Jedna osoba wprowadza destrukcję, a druga się do tej destrukcji dostosowuje. Zdecydowana większość współuzależnionych nie korzysta z pomocy, bo nie widzi powodu, żeby sobie pomagać. Działa też silna, wpisana we współuzależnienie presja ukrywania problemu, oraz wstyd. Współuzależnieni często bywają ludźmi dobrymi i życzliwymi, uwrażliwionymi na cierpienie innych, krzywdę i niesprawiedliwość, a uzależniony potrafi to bezpardonowo wykorzystywać. Osoba współuzależniona godzi się na przemoc, na obwinianie, na okazywanie lekceważenia i pogardy, na manipulacje. Towarzyszy temu nieadekwatne poczucie winy i coraz niższej wartości. Po czym poznać, że jesteśmy w pułapce uzależnienia? Na przykład kiedy rozwiązujemy problemy uzależnionego lub łagodzimy jego cierpienia niezależnie od tego ile nas to emocjonalnie kosztuje, albo chronimy go przed konsekwencjami jego postępowania, nie zwracamy uwagi na własne odczucia i potrzeby, za wszystko winimy siebie, udajemy, że wszystko jest w porządku chociaż tak nie jest. A jak sobie pomóc? Najważniejsza, a zarazem najtrudniejsza dla osoby współuzależnionej jest zmiana przekonań. Chodzi o to, aby uwagę i działania przekierować z problemu uzależnionego partnera na siebie. Zacząć mówić to co się myśli i robić to co się mówi. Nie pomagać, a zacząć pozwalać uzależnionemu na cierpienie. Nie brać odpowiedzialności za jego nałóg. Kochać twardą miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reage
To życie z osobą uzależnioną. To ciągłe pogotowie emocjonalne i uporczywy stres. Trudne i przykre emocje - bezradność, wstyd, poczucie winy, lęk i urazy, a także żal i poczucie krzywdy. Uzależnić można się od alkoholika, narkomana, hazardzisty, seksoholika, lekomana, pracoholika, internauty, a także od osób stosujących przemoc w rodzinie. Mechanizmy większości współuzależnień są podobne. Jedna osoba wprowadza destrukcję, a druga się do tej destrukcji dostosowuje. Zdecydowana większość współuzależnionych nie korzysta z pomocy, bo nie widzi powodu, żeby sobie pomagać. Działa też silna, wpisana we współuzależnienie presja ukrywania problemu, oraz wstyd. Współuzależnieni często bywają ludźmi dobrymi i życzliwymi, uwrażliwionymi na cierpienie innych, krzywdę i niesprawiedliwość, a uzależniony potrafi to bezpardonowo wykorzystywać. Osoba współuzależniona godzi się na przemoc, na obwinianie, na okazywanie lekceważenia i pogardy, na manipulacje. Towarzyszy temu nieadekwatne poczucie winy i coraz niższej wartości. Po czym poznać, że jesteśmy w pułapce uzależnienia? Na przykład kiedy rozwiązujemy problemy uzależnionego lub łagodzimy jego cierpienia niezależnie od tego ile nas to emocjonalnie kosztuje, albo chronimy go przed konsekwencjami jego postępowania, nie zwracamy uwagi na własne odczucia i potrzeby, za wszystko winimy siebie, udajemy, że wszystko jest w porządku chociaż tak nie jest. A jak sobie pomóc? Najważniejsza, a zarazem najtrudniejsza dla osoby współuzależnionej jest zmiana przekonań. Chodzi o to, aby uwagę i działania przekierować z problemu uzależnionego partnera na siebie. Zacząć mówić to co się myśli i robić to co się mówi. Nie pomagać, a zacząć pozwalać uzależnionemu na cierpienie. Nie brać odpowiedzialności za jego nałóg. Kochać twardą miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reage
sorki za ten spam,net mi zaszwankowal:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane - otwórzcie oczy! Wiem,że nie jest to łatwe i ciężko jest powiedzieć sobie "dość" , "koniec", ale czasami trzeba... ja niedawno zerwałam zaręczyny, ślub miał odbyć się w tym roku - wszystko odwołane - główny powód?! ALKOHOL! Mój przyszły niedoszły mąż miał i ma z nim ogromny problem...a za alkoholizmem idą także inne przykre rzeczy w parze takie jak brak szacunku, zdrady, poniżanie drugiej osoby itd. Zerwałam choć po 4,5roku w tym też 2 latach mieszkania ze sobą nie było łatwo....wręcz było cholernie trudno zakończyć ten związek!!! Bo z jednej strony kochałam, może i nadal coś jeszcze czuje, a z drugiej strony tyle razy ile on mnie skrzywdził, ile łez wylałam przez niego i jak mnie traktował jak zero otworzyło mi w końcu szeroko powieki! Siadłam i zastanowiłam się nad swoim przyszłym życiem z nim...z tygodnia na tydzień coraz bardziej uświadamiałam sobie jak niewiele dla niego znaczę...ze on pragnie tak naprawde tylko zabawy...ze flaszke i kumpli stawia na pierwszym miejscu...walczyłam z jego nałogiem,ale ani prośby ani groźby nie skutkowały...on poprostu nie chciał dać sobie pomóc bo mu taki styl życia odpowiada - szkoda tylko,że dowiedziałam się tego tak późno....boli...naprawde bardzo boli,ale wiem też ,że podjęłam dobrą decyzję i nie żałuję jej. Drogie Panie - choć rozstanie z pewnością będzie dla Was ogromnym ciosem przepełnionym żalem, to mimo wszystko podejmicie ten krok!!! Naprawde! Ja jestem pełna nadzieji ,że swoje popłaczę,ale Bóg mi to wynagrodzi i postawi w koncu na drodze kogoś kto naprawdę będzie kochał...kochał mnie,a nie alkohol i kumpli....kogoś kto będzie dojrzały i godny zaufania. Nie dajcie się zwodzić,że będzie lepiej - ja byłam tak naiwna przez te 4,5 roku bycia tego związku, cały czas miałam nadzieję,że coś się zmieni,że on w końcu zrozumie, stanie sie odpowiedzialny,przestanie nadużywac alkoholu,ale niestety zmarnowałam tylko swój czas i teraz dopiero się obudziłam ,ale lepiej późno niż wcale...porpostu mam tylko jedno życie i nie chcę go przepłakać....pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×